Jak czytamy na oficjalnej stronie organizatora, mają to być dni:
29 sierpnia,
26 września,
24 października,
27 listopada odbędzie się z kolei RSD Black Friday.
Lista tytułów, która była ogłoszona 5 marca, zostanie podzielona na 3 części, zgodnie z datami RSD DROPS i ogłoszona publicznie 1 czerwca.
Zmiana ta spowodowała spore zamieszanie w branży. Trzeba bowiem pamiętać, że wydawcy przygotowali nakłady specjalnych wersji płyt na kwiecień, czyli zapłacili za całość. W przypadku dużych firm nie ma o większego znaczenia, ale w przypadku małych wydawnictw – a to przecież dla nich powinno być to święto winylu – to duży problem. Jak mi mówił Adam Czerwiński z wydawnictwa AC Records, wytłoczenie 600 egzemplarzy płyty, która miała być sprzedawana w czasie RDS 2020 na całym świecie, pochłonęło większość jego oszczędności. Teraz płyty leżą w magazynie, a on nie może ich nawet wysłać, o sprzedaży nie wspominając.
Adam Czerwiński na RDS2020 przygotował specjalną, audiofilską wersję Godzinek z albumu nagranego z Krzesimirem Dębskim, wytłoczoną na 12” maksisinglu 45 RPM. Krótki wpis, jaki znajdziemy na obwolucie płyty jest autorstwa Wojciecha Pacuły. Płyta przygotowana została w 600 egzemplarzach na cały świat – po prostu trzeba ją mieć! Proszę się spodziewać jej recenzji w „High Fidelity” już niedługo – mamy ją (wraz z test pressem) i mogę powiedzieć, że jest czad! (Więcej o płycie TUTAJ)
Kolejnym problemem jest podzielnie imprezy na trzy dni. Ma to zmniejszyć tłok w sklepach, a tym samym zminimalizować ryzyko zakażenia. Ale czy na pewno tłok będzie mniejszy? O ile znam kolekcjonerów i fanów muzyki będą chcieli mieć wszystkie zaplanowane przez siebie tytuły i przyjdą we wszystkie trzy dni.
To niesamowicie trudna sytuacja dla całej branży, również dla organizatorów RDS i nie ma gotowych scenariuszy na taką sytuację. Paul Sinclair, redaktor naczelny wpływowego blogu SuperDeluxeEdition, uważa, że tak odległy termin sprzedaży może spowodować, że część wydawców zacznie sprzedawać swoje płyty jako „regularne” wydawnictwa.