pl | en

MUZYKA ⸜ wywiad

EL-MUZYKA W CZASACH ZARAZY

O swoich doświadczeniach opowiadają:
MAREK BILIŃSKI, KRZYSZTOF DUDA, ROBERT KANAAN, TOMASZ PAUSZEK, PRZEMYSŁAW RUDŹ i MICHAŁ WILCZYŃSKI/GAD Records

Polska | BYDGOSZCZ, GDAŃSK, SOSNOWIEC, okolice RADZIEJOWIC


MUZYKA ⸜ wywiad

Wysłuchał i wstępem opatrzył: WOJCIECH PACUŁA
Zdjęcia: archiwa rozmówców | „High Fidelity”

No 209

16 września 2021

El-muzyka to termin, którego używa się do określenia klasycznej muzyki elektronicznej. Zdaniem dziennikarza muzycznego, JERZEGO KORDOWICZA, nazwa ta została wymyślona przez CZESŁAWA NIEMENA i MARKA BILIŃSKIEGO w celu wyróżnienia stylu opartego na brzmieniu spośród innych kierunków, wspólnie zaliczanych do gatunku muzyki elektronicznej (za: ELMUZYKA.art.pl).

AK DODAJE OLGA DRENDA, omawiająca jej fenomen na łamach DWUTYGODNIKA, magazynu poświęconego kulturze, el-muzyka to specyficzny dla Polski fenomen. Muzyka syntezatorowa, jak pisze, była naturalnym środowiskiem dźwiękowym Polaków w ostatniej dekadzie PRL-u. Ignorowana w III RP nigdy nie straciła wiernych słuchaczy (wszystkie podkr. w tekście – red.) (OLGA DRENDA, Oceany i komputery, DWUTYGODNIK.com nr 131, 07.2021; dostęp: 08.09.2021).

⸜ Najnowsza płyta ROBERTA KANAANA, Atea, z pozdrowieniami; recenzja wkrótce.

O ile z drugim zgadzam się całkowicie, o tyle pierwsze jest dla mnie dość niewygodne. Oto bowiem muzyka ta była dla mnie wejściem w świat prawdziwy, świat kreatywny, w odróżnieniu od nagrywanych przeze mnie wcześniej piosenek z programu Lato z radiem, sztandarowej audycji PRI Polskiego Radia w czasach PRL. I choć „po drodze” nauczyłem się muzyki klasycznej i jazzowej, pracowałem przy nagraniach muzyki do kilkudziesięciu spektakli teatralnych, co uwrażliwiło mnie na ten typ twórczości, jedna z moich „pierwszych miłości” – właśnie el-muzyka – wciąż trwa.

Choć Jerzy Kordowicz oddaje honory wymyślenia nazwy tej specyficznie polskiej odmiany muzyki elektronicznej Niemenowi i Bilińskiemu, większą prawdą jest to, że to właśnie on ją spopularyzował. Prowadzona przez niego przez lata cykl audycji w Programie III Polskiego Radia (tzw. Trójce) nazywał się „Studio el-muzyki”. Nie dziwi więc, że rozdział monografii Antologia polskiej muzyki elektronicznej poświęcony jego osobie nosi tytuł Ojciec chrzestny el-muzyki.

Jak mówi:

Wszyscy pamiętamy brawurowo sfilmowanego przez Coppolę Ojca chrzestnego Mario Puzo. Natomiast w podobnej roli ja, jako radiowy dziennikarz, łagodzący el-muzyką rodzinne obyczaje – to dość ryzykowna metafora. No, ale jeżeli chodzi o swoisty patronat i skupienie przy sobie ludzi owładniętych podobną ideą, analogia jest nawet dość ciekawa.

Ojciec chrzestny el-muzyki, z Jerzym Kordowiczem rozmawia Marek Horodniczy, w: Antologia polskiej muzyki elektronicznej, red. Marek Horodniczy, Warszawa 2016, s. 169.

Przygotowując się do najnowszego „polskiego” wydania HIGH FIDELITY, pomyślałem, że to dobry moment, aby dowiedzieć się, jak sobie radzą moi znajomi i przyjaciele zajmujący się muzyką elektroniczną, a także zapytać o ich doświadczenia z ostatniego roku, tak innego od wszystkiego, z czym za naszego życia mieliśmy do czynienia. Chciałem wiedzieć, jak spędzili ten czas, czy było to pozytywne doświadczenie, czy negatywne, co było na plus, co na minus i jakie mają plany na najbliższą przyszłość – muzyczne i wydawnicze (nad niektórymi płytami HIGH FIDELITY objęło patronat).

W ten sposób powstało coś w rodzaju „pocztówek” od muzyków, wśród których znaleźli się: MAREK BILIŃSKI, KRZYSZTOF DUDA, ROBERT KANAAN, TOMASZ PAUSZEK oraz PRZEMYSŁAW RUDŹ (przy kolejności zastosowałem klucz alfabetyczny). Całość podsumuje MICHAŁ WILCZYŃSKI, właściciel wydawnictwa GAD Records. Zapraszam państwa do czytania i słuchania! WP

»«

MAREK BILIŃSKI 
⸤ okolice Radziejowic, południowe Mazowsze

PANDEMIA, PANDEMIA, PANDEMIA... – hit roku 2020.

W tym czasie kontynuowałem wydawanie kolejnych moich płyt na nośniku analogowym tj. na płytach winylowych. Obecnie jestem w trakcie promocji premierowej 8. płyty w formie analogowej i cyfrowej Po drugiej stronie światła. Jest to płyta koncertowa, nagrana podczas XV Festiwalu Nauki w Krakowie w 2015 roku. 

Co do pandemii, to nie odczuwam zbytniej uciążliwości, ponieważ mieszkam na wsi mazowieckiej, niedaleko Warszawy, i kontakty ograniczam do zakupów w małych sklepikach i u tutejszych gospodarzy. Prowadzenie firmy i cały cykl wydawniczy przeniosłem do internetu. Mamy XXI wiek :)

Najbardziej brakuje mi kontaktu z publicznością, brak koncertów mocno daje się we znaki. Tę pustkę wypełniam pracą wydawniczą i planami na przyszłość. Mam do wydania jeszcze kolejną płytę koncertową – będzie to podwójny album Life is music. Koncert nagrany został w przepięknej akustyce Filharmonii Szczecińskiej w 2016 roku. Muszę go trochę odkurzyć i przystosować do analogowego nośnika. Po tej płycie będzie płyta premierowa z którą chodzę już kilka lat. Co to będzie – sam nie wiem, ale będzie to niespodzianka........ MB

| BILINSKI.pl

KRZYSZTOF DUDA
⸤ Gdańsk

PIERWSZE WZMIANKI o początku pandemii zastały mnie w Zakopanem, gdzie przebywałem z żoną w DPT  Zaiksu, willi Halama. Po powrocie już były pierwsze obostrzenia. Ten czas poświęciłem na pracę twórczą. Nagrałem w ubiegłym roku trzy el-fantazje i kilka mniejszych form. W okresie wielkanocnym zagrałem krótki koncert on-line w ramach projektu „Muzycy dla hospicjum" (zob. TUTAJ). A we wrześniu następny koncert on-line dla IwE 2020 w Toruniu (zob. TUTAJ)

W międzyczasie otrzymałem miłą wiadomość, że przyznano mi Nagrodę Artystyczną Prezydenta Gdyni „Galion Gdyński" za całokształt twórczości w dziedzinie klasycznej muzyki elektronicznej (zob. TUTAJ). Było również kilka audycji radiowych poświęconych właśnie skomponowanym el-fantazjom.

Dzięki Bogu ubiegły rok minął mi w zdrowiu, ale w obecnym COVID niestety mnie nie oszczędził, konkretnie  na przełomie marca i kwietnia. Było ciężko, ale udało się wyjść z tego obronną ręką i zdobyć odporność.

W międzyczasie wydano mi dwa utwory na winylowym albumie Echo wielkiej płyty. Poszedł również do tłoczenia materiał na mój najnowszy CD For better sound, zawierający niepublikowane nagrania z przełomu lat 80. i 90. Wydawca, GAD Records, zapowiedział również wydanie limitowanej serii stu sztuk kaset magnetofonowych z tym materiałem. Właśnie dowiedziałem się, że wydawnictwo już jest gotowe (więcej TUTAJ). Obecnie pracuję nad następną, czwartą el-fantazją i będę szukał dla niej wydawcy. KD

ROBERT KANAAN
⸤ Gdańsk

CZAS PANDEMII TO W PEWNYM SENSIE czas wsobny, zamknięty, odrobinę introwertyczny. Każdy gdzieś się tam zaszył w swojej jaskini i – często – tworzył. I ja także starałem się ten czas wykorzystać twórczo. Po płycie Teardrops przyszedł czas na promyk nadziei... Być może trochę naciągniętej, jednak nie słabszej z tego powodu. Myślę, że już potrzebne, wręcz organicznie.

Jak zwykle sięgnąłem do źródeł. Nie była to (nie jest?) pierwsza ani ostatnia pandemia, jaka nawiedziła świat. W związku z tym i nadzieja nie jest jakimś nowo odkrytym zjawiskiem. Jak objawiała się wcześniej, przed wiekami, albo i przed tysiącleciami, nie tylko w naszym obszarze kulturowym?

Odkryłem pewną prawidłowość. Otóż, niemal zawsze nadzieja jest istotowo związana za światłem, przede wszystkim światłem słonecznym. I oto otworzył się wielki rozdział prastarych wierzeń, uniwersalnych pojęć i tego niezmiennego ŚWIATŁA, które na wyspach Polinezji było deifikowane jako ATEA – bóstwo Światła, Słońca, Blasku, a pośrednio – tak, jak u Sokratesa (wow!) – PRAWDY - DOBRA – PIĘKNA.

Czyżby to było aż tak proste? Okazało się nagle, że jesteśmy niebywale pokrewni naszym pobratymcom sprzed tysięcy lat i oddalonych o tysiące kilometrów. Światło jako symbol nadziei, nawet Nadziei. To było niesamowite odkrycie, oczywiście gdzieś tam przeczuwane na podstawie pewnych wiadomości o Egipcie, które już zgłębiałem na studiach z historii sztuki (obok muzykologii studiowałem ten kierunek na Uniwersytecie Poznańskim).

Tak zatem miałem już inspirację, żywotnie bliską i prawdziwą. Pozostało na jej bazie stworzyć muzykę. I tak powstał album Atea, który dosłownie na dniach nabierze kształtów płyty CD wydanej przez SOLITON (premiera miała miejsce 22 sierpnia – red.). Na nim dwanaście utworów inspirowanych światłem i nadzieją. W tej jaskini, łapiąc słońce i światło przychodzące latem, a z czasem też z większą dawką słońca wakacyjnego – skomponowałem prawie 60 minut nowej autorskiej muzyki.

Jak zwykle, to słuchacze i recenzenci określą jej jakość, klimat, gatunek. 

Wykorzystałem przy pracy nad tą płytą całą masę orkiestrowych sampli, nieco mniej skrzypiec (cha cha, moje ulubione), za to więcej dętych blaszanych, także tych mniej oczywistych (CIMBASSO, FLUGELHORN). Gdybym miał określić ten styl, nazwałbym go symfoniczną elektroniką. Ale to moja opinia, jak to z twórcami bywa, najmniej obiektywna. :) RK

| www.facebook.com/RobertKanaan

TOMASZ PAUSZEK
⸤ Bydgoszcz

OSTATNIE DWA LATA TO CZAS TRUDNY, ale też bardzo owocny artystycznie. Dużo się działo i będzie dziać na polu wydawniczym.

Zatem od początku....

W marcu zeszłego roku, tuż przed pandemią, zmarł mój tata, człowiek, który wywarł spory wpływ na moją ścieżkę artystyczną i kibicował mi do samego końca. Pomyślałem, że warto jakoś muzycznie oddać hołd Jemu i wszystkim, którzy taką wspierającą postawę życiową przyjmują. Stąd pomysł na projekt Les Chants Virtuels – wirtualny album, tworzony przez ludzi zamkniętych w domach i mających kontakt tylko poprzez łącze internetowe.

⸜ foto Artur Kocoń

Nie miałem wtedy głowy do komponowania całych nowych utworów, więc z pomocą bardzo wielu, bardzo zdolnych ludzi w Polsce, stworzyliśmy coś niesamowitego – 42-utworowy album, gdzie na kanwie kilku dostarczonych przeze mnie ścieżek, inni artyści dokomponowywali swoje partie i tworzyli całe rozbudowane utwory. Te Wirtualne Pieśni miały być odpowiednikiem rozmów miedzy bliskimi ludźmi, którzy już siebie nie widzą, bo jedno z nich odeszło na drugą stronę. A, że zbiegło się to z lockdownem i zamknięciem nas w domach, doszedł kolejny aspekt – rozmowy, tworzenie i komunikacji (tutaj na Ziemi) ludzi, którzy nie mogą się spotkać....; takie dwie myśli przyświecały temu pomysłowi.

Les Chants Virtuels zostało bardzo dobrze przyjęte, więc postanowiłem dołączyć ten album do serii moich wydawnictw internetowych z 2019 roku, nazwanych B-SIDES. A, jako że wcześniej ukazało się już dwadzieścia części tej serii, Les Chants Virtuels stał się albumem numer 21.

⸜ foto Jerzy Kapała

Po roku uznałem, że warto B-SIDES rozbudować do 30 albumów i całkowicie otworzyć archiwa, wypuszczając na światło dzienne wszystkie niewydane dotąd utwory, albumy, czy zapisy z koncertów. Zatem do dnia dzisiejszego seria B-SIDES składa się z 27 albumów, a do końca roku, będzie ich 30, w tym dyptyk Snapshots From Heaven i Snapshots From Earth oraz ostatni, Retronica.

Dyptykiem o Niebie i Ziemi próbuję opisać dwa realia, w których istniejemy: NIEBO, w rozumieniu Domu, do którego wracamy po trudach życia materialnego oraz właśnie ZIEMIĘ – miejsce w trójwymiarowym fizycznym świecie, gdzie jako przyobleczone w materialne ciała dusze zdobywamy kolejne doświadczenia, poznajemy miejsca i zachwycamy się wszystkim, co zostało stworzone –  od pięknych widoków, zapachów, kolorów, aż po spotykanych przez nas ludzi.

Dlatego Snapshots From Heaven to takie migawki, zdjęcia, które każdy może sobie narysować w wyobraźni. No i też dlatego kolejny album, opisując ziemskie sprawy, nosił będzie tytuł: Snapshots From Earth i będzie bardzo pogodny, muzycznie melodyjny i w pewien sposób dziecięco, naiwnie szczery. Retronica natomiast będzie to największy dotąd album stworzony wspólnie. Zawierał będzie 100 utworów, skomponowanych z blisko 40 artystami. Tyle jeśli chodzi o wirtualne wydawnictwa internetowe.

Co do fizycznych płyt, to pod koniec roku 2020, ukazała się druga część trylogii Panta Rhei, którą tworzymy z Przemysławem Rudziem. To dalsza część rozważań filozoficzno-muzycznych na temat kondycji człowieka w świecie i wszechświecie. Trzecią część planujemy na rok 2022.

Ten czas to także retrospekcje, bo akurat w 2021 roku przypada 20. rocznica mojego debiutu fonograficznego z płytą Syntharsis, więc wspólnie z moim wydawcą, Andrzejem Mackiewiczem oraz całą wspaniałą ekipą wydawnictwa Audio Anatomy, przygotowaliśmy nietuzinkową i wyjątkową reedycję tego albumu, z odświeżoną grafiką i nowym masteringiem. Wydawnictwo to jest także niespotykane ze względu na to, iż w jednym opakowaniu będzie zawierało zarówno płytę winylową jak i CD.

Idąc za ciosem, zrobiliśmy podobną reedycję mojej drugiej płyty pt. Ypsilon Project, która będzie dostępna chociażby w Empiku pod koniec roku. Wydawnictwo także będzie zawierało płyty winylowe jak i CD z albumem oraz remiksami.

No i wisienka na torcie. Pod koniec roku ukaże się limitowana, ekskluzywna płyta winylowa, stworzona specjalnie z okazji 100. rocznicy urodzin Stanisława Lema. Album będzie nosił tytuł LEM – The Tales From Beside. To wyjątkowe dla mnie wydawnictwo, bo Lema zawsze ceniłem jako autora rewelacyjnych powieści, ale też pewnego rodzaju wizjonera. A że muzyka elektroniczna bardzo koreluje ze światem fantastyki naukowej i powiązana jest z nowinkami technicznymi, to połączenie dało bardzo ciekawy rezultat. Myślę, że fajni będą mieli miły prezent na Gwiazdkę.

W listopadzie ukaże się także, kolejny album, stworzony na potrzeby bibliotek muzycznych i do telewizji. Zatem jak widać, dużo się dzieje i będzie dziać, bo plany na rok 2022 także są spore. Na pewno ukaże się Panta Rhei 3.

A co do koncertów..... W roku 2020, gdy nas zamknęli, musiałem odwołać dwa duże wydarzenia koncertowe, z czego jedno w Niemczech. Szkoda, bo teraz zorganizowanie takiego eventu będzie trudniejsze niż wcześniej. Ale nie tracę nadziei. Więc początek ubiegłego roku pokrzyżował mi plany koncertowe. Ale nadrabiam w tym roku i już teraz mam zabookowane trzy występy:) TP

| TOMASZPAUSZEK.com

PRZEMYSŁAW RUDŹ
⸤ Gdańsk

PANDEMIA W JEJ NAJWIĘKSZYM NASILENIU w moim przypadku była okresem bardzo twórczym. Koncertowo udało mi się „wstrzelić” w dwa okienka, kiedy luzowano restrykcje. Efektem były koncerty we wrześniu 2020 roku w Niedźwiadach k/Szubina na otwarciu tamtejszego obserwatorium astronomicznego, a potem, na wiosnę 2021 roku, w Tarnowskich Górach na zaproszenie miejscowego ośrodka kultury.

Jeśli dodamy do tego kilka premier muzycznych, czyli albumy Copernicus, The Martian Anthology i Konstelacja MOA, czerwcowy koncert w Studio im. Budki Suflera w Lublinie, a także sierpniową minitrasę: Truszczyny – Olsztyn – Frombork – Gdańsk, wydaje się, że miałem co robić. Minitrasa koncertowa w polskiej klasycznej muzyce elektronicznej to zjawisko rzadkie, tym bardziej się cieszę, że udało się to wszystko zorganizować i z powodzeniem przeprowadzić.

Jestem zdania, że wykorzystałem ten okres maksymalnie, jak tylko się dało. Ale wiem, że dla wielu muzyków, zarówno el-muzyki, jak i innych gatunków, był to okres bardzo ciężki. Dotyczy to zwłaszcza osób utrzymujących się z muzykowania. Dla mnie to tylko jedna z dziedzin, jakimi się zajmuję, więc ta dywersyfikacja źródeł dochodu ewidentnie pozwoliła mi raczej spokojnie przetrwać najtrudniejszy okres. Inni mieli na pewno gorzej i mam nadzieję, że po tym całym pandemicznym szaleństwie będą mogli wrócić do tego, co kochają i co daje im możliwość utrzymania siebie i rodzin.

Gdy myślę o ograniczeniach pandemicznych, zastanawiam się nad podstawą prawną tego wszystkiego. Nie było stanu wyjątkowego, nie było prawnie usankcjonowanego ograniczenia swobód obywatelskich, w mediach nie było też prawdziwej debaty profesorskiej zwolenników zamykania wszystkiego co się da i tych, którzy sugerowali, żeby żyć normalnie, bo szczepienia z jednej strony są eksperymentem medycznym, a z drugiej nie wiadomo na ile są skuteczne.

Jeśli nawet pobieżna analiza danych GUS dotyczących śmiertelności Polaków w 2020 roku pokazuje, że zmarło ich poza placówkami szpitalnymi ćwierć miliona i nijak ma się to do liczb z lat poprzednich, to trzeba się zastanowić, czy przestawienie się całej służby zdrowia na walkę z COVID-19 nie było wyrokiem śmierci na innych chorych. Ciekawe, czy ten temat zostanie kiedykolwiek podjęty w publicznej dyskusji.

Wracając do rzeczy – w tym roku wraz z moim serdecznym kolegą Wojtkiem Sedeńką, znanym i cenionym wydawcą literatury SF, animatorem sceny jej autorów i czytelników, uruchomiliśmy nową serię Antologia polskiej muzyki elektronicznej. Pomysł jest taki, że każdego roku, począwszy od bieżącego, będą się ukazywać limitowane nakłady podwójnych albumów winylowych kolejnych przedstawicieli rodzimego nurtu tejże muzyki.

Pierwszą częścią cyklu jest świetny album kwartetu Endorphine Return to the Roots, a kolejną będzie album Tomasza Pauszka Lem – The Tales from Beside, która honoruje Rok Stanisława Lema. W kolejnych latach pojawią się tacy artyści jak Konrad Kucz, Vanderson, Marek Manowski, Andymian, Przemysław Rudź, Roman Odoj i inni.

Osobiście ten rok zamykam, jak już wspomniałem, trzema premierami. Płyta Copernicus nagrana w kooperacji i z inspiracji Robera Szaja, jest hołdem dla naszego wielkiego astronoma, którego 550. urodziny będziemy obchodzić już za dwa lata. Wydawnictwo ukazało się w formacie CD i na płycie winylowej. Dzięki Robertowi udało mi się także nagrać recital dla TVP, który będzie miał swoją premierę we wrześniu w ramach cyklu „Muzyczna scena TVP Kultura”. Serdecznie zapraszam do śledzenia ramówki tej stacji.

Album The Martian Anthology to pierwsza chyba tego typu kooperacja na naszym rynku, bowiem jest to muzyka skomponowana do wydawnictwa książkowego pod redakcją Wojtka Sedeńki. Zbiór siedemnastu noweli SF, które wyszły spod pióra polskich autorów, doczekał się swojego oryginalnego obrazka muzycznego. Tematem przewodnim zbioru był Mars, który w tym roku przeżywa oblężenie pojazdów wysłanych z Ziemi. Była to dla mnie ekscytująca praca i jestem zadowolony z efektu tym bardziej, że wykorzystałem praktycznie jeden instrument – Korg Wavestate. Dotychczas wyszła tylko płyta CD, ale docelowo będzie też podwójny winyl.

Trzecia płyta, zatytułowana Konstelacja MOA to muzyka skomponowana aby uświetnić ponowne oddanie do użytku Młodzieżowego Obserwatorium Astronomicznego w Niepołomicach. Placówka ta od kilkudziesięciu już lat popularyzuje astronomię, astronautykę i inne nauki przyrodnicze, w końcu doczekała się też gruntownego dofinansowania i remontu. Moja muzyka będzie tam wykorzystywana do pokazów nieba, seansów w planetarium, prezentacji multimedialnych i innych kreatywnych aktywności.

Na przyszły rok planuję ostatnią część tryptyku Panta Rhei, który tworzę w kooperacji z Tomaszem Pauszkiem. Chciałbym też dołożyć swoje trzy grosze do „Antologii polskiej muzyki elektronicznej”, bo materiał skomponowany wespół ze świetnym gitarzystą Romanem Odojem jest już praktycznie gotowy. Generalnie najważniejsze to być zdrowym, a głowa do myślenia i ręce do pracy załatwią całą resztę :) PR

| www.PRZEMYSLAWRUDZ.pl

MICHAŁWILCZYŃSKI ⸜ GAD Records
⸤ Sosnowiec

PANDEMIA UDERZYŁA NAS z bardzo różnych stron. Nagle okazało się, że proste wyszukiwanie w archiwach potrafi wydłużyć się do kilku miesięcy, a terminy otwarcia naziemnych sklepów możemy ustalać rzucając co najwyżej kostką do gry. Mimo to nie narzekam, bo tak, jak przed pandemią siedzieliśmy i robiliśmy płyty, tak w trakcie wszystkich lockdownów… siedzieliśmy i robiliśmy płyty. Powiem więcej – w czasie pierwszego lockdownu bardzo miło realizowało się i wypuszczało kolejne projekty bez najmniejszego ciśnienia związanego z tym, że za tydzień płyta musi być w sklepach. Wiosną 2020 roku te płyty po prostu pojawiały się wtedy, kiedy były gotowe.

Jeszcze chwilę przed pandemią udało nam się wydać kompilację z okazji 80. urodzin ANDRZEJA KORZYŃSKIEGO oraz trzypłytową antologię Arp Life, z której niezmiernie jestem dumny i szczęśliwy, że udało się ją doprowadzić do szczęśliwego finału. Jesienią WŁADYSŁAW KOMENDAREK powrócił z kolejną częścią cyklu jego archiwaliów – tym razem nie było to wznowienie wydanej wcześniej płyty, a niepublikowany, unikatowy materiał z austriackiego festiwalu Ars Electronica. Rzecz zupełnie inna od tego, co Komendarek proponował zazwyczaj na swoich płytach, bardziej awangardowa i zakręcona. Dla głodnych bardziej „klasycznego” Komendarka przygotowaliśmy niedawno wznowienie kasety Planeta śmiechu oraz nową edycję jego debiutu.

Jesienią 2020 roku ukazała się także, dzięki współpracy z Warnerem, pierwsza reedycja debiutu ELECTRONIC DIVISION. Część z tych utworów była wcześniej zarejestrowana do filmu Menedżer. Myślę, że i na te wersje przyjdzie niebawem czas. Wiosną 2021 roku ponownie wróciliśmy do twórczości ANDRZEJA KORZYŃSKIEGO (co robimy z wielką radością i moglibyśmy w zasadzie co miesiąc do niej wracać!). Ścieżka dźwiękowa z filmu Wielki układ jest logicznym uzupełnieniem antologii Arp Life, natomiast muzyka z Panny Nikt prawdziwym elektronicznym misterium zrealizowanym w latach 90. ubiegłego stulecia – doskonale broni się bez obrazu.

⸜ Najnowsza płyta KRZYSZTOFA DUDY, For Better Sound; recenzja wkrótce.

Wróciliśmy także w sierpniu do muzyki KRZYSZTOFA DUDY, pierwszego z elektroników z jakim zaczynaliśmy naszą przygodę. For Better Sound to kompilacja, która kontynuuje opowieść rozpoczętą lata temu albumem Altus. Tym razem wybraliśmy nagrania z przełomu lat 80. i 90., zdradzające fascynacje samplingiem i nowymi instrumentami, ale wciąż tak samo melodyjne i przebojowe. Materiał ukazuje się także na limitowanej do 100 sztuk kasecie magnetofonowej. To taki mały ukłon w stronę nośnika, który dla polskiej el-muzyki w latach 80. i 90. był tym kluczowym i podstawowym.

Elektroniki nie zabraknie także tej jesieni. Nawet nasz sublabel dedykowany premierowym nagraniom, New Sun, też zaskoczy elektroniczno-duchologiczną podróżą. Ale podstawą oczywiście pozostaje katalog GAD Records. Syntezatory pojawią się już we wrześniu – najpierw na progresywno-nowofalowej płycie trójmiejskiej formacji LSD Niebezpieczna wyspa, która ukaże się 10 września. To absolutnie wspaniały materiał, który miał zostać wydany w 1983 roku na winylu, do czego jednak nie doszło. Naprawiamy to niedopatrzenie.

Dużo elektroniki będzie także na ścieżce dźwiękowej z serialu W labiryncie. Tak, jak serial jest doskonałym dokumentem czasu przemian, tak i muzyka skomponowana przez KRZYSZTOFA MARCA jest prawdziwym przeglądem ówczesnych patentów i rozwiązań stosowanych w studiach nagraniowych. Kompozytor obszernie zresztą o tym opowiada w książeczce płyty. Premiera już 27 września.

Przez dużą część pandemicznych blokad pracowaliśmy powoli nad antologią zbierającą nagrania zespołu OMNI. Będzie – zawierająca zarówno materiał znany z płyt, niepublikowane w części nagrania radiowe oraz absolutne, bardzo zaskakujące rarytasy. I ten najpopularniejszy utwór Omni, o który mnóstwo osób regularnie nas pyta. Muzyka elektroniczna pojawi się wreszcie w zbiorze nagrań solowych JANUSZA POPŁAWSKIEGO. Doskonały gitarzysta, przez wiele lat kierujący Niebiesko-Czarnymi, w latach 70. i 80. chętnie wykorzystywał gitarowy syntezator Arp Avatar w swojej twórczości. Teraz owoce tych eksperymentów – obok innych, bardziej funkowych nagrań Popławskiego – trafią na płytę.

Na pierwsze miesiące 2022 roku przygotowujemy już teraz dwa tytuły, które będą absolutną sensacją – dwa kompletne projekty elektroniczne z pierwszej połowy lat 80., które nigdy nie ujrzały światła dziennego. A to oczywiście tylko drobny wycinek całej naszej działalności – będą kolejne nagrania rockowe, jazzowe, funkowe, będą orkiestry radiowe… Będzie też muzyka filmowa, która stała się bardzo ważnym elementem naszego katalogu. I na pewno takim pozostanie. MW

| GADRECORDS.pl