Test
|
Kolumny wolnostojące
PMC OB1i Cena: 4292 GBP Dystrybutor: MJ Audio Lab Kontakt: MJ Audio Lab Warszawa tel.: (22) 397 79 08 | (22) 397 79 07 | +48 888 693 711 | +48 506 063 857 e-mail: office@mjaudiolab.pl Strona firmowa: PMC Kraj pochodzenia: Wielka Brytania Tekst: Wojciech Pacuła Zdjęcia: PMC, Wojciech Pacuła |
PMC to marka należąca do brytyjskiej firmy Professional Monitor Company Ltd.. Firma zajmująca się produkcją monitorów do studio nagraniowych, jak również – choć to początkowo była działalność poboczna – kolumn do domu. Założona w roku 1990 przez Petera Thomasa, byłego pracownika BBC oraz Adriana Loadera, wcześniej – FWO Bauch. Z ich wspólnej pracy, jako pierwszy, powstał monitor BB5-A, aktywny monitor studyjny, produkowany zresztą do dziś. Szybko znalazł on swoich admiratorów, jak chociażby Maida Vale (BBC) z Metropolis Mastering i z jego pomocą nagrano płyty wielu znanych artystów, takich jak chociażby Prince i Stevie Wonder, a pracują też w studiach firm nagraniowych Decca i Harmonia Mundi. Kolumny PMC brały też udział w nagraniach i postprodukcji wielu filmów, wśród nich: Titanic, Mission Impossible, Iron Man 2, Jarhead, Die Another Day, Spiderman 3 i Piraci z Karaibów. Za wkład w sztukę nagrywania firma otrzymała nagrodę Emmy.
Testowane kolumny OB1i nie należą do najnowszych, ale w firmach takich jak PMC zmiany nie mają zbyt często miejsca. To trójdrożny model, z miękką, wykonaną z powlekanego materiału kopułką wysokotonową, kopułkowym głośnikiem średniotonowym (w czym przypomina innego brytyjskiego specjalistę, firmę ATC) oraz głośnikiem niskotonowym z membraną z powlekanego papieru. Ten ostatni jest obciążony długą linia transmisyjna, której wylot znajduje się z przodu, u dołu płyty. Kolumny oklejane są naturalnym fornirem, parowanym tak, żeby stanowiły lustrzane odbicie. Każda kolumna składana jest przez konkretnego człowieka, który jest podpisany na dobrze napisanej instrukcji – testowana parę składał Phil. Dzięki Phil – dobra robota! Testowaliśmy:
Płyty, z których korzystałem w czasie odsłuchu:
Japońskie wersje płyt dostępne na CD Japan. Kiedy siadasz do odsłuchu kolumn na tyle innych niż to, co zwykle testujesz, oczekiwania są wymieszane z niepewnością, ekscytacją, a nawet lekkim niepokojem. Bo tak właściwie to nie wiesz, czego się spodziewać. Nawet jeśli kiedyś w przeszłości z firmami mającymi swoje korzenie w świecie „pro” miałeś do czynienia. Bycie „pro” ma bowiem dwa oblicza, w zależności od tego, kogo o to spytać. Ludzie z estrady, ze studiów nagraniowych, poprodukcyjnych, realizacyjnych itp. powiedzą, że to zaleta, w pewnej mierze gwarancja dobrego dźwięku. Z drugiej strony, spytajcie kogoś związanego z reprodukcją dźwięku, a nie z jego rejestracją – melomanów, audiofilów itp. – a jest duże prawdopodobieństwo, że skrzywią się z niesmakiem, wskazując na kiepskie nagrania, wiążąc w dość automatyczny sposób to, co słychać na wysokiej klasy systemach odsłuchowych z urządzeniami, które użyto do danego nagrania. Także z kolumnami służącymi do monitorowania nagrań. A PMC, a więc i OB1i swoje serce mają po „tamtej” stronie szyby… Dlatego właśnie prawdziwą mądrością jest takie wykorzystanie doświadczenia ze studia i estrady, żeby nie stracić przy tym to, co osiągnięto w działce audio konsumenckiego. I właśnie dlatego odsłuch tych kolumn był tak ciekawy. Dwie rzeczy w tych kolumnach wyróżniają je spośród innych konstrukcji – kopułkowy głośnik średniotonowy oraz linia transmisyjna, jaką obciążony jest głośnik niskotonowy. O tym, że to coś zupełnie innego niż 99 % oferty innych firm przekonamy się już po kilku minutach odsłuchu dowolnej płyty.
