pl | en

Przetwornik cyfrowo-analogowy

Denafrips
TERMINATOR PLUS

Producent: DENAFRIPS
Cena (w czasie testu):
ok. 6300 USD (8698 S$ - dolarów singapurskich)

Kontakt:
support@denafrips.com

www.DENAFRIPS.com

MADE IN CHINA

Do testu dostarczyła firma: VINSHINE AUDIO


Test

Tekst: WOJCIECH PACUŁA
Zdjęcia: Wojciech Pacuła

No 208

1 sierpnia 2021

Powstała w 2012 roku singapurska firma DENAFRIPS znana jest przede wszystkim z przetworników cyfrowo-analogowych, w których stosuje dyskretne przetworniki D/A. To trudne do realizacji, ale dające znakomite wyniki rozwiązanie. Znajdziemy je nawet w najtańszych urządzeniach tej firmy, także w testowanym przez nas topowym modelu firmy - TERMINATOR PLUS.

IEDY PYTAŁEM PRZY OKAZJI testu pana ZHAO BING RANA, założyciela i głównego konstruktora firmy DENAFRIPS, o to, jakie są największe problemy współczesnych układów zamieniających sygnał cyfrowy audio na sygnał analogowy powiedział, że choć współczesne przetworniki mają bardzo dobre wyniki pomiarów, to jednak nie wszystkie z nich, które dobrze mierzą brzmią w muzykalny sposób. Jego sposobem na ominięcie tego wyboju było opracowanie własnego, dyskretnego przetwornika D/A opartego na przełączanych opornikach, gdzie w torze są zawsze tylko dwa z nich – jeden szeregowo i jeden równolegle; ‘dyskretny’ w tym przypadku oznacza układ złożony z oddzielnych elementów, a nie w postaci układu scalonego.

Jak mówił wówczas, „daki” 2-2R są „najlepszą drogą do reprodukcji muzyki, z całą jej gęstością i detalicznością”, a także, że „tego typu układy wciągają słuchacza w świat muzyki”. Na bazie tych przemyśleń założył  swoją firmę, której nazwa jest akronimem:

D-ynamic
E-xquisite 
N-atural 
A-ttractive
F-idelity
R-efined 
I-ntoxicating 
P-ure 
S-ophisticated
DENAFRIPS

W tym roku ta, mająca swoją siedzibę w Singapurze, manufaktura, wykonująca swoje urządzenia w sąsiednich Chinach, obchodzi dziesięciolecie istnienia (gratulacje!!!). W jej ofercie znajdziemy obecnie aż pięć przetworników D/A, cztery urządzenia przetaktowujące sygnał cyfrowy i minimalizujące jitter, dwa przedwzmacniacze liniowe, trzy wzmacniacze mocy, wzmacniacz słuchawkowy, a nawet odtwarzacz plików audio oraz transport płyt CD.

Przetworniki cyfrowo-analogowe (wymiennie będę używał tego określenia z: DAC, „dak” oraz przetwornik D/A) tej firmy są tym, czym przetworniki na początku były - tylko i wyłącznie przetwornikami. Nie mają regulacji siły głosu, bo do tego służy zewnętrzny przedwzmacniacz, nie mają też „dopiętego” na plecach transportu plików, ani też łącza Bluetooth. To wszystko przydatne funkcje, które jednak wymuszają na konstruktorach różnorakie kompromisy, od zasilania, przez plan masy, po prowadzenie sygnału. Takim właśnie produktem, „dakiem” w czystej postaci, jest testowany przez nas model Terminator Plus.

TERMINATOR PLUS

TERMINATOR PLUS JEST NAJDROŻSZYM przetwornikiem cyfrowo-analogowym firmy DENAFRIPS. Poczułem to wyciągając go z pudełka – na jego wagę nie przygotował mnie ani jego „budżetowy” model ARES (3,5 kg), ani też pełnowymiarowy, drugi od góry, model VENUS MkII (8,5 kg). Ważący niemal 20 kg Terminator Plus jest jednak do Venus nieco podobny, zarówno jeśli chodzi o wygląd, jak i wybrane rozwiązania układowe.

⸜ FUNKCJONALNOŚĆ Mowa o dużym, mierzącym 430 x 380 x 105 mm (szer. x wys. x gł.) urządzeniu z obudową wykonaną z precyzyjnie wykończonych płyt aluminiiowych. Na przedniej ściance, która różni się od tej z modeli Terminator i Venus MkII przede wszystkim poziomym frezem w jej połowie, znajdziemy rząd mikrodiod świecących oraz przyciski – nie ma na nim wyświetlacza.

Przetwornik oferuje aż osiem (!) wejść cyfrowych, z popularnymi BNC, RCA i USB na czele, plus dwa wyjścia zegarów taktujących, przeznaczone do współpracy z transportami płyt CD i plików tej firmy. Przez wejście USB prześlemy do niego sygnał aż do 24 bitów/1536 kHz (PCM) i DSD do DSD1024, a przez pozostałe wejścia PCM 24/192 i DSD64.

Obok wejść cyfrowych znajdziemy również, używane co jakiś czas, profesjonalne AES/EBU i optyczne Toslink, ale i trzy wejścia akceptujące sygnał I2S, czyli taki, jaki wewnątrz odtwarzaczy CD i SACD łączy transport płyt optycznych i DAC. To prawdopodobnie najlepszy format przesyłu cyfrowego z płyt optycznych, który nie ma jednak określonego formatu.

| I²S

I²S, ZAPISYWANY RÓWNIEŻ JAKO IIS, jest elektrycznym, szeregowym łączem używanym do łączenia z sobą urządzeń cyfrowych. Został on opracowany w 1986 roku przez Philips Semiconductor i poprawiony 5 czerwca 1996 roku. Zegar taktujący jest w nim wyłączony ze strumienia danych, dzięki czemu odbiorniki cyfrowe mogą być znacznie prostsze w budowie, a co za tym idzie bardziej przezroczyste dźwiękowo.

Jego problemem jest to, że nie był zaplanowany do przesyłu sygnału audio na zewnątrz urządzeń, a tylko wewnątrz, z transportu do DAC-a, dlatego mogą pojawić się problemy z dopasowaniem impedancji. Często zwykła zmiana długości kabla może poprawić lub pogorszyć stabilność łącza, a co za tym idzie – dźwięk.

Ponieważ łącze dla audio nie ma określonego standardu wtyków, producenci robią to po swojemu, najczęściej na gnieździe RJ45, ale z różnie podłączonymi pinami, a ostatnio coraz częściej na gniazdach HDMI. Znane są również urządzenia korzystające z gniazd DIN, a swoją wersję ma firma CEC, z czterema kablami BNC.

JAK WIDAĆ, TO W AZJI WAŻNY TEMAT, ponieważ producent oferuje w testowanym przetworniku trzy używane obecnie formaty tego typu połączeń – na gniazdach HDMI oraz RJ45 (typu Ethernet) – te dwa z różnymi konfiguracjami pinów. Obydwa posłużą do przesłania sygnału z zapowiedzianego, ale jeszcze niedostępnego transportu płyt o nazwie AVATAR CDT. Ale jest jeszcze jedno „coś” z wejściami cyfrowymi w testowanym przetworniku – do dyspozycji mamy dwa osobne wejścia AES/EBU, czyli ze zbalansowanym sygnałem S/PDIF. Można użyć je razem, jako łącze Dual-AES/EBU, do współpracy z jednym z transportów SACD/CD brytyjskiej firmy dCS.

I jest jeszcze jedna fajna, być może nawet kluczowa funkcja tego przetwornika – możliwość wyłączenia oversamplingu. W normalnym trybie (OS = OverSampling) wszystkie sygnały PCM są taktowane do maksymalnej prędkości dozwolonej przez układ D/A, to jest 1411,2 kHz dla sygnału 44,1 kHz lub 1536 kHz dla sygnału 48 kHz. Można jednak tę funkcję wyłączyć i pozwolić układowi pracować bez oversamplingu, w trybie NOS („Non OverSampling”); sygnał DSD konwertowany jest bez oversamplingu.

⸜ TECHNIKA Wśród najważniejszych technicznych cech nowego przetwornika firmy Denafrips jego konstruktorzy wymieniają następujące elementy:

  • całkowita separacja płytek z cyfrowym przetwarzaniem sygnału i płytek R-2R (analogowych),
  • oscylatory kwarcowe z termiczną stabilizacją („oven”) zastępują zegary Crystek Femto,
  • izolacja sygnału cyfrowego – bariera izolacyjna z dwutlenku krzemu (SiO2) z osobnym zasilaniem skutecznie izoluje masę i blokuje szum przed przedostaniem się do układu,
  • przeprojektowany zasilacz (pod płytkami DAC),
  • superkondensatory do obwodów cyfrowych i analogowych służące do przechowywania dużej ilości energii, aby zapewnić stały prąd dla obwodów.

Najważniejszą informacją jest wykorzystanie firmowego układu przetwornika cyfrowo-analogowego, złożonego z oporników i przełączników. Jego sterowaniem zajmuje się duży programowany układ FGPA Altera Max II, po jednym na kanał. Układy te otrzymały osobne płytki i pracują w trybie zbalansowanym – od wejścia do wyjścia.

Jak czytamy w materiałach firmowych, zastosowano w nich precyzyjne oporniki w montażu powierzchniowym o niskim ppm, czyli o małej wrażliwości na zmiany temperatury. Jak wiadomo z lekcji fizyki, zmiana temperatury powoduje zmianę oporności materiałów, a tę zależność podaje się w jednostkach ppm – oporniki w testowanym DAC-u mają wartości 10/15 ppm, czyli skrajnie małe.

Druga ważną cechą tego urządzenia jest znakomity zegar taktujący Oven-Controlled Crystal Oscillator – OCXO, a właściwie dwa, dla rodzin sygnału 44,1 oraz 48 kHz. Zegary te fizycznie łączą obydwa kanały przetwornika, minimalizując w ten sposób szumy i przesłuch międzykanałowy.

Sygnał cyfrowy przyjmują dwa układy – jeden dla wejść S/PDIF, a drugi USB; wejścia IIS traktowane są osobno. USB obsługiwane jest przez znakomitą kość STM32F446 (Advanced AMR Based MCU), przeprojektowana przez inżynierów Denafrips. Dzięki ich zmianom przyjmuje ona sygnał aż do 24 bitów, 1536 kHz oraz natywnie DSD1024. Układ ten sterowany jest driverem THESYCON (USB Driver for Windows Platform).

Równie wyrafinowane są wejścia S/PDIF. Firma zarzuciła stosowanie standardowych odbiorników cyfrowych (scalonych) i napisała własny algorytm, który zapisała w układzie FPGA (Field Programmable Gate Array)- to on jest na wejściu. Dodajmy, że wszystkie sygnały cyfrowe są zapisywane w pamięci i przetaktowywane (aby pozbyć się jittera) w układzie FIFO Buffer Reclocking, podobnym w zasadzie działania do tego, który w swoich urządzeniach stosuje firma Chord Electronics (np. w DAC-u DAVE).

Urządzenie wygląda okazale i jest bardzo solidnie wykonane. Brakuje mu trochę finezji w wykończeniu i projekcie plastycznym, ale z drugiej strony wiele urządzeń high-end wygląda znacznie gorzej.

ODSŁUCH

⸤ JAK SŁUCHALIŚMY Przetwornik cyfrowo-analogowy Terminator Plus testowany był w systemie referencyjnym „High Fidelity” i porównywany był do sekcji D/A odtwarzacza Ayon Audio CD-35 HF Edition, który pracował również jako transport CD, a także do sekcji D/A odtwarzacza plików Mytek Brooklyn Bridge.

Sygnał CYFROWY z odtwarzacza Ayon Audio przesyłany był interkonektem cyfrowym RCA (S/PDIF) ACROLINK MEXCEL 7N-DA6100 RCA, a sygnał USB z komputera HP Pavilion dv7, na którym uruchomiłem serwis Tidal, kablem USB ACOUSTIC REVIVE USB-5.0PL. Z kolei sygnał ANALOGOWY z wyjść RCA przesyłany był do przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III interkonektami RCA CRYSTAL CABLE ABSOLUTE DREAM. Najważniejsze było dla mnie jego zachowanie z płytami CD.

Urządzenie stało na swoich własnych nóżkach i zasilane było przez kabel Harmonix X-DC350M2R Improved-Version.

Płyty użyte w teście | wybór

⸜ CAL TJADER-STAN GETZ SEXTET, Cal Tjader-Stan Getz Sextet, Fantasy/First Impression Music LIM UHD 061, „Limited Edition | First 2000 Pressings”, „UltraHD 32-Bit PureFlection”, CD (1958/2008).
⸜ KING CRIMSON, In The Court of the Crimson King, Atlantic/WOWOW Entertainment [Japan] IEDG-01, 7” Platinum SHM-CD + DVD-Audio (1969/2016).
⸜ KYLIE, Step Back In Time (The Definitive Collection), Parlophone | BMG BMGCAT385DCDX/4050538484182, 2 x CD (2019).
⸜ LOUIS-CLAUDE DAQUIN, Les Douze Noëls, dyr. John Wallace, wyk. RSAM, Linn Records CKD 254, HDCD (2004).
⸜ MADELEINE PEYROUX, Dreamland, Atlantic 7567-82946-2, HDCD (1996).
⸜ PET SHOP BOYS, Hotspot, X2 Recordings/Sony Music labels SICX-148, CD (2020).
⸜ THE CURE, Wish, Fiction Records/Sound-Pol SPB CD 015, CD (1992).
⸜ YO-YO MA, CHRIS THILE, EDGAR MEYER, Bach Trios, Nonesuch Records 558933-1/Warner Music Japan WPCS-13681, CD (2017).

»«

TO WŁAŚCIWIE TRUIZM, ale przetworniki D/A oparte na architekturze R-2R, czyli zbudowane z dyskretnych oporników mają z sobą więcej wspólnego niż z klasycznymi, zintegrowanymi układami. Jeśli ktoś chciałby tę tezę potwierdzić niech podłączy, nawet na chwilę, Terminatora Plus, a usłyszy gładki, ciepły, niezwykle „analogowy” dźwięk – analogowy w tym sensie, że wypolerowany, pozbawiony ostrości i „zadziorów” z którymi kojarzony jest z kolei dźwięk „cyfrowy”. Obydwa stereotypy są nieprawdziwe, ale jednak funkcjonują, dlatego po nie sięgam.

Dlatego też płyta Wish grupy THE CURE, dawno przeze mnie nie słuchana, a kiedyś niemalże zajeżdżona na śmierć, zabrzmiała nisko, zabrzmiała ciepło i zabrzmiała gładko. Wokal Roberta Smitha był głęboki i jedwabisty zarazem. Został pokazany dalej niż z odtwarzacza odniesienia, ponieważ przekaz w całości ukazywany jest z większej perspektywy. Przy ociepleniu dźwięku nie zdarza się to zbyt często, ponieważ powoduje ono zwykle wypchnięcie wokali w kierunku słuchacza. W tym przypadku nic takiego jednak nie nastąpiło, a było wręcz odwrotnie.

Perspektywa z jakiej pokazywana jest muzyka ma więc daleki wymiar w głąb sceny i jest nieco bardziej zawężona – widzimy „dalej”, więc jej skraje są również od nas bardziej oddalone. Słychać to było szczególnie dobrze na przykładzie ścieżki wokalnej z szeptem frontmana, towarzyszącym głównemu wokalowi przed nami – szept jest rozłożony w planie lewa-prawa. Singapurski przetwornik pokazał całość bardzo ładnie, naprawdę gładko i w pełny sposób, ale też oddalił obydwie warstwy wokalne ode mnie i nieco je zawęził.

Nie jest to jednak urządzenie, które by spłaszczało perspektywę, czy gasiło stereofonię. Wystarczyło posłuchać utworu I Talk To The Wind z płyty In The Court of the Crimson King, grupy KING CRIMSON, żeby usłyszeć mnóstwo rzeczy dziejących się w panoramie, z pogłosami biegającymi w lewo i prawo, z dźwiękiem mellotronu wychodzącym z boku itp. Terminator Plus bardzo dobrze pokazuje relacje przestrzenne, tyle że pokazuje je dalej od nas, przez co mogą się wydać węższe niż z innymi urządzeniami tego typu – a nie są.

Z płytą King Crimson mocniej usłyszałem również skłonność testowanego przetwornika do ocieplania przekazu. To rzecz, która występuje w nim zarówno przy włączonym oversamplingu (słabiej), jak i przy wyłączonym (mocniej). Bas w tej interpretacji jest więc nieco miękki i nie ma wyraźnego ataku, to rzecz charakterystyczna dla większości układów R-2R. Nie jest to jakoś szczególnie problematyczne, ale warto wiedzieć, że uderzenie stopy perkusji będzie tłustsze niż z szybkimi urządzeniami cyfrowymi i będzie mniej „atakujące”.

W zamian dostaniemy niezwykle plastyczny przekaz, który nie jest spowolniony. To kolejna charakterystyczna dla dobrych układów tego typu rzecz – są one wyjątkowo rozdzielcze, przez co proponowany przez nie ciepły, lekko zaokrąglony dźwięk nie zlewa się i nie jest zamazany. Powiedziałbym nawet, że po akomodacji ucha, po pozbyciu się przyzwyczajeń nabytych w obcowaniu z klasycznymi przetwornikami D/A powiemy, że to Terminator Plus brzmi w bardziej otwarty sposób, że to on dostarcza więcej informacji.

Co nie zmienia jednak pierwszej i chyba najważniejszej cechy testowanego urządzenia – jego ciepłego i plastycznego dźwięku. I to niezależnie od rodzaju muzyki, klasy produkcji i rodzaju wydania. Aby to zweryfikować sięgnąłem po dwie płyty na których kompresja sięga zenitu i które są co jakiś czas przesterowane cyfrowo, a mimo to brzmią znakomicie: Step Back In Time (The Definitive Collection) KYLIE MINOGUE oraz Hotspot PET SHOP BOYS.

Jeden z moich osobistych utworów lata 2019 roku, I Can’t Get You Out of My Head Kylie Minogue, zabrzmiał z urządzeniem z Singapuru gładko, ciepło, ładnie po prostu. Trudno było mówić o dynamice, bo jej właściwie w tej produkcji nie ma, a mimo to puls perkusyjnego podkładu miał dobry atak, było „parcie” i wakacyjny luz. Piosenka zabrzmiała w ciepły sposób, a wysoka góra była w jednoznaczny sposób wycofana.

Przy odsłuchu Spinning Around potwierdziło się to, co wcześniej mówiłem o przestrzeni – dźwięki otaczające na początku słuchacza zostały pokazane dookoła mnie, w dobrej odległości, w rozseparowany, „dyskretny” sposób. Tak grają urządzenia o dobrej rozdzielczości i ponadprzeciętnie zachowanych relacjach fazowych, o co w „cyfrze” dość trudno, a to ze względu na stosowane w DAC-ach filtry cyfrowe powodujące „dzwonienie” sygnału. Ale w układach R-2R takich filtrów nie ma, co było słychać.

Podobnie odebrałem Dreamland, utwór z płyty Hotspot Pet Shop Boys. Miał on zgaszoną górę i podkreślony średni bas. Obydwa te elementy to kolejne cechy testowanego przetwornika. A mimo to podkręciłem gałkę siły głosu, ponieważ to świetny kawałek, a ja jestem fanem Pet Shop Boys odkąd tylko pod koniec lat 80. roku usłyszałem Suburbia - przez lata jako „depeszowiec” musiałem się z tym ukrywać, ale z wiekiem przychodzi w tych sprawach wolność…

Na przykładzie tych dwóch płyt słychać było, że ze skompresowanym sygnałem przetwornik robi coś w rodzaju „remasteringu”, wycinając irytujące podbarwienia i ostrości. Daje to cięższy i mniej przejrzysty dźwięk, ale też taki, którego da się długo, z przyjemnością słuchać.

| Nasze płyty

⸜ CAL TJADER-STAN GETZ SEXTET
Cal Tjader-Stan Getz Sextet

Fantasy/First Impression Music LIM UHD 061
„Limited Edition | First 2000 Pressings”
„UltraHD 32-Bit PureFlection”, CD (1958/2008)


ALBUM SYGNOWANY PRZEZ wibrafonistę CALA TJADERA, zafascynowanego wówczas rytmami latynoskimi i afro-kubańskimi, i saksofonistę STANA GETZA został nagrany w ciągu trzech godzin, 8 lutego 1958 toku w San Francisco i w tym samym roku wydany przez wytwórnię FANTASY RECORDS. Legenda głosi, że muzycy grali tak dobrze, że nie były potrzebne kolejne podejścia, co mogłoby tłumaczyć fakt, iż z sesji nie zachowały się żadne dodatkowe wersje utworów. I rzeczywiście, tylko dwa utwory zostały nagrane dwa razy. Dodajmy, że w zespole znaleźli się również pianista Vince Guaraldi, gitarzysta Eddie Duran, basista Scott La Faro oraz perkusista Billy Higgins – nagranie to było jednym z pierwszych, w których wzięli udział zarówno La Faro, jak i Higgins.

Materiał został nagrany w Circle Record Studios. Było to niewielkie pomieszczenie przy Treat Street, które wielu nawet nie nazwałoby studiem. Założone przez braci Weiss jako tłocznia, stało się miejscem wielu nagrań – bracia byli współwłaścicielami klubu The Blackhawk, w którym grało wiele gwiazd jazzu, a z którego wyciągali ich do swojego studia – tak było, między innymi, z Davem Brubeckiem. Niestety nic nie wiadomo o używanym tam sprzęcie, a jedynie to, że kiedy mocno padało, dach przeciekał i woda kapała prosto na fortepian…

Reedycja przygotowana przez pana Winstona Ma w ramach jego sub-labelu Lasting Impression Music zawiera oryginalny układ utworów. A przez długi czas płyta była wznawiana z otwierającym ją utworem Ginza Samba. Wynikało to z szaleństwa na punkcie bossa novy w USA w latach 60. Oryginalnie utwór ten nosił tytuł Ginza, a „samba” dodano w celach promocyjnych. Co ciekawe, to Stan Getz, a nie Tjader stał się amerykańskim symbolem bossa novy (więcej TUTAJ).

Dźwięk płyty jest doskonały w swojej naturalności. Małe pomieszczenie wymagało bliskiego ustawienia muzyków, a co za tym idzie i mikrofonów. Dźwięk z mikrofonów sąsiednich instrumentów był wyłapywany również przez inne mikrofony, przez co rejestrowano naturalne pogłosy i opóźnienia czasowe (to tzw. leaking).


Wersja, którą chciałbym państwu polecić została wytłoczona w procesie PureFlection, który minimalizuje błędy tłoczenia, a co za tym idzie błędy odczytu. Jak można zobaczyć w certyfikacie z testów, zamieszczonym w książeczce, krążek ten ma znikomo niskie błędy tego typu. Materiał na nią został zremasterowany w rozdzielczości 32 bitów z oryginalnej ¼” analogowej taśmy „master” przez zespół Four/Five, założony przez byłych inżynierów wytwórni Telarc, pod kierunkiem MICHAELA BISHOPA, który w Telarcu był głównym inżynierem. Bishop niestety zmarł 21 marca tego roku.

Cal Tjader-Stan Getz Sextet jest fantastycznym, wypełnionym świetnymi melodiami i zagranym na luzie albumem, charakterystycznym dla „smooth jazzu” West Coast tego okresu. W wersji o której państwu mówię, szczególnie z plakietką „Limited Edition First 2000 Pressings” jest wart każdej złotówki.

Z WYSOKIEJ KLASY REALIZACJAMI ta skłonność do ocieplania i wygładzania pozostaje, ale dostajemy przy tym ogromną ilość informacji, przez co przekaz jest niezwykle otwarty i komunikatywny. Tak było, dla przykładu, ze wspomnianym powyżej krążkiem Carla Tjadera i Stana Getza. Technika PureFlection, w której została ona wydana, została pierwotnie opracowana przez właściciela firmy First Impression Music i oprócz płyt FIM-u została wykorzystana również w wydawnictwach Sony Music ukazujących się w Hongkongu – dzisiaj znamy ją pod nazwą Blu-spec i jest ona własnością tego wydawcy.

W każdym razie dźwięk płyty był niebywały w swojej naturalności. Nie użyłem do tej pory tego określenia, aby nie uprzedzać faktów – ale właśnie z nagraniami muzyki akustycznej słychać to najlepiej. Wibrafon Carla Tjadera miał wyjątkową dźwięczność, choć nie przekraczał granic dobrego smaku. Dobrze słychać też było, że ustawiony po prawej stronie saksofon Stana Getza był dalej od mikrofonu, ponieważ wraz z jego brzmieniem słychać też sporo studia, a perkusja, choć również ulokowana w prawym kanale, „przenika” do kanału lewego, co daje niezwykle naturalną – choć to przecież sztuczna sytuacja – perspektywę.

⸜ OS vs NOS Terminator Plus potrafi przetaktować sygnał wejściowy do wysokich wartości. Można jednak ów oversampling wyłączyć. Porównanie tych dwóch trybów jest dość proste, choć trzeba powiedzieć, że nad obydwoma unosi się duch tego urządzenia – jego „dźwięk własny” jest ważniejszy niż tryb, w jakim pracuje. Ale też różnice między OS i NOS są klarowne i łatwo wskazać własnego „zwycięzcę”. Dla mnie był to, bez żadnych wątpliwości, tryb NOS, przynajmniej z płytami CD. Z plikami, z którymi przeprowadziłem osobny odsłuch, wolałem z kolei tryb OS.

W trybie NOS dźwięk jest cieplejszy i gęstszy. OS powoduje jego otwarcie na środku pasma i przybliżenie wykonawców. Jak dla mnie przekaz był wówczas trochę zbyt uproszczony. Nie, że był nijaki – Terminator Plus to świetny produkt. Kiedy jednak posłuchałem kilku płyt w trybie NOS, poczułem się, jakbym słuchał ciepłego wzmacniacza lampowego, w którym chodziło o pokazanie jak najbardziej naturalnego brzmienia, nawet kosztem selektywności i ataku dźwięku.

PODSUMOWANIE

NIEZALEŻNIE OD TEGO, jakiej płyty słuchałem podstawowe cechy testowanego przetwornika były dla mnie absolutnie klarowne. Oferuje on ciepłe brzmienie z wygładzoną górą pasma i podkreślonym średnim basem. Atak dźwięku nie jest mocny, ale nie wpływa to na klarowność przekazu. Jest on ciepły, tak, jest też „wsobny” w tym sensie, że wciąga w głąb dźwięku, a nie rozpościera go w naszym pokoju.

Terminator Plus firmy Denafrips gra bowiem tak, jakby jego twórcom zależało na dźwięku „analogowym” w wydaniu LP (przypomnę, że taśma „master” brzmi w dość odmienny sposób niż większość winyli). Wygładzono wiec atak, dopalono niską średnicę i cofnięto wysoką górę. Ale też dołożono plastykę i świetną stereofonię. Ta ostatnia nie robi wrażenia w krótkim odsłuchu, a jej klasę docenimy po jakimś czasie.

Przetwornik ten jest więc czymś w rodzaju „pomostu” między obydwoma światami. Trzeba było poświęcić to, czy owo, nie ma niczego za darmo. Efekt jest jednak bardzo ciekawy i po prostu uzależniający. Urządzenie nie spodoba się tym, którzy szukają w dźwięku otwarcia i selektywności, zapewne miłośnicy mocnej muzyki też nie do końca będą usatysfakcjonowani. Ale, kto wie… Raz posłuchany pozostawia w głowie swoją „sygnaturę”, której szukamy potem gdzie indziej.

Prawdziwie high-endowy przetwornik za nieduże pieniądze, dlatego też otrzymuje od nas wyróżnienie RED Fingerprint.

BUDOWA

DENAFRIPS TERMINATOR PLUS jest klasycznym przetwornikiem cyfrowo-analogowym, wyposażonym w osiem wejść w różnych formatach. Aktywne wejście zmieniamy dwoma guziczkami na przedniej dużej ściance, gdzie są również guziki do zmiany fazy absolutnej, aktywacji połączenia zegarów z zewnętrznym urządzeniem, a także zmiany oversamplingu. Zmiany sygnalizowane są czerwonymi mikrodiodami świecącymi, podobnie jak częstotliwość sygnału wejściowego i jego typ.

Obudowa urządzenia wykonana została z grubych aluminiowych płyt i postawiono je na wykonanych samodzielnie nóżkach – dwóch z przodu i jednej z tyłu. Nóżki składają się z dwóch elementów – przykręconego do przetwornika stożka i osobnej podstawki z aluminium oraz POM-u, materiału stosowanego do produkcji gramofonów. Przetwornik nie ma pilota zdanego sterowania. Wszystkie gniazda są solidne, złocone i zostały kupione w szwajcarskiej firmie NEUTRIK. Wyjątkiem jest znakomite gniazdo zasilające IEC firmy FURUTECH, model FI-05 ze złoconymi stykami.

⸜ ŚRODEK Urządzenie wygląda w środku znakomicie, jak rasowy, wypasiony DAC. Układy podzielono na dwie sekcje – transformatory zasilające oraz właściwy zasilacz i przetwarzanie sygnału, rozdzielając je grubą blachą ekranującą je od siebie.

Na górze znalazła się płytka audio, a właściwie dwie, aby nie pobudzały się do drgań. Najwięcej miejsca zajmuje układ dekodera R-2R z rzędami oporników SMD i przełączających je tranzystorów. Ich sterowaniem zajmuje się duży układ FPGA ALTERA Max II, po jednym na kanał. Przed nimi umieszczono kontrolowany termicznie zegar własnego pomysłu, zamknięty w solidnej, aluminiowej obudowie. Zegar montowany jest na płytce, którą dokręca się do płytki głównej.

Obok widać część układów filtrujących i stabilizujących napięcie. Zamiast kilku dużych kondensatorów firma wybrała mnóstwo mniejszych, mówiąc, że szybciej się przeładowują i łączone równolegle mają niższą impedancję wewnętrzną. Są to ładne kondensatory japońskiej firmy ELNA z audiofilskiej serii Silmic II, zbocznikowane polipropylenowymi kondensatorami WIMA, które minimalizują szumy powstające podczas przełączania. Ta sekcja zasilacza jest dedykowana przetwornikowi D/A.

Właściwy zasilacz, z wieloma układami stabilizującymi oraz lokalnymi dławikami umieszczono na płytce, którą odcięto od głównej. Także i tu są rzędy kondensatorów, ale i układy stabilizujące oparte nie na układach scalonych, a na tranzystorach. Ta sekcja służy do zasilania części cyfrowej, w tym układów odbiornika cyfrowego oraz sterowania przetwornikiem.

Piękna robota!

Dane techniczne (wg producenta)

Obsługiwane formaty:
RCA/Toslink: PCM do 24/192 | DSD do DSD64 (DoP) USB/I2S: PCM do 24/1536 | DSD do DSD1024

Pasmo przenoszenia: 20 Hz-40 kHz (-0,2 dB)
Całkowite zniekształcenia harmoniczne i szum (THD+N): ≤0,001% (1 kHz, ważone A)
Nominalne napięcie wyjściowe:
RCA: 2,2 V RMS (1 kHz, +/-10%)
XLR: 4,4 V RMS (1 kHz, +/-10%)
Nominalna impedancja wyjściowa:
RCA – 625 Ω | XLR – 1250 Ω
Stosunek sygnał/szum: 127 dB
Dynamika: >132 dB
Przesłuch międzykanałowy: -110 dB

Pobór mocy: ≤ 20 W
Wymiary (szer. x wys. x gł.): 430 x 105 x 380 mm
Waga: 19 kg

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2021



|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
|2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
|3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
|4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
|5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
|6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
|7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|