Wzmacniacz zintegrowany Line Magnetic
Producent: LINE MAGNETIC AUDIO Co. Ltd. |
edną z takich właśnie firm jest, założona w 2005 roku, przez dwóch braci, fanów urządzeń lampowych, marka LINE MAGNETIC. Początkowo panowie zajmowali się naprawą, serwisem, a nawet budową replik wzmacniaczy lampowych i głośników z lat 50. XX wieku takich legendarnych marek, jak Western Electric, Altec, czy Jensen. W ten sposób zdobywali wiedzę i doświadczenie, które wykorzystali projektując swoje własne konstrukcje. I tak Line Magnetic z firmy świadczącej usługi stała się producentem sprzętu audio, znanym przede wszystkim ze wzmacniaczy lampowych, ale mającym w swojej ofercie również wysokoskuteczne kolumny, odtwarzacze CD i przetworniki D/A. O statusie jaki udało się tej firmie osiągnąć najlepiej świadczy fakt, iż musi ona walczyć z podróbkami swoich produktów. Większość z nich może się bowiem pochwalić nie tylko ciekawym wzornictwem, wysoką jakością wykonania i wykończenia i szeregiem pochlebnych recenzji i, co chyba nawet ważniejsze, opinii użytkowników. Dodatkowym argumentem za wyborem produktów z logiem Line Magnetic są, w większości przypadków, atrakcyjne ceny. Od ubiegłego roku marka ta ma polskiego dystrybutora. To gliwicka firma 4HiFi, która w swojej ofercie ma też inne produkty tej części świata, choćby marki Audio-gd, której DAC-a miałem kiedyś przyjemność dla Państwa testować (więcej TUTAJ). W katalogu firmy Line Magnetic znajdziemy zarówno konstrukcje typu push-pull, jak i SET, oparte na lampach EL34, KT88, 300B, KT150, 845, czy 805. W aktualnej ofercie najtańszy wzmacniacz kosztuje jedynie nieco ponad 6000 złotych, acz są i kosztujące wyraźnie więcej, bo kilkanaście, czy dwadzieścia kilka tysięcy. No i w końcu, na samym szczycie oferty znajdziemy flagowy model SET-a z lampami 845 w stopniu wyjściowym, czyli LM-845 Premium. | LM-845 Premium By już na dzień dobry powalczyć ze stereotypem „chińskiej taniochy”, dystrybutor postanowił zapoznać mnie z ofertą Line Magnetic poczynając właśnie od tego „potwora”. To dzielone urządzenie kosztuje bowiem ponad 40 000 złotych polskich, co może nie brzmi groźnie w kontekście japońskich konkurentów typu Kondo, Audio Tekne, czy Air-Tight, ale przecież jest już naprawdę sporym wydatkiem, więc oczekiwania i wymagania muszą być wobec takiego produktu bardzo wysokie. LM-845 Premium to wzmacniacz zintegrowany, lampowy, dzielony. Tak właśnie – zintegrowany. Zwykle w ofertach co lepszych firm znajdziemy integry i systemy dzielone, w których do osobnej obudowy wydzielana jest sekcja przedwzmacniacza. Jeśli już ktoś decyduje się rozdzielić układy integry to podział jest jasny – w jednej części ląduje wzmacniacz jako taki, w drugiej separuje się generujący potencjalnie największe zakłócenia zasilacz. Podział | Gdy wraz z przedstawicielem dystrybutora wtargaliśmy do mnie ponad 60 kg LM-845 Premium rozdzielone (na szczęście!) na dwa wielkie, solidne pudła, a następnie wyjęliśmy oba elementy z opakowań, byłem przekonany, że i tu dokonano tradycyjnego podziału. Większa część, z aż ośmioma lampami i puszkami traf za nimi, to wzmacniacz, druga, pozbawiona (przynajmniej wystających) lamp część to zasilacz – wszystko jasne. Zaraz, zaraz... tylko dlaczego na tylnej ściance rzekomego zasilacza widzę gniazda głośnikowe?! Ano dlatego, że to wcale nie jest zasilacz, tylko wyodrębniony stopień wyjściowy tego wzmacniacza, w środku którego „siedzą” ogromne i ciężkie transformatory wyjściowe. Pozostała część tej konstrukcji, w tym sekcja przedwzmacniacza, zasilacz, wszystkie lampy i elementy sterujące, umieszczono w głównej obudowie. Na stronie producenta wyjaśnienia tego oryginalnego podziału topowej integry nie znalazłem. Z oceną postanowiłem się jednakże wstrzymać się do czasu, aż posłucham efektów brzmieniowych. Lampy | Wspomniany zestaw ośmiu lamp składa się z czterech par. W przedwzmacniaczu pracują dwie podwójne triody 12AX7, lampy mocy to para 845, a ich sterowaniem zajmują się dwie 300B, natomiast para triod 310A, jak gdzieś wyczytałem, wstępnie wzmacnia sygnał. Wszystkie produkowane są przez znanego i cenionego specjalistę, chińską firmę Shuguang. Jednocześnie, może poza 310A (nie wiem czy obecnie jakakolwiek inna marka produkuje ten model), są to modele produkowane przez wiele marek, dostępnych jest też sporo modeli NOS. Użytkownicy tego wzmacniacza, gdy już nacieszą się jego brzmieniem i uznają, że coś pewnie można poprawić, a przynajmniej zmienić, będą mieć duże pole do popisu. Do testu urządzenie dostarczono z zestawem standardowych lamp i tak został oceniony. Funkcjonalność | Wzmacniacz ten, pracujący w układzie SET, dysponuje mocą 30 W na kanał. Wyposażono go w trzy wejścia liniowe (RCA), jedno zbalansowane (XLR), a także wejście dla zewnętrznego przedwzmacniacza, pozwalające korzystać z LM-845 Premium jak z końcówki mocy; konieczne jest wówczas przestawienie odpowiedniego przełącznika na przedniej ściance. Obie części połączone są parą firmowych kabli z wielopinowymi, zakręcanymi wtykami. W stopniu wyjściowym znajdziemy osobne odczepy dla kolumn o impedancji nominalnej 4, 8 i 16 Ω, co ułatwi zgranie wzmacniacza z wieloma różnymi konstrukcjami. Pośrodku głównej części umieszczono duży, podświetlany (podświetlenie można wyłączyć) wskaźnik wychyłowy. Obok niego znajdują się dwa dużo mniejsze, które pomagają przy regulacji biasu dla lamp, wykonywanej ulokowanymi obok pokrętłami; wcześniej jeszcze wybiera się, dla której pary lamp ustawiany jest prąd podkładu – V1 i V2, czyli 845-tek, bądź dla V3 i V4, czyli 300B. Jeden z niewielkich przełączników pozwala wybrać wartość (minimalną lub maksymalną) sprzężenia zwrotnego. Z jednej strony, zwłaszcza w przypadku wzmacniaczy SET, preferowany jest zwykle całkowity brak globalnego sprzężenia zwrotnego. Jednak z drugiej możliwość wyboru jego wartości stwarza szansę lepszego dopasowania wzmacniacza do trudniejszych kolumn. Przynajmniej tak jest teoria, bo w praktyce..., ale o tym w części opisowej. Głośnością sterujemy na dwa sposoby – albo za pomocą sporej, ładnie wykonanej gałki na froncie, albo z użyciem pilota zdalnego sterowania. Funkcjonalność tego ostatniego ogranicza się właśnie do zmiany głośności i włączania/wyłączania funkcji mute. W projekcie plastycznym tego wzmacniacza widać inspiracje legendarnymi konstrukcjami, których naprawą kiedyś zajmowali się panowie Zheng. I, moim zdaniem oczywiście, bardzo dobrze! Dzięki temu LM-845 Premium wygląda jak rasowy, wysokiej klasy, wzmacniacz. Mówiąc szczerze, nie mogę patrzeć na wiele współczesnych konstrukcji lampowych, których wygląd trudno określić inaczej, niż mianem jarmarcznego. Kolorowe, czasem nawet migające, czy zmieniające kolor diody kompletnie niszczą jeden z elementów czaru lampy, czyli to, jak pięknie, ciepło się one żarzą, budując niepowtarzalny nastrój towarzyszący słuchanej muzyce. Testowany wzmacniacz Line Magnetic wygląda tak, że równie dobrze mógłby być produktem np. Western Electric sprzed 50-60 lat. Acz, chyba jednak, lepiej wykonanym. Na papierze i z oglądu ma więc właściwie wszystko, by być pełnoprawnym członkiem może nawet topowej ligi wzmacniaczy lampowych. W czasie testu korzystałem głównie ze znakomitych, łatwych do napędzenia kolumn GrandiNote MACH4. Pod koniec testu tego wzmacniacza trafiły do mnie dwie pary, trudniejszych do napędzenia, ale fantastycznych głośników – ESA Credo Stone (140 000 zł) i Marten Mingus Quintet (blisko 50 000 euro). 30 W z SET-a to całkiem sporo, a i sama sekcja wyjściowa LM-845 Premium wielkością (i wagą) zawstydzić może niejeden kompletny wzmacniacz. Nie mogłem więc sobie odmówić sprawdzenia, jak ta integra poradzi sobie z wspomnianymi kolumnami, które na papierze niekoniecznie są idealnym partnerami dla SET. Tę kwestię jednakże pozostawię na koniec. Najpierw zajmiemy się bardziej naturalnym zestawieniem (także pod kątem cen) z rewelacyjnymi kolumnami Maxa Magri. Przed rozpoczęciem odsłuchu, zgodnie z zaleceniami, sprawdziłem jeszcze wartości biasu dla lamp 845 i 300B – jak się okazało żadna regulacja nie była wymagana. Sprawdziłem to raz jeszcze po tygodniu grania - nadal nie było konieczności regulacji. Słowem – ustawiamy i zapominamy spokojnie na dłuższy czas. Głównymi źródłami sygnału początkowo były mój gramofon J.Sikora Standard w wersji Max oraz DAC LampizatOr Golden Atlantic, acz pod koniec testu trafił do mnie topowy model tej ostatniej marki, Pacific, nie oparłem się więc pokusie podniesienia poprzeczki. Nagrania użyte w teście (wybór):
|
Obie opcje ustawienia sprzężenia zwrotnego wypróbowałem z kolumnami GrandiNote MACH 4 zaraz na początku. I, to chyba żadna niespodzianka, wybrałem niższe, nie mając najmniejszej nawet wątpliwości, że to w tym ustawieniu dźwięk jest bardziej naturalny, otwarty i swobodny, bardziej trójwymiarowy i namacalny/obecny. Te właśnie elementy były swego rodzaju elementem przewodnim moich odsłuchów. Rzecz nawet nie w tym, że to cechy dominujące tego brzmienia, ale bez wątpienia ważne, odróżniające ten wzmacniacz (i bardziej generalnie SET-y) od innych typów amplifikacji. Każda z tych cech odgrywała ogromną rolę przede wszystkim w, zwykle królującej u mnie, muzyce akustycznej. Co prawda (niemal) pancerna budowa, obolały od noszenia kręgosłup, tudzież solidne SET-owe (!) 30W mocy zachęcały do rockowych szaleństw, ale to zostawiłem sobie na później. Chyba już pierwszego dnia odsłuchów, pewnie po części z racji pochodzenia LM-845 Premium z Kraju Środka, przyszło mi do głowy skojarzenie z przyczajonym tygrysem (choć muzyki z tego filmu posłuchałem dopiero później). Testowany wzmacniacz na każdym kroku prezentuje bowiem (podkreślam – w muzyce akustycznej) z jednej strony wyrafinowanie, delikatność, czy subtelność typowe dla SET-a wysokiej klasy, ale z drugiej podskórnie czuje się drzemiącą w nim moc, prężące się, gotowe do skoku potężne muskuły, z których wzmacniacz skorzysta błyskawicznie, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Fantastycznie więc słuchało mi się Cassandry Wilson, Evy Cassidy czy Patricii Barber, których głosy w wydaniu Line Magnetic były niezwykle organiczne, ekspresyjne, pełne i mocne (głos Evy jakoś wybitnie mocny nie był, to po prostu nieco inny typ wokalistki) i wyjątkowo obecne. Jednocześnie doskonale zachowane zostały kompletnie inne ich charaktery, bo wzmacniacz zapewnił dobry wgląd w indywidualne cechy każdego z nich. Line Magnetic nie był aż takim „czarusiem” jak mój SET na 300B. Grał raczej czysto i wiernie pozwalając, by to same wyjątkowe głosy, talenty i umiejętności ich posiadaczy mnie oczarowały. Nie musiał dokładać do tego niczego od siebie, niczego upiększać, dociążać, czy wygładzać, bym sięgał po płytę za płytą z kolejnymi, fantastycznymi głosami. Swoje muskuły LM-845 Premium miał okazję po raz pierwszy pokazać w czasie odsłuchu poświęconego muzyce symfonicznej, operom, a po części i orkiestrowej muzyce filmowej. Ot choćby w czasie odtwarzania 1812 Czajkowskiego z krążka wydanego przez Telarc. W tym nagraniu wykorzystano prawdziwe armaty i dzwony, w związku z czym jest to nie lada wyzwanie dla każdego systemu, począwszy od gramofonu (to jeden z najlepszych praktycznych testów umiejętności śledzenia rowka) na wzmacniaczu kończąc, jako że ten musi przekazać ogromną energię serwowaną w skumulowanych dawkach wystrzałów kolumnom, doskonale je przy tym kontrolując. Line Magnetic, nieco już zniecierpliwiony graniem audiofilskiego „pitu pitu”, jak to niektórzy mówią, zachowywał się niczym tygrys przed atakiem. Skulony, z maksymalnie zmagazynowaną energią w napiętych mięśniach, bijąc dokoła ogonem, czekał na możliwość jej uwolnienia. Gdy przyszło do Czajkowskiego wreszcie mógł to zrobić. Armaty zagrzmiały z mocą, której nie spodziewałem się ani po testowanej integrze, ani po kolumnach Maxa Magri. Z kolei dzwony, gdy już solidnie zostały rozkołysane, wprawiły ściany w moim pokoju w drżenie. Armaty robiły tak duże wrażenie za sprawą natychmiastowości i potęgi wystrzałów, dzwony natomiast głębokością tonu i długimi pełnymi wybrzmieniami. Mówiąc szczerze, nie myślałem się, że 30-watowy SET potrafi to tak znakomicie oddać. Już pierwszych kilka oper, których z LM-845 Premium posłuchałem sporo, pokazało, jak dobrze ten wzmacniacz potrafi budować klimat takich spektakli, a także pokazywać ich skalę. Korzystając ze swoich możliwości budował duże, otwarte, ale treściwe sceny, lokując wokalistów (zwykle) z przodu, pozwalając błyszczeć im talentami śpiewaczymi i aktorskimi, pięknie oddanymi emocjami, a całość doprawiał grającymi z rozmachem i swobodą orkiestrami. Razem tworzyło to wyjątkowy, wciągający spektakl, który słuchałem z zapartym tchem uważając, by niczego nie uronić. Podobnie odbierałem symfonie Beethovena czy Mozarta, jako że niewiele wzmacniaczy gra złożoną, wielowarstwową muzykę tak swobodnie, bez wysiłku, a jednocześnie tak czysto, transparentnie i z pełną kontrolą, nawet przy wielkim tutti. Line Magnetic wręcz zachęcał do pogłaśniania i badania wytrzymałości moich sąsiadów. Nawet bowiem na wysokich, sporo wyższych niż moje normalne, poziomach głośności trzymał kolumny MACH 4 w żelaznym uścisku nie pozwalając na najmniejszą nawet utratę kontroli. Brzmienie orkiestry było więc niezwykle czyste, świetnie poukładane, mimo że dynamika niemal powalała. Jak się okazało, testowany wzmacniacz równie łatwo poradził sobie z wysterowaniem kolumn ESA Credo Stone. To kapitalne, polskie kolumny, nowa wersja Credo 3 Illuminator w obudowie z specjalnego kompozytu oraz z wewnętrznym okablowaniem i elementami zwrotnicy poddanymi specjalnemu procesowi w firmie Metrum Lab. Śmiało je można, a nawet trzeba, zaliczyć do klasy high-end. Nie są bardzo trudne do napędzenia, ale jednak stawiają wzmacniaczowi większe wymagania niż kolumny GrandiNote. Można było jednakże odnieść wrażenie, że na LM-845 Premium owe wyższe wymagania nie zrobiły żadnego wrażenia. Z polskimi kolumnami poradził sobie równie łatwo, bez widocznego wysiłku, śmiało pokazując ich ogromne możliwości. Dźwięk w porównaniu do MACHów zrobił się nieco pełniejszy na dole, ale równie szybki i zwarty, z równie doskonałym timingiem. Średnica barwna, gęsta, wielowarstwowa, ale i przejrzysta, klarowna, po prostu świetna. Wiele działo się i na górze pasma. Duża przestrzeń, hektary powietrza, wybrzmienia, dźwięczność na wysokim poziomie, dużo energii, bardzo dobra rozdzielczość, ale i wyjątkowa gładkość. Całość prezentacji robiła wrażenie spójnością, wysoką dynamiką i piękną neutralna naturalnością, że tak to ujmę. Słychać było nieco lampowego charakteru (gładkości i płynności) LM-845 Premium, ale bez dopalania średnicy, bez podnoszenia temperatury całego przekazu. Świetne granie! Last but not least, jak to mówią Anglosasi, czyli na sam koniec, podpiąłem do Line Magnetic fantastyczne szwedzkie kolumny, Marteny Mingus Quintet (6 Ω, min. 3,4 Ω, 87 dB). Podpiąłem je do odczepów 4 Ω, bez specjalnego zastanawiania się wybrałem tym razem większe sprzężenie zwrotne, włączyłem muzykę i… I zacząłem się zastanawiać, co się popsuło przy przełączaniu na te kolumny. Nie miałem wrażenia, że są za trudne dla wzmacniacza, ale dźwięk się zamknął, zgubił tę wielką przestrzeń, powietrze, swobodę. Słuchałem tak chyba z godzinę próbując znaleźć jakiś krążek, który by dobrze zabrzmiał. Bez skutku. W końcu mnie olśniło - jedyną zmianą, poza kolumn, było automatyczne przestawienie przełącznika sprzężenia zwrotnego. W teorii mając wybór tak się po prostu robi używając trudniejszych kolumn. No, ale czasem teorie z praktyką się rozmijają. Wystarczyło przestawić przełącznik z powrotem na minimalny NFB, by magia LM-845 Premium wróciła. Instrumenty natychmiast skorzystały z dostawy tlenu i zagrały pełną piersią. Wróciło otwarte, przestrzenne, plastyczne granie. Barwy nabrały życia i blasku, a na moją twarz wrócił uśmiech. Jak się okazało pierwsze wrażenie mówiące, że integrze Line Magnetic nie brakuje wcale mocy do napędzenia tych kolumn, było słuszne. Pewnie że nie zapewniał on aż tak niesamowitej kontroli i definicji niskich tonów jak 400 W Opusculum Reference 3, w związku z czym bas był bardziej lampowy, nie aż tak zwarty i szybki. Ale to nadal było świetne dociążone, barwne, dobrze różnicowane granie, do którego trudno było mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Podsumowanie Jeśli szukacie lampy wysokiej klasy, zdolnej napędzić większość kolumn, potrafiącej zagrać szybko, potężnie, swobodnie i dynamiczne, ale gdy trzeba z wyrafinowaniem, gładkością i plastycznością prawdziwego SETa, to Line Magnetic LM-845 Premium może być odpowiedzią na Wasze potrzeby. To kawał świetnie wykonanego urządzenia o klasycznym, czy jak powiedzą niektórzy wintidżowym wyglądzie, które będzie ozdobą nawet eleganckiego salonu. Uszy traktuje równie wykwintnie jak oczy, serwując wyrafinowane, poukładane, przestrzenne i pełne powietrza brzmienie (choć to ostatnie raczej przy ustawieniu minimalnego, cokolwiek to w tym przypadku oznacza, sprzężenia zwrotnego). Bonusem jest zaleta większości wzmacniaczy lampowych, czyli możliwość kształtowania brzmienia z pomocą alternatywnych, pochodzących albo z bieżącej produkcji, albo ze starych zapasów (NOSy) lamp. LM-845 Premium to kolejny doskonały dowód na to, że warto poznać urządzenia z Kraju Środka - tam też robi się już znakomite urządzenia. Dane techniczne (wg producenta) Klasa pracy wzmacniacza: A |
- Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta - Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa - Końcówka mocy Modwright KWA100SE - Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100 - Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11 - Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator |
- Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM) - Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC - Kolumny: Bastanis Matterhorn - Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr - Słuchawki: Audeze LCD3 - Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako - Przewód głośnikowy - LessLoss Anchorwave - Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3 |
- Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence - Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R) - Stolik: Rogoż Audio 4SB2N - Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity