pl | en
Płyty - recenzja
Kankawa
Organist


Wydawca: T-TOC Records, UMVD-0001-4
Data nagrania: 20-21 sierpnia 2010 | lipiec 2010
Miejsce nagrania: T-TOC Studio, Yokohama, Japonia
Realizator nagrania: Takaaki Konno
Mastering: Takaaki Konno
Mix: Takaaki Konno
Produkcja: Kankawa, Takaaki Konno

Szczegóły: Limited Edition Box Set, 300 sztuk
Data wydania: 8 grudnia 2010

Format: 4 x 200 g LP + CD-RIIα

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: T-TOC Records, Wojciech Pacuła

Program:
1. Dear Myself
2. Left Alone
3. Softly as in a Morning Sunrise
4. A Night in Tunisia
5. Misty
6. Satin Doll
7. Blue Bossa
8. Portuguese Soul

Personel:
Kankawa - Hammond B-3 + Leslie Speaker 122
James Mahone - saksofon tenorowy
Takashi Ohi - wibrafon (Saito Musical Instruments VS-330)
Nao Takeuchi - klarnet basowy
Haruhiko Takauchi - gitara elektryczna, gitara akustyczna
Mitsuaki Furuno - kontrabas
Taro Koyama - perkusja
Greg bandy - perkusja

T-TOC Records to nowa, japońska wytwórnia płytowa. A właściwie studio i wytwórnia - jak się można domyślić, jakość nagrania oraz sposób jego sprzedaży jest tu równie istotny, jak muzyka, co daje - w zamyśle - pełnię: muzykę podaną tak, jak to sobie wymyślili muzycy.
Podejście to znane jest przede wszystkim w świecie audiofilskim - przypomnę wydawców takich jak: Chesky. DMP, Telarc i inni - ale wywodzi się przecież z najlepszych lat gigantów w rodzaju Atlantic, Decca, RCA, Philips itd. Niestety, w przypadku tych ostatnich, najczęściej z lat 50. i czasem 60. Jak się wydaje dzisiaj jest jednak częściej utożsamiane ze specjalistycznymi wytwórniami audiofilskimi, a także - nie zawsze, ale wystarczająco często - ze słabej klasy muzyką.
Posłuchajmy jednak tę płytę, a przekonamy się, że w tym przypadku jest inaczej, że tutaj chodziło raczej o próbę oddania „obrazu” muzyki, potrzebę wypływającą od muzyków, a niekoniecznie od właścicieli wytwórni.
Strona „domowa” artysty, o którym mówimy - Toshihiko Kankawa - mówi o nim „King Of Organ”. O przesadną skromność raczej go posądzić nie można. Jak można wyczytać z zamieszczonego tam tłumaczenia artykułu magazynu „Swing Journal” (2008), Toshihiko KANKAWA (Blue Smith) urodził się w Osace. W wieku trzech lat rozpoczął naukę gry na fortepianie, a profesjonalny debiut zanotował w wieku lat 18. W następnym roku przeprowadził się do USA, gdzie studiował pod kierunkiem „Organ Master” Jimmy’ego Smitha w Los Angeles. Tak rozpoczęła się jego kariera, której kalendarium poniżej.

1978 - Kankawa przez dwa lata regularnie gra w popularnym telewizyjnym show 11PM
1983 - pierwszy album jako lider: Hobo’s Blues
1984 - album Quarter Riun z Jimmym Smithem w roli gościa
1986 - gra na pierwszym festiwalu Mt. Fuji Jazz Festival Blue Note wraz z Lou Donaldsonem
1986 - tour z Body Tate & Arnet Cob, a w 1987 z Joem Hendersonem, a w 1988 z Rechardem Tea & Cornelem Dupree. Następnie kontynuacja gry w klubach, festiwale w Japonii.
1987 - album Mr. Soulman i przeprowadzka do Nowego Jorku; festiwale na całym świecie, w tym North Sea Jazz Festival i gra w nowojorskich klubach
1996 - na płycie BIII początek fuzji różnych stylów - jazz tradycyjny, funk, fusion, rock. Album został wydany przez JVC, także w Europie (1998).
1999 - gra z Dennisem Chembersem i Phillem Upchurchem
2000 - zawozi do Japonii Jacka Mcduffa i gra 2-organowe koncerty, nagrywając koncertowy album Organ Meeting
2002 - z nowym projektem Kankawa122 tour Organ Jam 2002, album Soulive, wydany przez Pioneera w 2003 roku
2006 - album Jazz Time3 - Soul Finger - Tribute to Jimmy Smith
2007 - album Reminescence Miles
2008 - najbardziej poważany w Japonii magazyn “Swing Journal” publikuje jego bio
2008 - dwa albumy z japońskimi artystami sceny pop i topowymi DJ-ami
2009 - pierwszy album rockowy
2010 - album Organist

To jedna strona medalu. Drugą jest sposób wydania materiału. A ten, w przypadku najnowszej jego płyty, Organist, jest po prostu olśniewający. T-TOC zdecydował się na wydanie płyty w czterech formatach:
∙ jako HQCD - XQDN-1701
∙ jako Master CD-RIIα - MCDR-3005
∙ jako Master Data Disc DVD-R, w formacie WAV 24/192
∙ jako box, zawierający 4 x 200 g, 45 rpm LP, po jednym utworze na stronę, wraz z płytą Master CD-RIIα

Materiał został zarejestrowany we studio T-TOC, w cyfrowym formacie 24/192, na tzw. „setkę”, czyli bez nakładek, od razu do dwóch śladów. Oznacza to, że - niestety - winyl nacięty został z taśmy cyfrowej (24/192), a nie z analogowej. Tyle że materiał był doprowadzony do głowicy nacinającej bezpośrednio z komputera, z dysku twardego z zapisem sesji, przy użyciu kabli Acoustic Revive.
Wersja CD-RIIα wypalana jest na selekcjonowanym nośniku, z zielonym pigmentem. Płyta nagrywana jest wprost z dysku twardego, a potem jest poddawana demagnetyzacji i innym zabiegom (magnetic field processing, wave motion transcription), za które odpowiada Taiyo Yoden. Nagrania i wypalanie odbywa się tylko w godzinach, w których w sieci jest najmniej zakłóceń. Jak się okazuje, nagrywarka to modyfikowany MASTER RECORDER (PLEXWRITER PremiumII), z kablami USB USB-1.0SP Acoustic Revive (recenzja TUTAJ), które kiedyś testowałem i których używam jako punktu odniesienia dla innych kabli. Ta sama firma położyła też okablowanie sieciowe w całym studio - to kable PCOCC-A 2,8/2,4 mm o owalnym przekroju, typu solid-core. Także DVD-R jest wyjątkowej jakości, bo nie dość, że przychodzi w bardzo bogatej oprawie, z tłoczonymi, złoconymi napisami, to wypalana jest bezpośrednio z twardego dysku (master), z komputera MAC, na którym materiał został zarejestrowany.

Recenzujemy jednak wersję „pudełkową”, na którą składają się cztery płyty LP oraz Master CD-RIIα. Do porównania miałem jednak kilka nagrań w formacie WAV 24/192, zamieszczonych na samplerze wytwórni, dołączonym do magazynu „Net Audio” (vol.01), o którym pisałem przy okazji spotkania Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego (TUTAJ).
Za nagranie odpowiedzialny jest znany realizator Takaaki Konno, w studio z anty-kablami, kontrolą wibracji, ochroną przed promieniowaniem elektromagnetycznym itp. To on czuwał też nad nacięciem płyt LP i wypalaniem płyt. Uważa, że każda osoba ma własne „pole” wokół siebie, zmieniające dźwięk - dlatego nikomu nie pozwala dotknąć niczego, dopóki produkt nie będzie gotowy. Dodajmy, że box został wydany w limitowanym nakładzie 300 sztuk.

ODSŁUCH

Można mieć różny pogląd na dziwactwa w postaci specjalnych kabli, demagnetyzerów i innych akcesoriów, ale wystarczy posłuchać tej płyty, żeby się przynajmniej zastanowić, czy aby coś jest na rzeczy. Nagrania Kankawy są bowiem niebywale czyste i klarowne. A przy tym mają niebywałą głębię barwy - szczególnie Hammond. I nie trzeba wcale wierzyć w to, co w co wierzy Takaaki Konno, bo wynik mówi sam za siebie.
Od lat realizatorzy, którzy coś słyszą i mają sensownych producentów starają się powtórzyć to, co miało miejsce w latach 50., tj. jakąś niezwykłą fuzję humanizmu, pełni i realizmu, dodając do tego współczesną rozdzielczość i szerokie pasmo przenoszenia - coś, czego nagrania o których mówię mieć nie mogły. Niestety, jeszcze nikomu się to nie udało. Ale wielu dochodzi bardzo, bardzo blisko - jak Takaaki Konno. Dźwięk tych nagrań jest niezwykle naturalny - nieco miękki, głęboki, namacalny. Świetna jest barwa instrumentów - po raz pierwszy nie słyszę niczego, co bym chciał skorygować. Zresztą - przy słuchaniu tej płyty, poza tym, że jest dobra muzycznie, nie ma się potrzeby analizy. Mówienie o „górze”, „dole”, „barwie” itd. jest pomocne, ale trochę mija się z celem, kiedy mówimy o high-endzie, o naturalnym dźwięku. Tutaj liczy się bowiem przekaz jako całość - albo to „gra”, albo nie. I tyle.
A to tutaj dziarga naprawdę świetnie! Posłuchajmy Softly as a Morning Sunshine, z wibrafonem, który natychmiast swoją barwą odsyła do najlepszych nagrań Milta Jacksona i The Modern Jazz Quartet. Pewnych rzeczy przeskoczyć się na razie nie da i mam wrażenie, że analogowe, starsze rejestracje, mają jeszcze coś pod spodem, jakąś naturalną miękkość, powodującą, że nawet jeśli dźwięk jest nieco zniekształcony, jeśli ma obcięte pasmo, to i tak brzmi bardziej naturalnie niż najlepszy nawet dźwięk cyfrowy. Tyle, że tutaj te różnice nie są duże - powiedziałbym, że są zaskakująco małe. Także sposób budowania „sceny”, chodzi oczywiście o ustawienie muzyków w studio, jest referencyjny. Realizator podszedł jednak do sprawy nieco inaczej niż kiedyś - jeśli instrument, jak saksofon we wspomnianym nagraniu, jest dalej od nas, to jest też dalej od mikrofonu. Co słychać. W latach 50. praktykowano coś innego - mikrofon był jak najbliżej, a jeśli instrumentalista miał solo, to podchodził do niego. Ale to po prostu kwestia preferencji, nie jakości.
Bo jakość jest znakomita. Najlepsze wydają się nagrania 24/192 z DVD, potem winyl i na końcu CD-R. Różnice nie są jednak duże i nie układają się liniowo, tj. nie każdy aspekt jest równie lepszy czy równie gorszy. Czasem, jak ogólna kultura brzmienia, najlepszy jest z LP, a czasem, jak rozdzielczość - z DVD-R. Wszystkie nośniki (nie słyszałem tylko HQCD) dzieli bardzo niewiele, mają niezwykle zbliżony potencjał, barwę, wgląd w nagranie itp. To dzieła sztuki i tak należy je traktować. Kosztowne, ale dzieła.

Jakość dźwięku:
LP: REFERENCJA
CD-RIIα: REFERENCJA