pl | en

KOLUMNY GŁOŚNIKOWE ⸜ podłogowe

APERTURA
EDENA EVOLUTION

Producent: APERTURA
Cena (w czasie testu): 40 300 zł/para

Kontakt: 2 avenue du cœur de l’Ouest
44390 PUCEUL ⸜ FRANCE


APERTURA-AUDIO.com

» MADE IN FRANCE

Do testu dostarczyła firma: AUDIO SYSTEM


Test

tekst MAREK DYBA
zdjęcia Apertura, Marek Dyba

No 235

16 listopada 2023

Francuska firma APERTURA już od początku lat 90. ubiegłego wieku specjalizuje się w projektowaniu i produkcji kolumn głośnikowych. Jej założycielem, szefem i głównym konstruktorem jest Christian Yvon, który w przeszłości współpracował również z takimi markami jak Sonus faber, Focal, czy Goldmund. Do testu trafiła najnowsza wersja znanego wcześniej modelu o nazwie Aperture Edena Evolution.

ÓWIĄC WPROST, APERTURA NIE NALEŻY do marek znanych z okładek największych magazynów, a i wśród audiofilów rozpoznawalność brandu pewnie nie jest zbyt wysoka. Dzieje się tak w przypadku wielu producentów, zwłaszcza tych niewielkich, rodzinnych, którzy swoje wysiłki skupiają przede wszystkim na tworzeniu najlepszych możliwych produktów dla odbiorców we własnym kraju, a w mniejszym stopniu na marketingu. Wychodzą oni z założenia, że dobry produkt obroni się sam. Z jednej strony to jest prawda, ale zwykle w praktyce sprawdza się dopiero, gdy za jego słuchanie bierze się doświadczony miłośnik muzyki, którego bardziej interesuje jej najlepsze możliwe odtworzenie, a mniej rozpoznawalność (i „odprzeda walność”) marki. Czyli rzadziej niż częściej.

Jest jednakże dodatkowy plus takiego podejścia: w większości przypadków za relatywnie rozsądne pieniądze dostajemy produkty warte zdecydowanie więcej niż sugeruje ich cena, zwłaszcza biorąc pod uwagę, iż oczekiwania wyznaczają produkty tych bardziej znanych marek. To, co proponują mali producenci, to zazwyczaj produkty z duszą, bo ich twórcy traktują każdy model tak, jakby tworzyli go dla siebie, tak by mogli być z niego dumni. Są więc dopieszczone w najmniejszych szczegółach, ponieważ nie muszą być wprowadzane na rynek zgodnie z wyznaczonym harmonogramem.

Apertura

DO TEGO GRONA ZALICZYŁBYM, urzędującą niedaleko Nantes w zachodniej Francji, firmę Apertura. Jak można przeczytać na firmowej stronie ich pomysł na budowę kolumn polega w pierwszym rzędzie na minimalizmie. Rzecz nie tyle w minimalizmie formy charakterystycznym dla wielu skandynawskich marek, ile w eliminacji (zminimalizowaniu) wszelakich wad, problemów, niedogodności – jednym słowem wszystkiego, co degraduje jakość dźwięku, co go zniekształca. Dopiero po zakończeniu tego procesu można, zdaniem inżynierów Apertury, dopracować jakość oferowanego brzmienia.

CHRISTIAN YVON, założyciel firmy, rozwijanie swojej koncepcji kolumn głośnikowych zaczął od ich „mózgu”, czyli od zwrotnicy. Jednym z pierwszych jego osiągnięć, które pozwoliły mu zaistnieć w świadomości wielu audiofilów i zyskać branżowe uznanie, były stworzone wraz z Georgem Bernardem dla Goldmunda takie modele jak Dialogue, Apologue i Epilogue. Jego koncepcja była wręcz rewolucyjna zarówno za sprawą wnętrze, jak i formy tych kolumn, w których każdy przetwornik pracował w osobnej obudowie.

Pomimo sukcesów francuski inżynier kontynuował rozwój swojej koncepcji „kolumn idealnych” studiując wszelkie problemy, przed którymi stają konstruktorzy takich komponentów. Od początku Yvon był zdania, że to zwrotnica jest mózgiem każdej kolumny, a także że istniejące rozwiązania są dalekie od ideału i nie pozwalają wyeliminować wszystkich problemów, a w efekcie uzyskać satysfakcjonującej go jakości brzmienia.

Prace dotyczące konstrukcji filtrów doprowadziły ostatecznie do opracowania, a następnie opatentowania, rozwiązania nazwanego DRIM – Dual Resonant Intermodulation Minimum. Jak twierdzi konstruktor, filtry DRIM umożliwiają ograniczenie pracy każdego zastosowanego głośnika do ściśle określonego, optymalnego dla danego przetwornika zakresu częstotliwości. W ten sposób można uzyskać pełną kontrolę nad zmianą fazy, wyrównanie charakterystyki częstotliwościowej, a także zminimalizowanie – jak mówi producent: niemal do zera – zniekształceń intermodulacyjnych. Słowem, wracając do tego, o czym pisałem wcześniej, możliwe jest uzyskanie minimalizmu polegającego na eliminacji problemów związanych nieodłącznie ze zwrotnicami stosowanymi w kolumnach głośnikowych.

Prace prowadzone już w ramach własnej, założonej ponad 40 lat temu firmy, nie ograniczały się bynajmniej do samych zwrotnic. Obejmowały one również szereg innych aspektów budowy kolumn, takich jak elektromagnetyzm, materiały stosowane do budowy głośników, obudów oraz tłumiące, ale również akustykę obudowy (dyfrakcje, fale stojące, rezonanse, dyfuzję i pochłanianie fal dźwiękowych) i jej optymalną konstrukcję mechaniczną. Znalezienie rozwiązań każdej z tych kwestii doprowadziło do powstania szeregu modeli sprzedawanych pod marką Apertura.

Wszystkie modele tej francuskiej marki, a jest ich obecnie osiem, to konstrukcje dwudrożne; jest nią nawet topowa Enigma Mk II. Cztery kolejne modele (Armonia, testowana Edena, Adamante i wspomniana Enigma) korzystają z wysokotonowych głośników wstęgowych i jednego, bądź dwóch nisko-średniotonowych. Podkreślmy jednakże raz jeszcze, iż nawet w przypadku modeli trzygłośnikowych są to konstrukcje dwudrożne. W czterech niższych modelach zamiast głośników wstęgowych do odtwarzania wysokich tonów stosowane są kopułki, tzw. „Ring Radiatory” i jedynie otwierająca ofertę Swing to kolumna podstawkowa, reszta to mniejsze bądź większe modele wolnostojące.

Edena Evolution

EDENA EVOLUTION TO TRZECI OD GÓRY model w ofercie Apertury. To konstrukcja dwudrożna, trzygłośnikowa w obudowie wentylowanej bas-refleksem skierowanym do tyłu.

⸜ PRZETWORNIKI • Na dole (acz w praktyce fizycznie przetwornik ten umieszczono dość wysoko, w górnej połowie wysokości frontu obudowy) pracuje, odziedziczony po poprzedniej wersji Edeny, 22-centymetrowy (8-calowy) głośnik nisko-średniotonowy o firmowej nazwie Isotactic Matrix z membraną z plecionki kompozytu polipropylenowego (jeśli się nie mylę to produkt Seasa). Producent stosuje te przetworniki również w innych modelach wskazując, iż materiał z którego je wykonano łączy szereg zalet, w tym odpowiednią sztywność, lekkość i dobre tłumienie wewnętrzne.

Powyżej głośnika nisko-średniotonowego pracuje drugi przetwornik, wstęga wysokotonowa. Jest to modyfikowany przetwornik Fountec Neo X2, który – obok przeprojektowanej zwrotnicy – jest drugą najistotniejszą zmianą w stosunku do oryginalnej wersji tego modelu. Ten przetwornik z metalizowaną, polipropylenową membraną posiada dwukrotnie większą powierzchnię emitującą dźwięk (8 x 120 mm vs 6 x 60 w oryginalnej wersji), a to z kolei ogranicza ruch membrany i w efekcie przekłada się na mniejsze zniekształcenia. Wstęgę umieszczono blisko bocznej krawędzi frontu kolumny.

W teorii możliwe są więc dwa ustawienia (czyli wybór, która kolumna jest prawą, a która lewą), acz sugeruję rozpoczęcie eksperymentów z wstęgami po wewnętrznej stronie, jako że tak swoje kolumny ustawia producent i takie były wnioski z moich eksperymentów. Co ciekawe, obok znajduje się podobnej wielkości, co sama wstęga, kawałek filcu, albo podobnego materiału, wpuszczony w powierzchnię frontu. To element charakterystyczny dla kolumn tej marki, którego funkcją, oprócz ozdobnej, jest redukcja odbić fal dźwiękowych do frontu. Producent dostarcza kolumny z mocowanymi na magnesy maskownicami, acz na czas odsłuchu sugerowane jest ich zdejmowanie.

⸜ OBUDOWA • Niezwykle ciekawym elementem konstrukcji tego modelu jest jego obudowa. Zanim o niej, wspomnę, iż te dość ciężkie kolumny dostarczane są w aż trzech kartonach – ich rozpakowywanie jest więc niezłą zabawą. W środku ostatniego z nich, oprócz samych kolumn, znajdziecie państwo wspomniane maskownice, ale i kolejne pudło, tym razem z elementami cokołu obydwu kolumn. By je zamontować należy kolumnę postawić „na głowie”, a następnie przykręcić do jej spodu dwie metalowe (aluminiowe) poprzeczki. Każda z nich ma inną długość i nie są one przykręcane równolegle do siebie, ale do przedniej i tylnej ścianki. Do każdej wkręca się po dwa regulowane (wygodnie, pokrętłami od góry) kolce.

Te pełnią jedynie funkcje pomocnicze, jako że kolumna ma się opierać przede wszystkim na wykonanym z nierdzewnej stali stożku, który wkręca się niezależnie w otwór znajdujący się dokładnie pod środkiem ciężkości tej niesymetrycznej konstrukcji. Pozostałe, regulowane kolce służą jedynie podparciu i wypoziomowaniu całej konstrukcji, ale to właśnie na owym piątym kolcu ma się opierać większość masy i to on ma odprowadzać wibracje z kolumny do podstawy. Niby nic, a jednak widać, że wszystko jest tutaj przemyślane. A to tylko jeden z niezwykłych elementów konstrukcji Edeny Evolution.

Kształt obudowy, jak już zasugerowałem, jest niesymetryczny. Nie ma w niej bowiem równoległych powierzchni poza górną i dolną. Ścianki boczne są wypukłe i różnej długości, a płaska tylna ma dużo mniejszą szerokość niż (także płaska) przednia. Razem tworzą więc oryginalny kształt mający optymalizować brzmienie uzyskiwane z tych kolumn. Na tylnej ściance, obok wylotu tunelu b-r, znajdują się również wysokiej klasy pojedyncze gniazda głośnikowe z posrebrzanej miedzi.

Wewnątrz, jak podaje producent, kolumny zostały wzmocnione w krytycznych miejscach, a niektóre panele (zgaduję, że przede wszystkim przedni) mają większą grubość. Zastosowano w nich również wewnętrzną ramę z wieloma wnękami usztywniającymi konstrukcję, a w wybranych miejscach zaaplikowano materiały tłumiące. Jak podkreśla producent, tłumienie wibracji odgrywa w jego konstrukcjach ważną rolę, stąd wybrano aż trzy rodzaje różnych materiałów tłumiących.

⸜ WYKOŃCZENIE • Wykonanie kolumn, oceniając na podstawie dostarczonej pary, stoi na najwyższym poziomie. Dostępne są dwa rodzaje wykończeń, satynowe i błyszczące z tym, że w tym pierwszym dostępny jest jedynie kolor american walnut (orzech), a w tym drugim do wyboru mamy pięć wersji, trzy „drewniane” oraz białą i czarną.

Kolumny prezentują się naprawdę dobrze – używanie argumentu o wrażeniach innych domowników może być czasem krytykowane, czy nawet wyśmiewane, ale tym, którzy z ich zdaniem muszą się liczyć wybierając sprzęt dla siebie podpowiem, że moja lepsza połowa (po kilkunastu już latach mojego recenzowania i setkach komponentów, które przewinęły się przez pokój) nieczęsto zwraca na nie uwagę, a jeszcze rzadziej je chwali. Tym razem jednakże usłyszałem, że to „bardzo ładne” kolumny.

ODSŁUCH

⸜ JAK SŁUCHALIŚMY • Apertura Edena Evolution zagrały w moim systemie referencyjnym ze wzmacniaczem dzielonym Circle Labs (przedwzmacniacz P-300 i końcówka mocy M-200 połączone interkonektem XLR KBL Sound Himalaya II) do którego sygnał przesyłany był z LampizatOra Pacific 2 na przemian z gramofonem J.Sikora Standard Max z ramieniem KV12Max i wkładką typu MC, Air Tight PC-3. Sygnał z gramofonu wzmacniał mój GrandiNote Celio mk IV.

DAC z przedwzmacniaczem łączył interkonekt analogowy RCA Soyaton Benchmark, przedwzmacniacz gramofonowy połączony był kablem Bastanis Imperial (RCA), a kable głośnikowe to Soyaton Benchmark. Kable USB i Ethernet w systemie plików to produkty David Laboga Custom Audio. W części testu kolumny napędzany były również mocną integrą lampową, Audio Hungary Qualiton A75 z lampami KT170, a dodatkowym źródłem sygnału był inny znakomity DAC, Weiss Helios.

»«

˻ 1 ˺ USTAWIENIE • KOLUMNY APERTURA EDENA EVOLUTION trafiły do mnie w nie najlepszym momencie. Jeszcze przed tegoroczną wystawą Audio Video Show wpadł do mnie dawno nie widziany „kumpel” i został ze mną przez dwa tygodnie (skutecznie eliminując mnie z w uczestnictwa w wystawie), a nawet gdy już udało mi się go pozbyć to skutki jego wizyty, m.in. przytkane uszy zostały ze mną jeszcze ponad tydzień. I w takich właśnie okolicznościach przyrody przyszło mi na początku słuchać francuskich kolumn. Dopiero, szczerze mówiąc, na ostatnie trzy dni przed (spóźnionym) oddaniem tekstu odzyskałem słuch na tyle, by mieć szansę usłyszeć co te niezwykłe konstrukcje naprawdę potrafią.

Kolumny zagrały u mnie już wcześniej i pomimo byle jakiego ustawienia i mocnego ograniczenia tego, co byłem w stanie usłyszeć odnosiłem wrażenie, że to może być „moja bajka”. Niemniej, po odzyskaniu słuchu zacząłem walczyć z ich ustawieniem i, jak się okazało, efekty były warte poświęconego czasu. Jedna kwestia, o które wspominałem, to wybór tego, po której stronie maja być wstęgi wysokotonowe.

Dość szybko ustaliłem, że ustawienie stosowane przez producenta, z wysokotonowcami między kolumnami jest lepsze. Podejrzewam, że tak właśnie będzie w zdecydowanej większości przypadków, acz próba z odwrotnym ustawieniem nic was nie będzie kosztować (poza czasem) i może być ciekawym doświadczeniem – próbujcie więc!

Pozostała jeszcze kwestia tego, czy ustawiać je na wprost, co trochę sugeruje nieregularny kształt obudowy, czy jednak skręcić je do środka, co robię w przypadku niemal wszystkich goszczących u mnie kolumn. Tu również opis producenta sprawdził się w stu procentach. Przy ustawieniu na wprost scena jest imponująca, naprawdę szeroka, a dźwięk wypełnia cały pokój, a nawet tzw. sweet spot robi się bardzo szeroki. Robi to duże wrażenie, acz po chwili zaczęło do mnie docierać, że nie idzie za tym precyzja opisu wydarzeń rozgrywających się na owej ogromnej scenie. A to przecież jeden z ważnych (przynajmniej dla mnie) elementów prezentacji.

Zabrałem się więc za szukanie ustawienia bardziej trafiającego w moje gusta. Gdy zacząłem kolumny skręcać do środka szerokość sceny się zmniejszyła, ale definicja źródeł pozornych, ich lokalizacja i separacja na scenie, a nawet gradacja planów uległy zdecydowanej poprawie. Było mniej efektownie, ale prawdziwiej. To oczywiście rzecz gustu – wyjątkowo szeroka scena może się podobać, ale dla mnie ta ostatnia wersja była tą zdecydowanie lepszą, więc skończyłem z ustawieniem z wstęgami skierowanymi niemal wprost na moje uszy.

Producent sugeruje, że rozstaw kolumn powinien wynosić nie mniej niż dwa metry (u mnie było nieco więcej), a odległość od ściany za kolumnami to już trochę rzecz gustu. Przy bas-refleksie skierowanym do tyłu przysunięcie kolumn do ściany skutkowało wzmocnieniem dołu pasma, odsuniecie jego większą precyzją. U mnie stanęło na 50 cm co dawało, na moje uszy, najlepszy balans między ilością i precyzją niskich tonów, a w rezultacie najlepszy balans tonalny całej prezentacji.

No i w kończy ostatnia kwestia, czyli kolce. Ten główny po prostu się wkręca, a wszelkie regulacje wykonuje się dodatkowymi. Gdy na początku ustawiałem kolumny, jeszcze wciąż odczuwając mocno skutki wizyty „kumpla”, wkręciłem wszystkie kolce, sprawdziłem, czy kolumny stoją stabilnie i na tym się skończyło. Gdy teraz przyjrzałem się ich spodom okazało się, że owo pierwotne ustawienie nie ma nic wspólnego z sugerowanym, jako że owe środkowe kolce w obu kolumnach w ogóle nie dotykały platform, na których Apertury stały. Grało to, na ile słyszałem, całkiem dobrze, dość równo, ale hmmm... dość lekko. Przyjąłem założenie, że ten model tak po prostu ma.

Gdy jednak pobawiłem się kolcami tak, by przede wszystkim oparły się na tych środkowych, a potem również delikatnie pochyliłem je do przodu, by skompensować ich podwyższenie związane z zastosowanie platform, usłyszałem wyraźnie inny i bez wątpienia lepszy dźwięk. Gwoli jasności, zwykle kolumny powinny być wypoziomowane, a ja jedynie z racji ich sztucznego podwyższenia zdecydowałem się na wersję z delikatnym obniżeniem ich przodów. Takie ustawienie w danych warunkach dawało najrówniejszy w całym paśmie dźwięk.

˻ 2 ˺ DŹWIĘK • Prawidłowo ustawione kolumny po pierwsze przestały grać tak „lekko” jak wcześniej. Tak jakby „uziemienie” środka masy konstrukcji, czy raczej sprzęgnięcie jej z (pośrednio, ale jednak) podłogą spowodowało dodanie masy do dźwięku. Nie miało to nic wspólnego ze sztucznością, czy podbarwieniem dźwięku. Odebrałem to jako uzyskanie zakładanego przez producenta dźwięku. Ten bowiem był równy i czysty w całym paśmie, ale teraz w końcu był również pełny i dociążony.

Poprawiła się i to do poziomu „absolutnie bez zarzutu” spójność dźwięku. Konstrukcje dwudrożne (te dobre) mają to do siebie, że spójność ich prezentacji jest zwykle znakomita, ustępująca jedynie jednogłośnikowym konstrukcjom. Tyle że ta konkretna zaleta tego typu konstrukcji stała się oczywista tak naprawdę dopiero po prawidłowym ustawieniu Apertur na kolcach. A gdy się już pojawiła to, w pewnym sensie, zniknęła, jako że przestałem słyszeć kolumny, które w dużym stopniu zniknęły z pokoju zostawiając mnie sam na sam z muzyką.

Kolejny efekt, a mianowicie poprawienie czystości i transparentności dźwięku, lepszy wgląd w jego głębsze warstwy i lepsza czytelność drobnych detali i subtelności, był nie mniej ważny dla jakości i charakteru prezentacji. O tym, jak sądzę, pisze producent, mówiąc o eliminacji (minimalizacji) wszystkich elementów przeszkadzających w uzyskaniu poprawnego, niezniekształconego dźwięku. Podkreślę więc raz jeszcze, że właściwie ustawienie Apertur Edena Evolution jest kluczem do tego, by usłyszeć pełnię ich możliwości. A te są naprawdę duże więc pomimo, być może, dłuższego niż w przypadku innych konstrukcji, procesu ustawiania kolumn w pokoju, warto poświęcić nań tyle czasu, ile okaże się konieczne.

Moje pierwsze wrażenie (to niesłuszne, mówiące o pewnej lekkości dźwięku) sprawiło, że nawet po uzyskaniu optymalnego dźwięku pierwsze kilka albumów zawierało jedynie dość „lekką” akustyczną muzykę. Na gitarach grali dla mnie PAT METHENY z What it’s All About, czy SYLVAIN LUC z Simple Song, a ich dźwięk okazał się niezwykle głęboki i naturalny. Głęboki, bo teraz udział pudeł rezonansowych gitar był większy, pełniejszy, de facto dopiero teraz balans między „drewnem” a strunami był prawidłowy. W efekcie dźwięk był niezwykle spójny, barwny, nasycony, a jednocześnie zachwycał ilością detali.

Prezentacja bynajmniej nie skupiała się na tych ostatnich, niemniej stanowiły one niezwykle ważny element bogatej całości. Odgłosy palców przesuwających się po strunach, delikatne flażolety, czy stuknięcia palców w pudło, były, obok wiernie oddanej barwy instrumentów, tym co sprawiało, że wrażenie obecności muzyków zdecydowanie się pogłębiło, że stali się oni prawdziwie obecni. To z kolei przełożyło się na większe zaangażowanie słuchacza – czyli mnie – w muzykę. A to z kolei pokazało, że Edeny Evolution nie są idealnymi kolumnami jeśli mają jedynie przygrywać w tle.

Niezależnie od tego bowiem, czy starałem się krytycznie słuchać dźwięku płynącego z głośników na potrzeby tej recenzji, czy próbowałem robić coś innego z muzyką w tle, czy grałem ulubione albumy, czy Roon albo Qobuz same dobierały utwory, których wcześniej w ogóle nie znałem, prezentacja niemal zawsze skutecznie przyciągała moją uwagę. Przy tym, co ważne, kolumny bardzo dobrze różnicowały jakość nagrań i to bez zbędnego „okrucieństwa”.

Różnica między plikami granymi z lokalnego serwera i z Qobuza generalnie rzecz biorąc po wszystkich ulepszeniach mojego systemu plików zmalała do poziomu, przy którym w końcu słucham streamowanej muzyki z przyjemnością, bo jakość dźwięku zaczyna być porównywalna (nie do końca ta sama, ale to już nie jest koszmarna różnica, jaką słyszałem kiedyś) i tak to właśnie pokazały Apertury. Wyraźniej natomiast różnicowały jakość samych nagrań wyraźnie wskazując te słabsze, ale nawet je próbując zagrać bez uwypuklania ich słabości. Najmocniej chyba pokazywały słabości realizacji/wydań w zakresie dynamiki, choć te, w których brakuje przestrzeni, które są płaskie, także z testowanymi kolumnami mocniej niż zwykle mnie „uwierały”. Braki dynamiki dość mocno mi doskwierały na niektórych krążkach, ponieważ ten aspekt prezentacji muzyki jest mocną stroną modelu Edena Evolution i mówię tu zarówno o skali makro, jak i mikro.

Tą pierwszą testowane kolumny popisywały się w nagraniach rockowych, czy nawet metalowych, bo zarówno AEROSMITH z nowego wydawnictwa Greatest hits na winylu, jak i AC/DC z Highway To Hell dali „czadu”, że tak to ujmę. Dynamika i energetyczność prezentacji były znakomite, wspierał je zaskakująco dobry, pewny PRAT (tempo, rytm i timing), brzmienie było otwarte, szybkie i uporządkowane, a przy tym gęste. Znakomicie wypadały więc, tak istotne w obu przypadkach, wokale i gitary elektryczne – pełne, wręcz gęste, kipiące energią, emocjami i detalami sprawiającymi, że temperatura w pokoju wyraźnie się podniosła i nie było mowy o robieniu czegokolwiek innego poza przytupywaniem do rytmu.

Podobnie zresztą odebrałem dynamikę, a nawet rozmach prezentacji słuchając MOZARTA czy BEETHOVENA. Ale i mniejszych składów grających, choćby, VIVALDIEGO, gdzie jeszcze większą rolę odgrywała dynamika w skali mikro, wzbogacająca zaró wno brzmienie każdego z instrumentów, jak i prezentację jako całość. W obu przypadkach równie ważna była czystość i przejrzystość prezentacji umożliwiające przyjrzenie się dowolnym warstwom muzyki, czy grupom instrumentów.

Wspominałem wcześniej, że skręcenie kolumn do środka ogranicza szerokość sceny, gwoli ścisłości w większości przypadków do rozstawu kolumn. Zwiększyło jednocześnie jej głębię i precyzję lokalizacji. Wspominając o wzroście precyzji po prawidłowym ustawieniu kolumny na kolcach nie dookreśliłem, że owa precyzja wynikała bardziej z wypełnienia, masy, gęstości i wielkości niż superprecyzyjnego konturowania każdego ze źródeł pozornych. Tego ostatniego specjalnie nie lubię i pewnie dlatego charakter francuskich kolumn tak bardzo przypadł mi do gustu, nawet jeszcze przed pełnym odzyskaniem słuchu.

Słuchanie wielkiej orkiestry z testowanymi kolumnami z racji perspektywy przypominało mi nieco wizytę w filharmonii i zajęcie w niej dość odległego od sceny miejsca. Jednocześnie intensywność, dynamika i energia dźwięku, wieloplanowość oraz głębia sceny sprawiały – co w moim pokoju odsłuchowym nie zdarza się zbyt często – że nawet ze zdecydowanie większymi kolumnami, intensywność przeżyć, owo odczucie fizycznego odczuwania muzyki, były wyjątkowe. W przypadku kwartetów smyczkowych, gdzie siłą rzeczy scena była mniejsza, świetnie prezentowane były nie tylko lokalizacja, trójwymiarowość i obecność poszczególnych instrumentów, ale i uchwycone w nagraniu elementy akustyki. Odbiór takich nagrań był więc nieco inny, bardziej kojarzący się z kameralnym koncertem w niewielkiej sali gdzie odległość publiczności od muzyków jest zdecydowanie mniejsza, a atmosfera bardziej intymna.

Zmiana wzmocnienia na lampową integrę Audio Hungary Qualiton A75 pokazała, że francuskie kolumny potrafią oddać charakter napędzającego je wzmacniacza. Choć zestaw Circle Labs należy do tranzystorów (tak, w końcówce na wejściu jest lampa, ale przedwzmacniacz jest całkowicie tranzystorowy, więc całość zaliczam jednak do urządzeń półprzewodnikóowychw) to gra dość gładkim, nasyconym, delikatnie ciepłym, ale równym dźwiękiem. A75, choć to mocny push-pull, w tej wersji na podwójnych KT170, nieco mocniej dociąża środek pasma. W efekcie dźwięk płynący z Apertur zrobił się ciut cieplejszy, ciut bardziej skupiony w (szerokim) środku pasma, acz nadal wybitnie spójny, płynny i gładki.

Nagrania wokalne w tym zestawieniu jeszcze bardziej łapały za serce, że tak to ujmę, wyższą, a może po prostu bardziej bezpośrednio przekazywaną ekspresyjnością. Węgierski wzmacniacz napędzający Apertury chyba nawet jeszcze lepiej niuansował właśnie stronę emocjonalną nagrań, a charyzma takich wokalistów jak JANIS JOPLIN, ETTA JAMES, czy STEVEN TYLER była z nim jeszcze bardziej oczywista. Już nawet tylko te trzy nazwiska pokazują, że gatunek muzyczny nie grał wielkiej roli. Rock, blues, a później również jazz i ponowna wizyta w operze pokazały, że Edena Evolution to kolumny wysoce uniwersalne.

Tym bardziej, że spisywały się równie dobrze w czasie cichych wieczornych odsłuchów, jak i kilku „szaleństw” popełnionych w środku dnia z udziałem rockowych kapel. Odkręcanie głośności powyżej poziomu, na którym zwykle słucham, nie robiło na nich wrażenia. Potrafiły zachować ten sam balans tonalny, tę samą czystość i przejrzystość prezentacji. Wieczorem, pomimo grania naprawdę cicho, dźwięk nie tracił niczego ani w zakresie dynamiki, ani szczegółowości, ani balansu tonalnego, co jest wadą wielu innych konstrukcji.

Podsumowanie

NIEZALEŻNIE OD WZMOCNIENIA, a nawet od rodzaju odtwarzanej muzyki, Apertury Edena Evolution prezentowały muzykę w pełny, zrównoważony, naturalny i przyjemny sposób. To brzmienie, które właściwie nigdy nie męczy, którego można słuchać godzinami. Z jednej strony jest zrelaksowane, z drugiej dynamiczne i energetyczne. Stąd to niezwykłe połączenie przyjemności słuchania z brakiem możliwości oderwania się od muzyki. Świetny PRAT, umiejętność angażowania słuchacza realizmem prezentacji i prawdziwymi emocjami, przestrzenność brzmienia – wszystko to składa się na wybitnie spójną, gładką, delikatnie ciepłą całość, od której trudno się oderwać.

Podkreślam słowo „całość”, bo jak zapewne zauważyliście państwo, nie pisałem niemal w ogóle o basie, wysokich, czy średnicy, chcąc podkreślić naturalność i spójność brzmienia tych kolumn. Tu liczy się muzyka, a nie potęga basu, czy lśnienie góry pasma. Basu jest właściwie zawsze tyle, ile trzeba, przy odpowiednim ustawieniu (to kwestia przede wszystkim odległości od ściany) jest on szybki, zwarty, a charakterystycznego dla konstrukcji z b-r przeciągania właściwie nie słychać. Góra, choć reprodukowana przez „metalową” wstęgę, nie ma w sobie ostrości, czy agresji, ale jest otwarta i dźwięczna doskonale uzupełniając średnicę. Ta ostatnia jest gęsta, delikatnie ciepła, nasycona, a odpowiednim wzmacniaczem można ją jeszcze troszkę bardziej wypełnić i sprawić, by była jeszcze bardziej obecna.

Wszystko to w trakcie słuchania muzyki traci na znaczeniu, bo liczy się właśnie muzyka i umiejętnie przekazane emocje. Apertury Edena Evolution nie należą do kolumn tanich, ale grają znakomicie. Jeśli to właśnie spójność i naturalność brzmienia są priorytetami, będą one jednym z najlepszych znanych mi w tej cenie wyborów.

Dane techniczne (wg producenta)

Pasmo przenoszenia: 35-30 000Hz/ +-3 dB
Skuteczność: 89 dB/2,83 V/1 m
Impedancja nominalna: 8 Ω
Obudowa: wentylowana bas-refleksem skierowanym do tyłu
Przetworniki: 22 cm głośnik nisko-średniotonowy „Isotactic matrix”, wysokotonowa wstęga 8 x 120 mm
Punkt podziału zwrotnicy: 2,8 kHz
Terminale głośnikowe: pojedyncze
Wymiary (szer. x wys. x gł.): 235 x 317 x 1110 mm; z metalową podstawą: 328 x 317 x 1149 mm
Waga: 32,4 kg/szt.

Dystrybucja w Polsce

AUDIO SYSTEM

ul. Waliców 20
00-851 Warszawa ⸜ POLSKA

www.AUDIOSYSTEM.com.pl

Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ.

www.AIAP-online.org



System referencyjny 2022

ŹRÓDŁA CYFROWE

1. Pasywny, dedykowany serwer z WIN10, Roon Core, Fidelizer Pro 7.10
• karty JCAT XE USB i JCAT NET XE recenzje › TUTAJ + zasilacz Ferrum HYPSOS SIGNATURE recenzja › TUTAJ
• JCAT USB ISOLATOR, optyczny izolator LAN + zasilacz liniowy KECES P8 (mono)
• przełącznik LAN: Silent Angel BONN N8 recenzja › TUTAJ + zasilacz liniowy Forester recenzja › TUTAJ

2. Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr PACIFIC recenzja › TUTAJ + Ideon Audio 3R Master Time recenzja › TUTAJ

ŹRÓDŁO ANALOGOWE

1. Gramofon J.Sikora STANDARD w wersji MAX recenzja › TUTAJ
• ramię J.Sikora KV12
• wkładka Air Tight PC-3

2. Przedwzmacniacze gramofonowe:
• ESE Labs NIBIRU V 5 recenzja › TUTAJ
• Grandinote CELIO Mk IV recenzja › TUTAJ

WZMACNIACZ

1. Wzmacniacz zintegrowany GrandiNote SHINAI recenzja › TUTAJ

2. Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio SYMPHONY II (modyfikowany)

3. Przedwzmacniacz liniowy AudiaFlight FLS1 recenzja › TUTAJ

KOLUMNY

1. GrandiNote MACH4 recenzja › TUTAJ

2. Ubiq Audio MODEL ONE DUELUND EDITION recenzja › TUTAJ

OKABLOWANIE

1. Interkonekty analogowe:
• Hijiri MILLION KIWAMI
• Bastanis IMPERIAL x 2 recenzja › TUTAJ
• Hijiri HCI-20
• TelluriumQ ULTRA BLACK
• KBL Sound ZODIAC XLR

2. Interkonekty cyfrowe:
• David Laboga EXPRESSION EMERALD USB x 2 recenzja › TUTAJ
• David Laboga DIGITAL SOUND WAVE SAPPHIRE x 2 recenzja › TUTAJ

3. Kable głośnikowe:
• LessLoss ANCHORWAVE

4. Kable zasilające:
LessLoss DFPC SIGNATURE, Gigawatt LC-3 recenzja › TUTAJ

ZASILANIE

1. Kondycjoner Gigawatt PC-3 SE EVO+ recenzja › TUTAJ

2. Kabel zasilający AC Gigawatt PF-2 Mk 2

3. Dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y

4. Gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)

ANTYWIBRACJA

1. Stoliki:
• Base VI
• Rogoz Audio 3RP3/BBS

2. Akcesoria antywibracyjne
• platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16
• nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII
• nóżki antywibracyjne Franc Accessories CERAMIC DISC SLIM FOOT
• nóżki antywibracyjne Graphite Audio IC-35 recenzja › TUTAJ i CIS-35 recenzja › TUTAJ