Gramofon + ramię gramofonowe
The Funk Firm
Producent: The Funk Firm |
azywając swój gramofon Little Super Deck (LSD) Arthur Khoubessarian (widać go na zdjęciu otwierającym test, wykonanym w czasie wystawy High End 2014 w Monachium) wykazał się poczuciem humoru. A tego, podobnie jak talentu i wyczucia temu człowiekowi odmówić nie można. Już patrząc na jego poprzednie konstrukcje, jakie zaproponował w ramach marki Pink Triangle, a także w nowych, już pod szyldem The Funk Firm można było powiedzieć, że widzi audio jako coś więcej niż tylko dźwięk, niż tylko funkcjonalność i że jest to dla niego zespół wielu różnych elementów, wśród których projekt plastyczny jest jednym z ważniejszych. Testowany w 2010 roku przez Marka Dybę model SAFFIRE II z ramieniem FXR II wyglądał po prostu niesamowicie (czytaj TUTAJ). Choć wydawało się, że firma Emporium HiFi, brytyjski dystrybutor wielu ciekawych firm, pokazując swoją ofertę się podczas wystawy Audio Show 2010 z impetem wejdzie na polski rynek, po kilku testach zniknęła z radarów. I dopiero teraz, od maja 2014 roku The Funk Firm ma być obecna nad Wisłą na dobre. Little Super Deck wygląda jak klasyczny gramofon, ma prostokątną podstawę z płyty MDF, klasycznie wyglądający przełącznik obrotów (przypominający przyciski w naszej rodzimej konstrukcji Unitra-Fonica Emanuel), nie wyróżniające się na pierwszy rzut oka ramię. To konstrukcja nieodsprzęgana o napędzie paskowym, z ramieniem na zawieszeniu kardanowym.
Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Talerz wykonano z hartowanego szkła, podobne talerze widziałem u Regi i kiedyś u Systymdeka. Choć napędzany jest pojedynczym silnikiem, widać, że chodzi o coś więcej. Nie wiem, czy pamiętają państwo test Transrotora ZET3 z dwoma silnikami – jeśli nie, to zachęcam do lektury TUTAJ. W konstrukcji tej chodziło o wyrównanie siły, z jaką pasek napędowy działa na talerz. Jeszcze dalej poszedł Christian Feickert, który w swoim topowym modelu Firebird zastosował trzy silniki. Ich osie wyznaczają trójkąt równoramienny. Ramię F5 jest autorskim opracowaniem założyciela The Funk Firm. Jego zawieszenie jest kardanowe, a rurka aluminiowa. Niecodziennym widokiem jest natomiast aluminiowa tulejka oraz naniesiona na rurce ramienia podziałka. To część systemu regulacji nacisku igły (VFT). Z tyłu ramienia jest klasyczna przeciwwaga, jednak właściwe ustawienia dokonujemy wspomnianą tuleją. Widziałem taki element już wcześniej, jednak w tamtych ramionach chodziło o zmianę częstotliwości rezonansowej ramienia. Tutaj zapewne też ma to miejsce, jednak głównym celem jest rozłożenie regulacji VTF na dwa miejsca. Przesunięcie tulei zmienia także masę efektywną. Niecodziennie mocowana jest też wkładka. Główka ramienia jest w gramofonie LSD przykręcana do rurki tak, że może się poruszać do przodu i do tyłu, tak ustawia się overhang, oraz na boki, tak ustawia się azymut. To nie jest najłatwiejszy sposób ustawienia wkładki i trzeba sporego doświadczenia, żeby zgrać z sobą wszystkie te elementy. Najlepiej więc, jeśli wykona je dla nas dystrybutor lub dealer. Tym bardziej, że krótka instrukcja napisana jest dość powierzchownie i ma zbyt mało rysunków. Wyraźnie przeznaczona jest dla osób mających z winylem duże doświadczenie. I jeszcze jedno rzadko spotykane rozwiązanie: antyskating wykonano za pomocą linki nawijanej i rozwijanej z małej osi. Pozwala ona na bardzo precyzyjne zmiany, nawet co ¼ g. Gramofon dostępny jest w różnych rodzajach wykończenia. Do testu otrzymaliśmy wersję z czarną akrylowa płyta na górze i drewnianym wykończeniem boków o dołu. Podobne zestawienie, tj. akryl i drewno stosuje w swoich gramofonie WOW! niemiecka Acoustic Signature. Nagrania użyte w teście (wybór)
Jak zauważa autor opisu gramofonu na stronach Music Direct, Little Super Deck pojawił się na rynku dokładnie 33 1/3 roku po założeniu poprzedniej firmy pana Khoubessarian, Pink Triangle, w 1979 roku (czytaj TUTAJ). Takie i inne „zbiegi okoliczności” sugerują poczucie humoru ludzi, w kontekście których są przywoływane. Ale nie tylko, to także znak, że chodzi nie tylko o sam proces odtwarzania dźwięku, ale o jego skojarzenie z czymś więcej, ze stylem życia, z dystansem do uprawianego zawodu. Nad tym wszystkim, w kolejnej warstwie jest coś większego, z czego to wszystko wynika, a jest to – jak rozumiem – namysł nad muzyką i dźwiękiem. W przypadku produktów takich jak Little Super Deck jest to oczywiste już na bardzo wczesnym etapie odsłuchów. Rzecz w tym, że dźwięk gramofonu jest dopracowany i przemyślany. Proszę zauważyć, że nie mówię „nieskazitelny”, ani tym bardziej „perfekcyjny”, bo od obydwu tych rzeczy jest mu daleko, nawet jeśli włączymy do równania parametr ceny, tj. porównamy LSD z innymi gramofonami z okolic 10 000 zł. |
Płyta po płycie słychać natomiast wybory i priorytety, jakie szef Funka dokonywał i które wybrał. Szybko „łapiemy” o co chodzi i jeśli to jest „nasz” dźwięk, wchodzimy w to jak w masło. Jeśli miałbym jakoś streścić te pierwsze spostrzeżenia, to byłyby to przede wszystkim: spójność, płynność, ciepło i wypełnienie. Jeśli komuś się spieszy, nie ma czasu, to może na tym poprzestać, dodając do tego jeszcze informację o selektywności podporządkowanej płynności i prymatowi ogólnego wrażenia nad szczegółami. Te kilka rzeczy mieszczą wszystko czym LSD jest, a czym nie. To nie jest urządzenie, które gra „precyzyjnie”. Umieściłem to określenie w cudzysłowie, ponieważ nie ma mowy o rozmywaniu czoła ataku, o rozlewaniu się dźwięku, ani o jego „memłowatości”. To ciepłe, gęste brzmienie, w którym najważniejsze jest podtrzymanie, generujące duży wolumen i piękne, wielowymiarowe źródła pozorne. I właściwie nieważne, czy chodzi o nagrania Billie Holiday z 1935 roku, czy nową realizację z muzyką Bena Webstera wydane przez holenderską wytwórnię STS Digital. Różnice w podejściu do procesu rejestracji, różnice wynikające z zupełnie innych możliwości technicznych są klarowne, nie ma się wrażenia grania na jedno kopyto. Z obydwu Funk wydobył jednak gęstość i pełnię. Z wkładką ZYX-a brzmienie było precyzyjniejsze, ale z Denonem bas miał lepsze wypełnienie. Z obydwoma japońskimi wkładkami poczucie nasycenia, wręcz wysycenia dźwięku było jednym z głównych spostrzeżeń, z którym w czasie testu dobrze się zaznajomiłem, aż staliśmy się dobrymi kompanami. To „analogowy” dźwięk w każdym tego słowa znaczeniu, także stereotypowym. Wysokie tony, jeśli na płycie są mocniej zarejestrowane, brzmią nośnie, dźwięcznie, nie są stłumione. Tak było na singlu Deep Purple, tak też słyszałem je z płytą Wesa Montgomery’ego California Dreaming. To coś podobnego do tego, jak górę traktuje dobrze zaimplementowana lampa EL34. Jej brzmienie jest lekko zaokrąglone, trochę ocieplone. Ale nie „przycięte”, ani tym bardziej „zgaszone”. To tak, jak słońce odbite od złota: jest jasne, świeci mocno, a jednak ma w sobie coś z miękkości, jest „ciepłe”. Dynamika w skali mikro jest bardzo dobra. Pomaga temu czujne, dobrze prowadzone różnicowanie, zarówno jeśli chodzi o rozmieszczenie elementów na scenie dźwiękowej, jak i bryły, a także różnice w barwie. Dużo się więc w czasie odtwarzania płyt dzieje. Z kolei w skali makro dynamika jest uspokojona. Metallica, Deep Purple, Paktofonika zagrały fajnie, gęsto, z pełnym dołem. Nie były jednak tak ekscytujące, jak z gramofonami z którymi dźwięk jest lżejszy, szybszy. Szybkość nie jest słowem, które zbyt często w połączeniu z LSD bym przywoływał. Brzmienie gramofonu pana Khoubessariana powoduje, że sięgamy do półek z płytami, na których mamy muzykę wokalną, elektroniczną, klasykę w niewielkich składach, jazz. Można by zaszaleć i powiedzieć, że głównym powodem jest piękna średnica. Bo ta jest naprawdę piękna, bogata w złożone zależności, mocna i nieco miękka. Jak jednak mówiłem, mocne brachy trąbka, wibrafon – wszystko, co lokuje energię w górnych przedziałach pasma brzmi mocno, nie ma mowy o zamknięciu dźwięku. A to nie do końca pasuje do łatki „grania środkiem”. Jeszcze mocniej przeciwko niej protestuje niski zakres, który – szczególnie z Denonem DL-103 – jest niesamowicie mocny, niski, gęsty, miękki, nasycony, płynny. Dźwięk nie jest specjalnie konturowy, a instrumenty nie mają mocno skupianego „obrazu”. Dopóki poruszamy się w klimatach, o których mówiłem nie zwracamy na to jednak uwagi, w żadnym momencie nie jest to czymś, nad czym chcielibyśmy się pochylić. Podsumowanie W przypadku gramofonów takich jak Little Super Deck trudno mówić o technicznej perfekcji. Gramofony w rodzaju niemieckich decków Transrotora, Acoustic Signature, Clearaudio wydają się być wykonane precyzyjniej, wyglądają na bardziej niezawodne. Takie podejście daje określony dźwięk. Funk idzie drogą wytyczoną przez Regę i Linna, w której najwięcej uwagi poświęca się kluczowym elementom konstrukcji, np. łożyskowaniu, pozostałe robiąc dobrze, ale bez specjalnego wyrafinowania. Budżet musi się bowiem zamknąć w założonych ramach i dążąc do tego trzeba podejmować konkretne decyzje. Droższe modele firmy The Funk Firm mają ciekawe kształty, wynikające z funkcji – chodziło w nich o zminimalizowanie powierzchni podstawy, przy jej jak największej sztywności. Model Little Super Deck, drugi od dołu, ma klasyczne proporcje: 415 x 320 mm i waży 7 kg. Jego profil jest niewysoki, a podstawa ma kształt prostokąta. Od góry pokryta została płytą z akrylu naklejonego na płycie MDF. W testowanej wersji akryl był czerniony, a płyta oklejona naturalnym fornirem. W prawym przednim rogu umieszczono przełącznik obrotów – 33 1/3/45 RPM – z pozycją środkową, w której silnik jest wyłączony. Taka aranżacja przypomina lata 50. i gramofon Włączenie gramofonu sygnalizuje niebieskie podświetlenie pod małą płytką z akrylu, na której jest przełącznik. Specjalnie do tego gramofonu zaprojektowane zostało ramię F5. Choć poprzednio pan Khoubessarian stosował modyfikowane ramiona Regi, tym razem wymyślił ramię od nowa. Jego mocowanie i wymiary są takie same, jak Regi, można je więc stosować zamiennie. Jego długość efektywna wynosi 239 mm, a masę efektywną można regulować. Można z nim stosować więc zarówno wkładki o niskiej podatności, jak i te o wysokiej. Przy tych ostatnich przesuwamy tuleję na rurce ramienia bliżej główki. Ramię ma zawieszenie kardanowe i antyskating na rozciągliwej lince. Rurka wykonana jest z aluminium i ma stałą średnicę fi. Główkę przykręca się pojedynczą śrubą i to za jej pomocą reguluje się overhang i azymut. Dane techniczne (wg producenta) Little Super deck Dystrybucja w Polsce: |
Źródła analogowe - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ Źródła cyfrowe - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD Wzmacniacze - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ Kolumny - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-101/GL Słuchawki - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ Okablowanie System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA Sieć System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ Audio komputerowe - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB Akcesoria antywibracyjne - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 Czysta przyjemność - Radio: Tivoli Audio Model One |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity