pl | en

DZIELONY ODTWARZACZ CD

C.E.C.
TL2 N + DA SL

Producent: CEC Holdings Co., Ltd
Cena (w czasie testu): 25 750 + 29 990 zł

Kontakt (w Europie): C.E.C. International GmbH ǀ Wacholderweg 16
22335 Hamburg | GERMANY


www.CEC-WEB.co.jp
www.CEC-INTERNATIONAL.com

MADE IN JAPAN

Do testu dostarczyła firma: RCM


Test

Tekst: WOJCIECH PACUŁA
Zdjęcia: Wojciech Pacuła

No 208

16 sierpnia 2021

Japońska firma C.E.C. swoją działalność rozpoczęła w 1954 roku. Przez wiele lat był przede wszystkim producentem OEM, dostarczając podzespoły gramofonowe, jak silniki, łożyska i zawieszenia, dla firm zewnętrznych – na przykład SME i Oracle. W 1991 roku zaprezentowała jednak wynalazek, który ją zdefiniował na kolejne lata – paskowy mechanizm do napędu płyt Compact Disc. Testujemy jej odtwarzacz dzielony Compact Disc z łączem SUPERLINK.

BCHODZONE W TYM ROKU TRZYDZIESTOLECIE napędu paskowego – BELT DRIVE – firmy CEC nie jest specjalnie fetowane (firma nosi nazwę ‘C.E.C.’, w dalszej części tekstu będę się jednak posługiwał uproszczonym zapisem ‘CEC’). Zapewne chodzi o problemy związane z pandemią, które w Japonii są szczególnie mocno odczuwalne. Niech mi będzie więc wolno poniższym testem to święto uczcić – napęd o którym mowa jest bowiem jednym z ciekawszych opracowań związanych z techniką COMPACT DISC.

| Belt Drive


PŁYTA COMPACT DISC TO PLASTIKOWY lub szklany krążek w którym wytłoczone są spiralnie wgłębienia, tak zwane „pity”. Na powierzchni krążka naparowana jest warstwa metalu odbijającego promień lasera. Prędkość odczytu sygnału z płyty CD jest stała – Constant Linear Velocity; CLV – w związku z tym im bliżej jesteśmy jej końca krążek musi się kręcić wolniej. Dlatego też jednym z zadań transportu CD jest ustalenie precyzyjnej prędkości obrotowej w każdym punkcie płyty i dla każdego z tych punktów jest ona inna.

Poza transportami firmy C.E.C wszystkie inne transporty płyt CD to systemy tzw. „Direct Drive”. Płytę kładzie się w nich na talerzyku, który jest zamocowany bezpośrednio na osi silnika napędowego. To sprawdzone, niezawodne rozwiązanie, które ma jednak wadę – drgania z silnika przenoszone są wprost na krążek CD, a szum elektromagnetyczny na optyczny układ odczytu. Choć teoretycznie nie powinno to mieć większego znaczenia, a z błędami powinny sobie poradzić układy korekcyjne, jest to jeden z większych problemów.

Inżynierowie firmy C.E.C. założyli więc, że odczyt sygnału cyfrowego z CD jest w swojej istocie procesem zbliżonym do odczytu sygnału z płyt gramofonowych. A jeśli tak, to istotną poprawę dźwięku dałoby zastosowanie napędu paskowego, zbliżonego do tego, jaki znamy z gramofonów.

Tak powstał Belt Drive CD – transport w którym moment obrotowy przenoszony za pomocą paska napędowego – z osi silnika na oś na której kładziemy płytę CD. Pierwsze urządzenie tego typu, model TL1, został zaprezentowany w 1991 roku. W topowym transporcie TL0 3.0, ale i w testowanym TL2 N, za pomocą paska przesuwany jest także moduł optyczny. Ponieważ w takim systemie można było zastosować znacznie silniejszy silnik niż w klasycznych odtwarzaczach, oś jest częścią ciężkiego wału, nadającego jej duży moment obrotowy. Aby jeszcze bardziej zwiększyć masę systemu i aby płyta miała zawsze płaski profil nakłada się na nią ciężki docisk.

PRZYPADEK PRODUKTÓW, KTÓRE tym razem państwu chcielibyśmy zaprezentować jest dość szczególny. Urządzenie o którym mowa składa się z dwóch elementów: transportu CD TL2N oraz przetwornika cyfrowo-analogowego DA SL. Normalnie powiedzielibyśmy więc, że testujemy „transport CD + przetwornik cyfrowo-analogowy”. Tyle tylko, że najnowszy DAC firmy CEC przeznaczony jest WYŁĄCZNIE dla transportów tego japońskiego producenta, ponieważ jego jedynym wejściem cyfrowym jest łącze SUPERLINK. W jego opisie najbliżej prawdy bylibyśmy mówiąc: „dzielony odtwarzacz Compact Disc”.

Jeden z jego elementów już testowaliśmy – transport TL2 N bardzo się nam podobał i pozostawił po sobie dobre wspomnienia. Jest on na rynku od dłuższego czasu, a jego test znajdą państwo w № 184 z 1 sierpnia 2019 roku (więcej TUTAJ; dostęp: 3.08.2021). W przywołanym teście zawarte są o nim wszystkie informacje, które teraz tylko krótko zrekapitulujemy. Z kolei przetwornik D/A jest zupełną nowością i to o jego budowie powiemy więcej. Test będzie jednak dotyczył systemu złożonego z transportu i DAC-a.

TL2 N

TRANSPORT PŁYT COMPACT DISC O SYMBOLU TL2 N na rynek został wprowadzony w 2017 roku. Korzysta on z mechaniki Belt Drive, co wymusza zastosowanie przesuwnej klapy i ładowanie płyty od góry – mowa więc o klasycznym top-loaderze. Oferta firmy CEC podzielona jest na cztery serie, począwszy od topowej ‘0’, na’5’ skończywszy – testowanemu modelowi bliżej więc do odtwarzacza CD5 niż wyższych serii (proszę rzucić okiem na testy transportu CD TL0 3.0 TUTAJ oraz odtwarzacza CD5 TUTAJ; dostęp: 3.08.2021).

Mimo to TL2 N jest urządzeniem, dla tej firmy wyjątkowym – choć to model należący do serii ‘2’, jego napęd ma dwa paski, jeden do poruszania płytą i drugi do przesuwu optyki, jak transporty droższych odtwarzaczy tego producenta, w tym topowego modelu ‘0’. Poza tym urządzenie wygląda klasycznie, jak każdy inny transport CD. Z przodu mamy niewielki wyświetlacz, a także pięć przycisków sterujących i szósty zasilający. Obok wyświetlacza, na niebiesko, podświetlane są komunikaty dotyczące pracy urządzenia. Dwa z nich dotyczą upsamplingu. Sygnał cyfrowy dostępny na trzech wyjściach – RCA, TOSLink i AES/EBU – może zostać upsamplowany do 24 bitów i 88,2 lub 176,4 kHz.

W testowanym systemie – dzielonym odtwarzaczu CD – najważniejsze jest jednak wyjście o nazwie SUPERLINK. Na wyjściu tym sygnał nie jest upsamplowany, a przesyłany jest bezpośrednio z transportu. Obok widać jeszcze jedno gniazdo BNC, tym razem wejście – aby poprawić taktowanie sygnału możemy zastosować zewnętrzny zegar wzorcowy 44,1 kHz.

DA SL

Z ZEWNĄTRZ NAJNOWSZY DAC FIRMY CEC jest podobny do transportu, któremu towarzyszy. Widać, że producentowi zależało na spójności plastycznej i na obniżeniu kosztów produkcji przez wykorzystanie podstawowych modułów obudowy w obydwu urządzeniach. Nie było zresztą trudne zadanie, ponieważ „projekt plastyczny” jest w przypadku tego zestawu pojęciem dalece na wyrost. Dość powiedzieć, że są to czarne lub srebrne urządzenia z obudowami wykonanymi z grubych, sztywnych, giętych blach stalowych z aluminiowymi frontami.

Jedynym elementem, który wyrywa nas z tej monochromatycznej utylitarności jest okienko pośrodku, pod którym umieszczono akrylową, pokrytą czarną farbą szybkę, w której wycięto kilka skrótów, przez które prześwituje niebieskie światło. Odczytamy tam rodzaj wybranego wejścia Superlink, wybrany filtr cyfrowy oraz obecność zewnętrznego zegara wzorcowego.

Mówię o różnych wejściach Superlink, ponieważ historycznie było ono realizowane na dwa sposoby. Jednym było skorzystanie z 9-pinowego gniazda D-SUB, a drugim z czterech gniazd BNC. To pierwsze stosowano w urządzeniach, w których nie było miejsca na tak rozbudowane łącze, a drugie we wszystkich „pełnowymiarowych” urządzeniach, jest ono bowiem znacznie lepsze.

| Superlink


„CEC SUPERLINK Digital Signal Transmission System Connection”, w skrócie Superlink, jest protokołem przesyłu sygnału cyfrowego audio 16 bitów, 44,1 kHz opracowanym przez firmę CEC i stosowanym wyłącznie w jej produktach. W wersji, którą znajdziemy w DL SL oparte ono na czterech kablach 75 Ω z wtykami BNC:

1. MCK (master clock): główny zegar wysyłany z przetwornika D/A do transportu CD,
2. BCK (bit clock): wysyła zegar służący do identyfikacji i wydobycia danych, takich jak częstotliwość próbkowania, z transportu CD do DAC-a,
3. LRCK (L/R clock): sygnał taktujący dla lewego i prawego kanału,
4. DATA: sygnał audio wysyłany z transportu CD do DAC-a.

Wydzielono w ten sposób zegar lewego i prawego kanału sygnału audio, sygnał zegara powracający z DAC-a do transportu oraz sygnał audio. Przypomina to inny sposób transmisji, IIS, o którym pisałem niedawno, przy okazji testu przetwornika D/A DENAFRIPS TERMINATOR PLUS. Przypomnijmy, że swój protokół przesyłu mają również firmy dCS (Dual-AES/EBU), Esoteric (ES-Link) i Accuphase (S-Link). W Azji coraz popularniejsze jest ostatnio łącze ZeroLink, stosowane przez SOULNOTE, SFORZATTO i inne. Wykorzystuje ono gniazdo wideo cyfrowego DVI.

CEC z Superlinkiem należy więc do elitarnego „klubu”, który rezygnuje z klasycznego łącza S/PDIF (RCA, BNC, TOSLink i AES/EBU), w którym wszystkie sygnały przesyłane są tym samym kablem, szeregowo. Po stronie nadajnika trzeba je tak „zapakować”, a po stronie odbiornika „rozpakować”, co generuje jitter. Minusem tego rozwiązania jest brak kompatybilności z urządzeniami innych firm.

PRZETWORNIK CYFROWO-ANALOGOWY DL SL jest więc urządzeniem przeznaczonym do współpracy wyłącznie z transportami CD firmy CEC. Kiedy popatrzymy do jego wnętrza okaże się, że to niezwykle prosty układ, bazujący na pojedynczym przetworniku cyfrowo-analogowym ESS ES9028PRO. Mowa o ośmiokanałowym układzie D/A, w którym cztery kanały łączy się w jeden, poprawiając w ten sposób odstęp sygnału od szumu i minimalizując zniekształcenia. Kość ma teoretyczną rozdzielczość 32 bitów i oparte jest na firmowej architekturze HyperStream. Po nim są tylko dwa układy scalone na kanał i to wszystko.

Zakładam więc, że konstruktorom DL SL chodziło o wyeliminowanie z toru możliwie jak największej liczny układów i elementów. A są nimi wejścia cyfrowe z przełącznikami i ich zasilaniem. Proste jest również wyjście analogowe, ponieważ są w nim tylko dwa układy scalone na kanał. Urządzenie oferuje wyjście zbalansowane XLR i niezbalansowane RCA, przy czym to pierwsze nie ma dwukrotnie wyższego napięcia niż pierwsze, co sugeruje dwa odrębne tory wyjściowe.

Działanie urządzenia można poprawić stosując zewnętrzny zegar wzorcowy 44,1 kHz. Można również wybrać jeden z dwóch filtrów cyfrowych, noszących firmowe nazwy Flat i Pulse, oferowanych przez kość ESS. Pierwszy z nich jest klasycznym filtrem typu „brick wall” ze stromym opadaniem zbocza za częstotliwością Nyquista. Daje on dobre rezultaty, ponieważ tłumi obrazy lustrzane (sygnał z pasma przenoszenia dublowany poza pasmem przenoszenia układu), czyli ZNIEKSZTAŁCENIA ALIASINGOWE.

Jego problemem jest jednak niezbyt fajne zachowanie w dziedzinie czasu – każdemu impulsowi towarzyszą w nim oscylacje przed (!) i po impulsie. Są one przyczyną ostrego i „cyfrowego” dźwięku. Z czasem producenci nauczyli się z nimi radzić, ale to tylko półśrodki. I tak na scenę wkracza filtr Pulse. Jest to filtr o powolnym opadaniu pasma przenoszenia, dzięki czemu przed i po impulsie mamy tylko pojedyncze „wahnięcie”. Minusem jest to, że zniekształcenia aliasingowe są z nim większe, a pasmo przenoszenia przy 20 kHz jest obniżone o 2 dB. Jak zwykle wybór należy do nas.

I jeszcze dwa słowa o pilotach zdalnego sterowania. Firma CEC korzysta z najbrzydszych i najmniej poręcznych sterowników, jakie znam. Mimo że ten dostarczany z przetwornikiem, model RU-217, jest nieco lepszy niż ten od transportu CD, niewiele mu to pomaga.

ODSŁUCH

⸤ JAK SŁUCHALIŚMY CEC testowany był jako system, to jest jako dzielony odtwarzacz Compact Disc. Producent dołącza do przetwornika kable BNC. Sugerowałbym jednak, aby myśleć o nich, jak o zworach w kolumnach – należy je jak najszybciej wymienić na lepsze. W teście korzystałem z czterech kabli FURUTECH ALPHA SERIES FX-αAg przygotowanych przez polskiego dystrybutora firmy.

Odtwarzacz stał na stoliku FINITE ELEMENTE MASTER REFERENCE PAGODE EDITION MkII – transport na półkach z włókna węglowego, a DAC na klasycznej, drewnianej. CEC porównywany był do odtwarzacza SACD AYON AUDIO CD-35 HF EDITION.

Zasilanie zapewniały kable Harmonix X-DC350M2R Improved-Version (transport) oraz Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDITION. Sygnał do przedwzmacniacza AYON AUDIO SPHERIS III prowadzony był interkonektami RCA SILTECH TRIPLE CROWN. Na przetworniku i transporcie postawiłem pasywne filtry EMI/RFI VERICTUM X BLOCK.

Płyty użyte w teście | wybór

AUDIOPHILE ANALOG COLLECTION Vol. 1 + Vol. 2, 2xHD Fusion 2HDFT-C1143/1167 | 2 x CD (2020); recenzja TUTAJ.
ISTANBUL, wyk. Hespèrion XXI, Jordi Savall, Alia Vox, AVSA 9870, „Raices & Memoria, vol. IX", SACD/CD (2009).
JESTEŚ BOGIEM, soundtrack, Magic Records 3719533, CD (2012).
PAGANINI FOR TWO, Gil Shaham, Göran Söllscher, Deutsche Grammophon/Universal Music Ltd, Taiwan 480 246-5, XRCD24 (1993/2009).
⸜ BECK, Sea Change, Geffin Records/Mobile Fidelity, UDCD 780, „Special Limited Edition | No. 01837”, Gold-CD (2002/2009).
⸜ DEAD CAN DANCE, Into The Labyrinth, 4AD/Beggars Japan WPCB-10076, „Audiophile Edition”, SACD/CD (1994/2008).
⸜ LEONARD COHEN, Popular Problems, Sony Music Labels SICP-4329, CD (2014); recenzja TUTAJ.
⸜ SANTANA, Supernatural, Arista | BMG ‎07822 19080 2, CD (1999).

»«

CIEKAWE, ALE CHOĆ W WIELU ASPEKTACH dzielony odtwarzacz CEC-a jest inny od odtwarzacza odniesienia, to jeślibym musiał krótko podsumować jego dźwięk, używałbym zbliżonych, a być może wręcz tożsamych określeń, po które sięgnąłbym przy opisie Ayon Audio CD-35 High Fidelity Edition (№ 1/50).

Mówiłbym więc o płynności i gęstości, przywołałbym porównania z dźwiękiem „analogowym”, przynajmniej jeśli chodzi o jego stereotypowe wyróżniki, ale i wskazałbym na coś więcej, na wewnętrzne bogactwo i wiarygodność tego przekazu, charakterystyczne raczej dla dobrego magnetofonu analogowego niż gramofonu. Byłoby to oczywiście zaledwie przybliżenie do tego, co to urządzenie potrafi i jak naprawdę ma się do wspomnianego Ayona, ale przybliżenie zadziwiająco, mam takie wrażenie, spójne wewnętrznie i prawdziwe.

Weźmy, dla przykładu utwór otwierający sampler Audiophile Analog Collection Vol. 2 - zestaw przygotowany przez naszego przyjaciela René Laflamme (2xHD, Fidelio, Nagra). Utwór został zarejestrowany w CBS Studio Quebec za pomocą pary mikrofonów Fidelio w układzie M-S bezpośrednio na stereofoniczny magnetofon Nagra IV-S, a więc – w zamierzeniu – magnetofon reporterski i do nagrań w terenie. Co oznacza dobrą, ale tylko dobrą, dynamikę i dobry, a jednak na tle lepszych urządzeń nie najlepszy odstęp sygnału od szumu.

W technice M-S korzysta się z dwóch mikrofonów, jednego o charakterystyce kierunkowej w kształcie „ósemki” i drugiego o kierunkowości superkardioidalnej, umieszczonych współosiowo jeden nad drugim. Specjalny układ miksuje ich dźwięk, pozwalając na rekreację wyjątkowej stereofonii. Jego zaletą jest znakomite obrazowanie, wynikające z tego, że mikrofony można ustawić blisko wykonawców, a wadą konieczność stosowania z małymi składami. Krzysztof Sztekmiler w podręczniku Podstawy nagłośnienia i realizacji nagrań mówi wręcz o tym, że jest to metoda „reporterska”.

Bliskość mikrofonów oznacza, że obraz dźwiękowy jest blisko nas, jest na wyciągnięcie ręki. CEC pokazał to nagranie dokładnie w taki sposób, w dodatku w niezwykle dynamiczny i mocny sposób. Elementy przestrzenne, jak gęste powietrze otaczające gitarę w lewym kanale, jak umieszczone dość daleko w głębi, też po lewej stronie, talerze perkusji, były doskonale uchwycone i re-kreowane. Od razu było też słychać pewną właściwość tego grania, która będzie się powtarzała z każdym kolejnym krążkiem, a mianowicie rozmach – testowany odtwarzacz gra „pełnią”, gra mocno, gra – wreszcie – głęboko.

Robi to lekko przybliżając pierwszy plan i go powiększając, pogłębiając jednocześnie średni zakres basu. Z doświadczenia wiem, że są to cechy napędu paskowego i im wyższy model urządzenia, im jest ono droższe – bo to tak właśnie działa – tym to jest bardziej wyrafinowane, a jednak wciąż chodzi o ten sam zestaw cech. Wydaje się, że przetwornik DA SL świetnie potrafi to wychwycić i stara się za tym graniem „nadążyć”, bo sam transport TL2 N podłączony do wejścia cyfrowego Ayona nie miał tych elementów aż tak mocnych, aż tak jednoznacznych.

Dlatego też linia basu w utworze Nevermind, pochodzącym z albumu LEONARDA COHENA Popular Problems, grana na syntezatorze, miała głęboki, niski „vibe”. Było to naprawdę bardzo głębokie brzmienie, które z odtwarzaczy cyfrowych, bez względu na rodzaj, zdarza się rzadko, a jeśli już, to kojarzyłbym je z płytami SACD i plikami DSD. CEC gra ten element mocniej niż Ayon, przez co cały przekaz jest z nim bliżej, a jego pierwszy plan jest większy.

Przejście między basem i środkiem pasma jest z kolei nieco wycofane – tam, gdzie Ayon pokazuje informacje o podtrzymaniu, CEC stawia bardziej na atak i wybrzmienie. Cohen w tym utworze melorecytuje, nie śpiewa, i w charakterystyczny sposób przeciąga samogłoski w słowach kończących frazę, w ten sposób (potrojone samogłoski to moje podkreślenie):

I had to leeeave
My live behiiind
I dug some greeeaves
You’ll never fiiind

Nevermind, Leonard Cohen/PatrickLeonard

Odtwarzacz CEC-a nieco tę manierę zakrył, ponieważ mocniej zaakcentował atak spółgłosek. A jednak ostatnie, co można o tym urządzeniu powiedzieć, to „jasne”, bo jasne nie jest – wiele nie do końca dobrze skalibrowanych gramofonów gra znacznie jaśniej – ale akcenty stawiane są przez to urządzenie na atak. Co daje niesamowitą rytmiczność, przy zachowaniu płynności i naturalnej miękkości. I co pozwala nagraniom zarejestrowanym w nie do końca udany sposób pokazać się z nowej, lepszej strony.

Jedną z takich płyt, które uwielbiam muzycznie i którą mam od dnia premiery, kiedy to dostałem ją na urodziny od moich bliskich, jest Supernatural SANTANY. Ten, wydany w 1999 roku krążek, przyniósł ponowne zainteresowanie artystą i ponownie zwrócił na niego uwagę mediów. Dzięki znakomitym kompozycjom oraz zaproszeniu do współpracy znanych muzyków doszła ona do pierwszej pozycji list przebojów w jedenastu krajach, w tym USA, gdzie zdobyła piętnastokrotną (!) platynę. Pierwszy singiel, Smooth , przez dwanaście tygodni okupował pierwsze miejsce listy Billboard Hot 100.

Płyta to jednak nagrana parszywie. Wydaje się, że powstała z myślą o listach przebojów i puszczaniu w radiu samochodowym, dlatego postarano się, aby była możliwie głośna, redukując jej dynamikę niemal do zera. Materiał nagrywany był w różnych studiach, nawet w ramach jednego utworu, przez różnych dźwiękowców. Dało to rozmazany przestrzennie dźwięk o niskiej rozdzielczości i jeszcze niższej selektywności. A mimo to – i to jest triumf sztuki nad techniką – słucha się jej znakomicie.
Testowany odtwarzacz tych problemów nie pogłębił, chociaż też nie wydobył detali, które Ayon potrafi dorzucić, ubogacając przekaz. Zrobił za to coś innego – przez to, że ma doskonałą rytmiczność i potrafi „wychwycić” atak dźwięku lepiej niż większość urządzeń cyfrowych, jakie znam, nadał tej płycie „flow”, płynność, pozwolił kolejnym kawałkom rozwijać ich opowieść. Mówiłem o mocnym basie, jaki z tego odtwarzacza dostaniemy i usłyszałem to również z Supernatural. Obawiałem się, czy aby nie zanadto ją w ten sposób dociąży, ale nie – dźwięk był pogłębiony, ale nie był spowolniony.

Chociaż odtwarzacz odniesienia jest bardziej rozdzielczy, to jednak selektywność CEC-a jest tak dobra, a przy tym tak wyrafinowana, że w pierwszym momencie wydaje się, iż to on pokazuje więcej detali, że są częścią całości, nigdy się od niej nie oddzielają, a więc i nie przykuwają naszej uwagi, ale wydaje się, że jest ich sporo. Są one umieszczone w dużej przestrzeni, w której promowany jest pierwszy plan. Inaczej jednak niż w „ciepłych” urządzeniach (choć można by tak ten dźwięk nazwać) doskonale słychać także przestrzeń jako taką.

Posłuchajmy utworu The Ubiquitous mr Lovergrove z płyty DEAD CAN DANCE, Into The Labyrinth, w remasterze Mobile Fidelity z 2008 roku. Seria w której się ukazała nie jest specjalnie wyrafinowana dźwiękowo – powstała z plików cyfrowych PCM – ale akurat ta płyta udała się im znakomicie. Doskonałość testowanego urządzenia w kreowaniu dużej, naprawdę dużej przestrzeni, a przy tym przestrzeni zmieniającej się w zależności od kontekstu, słychać było w sposobie, w jaki CEC umiał zróżnicować pogłos towarzyszący głosowi Brendana Perry’ego i „dudom” oraz pogłos nałożony na syntezator.

Otóż dwa pierwsze rozwijają się do tyłu, za linię łączącą głośniki – daleko, daleko w głąb sceny dźwiękowej. Z kolei pogłos syntezatora wychodzi w naszym kierunku, otacza nas, wychodzi za naszą głowę. CEC pokazał to znakomicie, może nawet wyraźniej niż Ayon, który skupił się bardziej na różnicowaniu instrumentów w ich bryłach. Nigdy więc z japońskim odtwarzaczem nie zabraknie nam dużej, obszernej, świetnie zorganizowanej przestrzeni.

Mamy więc mocny, gęsty i niski dźwięk z wyraźnym atakiem, który jest jednak na tyle wyrafinowany, że nie ma się wrażenia twardości czy rozjaśnienia. Urządzenie jest też ponadprzeciętnie rytmiczne, co ale potrafi też ten element różnicować, bo inaczej pokaże nagrania akustyczne, a inaczej elektryczne, płyty referencyjne i takie sobie. I ma doskonałą przestrzeń, wcale nie gorszą niż z dobrych gramofonów.

⸤ CD vs SACD To wszystko elementy, które zwykle wyróżniają płyty Super Audio CD. Słuchając płyty Dead Can Dance zwróciłem więc uwagę również na to, co różni warstwę CD odtwarzaną przez CEC-a i co tracimy rezygnując z warstwy SACD (specjalnie pod tym kątem wysłuchałem też kilku płyt CD i odpowiadających im jednowarstwowych płyt SACD).

I jest tak – nie jest to bardzo duża różnica. Mówiąc „pomijalna” trochę bym przesadził, ale też nigdy nie powiedziałbym, że to różnica „decydująca”. Z SACD atak jest nieco bardziej miękki, a barwy bardziej aksamitne. A jednak dzięki temu, że japoński odtwarzacz sam w sobie ma podobny charakter nie było to coś, co by mnie jakoś mocno ograniczało. Bez bezpośredniego porównania różnice znikały i szybko o nich zapominałem.

PODSUMOWANIE

DZIELONY ODTWARZACZ FIRMY CEC brzmi w zawodowy, bardzo dobry sposób. Jego najważniejszym elementem jest wyrafinowany transport, a sekcja przetwornika jest niezwykle prosta – czyli odwrotnie niż w odtwarzaczu odniesienia. Mimo to ich dźwięk ma podobne cechy, choć na różnym poziomie – Ayon jest lepszym urządzeniem. Aż strach pomyśleć, o by było, gdybyśmy połączyli DAC Ayona i transport CEC-,w dodatku z łączem Superlink, które jest doskonałe.

W każdym razie japoński odtwarzacz gra w bardzo „analogowy” sposób, to jest taki, w którym nie ma miejsca na irytacje, a jedynie na płynność. Można tego dźwięku słuchać godzinami bez zmęczenia. Ma on niski bas z podkreślonym średnim zakresem, przez co scena jest przybliżona do nas i najważniejszy jest pierwszy plan. Wysoka góra jest ciepła, ale głównie przy korzystaniu z filtra Pulse. Ale to właśnie ten filtr nadaje dźwiękowi wyrafinowanie.

Jeśli ktoś mówi, że płyta CD jest „passe”, to mówi jedynie o mainstreamie – w high-endzie to wciąż jeden z najlepszych sposobów odtwarzania sygnału cyfrowego, od którego lepsze są tylko płyty SACD. Dobry odtwarzacz plików – patrz Aurender N20 – potrafi naprawdę wiele, ale w bezpośrednim porównaniu fizyczny krążek wciąż jest lepszy, bardziej złożony wewnętrznie. Dlatego też rekomenduję ten dzielony odtwarzacz wszystkim, którzy szukają niezawodnego, pięknie brzmiącego źródła muzyki.

BUDOWA

URZĄDZENIA FIRMY CEC SĄ WYKONANE niezwykle solidnie – są też ciężkie. Wpływa na to zarówno sztywna obudowa, jak i ważący swoje napęd. Obudowa wykonana jest z grubych, giętych blach, a urządzenie stoi na albuminowych nóżkach.

TL2 N

Z zewnątrz TL2 N wygląda tak, jak wiele innych odtwarzaczy i transportów CD. Wyróżnia go odsuwana klapka transportu top-loader, która mocno się kurzy. Przód urządzenia wykonano z grubej na 5 mm płyty aluminium, w której wycięto okienko zakryte przezroczystą płytką. Pod nią umieszczono niewielki, niezbyt czytelny wyświetlacz znany z urządzeń pochodzących z lat 90.

Podobnie, jak w gramofonach, tak i tutaj wał na którym kładzie się płytę, jest od tej części odprzęgnięty. Wraz z systemem optyki przykręcony jest do grubej, aluminiowej płytki odsprzęgniętej od podstawy za pomocą czterech elementów przypominających gumę silikonową – dwa z przodu mają inną barwę niż dwa z tyłu, zakładam więc, że mają też inne własności mechaniczne. Docisk płyty o wadze 380 g wykonano z mosiądzu. Sterowanie i wyjścia znalazły się na płytce za napędem.

Zasilacz oparty jest na średniej wielkości transformatorze toroidalnym firmy Bando. Wychodzą z niego dwa uzwojenia wtórne, a co za tym idzie mamy dwa osobne zasilacze stabilizowane. Widać w nich kondensatory filtrujące firmy Rubycon.

Pilot zdalnego sterowania jest wprawdzie nowszy niż wyświetlacz, ale wciąż dość stary. Oprócz sterowania napędem oraz upsamplingu, funkcji dostępnych także z przedniej ścianki urządzenia, z pilota można także przyciemnić lub wyłączyć wyświetlacz i podświetlenie komunikatów, a także zapętlić utwór i płytę oraz zaprogramować jej odtwarzanie.

DA SL

UKŁAD ELEKTRONICZNY PRZETWORNIKA DA SL wygląda na dość prosty. Zmontowano go na jednej płytce drukowanej, zajmującej mniej niż połowę wnętrza obudowy i podzielono na dwie sekcje: wejściową i wyjściową.

Na wejściu mamy pojedyncze układy odbiorcze, ale i cały zasilacz, składający się z dwóch osobnych linii zasilających. Ich podstawą jest niewielki transformator toroidalny japońskiej firmy Bando, podobny do tego w transporcie, zamontowany na małym cokole tłumiącym drgania. Scalone układy stabilizujące napięcie oraz kondensatory filtrujące tętnienia napięcia są na płytce z układami audio; wszystkie kondensatory elektrolityczne pochodzą z japońskiej firmy Rubycon.

Jak już mówiłem, układ audio jest prosty: na jego wejściu mamy gniazda BNC, ale bez odbiornika cyfrowego – to sygnał bezpośrednio „zrozumiały” dla przetwornika D/A. DAC to kość ECC technology, model ESS ES9028PRO. Na wyjściu mamy z kolei cztery układy scalone – dwa Burr Brown OPA2604 i dwa Texas Instruments OPA1688A.Te ostatnie są zasilane stosunkowo wysokim napięciem (36 V), co ma zapewnić wysoką dynamikę sygnałowi audio. Co więcej, mają też wysoki prąd wyjściowy, mogą więc służyć nawet jako wzmacniacz słuchawkowy. Przed gniazdami wyjściowymi, złoconymi RCA i XLR (Neutrik), są jeszcze małe przekaźniki, „mutujące” wyjście.

Ładny, dobry układ, choć – powiedzmy to – bardzo prosty.

Dane techniczne (wg producenta)

⸤ TL2 N
Odtwarzane typy płyt: CD-DA, sfinalizowane CD-R/RW
Stabilizator płyt: ø 120 mm, waga 380 g
Wyjścia cyfrowe: Superlink (4 x BNC), RCA, AES/EBU, TOSLink
Wejście dla zegara: RCA 44,1 kHz
Upsampling: 24 bity/88,2 kHz, 176,4 kHz
Pobór mocy: 21 W
Wymiary (szer. x wys. x gł.): 435 x 335 x 103 mm
Waga: 12 kg
Kolor: srebrny, czarny

⸤ DL SL
Wejścia cyfrowe: Superlink -16/44,1
Pasmo przenoszenia: 20 Hz-20 kHz (± 0 dB, filtr Flat)
Stosunek sygnału do szumu: 105 dB (1kHz, 0 dB)
Przesłuch międzykanałowy: 105 dB (1kHz, 0 dB)
Całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD): 0,003% (1kHz, 0 dB)
Znamionowe napięcie wyjściowe: 1,5 V/XLR | 1,2 V/RCA
Pobór mocy: 10 W
Wymiary (szer. x wys. x gł.): 435 x 335 x 103 mm
Waga: 8,2 kg

Dystrybucja w Polsce

RCM s.c.

40-288 Katowice
ul. Czarnieckiego 17 | POLSKA

www.RCM.com.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2021



|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
|2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
|3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
|4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
|5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
|6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
|7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|