RECENZJA | PREMIERA
Wydawca: Origin Records 82806
Premiera: 18.09.2020
Nośnik: Compact Disc
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA
|PROGRAM|
1 I’m Yo Man 6:33
2 The Things 3:32
3 Two Pieces with Beatrice 7:33
4 Full Immersion 7:24
5 Photosynthesis 3:00
6 Arrowsic 6:14
7 Come Holy Spirit 3:56
8 Psalm 88 7:10
9 The Last of the Mohicans 7:44
10 Pelican 9:18
Joachim Mencel – pianista, lirnik, kompozytor, producent muzyczny, dr hab. – adiunkt w Akademii Muzycznej w Krakowie, odznaczony m. in. Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz Brązowym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, nazywany „romantykiem polskiej pianistyki jazzowej” – czytamy w oficjalnej biografii dostępnej na stronie internetowej muzyka.
⸤ Personel z sesji do Brooklyn Eye (od lewej): SCOTT COLLY, TEVE CARDENAS , JOAHIM MENCEL oraz RUDY ROYSTON | fot. Anna Yatskevich
Ukończył studia na Wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. W 1992 roku – wspólnie z Mieczysławem Szcześniakiem, Marcinem Pospieszalskim, Robertem Cudzichem i Piotrem Jankowskim – założył grupę New Life, a od 1993 w zespole Janusza Muniaka (płyta Contemplation, która ukazała się pod patronatem „High Fidelity”), a potem również Andrzeja Cudzicha i Nigela Kennedy’ego. Regularnie współpracuje z amerykańskim klarnecistą Bradem Terrym. Pisał i aranżował piosenki dla Ewy Bem (wszystkie piosenki na albumie Kakadu), Mieczysława Szcześniaka, Anny Marii Jopek czy zespołów New Life’m i El Greco.
Obecnie koncertuje solo z programem utworów na fortepian oraz na lirę, a także występuje ze swoim kwintetem, z którym wykonuje kompozycje własne inspirowane tańcami ludowymi. W roku 2018 oficyna For Tune wydała płytę z tym materiałem o tytule Artisena.
Joachim Mencel jest wirtuozem gry na lirze korbowej (ang. hurdy-gurdy). To instrument niezwykle egzotyczny dla jazzmanów, choć w kręgach muzyki źródeł – klasyczny. Wcześniej Menzel zachwycił perfekcyjnym opanowaniem gry na tym ludowym instrumencie na albumie Artisena. Lira korbowa to instrument smyczkowy mający najczęściej od 3 do 8 strun, który podczas gry trzymana jest na kolanach. Prawą dłonią kręci się korbą, a lewą naciska od dołu klawisze melodyczne. Korba jest połączona z kołem, które obracając się pociera struny tak, jak w innych instrumentach smyczek. Instrument ten nosi również gwarowe nazwy: lira, lira kręcona, lira dziadowska, lira żebracza, lira wiejska.
⸤ Joachim Mencel z lirą korbową, sesja nagraniowado Brooklyn Eye | fot. Anna Yatskevich
Jak czytamy w materiałach prasowych, płyta Brooklyn Eye jest realizacją marzenia, aby nagrać muzykę inspirowaną Ameryką i aby zrobić to w Nowym Jorku, wspólnie z muzykami amerykańskimi. Jak widać – marzenie się spełniło. na krążku znajdziemy utwory Mencela, który gra na niej na lirze korbowej i fortepianie, a towarzyszą mu: STEVE CARDENAS na gitarze, SCOTT COLLY na kontrabasie oraz RUDY ROYSTON na perkusji. Cardenas to ceniony muzyk, członek Electric Beebob Bands oraz Liberation Orchestra Charliego Hadena. Colly grał z takimi gigantami, jak Herbie Hancock, Craig Taborn i Andrew Hill. Z kolei Royston jest członkiem zespołu Billa Frisella.
Część z utworów powstała dawno demu i muzyk grał je w zupełnie innych wersjach, a niektóre napisał specjalnie na tę sesję i zostały po raz pierwszy wykonane w studio nagraniowym. Co ważne, nagrania miały miejsce dzień po wybuchu pożaru katedry Notre-Dame w Paryżu, a muzycy w przerwach między sesjami siedzieli przed telewizorem, wpatrzeni w to, co się dzieje. Ten nastrój da się na płycie wychwycić.
Materiał na płytę Brooklyn Eye został zarejestrowany w Bunker Studio http://thebunkerstudio.com </a> na Brooklinie przez Aarona Nevezie w ciągu dwóch dni – 15 i 16 kwietnia 2019 roku. W Bunker Studio znajdziemy dwie sale – A i B, wyłożone w całości drewnem.
⸤ AARON NEVEZIE w reżyserce Bunker Studio – w głębi mikser Neeve 8088 | fot. Anna Yatskevich
STUDIO A jest dużym „salonem” o łamanym suficie. Można je podzielić na trzy sekcje, izolując od siebie fortepian, perkusję itd. Nagrania wykonywane są przez analogową zautomatyzowaną konsolę Neve 8088, a odsłuchy to aktywne kolumny ATC SCM45A Pro. Co ciekawe, odsłuchy personalne zapewnia system Mytek Private Q.
W STUDIU B, mniejszym, znajdziemy analogową konsolę mikserską Neve 8058 z 1978 roku z 24 kanałami vintage’owych przedwzmacniaczy mikrofonowych Neve 31102 i kompresorami 4 32264.
Nagrania w domenie cyfrowej rejestrowane są w DAW ProTools 12 HDX, ale można też rejestrować dźwięk analogowo. W studiu znajdziemy bowiem znakomite magnetofony szpulowe, analogowe:
|1| Studer A800 – 2″, magnetofon 24- kanałowy z Dolby SR,
|2| Studer A810 – 1/4″, magnetofon 2-kanałowy,
|3| ATR 102 – 1/2″, magnetofon 2-kanałowy,
|4| ATR 102 – 1/4″, magnetofon 2-kanałowy.
⸤ Studio A to dzieło Roda Gervaisa. Znajdziemy w nim fortepian Steinway C z 1894 roku oraz organy Hammonda C2 | fot. Bunker Studio
Miks i mastering wykonał już w Polsce Mateusz Sołtysik, w swoim katowickim studio MS Acoustics. Na stronie facebookowej czytamy, że jest on absolwentem klasy wibrafonu Akademii Muzycznej w Katowicach, a także realizatorem dźwięku na tej uczelni. Na co dzień współpracuje koncertowo m.in. z: Marcinem Wyrostkiem, Anną Serafińską. Kiedy spojrzymy na spis sprzętu do postprodukcji wyjaśni się, że miks oraz mastering dokonane zostały w domenie cyfrowej „in-the-box”, czyli w całości w cyfrowej stacji roboczej (komputerze DAW). bazuje on na MacBooku Pro 4×2, 4 GHz, 16 GB, SSD, ProToolsie 11 oraz Logic Studio X. Odsłuchy główne to aktywny system Adam A5X + Sub8. Producentem albumu był Joachim Mencel.
Płyta ukazała się w postaci krążka COMPACT DISC. Zamiast klasycznego pudełka dostajemy trzyczęściową tekturową obwolutę w postaci mini LP – ale w wersji „europejskiej”, a nie „japońskiej” (125 x 142 mm). Wewnątrz dostajemy esej w języku angielskim oraz zdjęcia z sesji nagraniowej. Płytę wsuwa się bez folii ochronnej do koperty w jednym ze skrzydełek – na szczęście od zewnątrz, więc jej wyjęcie nie jest kłopotliwe.
Realizacja płyty Mencela jest klasyczna dla współczesnej techniki nagraniowej. To czyste, dojrzałe brzmienie z lekko zgaszonymi pogłosami. Słychać, że nagrywano ją w studio, którego akustyka jest stłumiona. Daje to dobrą selektywność, ale nieco gasi energię dźwięku. Na recenzowanej płycie nie razi to jakoś specjalnie, tym bardziej, że instrumenty zostały pokazane w dobrej perspektywie i nie są rzucane „na twarz”. Zadbano, aby wysokie tony się nie wybijały i nie irytowały – to dość ciepłe granie. Ale to też gęste granie, bez „pitolenia”, zebrane w sobie i angażujące słuchacza.
Najważniejszy na tej płycie jest środek pasma, dlatego najładniej słychać gitarę elektryczną Steve’a Cardenasa i fortepian lidera, jak w utworze The Things. Ciekawiej perkusja odzywa się w kolejnym kawałku, Two Pieces With Beatrice. A to dzięki mocnej i dynamicznej stopie, której nie skompresowano zbyt mocno, a pozostawiono jej energię. Zresztą równie ładnie brzmi tu kontrabas.
Lirę ustawiono na osi z pogłosem, który lokuje ją nieco dalej od nas. Bawiono się zresztą jej brzmieniem i przestrzenią, co ładnie słychać we fragmencie otwierającym utwór Photosynthesis, moim ulubionym utworze z tej płyty. Świetnie zagrała tu również gitara – ciepła, gęsta, „obecna”.
To płyta, która lepiej brzmi, kiedy słuchana jest dość głośno – najwyraźniej tak też ją masterowano. Przy cichym słuchaniu gubi się trochę dynamika i wysokie tony. Ale odkręćmy gałkę siły głosu i puśćmy spokojniejszy Arrowsic, czy transowy Come Holy Spirit (znakomity utwór!), a wszystko się otworzy i wypełni.
Dzięki wymianom na miejscu instrumentu prowadzącego, między fortepianem i lirą korbową, płyta mieni się różnymi barwami, nie nudzi się. Choć wydaje się niezwykle dynamiczna i „do przodu”, większość zawartych na niej utworów ma wolne tempo. Posłuchajmy Psalmu, gdzie ponownie bardzo ładnie słychać perkusję, a dochodzi do tego też bardzo dobry kontrabas, żeby zobaczyć o czym mówię. Ale i tak, po wszystkim pozostaje wrażenie motoryki, jak z bardzo fajnego The Last of the Mohicans. Nawet jeśli zamykający płytę długi, trwający aż 9 minut i 18 sekund, Pelican rozpoczyna liryczny wstęp fortepianowy, a kawałek rozwija się w balladę.
To bardzo fajna, „gęsta”, przyjemnie nagrana i wyprodukowana płyta, do której będę powracał, tak jak powracam do krążków Charliego Hadena Beyond The Missouri Sky, nagranej z Patem Metheny i Night and the City, na której z Hadenem zagrał Kenny Barron – to podobny nastrój i energia. Trochę zabrakło mi w niej rozdzielczości, ale tak brzmią nagrania miksowane „in-the-box” i tego nie da się zmienić, nawet przy tak dobrej pracy miksera i masteringowca, jak tutaj. To bardzo dobra muzycznie i fajna brzmieniowo, wyjątkowo energetyczna, mimo wolnego tempa płyta z instrumentem w roli głównej, który w jazzowym idiomie się nie zdarza. Polecam!
Tekst: redakcja
Foto: redakcja/mat. prasowe