pl | en
Płyty - recenzja
Dead Can Dance
Spiritchaser


Wydawca: 4AD/Mobile Fidelity, MOFI 2-002
Data nagrania: 1996
Miejsce nagrania: Quivvy Church, Irlandia
Realizator nagrania: Brendan Perry | Klaus Vormehr (“Nierika” oraz “Dedicace Outo”)
Mastering: Brendan Perry
Re-mastering: Paul Stubblebine w Mobile Fidelity Sound Labs
Mix: Brendan Perry | Klaus Vormehr (“Nierika” oraz “Dedicace Outo”)
Produkcja: Brendan Perry
Szczegóły: Silver Label, Special Limited Edition, #001912
Data wydania: 3 czerwca 1996/2011

Format: 2 x 140 g LP

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Wojciech Pacuła

Program:
LP1

Side A
1. "Nierika" – 5:44
2. "Song of the Stars" – 10:13

Side B
1. "Indus" – 9:23
2. "Song of the Dispossessed" – 4:55
3. "Dedicacé Outò" – 1:14

Side C
1. "The Snake and the Moon" – 6:11
2. "Song of the Nile" – 8:00

Side D
1. "Devorzhum" – 6:13

Personel:

Lisa Gerrard – wokal, instrumenty (brak informacji)
Brendan Perry – wokal, instrumenty (brak informacji), instrumenty perkusyjne, sample
Renaud Pion – Turkish Clarinet w “Indus”
Peter Ulrich, Lance Hogan, Ronan O'Snodaigh, Robert Perry – instrument perkusyjne w “'Nierika” oraz “Dedicace Outo”

Spiritchaser to ostatni album nagrany wspólnie przez Lisę Gerrard i Brendana Perry’ego. Po niej ścieżki tych muzyków się rozeszły. Lisa współpracowała później w wieloma kompozytorami, nagrała soundtrack do filmu Gladiator, zaś Perry nagrał tylko dwa albumy. Płyta ukazała się w UK 3 czerwca 1996 roku, zaś w USA 25 czerwca, gdzie została wydana przez Warner Bros. Album poświęcony został pamięci Marka Gerrarda i Eleanor Vormehr. Ukazała się jednocześnie wersja cyfrowa oraz podwójny album winylowy.

Materiał ten ukazuje się teraz nakładem audiofilskiej wytwórni Mobile Fidelity w ramach specjalnej serii Silver Label. Historia powstania tego rema steru jest bardzo interesująca. Chociaż opisałem ją już przy płycie Into The Labyrinth, muszę całość powtórzyć.

Płyty Dead Can Dance ukazywały się w USA nakładem Warner Bros. I to właśnie ta firma zamówiła specjalną reedycję SACD/CD całego katalogu. Remaster przygotowała firma Mobile Fidelity, jednak płyty zostały wytłoczone w Japonii, a i druk został tam wykonany. W Europie płyty ukazały się w dwóch wersjach – z obi w języku japońskim i druga z obi w języku angielskim. Cała historia TUTAJ).
Wersja winylowa wydana została tym razem przez MoFi samodzielnie. Płyty wydane zostały w ramach nowej serii Silver Label. Jak w obwieszczeniu wydawnictwo podało, w będą się w niej ukazywać płyty dobrane w dość eklektyczny sposób. Wszystkie będą jednak przygotowywane w firmowym procesie Gain 2 Ultra Analog System i nacinane w studiach Mobile Fidelity Sound Lab na urządzeniach przygotowanych przez Tima de Paravaciniego, a więc na tych samych, co „regularne” wydawnictwa. Płyty są tłoczone w tłoczniach RTI (najlepsza w USA), ale nie na winylu 180 g, a na 140 g. Warto dodać, że okładka płyty została wydrukowana naprawdę pięknie, jednak nie do końca zgodnie z oryginałem – oryginalnie była matowa, w wydaniu MoFi jest półmatowa.

Pierwszych dwanaście tytułów w serii Silver Label to:
1. Stevie Wonder Talking Book
2. Rod Stewart Every Picture Tells A Story
3. Dead Can Dance Into The Labyrinth (2LP)
4. Dead Can Dance Spiritchaser (2LP)
5. INXS Kick
6. The B-52′s 1st Album
7. Echo And The Bunnymen Heaven Up Here
8. The English Beat Special Beat Service
9. Bette Midler The Divine Miss M
10. Bobby Darin Love Swings
11. K.C. And The Sunshine Band 1st Album
12. The Sisters Of Mercy First And Last And Always

Koszt płyt jest niższy niż standardowych wydawnictw MoFi.

