WSPOMNIENIE
Jarek Śmietana
Jarosław Śmietana: ur. 29 marca 1951 w Krakowie, |
ojciech Pacuła Jarek Waszczyszyn Kiedy dowiedzieliśmy się o chorobie Jarka Śmietany, był to dla nas szok. Chłop jak dąb, wymiatający wielogodzinne koncerty na całym świecie. On? Liczyliśmy na jakiś cud, bo po ciężkiej operacji Jarek się nie poddawał, a przyjaciele grali jeden koncert charytatywny za drugim. Znaliśmy szanse. Ale kiedy umarł, rozdzwoniły się telefony: pierwszy zadzwonił Mariusz, potem Janusz. Na drugi dzień reszta. Jarek jakoś wpisał się nasze życie muzyczne. Mój kontakt z nim zawdzięczam Ryśkowi. Jarek bowiem był w odróżnieniu od wielu muzyków - audiofilem. Rysiek namówił Mistrza na Lektora, no i dalej samo się wszystko potoczyło. W ślad za Lektorem pojawił się, wykonany specjalnie dla niego, gramofon na płycie granitowej, nawiązujący do CD. Jarek miał niezłą kolekcję płyt, trochę w CD, ale cała reszta (kilka tysięcy) to winyle. Spora część jest unikatami, bowiem śladu po wytwórniach już nie ma. O muzyce Jarka będą pisać znawcy tematu. Dla mnie objawieniem była płyta A Story of Polish Jazz. Takiego połączenia gatunków, humoru i dystansu do swojej profesji dawno nie słyszałem! A frajda była dodatkowa w postaci pyty z autografem. |
Potem już stało się tradycją, że Jarek wpadał do mnie z każdą swoją nową płytą. Starałem się mu pomagać w miarę moich skromnych możliwości, promując jego nagrania na wystawach w Polsce i Norwegii. Jarek miał bardzo trzeźwy stosunek do swojej pracy, ale miał też i gest. Stąd bez ceregieli zaproponował wydanie jego płyty Autumn Suite w limitowanej serii z logo Ancient Audio i to na złocie. Przy okazji wydania 500 egzemplarzy okazało się, ile kosztuje wytłoczenie płyty CD w 24-karatowym złocie. Różnica w cenie w stosunku do płyty „srebrnej” (napylonej aluminium) wyniosła 8 groszy....Tyle kosztuje oszczędność na jakości i trwałości płyty. Pomysł się spodobał i Jarek w ten sposób wydał swoją kolejną płytę. Tu muszę dodać, że nagrania oddają tylko część muzyki Jarka. Jego żywiołem była estrada, żywy koncert i kontakt z publicznością. Bywało nastrojowo, ale był też dynamit. Kompozycje Hendrixa grane wraz z Nigelem Kennedym mogły wpędzić najbardziej zagorzałych rockmanów w kompleksy. Jarek trzymał się mocno korzeni rythm&bluesa, co jego muzyce nadawało natychmiastowy i organiczny odbiór. Kiedy opracowywałem pierwsze albumy SDMusA, wjechałem w gąszcz zagadnień praw autorskich do twórczości muzycznej. I znów Jarek przyszedł z pomocą, oferując natychmiast prawa do A Story of Polish Jazz w celach promocyjnych formatu. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, albowiem udało się zebrać jeszcze materiał wideo i okładki pojedynczych utworów . Akurat Jarek grał w Krakowie koncert z Hammetem Bluettem, Miroslavem Vitousem oraz Adamem Czerwińskim. Poprosiłem o kilka fotografii z koncertów. I znów pełne wsparcie: Mariusz wyposażony w aparat, obiektywy i lampy mógł swobodnie i nachalnie wykonać kilkaset fotografii - zarówno na próbie, jak i na koncercie. Kilka fotografii autorstwa Mariusza dołączam za jego zgodą. W stereotyp artysty, zadzierającego nosa, obmawiającego wszystkich dookoła, przekonanego o własnej wielkości Jarek nijak się wpisać nie chciał. Do tego humor i brak Najświętszej Polskiej Cechy Narodowej - zawiści i narzekania. Ale z Jarkiem spotykaliśmy sie też w warunkach swobodnych, choćby w Myślenicach na spacerach czy basenie. Kiedyś Jarek wparował ubrany w czerń nieomal kominiarską i w czerwonych krwisto bucikach. Powód stał na ulicy - czerwoniutki kabriolet nabyty po koncertach w Kuwejcie. Myślę, że owe czerwienie stały ością w gardle niejednemu, ale nie była to fanaberia szejka, tylko ciężka harówa Jarka. Do spotkań planowanych dochodziło rzadko, bo kalendarz koncertami miał Jarek wypełniony szczelnie. Łączył nas też podobny stosunek do Uniesień Narodowych, a także piłki kopanej, odbijanej , gniecionej i rzucanej. Kiedy cała Polska piła piwo i używała płciowych wyrazów pod pretekstem dodawania animuszu naszej Drużynie Narodowej, natknęliśmy się na siebie w Almie. Zero kolejek, korków itp. Jarek z bagażnika tradycyjnie wyjął najnowszą płytę: wspólny koncert z Billem Nealem. Umawialiśmy sie na kolejne spotkanie przy herbacie, płytach i nowych kolumnach. Już niczego razem nie posłuchami i niczego razem nie wypijemy. Rysiek Bartyzel Zaczęło sie w Jaszczurach w roku 1973 może 74: Jarek, Benek Radecki, Marian Pawlik i blues. Kultowy Klub Studencki, jazz-rock, ciemna komuna, pożywna wódka w Piekiełku, uczucie pełnej wolności.
Nadal co wtorek Jam Session, godz. 19 w Jaszczury, Jarek Extra Ball i Adzik Sandecki, wielka klasa. Zdumiewające, wielki muzyk, wybitny gitarzysta a dla mnie większy kompozytor i co? AUDIOFIL. |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity