pl | en

Wzmacniacz mocy

 

Audio Research
GALILEO GS150

Producent: AUDIO RESEARCH CORPORATION
Cena (w czasie testu): 94 700 zł

Kontakt: 3900 Annapolis Lane North ǀ Plymouth
Minnesota | USA | 55447-5447


www.audioresearch.com

MADE IN USA

Do testu dostarczyła firma: AUDIOFAST


zw. „identyfikacja wizualna” produktu to jeden z najważniejszych wyróżników firm, nad którymi pracują nieraz całe dziesięciolecia i na które wydają duże pieniądze. Klienci przywiązują się bowiem do określonych wzorców i wzorów. Dla Audio Research naturalnym, można by tak powiedzieć, źródłem wyglądu jej produktów, a co za tym idzie również reklam, były lata 70., kiedy to firma powstała. Jej urządzenia miały przypominać produkty laboratoryjne i tak też wyglądały: duże, srebrne, z wychyłowymi wskaźnikami z przodu, spokojnie mogłyby być częścią pulpitu sterowniczego w jakiejś hucie lub elektrowni.

Nowy właściciel Audio Research, którym od 2008 roku jest Fine Sounds SpA, spółka należąca do funduszu inwestycyjnego Quadrivio. Czyli – Włosi. Aż dziwne, że tak długo wytrzymali ze zmianą projektu plastycznego – nie od dziś wiadomo, że są w tym mistrzami. Być może chodziło jednak o to, żeby zmiana miała głębszy sens. Być może chodziło o pojawienie się mocnego impulsu – coś takiego, jak lampa KT150 – kolejna po KT120 tetroda strumieniowa (odpowiednik pentody), skonstruowana już w XXI wieku, przez rosyjską firmę New Sensor Corporation, właściciela marki Tung-Sol, pod którą lampy się pojawiają.

O historii tetrod strumieniowych przeczytają państwo poniżej, w ramce. Tekst ten powstał pierwotnie jako materiał towarzyszący do testu wzmacniacza Octave V110, wyposażonego właśnie w KT150, który ma się ukazać w magazynie „Audio”. Myślę, że jego powtórzenie tutaj jest uprawomocnione. Warto podkreślić, że o ile niemal na pewno powstaną jeszcze mocniejsze warianty KT, to właśnie ta lampa wydaje się być „złotym środkiem” pomiędzy mocą wyjściową i wielkością oraz emitowanym ciepłem. jest też najlepiej brzmiącą lampą z tej serii, jaką znam. To oczywiście przypadek, ale kształt bańki szklanej, w jaką ją wyposażono jest żywcem wyjęty z komiksów z lat 50. A właśnie te lata patronują projektowi plastycznemu serii Galileo.

Należący do niej wzmacniacz mocy GS150 jest piękny. Kiedy zobaczyłem go, a także partnerujący mu przedwzmacniacz GSPre, nie mogłem oderwać od nich wzroku – wszystko w ich projekcie było doskonałe. Urządzenia zaprojektowano tak, aby przypominały radia samochodowe z lat 50. – a na stylistyce samochodów Włosi znają się, jak mało kto. Firma użyła przy tym hasła „Back to the Future”, znanego z trylogii filmowej pod tym samym tytułem, w reżyserii Roberta Zemeckisa, co jeszcze mocniej związało tę firmę z samochodami – pamiętają państwo, że najbardziej rozpoznawalnym elementem wizualnym filmu jest DeLorean DMC-12, prawda?

Z poprzedniego designu pozostawiono duże, wychyłowe wskaźniki na przedniej ściance, zmieniając tylko ich wygląd. O tym, jak dużą wagę firma przywiązuje nie tylko do strony technicznej, ale i wizualnej, świadczy fakt, że duże pieniądze zainwestowała w materiały promocyjne, w tym zdjęcia. Fantastyczną serię zdjęć wykonał bowiem znany artysta, Matteo Mescalchin w znajdującym się w Padwie Museo dell'Osservatorio Astronomico. W tym projekcie wszystko ma swoje miejsce i każdy detal „gra”.

KT = KINKLESS TETRODE

Postęp stymulowany jest najczęściej przez potrzebę. Ale nie tylko w tym sensie, że wynalazki mają w czymś pomóc, rozwiązać jakiś problem, bo równie ważny jest motyw ekonomiczny. W XX wieku widać to szczególnie mocno, także jeśli chodzi o lampy.

