pl | en

Kolumny głośnikowe

Cabasse
Jersey MC170

Producent: CABASSE
Cena (w czasie testu):
• 4290 zł/para - okleina winylowa czarny heban lub naturalny dąb
• 6290 zł/para - lakier fortepianowy biały lub czarny


Kontakt: Facebook

www.cabasse.com

MADE IN FRANCE

Do testu dostarczyła firma: VOICE


tym roku mija 65 lat od momentu, kiedy założona w 1950 (!) roku francuska firma Cabasse zaprezentowała swoje pierwsze kolumny. I już ten pierwszy w historii marki model dwudrożnych kolumn stworzonych dla kin Cinemascope opierał się na głośniku koaksjalnym, zwanym inaczej współosiowym. Od tego czasu takie właśnie przetworniki stały się niejako znakiem rozpoznawczym Cabasse rozwijanym i stosowanym na przestrzeni ponad 60 lat. Szczytowym osiągnięciem w tym zakresie stały się słynne „Sfery”, La Sphère, zaprezentowane w 2006 roku ze współosiowym, trójdrożnym przetwornikiem uzupełnionym 55 cm wooferem. Jest to topowe ucieleśnienie idei punktowego źródła dźwięku, jako że wszystkie membrany mają wspólną oś, są niejako osadzone jedna w drugiej.

Co ciekawe konstrukcja ta obejmuje również po cztery monofoniczne wzmacniacze mocy na kanał – każdy z nich napędza jedną membranę w jednym głośniku. Kupując La Sphère nabywca stawał się posiadacze dwóch sporych kolumn opartych na fantazyjnych cokołach, osiem wzmacniaczy stereofonicznych, plus dodatkowo jednostkę sterującą. Równie niezwykły jak konstrukcja był także kształt tych kolumn sugerowany już ich nazwą. A ponieważ owe spore „sfery”, zwane popularnie ”kulami” miały średnicę 70 cm i były ustawione na iście kosmicznych cokołach, więc całość stanowiła (a właściwie nadal stanowi) jedną z najoryginalniejszych konstrukcji kolumn głośnikowych w historii.

Trochę wstyd przyznać, ale pomimo tak długiej historii tej zasłużonej marki, Jersey MC170 są pierwszymi jej kolumnami, jakie mam okazję testować. Bodaj w 2015 roku Wojtek, naczelny HF, testował model Jersey MT32 – poprzednika MC170. Była to konstrukcja o niemal identycznej wielkości i wadze, tyle że dwudrożna. Tam bowiem obok dwóch polipropylenowych wooferów występowała klasyczna kopułka wysokotonowa pracująca w niewielkim falowodzie. O ile bowiem głośniki współosiowe są od zawsze wizytówką Cabasse to jednak z racji kosztów nie były one stosowane w tańszych modelach.

JERSEY MC170

Na potrzeby Jersey MC170 oraz drugiego, podstawkowego modelu z tej serii, Antiqua MC170, francuska firma stworzyła zupełnie nowy przetwornik współosiowy. Jego konstrukcja jest rozwinięciem głośnika wykorzystywanego wcześniej w modelu Eole. Uzupełniono go dwoma także nowymi 170 mm przetwornikami niskotonowymi. Choć mają one identyczną wielkość i charakterystyczny kształt, to jednak ich membrany są inne. Producent nie podaje co prawda, z czego są wykonane, ale po pierwsze są koloru srebrnego (MT32 miały czarne), choć to nie aluminium na moje oko i ucho, a po drugie ich powierzchnia nie jest gładka, a raczej karbowana.

Podobnie jak w starszym modelu, pracują one w obudowie wentylowanej bas-refleksem skierowanym do dołu. Od spodu do kolumny przekręcany jest cokół, który gwarantuje stałą i fabrycznie definiowaną odległość wylotu portu od najbliższej powierzchni. Do cokołu wkręca się solidne, regulowane kolce, a w komplecie są również podkładki pod kolce. Dzięki wykorzystaniu głośnika współosiowego, w przeciwieństwie do poprzedniego modelu, Jersey MC170 to konstrukcja trójdrożna. Wszystkie te zmiany spowodowały jedynie niewielki wzrost ceny, który po części wynika zapewne także z inflacji, więc zmiana jest naprawdę kosmetyczna.

