Wydawca: DEUTSCHE GRAMMOPHON
LP: 483 7772 | CD:483 7772 1
Premiera: 20 marca 2020
Słuchał: Wojciech Pacuła
Brian Peter George St John le Baptiste de la Salle Eno, znany po prostu jako BRIAN ENO, to jeden z najważniejszych muzyków, kompozytorów i producentów muzyki popularnej drugiej połowy XX oraz początku XXI wieku. Znany również z instalacji muzycznych, teorii na temat muzyki, przejdzie do historii głównie jako twórca i główny przedstawiciel odmiany muzyki elektronicznej znanej jako AMBIENT.
Wśród jego prac dla innych artystów znany jest głownie jako muzyk grupy Roxy Music, współtwórca Trylogii Berlińskiej Davida Bowiego: Low, „Heroes” i Lodger (1977–79), współproducent płyt U2 pt. The Unforgettable Fire (1984), The Joshua Tree (1987), Achtung Baby (1991) i All That You Can’t Leave Behind (2000), zaś wśród remiksów, które wyszły spod jego ręki dla mnie najważniejsze są dwa single Depeche Mode z albumu Songs of Faith and Devotion (1993). A to tylko kilka najbardziej znanych prac Eno.
Płyta Mixing Colours nie jest jednak tylko jego dziełem – tym razem Brian Eno był jedynie jej współtwórcą, a muzykę napisał i zagrał większość partii ROGER ENO, młodszy, mniej znany brat Briana. Roger Eugene Eno to muzyk, multiinstrumentalista, związany, podobnie jak jego brat, z muzyką ambient.
Swoją przygodę rozpoczął w 1983 roku, kiedy to w Grant Avenue Studios w Kanadzie wziął udział w powstaniu płyty Apollo, pod którą podpisali się Brian Eno oraz kanadyjski producent i muzyk Daniel Lanois. Swoją pierwszą solową płytę wydał w 1985 roku – był to album Voices.
Mixing Colours jest pierwszą płytą podpisaną przez obydwu braci. Składa się na nią osiemnaście utworów, które opisują zjawiska naturalne, jak Snow i Desert Sand lub kolory (Ultramarine, Burnt Umber). Płyta powstawała w ten sposób, że punktem wyjścia były wstępne szkice grane na fortepianie przez Rogera Eno, które modyfikował Brian, przesyłał do Rogera i tak do skutku.
Pierwsza wymiana miała miejsce w 2005 roku, więc mamy do czynienia z materiałem, który powstawał przez piętnaście lat! (DominiK Kautz, Brian and Roger Eno’s ‚Mixing Colours’ Is a Celebration of Contemplative Slowness, „PopMatters” 20 marca 2020, dostęp: 23.03.2020):
„Nie byliśmy nastawieni na jakiś ostateczny rezultat – to było jak rozmowa, którą prowadziliśmy przez ponad 15 lat. […] Pomysł na pełny album pojawił się, kiedy mieliśmy coraz więcej gotowych utworów, a wyniki były nadal interesujące. Jest to coś, do czego żaden z nas nie doszedłby sam” – mówi Roger podsumowując narodziny albumu.
Jak dodaje Brian Eno, swoje partie opracowywał głównie w pociągu (Daniel Kreps, Brian Eno and Roger Eno Meld Soundscapes With Landscapes for ‘Celeste’ Video, „Rolling Stone” 7 lutego 2020; dostęp: 23.03.2020).
Płyta została wydana nietypowo, bo przez specjalistę z dziedziny muzyki klasycznej, niemiecka wytwórnię DEUTSCHE GRAMMOPHON. Co znacząco dowartościowuje ten typ muzyki. Do ośmiu utworów powstaną teledyski wymyślone przez Briana Eno i zrealizowane wspólnie z „software designerem” Peterem Chilversem. Wydawca mówi o nich, że „łączą w sobie prostotę i kontemplacyjne walory krajobrazów dźwiękowych z nieskomplikowanymi, hipnotyzującymi obrazami powoli zmieniających się, marzycielskich panoram” (Kitty Empire, Roger and Brian Eno: Mixing Colours review – an intimate conversation, „The Guardian” 22 marca 2020, dostęp: 23.03.2020).
Płyta dostępna jest w formie krążka Compact Disc, w trzyczęściowej okładce przypominającej płyty mini LP. W Japonii to płyta SHM-CD (polecam sklep CD Japan, dostępny przez baner w zakładce MUZYKA). Świetnie wygląda również wersja LP – na dwóch krążkach 180 g. Tidal dostarcza nam ją w dwóch wersjach – klasycznym pliku FLAC 44,1/16, ale i w MQA 24/44,1. Szkoda, że nie postarano się o plik MQA Master o wyższej częstotliwości próbkowania.
Albumu Mixing Colours słucham trzy dni po jego wydaniu, czyli w samym sercu, ogłoszonej w Polsce, kwarantanny. Zanim z Japonii przyjdzie, zamówiona przeze mnie, wersja SHM-CD, minie parę dni. Korzystam więc z okazji, jaką daje Tidal. Jak widać, serwisy streamingowe, zarówno audio, jak i wideo, okazują się w tym czasie „dobrem pierwszej potrzeby”…
Głębia dźwięku, jaką oferuje płyta braci Eno jest po prostu nieprawdopodobna. Jego naturalność – niebywała. Jeśli ktoś kojarzy jeszcze brzmienie „elektroniczne” z płaskim, ośmiobitowym dźwiękiem syntezatorów z lat 80., to po wysłuchaniu tej płyty będzie musiał przyznać, że to przeszłość. Brzmienie pokazywane, dla przykładu, w utworach emulujących dźwięk tybetańskich mis jest tak wybitnie „zgodny” wewnętrznie, że powiedziałbym nawet, że to realne instrumenty, a nie sample.
Chodzi przede wszystkim o ilość harmonicznych i głębię tego dźwięku. Ale i o przestrzenność. Słychać, że to efekt, nie naturalna przestrzeń, bo wszystko jest ładne, czyste, bez „brudów” znanych z nagrań „live”, ale wcale to nie przeszkadza. Ogromna panorama, w której pokazywane są dźwięki nadaje całości wymiar w głąb, nie tylko brzmieniu, ale i czegoś poza nimi, po prostu muzyki. Podobnie jest zresztą z utworami granymi w sposób przypominający preparowany fortepian, na przykład Celeste.
I nawet w utworach jednoznacznie kojarzących się z syntezatorem, niech to będzie Wintergreen, namacalność dźwięku jest tak duża, że mamy wrażenie, jakbyśmy byli wewnątrz tego instrumentu. Jest bowiem coś „mechanicznego” w tym graniu, ale nie w sensie „nieludzkiego”, a w sensie „arcyludzkiego”, bo wykonywanego na urządzeniu z mechanizmem. Tak symulowany jest atak dźwięku, który naprawdę przypomina atak młoteczka o strunę.
Trudno jest jednoznacznie ocenić dźwięk muzyki ambient, bo nie mamy żadnego odniesienia tego dźwięku do rzeczywistości. Jedyne, co nam pozostaje, to ogólny wydźwięk estetyczny i to, jak ten przekaz działa na nasze emocje. W przypadku płyty Mixing Colours obydwa te elementy są ponadprzeciętne. To płyta nagrana przez wirtuozów klawiatury i ludzi, którzy niczego nie muszą już udowadniać, bo ich muzyka mówi sama za siebie.
To fantastyczne nagranie, które brzmi tak, jak najlepsze nagrania analogowe realnych instrumentów. ♦
ZDJĘCIA: mat. prasowe