Oprócz lżejszego winylu równie ważna wydaje się być inna informacja, której nie podaje się jednak wprost – taśmy-matki nie muszą już być taśmami pierwszej czy drugiej generacji, mogą to być dalsze kopie oraz mogą to być taśmy-matki cyfrowe. To najważniejsza, moim zdaniem zmiana. Dlatego też na płytach nie pojawia się napis „Original Master Recording”. Szkoda tylko, że firma nie przyznała się do takich praktyk wcześniej – przypomnę, że wydawane już przez nowych właścicieli MoFi reedycje płyt Johna Lennona też zostały przygotowane nie z oryginalnych, analogowych taśm-matek, a z nowych masterów, przygotowanych przez Yoko Ono i to masterów cyfrowych. Mimo to nagłówek Original Master Recording na płytach Lennona się znalazł. Mówił o tym w wywiadzie ze mną człowiek MoFi, John K. Wood TUTAJ.

Strona wydawnictwa: Mobile Fidelity

ODSŁUCH

Odsłuch tej płyty przeprowadzony został po Into The Labyrinth. Dlatego też, z konieczności, pewne rzeczy muszą się powtórzyć – to ostatecznie remaster tej samej firmy. Najpierw powiedzieć trzeba, że Spiritchaser wydaje się nieco słabiej zarejestrowanym materiałem niż Into…. Różnice nie są duże, bo obydwa wydawnictwa są na najwyższym poziomie, jednak starsza płyta jest bardziej dynamiczna, wydaje się, jakby lepiej uchwycono głębię brzmienia instrumentów, ich skomplikowane brzmienie. Głosy też wydają się tu nieco bardziej płaskie. Jak mówię, trzeba wziąć poprawkę na to, że mówimy o różnicach między bardzo dobrymi realizacjami, w tej samej klasie.
Porównanie wersji SACD i LP wypada na korzyść tej ostatniej, jednak nie aż tak jednoznacznie, jak przy Into The Labyrinth. Wciąż winyl ma lepszą głębię i ładniej pokazywane wysokie tony. Te ostatnie wydają się bardziej treściwe i naturalne niż w wersji cyfrowej. Z kolei na SACD wokale są wyraźniejsze, są bardziej z przodu. Mają oczywiście zubożony rysunek, nie słychać ich w tak „obecny” sposób jak z winylu, ale ich projekcja jest wyraźniejsza.
Wersja cyfrowa wydaje się mieć też lekką przewagę jeśli chodzi o umiejętność pokazania uderzenia, ataku. W muzyce DCD mnóstwo jest elementów perkusyjnych, bębnów, kongosów itp. uderzanych rękami. Znam ten instrument nieźle, nagłaśniam go co jakiś czas i wiem, że uderzenie w membranę wykonane przez dobrego muzyka jest niewiarygodnie wręcz dynamiczne i mocne – potrafi przesterować wiele mikrofonów. Wersja SACD lepiej to pokazuje, tam uderzenie jest rzeczywiście mocne, dynamiczne. Na LP jest lekko złagodzone i nie tak jednoznacznie perkusyjne, tj. nie tak natychmiastowe. No, ale co z tego, jeśli brzmienie wersji winylowej wydaje się bardziej naturalne. To niesamowite tak analizować poszczególne aspekty dźwięku, a z analizy wychodzi, że tu i tam, a także tam i jeszcze tu wersja cyfrowa jest lepsza, precyzyjniejsza, wierniejsza literze brzmienia, a zaraz potem skonstatować, że jeśli spojrzymy na to jak na całość, z góry, bez analizy, syntezując to, co słyszymy, to bez namysłu wybieramy wersję winylową. W szybkich przejściach AB SACD wydaje się czystsza i dokładniejsza. Przy dłuższym odsłuchu LP, przechodząc na SACD wydaje się z kolei, że wersja cyfrowa jest wypreparowana i nienaturalnie czysta, trochę taka teflonowa.
Tak. Spiritchaser z winylu Mobile Fidelity jest najlepszą wersją tego albumu, jaką słyszałem. Nie potrafię oczywiście zapomnieć o tym, co jednak cyfra robi lepiej. Na koniec dnia, kiedy chcę po prostu posłuchać muzyki, bez wahania wybieram jednak czarną płytę.

Jakość dźwięku (realizacja): 9/10
Jakość dźwięku (remaster): 10/10

Płyty zostały dostarczone przez firmę Eter Audio

Kraków, ul. Malborska 24

tel. 12 655 75 43 | tel. kom. 507 011 858

e-mail: grzegorz@eteraudio.pl

Web: www.nautilus.net.pl