Od diody do pentody

Najprostszą lampą jest dioda, która została opracowana przez Lee De Foresta w 1907 roku. Służy ona najczęściej do zamiany prądu przemiennego na stały (prostownik). Dwa lata później Robert von Lieben opatentował jej odmianę z siatką, która pozwalała na sterowanie przepływem elektronów – tak powstała trioda, będąca elementem wzmacniającym. Jej najsłynniejszym przedstawicielem jest bezpośrednio żarzona trioda 300B. Równie znane są triody 211 oraz 845. W kręgach „odlotowców” jedyną „słuszną” lampą jest jednak 2A3, z której można uzyskać do 3 W mocy…

W 1919 roku Walter H. Shottky (którego nazwisko znane jest z szybko przeładowujących się diod Shottky’ego) przezwyciężył największe problemy triod, tj. dużą niestabilność pracy oraz małe wzmocnienie napięciowe (czyli niską moc), wprowadzając do lampy drugą siatkę, tzw. siatkę ekranującą. W ten sposób otrzymaliśmy tetrodę. Popularna stała się około roku 1926. Miała ona swoje własne problemy. W skrócie: w najgorszym przypadku, przy wysokiej emisji wtórnej i napięciu anodowym niższym od napięcia siatki ekranującej, wraz ze wzrostem napięcia anodowego dochodziło do minimalizowania prądu anody. Efekt ten znany jest jako „tetrode kink” i prowadzi do niekontrolowanych oscylacji.

Rozwiązanie okazało się proste – wstawiono do lampy kolejną siatkę. Ponieważ w bańce znajdowało się już pięć elementów (anoda, katoda i trzy siatki), lampa nazwana została pentodą. Za jej wynalazcę uważa się Bernarda D.H. Tellegena, a za rok powstania 1926. To najpopularniejsza lampa wzmacniająca w układach audio, a jej najbardziej znanymi przedstawicielami są EL34 i EL84. Wynalazek został opatentowany przez firmę Philips.
I tutaj zaczyna się historia tetrody strumieniowej („beam tetrode”), zwanej również „kinkless tetrode” – stąd „KT” w nazwach tego typu lamp.

Tetroda strumieniowa

Zapotrzebowanie na wysokiej mocy lampy, zarówno w układach audio, jak i nadawczych oraz odbiorczych, przełożyło się na nieprawdopodobne zwiększenie produkcji. Ponieważ nikt nie lubi dzielić się zyskami, w firmie EMI przystąpiono do prac nad własnym typem lampy mocy, która byłaby podobna w działaniu do pentody, ale nie na tyle, żeby trzeba było płacić za korzystanie z patentu Holendrów. Za ojców-wynalazców tetrody strumieniowej uznawani są inżynierowie EMI: Cabot Bull oraz Sidney Rodda. Ich pomysł był prosty – zamiast siatki ekranującej umieścili w bańce dwa zagięte elementy („plates”), które spełniały tę samą role, tj. ekranowały anodę od katody.

Pierwsza lampa tego typu przywędrowała jednak zza Oceanu – była to 6L6 opracowana w 1936 roku przez firmę RCA. Była ona bezpośrednim potomkiem tzw. "Harries Valve", lampy opracowanej przez J. Owena Harriesa i produkowanej przez Hivac Co. Ltd. w 1935 roku. Powstanie 6L6 umożliwiła umowa patentowa między firmami Marconi-Osram Valve (MOV), firmy-córki EMI oraz General Electric Company plc. Najbardziej znanymi wersjami są 6L6G, 6L6GA, 6L6GB, 5881, 5932, 7027. Początkowo produkowane w metalowej osłonie, później wyłącznie w szklanej bańce, która pozwalała na lepsze chłodzenie wnętrza.
Zaraz po amerykańskiej 6L6 pojawiły się europejskie lampy KT66 (już w 1937), KT77 oraz KT88. Każda z nich jest wymienna z odpowiadającymi jej pentodami i innymi tetrodami strumieniowymi. Dla przykładu: KT66 = 6L6, KT77 = EL34 i amerykańska 6CA7, KT88 = 6550.

KT66 została spopularyzowana przez firmy LEAK i QUAD. Leak Type 15 zaprezentowano w 1945 roku, a QUAD II z 1952 roku korzystał z dwóch takich lamp, pracujących w ultraliniowym trybie push-pull. Najpopularniejsza jest jednak KT88, stosowane przez większość firm produkujących wzmacniacze lampowe w trybie push-pull. Obecnie produkowana jest przez cztery firmy: Shuguang (Chiny), JJ Electronics (Słowacja), EAT (Czechy, dawna Tesla) oraz New Sensor Corporation (Rosja). Ta ostatnia produkuje lampy pod różnymi nazwami, dla różnych firm, np. dla niegdyś amerykańskiej Tung-Sol (teraz własność NSC). I właśnie ta ostatnia odpowiedzialna jest za powstanie, dość nieoczekiwane, nowych tetrod strumieniowych. Przypomnijmy, że Tung-Sol, jeszcze w czasach, kiedy miała siedzibę w New Jersey, opatentowała popularną w audio lampę 6550.

W roku 2012 zaprezentowana została KT120, która miała na celu zwiększenie mocy KT88, na której bazowała. W połowie 2014 roku zaprezentowana została jednak jeszcze większa lampa KT150. Jej bańka jest niezwykle charakterystyczna i przypomina bombę z lat 50. ubiegłego wieku. O ile z pary KT120 można było z łatwością osiągnąć moc 150 W, o tyle z pary KT150 dostaniemy nawet 300 W, przy niskich zniekształceniach. We wzmacniaczach audio, w których konstruktorom zależało na długowieczności i niezawodności moce te są oczywiście mniejsze, zwykle o 25-50%.

AUDIO RESEARCH w „High Fidelity”
  • TEST: Audio Research REFERENCE CD9 – odtwarzacz CD, czytaj TUTAJ
  • NAGRODY ROKU 2012: Audio Research REFERENCE 75 – wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Audio Research REFERENCE 75 – wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Audio Research REFERENCE 5 SE – przedwzmacniacz liniowy, czytaj TUTAJ

  • Nagrania użyte w teście (wybór):

    • Filia Praeclara, Ensemble Peregrina, Divox CDX-70603, CD (2008).
    • Diana Krall, Wallflower, Verve/Universal Music LLC UCCV-9577, “Deluxe Edition”, SHM-CD + DVD (2015); recenzja TUTAJ.
    • John Coltrane Quartet, Ballads, Impulse!/Universal Music LLC (Japan) UCCU-40001, Platinum SHM-CD (1962/2013).
    • Karl Bartos, Off The Record, Bureau CD 974282 BB079, CD (2013).
    • Mark Hollis, Mark Hollis, Polydor 537 688-2, CD (1988).
    • Miles Davis Quintet, Relaxin’ With The Miles Davis Quintet, Prestige/Universal Music LLC (Japan) UCCO-40005, Platinum SHM-CD, (1958/2013)
    • Nina Simone, Silk & Soul, RCA/BMG UK & Ireland 2876596202, CD (1967/2004).
    • Peter, Paul and Mary, In The Wind, Warner Bros. Records/Audio Fidelity AFZ 181, “Limited Edition No. 0115”, SACD/CD (1963/2014).
    • Vangelis, Spiral, RCA/BMG Japan 176 63561, K2 SHM-CD (1977/2008).
    • Wes Montgomery, California Dreaming, Verve/Universal Music LLC UCCU-9245, “Jazz The Best 1500. Part II, No. 45”, (1966/2006).
    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Ciekawe, jak różnymi drogami podążają audiofile, chcący w komforcie słuchać muzyki. Można się w tym wszystkim zgubić. Dla jednych wyłącznie urządzenia „vintage” są w stanie oddać prawdziwą muzykę, dla innych to kupa śmieci, które może 50 lat temu miały sens, ale dzisiaj ich miejsce jest w muzeum. Jedną z takich technik, wokół których co i rusz dochodzi do dyskusji jest technika lampowa. Zwykle sprowadza się ona do podważania kompetencji jednych (zwolenników) i oskarżeń o głuchotę (przeciwników). Ci pierwsi ignorują wyniki pomiarów, drudzy wyniki odsłuchów.

    Prawdą jest, że znacząca część inżynierów, zwykle związanych z ośrodkami akademickimi, zaślepiona jest wytycznymi, które przyswoili w czasie studiów, a potem pracy naukowej i trudno im się przełamać, aby zawierzyć temu, co słyszą – pomiary są bowiem czymś namacalnym, co trudno podważyć. Równie prawdziwe jest jednak to, że audiofile – bo to nich głównie chodzi – zapominają, że jednak żyjemy w świecie fizycznym i pomiary pokazują jakąś jego część.

    Prawdziwą sztuką jest więc, jak myślę, takie podejście, w którym wyniki pomiarów byłyby punktem wyjścia, solidną podstawą, na której budowana jest równie ważna, część druga – brzmienie. To, co słyszymy jest bowiem wypadkową ograniczeń danej techniki i przyjętych rozwiązań oraz tzw. „dostrajania” dźwięku. To ostatnie ma na celu przygotowanie jakiejś konkretnej oferty, konkretnego dźwięku.
    Jak w GS150. Niemal widzę ludzi, którzy słuchają tego wzmacniacza i sięgają po konkretne płyty, dyskutując nad zmianami, jakie trzeba wprowadzić. Co więcej, sięgają po płyty, po które ja bym sięgnął i zmieniają dźwięk w kierunku, w którym ja, mając do dyspozycji takie lampy, bym go zmieniał. Nie mówię, że właśnie dlatego, ale jednak: to najlepszy wzmacniacz tej firmy, jaki do tej pory słyszałem – zarówno u mnie w domu, jak i na wystawach.

    Gwarantuje on ciepłe, pełne emocji granie, bez względu na to, jaką płytę puszczamy. Różnicowanie barw jest w nim niebywałe, a gęstość powietrza, namacalność akustyki – wyjątkowa. Wzmacniacz buduje za kolumnami w naszym pokoju zupełnie inny, osobny świat. Wycina z naszego pokoju kompletną, ciągłą przestrzeń, wraz z instrumentami i wokalistami. Jego niska średnica i wyższy bas są ciepłe i trochę „podkręcone”, co jest niepodzielną częścią tej oferty. Ale właśnie dzięki temu wszystko jest tak żywe, w tym sensie, że wiarygodne. Ilość informacji jest równie satysfakcjonująca, barwy są piękne, waga elementów na scenie – duża.

    To, dzięki czemu wzmacniacz ten idzie dalej niż wcześniejsze – też przecież bardzo fajne – konstrukcje ARC, to różnicowanie. Przy ciepłym dźwięku, a z takim mamy tu do czynienia, uzyskanie tak wielobarwnego i tak naturalnego przekazu jest naprawdę trudne. A na takim poziomie, jak w GS150 właściwie się go nie spotyka. Dlatego słuchamy tego wzmacniacza jak bajki – jeśli to „nasza” bajka, to dajemy się jej ponieść, zapominając o wszystkim innym. A jest o to łatwo, bo zarówno studyjne eksperymenty Marka Hollisa, jak i Ballady Johna Coltrane’a, każda dosłownie płyta, nawet Spiral Vangelisa, brzmiała spójnie, gęsto, w przemyślany sposób.

    Nawet bas wpisuje się w takie spojrzenie na materiał dźwiękowy. Jest go sporo, nie ma mowy o suchym, albo lekkim graniu. Instrumenty rysowane są całościowo, jako wydarzenia, a nie jako zbiór mikrozdarzeń. jest gęstość, jędrność, moc. Zwartość tego zakresu jest mniejsza niż w Soulution 710, o Statemencie Naima nie wspominając. Jest jednak spójna z tym, co dzieje się powyżej, jest jego częścią. Wzmacniacze tranzystorowe pracujące w klasie D. szczególnie te mocniejsze, mają tendencję do konturowania średniego basu. I choć ich brzmienie też jest zwykle ciepłe i gęste, to przez to brzmią inaczej niż lampy, mniej naturalnie. ARC wszystkie podzakresy traktuje tak samo, jest w podejściu do nich konsekwentny i konsekwentnie buduje taki, a nie inny dźwięk.

    Jego perlistość, słodycz, ale i różnicowanie są wyjątkowe. Słychać, że wzmacniacz ma wysoką moc, ponieważ buduje przekaz z łatwością, zaangażowaniem i bez stresu. Napięcie związane z mechaniczną naturą reprodukcji dźwięku jest tu na niebywale niskim poziomie. Odsłuch muzyki jest z GS150 samą przyjemnością, jest jak jedwab.
    Przestrzeń jest bardzo duża i solidna. Wzmacniacz nadaje wszystkiemu swoje własne „błogosławieństwo”, zaraz o tym powiem, ale też pięknie pokazuje różne zmiany, smaczki, detale, różnice w realizacji. Jak między różnymi sesjami na płytach Relaxin’ With The Miles Davis Quintet Miles Davis Quintet i Ballads John Coltrane Quartet (obydwie płyty dostępne są jako Platinum SHM-CD; niestety w klasycznych pudełkach, ale mimo to polecam!), albo świetnie pokazując, na czym polega niezwykła barwa głosu Niny Simone.

    Galileo GS150 ma swój własny, wyraźny „głos”. To nieuniknione, jeśli mamy do czynienia z kreacją artysty, a tak rozumiem rolę konstruktorów high-endowego audio. Od nas zależy, czy wejdziemy w jego świat. Myślę, że dla każdego miłośnika lamp ten wzmacniacz będzie pięknym przykładem na to, że to technika z duszą i dowodem na to, że warto się nią zajmować.
    Ale jest i drugi koniec kija. Amerykańska końcówka nie jest tak szybka i tak selektywna, jak najlepsze wzmacniacze tranzystorowe. Dźwięk nie wychodzi do słuchacza, a jest budowany za kolumnami. Niski bas nie ma tak dobrej definicji, jak we wzmacniaczach o wysokim współczynniku tłumienia. I wreszcie góra pasma jest mniej jednoznaczna. W mojej opinii wysokich tonów jest dokładnie tyle, ile trzeba, są piękne w swojej konsystencji i barwie. Rzeczywiście jest jednak tak, że nie są jakoś specjalnie wyraziste, nie są mocno pokazywane.

    Podsumowanie

    Wzmacniacz tej urody spokojnie mógłby grać po prostu dobrze, z przebłyskami bardzo dobrych elementów. Myślę, że to spokojnie wystarczyłoby wielu melomanom, aby go mieć u siebie i cieszyć się jego obecnością. GS150 to jednak nie tylko ładna powłoka, ale także znakomity dźwięk. Wciąż „firmowy”, bo ciepły i gęsty, z naciskiem na środek pasma, ale też o bardziej wyrafinowany niż dowolny wzmacniacz tej firmy, jaki znam. Pięknie różnicowany i słodki, przynosi dźwięk, który wciąga. Nie dla wszystkich, bo to dźwięk charakterystyczny, ale wśród tych, dla których taki przekaz jest tym właściwym powinien wzbudzić sensację.

    Nie da się ukryć, że zmiana projektu plastycznego urządzeń Audio Research była w świecie audio jednym z najbardziej komentowanych wydarzeń zeszłego roku; wystawa High End aż huczała. To bowiem równie duża zmiana, jak nowe logo. Decyzja tego typu musi być poparta badaniami rynku i zmianą całej strategii dotyczącej promocji i sprzedaży. Trzeba jednak powiedzieć, że udało się to znakomicie. Przesunięcie wyglądu o dekadę w tył naprawdę odświeżyło wizerunek marki.

    Ten oparty jest teraz na połączeniu gałek w stylu lat 50., z „oknem” o zaokrąglonych rogach i charakterystycznie wygiętej dolnej krawędzi. Choć są tu dwie gałki, to nie jest to wzmacniacz zintegrowany – służą one do kalibracji lamp wyjściowych, dwóch par tetrod strumieniowych KT150 na kanał. Cały system pomiarowy i regulacyjny tworzą: gałki, którymi wybieramy lampę, wskaźniki na przedniej ściance oraz mikro-potencjometry, umieszczone po obydwu bokach urządzenia, blisko lamp wyjściowych. Regulacja jest prosta i nieskomplikowana. Wskaźniki o których mowa służą także do wskazania mocy wyjściowej oddawanej do kolumn (boczne), a także do wskazania napięcia zasilającego (środkowy). Dwoma małymi wyłącznikami włączamy urządzenie, a drugim przyciemnimy lub wyłączymy podświetlanie wskaźników.

    Zaraz za dużą przednią ścianką umieszczono transformatory – zasilający i wyjściowe. Ze względu na wyższe wymagania prądowe KT150, muszą one być sporo większe niż te dla KT120, o KT88 nie mówiąc. Obudowa ekranująca transformatory jest więc naprawdę duża. Naklejono na niej plakietkę z logo serii.
    Za nią umieszczono lampy. Inaczej niż to się praktykuje, ale typowo dla tego producenta, lampy mają inny układ – najbliżej tylnej ścianki są lampy wejściowe, „super-triody” 6H30 (po jednej na kanał), za nimi te same lampy, sterujące wyjściowymi i wreszcie lampy końcowe. Ma to głęboki sens, ponieważ znakomicie skraca ścieżkę sygnału w miejscu, w którym jest najbardziej narażona na zniekształcenia, czyli przed wzmocnieniem.

    Lampy mogą się chłodzić konwekcyjnie (pasywnie), albo w sposób wymuszony, za pomocą wiatraczków zamontowanych w klatce zamykającej lampy. Na tylnej, pochylonej ściance, mamy jeszcze gniazda wejściowe – wyłącznie XLR-y, a także gniazda głośnikowe – z odczepami dla 4 i 8 Ω. jest tam również wyświetlacz ciekłokrystaliczny, jak w starych zegarkach elektronicznych Casio, na którym odczytamy ilość godzin, jakie wzmacniacz z danymi lampami pracował. Obok jest gniazdo triggera 12 V i RS232.

    GS150 ma budowę w pełni zbalansowaną, z niewielkim sprzężeniem zwrotnym (14 dB). Postawiono go na pięciu gumowych nóżkach, ale dystrybutor zaleca stosowanie podkładek antywibracyjnych Symposium – test został przeprowadzony właśnie z nimi. Wzmacniacz jest duży, dlatego nie zmieścił się na pojedynczej platformie Acoustic Revive RST-38H, do testu musiałem użyć dwóch (zdjęcia pokazują wzmacniacz postawiony bezpośrednio na podłodze, bez podkładek i platform). Od dystrybutora otrzymałem również kabel zasilający – Shunyatę Anacondę. Gniazdo zasilające IEC w GS150 jest nieco inne niż zazwyczaj – to wersja 20 A, a więc większa. Jeśli chcemy skorzystać z klasycznych kabli zasilających, trzeba będzie się zaopatrzyć w odpowiednią przejściówkę. Shunyata ma taką w swojej ofercie, C14-C19 – użyłem jej z Acrolinkiem Mexcel 7N-PC9500.

    Układ elektroniczny zmontowano w dwóch oddzielnych komorach. Z przodu jest część wydzielona dla zasilaczy. Widać tam dwa banki kondensatorów filtrujących, dla każdego kanału osobno, po 12 sztuk w każdym. Zostały one zbocznikowane czterema kondensatorami polipropylenowymi, zwiększającymi liniowość w zakresie wysokich częstotliwości. Układ wzmacniający zmontowano na dużej płytce drukowanej. Widać na niej sporo ładnych kondensatorów Mundorfa, a także wykonywanych na zmówienie AR, z miedzianymi okładzinami.
    Dużo miejsca zajmuje też zasilacz stabilizowany żarzenia i dla lamp wejściowych.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Moc wyjściowa: 2 x 155 W (20 Hz – 20 kHz)
    THD:
    - 0,6% (1 kHz, 155 W)
    - <0,03% (1 W)
    Pasmo przenoszenia:
    - 5 Hz – 80 kHz (-3 dB/155 W)
    - 0,5 Hz - 120 kHz (-3 dB/1 W)
    Czułość wejściowa: 2 V RMS
    Wzmocnienie: 24 dB/ 8 Ω
    Impedancja wejściowa: 300 kΩ
    Ogólne sprzężenie zwrotne: 14 dB
    Szybkość narastania sygnału: 13 V/μs
    Brum: < 0,1 mV RMS
    Pobór mocy: 730 W (max. 900 W, standby 420 W)
    Wymiary (S x W x G): 483 x 238 x 578 mm 


    Dystrybucja w Polsce:

    AUDIOFAST

    ul. Romanowska 55E, 91-174 Łódź
    os. Zielony Romanów, pasaż handlowy, lok. 7
    POLSKA

    e-mail: info@audiofast.pl

    www.audiofast.pl

    CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ? SZYBCIEJ?
    DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!!
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    SYSTEM A

    ŻRÓDŁA ANALOGOWE
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

    ŻRÓDŁA CYFROWE
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
    - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD

    WZMACNIACZE
    - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
    - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

    AUDIO KOMPUTEROWE
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    KOLUMNY
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-301

    OKABLOWANIE
    System I
    - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
    - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA

    SIEĆ
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
    AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
    - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4

    SŁUCHAWKI
    - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

    CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
    - Radio: Tivoli Audio Model One
    SYSTEM B

    Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ
    Przedwzmacniacz gramofonowy: Linear Audio Research LPS-1
    Odtwarzacz plików: coctailAudio X10, test TUTAJ
    Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ
    Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ
    Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ
    Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i
    Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l
    Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ
    Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380
    Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ
    Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono