pl | en

Kolumny głośnikowe

 

PMC
Twenty.24

Producent: PMC Limited
Cena: 2550 £ (+VAT)/para

Kontakt:
43-45 Crawley Green Road ǀ Luton ǀ United Kingdom
tel.: +44 (0) 1582 405694
e-mail: service@promonitor.co.uk

Kraj pochodzenia: Wielka Brytania

www.pmc-speakers.com
Dystrybucja w Polsce: MJ AudioLab


dzisiejszym audio, ku mojemu ubolewaniu, królują kolumny, w których bas wspomagany jest dudniącą (zwykle) rurą, zwaną bas-refleksem. Taka moda, bo jak inaczej to nazwać, panuje już od wielu lat i raczej nie zanosi się na jej schyłek. Skąd się wzięła? Ano stąd, że w swoim czasie zmieniła się klientela producentów kolumn. Po pierwsze upowszechniły się mniej, czy bardziej zaawansowane formy audiofilizmu. Wraz ze wzrostem poziomu życia ludzie mogli sobie pozwolić na większe wydatki na różnego rodzaju produkty, w tym na takie fanaberie jak sprzęt do odtwarzania muzyki. Tyle tylko, że większości z nich chodziło raczej o postawienie sobie w domu fajnie wyglądających, markowych urządzeń, którymi można było się pochwalić znajomym i które jakoś by tam grały. Warunek podstawowy, jeśli chodzi o kolumny był taki: nie mogły to być wielkie, zajmujące dużo miejsca szafy. Musiały to być niewielkie, smukłe, ładne, kolumienki, które przy małych gabarytach własnych wypełniłyby średniej wielkości pokój dźwiękiem. Odpowiedzią producentów były i owszem niewielkie, ładnie wykończone kolumny, tyle że, by zaoferować odpowiedni bas z, siłą rzeczy, niewielkich wooferów trzeba je było jakoś wspomóc. I tak właśnie w większości, produkowanych przez ostatnich kilkadziesiąt lat, kolumn wylądowała owa nieszczęsna rura. Na dodatek było i nadal jest to rozwiązanie tańsze w produkcji, a producentom w to graj.
Co gorsza dziś wielu ludzi, nawet część audiofilów, uważa, że tak właśnie kolumna powinna brzmieć, że jak nie dudni z rury to coś z dźwiękiem jest nie tak. Oczywiście nie wszystkie konstrukcje z bas-refleksem brzmią źle i oczywiście nie zamierzam nikomu odbierać prawa do słuchania muzyki w taki sposób, w jaki mu się podoba. Ale jest faktem, że dla mnie owo dudnienie z b-r zawsze przeszkadzało i stąd moje zainteresowanie innymi rodzajami kolumn. Bardzo lubię tuby i otwarte odgrody, także kolumny w zamkniętych obudowach, choć zdaję sobie sprawę z ich słabości, bo tak, one też takowe mają tyle, że akurat one mi w odbiorze muzyki nie przeszkadzają.


Jest jeszcze jeden rodzaj obudowy kolumn, który poznałem właściwie dopiero z 10 lat temu (mniej więcej), kiedy pojechaliśmy z kilkoma kolegami do Krakowa posłuchać konstrukcji forumowego kolegi, Marcina. De facto byliśmy wówczas świadkami powstawania firmy Sound&Line, która specjalizowała się wówczas (teraz się to zmieniło) w konstrukcjach z linią transmisyjną. Teoretycznie takie konstrukcje mają jedną podstawową wadę: muszą być duże, bo linia transmisyjna, żeby właściwie działać, powinna być dość długa, a trzeba ją przecież upchnąć wewnątrz obudowy. Wadę pod tytułem: „znacznie większy stopień skomplikowania produkcji takiej obudowy” pominę. I faktycznie kolumny Sound&Line były spore, zwłaszcza największy model, pieszczotliwie zwany przez nas „trumną”, jako że gabarytami przypominał właśnie takową skrzynkę. Rzecz w tym, że gdy owe trumny zaczęły grać nikt z nas w ogóle o ich gabarytach nie myślał, bo grały po prostu fenomenalnie. Z produkcji tego największego modelu w odsłuchanej wówczas przez nas postaci nic nie wyszło, bo JBL, którego drivery były w nim użyte, zakończył sprzedaż tychże, skupiając się na gotowych kolumnach. Ale do dziś pamiętam przysłowiowy opad szczęk jaki wszyscy zaliczyliśmy, gdy kolumny zaczęły grać.

Niestety linie transmisyjne nie są popularnymi konstrukcjami i tylko niewielu producentów robi dziś takie kolumny. Jedną z tych firm jest brytyjski PCM (Professional Monitor Company), firma której kolumny pracują w wielu studiach, ale posiadająca również serie domowe/audiofilskie. Na 20-lecie swojej działalności PMC przygotowało specjalną serię kolumn, którą nazwało zaskakująco, bo: Twenty (dwadzieścia). Seria składa się z dwóch kolumn podstawkowych, dwóch podłogówek i głośnika centralnego. Gdy tylko dowiedziałem się, że taka, co ważne, rozsądnie wyceniona seria PMC pojawi się na rynku zgłosiłem chęć przetestowania jednego z modeli. Sprawa z różnych przyczyn, przeciągała się, a w lutym 2012 Wojtek przetestował model Twenty 22 – czyli większy z monitorów. W maju tego roku na wystawie High End w Monachium grały co prawda kolumny z serii FACT i robiły to tak efektownie, wypełniając dźwiękiem spore pomieszczenie, że przypomniałem sobie o planach recenzji Twenty i zapałałem chęcią wprowadzenia ich w życie. Stanęło na największych podłogówkach z serii, modelu 24. Kolumny te, podobnie jak i wiele innych tego producenta, są poniekąd zaprzeczeniem konieczności budowy ogromnych kolumn z linia transmisyjną (choć producent pisze o 3 m linii!). To niewielkie podłogówki mierzące nieco ponad metr wysokości, szerokie na zaledwie 18,5 cm, pięknie wykończone – innymi słowy doskonale wpisujące się w wymagania współczesnego klienta. A przy tym nie mają owej paskudnej rury i, jak się okazało, potrafią bez trudu wypełnić dźwiękiem pokój wielkości 24 m2 (wys. nieco ponad 3 m).

O PMC pisaliśmy
  • TEST: PMC TWENTY.22 – kolumny głośnikowe, czytaj TUTAJ
  • TEST: PMC GB1i – kolumny głośnikowe, czytaj TUTAJ
  • TEST: PMC OB1i – kolumny głośnikowe, czytaj TUTAJ
  • TEST: PMC DB1+ – kolumny głośnikowe, czytaj TUTAJ
  • Nagrania użyte w teście (wybór)

    • TREME, soundtrack, Season 1, HBO 0602527508450, CD/FLAC.
    • AC/DC, Live, EPIC E2 90553, LP.
    • Al di Meola, John McLaughlin, Paco de Lucia, Friday night in San Francisco, Philips 800 047-2, CD/FLAC.
    • Beethoven, Symphonie No. 9, Deutsche Grammophon DG 445 503-2, CD/FLAC.
    • Dire Straits, Love Over Gold, Mercury Records 1996, 800088-2, CD/FLAC.
    • Eva Cassidy, Eva by heart, Blix Street 410047, CD.
    • Georges Bizet, Carmen, RCA Red Seal 74321 39495 2, CD/FLAC.
    • Isao Suzuki, Blow up, Three Blind Mice B000682FAE, CD/FLAC.
    • Iza Zając, Piosenki dla Armstronga, Polskie Radio PRCD238, CD/FLAC.
    • Joseph Haydn, Les sept dernieres paroles de notre Rédempteur sur la Croix, Le Concert des Nations, Jordi Savall, Astree B00004R7PQ, CD/FLAC.
    • Kermit Ruffins, Livin' a Treme life, Basin Street B001T46TVU, CD/FLAC.
    • Lee Ritenour, Rhythm sessions, Concord Records CRE 33709-02, CD/FLAC.
    • Leszek Możdżer, Piano, ARMS 1427-001-2 , CD/FLAC.
    • Louis Armstrong&Duke Ellington, Louis Armstrong&Duke Ellington. The Complete Session, Roulette Jazz 24547 2 (i 3), “Deluxe Edition”, CD/FLAC.
    • Pavarotti, The 50 greatest tracks, Decca 478 5944, CD/FLAC.
    • Pink Floyd, Wish you were here, EMI/EMI Records Japan TOCP-53808, CD/FLAC.
    • Puccini, La Boheme, Decca B001C4Q7IM, CD/FLAC.
    • Wycliff Gordon, Dreams of New Orleans, Chesky B0090PX4U4, CD/FLAC.
    Japońskie wersje płyt dostępne na




    Kolumny PMC testowałem równolegle, czy może raczej na przemian z innymi konstrukcjami, pochodzącymi z Litwy AudioSolutions Rhapsody 80, stąd praktycznie rzecz biorąc niemal identyczny zestaw płyt, których użyłem do odsłuchu. Twenty.24 to, podobnie jak litewskie kolumny, niewielkie, dwudrożne podłogówki, acz po pierwsze wyposażone w dwa przetworniki vs 3 w AS, no i konstrukcja to linia transmisyjna, Advanced Transmission Line, czyli „zaawansowana linia transmisyjna”, jak ją nazywa PMC, a nie bas-refleks.
    Brytyjskie kolumny są wyraźnie mniejsze. To, co obie pary mają jeszcze ze sobą wspólnego to odchylenie przedniej ścianki do tyłu z tym, że w przypadku PMC cokół kolumny ustawiony jest równolegle do podłoża, a pochyloną przednią i tylną ściankę ma sama obudowa, podczas gdy przy AudioSolutions kolumna była pochylona do tyłu poprzez zastosowanie dłuższych kolców z przodu kolumny, a krótszych z tyłu. Twenty.24 nie mają może wyglądu „ręcznej roboty”, ale wykonanie i wykończenie stoi na bardzo wysokim poziomie. Widać dbałość o najmniejsze, pozornie nieważne nawet o detale, np. wylot linii transmisyjnej zasłonięty jest małą, acz bardzo elegancką maskownicą. Siateczka zamontowana na stałe na froncie tweetera pełni rolę ochronną, ale także, dzięki swojemu kształtowi, ma konkretny, zaplanowany wpływ na dyspersję fal dźwiękowych.
    Solidne, podwójne terminale głośnikowe na tylnej ściance umieszczono tak, by były równoległe do cokołu, a górna i dolna para miały tę samą długość, pomimo że przecież zamontowano je w skośnej ściance – to bez wątpienia ułatwia wpinanie kabli - a do kompletu dostajemy zworki w postaci złoconych, metalowych pinów. Maskownice montowane są na magnesach – słuchanie zalecane jest oczywiście bez nich, a dzięki takiemu sposobowi mocowania po ich zdjęciu nie musimy patrzeć na otwory mocujące na froncie kolumn.
    Cokoły wyposażono od spodu we wgłębienie, które pozwala wygodniej złapać kolumny w czasie przenoszenia. Oczywiste jest, że producent, było nie było o mocnych korzeniach w rynku pro, nie zapomina o stronie praktycznej użytkowania kolumn i stara się ułatwić życie „zwykłym” użytkownikom, a wręcz, jak informuje na swojej stronie, stara się ich słuchać, bo kilka rozwiązań zostało zasugerowanych przez użytkowników. Ten ostatni fakt wart jest podkreślenia i godny naśladowania!

    Mówiąc szczerze, gdy ustawiłem Twenty.24 na miejscu byłem pełny obaw, czy aby te „maluchy” nie będą za małe do mojego pokoju. Obawy prysły, gdy z głośników zaczęła płynąć muzyka. Nawet jeśli, co ustaliłem nieco później, te kolumny wolą grać nieco głośniej niż inne, to jednak już na zwykłym (dla mnie) poziomie głośności potrafiły szczelnie wypełnić dźwiękiem moje 24 m2. Linia transmisyjna, czyli swego rodzaju tunel/labirynt, odpowiednio wytłumiony, obciążający tylną stronę woofera ma swoje ogromne (zwłaszcza z mojego punktu widzenia) zalety. Pozwala, bez dudnienia charakterystycznego dla bas-refleksu, dostarczyć niski, zwarty, dynamiczny bas nawet z tak niewielkich kolumn. Sztuka polega na tym, żeby wykorzystać to rozwiązanie odpowiednio tak, by osiągnąć dźwięk z mocną podstawą basową, pamiętając o spójności całego pasma. Tak doświadczony producent jak PMC radzi sobie z tym znakomicie.
    Jak już pisałem, testowane kolumny wolą grać nieco głośniej. Nie jest to kwestia znikania części detali przy cichym graniu, co zdarza się niektórym głośnikom, ale raczej kwestii wypełnienia dźwięku, które jest lepsze przy nieco głośniejszym graniu. Twórca tych kolumn, Peter Thomas, zadbał o to, by Twenty.24 miały solidną podstawę basową, ale mocny nacisk położył na to, by był to bas zwarty, konturowy, ze świetnym timingiem, co jest (z mojego punktu widzenia) ogromną zaletą. Tyle, że przy cichym graniu może brakować nieco masy, wypełnienia. Gdy jednak odkręci się potencjometr nieco bardziej zalety niskich tonów, wymienione wyżej, nie zmieniają się: bas nadal jest zwarty, ze świetnie prowadzonym rytmem, ale teraz ma on również odpowiednią masę.


    Co z tego wynika w praktyce? Ano to, że o ile pisałem, że AudioSolutions spisujące się znakomicie w klasyce i jazzie, nieco słabiej grały muzykę rockową, to PMC, choć wizualnie mniejsze, właśnie w dynamicznej, mocniejszej muzyce pokazywały pazur. Bo to właśnie chyba głównie o ów „pazur” chodziło, o żywiołowość, o fantazję (chodzi mi o taką ułańską, a nie o dodawanie czegokolwiek od siebie), o umiejętność pokazania „brudu” elektrycznych gitar, czy nagrań rockowych w ogóle, bez których nie brzmią one prawdziwie. Powyższe nie wynikało z tego, że PMC słuchałem głośniej, bo mając obie pary kolumn równocześnie porównałem je, sprawdzając również i tę kwestię.
    AudioSolutions grają „grzeczniejszym”, bardziej uładzonym dźwiękiem i, jak już napisałem, nie chodzi o dynamikę jako taką, ale właśnie o ów brak „pazura”, odrobiny drapieżności w muzyce, która tego potrzebuje. Twenty.24 nie miały z tym problemu i dlatego słuchanie choćby AC/DC, ale także Floydów, czy Zeppelinów na nich dawało większą frajdę niż na litewskich kolumnach. To zasługa w dużej mierze wspominanego zwartego, szybkiego basu, w którym nie było za grosz przeciągania, jakichkolwiek oznak utraty kontroli nawet przy dość głośnym słuchaniu.
    Także timing, a więc związane z nim pace&rhythm były bardzo dobre, co wyraźnie było słychać nie tylko na płytach rockowych, ale i na bluesowych, w przypadku których rytm jest kluczem do sukcesu. Także w dużej klasyce te niewielkie kolumny spisywały się nadzwyczaj dobrze. Pewnie, że nie potrafiły wytworzyć jakiegoś ogromnego ciśnienia akustycznego, które fizycznie oddałoby potęgę orkiestry. Ale pokazywały ją dość precyzyjnie poukładaną w przestrzeni, a dobra selektywność i rozdzielczość współtworzyły przekonujący, uporządkowany obraz. Choć obserwowany z nieco większej perspektywy niż do tego przywykłem z moimi kolumnami.

    Bardzo dobrze oddawane były duże kontrasty dynamiczne, przejścia od piano do forte i w drugą stronę. O ile w przypadku muzyki symfonicznej trudno mi było wskazać faworyta pośród tych dwóch par kolumn, o tyle sytuacja nieco się zmieniała, gdy do gry wchodziły wokale, a więc płyta Pavarottiego, czy też nagrania operowe. PMC pokazują wokale z nieco większym dystansem, nie tak bezpośrednio, przez to nie ma się wrażenia aż tak bliskiego kontaktu ze śpiewakami.
    Podobnie było w innych nagraniach z wokalami, niezależnie od gatunku muzycznego. Co prawda czytelność wokali jest znakomita, bez trudu (w większości przypadków) można zrozumieć śpiewany tekst, co wcale nie jest tak oczywiste przy wielu innych kolumnach, głosy są gładkie, barwa ładnie oddana, a jednak dystans między słuchaczem a śpiewającym jakby większy, kontakt nie aż tak intymny. Trudno tu wskazać, które kolumny są obiektywnie lepsze, ale ja osobiście wolę bliskość, stąd do oper, Pavarottiego, ale i innych wokali wolałbym chyba jednak litewskie kolumny. Na 10 osób połowa zapewne wskazałaby odwrotnie, ale na tym właśnie polega zabawa w audio – nie ma jedynie słusznego sposobu prezentacji muzyki, a mając wybór każdy może wybrać coś pod siebie.


    W nagraniach instrumentalnych, jazzowych, tych ze złotych lat tej muzyki Twenty.24 bardzo przekonująco oddawały ich klimat, skupiając się na prezentacji barwy, na dobrym dociążeniu średnicy, na wybrzmieniach, otoczeniu akustycznym. Potrafiły pokazać i niskie, mocne zejście kontrabasu, ze sporym udziałem pudła, ale bez nadmiernego przeciągania dźwięków. Uderzenia pałeczek perkusji pokazywały, że PMC kochają krótkie, mocne, sprężyste uderzenia w bębny, ale i na drugim krańcu soczyste, dźwięczne uderzenia w blachy z długimi wybrzmieniami, bądź szybko, sprawnie tłumione w razie potrzeby. Instrumenty dęte, którymi tak się zachwycałem przy odsłuchu litewskich kolumn, także i tu wypadały bardzo efektownie, choć ich dźwięk był nieco inny, jakby ciut bardziej matowy. Elementy takie jak nabieranie powietrza i wdmuchiwanie go w ustnik, czy praca wentyli były nieco lepiej zaznaczone w PMC. Tam królowała trąbka i puzon, tu bezkonkurencyjny był saksofon, a i klarnet wypadał bardzo smakowicie. Twenty.24 miały jeszcze jedną zaletę. Choć mniejsze i choć wcale konstruktor nie starał się wydusić z nich maksimum basu, to jednak te potężne instrumenty jak kontrabas, czy tuba brzmiały pełniej, mocniej niż z AudioSolutions. Dodatkowo kontrabas był zwinniejszy – za każdym razem, gdy następowało szybkie szarpnięcie, czy wytłumienie struny PCM reagowały nieco szybciej, co dawało wrażenie bardziej realistycznego obcowania z tym instrumentem. Tę litanię można by ciągnąć długo. Jedne instrumenty wypadały lepiej na jednych kolumnach, inne na drugich. Właściwie tego można się było spodziewać, zważywszy na podobną półkę cenową (podana cena PMC w funtach to cena netto!) oraz na oczywisty fakt, że na tym poziomie cenowym konstruktorzy muszą iść na pewne kompromisy i każdy z nich wybiera inne. Do klienta, do nas należy wybór i choć na rynku oferowana jest ogromna ilość kolumn to jednak warto poszukać „swojego” dźwięku, brzmienia które sprawi, że ukochana przez nas muzyka zabrzmi tak, że godzinami nie będziemy się potrafili od niej oderwać.

    Podsumowanie

    Tak jak AudioSolutions zapamiętam przede wszystkim z cudownych przeżyć z płytą Pavarottiego i muzyką operową, tak Twenty.24 przypomniały mi, jak znakomicie potrafią brzmieć kolumny z linią transmisyjną, jak fajny, zwarty, dobrze różnicowany, żywy bas oferują. Jak fantastycznie słucha się muzyki bez podbarwień z tak nielubianej przeze mnie rury bas-refleksu. Czytelność średnicy, a dokładniej wokali jest nadzwyczajna. Słuchać tu pomysł na dźwięk – prezentacja jest muzykalna, przyjemna dla ucha, acz nie osiągnięto tego wcale poprzez ocieplenie, czy wypchnięcie średnicy do przodu. Gdyby to ode mnie zależało to ja i owszem chętnie widziałby niewielkie wypchnięcie średnicy, dzięki któremu mógłbym mieć bliższy kontakt z wokalistami/wokalistkami.
    A tak prezentacje jest nieco zdystansowana, podana jakby nieco dalej niż zwykle. Co ważne nie traci się przez to detali, a zyskuje się nieco inną perspektywę, z której czasem łatwiej jest ogarnąć, objąć całość prezentowanej muzyki. O owym dystansie zapomina się natychmiast, gdy tylko zagra się żwawego rocka, czy bluesa, w których PMC korzystając z doskonałego timingu i świetnego prowadzenia rytmu pokazują lwi pazur i... zaczyna się zabawa, jakiej mało kto by się spodziewał po takich maluchach. Bardzo, bardzo fajne kolumny o wysokim WAF, których można słuchać godzinami bez zmęczenia.

    Twenty.24 to największy przedstawiciel serii Twenty, stworzonej z okazji 20-lecia firmy PMC. Mimo tego nie są wielkie, a można by nawet powiedzieć: niewielkie dwudrożne podłogówki, w obudowie z linią transmisyjną (ASL – Advanced Transmission Line). Kolumnę wyposażono w dwa przetworniki: 27 mm miękką, chłodzoną ferrofluidem kopułkę SEAS-a z membraną z Solonexu oraz głośnik nisko-średniotonowy z papierową membraną o średnicy 170 mm i odlewanym koszem, produkt własny PMC, zaprojektowany specjalnie do tej serii. Linia transmisyjna wewnątrz obudowy ma długość 3 m, a jej wylot skrywa się pod czarną maskownicą w dolnej części przedniej ścianki kolumny. Obudowa o wysokości nieco ponad metra, szeroka zaledwie na niecałe 18,5 cm jest bardzo smukła, do czego przyczynia się także pochylenie do tyłu przedniej i tylnej ścianki (o ok. 5º). Całość umieszczono na cokoliku, do którego wkręca się regulowane kolce. Dostępne wykończenia to cztery naturalne forniry; jakość wykonania i wykończenia jest bardzo dobra. Punkt podziału zwrotnicy ustalono na 1,8 kHz. Konstrukcję zwrotnicy zapożyczono z droższej linii FACT – wykonano ją na płytce drukowanej, z elementów wysokiej jakości. Z tyłu umieszczono metalową płytkę z podwójnymi gniazdami głośnikowymi, do których w komplecie producent dodaje zwory w postaci pozłacanych pinów. Kolumny wyposażono w maskownice mocowane na magnesach.

    Dane techniczne (według producenta)

    Pasmo przenoszenia: 28 Hz – 25 kHz
    Czułość: 90 dB/1 W/1 m
    Długość linii transmisyjnej (ATL): 3 m
    Impedancja: 8 Ω
    Głośniki: LF PMC Twenty 6,5” (170 mm) | HF PMC/SEAS 27 mm
    Częstotliwość podziału pasma: 1,8 kHz
    Połączenia: 2 pary 4 mm gniazd (bi-amp, bi-wire)
    Wymiary: 1028 mm x 184 mm x 419 mm
    Waga: 21 kg/sztuka

    Dystrybucja w Polsce

    MJ AudioLab

    tel.: (22) 397 79 08 | (22) 397 79 07
    tel. kom.: +48 888 693 711 | +48 506 063 857

    e-mail: office@mjaudiolab.pl

    hifi.mjaudiolab.pl



    system-odniesienia