Do testu przyszły kolumny wykończone okleiną w kolorze „biały dąb” i choć to nie jest mój ulubiony kolor, to muszę przyznać, iż prezentowały się naprawdę bardzo dobrze. Wpływ na to miała oczywiście również jakość wykończenia, do której nie dało się przyczepić. Zanim jeszcze zacząłem odsłuch spojrzałem na deklarowane przez producenta parametry. O ile nominalną skuteczność (90 dB) i impedancję (8 Ω) należy uznać za bardzo przyjazne dla wzmacniaczy nawet niewysokiej mocy, o tyle informacja o spadkach impedancji nawet do 3,2 Ω sugeruje, że z kilku- czy nawet kilkunastu watowych wzmacniaczy lampowych należy zrezygnować. One za takimi spadkami nie przepadają.

CABASSE w „High Fidelity”
  • TEST: Cabassee JERSEY MT32 – kolumny głośnikowe

  • Płyty użyte w odsłuchu (wybór)

    • AC/DC, Live, EPIC, E2 90553, LP
    • Alan Silvestri, Predator, Intrada MAF 7118, CD/FLAC
    • Arne Domnerus, Antiphone blues, Proprius PRCD 7744, CD/FLAC
    • Cannonball Adderley, Somethin' else, Classic Records BST 1595-45, LP
    • Coleman Hawkins, The Hawk Flies High, Riverside Records/Mobile Fidelity MFSL, 1-290, LP
    • Isao Suzuki, Blow up, Three Blind Mice B000682FAE, CD/FLAC
    • John Coltrane, Blue train, Blue Note TOJJ-6505 (BN-1577), LP
    • John McLaughlin Trio, Que alegria, Verve B00000478E, CD
    • Keith Jarrett, The Köln Concert, ECM 1064/65 ST, LP
    • Leszek Możdżer, Kaczmarek by Możdżer, Universal Music 273 643-7, CD/FLAC
    • Louis Armstrong & Duke Ellington, The Complete Session. Deluxe Edition, Roulette Jazz 7243 5 24547 2 2 (i 3), CD/FLAC
    • Mahler, Symphony no. 1, EMI Classical/ Hi-Q Records HIQSXR35, Supercuts XRCD24
    • McCoy Tyner, Solo: Live from San Francisco, Half Note Records B002F3BPSQ, CD/FLAC
    • Michał Wróblewski Trio, City album, Ellite Records, CD/FLAC
    • Miles Davis, Sketches of Spain, Columbia PC8271, LP
    • Mozart, Le nozze di Figaro, dyr. Teodor Currentzis, MusicAeterna Orchestra, Sony Classical B00GK8P1EG, LP
    • Pavarotti, The 50 greatest tracks, Decca 478 5944, CD/FLAC
    • Renaud Garcia-Fons, Oriental bass, Enja B000005CD8, CD/FLAC
    • The Ray Brown Trio, Summer Wind, Concord Jazz CCD-4426, CD/FLAC

    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Odsłuchy zacząłem od jednej z płyt Agi Zaryan. Od pierwszej chwili zachwyciła mnie prezentacja wokalu, a gdy tylko się pojawiły, również i dźwięcznych przeszkadzajek odzywających się w tle. Wokal Agi był po pierwsze duży, po drugie zabrzmiał niesamowicie naturalnie. Przyglądałem się Jerseyom z pewnym niedowierzaniem, bo choć cztery tysiące złotych to niemało pieniędzy, to jednak w audiofilskich realiach to przecież zaledwie „budżetówka”. Najwyraźniej jednak koaksjalny głośnik Cabasse czerpie pełnymi garściami z ogromnego doświadczenia inżynierów tej marki i pomimo że można przecież założyć, że postawiono przed nimi pewne założenia kosztowe, to ze swojego zadania najwyraźniej wywiązali się znakomicie.

    Przy ustawieniu, które uznałem za optymalne, czyli jakieś 50 cm od tylnej ściany, lekko skręcone do środka, Cabasse budowały scenę nawet za linią łączącą kolumny. Wokalistka nie wychodziła więc przed nią, a mimo to potrafiła skupić na sobie moją uwagę. Resztę zespołu umieszczono za nią na dość głębokiej scenie. Każdy instrument miał swoje precyzyjnie określone miejsce i nawet jeśli ich kontury nie były jakoś dokładnie opisane, to jednak dzięki masie i ewidentnej trójwymiarowości każdego z nich renderowany obraz zespołu był w zupełności wystarczający do przekonania mnie, że kapela znajduje się zaledwie o kilka metrów ode mnie.

    W jednym z utworów realizator zastosował ciekawy zabieg oddalając stopniowo panią Agę od frontu sceny, przesuwając ją krok po kroku za kolejne instrumenty, co MC170 świetnie potrafiły pokazać. Mam na myśli płynne przesuwanie się do tyłu, a nie skoki między kolejnymi planami, tak jakby faktycznie wokalistka odchodziła, a może raczej płynnie odjeżdżała w głąb sceny. Fortepian wysunięty na pierwszy plan zrobił się naprawdę duży, dźwięczny, a jego dźwięk miał niemal realistyczną masę.

    Jedynym elementem, który w tym nagraniu nie wypadał tak dobrze, jak bym tego sobie życzył, był mój ulubiony kontrabas. Zaznaczę od razu, że o ile tę realizację jako całość bardzo lubię właśnie za tą intymną, wciągającą atmosferę, o tyle bas jest nieco „rozlazły”. Cabasse nie dodały tu niczego od siebie, nie próbowały go zdyscyplinować i zagrały go po prostu tak, jak to ujęto w nagraniu. Instrument był więc duży, miał masę i potęgę brzmienia, tyle że akcent był przesunięty w stronę pudła, przez co poszczególne dźwięki były przeciągane, czasem brzmiały też nieco głucho. Album ten pokazał mi jednakże, że Jerseye dwa przetworniki niskotonowe mają nie od parady. Potrafią one dać wrażenie niskiego, głębokiego, nawet w tym nagraniu nieźle różnicowanego basu. Pozostało więc wziąć na warsztat lepiej (w tym zakresie) zrealizowane nagrania.

    Zamiast jednak posłuchać jednego z krążków Raya Browna, czy Garcii Renauld-Fonse'a zagrałem płytę... Ala di Meoli, Flesh on flesh. Do gitary mistrza wrócę za chwilę, ale najpierw, zgodnie z intencją, miało być o basie, choć tym razem elektrycznym. Nie miał on takiej masy jak z moimi kolumnami Ubiq Audio Model One, ale to tłumaczy różnica wielkości (i woofera i całych kolumn). Jasne natomiast było, że Jerseye potrafią dużo w tym zakresie.

    Przy szybkich fragmentach prezentowały krótki, zwarty, nawet dość twardy bas, a gdy trzeba było oddawały niskie zejście z niezłym dociążeniem, takim, które pozwala już poczuć najniższe dźwięki, a nie tylko je usłyszeć. Francuskie kolumny dobrze również różnicowały i nasycały niskie tony, podobnie zresztą jak i całe pasmo powyżej, sporą dawką energii. Nie było to może aż tak niebywale energetyczne granie, jak absolutnie wyjątkowe w tym zakresie Brystony Mini-A. Cabassy na pierwszy rzut oka nie wyglądały mi na takie kolumny, które potrafią dać czadu, a jednak robiły to na luzie, bez napinania się.

    Stąd, przy takiej płycie jak Flesh on flesh trudno było jej słuchać jako tła dla jakiegokolwiek zajęcia. Za dużo się w tej muzyce dzieje, a Cabasse potrafią przekazać (powiedziałbym, że zaskakująco, zważywszy na ich cenę) dużo informacji więc nie było tu czasu na relaks, na zajęcie się czymś innym, bo ciągle gdzieś po przeciwległej stronie pokoju, głównie (acz nie tylko) pomiędzy kolumnami pojawiał się jakiś element, który przyciągał moją uwagę. A to akustyczna gitara mistrza brzmiąca bardzo, ale to bardzo naturalnie, a to gitara elektryczna z niezłym „mięchem”, szybka, zwinna, a to blachy perkusji odzywały się w raz wyjątkowo delikatny, innym razem mocny, niemal agresywny i dźwięczny sposób.

    Zostawiając sobie akustyczny bas na później sięgnąłem po kilka kolejnych płyt z pogranicza jazzu i rocka, a także czysto rockowych. Te pierwszy w zdecydowanej większości wypadałby naprawdę dobrze, a wpływ na to, jak bardzo mi się podobały miała przede wszystkim klasa samych nagrań. Jerseye MC170, jak już wspominałem, nie są co prawda jakoś szczególnie analityczne ani tak do końca neutralne tonalnie, ale tendencji do upiększania słabszych nagrań u nich także nie zauważyłem. Bez problemu radziły sobie nawet w szybszych utworach, dobrze różnicując dźwięki w całym paśmie, popisując się robiącą wrażenie dynamiką i potrafiąc „przyłoić”, gdy było trzeba, w zakresie wyższego, czy średniego basu.

    Dobrze nasycały i różnicowały również średnicę, gdzie w końcu rozgrywa się większość „akcji”, zachowując przy tym jej wysoką czystość i przejrzystość. Te ostatnie elementy miały duży wpływ na odbiór całości, która wydawała się dość jasna. Zaznaczam, że nie ma tu mowy o rozjaśnieniu jako takim, a raczej o otwartości, transparentności, jakich na tym poziomie cenowym trudno się spodziewać. Poza tym wiele kolumn, zwłaszcza tych (relatywnie) niedrogich dopala lekko niższą średnicę, czy przełom średnicy i basu, a testowane paczki tego nie robią. Kilka razy łapałem się wręcz na tym, że ja bym tam chętnie jakiś niewielki akcent jednak postawił, bo po prostu lubię uzyskiwaną w ten sposób większą namacalność i obecność dźwięku. Cierpiałaby na tym wierność przekazu, ale fajda słuchania chyba raczej nie.

    Przy wspominanych płytach Johna McLaughlina czy Pata Metheny także nie dało się usiedzieć spokojnie, bo mnóstwo detali, czy zwykle mniej „widocznych” elementów prezentowanej muzyki, w wydaniu Jerseyów przyciągało uwagę. Rzecz nie w nachalnym skupieniu się na prezentacji szczegółów, na wypychaniu ich do przodu – takie granie jest może dobre do analizy poprawności nagrania, ale nie do słuchania muzyki. Zasługi, podobnie jak za otwartość i przejrzystość tego dźwięku, ale również nadzwyczajną spójność, o której jeszcze nie wspominałem, trzeba przypisać współosiowemu przetwornikowi średnio- i wysokotonowemu. Spójność jest na dobrą sprawę wrodzoną cechą takich głośników – w modelu MC170 koaksial odtwarza pasmo od 700 Hz w górę (kopułka przejmuje odtwarzanie od 3600 Hz), poza tym funkcjonuje jak punktowe źródło dźwięku. Wszystko to składa się w prezentację, której w zakresie koherencji trudno jest dorównać stosując dwa osobne, klasyczne przetworniki.

    Jak wspomniałem przesłuchałem kilka płyt rockowych. Te na Jerseyach MC170 zabrzmiały... różnie. Nieco popowa, mocno elektroniczna płyta Genesis wydała mi się brzmieć dość „chudo” - tu właśnie przydałoby się wspominane wcześniej, choć lekkie dopalenie niższej średnicy. Wokal Collinsa także brzmiał raczej dość jasno, z mocno zaznaczonymi sybilantami, a blachy miały tendencję do „szklenia się”. Tu także trudno to traktować jako zarzut w stosunku do Cabasse, bo one tylko pokazały to, co zapisano na płycie, nie upiększając, nie wygładzając, nie zaokrąglając.

    Kolejne płyty wykazały, że pomimo przynależności do półki cenowej, na której kolumny zwykle z założenia mają pracować z elektroniką nie najwyższej klasy, więc ich zadaniem jest, choć częściowo maskować jej braki, Jersey MC170 stawiają na wyższą wierność niż większość konkurentów.
    Ma to swoje dobre i te gorsze strony. Dobre, bo można je połączyć z wysokiej klasy systemem i nie będą „psuły” jego dźwięku wprowadzając własne podbarwienia. Gorsze, choć powinienem ująć to raczej w cudzysłów, to fakt, że nie ma co liczyć, iż element reprodukujący faktycznie dźwięk, który słyszymy, w jakimkolwiek stopniu naprawi to, co wcześniej „popsuła” elektronika bądź realizator nagrania.

    Genesis było jednym z przykładów, kolejnym był świetny poniekąd kawałek Dire Straits, Money for nothing, gdzie dość boleśnie dała się odczuć (przy graniu z pliku 24/96) „bułowatość” gitary basowej, czy wyjątkowo słabo, by nie powiedzieć sztucznie brzmiąca perkusja będące niejako w opozycji do całkiem dobrze nagranego wokalu i gitary Knopflera. Większość kolumn nawet trochę droższych pozwala zapomnieć o słabościach tej realizacji w taki, czy inny sposób ją upiększając. Wystarczy jednakże po prostu dobra jakość nagrania i wydania jak choćby w przypadku większości płyt Pink Floyd czy Led Zeppelin by Cabasse pokazały, że potrafią wykorzystać dobry „wsad”.

    Dysponują dobrą dynamiką, potrafią pokazać szybki, dość zwarty bas, dobrze oddają sprężystość bębnów, blachy ładnie „ćwierkają” i nie są jednostajne dzięki dobremu różnicowaniu, dźwięk jest otwarty, pełny powietrza, a istota takiej muzyki, czy elektryczne gitary wypadają świetnie. Mają drive, mięcho, potrafią zabrzmieć surowo, a nawet ostro, gdy trzeba. Na krążkach Floydów pięknie zostały oddane wszystkie zabawy elementami przestrzennymi – to mocna strona testowanych kolumn. Dźwięki pojawiały się nie tylko w przestrzeni między kolumnami, ale i daleko poza nimi kreując w ten sposób ogromną otaczającą momentami słuchacza scenę.

    Na sam koniec wróciłem do akustycznego, dobrze nagranego basu z albumami Christiana McBride'a, czy Isao Suzuki. I znowu potwierdziło się, że francuskie kolumny potrzebują dobrej jakości materiału, by pokazać, na co je stać. Kontrabasy w rekach mistrzów tego instrumentu, choć wielkie i potężne, były zwinne, szybkie, barwne i za każdym razem, w każdym utworze, inne. Nagranie „live” tria pierwszego z wymienionych panów pokazało, że Jerseye MC170 może nie są mistrzami renderowania akustyki pomieszczeń, ale znowu muszę przypomnieć ich cenę, a w jej kontekście wykonują bardzo dobrą robotę. A ponieważ reakcje (dość żywiołowe na tej płycie) oddają w przekonujący sposób, więc brak tak wyraźnie zaznaczonego pomieszczenia nie ma tak naprawdę negatywnego wpływu na prezentację. Dobra zabawa przy nagraniach koncertowych jest niemal gwarantowana.

    Podsumowanie

    Żyjemy w czasach, gdy mając w perspektywie odsłuch kolumn za jakieś cztery tysiące złotych człowiek z automatu przygotowuje się na spory zakres kompromisów brzmieniowych. Cabasse Jersey MC170 idealnymi kolumnami oczywiście nie są, ale trudno im wytknąć jakiekolwiek ewidentne słabości. Po prostu wiele rzeczy da się pokazać lepiej, tyle że trzeba na to wyłożyć większe pieniądze.

    Nowy przetwornik koaksjalny odtwarzający średnicę i tony wysokie spisuje się znakomicie. Gra czysto, przejrzyście, dobrze różnicuje, barwa wokali jest oddana bez zarzutu, prezentacja jest otwarta, przestrzenna i dobrze poukładana. Dwa woofery wspierane skierowanym w dół bas-refleksem wykonują swoje zadania niewiele gorzej (to oczywiście jedynie teoretyzowanie, ale mam wrażenie, że głośnik współosiowy mógłby się sprawdzić również i w droższych kolumnach z jeszcze lepszymi wooferami).

    Potrafią zejść dość nisko, a przy niskich pomrukach dociążyć je na tyle, by słuchacz je czasem także odczuwał, a nie tylko słyszał. Nie wprowadzają zaokrąglania na samym dole, nie podbarwiają go w żadnej jego części – to jak zabrzmi bas zależy w bardzo dużej mierze od jakości nagrania i sygnału podanego na głośniki przez system. Jasno pokazały to kawałki z dobrze nagranym kontrabasem, gitarą basową czy perkusją, które Cabasse zagrały swobodnie, z dużą porcją energii, czysto i z dobrą kontrolą i definicją.

    Jersey MC170 nie należą do kolumn upiększających odtwarzane nagrania, więc należy zadbać o to, by towarzyszący im system oferował klasowy, zbalansowany dźwięk i by dostarczał do kolumn maksimum informacji, a one odwdzięczą się rasową, wciągającą prezentacją. Brzmienie i wierność odtwarzanym nagraniom to nie jedyne zalety tego modelu. Producent nie zapomniał o wysokiej klasy wykonaniu i wykończeniu, które sprawiają, że to także ładny mebel, który będzie się świetnie prezentował w salonie.

    Jersey to niezbyt duże, bo niespełna metrowe i o dość wąskim froncie (21 cm), trójdrożne kolumny podłogowe. Przyciągają wzrok świetnym, zwłaszcza jak na tę klasę cenową, wykonaniem i wykończeniem obudowy oraz wykorzystanym swudrożnym głośnikiem współosiowym. Przetwornik ten to nowa jednostka oznaczona symbolem 10T15MC. To rozwinięcie głośnika stosowanego w modelu Eole. Poniżej we frontowej ściance zamontowano dwa przetworniki niskotonowe. To także nowe modele oznaczone symbolem 17TN20. Zarówno wielkość (170 cm) jak i charakterystyczny kształt pozostały takie same jak w starszym modelu Jersey MT32, ale inna jest na pewno membrana, choć producent nie podaje, z czego ją wykonano.

    Obudowa to konstrukcja wentylowana bas-refleksem skierowanym do dołu. By zagwarantować optymalną odległość między wylotem portu b-r a pierwszą odbijającą płaszczyzną, kolumny dostarczane są z cokolikiem, który po przykręceniu zapewnia właściwy dystans. Do niego wkręcane są cztery solidne, regulowane kolce, a w komplecie użytkownik otrzymuje jeszcze niewielkie podkładki pod kolce zabezpieczające podłogę.

    Obudowy tych kolumn wykonane są z MDF-u. W przeciwieństwie do poprzedników nie są to prostopadłościenne skrzynki. Front kolumny jest nieco szerszy niż tylna ścianka, natomiast boczne ścianki mają lekko zaokrąglony kształt co pozwala uniknąć zbyt wielu równoległych płaszczyzn, między którymi mogłoby powstawać fale stojące. Oferowane są cztery rodzaje wykończeń – tańsze, okleiną w kolorze Ebony black (czarny mahoń) bądź white oak (biały dąb) oraz droższe, pięcioma warstwami białego lub czarnego lakieru fortepianowego wykończonego na wysoki połysk. Cokolik jest wykańczany czarnym matem.

    Z tyłu obudowy umieszczono solidną płytkę z osadzoną w niej parą pojedynczych gniazd głośnikowych. Kolumny wyposażone są w eleganckie maskownice. Te producent postanowił montować na magnesach, dzięki czemu ich montaż jest bardzo prosty, a gdy prowadzi się odsłuchy bez nich użytkownik nie musi patrzeć na zwykle niezbyt estetyczne otwory montażowe, ani martwić się o często łamiące się (zwłaszcza w niezbyt drogich modelach) kołki montażowe.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Konstrukcja: trójdrożna
    Przetworniki: 1 x 10T15MC, 2 x 17 cm 17TN20
    Skuteczność: 90 dB
    Impedancja nominalna: 8 Ω
    Impedancja minimalna: 3,2 Ω
    Pasmo przenoszenia: 57 – 20 000 Hz
    Częstotliwości podziału zwrotnicy: 700, 3600 Hz
    Moc znamionowa: 100 W
    Moc maksymalna: 700 W
    Wymiary (WxSxG): 990


    Dystrybucja w Polsce

    VOICE Spółka z o.o.

    ul. Mostowa 4 | 43-400 Cieszyn

    voice.com.pl
    www.voiceshop.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    - Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
    - Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
    - Końcówka mocy Modwright KWA100SE
    - Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
    - Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
    - Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
    - Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
    - Kolumny: Bastanis Matterhorn
    - Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
    - Słuchawki: Audeze LCD3
    - Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
    - Przewód głośnikowy -
    LessLoss Anchorwave
    - Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
    - Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
    - Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
    - Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
    - Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot