pl | en
Płyty - recenzja
Savage
Tonight

Wydawca: Extravaganza Publishing Srl/Klub80 Records, CD001 Data nagrania: 1984
Remastering: 2009
Miejsce nagrania: Scaccomatto Studios, Lavagna (GE); oprócz Don't Cry Tonight – Milano Studio
Realizator nagrania: Paul Jeffery, Andrea Di Muro (Don't Cry Tonight)
Remaster: Damian Lipiński
Mastering: Paul Jeffery, Andrea Di Muro (Don't Cry Tonight)
Produkcja: Robyx

Szczegóły: 25th Anniversary Limited Edition with original signature of Roberto Zanetti; Copy 59 of 150
Data wydania: 16 listopada 2009

Format: CD

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Arteimmagine, Wojciech Pacuła

Program:

1. Radio 6:02
2. A Love Again 5:30
3. Fugitive 4:56
4. Tonight 3:40
5. Only You 3:51
6. Turn Around 3:54
7. Don't Cry Tonight 3:58
8. Computerized Love 3:38

Bonusy:
9. A Love Again (Remix) 6:34
10. Fugitive (12" Version) 6:43
11. Only You (12" Version) 7:00
12. Don't Cry Tonight (12" Version) 6:54

16 listopada 2009 roku na płycie CD, po raz pierwszy w historii fonografii, ukazał się debiutancki album największej gwiazdy włoskiej muzyki dance lat 80.: Savage’a, zatytułowany Tonight. Wydawnictwem tym, swoją działalność rozpoczęła nowa, polska wytwórnia płytowa Klub80 Records, specjalizująca się w wydawaniu płyt z muzyką lat 80.

Album „Tonight” czekał aż 25 lat, aby ukazać się na wydanej oficjalnie płycie kompaktowej. Podczas gdy inni kultowi wykonawcy lat 80. wznawiali swoje dyskografie na płytach CD, Savage jedynie pojawiał się na wydawnictwach typu THE BEST OF…. Album Tonight w oryginalnej wersji winylowej dziś jest już legendą, która na aukcjach osiąga ceny przewyższające 100$. Jest również najczęściej wymienianym przez fanów muzyki lat 80. albumem, który chcieliby zobaczyć w końcu na płycie CD. To muzyką z tego albumu fascynował się duet Pet Shop Boys na początku swojej kariery, o czym wspominają w jednym z wywiadów. Album Tonight ukazał się pod koniec 1984 roku. Początkowo wydany został tylko we Włoszech. Oprócz promujących go singli, znalazły się na nim także takie utwory, jak tytułowy Tonight, czy elektroniczna ballada Turn Around. Rok później krążek pojawił się również na rynku niemieckim i hiszpańskim, skąd dotarł do innych krajów Europy. Sprzedany w milionowych nakładach zapisał się złotą czcionką na kartach historii muzyki rozrywkowej.

Klub80 aż do wydania tej płyty był witryną zrzeszającą fanów lat 80. i marką serii kompilacji z muzyką z tej dekady. Jednak w założeniach pierwotnych, Klub80 miał także stać się wydawnictwem starającym się powtórnie wprowadzać na rynek zapomniane przez wielu i wysoko cenione przez ortodoksyjnych fanów nagrania. W ten sposób narodził się label Klub80 Records, który dzięki współpracy z Extravaganza Publishing stał się wydawcą pierwszej w historii fonografii, kompaktowej edycji debiutanckiego albumu Savage’a. Wydanie tej reedycji zbiegło się w czasie z 25-leciem premiery rynkowej winylowego. W tym samym czasie na scenę powrócił Savage, a jego najnowszy singiel Twothousandnine trafił do stacji radiowych.

Wytwórnia Klub80 Records zadbała o to, aby płyta ta nie była zwykłym, podobnym do innych, wydawnictwem. Elegancka obwoluta, wysokiej jakości poligrafia z książeczką zawierającą niepublikowane zdjęcia oraz wspomnienia Roberto Zanettiego, powinna zadowolić również wymagających znawców tematu. Na albumie znalazły się utwory, które stanowią podsumowanie włoskiego i niemieckiego wydania winylowego, które różniły się od siebie zawartością, oraz cztery nagrania bonusowe w wersjach maxi singlowych.

Książeczka zawiera nigdzie i nigdy dotąd niepublikowane zdjęcia z oryginalnej sesji zdjęciowej z 1985 roku do albumu Tonight dostarczone przez Zanettiego, zawiera teksty wszystkich piosenek, osobiste komentarze Zanettiego do nagrań, spis instrumentów na jakich nagrania były zagrane i urządzeń na których były rejestrowane i wiele innych detali. Książeczka jest z grubego kredowego papieru (ma 16 stron:), opakowane w super jewel case z kartonowym pudełkiem z błyszczącą poligrafią. W wersji Limited Edition na kartoniku naklejono sticker informujący o autografie Savage’a wewnątrz i o numerze kopii – przygotowanych zostało 150 egzemplarzy tej wersji, moja ma numer 59.

Album zawiera materiał, który w roku 1984 ukazał się nakładem DiscoMagic, a w roku 1985 został wydany ponownie przez ZYX Records.

Źródła: Klub80 Records, Damian Lipiński, Mediafm.net

O pracy pana Damiana Lipińskiego nad remasterami Italo disco pisałem już wcześniej, przy okazji recenzji płyt Bad Boys Blue oraz Fancy’ego. Jak wiadomo, dokonuje on remasteringu w technice 32 bitowej. Ponieważ znacząca w większości tego typu nagrań nie zachowały się taśmy-matki, remastering dokonywany jest z płyt winylowych (!). Płyta Savage’a była dla pana Lipińskiego wydawnictwem szczególnym. Jesteśmy umówieni na wywiad, może w okolicach listopadowego Audio Show, jednak już teraz kilka słów od mistrza:

„Kilka ciekawostek...
Pierwsze dwa nagrania to maxi-single, ale kolejnych 6 to zwykły LP na 331/3 obrotów... Następne dwa (bonusy) to maxi-single - grają ciut inaczej, ale spowodowane jest to filtrowaniem założonym na winyl przed jego tłoczeniem. Wersje włoskie tych maxi-singli grają ładniej, ale z powodu prawdopodobnie jakiś „lewych” częstotliwości strasznie skrzypią/rzężą i do niczego się nie nadają. Niemcy - bo to z niemieckich wydań - połapali się, że coś nie jest tak i przefiltrowali dźwięk, przez co gra to czysto, ale jakoś tak... No właśnie jakoś tak... Only you… to maxi-singiel zrobiony w 88,2 kHz z uwagi na efekt pogłosu któregoś instrumentu, który był tak nieszczęśliwie dobrany, że sprzęgał się ze wszystkim wokoło. Ale za to Only you… pięknie gra - wylewa się dźwięk z głośników - jedyne tak grające Only you…, eh... Ostatnie Don’t Cry to kopia master-tape, ale... Winyle wszystkie wydanie miały potężny „tracking terror” i końcówki nie dawało się słuchać... Tak to było wydawane - każdy miał „gdzieś”, jak tłoczy się winyle do dyskoteki... Artysta nie miał swoich master-tape, to co nam przysłał czasem miało zamienioną stereofonię, a jedna z taśm-matek, jaką nam zaproponował była kopią taśmy, którą używał do playbacku w latach 80., bo nawet sam nie miał prawdziwej wersji master… Była to dla mnie droga przez mękę - czasem sam się dziwę, że to jeszcze potem gra. Wydawnictwo to od strony dźwiękowej: zgranie/remastering i CD-mastering to całkowicie moje dzieło. Swoją drogą przepiękne wydanie - opakowanie, pudełko, książeczka - aż miło wziąć do ręki, szczególnie jak na płytę Italo Disco. Jak tak teraz tego słucham, to odnoszę wrażenie, że wtedy taki Human League mógł spokojnie pójść do Zanettiego po nauki, gdyż brzmieniu rzeczonego Human League było wtedy bardzo daleko to tego, co w dyskotece zrobił Zanetti - to moja prywatna opinia jest :-)”

ODSŁUCH

Moje pierwsze zetknięcie z płytami remasterowanymi przez pana Lipińskiego miało miejsce przy okazji wspomnianych płyt Bad Boys Blue oraz Fancy’ego. Zaskoczyły mnie bardzo dobrze dobranym balansem tonalnym, świetną dynamiką i naprawdę wyjątkową dbałością o szczegóły, także związane z poligrafią. Było to dla mnie tym ważniejsze, że wychowałem się na wersjach tych piosenek o wątpliwej jakości dźwięku. To mnie zaskoczyło na plus. Absolutnie nieprzygotowany byłem jednak na to, co można zrobić z materiałem z płyty analogowej. Bo niemal wszystkie ścieżki na nich zawarte powstały nie z taśm-matek, a właśnie z winylowych płyt. Ta sama historia jest i z recenzowanym albumem Tonight. Nie wiem, jaka była historia powstania dwóch testowanych wcześniej płyt, jednak o perypetiach krążka Savage’a mogliśmy przeczytać powyżej. Czytamy z niej, że taśm-matek po prostu nie ma i to może być podstawowa przyczyna braku wcześniejszej reedycji tej płyty na CD, pomimo ogromnego „ciśnienia” ze strony fanów. Podobnie, jak wcześniej, tak i tu pan Lipiński skorzystał z kilku płyt winylowych, różnych wydań, wybrał najlepsze i zremasterował je, korzystając z cyfrowej obróbki o 32-bitowej precyzji. Liczba robi wrażenie, jest też używana do marketingu, jednak w tym przypadku nie jest to tylko chwyt, a coś, co służy czemuś większemu, jakości dźwięku. Można nawet pracować z materiałem 128 bitowym i więcej, a jeśli umiejętności i wrażliwości brak, nic z tego nie będzie.

Tym większy szacunek należy się panu Damianowi Lipińskiemu za to, co zrobił z Tonight. Teraz słychać, że materiał wyjściowy był świetny, że w latach 80. też potrafiono nagrywać materiał, nawet tak trudny jak elektronikę, a problem leżał po stronie producentów i wytwórni. Dźwięk płyty Savage’a jest bowiem oszałamiający. I mówię to nie po kilku przesłuchaniach, a po kilku tygodniach. Wciąż i wciąż na nowo wracam, z przyjemnością do tej płyty. Daje ona kopa (jeśli oczywiście ktoś lubi takie klimaty; innym kopa daje pewnie coś innego) i za każdym razem pokazuje nieco inne oblicze.
O tym, że nie ma tu cienia trzasku nie warto pisać, to oczywistość. Warto jednak napisać o tym, że pomimo tego, że sygnał musiał być poddany naprawdę sporej ingerencji realizatora, to nie tylko że nie stracono dynamiki i nie przekłamano barwy – każdy może się bawić edytorem, jednak nic c tego nie będzie – a zrobiono coś odwrotnego: CD brzmi znacznie, znacznie lepiej niż oryginalny winyl!!! Nie mam swojej wersji, musiałem ja pożyczyć, ja grałem część tych utworów, od „zawsze” ze składanki Greatest Hits and More z największymi przebojami Savage’a, wydanej przez polską firmę Inter Sonus (ciekawe, czy mieli licencję…), która brzmi parszywie. Ponieważ jednak nie było dla niej realnej alternatywy, przyjąłem, że tak musi być.

Ach, jakaż ulga wiedzieć, że to było tylko ścierwo, na które nieopatrznie się skusiłem! Płyta Tonight w rękach pana Lipińskiego błyszczy, lśni się mnóstwem odcieni emocjonalnych, barw, ze znakomitym basem, bitem i z rozwagą podanymi sopranami. Pięknie słychać barwy poszczególnych partii instrumentów elektronicznych, z których każdy ma swoją osobowość, swoją własną historię do opowiedzenia. O tym, że mamy też do czynienia ze świetnym różnicowaniem świadczy chociażby to, w jak różny sposób pokazywane są elementy perkusyjne (automatu oczywiście), dobrane do konkretnego utworu. A wcześniej można było mieć wrażenie, że zawsze gra ten sam podkład… To majstersztyk, który powstał z wykorzystaniem dobrego, ale przecież nie idealnego źródła analogowego. Wynik mówi jednak sam za siebie – to referencja dla tego typu muzyk, jeszcze lepsza niż płyty Bad Boys Blue i Fancy’ego.

Jakość dźwięku: 8-9/10
Remaster: Referencja