pl | en

Kabel głośnikowy

dc-components
LS-3.4

Producent: dc-components
Cena (w czasie testu): 2950 zł/2 x 2,5 m

Kontakt:
dc-components
Spółdzielcza 52/20
57-300 Kłodzko | Polska


dc-components.eu

MADE IN POLAND

Do testu dostarczyła firma: dc-components


raz z kablami głośnikowymi LS-3.4 firmy DC-COMPONENTS po raz pierwszy mamy sposobność usłyszeć nowy rodzaj miedzi, High-Performance Pure Copper Wires, które firma je produkująca oznacza skrótem HiFC. HiFC to jedna z kilku obecnie produkowanych odmian miedzi wysokiej jakości, przeznaczonych m.in. do zastosowań audio. Innymi są: OFC (np. Wireworld, Chord), PC-Triple C (np. Acoustic Revive, Furutech), D.U.C.C. Stressfree (Acrolink) oraz C1011, odmiana miedzi OFC (Trigon). Wielu producentów – głównie japońskich – uważa, że w najlepszych kablach sens ma jedynie miedź o wysokiej czystości, albo przygotowana w taki sposób, aby zwiększyć jej miękkość.

A jeszcze do niedawna na rynku królowała miedź PCOCC (Pure Copper Ohno Continuous Cast [wire]), stosowana w większości kabli wysokiej jakości, zarówno pochodzących z Japonii, jak i spoza niej. Jak już kilkukrotnie pisaliśmy, zmieniła to decyzja firmy Furukawa Electric, która 4 marca 2013 roku, a więc na rok przed obchodami 130-lecia istnienia, ogłosiła zakończenie produkcji przewodów PCOCC. Niektórzy producenci, jak Furutech i Harmonix, zaopatrzyli się „na zapas” i wciąż oferują kable z tego typu przewodami. Inni musieli szukać nowych rozwiązań. W czym z pomocą ponownie przyszły im duże koncerny.

I tak: Fine Chemicals & Materials, firma wchodząca zresztą w skład konglomeratu Furukawa, zaproponowała miedź PC-Triple-C, tj. Pure Copper-Continuous Crystal Construction, a Hitachi Metals dwa rodzaje przewodników: miedź HiFC oraz C1011. Wszystkie one reprezentują inny sposób podejścia do problemu czystości miedzi. Bo PC-Triple-C ma czystość >99,996%, HiFC określa się jako „równoważną” 6N (ok. 99,9999%), a C1011 to po prostu odmiana miedzi OFC, a więc o czystości >99,99%. Mimo podobieństw każdą z nich produkuje się w skrajnie odmienny sposób.

MIEDŹ DO ZADAŃ SPECJALNYCH

| PCOCC to wynik pracy profesora Atsumi Ohno z japońskiego Chiba Institute of Technology, który zamiast wyciągania drutów zaproponował ich odlewanie. Dzięki temu otrzymał kabel o ultradługich kryształach: 125 m i średnicy ø 0,1 mm. Proces ten nazywany jest od tamtej pory od nazwiska wynalazcy Ohno Continuous Casting (OCC). Furukawa na potrzeby kabli audio opracowała proces, w którym czystość miedzi uzyskiwanej w wyniku procesu OCC przekraczała 99,9997%. Nowa wersja przewodników została opatentowana pod nazwą Purity Copper OCC, czyli PCOCC.

| D.U.C.C. Stressfree to miedź powstała w dziale badawczym Mitsubishi Cable Corporation. Proces D.U.C.C. (Dia Ultra Crystallized Copper) polega na ponownej krystalizacji miedzi, w czasie której uwalniane i usuwane są zanieczyszczenia we wnętrzu kryształów; przypomnijmy, że w miedzi PCOCC eliminowane są tzw. zniekształcenia diodowe powstające na styku dwóch kryształów. Miedź D.U.C.C. wykazuje o wiele mniejszy efekt kierunkowości, ale Acrolink i tak zaznacza ją na swoich kablach. Oprócz procesu D.U.C.C. materiał używany do budowy kabli tej firmy jest poddawany obróbce, w wyniku której zmniejszają się jego wewnętrzne naprężenia – stąd w ulotkach opisujących poszczególne kable określenie „Stressfree”. W wyniku tych procesów otrzymywana jest miedź o czystości 6N, 7N i 8N.

| PC-Triple-C – Pure Copper-Continuous Crystal Construction – to miedź o czystości 99,996% lub więcej, która dzięki obróbce wykazuje podobne własności jak kable o czystości 7N. Została ona opracowana przez firmę FCM (Fine Chemicals & Materials), wchodzącą w skład koncernu Furukawa. Uzyskuje się ją w procesie podobnym do kucia („forging”), w którym drut jest wielokrotnie ściskany (uderzany), zmniejszając swoją objętość o 70%. Uderzenia mają odpowiedni kąt i kierunek, dobrane w wyniku eksperymentów. To jednoznaczne nawiązanie do japońskich tradycji wykuwania mieczy, dlatego też w reklamach Acoustic Revive znajdziemy wizerunek ostrza katany.

| HiFC – High-Performance Pure Copper Wires – miedź produkowana przez Hitachi Metals, Ltd., część koncernu Hitachi. Zamiast ścigać się na czystość, firma ta postawiła na działania, które powodują, że miedź ma odpowiednią strukturę. HiFC to miedź miękka, której charakterystyka jest równoważna odmianie 6N (ok. 99,9999%). Produkuje się ją podobnie jak OCC, czyli przez odlewanie i walcowanie, dodając niewielkie ilości tytanu. Na zdjęciach mikroskopowych widać, że struktura krystaliczna jest w niej niezwykle dobrze uporządkowana.

| C1011 to po prostu miedź OFC – Oxygene-Free Copper – ale wykonywana w specjalnym procesie, który porządkuje jej strukturę krystaliczną. Tak się składa, że jej producentem na potrzeby audio jest ta sama firma, co HiFC, czyli Hitachi Cable Co., Ltd. Ma ona czystość >99,99%, którą uzyskuje się przez próżniowe odgazowanie. Co ciekawe, także C1011 produkuje się przez odlewanie i walcowanie. W wyniku tych zabiegów otrzymywana jest miedź specjalna Typu 1.

Na stronie internetowej Hitachi Metals można zobaczyć ciekawe wykresy i zdjęcia porównujące różne typy miedzi; więcej TUTAJ.

| LS-3.4

Rodzaj użytego przewodnika to jednak tylko jedna z wielu składowych kabla. Pozostałe to: dielektryki, topologia przewodnika, topologia dielektryków, rodzaj ekranowania, budowa mechaniczna, końcówki, sposób łączenia kabla z końcówkami itd. Każdy z tych elementów w znaczący sposób wpływa na dźwięk i liczy się tak naprawdę to, jak zostaną użyte. Można to porównać do składania systemu audio, gdzie wybór najlepszych możliwych produktów wcale nie gwarantuje dobrego dźwięku. Jest zwykle odwrotnie – przypadkowe zestawienie „pewniaków” to przepis na katastrofę.

Konstruowanie kabla, pod warunkiem, że robi się to samodzielnie, a nie jedynie konfekcjonuje gotowe kable jest więc połączeniem wiedzy, doświadczenia i smaku. Firma dc-components wydaje się więc szczególnie predysponowana do tego, aby zaproponować coś ciekawego. Dlaczego? Jest ona jedną z firm specjalizujących się w tzw. apgrejdach komponentów audio. A apgrejdy to działanie polegające na wielokrotnych odsłuchach i zmianach – czyli dopasowywaniu – drobnych elementów. Prowadzona przez pana Jacka Pisarczyka firma została przez nas przybliżona w felietonie dc-components: Historia jednego apgrejdu.

JACEK PISARCZYK
Właściciel, konstruktor

Prace nad kablem głośnikowym dc-components LS-3.4 trwały ponad 2 lata. Od samego początku przyświecał nam zamysł stworzenia kabla muzykalnego, a zarazem równego, nie zmieniającego charakteru systemu. Dodatkowym założeniem była bezproblemowa jego praca zarówno w systemach ze wzmacniaczami lampowymi niskiej mocy, jak i prądożernymi końcówkami tranzystorowymi.

Największym problemem okazało się znalezienie odpowiednich przewodników, które spełniałyby nasze oczekiwania. Po przetestowaniu kilkudziesięciu rożnych materiałów i izolacji, począwszy od miedzi OFC a na modnej w ówczesnych czasach miedzi OCC skończywszy, natknęliśmy się na produkowaną przez firmę Hitachi Metals miedź HiFC, która okazała się najbardziej odpowiednia do naszego projektu.

Przewodniki wykonane są z wielu niteczek miedzi i izolowane spienionym, miękkim PVC, który zabezpiecza je przed korozją, tłumiąc drgania i nie absorbując przy tym energii przepływającego sygnału.
Przewodniki są ze sobą ręcznie splatane i umieszczane w zewnętrznym płaszczu wykonanym z PVC, na który naciągnięty jest ozdobny oplot PET. Warstwę izolującą przed wibracjami jak i trzymającą całość splotu tworzy naturalna bawełna.

Do konfekcji kabla użyto wykonanych z pozłacanej miedzi berylowej bananów BFA. Elementy te są produkowane na nasze zamówienie w Niemczech i spełniają najwyższe normy soniczne, o czym przekonało się wielu producentów kabli z kraju i zagranicy. Złącza mocowane są na kabel w specjalnie do tego celu opracowanym dwustopniowym procesie. Są one najpierw zaciskane prasą hydrauliczną, a następnie zalewane lutowiem z dodatkiem srebra, co pozwala uzyskać najlepszy możliwy kontakt materiałów. Na życzenie klienta możliwe jest zakończenie kabla wtyka firmy ETI, co dodatkowo poprawia jego właściwosci soniczne.

Ręczny proces produkcji pozwala zachować najwyższą jakość wykonania i powtarzalność. Kabel na każdym etapie budowy jest sprawdzany i mierzony. Dodatkowo na końcowym etapie przechodzi formowanie i wygrzewanie na specjalnie do tego celu zaprojektowanym urządzeniu. Ostatnim krokiem przed pakowaniem jest kontrola odsłuchowa kabla.

Kable LS-3.4 są niedrogie, ładnie wyglądają i są ładnie zapakowane – w sztywną, plastikową walizeczkę. Po podłączeniu kabla w systemie można jej używać do innych celów, na przykład na nieużywane łączówki, narzędzia itp. Kable mają wykończenie typowe dla tego typu produktów, szczególnie na tym poziomie cenowym. Zostały obleczone w czarną siateczkę, a miejsce w którym kończy się płaszcz i zaczynają osobne biegi dodatniego i ujemnego biegu zakryto koszulką termokurczliwą. Końcówki to bardzo solidne wtyki BFA, również z koszulkami termokurczliwymi.

Liczą się jednak szczegóły – a o te w LS-3.4 zadbano. Główne koszulki na zakończeniach płaszcza mają kolor biały i naniesiono na nie srebrne napisy, w tym duże strzałki wskazujące kierunkowość kabla. Biegi dodatni i ujemny (każdy) wykonane są z dwóch skręconych z sobą żył w koszulkach czarnej i białej. Warto zwrócić uwagę na kolory, ponieważ w tym przypadku biały to bieg DODATNI (+), a czarny to UJEMNY (–). Całość wygląda bardzo porządnie i schludnie. Kabel nie wydaje się szczególnie giętki, ale w normalnym użytkowaniu spisuje się bardzo dobrze. To pierwszy kabel w którym użyto miedzi HiFC z jakim mam do czynienia.

Podobnie jak wszystkie inne kable połączeniowe, tak i dc-components LS-3.4 porównywany był do kabli referencyjnych. Tylko takie porównanie gwarantuje uzyskanie powtarzalnych, pewnych wyników i daje możliwość odnoszenia się do różnych kabli porównywanych z tą samą referencją. Porównania z kablami z tego samego przedziału cenowego mają sens tylko wtedy, kiedy robimy to w SWOIM systemie z zamiarem kupienia danego kabla. W przypadku testu mijałoby się to z celem, ponieważ – żeby miało to sens – trzeba by wykonać w jednym teście porównania z większością kabli dostępnych na rynku, co jest niemożliwe do spełnienia. Wybór kilku kabli byłby arbitralny, dlatego metodologicznie wadliwy.

Nawet gdybyśmy spełnili ten postulat porównanie nie powiedziałoby nam nic o samym kablu, a o tym, jak prezentuje się on NA TLE innych kabli. W „High Fidelity” jako odniesienia używamy więc najdroższych i najlepszych kabli, ponieważ pozwalają one spojrzeć na testowany produkt z odpowiedniej perspektywy, właśnie – REFERENCJI. A jest nią Siltech Triple Crown. Obydwa kable łączyły wzmacniacz mocy Soulution 710 z kolumnami Harbeth M40.1. Było to porównanie A/B/A ze znanymi A i B. Ze względu na trudność w przepinaniu kabli każda zmiana dotyczyła trzech utworów muzycznych.

dc-components w „High Fidelity”

Płyty użyte do odsłuchu (wybór):

  • Miracula. Medieval Music for Saint Nicholas, wyk. Ensemble Peregrina, Agnieszka Budzińska-Bennet, Tacet 213, CD (2014)
  • Brian Flanagan, Where Dreams Are Made, Stockfisch Records 357.4091.2, SACD/CD (2017)
  • Count Basie, Live at the Sands (before Frank), Reprise/Mobile Fidelity UDSACD 2113, “Special Limited Edition No. 197”, SACD/CD (1998/2013)
  • Leonard Cohen, Popular Problems, Sony Music Labels SICP-4329, CD (2014); recenzja TUTAJ
  • Linda Ronstadt & The Nelson Riddle Orchestra, What’s New, Elektra/Lasting Impression Music LIM PA 046, gold CD (1983/2010)
  • Starboy, Starboy, XO
  • Republic 5727592, CD (2016)
  • Tomasz Pauszek, Lo-Fi Lo-Ve, Audio Anatomy AA-006-17-CD, 2 x Master CD-R (2017)

Japońskie wersje płyt dostępne na

Charakter kabli dc-components jest czytelny, zarówno w długim, jak i krótkim odsłuchu, nie powinno być więc problemu z dopasowaniem go do naszego systemu i oczekiwań. Jego cechami szczególnymi są szybkość i dynamika. Spiętrzenia dźwięków, szybkie uderzenia, perkusyjne wycieczki – wszystko to przychodzi mu z lekkością i bez większego problemu. Szybkość o której mowa jest zresztą czymś więcej niż tylko „trząśnięciem”, składa się wraz z bezstresowym graniem na dźwięk o dobrej równowadze tonalnej i nienarzucającym się, jednocześnie interesującym przekazie.

„Szybkie” kable są często jasne i ostre – LS-3.4 jest dokładnie na przeciwnym końcu tej osi, tj. w bezpośrednim porównaniu z większością kabli srebrzonych lub srebrnych, a to one wydają się szybkie, będzie brzmiał dość ciemno. Nie przez to, że ma wycofaną górę, ale dlatego, że nie ma tu dobitnego uderzenia, twardego czoła dźwięku. Taki, a nie inny jego charakter wynika z zupełnie czegoś innego – to szybki dźwięk dzięki niskiej kompresji.

W bezpośrednim porównaniu Siltech Triple Crown wydaje się znacznie gęstszy i wysycony, ale i on ma bardziej otwartą wysoką średnicę. LS-3.4 wygładza delikatne podkreślanie sybilantów (głosek syczących: s, z, c, dz), co słychać było przede wszystkich w wokalach Lindy Ronstadt z płyty What’s New, nagranej wraz z The Nelson Riddle Orchestra, oraz Briana Flanagana z płyty Where Dreams Are Made. Co ciekawe, obydwie płyty zostały przygotowane ze szczególną starannością, a jednak wykazują pewne anomalie w zakresie wysokiej średnicy, słyszalne jako lekką nosowość (Ronstadt) i delikatne dobicie sybilantów (Flanagan). W obydwu przypadkach polski kabel pozwolił im zagrać przyjemniej.

Bo to jest, tak naprawdę, najważniejszy atut testowanego kabla. Dźwięk na wszystkich słuchanych płytach rozwija się swobodnie, lekko, można nawet powiedzieć – eterycznie. Oderwaniu się od ziemi przeciwdziała mocny średni bas, mający świetną szybkość oraz zwarcie. Zaletą takiego zestawu cech jest to, że dźwięk nie jest suchy. To pełnokrwiste, nasycone granie o świetnej „ruchliwości”, czyli zdolności do zmieniania kształtu, barwy, natężenia dźwięku w zależności od tego, co w danym momencie gra.

Ale już najniższy bas jest lżejszy i nie schodzi tak nisko jak w kablu odniesienia. To po prostu ograniczenie konstrukcji z tego przedziału cenowego. Także najwyższa góra jest tamowana, nie ma tu bardzo wyraźnego otwarcia, co również jest cechą charakterystyczną takich kabli. W LS-3.4 nie zwracamy jednak na to szczególnej uwagi, o ile nie chodzi nam konkretnie o te aspekty brzmienia. Posłuchajmy Almost Like A Blues z albumu Popular Problems Leonarda Cohena, nagranie Starboya w którym uczestniczyli muzycy Daft Punk, albo też płytę LO-FI LO-VE Tomasza Pauszka – cokolwiek, gdzie bas jest mocny i buduje przekaz, a będzie jasne, że to zrównoważony, wyważony kabel. Po prostu nie wchodzi tak wysoko i nie schodzi tak nisko, jak referencja i niektóre najlepsze kable z tego przedziału cenowego.

Razem z szybkością i dynamiką dostajemy również rzecz o której wielu słuchających muzyki marzy: dużą, robiącą ogromne wrażenie przestrzeń. Mówiłem wcześniej o bardzo dobrym zrównoważeniu tonalnym i tę ocenę podtrzymuję. Ale nie jest to kabel idealny. Lekkie podkreślenie części wyższej średnicy (powyżej 2 kHz) powoduje, że wszelkie elementy związane z fazowaniem, czyli budujące przestrzeń, otrzymują dodatkowe wsparcie. Przekaz ma więc duże rozmiary, świetnie pokazywane są dźwięki wychodzące z boków kolumn i nas otaczające, jak na przykład w tytułowym utworze płyty Starboy.

Elementy przestrzenne są też bardzo dobrze zaznaczane w nagraniach o innej proweniencji. Krążek Count Basie at the Sands (before Frank) rozpoczyna się krótkim intro, w czasie którego słychać ludzi przy stolikach, a także konferansjera zapowiadającego występ Franka Sinatry, a wcześniej zespołu Counta Basiego, występującego tu w roli – jak byśmy dzisiaj powiedzieli – „supportu”. Orkiestra jest blisko nas, to na nią skierowane były mikrofony, a pozostałe elementy są tłem. Ale nawet one były z kablem dc-components czytelne i dobrze ulokowane w hierarchii, tj. nie dominowały, ale i nie znikały pod orkiestrą.

A to dlatego, że dźwięk nie ma tu wyraźnie przybliżanego centrum. Elementy naprzeciwko nas są ustawione w półokręgu za kolumnami, nawet jeśli wokal jest wyraźnie i intencjonalnie wysunięty do przodu, jak na płycie Leonarda Cohena i w nagraniach Briana Flanagana. Co ma sens, bo to dzięki temu kabel niczego nam nie narzuca, a muzykę pokazuje bez wysiłku. Przybliżając pierwszy plan musiałby też ujawnić, że jego rozdzielczość jest dobra, ale nie wybitna, wpisując go w ten przedział cenowy.

Podsumowanie

Rozpisuję się o takich detalach dlatego, że – co by nie powiedzieć – to kabel o bardzo dobrym dźwięku. Zainteresował mnie więc na tyle, że przepinałem kable wyczekując rezultatów. To interesujące granie, bardzo przemyślane. Wszystkie elementy są na swoim miejscu i łatwo będzie zdecydować o tym, czy to „nasz” dźwięk. Najważniejsze są w nim szybkość, dynamika i przestrzeń. Jest bardzo przezroczysty, ale nigdy zbyt chudy, ani zbyt eteryczny. Ma w sobie wewnętrzną „zgodność”, dzięki której z przyjemnością słucha się z nim zarówno muzyki w której dźwięk mocno skompresowano, jak Starboy, jak i naturalnego brzmienia orkiestry Counta Basiego. Nie mamy namacalnych planów, ani gęstego basu, wszystkiego mieć nie można.

Bardzo ładnie wykonany kabel o interesującym dźwięku. Połączenie lekkości, szybkości i zrównoważenia tonalnego z wypełnieniem to prawdziwa rzadkość, na tym poziomie to niemalże gatunek endenemiczny.

BRIAN FLANAGAN Where Dreams Are Made

Wydawca: Stockfisch Records SFR 357.4091.2  
Premiera: 2017

Format: Super Audio CD (stereo + 5.1)/Compact Disc

stockfisch-records.de

Brian Flanagan jest irlandzkim piosenkarzem, kompozytorem i poetą. Znany z kręgów muzyki folkowej, współpracował z muzykami o tak różnym muzycznym backgroundzie, jak Michael Flatley, Nadine Coyle, Eric Bibb, Nathan Carter, Finbar Furey, Brian Kennedy i Sharon Shannon.

Mający perfekcyjną długość – 41:59 – album Where Dreams Are Made zawiera jedenaście utworów, z których niemal wszystkie – poza tradycyjną Legan Love – zostały skomponowane, napisane i zaaranżowane przez Flanagana. Ma on niesamowicie głęboki, jedwabisty glos, który wykorzystuje do budowania nieco melancholijnych, ale zawsze poruszających serce utworów. Na płycie znalazły się wpadające w ucho nagrania, do których chętnie wraca się nawet po kilkunastu przesłuchaniach.

Where Dreams Are Made to pierwszy album Briana Flanagana wydany na hybrydowej płycie Super Audio CD. Oprócz wersji stereofonicznej SACD i CD znajdziemy na niej także miks wielokanałowy. Płyta dostępna jest również na 180 g winylu. W wersji cyfrowej wydana została w pudełku typu „Super Jewel Box” z grubą książeczką, w której znajdziemy słowa piosenek oraz skład muzyków do każdego utworu.

Płyta została zarejestrowana w studiu Pauler Acoustics przy wykorzystaniu kolumn Bowers & Wilkins 800 D3. W uzyskaniu spójnego brzmienia pomaga to, że nagraniem, miksem i masteringiem – jak również pre-masteringiem dla warstwy CD – zajmowała się ten sam team, czyli Günter Pauler – właściciel, odpowiedzialny również za produkcję – oraz Hans-Jörg Maucksch, który na tym albumie występuje również w roli basisty (bas bezprogowy). Materiał został zarejestrowany cyfrowo, w domenie DSD, za pomocą stacji roboczej SADiE DSD8.

DŹWIĘK

Od pierwszych słów rozpoczynającego album utworu, tj. „From the flowers on the window…” wiemy, doskonale wiemy że słuchamy płyty wytwórni Stockfisch-Records. Mamy bowiem niebywale ciepły, głęboki dźwięk z nieco miękkim basem – tutaj bezprogowym – jak również dominację wokalu nad pozostałymi instrumentami. W przeszłości nie zawsze wychodziło to nagraniom na dobre, ale w tym przypadku wszystko „siadło” bezbłędnie.

Głos ludzki jest szczególnie trudny do nagrania, dlatego Günter Pauler rejestruje go pogłębiając przełom środka i basu. Daje to bardzo duży wolumen i poczucie oddechu. Scena dźwiękowa jest też duża, obszerna i bez wyraźnie zaznaczanych planów, właściwie tak, jak na analogowych taśmach. Ale kiedy wchodzą chórki w tle, jak w The Gift, są one doskonale czytelne i gęste. Podobnie skonstruowana jest opozycja wokalu i niskiego brzmienia kontrabasu w Lagan Love, fantastyczny przykład miękkości i czystości dźwięku cyfrowego.

Gitary grają równie ciepło, chyba że zostają wyeksponowane, na przykład otwierając utwór The Painter. Zaraz jednak, jak tylko wchodzi głos, są one wycofywane do drugiego planu. To konkretna modyfikacja przekazu, ale działa na korzyść przekazu, bo na tej płycie najważniejszy jest WOKAL. Jest on podkreślany nie tylko przez wycofanie w miksie instrumentów, ale i przez sporą kompresję. Ma ona bardzo wybaczający charakter i została zastosowana z rozmysłem, przypominając saturację taśmy analogowej.

To, czego nie dostajemy, to definicja instrumentów. Mają one miękki atak i zaokrąglone wybrzmienie. Nie są więc pokazane w neutralny sposób. Jak już jednak mówiłem, to zamierzone działanie, które na tej płycie pięknie zgrywa się z muzyką i charakterem głosu Flanagana. Powiedzmy jeszcze, że nie zawsze brzmi on tak samo, bo na przykład w utworze The Question jest nieco ostrzejszy i twardszy. Nawet wówczas pozostaje po miękkiej stronie mocy. Bardzo przyjemna płyta, zarówno od strony muzycznej, jak i dźwiękowej. Polecam ją wszystkim, także tym, którzy poczuli się zmęczeni dźwiękiem „firmowym” Stockfisch-Records.

Jakość dźwięku: 8-9/10

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2018



1) Kolumny - HARBETH M40.1 |TEST|
2) Przedwzmacniacz - AYON AUDIO Spheris III |TEST|
3) Odtwarzacz Super Audio CD - AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50|TEST|
4) Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS|
5) Wzmacniacz mocy - SOULUTION 710
6) Filtr głośnikowy - SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

Okablowanie

Interkonekt SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe - SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M Million |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Cellio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|