pl | en
Test
Odtwarzacz Blu-ray (multiformatowy)
Cambridge Audio Azur 751BD

Cena: 4590 zł

Producent: Audio Partnership Plc

Kontakt: Cambridge Audio
Gallery Court, Hankey Place | London SE1 4BB
United Kingdom

Dystrybucja w Polsce: Audio Center Poland

Kraj pochodzenia: Wielka Brytania/Chiny

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Wojciech Pacuła/Piksel Studio/Cambridge Audio

Jeszcze nie opadł pył po teście odtwarzacza azur 650BD, który, wraz z innymi odtwarzaczami tego typu, ukazał się w majowym numerze „Audio” (5/2011), a dostałem informację, że Cambridge Audio ma gotowy nowy, zupełnie inny odtwarzacz Blu-ray. To, że jest to odtwarzacz 3D było jasne – to wymóg czasów, bez związku z realną przyszłością tego formatu (mocno wątpliwą – patrz: okulary). Ważniejsze było jednak to, że 751BD miał być odtwarzaczem uniwersalnym, z w którym można grać płyty Blu-ray, DVD-Audio i Video, SACD, CD, a nawet HDCD – urządzenie ma odpowiedni dekoder (który można zresztą wyłączyć). Co więcej – współpracuje z zewnętrznymi nośnikami pamięci, jak pendrajw czy dysk twardy – jest nawet łącze e-SATA. Obraz i dźwięk można też odtwarzać z dysków NAS.
Najważniejsze jest jednak to, co urządzenie potrafi z sygnałem zrobić. Zarówno w torze audio, jak i wideo zastosowano znakomite procesory DSP. Audio obsługuje DSP SHARC Q5 z oprogramowaniem Anagram Technologies. Układ był stosowany w odtwarzaczu Azur CD 840C i w przetworniku DACMagic. Teraz to jednak własność firmy z Londynu, która chcąc mieć w pływ na jej aplikację, wykupiła całość z Anagramu… Układ pozwala też na aplikację jednego z trzech filtrów cyfrowych, a także na upsampling wszystkich sygnałów do postaci 24 bity i 192 kHz. W takiej formie przejmują go przetworniki na wyjściach audio. Skądinąd wiadomo, że wyłączono w nich układy ekstrapolacyjne, żeby nie powtarzać pracy wykonanej przez układ DSP.

I teraz: każdemu, kto popatrzy na tylną ściankę lub/i do wnętrza tego odtwarzacza nie trzeba będzie mówić, że urządzenie to zostało wyprodukowane w fabryce, która produkuje odtwarzacze także dla Oppo, jednego z największych specjalistycznych producentów odtwarzaczy multiformatowych. W Internecie można znaleźć informację, że firma ta nazywa się Winbase.
751BD to tak naprawdę równoległa linia, coś w rodzaju wersji „premium”, modyfikacja odtwarzacza BDP-93EU produkowanego w Chinach Oppo. Jak mówi Adam Shaw-Cotterill, szef marketingu CA, wszystkie poprzednie odtwarzacze DVD i jeden BD produkowane były w tej samej fabryce. Po krótkim czasie CA wykupiło jednak od chińskiego partnera część opracowań i jej urządzenia wykonywane są na osobnej linii produkcyjnej. A to dlatego, że do podstawowego projektu firma z Londynu dodaje kilka istotnych zmian. Najbardziej widoczną jest wspomniana, duża płytka z układem audio. W Oppo sprawę „załatwia” pojedynczy układ D/A CS4382 dla wszystkich kanałów, bez cyfrowej obróbki przed nim. Druga sprawa dotyczy sterowania napędem. CA nakleja na nim plastikowy, czarny element, pełniący jednak tyko funkcję wzorniczą. Jak jednak mówi Adam, oprogramowanie zostało przepisane i zmienione w CA.
Jeśli chodzi o obraz wszystko pozostało jednak takie same – to fantastyczny układ Marvell QDEO 88DE2750-BIF-2, dokonujący upkonwertingu sygnałów z płyt DVD. Tyle, że… CA ma długoletnie relacje z Mediatekiem, producentem chipsetu i firma ta wprowadziła do układu w 751BD kilka poprawek na życzenie ludzi z CA.

Wcześniej testowaliśmy:

  • Przetwornik D/A DACMagic, test TUTAJ
  • Przedwzmacniacz liniowy Azur 840E, test TUTAJ
  • Odtwarzacz CD Azur 840C, test TUTAJ
  • Przedwzmacniacz gramofonowy Azur 640P, test TUTAJ
  • Wzmacniacz zintegrowany Azur 340A, test TUTAJ

ODSŁUCH

Nagrania wykorzystane w teście (wybór):

  • Stereo Sound Reference Record. Jazz&Vocal, Stereo Sound, SSRR4, SACD/CD.
  • Stereo Sound Reference Record. Popular Selection, Stereo Sound, SSRR5, SACD/CD.
  • Brian Eno, Craft On A Milk Sea, Warp Records, FLAC 24/44,1.
  • Carol Sloane, Hush-A-Bye, Sinatra Society of Japan/Muzak, XQAM-1031, CD.
  • Chet Baker, Chet Baker Sings and Plays, Pacific Jazz/EMI Music Japan, TOCJ-90028, HQCD.
  • Coleman Hawkins, The Hawk Flies HighRiverside/Mobile Fidelity, UDSACD 2030, SACD/CD.
  • Depeche Mode, Violator, Mute, DMCD7, Collectors Edition, SACD/CD + DVD; recenzja TUTAJ.
  • Ella Fitzgerald, The Cole Porter Song Book, Verve, 537 257-2, Verve Master Edition CD.
  • Frédéric Chopin, The Complete Nocturnes, piano: Gergely Bogányi, Stockfisch, SFR 357.4051.2, 2 x SACD/CD; recenzja TUTAJ.
  • Jim Hall Trio, Blues On The Rocks, Gambit Records, 69207, CD.
  • Jim Hall, Concierto, CTI/Mobile Fidelity, UDSACD 2012, SACD/CD.
  • King Crimson, In The Wake of Poseidon, 21st Century Complete Edition, Universal Music Japan, UICE-9052, HDCD.
  • Laurie Anderson, Homeland, Nonesuch, 524055-2, CD+DVD; recenzja TUTAJ.
  • Peter Gabriel, So, RealWorld/Virgin, SAPGCD 5, SACD/CD.
  • Roxy Music, Flesh+Blood, Virgin, 847439, HDCD.
  • Stan Getz & Joao Gilberto, Getz/Gilberto, Verve/Lasting Impression Music, LIM K2HD 036, K2HD; recenzja TUTAJ.
  • Sting, Sacred Love, A&M Records, 9860618, Limited Edition, SACD/CD.
  • Suzanne Vega, Close-Up. Vol 1, Love Songs, Amanuensis Productions/Cooking Vinyl, COOKCD521, CD.
  • ZZ Top, Eliminator, Warner Bros., R2 238204, HDCD+DVD.

Japońskie wersje płyt dostępne na CD Japan.

Odsłuch tego odtwarzacza przynosi kilka niespodzianek, spośród których jedna jest nie do końca miła i która, moim zdaniem, wymaga poprawki w oprogramowaniu (jeśli to oczywiści możliwe). Powiem o niej przy okazji płyt SACD, bo właśnie z nimi jest związana.
Tego typu urządzenia, co 751BD wymagają ustawieni priorytetów – nie tylko przy teście, ale także w normalnym użytkowaniu. Na początku musi bowiem paść pytanie: „czego od niego oczekuję?” Stopień skomplikowania, ilość możliwych źródeł dźwięku i obrazu jest tu bowiem tak duża, że wykracza poza zwykłe porównanie.
Patrząc od strony producenta sprawa wydaje się prosta – Azur 751BD jest przede wszystkim odtwarzaczem Blu-ray i DVD-Video. To pod tym kątem poczyniono w nim największe inwestycje i tak się zresztą urządzenie nazywa – „Blu-ray Disc Player”. Ponieważ jednak mamy do czynienia z klasykiem sceny audio/hi-fi, zaraz za tymi wizyjnymi konotacjami idzie sekcja wideo, w którą zainwestowano nie mniej niż w wideo, a kto wie, czy nie więcej. Wizja jest dla mnie ważna, oglądam (właściwie, to oglądamy, bo cała rodzina w tym uczestniczy, w różnych konfiguracjach) mnóstwo filmów i trochę koncertów. Znacznie ważniejszy jest jednak dla mnie walor audio, tym bardziej, że oglądamy filmy w stereo, przy użyciu klasycznego systemu audio, z odtwarzaczem plików i BD w roli źródła obrazu. I tak właśnie Cambridge’a przetestowałem.

Najwięcej nagrań w kolekcjach melomanów i audiofilów, tak mi się wydaje, wciąż znajduje się na płytach Compact Disc (poza systemami opartymi na gramofonie). Dlatego właśnie one stały się dla mnie punktem wyjścia do testu.
Ich brzmienie jest wyjątkowo dojrzałe. Bardzo przypomina barwowo to, co mam z mojego Lektora Air. Rozdzielczość, różnicowanie, scena, bryły itp. wszystko jest oczywiście dużo gorsze, ale biorąc pod uwagę cenę CA, a także to, że to właściwie nie jest odtwarzacz CD, muszę powiedzieć, że mamy do czynienia z wydarzeniem. Dobrze pamiętam dźwięk sześciu odtwarzaczy BD, które testowałem do „Audio” (test ukazał się w nr. 5/2011). Był całkiem niezły, ale spośród nich zdecydowanie wyróżniał się na plus dźwięk Azura 650BD tej samej firmy. Mimo to wszystko poprawiało się, kiedy podłączałem do wyjścia cyfrowego przetwornik D/A rDAC Arcama, jedno z ważniejszych odkryć ostatnich dwóch lat. Powiem krótko: 751BD gra z płytami CD i plikami wysokiej rozdzielczości równie dobrze, jak 650BD z „dakiem” Arcama (bez zasilaczy Pardo – patrz TUTAJ). A do tego pokazuje coś więcej z HDCD. No i bez porównania lepiej radzi sobie z płytami SACD. O tym zaraz.

Dźwięk odtwarzacza CA z płytami Compact Disc jest bardzo nasycony i gęsty. Jego balans tonalny wydaje się przesunięty zarówno w kierunku niskich, jak i wysokich częstotliwości. Co nie jest do końca prawdą, bo środek jest gęsty i nasycony, potrafi być też namacalny. Już wyjaśniam. Góra urządzenia jest mocna i nie kryje się w żadnym nagraniu. Jest jednak również bardzo czysta i pozbawiona większości zniekształceń, które wciąż kojarzy się z „dźwiękiem cyfrowym”. Brzmienie triangli, hit-hatów jest pełne i ma swój „ciężar”, co odróżnia 751BD odm chociażby DACMagica. Góra nieco wychodzi do przodu, nie jest tak dobrze zintegrowana, jak w Airze, ale nie jest nieprzyjemna, nie jest denerwująca w mechaniczności czy czymś takim. Podobnie ją słychać z rDAC-a z zewnętrznym zasilaczem.
Także dół jest mocny. Ma ładna barwę, nie jest wykonturowany, tj. nie brzmi w nieprzyjemnie „nadkontrolowany” sposób. Jego uderzenie jest nieco miękkie, ale kiedy trzeba, jak na płytach Flesh+Blood Roxy Music oraz 99 Abraxas, potrafi uderzyć mocniej, pokazując dynamikę i zwartość znaną z dużych pieców gitarowych (do basu). Wydaje się przy tym, że jego średnia i wyższa część gra nieco mocniej niż część środka i niskiego dołu. Daje to efektowny dźwięk, który z mniejszymi kolumnami zazębi się jak wódka z popitką. Przy szerokopasmowych kolumnach nie powinien to być jakiś problem, bo po prostu wszystko zagra energiczniej, ale w określonych warunkach, np. jeśli w systemie, w konkretnym pokoju basu jest za dużo, należałoby sprawdzić CA właśnie pod tym kątem.

Najważniejsza jest, jak zwykle średnica. I to nie tylko barwa, ale także jej energetyczność i mikrodynamika. To elementy, które niemal zawsze w odtwarzaczach DVD, a teraz BD leżą kołami do góry – dźwięk z tych źródeł, podobnie zresztą jak z dużej części przetworników D/A USB, jest miałki, słabowity, nudny po prostu. Chodzi o słabą rozdzielczość i zgaszenie dynamiki (rozdzielczości). Nawet podłączenie do takiego źródła zewnętrznego przetwornika D/A poprawia tylko część problemów, generując nowe, jak np. konieczność dobrania kabla cyfrowego itp. Tutaj tych problemów nie ma. Dźwięk jest energetyczny i dynamiczny. Nie jest to może poziom najlepszych odtwarzaczy CD z tego przedziału cenowego, jak np. Music Halla czy Cyrusa, ale to nie są różnice, które decydowałyby o być, albo nie być. Wydaje się, że dedykowane odtwarzacze CD, z takimiż napędami itp. potrafią trochę ładniej rysować bryłę, trochę ładniej wyodrębniać głos spośród instrumentów. Tyle że CA robi to tak ładnie, że nie ma się wrażenia braku, błędu itp.

I tutaj wchodzi na scenę SACD. Już wcześniej, przy płytach HDCD – patrz np. dyskografie King Crimson i Roxy Music, a także płyty First Impression Music – słychać było, że polepszenie rozdzielczości pliku źródłowego skutkuje wygładzeniem dźwięku i lepszemu uwypukleniu wokali, gitar itp. I chodzi właśnie o uwypuklenie, tj. o lepsze rysowanie bryły. To bardzo spójny dźwięk, wciąż z mocnymi wyższymi rejestrami, ale jeszcze gładszymi, jeszcze lepiej ‘wchodzącymi”. Po jakimś czasie najważniejsza właściwość tego grania jest jeszcze wyraźniejsza – chodzi o spójność.

Muzyka ma sens, tj. jest wewnętrznie logiczna, słychać, czego chcieli muzycy, a czego inżynierowie. Najlepiej grają oczywiście płyty zarejestrowane i zmiksowane w domenie DSD. Jak wielokrotnie mówiłem, moim zdaniem każde nagranie powinno być odtwarzane w takiej formie, w jakiej zostało zarejestrowane, bo każda konwersja, nawet w domenie cyfrowej z PCM na SACD pozostawia ślad, który nie jest dobrym śladem. I tak, najlepiej grają zwykle płyty (nagranie-miks-odtworzenie) DSD-DSD-DSD, potem A-A-DSD i A-DSD-DSD i na końcu PCM-PCM-DSD. Te ostatnie potrafią brzmieć naprawdę bardzo źle. Problemem jest oczywiście to, że większość muzyki, która mnie interesuje powstała w latach 50., a więc jest nagrana analogowo i tak też zmiksowana. Drugim problemem jest to, że druga duża grupa utworów, muzyki, jakiej słucham, to rock, a ten, jeśli chodzi o SACD leży. Poza wyjątkami, w postaci kolekcji Depeche Mode, większość wydań DSD, np. dyskografie Petera Gabriela, czy Genesis, albo Sacred Love Stinga są żenująco źle nagrane i ich japońskie odpowiedniki CD w kartoniku są wielokroć lepsze.
Z CA potrafiłem jednak spróbować postawić diagnozę – dlaczego tak się stało? W przypadku Genesis i Calling All Stations sprawa jest Rosta – spieprzono nagranie. Przy Stingu, jak się wydaje, polegli gdzieś na próbie pogodzenia miksu wielokanałowego i stereo – do tego ostatniego starano się dodać maksymalnie dużo elementów przestrzennych, zakodowanych w przeciwfazie. Zapomnieli jednak, że to nie jest system Q, dzięki któremu pierwsze trzy płyty Stinga brzmią tak dobrze, a dzięki któremu Roger Waters z Amused To Heath wciąż gości w audiofilskich kolekcjach. Jakby nie było. Cambridge Audio gra płyty SACD w bardzo rozdzielczy, płynny sposób. Wyższa średnica, jak to w odtwarzaczach za te pieniądze, wciąż jest dość mocna, ale tutaj służy czemuś większemu – dynamice, otwarciu pasma, przestrzenności. Tak, to odtwarzacz, dla którego warto kupować płyty SACD.

Tyle, że… I tak dochodzimy do niespodzianki, o której mówiłem na początku – odtwarzacz gra płyty SACD, DVD i BD, a także pliki, tylko jeśli jego wyjście HDMI jest podłączone do TV lub do amplitunera, innymi słowy, jeśli wyjście „potrząśnie ręką” z innym wejściem. Inaczej płyta się kręci, licznik idzie, ale dźwięk jest wyciszony. Być może coś przegapiłem, może jest jakaś łatwa odpowiedź, ale ja jej nie znalazłem i nikt na to pytanie nie potrafił mi odpowiedzieć. Oznacza to, że stosowanie CA w systemach stereo musi być powiązane z podłączeniem jakiegoś ekranu. Można oczywiście skorzystać z trybu „Pure Audio”, wygaszając ekran i wyświetlacz, ale to rozwiązanie połowiczne – telewizor/amplituner wciąż muszą być włączone. To, że „Pure Audio” wygasza obraz to tylko taka zmyłka – nie ma możliwości wyłączenia wyjścia wideo HDMI, w trybie tym (i tak jest też we wszystkich innych odtwarzaczach DVD i BD) generowany jest czarny obraz, który odbieramy tak, jakby wyjście było wyłączone…
Być może zresztą, że jakiś malutki ekranik, blisko miejsca, gdzie siedzimy by się przydał – odtwarzacz świetnie radzi sobie bowiem z plikami – gra zarówno pliki FLAC, jak i WAV aż do 24/192. I robi to świetnie. Nie potrafi wprawdzie grać w trybie „gapless”, czyli bez przerw, ale podobno naubliża wymiana firmware’u ma to zmienić.
Pliki wysokiej rozdzielczości przypominają to, co słyszałem z SACD. To gładki, płynny dźwięk, znacznie lepszy niż CD, co dobrze świadczy o rozdzielczości urządzenia.

A obraz? Tylko kilka słów, bo interesował mnie przede wszystkim dźwięk. Obraz z BD i DVD jest znakomity. Jeszcze niedawno tej klasy obraz, z tak wypełnionymi barwami i tak szczegółowy, dostępny był z bardzo drogich odtwarzaczy, np. Denona, albo z odtwarzaczy Arcama, które pod tym względem były wyjątkowe. CA robi to tu i teraz.
Także obraz z plików zapisanych na HDD był bardzo dobry, choć, jak dla mnie, mój odtwarzacz HDI Dune HD MAX robi to sporo lepiej. Obraz z Dune jest dokładniejszy, bardziej rozdzielczy, a przede wszystkim bardziej „rozświetlony”. I nie mówię o jaskrawości czy kontraście, bo to można w CA ustawić, ale o swego rodzaju naturalności. No i CA nie potrafi odtwarzać podpisów, o ile nie są włączone do podstawowego pliku, co wyklucza oglądanie większości seriali.

BUDOWA

Odtwarzacz CA ma klasyczne dla tego producenta proporcje. Najwyraźniej w formie wychodzą z założenia, że jeśli coś się nie psuje, to lepiej tego nie naprawiać. Nie wspominając o tym, że taka konsystencja oznacza realne, zaoszczędzone pieniądze – chińskie fabryki, w których urządzenia Cambridge Audio są produkowane, pracują w trybie produkcji masowej. A to oznacza, że im więcej egzemplarzy, tym ich cena jednostkowa będzie mniejsza. Dobrze, mamy to już za sobą i można przejść do właściwego opisu.
Front urządzenia przypomina Odtwarzacz CD. To oczywiście odtwarzacz uniwersalny, z obsługą dysków twardych, ale większość interakcji będzie się odbywała za pomocą pilota i ekranu. Dlatego też na froncie mamy podstawowe guziki sterujące napędem. Umieszczono je po jednej stronie wyświetlacza i (pod nim) szuflady. Po ich drugiej stronie widać detal znany wcześniej z przetwornika DACMagic – przycisk i diody LED związane z filtrem cyfrowym. Do wyboru mamy filtr „Liniową fazą”, z „Minimalnym przesunięciem fazowym” oraz „Steep”, czyli stromy. O wyborze musi zadecydować indywidualny smak słuchacza. Obok jest gniazdo USB typu B (podłużne) oraz wyłącznik sieciowy „standby”.

Z tyłu, jak to u CA, jest naprawdę sporo przyłączy. Powszechna jest tendencja minimalizowania przyłączy, szczególnie analogowych – i wideo, i audio – w imię jednego, HDMI. Odtwarzacz o którym mówimy powstał jednak jako uniwersalne centrum cyfrowe w domu i ma być jak najbardziej wszechstronne. Stąd obecność analogowych wyjść wideo – kompozyt i komponent – oraz kompletu wielokanałowych wyjść audio 7.1. Osobno wypuszczono wyjście stereofoniczne, z gniazdami rozstawionymi nieco szerzej, umożliwiającymi zastosowanie lepszych interkonektów, z grubszymi wtyczkami. Jest też oczywiście gniazdo HDMI. A właściwie dwa – jedno, HDMI 1.4 z 3DTV oraz Deep Colour, ze skalerem wideo Marvell QDEO 88DE2750-BIF-2 z redukcją szumu “Motion Adaptive” oraz drugie, z gorszym skalerem. Ma to rozwiązać problemy np. z kompatybilnością starszych ampli tunerów, nieprzystosowanych do łącza 3D. W takim przypadku do AV wysyłamy sygnał z gniazda nr 2, a do telewizora lepszy, z nr 1. Ja widzę jeszcze jedną zaletę – w przyszłości można będzie wysłać w ten sposób sygnał do zewnętrznego przetwornika D/A. Niestety nie wiem, czy łącza są przystosowane do trybu, w którym zegar taktujący znajduje się w odbiorniku, nie odtwarzaczu. Najnowsze amplitunery Arcama na to pozwalają. I jeszcze jedno – przez HDMI wyślemy każdy rodzaj dźwięku, także z płyt SACD. Może być wysłany w natywnej formie, albo jako PCM, najprawdopodobniej 24 bity i 88,2 kHz. Mamy też wyjścia cyfrowe audio – koaksjalne i optyczne, wysyłające sygnał do 24 bity i 192 kHz. Łącze ze światem cyfrowym zapewnia gniazdo Ethernet oraz gniazda dla zewnętrznych nośników – USB typu B (płaskie) oraz e-Sata. Jak mówił w rozmowie ze mną Adam Shaw-Cotterill, szef marketing Cambridge Audio, odtwarzacz obsługuje streaming audio i wideo przez łącze Ethernetowi, wykorzystując NAS-a. Ponieważ jednak nie certyfikowano go ze wszystkimi dostępnymi serwerami, firma nie chwali się tym zbyt mocno.

Środek zachwyci każdego audiofila, bo przypomina to, co znajdziemy w wypasionym odtwarzaczu Compact Disc, np. Cambridge Audio. Układy podzielono między kilka płytek. Z tyłu jest płytka audio. To pięć takich samych, stereofonicznych przetworników D/A Wolfson Audio WM8740. Dla wyjścia stereo jest więc dokładnie taki sam. Wszystkie tory są zresztą identyczne, z układami scalonymi NE5532 na wyjściu, z bardzo ładnymi kondensatorami polipropylenowymi Wima w torze itp. Wyjście stereo ma złocone gniazda, a reszta – nie.
Sygnał do nich płynie z dużego układu DSP SHARC Q5 192 kHz, przykrytego metalową płytką, na której znajduje się logo Anagram Technologies oraz Cambridge Audio. To układ upsamplera, z kodem opracowanym przez szwajcarską firmę. Jak jednak mówił Adam Shaw-Cotterill, układ jest już własnością Cambridge Audio. Twierdzi, że łatwiej wszystko dopasować do konkretnego urządzenia, jeśli ma się na własność technologie. Współpraca z zewnętrznymi firmami jest trudna. Tak więc – to już układ będący własnością CA. Wszystkie sygnały są w nim zamieniane na postać 24 bity i 192 kHz i w takiej formie przysyłane do przetworników. W tych ostatnich wyłączono więc układ interpolacyjny. We wspomnianej kości znajdują się też filtry cyfrowe, którym i możemy sterować. Na tej samej płytce mamy osobny zasilacz, do którego napięcie doprowadzane jest z osobnych uzwojeń zasilacza impulsowego. Koło układu umieszczono główny zegar urządzenia, bardzo dobry zegar XO. Dodajmy, że ten upsampler po raz pierwszy zastosowano w odtwarzaczu CD Azur CD 840C.

Cześć wideo znalazła się na osobnej płytce. Jej podstawą są dwie kości – jedna, Mediatek, w której dekodowany jest obraz i dźwięk, oraz druga, przy wyjściu HDMI, gdzie obraz poddaje się obróbce. To jeden z najlepszych obecnych na rynku układów, Marvell QDEO.
Sygnał odczytywany jest z płyt przez modyfikowany, uniwersalny napęd firmy Sony – tak przynajmniej mówi Adam. Napęd jest posadowiony na grubej, metalowej ramie i przykręcony do dna za pośrednictwem grubych dystansów oraz odsprzedających wszystko, grubych sprężyn. Są one sztywne, co sugeruje dobór częstotliwości rezonansowej tak, aby jak najmniej wpływała na odczyt danych. O zasilaczu już wspomniałem – jest impulsowy, ale bardzo rozbudowany, z wieloma, znakomitymi kondensatorami tłumiącymi tętnienia.

Dane techniczne (wg producenta):
Wymiary: 85 x 430 x 312 mm
Waga: 4,8 kg
3D: tak
Odtwarzane typy płyt: BD/DVD/CD/DVD-A/SACD/HDCD
Przetworniki audio D/A: Wolfson WM8740 x 5
Upsampling: Anagram Technologies 24/192 kHz
Dekodowane formaty audio:
DTS HD Master Audio | DTS
Dolby True HD | Dolby Digital Plus | Dolby Digital
AVCHD, MP4, DivX, MKV, FLAC (do 24/192), WAV (do 24/192)
Wyjście HDMI: 2 x HDMI 1.4a
Wi-Fi: tak, w komplecie adapter N
Wejścia dla HDD: USB x 2, eSata x 1

Dystrybucja w Polsce:
Audio Center Poland
ul. Malborska 56 | 30-646 Kraków

tel.: 12 265 02 85 | 12 265 02 86
fax: 12 425 64 43

e-mail:audiocenter@audiocenter.pl

URL: www.audiocenter.pl



Pobierz test w PDF

g     a     l     e     r     i     a


System odniesienia

  • odtwarzacz CD: Ancient Audio Lektor AIR + platformy Pro Audio Bono i Acoustic Revive RAF-48
  • przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz: Polaris III + zasilacz AC Regenerator, (wersja z klasycznym zasilaczem, test TUTAJ)
  • końcówka mocy: Soulution 710
  • wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version (recenzja TUTAJ)
  • kolumny: German Physiks HRS 120 Carbon (test TUTAJ), Chario Academy Sonnet (test TUTAJ) + oryginalne podstawki, Ascendo System ZF3 SE + platformy Acoustic Revive RST-38
  • słuchawki: HiFiMan HE-6, Sennheiser HD800, AKG K701, Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ω - (recenzje TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ)
  • interkonekty: CD-przedwzmacniacz: Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ, przedwzmacniacz-końcówka mocy: Wireworld Platinum Eclipse.
  • kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx
  • kable zasilające: Acrolink Mexcel 7N-PC9300 (wszystkie elementy, recenzja TUTAJ) i Acrolink Mexcel 7N-PC7100 (Leben CS-300XS (SP); recenzja TUTAJ)
  • listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate
  • kondycjoner sieciowy: Gigawatt PC-3SE
  • stolik SolidBase IV Custom; opis TUTAJ
  • pod odtwarzaczem podkładki Ceraball (artykuł TUTAJ)
  • gramofon: Avid Acutus Reference (test TUTAJ)
  • wkładki gramofonowe: Air Tight PC-1 Supreme (test TUTAJ), Miyajima Laboratory Shibata (test TUTAJ), Denon DL-103SA (test TUTAJ)