Kolumny wolnostojące Isophon BERLINA RC7 Cena: 96 000 zł (para) Dystrybucja: RCM Kontakt: ul. Matejki 4, 40-077 Katowice tel.: (32) 206-40-16, (32) 201-40-96 fax: (32) 253-71-88 e-mail: rcm@rcm.com.pl Strona producenta: Isophon Tekst: Wojciech Pacuła Zdjęcia: Wojciech Pacuła, Isophon |
Berlina RC 7 to topowa kolumna niemieckiej, założonej w 1929 roku, firmy Isophon. Ronald Gauder, szef projektantów jest z niej bardzo dumny, ponieważ udało mu się w niej zawrzeć kilka istotnych rozwiązań. Pierwszym jest specjalny sposób konstruowania obudowy o firmowej nazwie Rib-Construction, polegający na złożeniu jej z poziomych, cienkich płyt MDF z wyfrezowanym środkiem, przełożonych cienkimi, miękkimi przekładkami. Całość spięta jest sześcioma prętami i mocno skręcona od góry i dołu. Pan Gauder nazywa te kolumny High-Emotion Sound Tranducer System, a to dlatego, że ta sztywna, ale nie „martwa” obudowa jest podstawą dla wysokiej klasy głośników ceramicznych, kupionych u Accutona, cenionych i znanych z najlepszych kolumn firm Avalon Acoustics Lumen White, Kharma czy Mårten Design dla przykładu. I ta kombinacja ma zapewnić owe „emocje”. Testowane głośniki są duże, ciężkie i najlepiej sprawdzą się w dużych pomieszczeniach. Ponieważ mają układ regulacji poziomu basu, zagrają jednak bardzo fajnie i w pokojach o średnim metrażu. Bas-refleks skierowany jest ku dołowi, dlatego w pewnej mierze uniezależniamy się od bliskości ścian. Brzmienie kolumn sugeruje, że jest strojony bardzo nisko. Ilość niskich tonów można też trochę ustawić przez wkręcenie lub wykręcenie kolców. Powiedzmy jeszcze, że do napędzenia tych Isophonów potrzebny jest mocny wzmacniacz. Testowaliśmy: Płyty, z których korzystałem przy odsłuchu:
Japońskie wersje płyt dostępne na CD Japan. Te kolumny nie brzmią zbyt dobrze słuchane z boku, słuchane nieuważnie. Nie dla nich szydełkowanie gdzieś w kącie i robienie wypieków, podczas kiedy z odtwarzacza/gramofonu reprodukowane są jedwabne głosy Pery Como, czy Ann Richards. To kolumny, które dotrą do nas tylko w jednym przypadku: jeśli poświęcimy im całą swoją uwagę, jeśli usiądziemy przed nimi bez obciążeń, bez brzęczących gdzieś z tyłu głowy zobowiązań, pracy do nadgonienia, spraw do załatwienia. Przypominają w tym, przynajmniej na płaszczyźnie doświadczania, gramofon – w jego przypadku wyrywkowe słuchanie też raczej nie wchodzi w grę. Jest więc warunek wstępny do dobrego odsłuchu Isophonów – skupienie uwagi na muzyce. Są też inne, jak właściwy dobór wzmacniacza oraz pomieszczenie, w którym będą grać. O tym powiem jednak później, ponieważ wynikną one wprost z opisu charakteru brzmienia tych kolumn. Berlina RC7 grają niezwykle skupionym dźwiękiem. Nie jest on tak żywy, tak otwarty dynamicznie (głównie na poziomie mikrodynamiki), jak w kolumnach o innym sposobie cięcia pasma między głośnikami. To znaczy inaczej – nie, niczego w dziedzinie dynamiki testowanym kolumnom nie brakuje. Powiedziałbym nawet, że to niezwykle szybkie kolumny, szczególnie jeśli chodzi o sposób rysowania czoła ataku, o to, jak podawane są informacje o uderzeniu, zadęciu, frazowaniu itp. Tutaj ceramiczne głośniki, o których w przypadku Isophona tak dobrze pisałem przy teście modelu Vescova, grają jeszcze lepiej i dają wszystko, z czego powinniśmy je znać (choć to wcale nie reguła), a więc: idealną szybkość, brak rozmazywania ataku i wybrzmienia, spójność. Sztywny tłok, jakim są membrany ze spieków ceramicznych, ma na celu właśnie to – jak najszybsze przemieszczenie się bez łamania membrany. Dlatego, że są tak lekkie i tak sztywne. Wcale nie zawsze to się udaje – dlaczego, nie wiem. I w Vescova, i w Berlina słychać jednak tę właściwość głośników ceramicznych bardzo ładnie. Ale, jak mówię, pierwsze wrażenie jest właśnie takie – dźwięk wydaje się kontrolowany w każdym aspekcie, nawet lekko „przytrzymywany”, jakby był na miękkiej poduszce, „prowadzącej” po sznurku każdy detal przetwarzania. To dlatego nie da się ich słuchać „z boku”. I nie chodzi nawet o kąt słuchania, choć w efekcie także i o to, ale przede wszystkim o zaangażowanie słuchającego. Jeśli robimy coś innego i dźwięk będzie tylko szemrał z boku, to przekaz będzie zduszony, zgaszony. I nic na to nie poradzimy, żaden dobór elektroniki tego nie zmieni. Jeśli jednak siądziemy pośrodku, to nawet przy niskich poziomach dźwięku, przy graniu bardzo cicho, dostaniemy pięknie wyważony dźwięk, bez jego wysuszenia. Wynika to wprost z zastosowanych w Isophonach zwrotnic o bardzo stromym zboczu 50 dB/oktawę. Pamiętam dobrze, jak grały kolumny firmy Joseph Audio, w których też cięcie było bardzo strome i efekt był podobny. Taki, a nie inny podział daje określone korzyści, z największą, o której już napisałem – absolutną koherencją – ale też wnosi własne ograniczenia. Zakładam jednak, że melomani/audiofile (dla mnie tylko taka kombinacja ma sens) podchodzą do sprawy kompletowania systemu audio świadomie i wiedzą, czego chcą. Wróćmy jednak do brzmienia. Po raz pierwszy słyszę, że wcale nie tak wiele słychać z charakteru głośników ceramicznych. Zgadzam się tu z polskim dystrybutorem Isophona, Rogerem Adamkiem, który zwrócił na to uwagę od razu, kiedy tylko kolumny do niego dotarły. To nie jest tak, że to „zły” charakter. Każdy materiał gra w jakiś określony sposób. Da się to w pewnej mierze zniwelować różnymi działaniami, ale zalety i wady są w daną technologię „wdrukowane” bardzo mocno. Dlatego głośnik ceramiczny ma dla mnie określone korzyści i równie istotne ograniczenia. Korzyści: absolutna szybkość oraz minimalne zniekształcenia i wynikające z tego naturalne ciepło, pochodna niskich zniekształceń, a nie „ocieplenia”. Ograniczenia: dźwięk nieco zamknięty, „wsobny”, że tak powiem. W testowanych kolumnach, jak w najlepszych Avalonach, jakie znam, korzyści zmaksymalizowano, a ograniczenia zepchnięto na dalszy plan. I jedne, i drugie dyktują jednak i tutaj swoje warunki. Berlina RC7 brzmią jak jeden głośnik. Może gdzieś na wyższym środku nieco słychać, że przetwornik średniotonowy jest osobny, ale przy pięciu głośnikach to znakomity wynik. Przekaz jest pełny i niezwykle bogaty w barwy, odcienie, niuanse, detale. Nie jest nadmiernie detaliczny, nie o to w nim chodzi. Słuchając muzyki dostajemy po prostu pełny przekaz, niczego w nim nie brakuje. Dostajemy „pełnię”, spójną i holograficzną. Ważnym elementem takiego budowania dźwięku jest sposób podawania wysokich częstotliwości. Jak mówiłem, dźwięk Isophonów wydaje się raczej ciepły. I nawet jeśli to ciepło „naturalne”, tj. polegające nie na dodaniu czegoś, a na braku takich dodatków, to jednak w warunkach domowych i tak zostanie odebrane właśnie tak – jako lekkie ocieplenie. O tym, że mamy do czynienia z czymś innym świadczy właśnie wysoki zakres – informacji o blachach perkusji, o trąbce, i powietrzu jest mnóstwo. Wszystko ma fantastyczną wagę, nie jest to rozrzedzone powietrze, jak w stratosferze. Atak dźwięku nie jest akcentowany, a mimo to jest lepszy niż z większości głośników bazujących na papierowych i polipropylenowych membranach. Najbliżej mu do tego, co znam z najlepszych głośników metalowych. Co nie powinno być zaskoczeniem, jako że i spieki ceramiczne, i metal (przede wszystkim aluminium) dają bardzo sztywne i bardzo lekkie membrany. Oczywiście różnią się, ale mniej od siebie niż razem od papieru i polipropylenu. Nie chcę niczego generalizować, bo to błąd, ale mam właśnie takie spostrzeżenia. Jak mówiłem, dźwięk jest niesłychanie koherentny. To jego dominanta i wszystko jest temu podporządkowane. Dlatego trudno na pierwszy rzut oka porozdzielać to brzmienie na poszczególne podzakresy. Na koniec wrócę jeszcze do całości, ale chciałbym teraz przyjrzeć się jeszcze środkowi pasma i basowi. Ten ostatni jest mocny i pełny. Można powiedzieć, że jest bardzo, bardzo pełny. To jeden z powodów, dla których Berlina zagrają najlepiej w dużych i bardzo dużych pomieszczeniach. Nie, żeby grały źle w mniejszych – kolumny zachowywały się u mnie, w średnio-dużym pokoju, przy odsłuchu w polu półbliskim, nadzwyczaj kulturalnie. Wprawdzie zwora regulująca ilość niskich dźwięków była w położeniu ‘- 1,5 dB’ i punkt ciężkości był przesunięty w kierunku niższej średnicy, to jednak był to wciąż zwarty, koherentny przekaz. Myślę jednak, że Isophony najlepiej poczują się w dużej, otwartej przestrzeni. Charakter basu wskazuje na dobre przetworniki – podobnie, jak wcześniej góry. To zwarte, gęste granie. Kontrabasy z płyt Jima Halla Live!, Antonio Forcione & Charliego Hadena Heartplay i Ann Richards Ann, Man!, choć nagrane w różnym czasie, w różny sposób, dobrze pokazywały wolumen tego instrumentu. Choć na żywo brzmi on w suchszy sposób, mniej słychać pudło, a raczej coś w rodzaju melanżu pudła rezonansowego, strun i pomieszczenia, to jednak właśnie Isophony pokazały, że techniki nagraniowe są, jakie są i że słuchamy nagrania, a nie występu na żywo bez „prądu”. Zaskakujące było przy tym, jak wierne te kolumny potrafią być, jak dobrze ukazują wszystko, co jest przed nimi, a więc elektronikę i to, jak dana płyta została nagrana i zrealizowana, a przy tym, jak mało „syfu” do nas dociera. To pełne, dźwięczne, niezwykle głębokie brzmienie o potężnym wolumenie, w którym dominuje to, co dobre, to, co pozytywne. Ale nie dlatego, że niczego nie słychać i przekazowi narzuca się charakter kolumn, ale dlatego, że chyba jednak w rowkach czarnych płyt i w pitach srebrnych jest więcej rzeczy, niż byśmy mogli przypuszczać, a rolą dobrego systemu jest je tylko wydobyć. Ponieważ właśnie wróciłem do kompa z herbatą (mój syn przywiózł znakomitą jaśminową herbatę z Chin), przeczytałem, tak dla kontroli to, co wcześniej napisałem i nie mogę wyjść z zadziwienia, że tak mało przykładów konkretnych płyty przywołałem. Ale nie jest to pierwszy taki przypadek. Isophony, jak wcześniej kilka innych produktów, nie są bowiem kolumnami, które proszą o analizę. Ich dźwięk jest całościowy. Spójny i gładki. Nie ma w nim chropowatości, ani momentów, wokół których można by zbudować kontrapunktowy (na ‘tak’ i na ‘nie’) opis. Nie są idealne, coś już o tym napisałem. |
Ich wartość polega jednak w głównej mierze na tym, że jakby od niechcenia spełniają podstawowe kryterium wysokiej klasy kolumny: są komunikatywne, nie stają między nami i muzyką. To dlatego tak mało w tym tekście odwołań do konkretnych płyt, choć przesłuchałem ich nie mniej niż przy innych hi-endowych produktach. Ale na swoje wytłumaczenie mam to, że siadając przed Isophonami nie skupiamy się na szczegółach, a raczej staramy się najpierw zaadaptować, a potem wpasować w nową perspektywę, jaką te kolumny kreują. A jest ona inna niż większości innych konstrukcji. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłem sobie, do czego to brzmienie jest podobne – tak grają kolumny w zaaranżowanym akustycznie, w znacznej mierze wytłumionym pokoju. Prezentacja sceny dźwiękowej wokół nas i za kolumnami jest niezwykle atrakcyjna. Słychać raczej to, co jest w nagraniu, a nie pokój. Nie do końca wiem, jak to możliwe, przecież mój pokój nie jest wytłumiony, uczestniczy w kreacji pokazu, ale nie było tego specjalnie słychać. Jego współdziałanie wyraża się przez mocno pokazywany bas, który jeszcze lepiej rozwinie się w większym pokoju, ale powyżej niego w ogóle nie słychać, żeby kolumny grały w POMIESZCZENIU. To wyjątkowe konstrukcje – szybkie, analityczne, nasycone i przestrzenne. Jednocześnie jednak nieco ciepłe, słodkie, ze zwinnym, nie wykonturowanym, mocnym basem. Ich prezentacja nie jest jednak uniwersalna, tj. znajdzie i zwolenników, i przeciwników. Nie każda muzyka, dla mnie, w moim pokoju, zagrała tak, jak bym tego oczekiwał. No i nie są łatwe do napędzenia. Ostatni punkt jest najłatwiejszy do wyłożenia: Isophony potrzebują mocnego, wydajnego prądowo, szybkiego wzmacniacza z najwyższej półki. Piękny Tenor Audio 175S, z którego teraz korzystam był całkiem na miejscu, ale myślę, że jeszcze lepiej zagra to ze wzmacniaczem w postaci Soulution 710. Bardzo mi się też podobało to, jak Berliny grały na Audio Show 2010 z elektroniką Trigona (w wersji 2010). W każdy razie chodzi o moc i wyrafinowanie. Raczej bez ocieplenia, bo tego nie potrzebują. Jak mówię, nie wszystkie moje płyty zabrzmiały w sposób dla mnie satysfakcjonujący. Nie grały źle, ale np. z jazzem i z klasyką niemieckie kolumny grały tak dobrze, że każde wahnięcie było dość mocno odczuwalne. Chodzi przede wszystkim o elektronikę – nie całą, ale np. klubowe remiksy Depeche Mode z singla Fragile/Hole To Feed były trochę za „ciężkie”, zbyt zamknięte. Przydałoby im się trochę więcej szaleństwa, jaki dają inne wysokiej klasy kolumny. W tym przypadku skupienie i coś w rodzaju „samokontroli” Isophonów (chodzi o lekkie tłumienie) było nie na miejscu. Już jednak Jarre i Vollenweider, gdzie rytm jest mniej akcentowany, płynniejszy, brzmiały znacznie lepiej. Skupienie źródeł pozornych jest niezwykle dokładne. Bez ich wycinania z reszty wydarzenia, to wciąż źródła zanurzone we wspólnym fluidzie. Projekcja głosów, szczególnie żeńskich jest ponadprzeciętna – mają swoją wagę, bryłę, są duże. To, jak scena będzie budowana, w pewnej mierze, choć bez przesady, zależne będzie od tego, jak dogniemy kolumny. Dystrybutor zaleca ustawienie niemal na wprost, sugerując, że skierowanie ich na uszy słuchacza jest błędem. Zgadzam się z tym, jednak z pewną modyfikacją – u mnie w pokoju równie dobrze, może nawet lepiej, zagrały dogięte dość mocno do środka, z osiami skrzyżowanymi przed słuchaczem. Chodziło o to samo, o uniknięcie promieniowania głośnika wysokotonowego bezpośrednio na nas. W takim ustawieniu scena była węższa, co da się skorygować, rozstawiając kolumny szerzej, ale też była dokładniejsza, miała lepsze skupienie. To nie są kolumny dla każdego, do każdego pomieszczenia i każdej elektroniki. Grają w dość dla siebie charakterystyczny sposób. Trzeba więc jeszcze uważniej ich posłuchać, chyba jedynie u siebie w domu – odsłuch u dystrybutora da tylko blade pojęcie o tym, jak się zachowają w konkretnym systemie. Sposób integracji przetworników jest w nich jednak niebywały, podobnie jak wykorzystanie zalet oraz zakrycie wad ceramicznych głośników. Przydałoby się więcej otwarcia, więcej swobody w tym dźwięku, ale zapewne stracilibyśmy wówczas skupienie i tę zajadłą niemal potrzebę sklejenia wszystkiego w jeden obraz. Pięknie wykonane kolumny hi-end. BUDOWAIsophon Berlina RC 7 to duże, trójdrożne, pięciogłośnikowe kolumny z obudową typu bas-refleks. Ich wymiary – wysokość 1200 mm i głębokość – 458 mm mówią same za siebie. Jak mówię, to obudowa bas-refleks – w tym przypadku wentylowana jest dwoma, rurami o sporej średnicy (z PCV), skierowanymi ku dołowi. Dlatego ważne jest, jak mocno wykręcimy kolce. Wszystkie głośniki kupiono w niemieckim Accutonie – to 25 mm głośnik wysokotonowy, 173 mm głośnik średniotonowy i aż trzy 173 mm głośniki niskotonowe. Odwróconą (jak w głośnikach JMLaba) kopułkę ze spieku ceramicznego zawieszono na niewielkiej fałdzie z nasycanego materiału tekstylnego. Od tyłu zamknięto ją plastikową puszką, w której umieszczono spory magnes neodymowy. W tym konkretnym przypadku głośnik jest bez ferrofluidu – świadczy o tym naklejka na puszce. Opcjonalnie, za dużą dopłatą, można kupić kolumny ze znacznie lepszym, 20 mm głośnikiem z membraną diamentową. Głośnik średniotonowy też ma membranę ceramiczną. Zawieszono ją na podwójnej fałdzie z nasączanego, tkanego materiału, wyglądającego tak samo, jak ten w kopułce. Na powierzchni membrany widać dwa czarne kółka – to element tłumienia rezonansów własnych, na górze pasma przenoszenia – po wycięciu kółek zasklepia się je przypominającym gumę materiałem. Kosz jest bardzo solidny, odlewany. Fantastycznie wygląda też układ napędowy, z frezowanych elementów ze stali szlachetnej i mocnym magnesem. Cała część średniowysokotonowa jest zamknięta poziomą półką i mocno wytłumiona. Poziomych wzmocnień – bo tak ta odgroda także działa – jest zresztą więcej. Mamy pięć kolejnych wieńców i jeszcze jedną odgrodę, tuż przy dole kolumny. To pod nią umieszczono i zaizolowano mechanicznie część zwrotnicy, jej sekcję średniowysokotonową. Część niskotonowa jest osobno, w komorze głośników niskotonowych. Te mają średnicę 173 mm każdy, także one zakryte są siateczką chroniącą kruche membrany, jednak tutaj zawieszenie jest gumowe. W zwrotnicy widać pięć cewek Intertechnika – cztery z rdzeniem proszkowym i jedną ze stałym – dwa oporniki masowe i pięć kondensatorów elektrolitycznych, także od Intertechnika. Jak czytamy w materiałach firmowych, w sekcji pod spodem znajdziemy szlachetne kondensatory polipropylenowe, srebrno-złote Mundorfy, a także taśmowe cewki powietrzne. Głośniki połączone są plecionkami – część średniowysokotonowa z miedzi i srebrzonej miedzi, a niskotonowa z grubszych, miedzianych. Na tych ostatnich naniesiono napis „Made by Alfatec”. Nie wyglądają na zbyt drogie. Pomiędzy dolną i górną częścią zwrotnicy mamy jednak znacznie lepsze, plecione, podobnie do kabli Kimbera, kable Clearwater Podział między głośnikami ustalono na 170 i 3400 Hz, głośnik średniotonowy pokrywa więc większą, najważniejszą część pasma. Inaczej niż zwykle, Ronald Gauder wybrał do podziału zwrotnice o bardzo stromych zboczach 50 dB/oktawę. Ma to swoje daleko idące implikacje w dźwięku, o czym pisałem. Być może jednak najważniejszy jest sposób, w jaki wykonano obudowę. To bardzo kosztowna, czasochłonna i droga technologia, polegająca na tym, że na pionowe, stalowe pręty (tutaj jest ich sześć) nakłada się wycięte wcześniej i wyfrezowane plastry – w przypadku Isophona są to płyty MDF o grubości 38 mm, przełożone 3 mm elementami z miękkiego materiału, powleczonego silikonem. Całość jest mocno ściskana. Nie jest to oczywiście pierwsza taka obudowa – przypomnijmy chociażby testowane w „High Fidelity” greckie kolumny Mythos Ligeia, czy włoskie Eventus Audio. W ofercie Isophona jest to jednak pierwsza tego typu kolumna. Front testowanych kolumn, również z płyty MDF, pokryty jest czarnym lakierem o ładnej, nierównej fakturze. Głośniki maja kształt lutni, tj. zwężają się ku tyłowi, mają obłe ścianki i nie ma klasycznej tylnej ścianki. Dlatego na dole wycięto część tyłu i przykręcono tam tabliczkę znamionową z pojedynczymi gniazdami głośnikowymi WBT 0765 z serii Midline. Są tam również złocone gniazda oraz zwora, którymi możemy regulować ilość niskich tonów: -1,5/0/+1,5 dB. System ten nazwano Dynamical Bass Control. Kolumny podstawiono na czterech, bardzo ładnych, regulowanych kolcach. Isophony budowane są w Niemczech, w Renningen, gdzie firma przeniosła się w 1997 roku. Dane techniczne (wg producenta): Producent: Pobierz test w PDF |
||||||||||||
g a l e r i a
|
System odniesienia
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity