pl | en
Hyde Park

Jarek Waszyszyn opowiada o swoich najnowszych kolumnach Ancient Audio
STUDIO OSLO


Cena (w Polsce, za parę): 3000 zł
Producent: Ancient Audio

Kontakt:
Ancient Audio | ul. Malawskiego 50 | 31-471 Kraków | Polska
tel.: +48 602 434 841

e-mail: ancient@olsza.krakow.pl

Strona producenta: www.ancient.com.pl

Kraj pochodzenia: Polska

Tekst: Jaromir Waszczyszyn/Wojciech Pacuła (wstęp)
Zdjęcia: Jaromir Waszczyszyn

Data publikacji: 16. września 2012, No. 101





Zbierając materiały na temat aktywnych monitorów Ancient Audio Studio Oslo, poprosiłem Jarka Waszczyszyna, ich konstruktora, żeby napisał kilka słów na ich temat, żebym mógł im się przyjrzeć rozumnym wzrokiem. Jarek chwilę nie odpowiadał, był na jakimś wyjeździe, jednak kiedy przysłał maila, ten okazał się krótka opowieścią. Na tyle interesującą i na tyle rozbudowaną, że nie chcąc niepotrzebnie rozdymać testu, postanowiłem ją wyłączyć z całości i podać bez mojej ingerencji jako osobny tekst.
Test kolumn znajdą państwo pod linkiem TUTAJ.

Wojciech Pacuła

WMałe kolumny do odsłuchu z niewielkiej odległości chodziły za mną od dłuższego czasu. Często spotykałem się z sytuacją, gdzie trzeba byłoby stworzyć dobry dźwięk w niewielkiej przestrzeni. Do tego konieczne są mikro kolumny o dobrym dźwięku, na tyle poręczne, aby je przenieść w aktówce i ustawić na biurku. Sam często do kontrolnego odsłuchu w moim warsztacie (14 m2) korzystam z monitorków opartych na głośnikach Dynaudio oraz starego amplitunera Marantza. Niestety, o ile barwa jest w nich neutralna, o tyle stereofonia (lokalizacja, przestrzeń) właściwie nie występuje. Podobny, niekorzystny efekt słyszałem w wielu studiach nagraniowych. Do szybkich testów sprzętu oraz dłubania w domowym studio potrzebowałem czegoś naprawdę dobrego. Tymczasem przyzwoitych mikro-monitorów do pracy w studiu po prostu nie było na rynku.
Tak zwane "monitory bliskiego pola" (Near Filed Monitor) grają podobnie, jak domowe małe kolumny, są to często bardzo podobne konstrukcje - np. Dynaudio, JMLab, ADAM ,Genlec. Sęk w tym że do prawidłowej pracy potrzebują dobrego pomieszczenia i to przygotowanego akustycznie. Postawione na biurku czy stole mikserskim nie mają dość oddechu. Taka jest geneza moich prób zrobienia czegoś, co oddaje w zmniejszonej skali całość dźwięku - jego barwę, dynamikę, akustykę czy lokalizację.

"Studio Oslo" są z pochodzenia profesjonalnymi monitorkami studyjnymi. Nie chciałbym ich nazwać 'głośnikami komputerowymi', bo to od razu budzi fatalne konotacje. Pamiętajmy jednak, że obecnie większość muzyki jest nagrywana, edytowana i miksowana na komputerach. "Studio na biurku" staje się standardem - dlatego trzeba stawać na uszach, aby ono było jak najlepsze.
Tutaj muszę dodać moją prywatną aberrację - jestem po prostu uczulony na kiepski dźwięk typowych kolumn tego typu. Skąd się to paskudztwo wzięło? Być może z nagłośnienia i tego przekonania, że jak koncert, to musi być dobrze. Drugą przyczyną są rezonanse pomiędzy 2 a 4 kHz, występujące we wszystkich głośnikach, które stosowałem. Coś, co jest powszechne (choć fatalne) jest traktowane jak normalne (czyli obowiązujące), jak łapówki czy nepotyzm.
Pierwszym krokiem było wykonanie eksperymentu, czy coś małego jest w stanie w ogóle przyzwoicie grać. Aby doświadczenie wykonać szybko, wykorzystałem gotowe głośniczki - Creative T20, własność mojej córki. Ta konstrukcja jest zaprojektowana przez Cambridge Sound Works - firmę o rodowodzie audiofilskim - stąd poziom startowy powinien być niezły. Jest to jedna z lepszych seryjnych konstrukcji. Niestety, dla kogoś kto cokolwiek słyszy to jest koszmar. Po prostu plastik w najgorszym wydaniu. Kto coś takiego kupuje? Odpowiedź jest prosta - to i tak o niebo lepszy dźwięk, niż głośniczki w laptopie... Po kliku tygodniach prób i przeróbek, rezultaty okazały się całkiem zadowalające. Pojawiła się przestrzeń, dynamika, naturalne barwy.

Testowi finalnemu został poddany Janusz, jeden z gospodarzy spotkań Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. Przy luźnej rozmowie i sączącej się Fridzie wytrzymał cała płytę bez bólu. Eksperyment się udał i to na tyle, że kilku przyjaciół poprosiło o takie głośniczki + przeróbkę.
Oczywiście Creative były tanim produktem, z głośnikami wykonywanymi wyłącznie do tego modelu. Stąd projektowanie trzeba było zacząć od początku. Założeniem było wykorzystanie głośnika szerokopasmowego. Może on być słuchany z niewielkiej odległości i pod różnymi kątami. Jest to problem w konstrukcjach wielodrożnych, gdzie w zależności od kąta pomiędzy osią kolumny a uchem zmienia się odległość od głośników i opóźnienie dźwięku. Jeden ruch głowy - i cały dźwięk się zmienia. Dlatego wybrałem dwa głośniki pełnopasmowe - jeden z membraną metalową, a drugi papierową.

Głośniczki były podłączone bezpośrednio do wzmacniacza i od tego zaczęła się zabawa. Sercem kolumienki stał się nie głośnik, lecz analogowy procesor sygnału, korygujący wszystkie rezonanse głośnika. Oczywiście, dla każdego typu głośnika ustawienie procesora musi być inne. Aby wszelkie zmiany były szybkie do wprowadzenia, cała elektronika znajdowała się niezabudowana na górze obudowy. Jako obowiązkowe pojawiły się regulatory barwy tonu - po prostu kolumienki będą grać w zupełnie różnych warunkach. W małym pokoju, przy ścianie będzie dużo basu. Z kolei będzie go brakować w większej przestrzeni. To samo jest z górą. Przy odsłuchu z 80 cm słyszymy o wiele więcej wysokich tonów niż z większej odległości.

Strojenie obydwu prototypów trwało kilka miesięcy - nie przypuszczam, aby jakikolwiek konstruktor małych kolumn poświęcał im tyle czasu. Do tej pracy podszedłem jak do projektowania dużej, hi-endowej konstrukcji. Do finalnych testów zaprzągłem specjalny model kolumn "Vinatge", wykonywany dla jednego ze znajomych. Trochę porównań dostarczyły też "Holography II" oraz Sonus Faber Elekta Amator I. Oczywiście, jakiekolwiek porównania można było przeprowadzać tylko przy ograniczonej głośności.
Co ciekawe, pomimo zupełnie różnych głośników, brzmienie obydwu prototypów było dość zbliżone. Jednym podobał się bardziej głośnik z membraną metalową - brzmiała nieco bardziej żywo. Ryszard z kolei preferował papier dla bardziej szlachetnego brzmienia. Prototypów słuchaliśmy w pokoju 27 m2, ale też i na biurku, z odległości 70 cm. W takim ustawieniu scena była oczywiście mniejsza, ale z zachowaniem wszelkich proporcji w szerokości, głębokości oraz wielkości instrumentów.
Kolumienki sprawdziły się praktycznie w każdym zastosowaniu: do domowego studia nagrań, do komputera, do telewizora, do telefonu komórkowego. Kapitalnie zagrał też syntezator z brzmieniami Mooga. Początkowo pomyślane jako profesjonalne (stąd wejścia XLR) okazały się czymś trafionym do domowego użytku.
Prototypy traktowałem jako ciekawostkę i jako taką prezentowałem kilku znajomym. Każdy, kto ich słuchał był pod wrażeniem i dopytywał się, kiedy będą dostępne. Stąd została podjęta decyzja o seryjnej produkcji.
I proszę nie myśleć, że traktuję to jako obniżkę lotów. Jednym z moich zawodowych marzeń jest stworzenie dobrego dźwięku dla tych , którzy lubią muzykę, ale mają skromne środki. Mam sporo budżetowych, dobrze grających projektów. To jest komfort projektanta, ćwiczonego na co dzień w najtrudniejszych zadaniach. Frank Lloyd Wright tworzył nie tylko najbardziej odkrywczą amerykańską architekturę, ale także i kapitalne meble. "Studio Oslo" wykorzystuje całe moje kilkunastoletnie doświadczenie.
Dla pierwszego produktu wybrałem głośnik z membraną metalową, bowiem kolumienka z nim zajmuje mniej cennych centymetrów na biurku. Jest to model Dayton Audio RS-100.

Wygląda on jak hi-endowy woofer w miniaturze: odlewany, metalowy kosz, solidna cewka z podwójną wentylacją, potężny magnes, zawieszenie o dużym skoku. Napędzany jest scalonym wzmacniaczem 30 W na kanał w klasie AB. Wzmacniacz wymaga wprawdzie sporego radiatora, ale zapewnia lepszą dynamikę, niż podobne konstrukcje w klasie D. Wszystkie kondensatory sygnałowe są foliowe (nie ma elektrolitów). Zastosowałem elementy wysokiej jakości: kondensatory Wima, Suncon (Sanyo).

Do siły głosu oczywiście potencjometr Alps.

Projekt obudowy musiał być elegancki i prosty. Stąd też nawiązałem do estetyki skandynawskiej, z wzornictwa i dźwięku. Znajdujące się w Oslo Rainbow Studio od 30 lat nagrywa najlepsze nagrania wysublimowanego, chłodnego jazzu, wydawanego na płytach przez wytwórnię ECM. Stąd i nazwa kolumn.
Obudowy wykonane są z MDF. Grubość ścianek to 10-13 mm, całkowicie zapewniająca sztywność przy tych wymiarach zewnętrznych.

Pierwsze kolumny były wykończone w palisandrze, ale kolejni klienci prosili o inne kolory. Wykończone na wysoki połysk wyglądały nie mniej atrakcyjnie.

Wersja biała nieźle zgrała się z plazmą Pioneera, ku zadowoleniu właściciela, a zwłaszcza jego małżonki.

Z komputerami Apple w salonie RCS też tworzą dobry komplet.

Do kompletu będą też produkowane dodatki:
- subwoofer
- solidna skrzynia do transportu
- podstawki

Cena detaliczna wynosi 3000 zł.

Co dalej?

Zdaję sobie sprawę, że 3000 zł jak na produkty Ancient Audio to niewiele, niemniej jest to obiektywnie spora suma. Stąd dalsze plany z jeszcze tańszymi wersjami. Na pierwszy rzut oczywiście prototyp z papierowym głośnikiem - czekam na efekty pracy stolarni. Bardziej radykalnym rozwiązaniem jest obudowa z tworzywa sztucznego. Są już pierwsze projekty w komputerze (palce lizać!). Tutaj pole do popisu ma moja córka Ania - architekt. Oczywiście ma to sens tylko przy wielkoseryjnej produkcji. Projekt dźwiękowy jest prawie gotowy. Z chińskimi głośniczkami za 3,75 $ efekt jest całkiem dobry. Co prawda wysokie tony są mniej spektakularne niż ze "Studio Oslo", za to bas ma większą wagę i uderzenie.

Wielkoseryjna produkcja takich monitorków kosztowałaby niewiele więcej, niż porządnych głośników komputerowych. Kosztowne jest projektowanie, bowiem nad każdą nową parą trzeba posiedzieć kilka miesięcy. Ale gdy taka inwestycja rozkłada się na sporą ilość egzemplarzy, to nie jest wysoka. Takie jest prawo postępu w seryjnej produkcji. Dzięki temu każdy z nas ma komputer, telefon, aparat o możliwościach nieporównanie większych niż 30 lat temu, za ułamek ceny. Szkoda, że takiego postępu nie ma w hi-fi... I to jest mój kaganek oświaty - aby każdy mógł słuchać dobrej muzyki.