GRAMOFON Roksan
Producent: ROKSAN |
Test
Tekst: WOJCIECH PACUŁA |
No 211 1 listopada 2021 |
AINTERESOWANIE PŁYTAMI WINYLOWYMI, głównie w kulturze popularnej, ale i w tradycyjnym audio, ma niespodziewany efekt uboczny w postaci presji wywieranej na audiofilskie firmy, mającej wymusić na nich bardziej „ludzkie” podejście do klienta, czyli do nas. Pomyślmy bowiem, z czym kojarzy się nam high-end. Prawdę mówiąc, a mam w tym wieloletnie doświadczenie, łatwiej mi powiedzieć, z czym się nie kojarzy: z niezawodnością, udanym projektem plastycznym, przyjazną obsługą, dokładną i przejrzystą instrukcją użytkowania, profesjonalnym serwisem itd. – lista jest długa. Urządzenia audiofilskie, bo chodzi nie tylko o najdroższe produkty, przez lata kierowane były do hobbystów, fanów, ludzi „zajawionych”, dla których były to mało znaczące przeszkody na drodze do „nirwany” w postaci dobrego dźwięku. Może i uśmiechy politowania, kiedy to nasz odtwarzacz CD odmawiał współpracy w połowie pokazu urządzonego dla naszych niewierzących braci, były trochę irytujące, tym bardziej, że ich prosta miniwieża odtwarzała wszystko, jak leci. Wystarczyło jednak policzyć do dziesięciu, potem jeszcze raz i jeszcze, a po jakimś czasie, może nawet już po dwóch dniach, byliśmy na tyle uspokojeni, aby spróbować posłuchać czegoś dla przyjemności, a nie tylko po to, aby sprawdzić, na którym utworze urządzenie „się wiesza”. Te czasy już minęły. Nie ma ich. Nasza branża najpierw się znacząco skurczyła, oddając pola telewizji, grom komputerowym i internetowi, a potem zaczęła się odradzać. Odrodzenie to jednak zawdzięczamy ludziom, którzy przyszli do niej z innych nisz, w których tego typu problemy nie są aż tak dokuczliwe i którzy przenoszą na audio swoje oczekiwania związane z odtwarzaniem i użytkowaniem urządzeń audio z obsługi smartfonów, tabletów itp. Jednym słowem – ludzie oczekujący rzetelnego produktu, a nie trzymającego się siłą woli twórcy półproduktu. I dobrze, można by wykrzyknąć za klasykiem: „Alleluja i do przodu!” ▌ ATESSA TURNTABLE JEST TO, MOIM ZDANIEM, WCIĄŻ POCZĄTEK, a nie koniec drogi. Ale to dobry początek, choć najeżony przeszkodami. Najtrudniej w tym wszystkim odnaleźć się, jak myślę, producentom gramofonów. Co zakrawa na ironię, bo wielu ludzi wydaje się trafiać do audio właśnie dzięki winylowi, a przynajmniej powszechnym wyobrażeniom o tym medium. Problemem jest to, że gramofon jest najtrudniejszym do właściwego wyregulowania produktem audio. Kiedy więc trafiamy na takie promocyjne „wrzutki”, jak ta poniżej, warto się im przyjrzeć bliżej. Być może to jest kierunek, w którym powinna pójść część naszej branży: Podłącz i graj. A potem graj, graj i graj. Gramofon Attessa wyposażony jest w ramię typu unipivot, stworzone przy pomocy modelowania komputerowego przez zespół inżynierów Roksana – wszystko po to, aby twoje życie było prostsze. Bez skomplikowanej konstrukcji. Bez problemów z konfiguracją. Bez kłopotów, tylko hi-fi. To chyba pierwszy tego typu gramofon w ofercie Roksana. Jego największy hit, model Xerxes z 1985 roku, obecnie dostępny w prostszej wersji Xerxes 20 Plus, był sporej wielkości konstrukcją z wieloma blatami odsprzęganymi za pomocą punktowych elementów stratnych. Tę samą strategię Touraj Moghaddam, jej założyciel, stosuje zresztą w swojej nowej firmie, w konstrukcjach gramofonów VERTERE. Również i model Radius 7, choć wyglądający, jak produkt dizajnerski, miał aż pięć, izolowanych od siebie, modułów. Firma Roksan podkreślała zawsze, że nie chodziło w tym o „odsprzęganie”, kojarzone z systemem Acoustic Research i Linna, w którym wykorzystano sprężyny. W opisie