W dużej części znakomita rytmika, fantastyczna dynamika – tj. jej cieniowanie, umiejętność pokazywania półcieni, a nie zwykła „napierdalanka” – jest wynikiem zastosowania obydwu, już przywołanych, rozwiązań – kopułki na środku i linii transmisyjnej na dole. Nie jestem pewien, od którego z tych elementów powinienem zacząć – wydaje się, że są ze sobą związane na amen i razem tworzą tę wartość naddaną. Żeby jednak mój wywód był w miarę przejrzysty, postaram się spojrzeć na nie osobno. |
Z kolei kopułka średniotonowy przynosi znakomitą rozdzielczość i fantastycznie otwarty dźwięk, bez względu na to, pod jakim kątem ustawimy kolumny. U mnie i tak najlepiej grały skierowane na ucho, ale przecież zwykle krzyżujemy ich osie za nami, albo przed. Z normalnymi kolumnami oznacza to wycofanie części wyższego środka – głośniki stożkowe mają tendencję do zawężania promieniowania – im wyższa częstotliwość, tym promień węższy. Dlatego w punkcie podziału są bardzo kierunkowe. Tutaj ten problem odpada – kopułka ma znacznie szerszy kąt promieniowania, bez względu na to, pod jakim kątem jej słuchamy. Co więcej – charakter jej promieniowania jest identyczny z charakterem kopułki wysokotonowej. Razem tworzą duet, który słychać jak jeden głośnik.
Brzmienie reprodukowanego przez nie zakresu jest bardzo otwarte, szczegółowe, ale nigdy ostre. Ma pięknie kształtowane czoło, dające brzmienie trochę delikatne, trochę nobliwe, w tym sensie, że pięknie pomyślane, przemyślane.
W pewnej mierze testowane kolumny zachowują się bowiem jak monitory odsłuchowe w studiu. Nie są jasne, ani ostre, po prostu pokazują rzeczy takie, jakie są. Mimo że nie wszystkie nagrania są idealne, z tymi kolumnami można usłyszeć to, do czego doszedłem po wielu latach słuchania z najlepszymi systemami – jeśli tor odsłuchowy jest wysokiej klasy, każda płyta o mającym jakąś wagę przekazie muzycznym potrafi zagrać tak, że nas przykuje do głośników. Słyszymy wady nagrania, ale mamy tendencję do przypisywania części z nich kwantyfikatora zmieniającego „wadę” na „właściwość”, albo „wybór”. Wydaje mi się, że jest to bliższe temu, co muzycy i realizatorzy chcieli osiągnąć. Kończąc chciałbym wrócić do tego, od czego zacząłem. To kolumny o wielu zaletach monitorów odsłuchowych, mające cechy, których w branży audiofilskiej rzadko się mówi. Nie są idealne, bo poza lekko podbitym basem (ale będzie to się wam podobać, gwarantuję!) i trochę zbyt słabo rysowanymi dalekimi planami charakteryzują się też subiektywnym przesunięciem balansu tonalnego w kierunku wyższego środka. Mimo to mają jedną cechę, która stawia je w specjalnym świetle: są niebywale komunikatywne i wszystko w nich jest tak zestrojone, że chce się ich słuchać, że siadamy z zaciekawieniem przy każdej płycie – nowej czy starej. OB1i to część serii i, w skład której wchodzą jeszcze modele podstawkowe DB1i oraz TB2i, wolnostojące GB1i FB1i, OB1i, CB61, PB1i, IB2i, MB2i, MB2XBDi, BB5i, a także kolumna centralna CB6i oraz subwoofer TLE1. OB1i jest drugim modelem od góry. Jest to trójdrożna kolumna, z miękką, wykonaną z powlekanego materiału kopułką wysokotonową o średnicy membrany 27 mm, kupioną w norweskim SEAS-ie. Jej symbol 27TFFC-PMC sugeruje, że jest to specjalna odmiana, produkowana tylko dla PCM. Głośnik ten nazwano Sonolex i jest chłodzony ferrofluidem. Jego front jest plastikowy, ale PMC nakłada nań metalową nakładkę, która ma go usztywniać. Wycięto w niej szczeliny, mające poprawiać dyspersję dźwięku. Obudowa wykonana jest z płyt MDF – jest bardzo sztywna, a to dlatego, że usztywnia ją długa na 3,3 m linia transmisyjna, a więc dwie, dodatkowe poprzeczki pionowe i poziome. Wnętrza nie wytłumiono, tylko na ściankach naklejono gąbkę. Kolumny wykończone są naturalna okleina, dobierana ręcznie tak, aby tworzyły lustrzane odbicie. Mimo że wewnątrz jest linia transmisyjna, kolumny są smukłe i niezbyt głębokie. Ponieważ są jednak dość wysokie – głośnik wysokotonowy wypada niemal dokładnie pośrodku wstęgi kolumn Ascendo System ZF3 SE – od spodu przykręcono do nich cokoły, dzięki którym kolce są rozstawione nieco szerzej. Cokoły wykonano z lakierowanej na czarno płyty MDF. Ciekawe, ale pośrodku nich wycięto otwory, przez co są ażurowe. Być może chodziło o zminimalizowanie masy tak, aby nie kumulowała się w niej energia pochodząca od dźwięków emitowanych z linii transmisyjnej?
Dane techniczne (wg producenta): Pobierz test w PDF |
||||||||||||||||
g a l e r i a
|
|||||||||||||||||
System odniesienia
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity










Pobierz test w PDF















