___________
RECENZJA | PREMIERA
Wydawca: ECM Records | ECM 2678
Data premiery: 26.06.2020
Nośnik: CD, LP, pliki audio MQA 24/88,2
Wyróżnienie: BIG RED Button
___________
Marcin Wasilewski Trio to obecnie jeden z dwóch zaledwie polskich zespołów nagrywających dla monachijskiej wytwórni ECM. Można – za culture.pl – powiedzieć, że to „najbardziej znane na świecie polskie trio jazzowe”. W jego skład wchodzą: MARCIN WASILEWSKI (ur. 1975 r.) – fortepian, SŁAWOMIR KURKIEWICZ (ur. 1975 r.) – kontrabas i MICHAŁ MIŚKIEWICZ (ur. 1977 r.) – perkusja. Zespół powstał jeszcze w 1990 roku jako Simple Acoustic Trio. Od 27 lat gra w niezmienionym składzie pod nowym szyldem.
| PERSONEL |
Marcin Wasilewski – fortepian
Sławomir Kurkiewicz – kontrabas
Michał Miśkiewicz – perkusja
Joe Lovano – saksofon tenorowy
Do panteonu wprowadził ich Tomasz Stańko, z którym nagrali, pochodzącą z 2005 roku, płytę Lontano. Dla ECM nagrali do tej pory aż sześć solowych albumów: Trio (2005), January (2008), Faithfull (2011), Spark Of Life (2014), Live (2018) oraz recenzowaną Arctic Riff (2020).
_________
Marcin Wasilewski Trio | fot. Bartek Barczyk/ECM Records
Najnowsza płyta została nagrana z amerykańskim saksofonistą tenorowym, Joe Lovano. Joseph Salvatore Lovano jest amerykańskim saksofonistą, klarnecistą altowym, flecistą i perkusistą. Studiował w Berklee College of Music pod kierunkiem Herba Pomeroya i Gary’ego Burtona. W połowie lat 80. rozpoczął współpracę z kwartetem Johna Scofielda i trio Billa Frisella, a następnie Paula Motiana; czternaście razy był nominowany do Nagrody Grammy, otrzymał ją w 2000 roku w kategorii „Best Large Jazz Ensemble Album” za płytę 52nd Street Themes.
Nagranie
Materiał na Arctic Riff został zarejestrowany cyfrowo w systemie Pro Tools HD, czyli komputerowej stacji roboczej (DAW = Digital Audio Workstation). Nagrań dokonano we francuskim studio La Buissonne w sierpniu 2019 roku, a produkcją zajął się Manfred Eicher. To zarówno studio nagraniowe, jak i wytwórnia, oferująca płyty ze swoim logo. Zarejestrowano tam ponad 1200 albumów, również soundtracków. Artyści ECM bywają w nim często, bo swoje krążki nagrali tam: Tomasz Stańko, Marcin Obara Quartet, Avishay Cohen, Benjamin Moussay, Dominic Miller i inni.
_________
Reżyserka studia | fot. La Buissonne
Studio posiada kilka pomieszczeń do nagrywania, a płyta o której mówimy powstała – niemal na pewno – w największym z nich, Studio A z drewnianymi okładzinami na ścianach i 5-metrowym sufitem; pokój realizatorów ma aż 48 m2.
Chociaż ślady nagrano cyfrowo, to miks wykonany został w domenie analogowej, za pomocą 36-kanałowego miksera typu in/line, modelu MXP 3036 firmy SONY (z systemem sterowania OPTIFILE TETRA). MXP 3036 jest bezpośrednim następcą stołu mikserskiego MCI 636 i powstał zaraz po tym, jak Sony wykupiła firmę MCI. Z konsoli korzysta wiele dużych studiów i muzyków, jak Jay Z, Sear Sound (z modyfikacjami Avalon) i inni. Jej cechą szczególną, obok analogowych VU-metrów, jest otwarta architektura – można było w niej zainstalować wiele różnych modułów, od EQ, poprzez przedwzmacniacze, na wyjściach skończywszy.
_________
Studio A | fot. La Buissonne
Studio oferuje bogaty przegląd mikrofonów, od Neumann U67, M 149 Tube, AKG C12 VR na Sanken CU44 X skończywszy. Studio ma tez do dyspozycji kilka różnych przetworników A/D i D/A: Mytek 8×192 ADDA (x2), Lynx Studio Technology Aurora, Otari RADAR Converter. Podstawowym systemem pogłosowym są: Lexicon 300 oraz Bricasti M7 + M10 – ten ostatni znany z wielu innych płyt ECM. Nagrania odsłuchiwane są na systemie B&W Totem Large Monitoring ze wzmacniaczami McIntosh MC7300.
Dodajmy, że Marcin Wasilewski grał na fortepianie STEINWAY Grand Concert № 547303 Model D (Hamburg 1999), strojonym przed każdą sesją przez Alaina Massonneau.
Wydanie
Płyta Arctic Riff została ukazała się zarówno na krążku CD, jak i LP. Można też kupić jej japońską wersję na CD, wydaną przez Universal Music Japan (poprzez sklep CD JAPAN). Jest również dostępna w serwisie streamingowym Tidal w formacie MQA 24/88,2.
Dlaczego 88,2, a nie 96? To akurat proste – nagranie zostało dokonane przede wszystkim z myślą o wydaniu CD, a płyta CD charakteryzuje się częstotliwością próbkowania 44,1 kHz. Nagrywając materiał z częstotliwością 96 kHz trzeba by ją zamienić asynchronicznie, czyli według jakiegoś algorytmu, do postaci 44,1. A taka zamiana nigdy nie jest transparentna. Kiedy zaś zamieniamy sygnał 88,2 na 44,1 wykonujemy prostą operację matematyczną. Przypomnę, że podobnie robi Jacek Gawłowski na potrzeby reedycji Polish Jazz – pierwsze tytuły remasterował z częstotliwością 88,2 kHz (2 x CD), a kolejne 176,4 kHz (4 x CD); więcej o reamasterach tej serii TUTAJ.
| PROGRAM |
Słuchamy
Płyta trio Wasilewskiego brzmi w charakterystyczny dla wytwórni ECM sposób – a przynajmniej dla jej „współczesnego”, liczonego gdzieś od początku milenium, etapu. To etap w którym urządzeniem rejestrującym jest komputerowa stacja robocza DAW. Nie wiem, jak to osiągają, jak udaje się producentowi, panu Manfredowi Eicherowi uzyskać taką spójność pomiędzy różnymi realizatorami i studiami nagraniowymi, ale jest dla mnie jasne, że mamy do czynienia z „firmowym” dźwiękiem.
To brzmienie miękkie i ciepłe. Rzecz, która w cyfrowym audio zdarza się rzadko, a w audio związanym z systemami Pro Tools – jeszcze rzadziej. ECM dokłada jednak do tego coś więcej – rozdzielczość. To dźwięk bogaty w informacje, gęsty wewnętrznie, nawet jeśli wydaje się ciemny. Bo jest ciemny, ale nie poprzez zgaszenie wysokich tonów, a przez pokazanie ich w całej ich pełni i bogactwie.
Najważniejszym instrumentem jest tu saksofon Lovano i to on znajduje się na pierwszym planie. Fortepian, kontrabas i perkusja pokazane są z nieco większej perspektywy, w dużej akustyce – tak, jak nas do tego przyzwyczaiła ta monachijska wytwórnia. Mimo że są nieco dalej, to pokazywane są różne szczegóły i „śpiew” pianisty Wasilewskiego, przywołujący to, co znamy z nagrań Glena Goulda, jest wyraźny i całkiem mocny.
Pięknie pokazana jest też cisza. Większość nagrań z tej płyty „wchodzi” powoli, wypływa z ciszy. To nagranie cyfrowe, więc nie ma tu szumu taśmy, zapewne zostało też cyfrowo zmiksowane – słychać więc tylko „powietrze” i mikrofony. Poziom szumów jest jednak bardzo niski, co sugeruje użycie jakiegoś rodzaju urządzenia, który nieco je wyeliminowało. To dlatego wydaje się, że dźwięk jest ciepły i ciemny – po prostu nic nie szumi.
Fantastyczna jest też dynamika. Na wyświetlaczu odtwarzacza plików Mytek Brooklyn Bridge (z konwerterów tej firmy korzystano podczas nagrania) można odczytać zarówno poziom szczytowy sygnału, jak i średni – różniły się one od siebie, i to znacznie, co pokazuje, że wystrzegano się kompresji. To dlatego trzeba będzie odkręcić gałkę siły głosu mocniej niż przy większości innych płyt – to zaleta, ogromna zaleta, a nie wada!
Odsłuch przeprowadzony był w systemie referencyjnym „High Fidelity”, z odtwarzaczem plików Mytek, o którym wspomniałem, a sygnał miał postać MQA 24/88,2. Ale to wciąż plik audio, w dodatku streamowany z zewnętrznego serwera. To, czego nie dostajemy, ale to uwaga związana z plikami cyfrowymi w ogóle, to wyraźne, trójwymiarowe „body” wykonawców. Jestem ciekawy, czy płyta CD wytłoczona w Japonii pokaże coś więcej – czas pokaże.
Tekst: „High Fidelity”
Fot.: mat. prasowe/La Buissonne