swoich produktów Roksan używa zwrotu „izolacja bez odsprzęgania” (ang. isolation without suspension). Jak dla mnie każda izolacja mająca na celu tłumienie drgań jest „odsprzęganiem”, czyli izolacją mechaniczną dwóch (lub więcej) elementów, ale nie będziemy o to kruszyć kopie. ⸜ PODSTAWA Przejdźmy zatem do konkretów. Roksan Atessa jest gramofonem lekkim, nieodsprzęganym, z napędem paskowym. Przychodzi do nas z założonym ramieniem i skalibrowaną wkładką gramofonową. My musimy tylko ustawić przeciwwagę – w zestawie jest prosta, mechaniczna waga, z której możemy skorzystać. Nakładamy talerz, podłączamy zasilacz, sygnał wypuszczamy do wzmacniacza interkonektem i regulujemy wspomniany nacisk – i gotowe. W „kluczowych cechach”, opisie który znajdziemy w materiałach dotyczących modelu Atessa mówi się, iż „został on zaprojektowany, opracowany i zmontowany w Wielkiej Brytanii”. Jeśli „zmontowany” jest tu synonimem „wyprodukowany”, to ma to, jak sądzę, odróżnić go od wielu innych producentów, których gramofony powstają w Chinach lub w Czechach. Producent deklaruje, że podstawa została skonstruowana w sposób, który pozwala tłumić wibracje. Temu samemu służy odsprzęgnięcie silnika, za pomocą materiału przypominającego gumę, oraz antywibracyjne nóżki. Jak pisze producent, są one „inspirowane gramofonem Xerxes”. W podstawie zamontowano synchroniczny, 24-biegunowy, sterowany elektronicznie silnik. Zasilany jest on małym zasilaczem impulsowym 5 V DC. Na osi zamontowano aluminiowe kółko napędowe, z którego płaskim paskiem z gumy moment obrotowy przenoszony jest na średniej wielkości sub-talerz w charakterystycznym, pomarańczowym kolorze. Na to dopiero zakłada się talerz z ważonego dynamicznie szkła o grubości 10 mm. Aby poprawić stabilność obrotów na jego obwodzie naklejono dość ciężki, gruby kołnierz z aluminium. Na górę nakłada się matę z prasowanego filcu, w której wycięto, charakterystyczne dla Xerxesa, otwory. Aby zrealizować ideał produktu „plug-and-play”, gramofon wyposażono w zintegrowany z nim przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek MM o wzmocnieniu 42 dB. Można go też wyłączyć, małym przełącznikiem tuż obok wyjść RCA.W zestawie jest interkonekt, w którym nie ma jednak osobnej masy – tak, jak w gramofonach firmy Rega. Do gramofonu dołączana jest też przezroczysta pokrywa przeciwkurzowa. Gramofon dostępny jest w kolorach czarnymi białym. Guziczki włączające napięcie zmieniające prędkość obrotową podświetlane są na kolor pomarańczowy. ⸜ RAMIĘ Specjalnie dla tego gramofonu zaprojektowano nowe ramię o długości efektywnej 240 (9”) i masie efektywnej 14,9 g. Jest to ramię typu unipivot, to znaczy podparte zostało ono tylko w jednym miejscu. Ma ono szczególną, rzadko spotykaną konstrukcję – jest płaskie od góry, a od spodu jest wzmocnione półokrągłym elementem. Producent mówi o niej „kompozytowa”, jako że płaski element wykonano z aluminium lotniczego 5052, a spód z materiału ABS, czyli terpolimeru akrylonitrylo-butadieno-styrenowego. Aluminium zapewnia sztywność, a plastik tłumienie drgań. Ramiona gramofonowe o płaskim profilu nie są niczym nowym pomimo że rzadko się je spotyka. Warto przypomnieć, dla przykładu, ramię gramofonu NAD 5120, o tyle niespotykane, że giętkie. Był to gramofon produkowany przez czechosłowacką wówczas Teslę. Ostatnimi czasy podobną konstrukcję można było zobaczyć w gramofonie E-flat czeskiej firmy EAT (European Audio Team), należącej do Jozefina Lichtenegger. A mężem Josefiny jest Heinz Lichtenegger, szef Pro-Jecta. Trajektoria jest więc czytelna – ramię Roksana powstało, jak się domyślam, w czeskiej fabryce SEV Litovel s.r.o., będącej ekskluzywnym producentem dla obydwu wspomnianych marek. Płaska konstrukcja daje mu niezwykłą sztywność w planie poziomym i niską masę. Możemy zmienić w nim wysokość, to jest VTA, azymut oraz nacisk na igłę. Wewnątrz okablowano go przewodem miedzianym OFC o średnicy 0,08 mm. Antyskating ustawiamy za pomocą starego wynalazku, żyłki z ciężarkiem. Tutaj żyłka od strony ramienia ma gumowe kółko, które ładnie „kotwiczy” ją w wybranym rowku. ⸜ WKŁADKA Kropką nad i jest wkładka Dana, fabrycznie zamontowana i wyregulowana. Na pierwszy rzut oka widać, że jest to produkt japońskiej firmy Audio-Technica, zapewne ze zmianami zaprojektowanymi w Roksanie. Jest to wkładka typu MM z igłą o eliptycznym szlifie. Rekomendowany nacisk igły wynosi: 1,8-2,2 g (standardowo 2 g), a rekomendowana pojemność obciążenia: 50-100 pF. Rezystancja wewnętrzna to 800 Ω (± 20%) Wkładka wygląda na niedrogą, jest jednak specjalnie „podrasowana” do współpracy z tym konkretnym ramieniem i przedwzmacniaczem, co jest ważniejsze od jakości samych komponentów. ▌ ODSŁUCH ⸤ JAK SŁUCHALIŚMY Gramofon Roksan Atessa testowany był w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY. Urządzenie reklamowane jest jako „instant”, czy „plug-and-play” i tak też zostało przetestowane. Chodzi o to, że jest to kompletny gramofon, z ustawioną fabrycznie wkładką, ale i przedwzmacniaczem gramofonowym i interkonektami RCA. Razem tworzą kompletne źródło, które można podłączyć do dowolnego wejścia liniowego wzmacniacza. W drugiej części testu wypróbowaliśmy również zewnętrzny przedwzmacniacz gramofonowy, docisk do płyty i inną matę, jednak tylko po to, aby zebrać jak najwięcej informacji. Poniższy tekst jest zapisem z odsłuchu kompletnego systemu Roksana. Gramofon Atessa stanął na górnej półce z włókna węglowego, na stoliku Finite Elemente Master Reference Pagode Edition MkII. Nacisk wkładki ustawiłem za pomocą wagi REGA ATLAS, skorzystałem również z DS Audio ST-50, służącego do czyszczenia igły. Płyty użyte w teście | wybór
⸜ GEORGE MICHAEL, Faith, Epic 460000 1, LP (1987). JEDNO Z PIERWSZYCH PYTAŃ, na które każdy kupujący nowy produkt audio musi sobie zadać brzmi: „czego od niego oczekuję?” Czy wygody, wyglądu, może klasy? O dźwięku nie wspominam, bo zakładam, że kupujący produkty audio droższe niż kilkaset złotych już wiedzą, że za jakość się płaci, płacą więc przede wszystkim za dźwięk. On sam to jednak za mało, produkt audio jest złożonym kulturowo artefaktem, definiowany mnie tylko przez przywołane wcześniej rzeczy. W przypadku gramofonu Atessa na dzień dobry, niejako z marszu, otrzymujemy dopracowany wygląd i ładne wykonanie. Jest też naprawdę dobry, konkretnie uformowany, niesamowicie głęboki dźwięk. Jest w nim mocny, całkiem niski bas, jest też przyjemna góra, ale i tak najważniejsza jest w nim średnica. Tak, to tego typu produkt, z którym płyty zbytnio nie trzeszczą, nawet jeśli są to płyty używane, kupione w antykwariacie. To konstrukcja z którą każdy krążek pokazany zostanie w wyjątkowo przyjemny, przyjazny sposób, ale też taka, z którą najładniej, po prostu najlepiej wypadną płyty na których najważniejszym elementem jest wokal. |
Odsłuch rozpocząłem od, kupionej niedawno, płyty Faith GEORGE’a MICHAELA, jednego z moich ulubionych wykonawców. Mowa o pierwszym wydaniu, w bardzo dobrym stanie, ale jednakoż płycie, która ma już niemal 35 lat. Jej dźwięk przypomniał mi TO brzmienie i TAMTE lata, głównie przez nacisk postawiony przez producentów na otwarcie góry i na wyzwolenie z tej muzyki energii. Mimo że płyta ma dość jasny balans tonalny i nie ma na niej zbyt wiele basu, Roksan Atessa zagrał ją bez nadmiernego podkreślania sybilantów w głosie Michaela, szczególnie w długim pogłosie nałożonym na jego wokal. Z drugiej strony nie starał się wszystkiego zatopić w cieple. Tyle tylko, kiedy tylko płyta na to pozwala, gra niebywale wręcz ciepło. Przykładem niech będzie płyta CASSANDRY WILSON New Moon Daughter, reedycja wydana na dwóch płytach w 2013 roku przez wytwórnię Pure Pleasure. To specjalista proponujący w pełni analogowe remastery, które mają w sobie coś z „ciepła” tak oczekiwanego przez miłośników analogu. W każdym razie, Atessa pokazał ją właśnie w taki sposób – z nisko ustawionym głosem Wilson, z bardzo nisko brzmiącym basem itd. Na tej płycie usłyszałem też, że na samym dole dźwięk robi się okrągły i nie jest do końca „pilnowany”, co daje duży wolumen – to super – ale i przez co trochę się rozlewa. Potwierdziłem to zresztą z płytą DIRE STRAITS zatytułowaną Brothers in Arms, w wersji 45 RPM Mobile Fidelity. Ta wersja, w stosunku do oryginału, ma dodaną energię przy kilkuset Hz. Jest to odstępstwo od neutralności, jeśli za wzór mamy pierwsze wydanie, ale za to krok w kierunku naturalności. Rzecz w tym, że płyta ta była nagrana na szpulowy, wielośladowy, cyfrowy magnetofon Sony z sygnałem 16 bitów i 48 kHz i dopiero miks odbył się analogowo, na ½” taśmę. Płyta ma więc nieco ostrawy charakter, który raz wychodzi mocniej, a innym razem słabiej, w zależności od tego, jakie priorytety mieli konstruktorzy urządzeń „czytających”. Można oczywiście argumentować, że powinni oni dążyć do neutralności, jednak z doświadczenia wiem, że to nierealny postulat i dążenie do niego to pewna recepta na katastrofę. Brytyjski gramofon zagrał ją tak, jak sobie to założyli ludzie Mobile Fidelity, to jest w ciepły, zaokrąglony sposób, z mocnym i gęstym basem. Ten nie miał precyzyjnego uderzenia i wybrzmienia, choć nie przeszkadzało to w odsłuchu, a jego energia wręcz pomagała. Wysokie tony zostały cofnięte, co dało wrażenie głębi i nasycenia. Płyta zabrzmiała więc „analogowy”, w każdym znaczeniu tego stereotypu, sposób. Gramofon tylko tę jej właściwość podkreślił i „podkręcił”. Z płytami, na których dźwięk jest bardziej kontrolowany Atessa zagra dokładniej i precyzyjniej. Przykładem niech będzie krążek MADELEINE PEYROUX zatytułowany Careless Love. | Nasze płyty ⸜ MADELEINE PEYROUX Careless Love Rounder Record/Mobile Fidelity Sound Labs MSFL 1-284 AMERYKAŃSKA PIOSENKARKA I AUTORKA MADELEINE PEYROUX karierę rozpoczęła jako nastolatka od śpiewania na ulicach Paryża. Jej możliwości rozpoznał łowca talentów z Atlantic Records, która to wytwórnia wydała jej debiut, płytę Dreamland (1996). Na kolejną musiała czekać aż osiem lat. Wydana w roku 2004, druga w jej dorobku, płyta długogrająca Careless Love, na której znalazł się – poza jednym utworem – wyłącznie covery, w tym jej wersja utworu Leonarda Cohena Dance me to the end of love, otworzył jej jednak drogę do międzynarodowej kariery. Krążek rozszedł się w półmilionowym nakładzie, debiutując od razu na 2. miejscu jazzowej listy magazynu „Billboard”. Careless Love została wydana przez wytwórnię Rounder Records, a za jej produkcję odpowiedzialny był LARRY KLEIN. Ten amerykański muzyk i producent jest laureatem nagród Grammy za albumy Johnie Mitchell, z którą przez jakiś czas był żonaty, oraz Harbiego Hancocka. Odpowiedzialny jest również za brzmienie płyt takich artystów, jak Bobby McFerrin, Bob Dylan, Robbie Robertson, Peter Gabriel, Don Henley, Lindsey Buckingham i Randy Newman. Na płycie Peyroux za realizację dźwięku oraz miks odpowiadał HELIK HADAR, który otrzymał za nią nominację do nagrody Grammy w kategorii „Best Engineered Album, Non-Classical”. Album został nagrany w trzech studiach: Market Street, Venice oraz hollywoodzkich Paramount Recording Studios. Krążek o którym mowa ukazał się oryginalnie na płycie CD i dopiero w 2006 roku wersję Long Play przygotowało wydawnictwo Mobile Fidelity Sound Labs. Materiał ten został nagrany analogowo i zgrany na analogową taśmę master, dlatego na okładce tego wydania widnieje napis „Original Master Recording”. Krążek wytłoczono na 180 g winylu 33,3 w firmowym systemie Gain2, a za nową wersję odpowiedzialni byli STAN RICKER (!) oraz Shawn R. Britton. Dodajmy, że oryginalny album masterował, w swoim studiu, Bernie Grundman, dzisiaj najgorętsze nazwisko wśród remasteringowców. Płyta brzmi znakomicie i dobrze słychać, że skorzystano w wielu vintage’owych instrumentów oraz urządzeń do nagrywania. Co ciekawe, płyta CD brzmi cieplej i gęściej niż winyl, choć to właśnie winyl jest znacznie bardziej rozdzielczy. Obydwie wersje są znakomite! Warto jeszcze dodać, że w tym roku wytwórnia Craft Records wypuściła trzypłytową wersję albumu, na której znalazł się również koncert z2005 roku. ♦ MOFI.com PŁYTA O KTÓREJ MOWA POWYŻEJ zabrzmiała z Roksanem w bardzo dynamiczny i mocny sposób, miała niski, tym razem dobrze kontrolowany bas, ale przede wszystkim jej brzmienie sytuowało się w rejonach „ciepłych”, a nie „zimnych”. Sprawdziłem to zaraz potem z reedycją płyty MADELEINE PEYROUX Careless Love, również Mobile Fidelity, i otrzymałem podobny rezultat. Jak pisałem powyżej, akurat winyl MoFi ma ustawiony balans tonalny wyżej niż oryginał na Compact Disc. Gramofon Roksana to pokazał, nie obniżył brzmienia, a jednak – podobnie, jak przy Brothers in Arms – dały o sobie znać słodycz, ciepło i lekkie zaokrąglenie ataku. Wydaje mi się więc, że całkiem dobrze można scharakteryzować ten gramofon za pomocą tych kilku słów. Będzie to jednak charakterystyka niepełna, okrojona. Bo przecież nie jest to zbyt ciepły dźwięk. Wydaje mi się, że realizowany jest poprzez niego ideał „analogowego” brzmienia bez poświęcania różnicowania i rozdzielczości, przynajmniej do pewnego stopnia. Otrzymujemy też ładnie poukładaną, plastyczną scenę dźwiękową, która nie jest jakoś szczególnie szeroka, czy głęboka, a w której najważniejszy jest pierwszy plan. Ten zawsze jest jednak klarowny, wyraźny, trójwymiarowy. ▌ PODSUMOWANIE NAJWAŻNIEJSZE W TYM WSZYSTKIM wydaje mi się jednak coś, co przebija przez to, co powiedziałem, a co nie padło jeszcze wprost: wszystko w tym dźwięku jest na swoim miejscu. Jak każdy produkt audio, tak i ten ma swoje cechy własne, zalety i wady, to chyba jasne. Testowany gramofon nie jest idealny, bo nie potrafi w pełni kontrolować najniższego basu i podkreśla środek pasma. Ale to właśnie te elementy, wraz z innymi o których mówiłem, poskładane w świetny, naprawdę niezwykle ujmujący sposób sprawiają, że Roksan Atessa Turntable jest produktem, który wyciągamy z pudełka, stawiamy na półeczce, podłączamy do wzmacniacza i od razu otrzymujemy bardzo dobry, poukładany dźwięk, z którym nie trzeba nic kombinować. Pomysł więc firmy Roksan na gramofon „instant”, że tak powiem powiódł się w pełni. Nie trzeba się z nim gimnastykować, przychodzi niemal gotowy do użytku i w dodatku oferuje brzmienie, które jest realnie brzmieniem „analogowym”. A przy tym gra każdą płytę w równie zaangażowany sposób, czy to starszą, czy nową, czy jazz, czy metal. ■ Dane techniczne (wg producenta)
⸤ Podstawa Dystrybucja w Polsce ul. Henryka Sucharskiego 49 30-898 Kraków | POLSKA www.AUDIOCENTER.pl |
System referencyjny 2021 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity