Wzmacniacz zintegrowany Audio Reveal
Producent: ALTRONIK |
eślibyśmy spojrzeli na dużą wystawę audio rozsądnie, świeżym okiem – niech to będzie warszawska Audio Video Show – odnieślibyśmy niemal surrealistyczne wrażenie anachronizmu, którego nikt z odwiedzających ją ludzi wydaje się nie zauważać. Chodzi o pokojowe współistnienie technik i technologii, które dzieli często kilkadziesiąt lat, na przykład gramofonów i odtwarzaczy plików (streamerów), kabli i łączności bezprzewodowej, gałek i aplikacji sterujących, lampowych zasilaczy liniowych i półprzewodnikowych impulsowych, lamp i układów scalonych itd. A jednak zajmując się nimi na co dzień, czytając o nich, słuchając ich jakoś absurdu tej sytuacji nie widzimy. | O postępie słów kilka A jej absurd polega na tym, że jeśli założymy, iż w technice mamy do czynienia ze stałym postępem, takiej sytuacji nie powinno być. I o definicję słowa ‘postęp’ w tym przypadku chodzi. Jego słownikowe rozumienie jest proste i jednoznaczne. Wśród siedmiu różnych zastosowań, jakie podaje Słownik języka polskiego Wydawnictwa Naukowego PWN nas interesują trzy: 1 Postęp w jakiejś nauce lub innej dziedzinie życia to ciąg zachodzących w niej zmian, zbliżający ją do jakiegoś celu lub prowadzący do stanów coraz doskonalszych. Postęp, jak widać, to słowo i pojęcie jednoznacznie pozytywne. Prowadzi od rzeczy prostych, w domyśle gorszych, do złożonych, w domyśle lepszych. Postęp w takim ujęciu jest czymś dobrym, pożądanym i wyczekiwanym. Co więcej – wydaje się czymś nieuniknionym, co przyjdzie, czy tego chcemy, czy nie. Nawet bowiem jeśli to, co nowsze wydaje się niektórym ludziom gorsze, a wręcz niebezpieczne – patrz: luddyści w Anglii na początku rewolucji przemysłowej, przeciwnicy druku z XV w., rolnicy na ziemiach polskich po II wojnie światowej przepędzający „ekonomów” itd. – to historia pokazuje, że nie mieli oni racji. Bo postęp jest z założenia dobry (jego realizacja jest zwykle gorsza, ale to temat na osobny artykuł). Skąd więc owo współistnienie produktów audio, które dzieli niejedna rewolucja technologiczna, miliardy zainwestowanych dolarów, pokolenia naukowców i inżynierów wdrażających je do produkcji? Odpowiedź wydaje mi się prosta, ale tylko dlatego, że mówię to jako ktoś, kto widzi to od wewnątrz, który bardziej ten problem czuje niż rozumie: postęp w audio nie ma liniowego charakteru i jest arbitralny. Już się z tego tłumaczę. Można chyba założyć, że w audio chodzi nam o to, aby reprodukowany dźwięk był coraz lepszy, to znaczy coraz bardziej zbliżał się do dźwięku na żywo. Tyle tylko, że to utopijna idea, piękna bajka, ale jednak bajka. Przecież najpierw trzeba by umieć wykonać nagranie, aby było tożsame z wydarzeniem, a potem je w taki sam sposób odtworzyć. Nie raz, nie dwa i nie trzy pisaliśmy o tym, że nagranie, a potem jego odtworzenie to sztuka, a nie mechaniczne przełożenie. A jeśli sztuka, to dopuszczalne są różne spojrzenia i style, a potem ich interpretacja. | FIRST W audio postęp jest oczywisty, ale w tym samym momencie wątpliwy – coś bowiem przynosi, ale równie wiele zabiera. Tym bardziej, że mówimy przecież o muzyce, czyli rodzaju sztuki, który jak mało który żywi się emocjami. I jeśli potrafimy przenieść te emocje z nagrania na słuchacza, możemy mówić o sukcesie. I nie ma żadnego, doskonale żadnego znaczenia, w jaki sposób to zrobimy – z lampami, tranzystorami, aplikacją, kablem czy bez. Właśnie dlatego wszystkie te anachronizmy istnieją obok siebie, często w ramach tego samego systemu audio. Pan Michał Posiewka zakładając firmę Reveal Audio myślał chyba podobnie, ponieważ budując wzmacniacz sięgnął po technikę lampową, a w dodatku zastosował lampy końcowe, czyli lampy mocy, w najstarszym znanym układzie – single-ended. Wzmacniacz nazwał First, jako że to jego pierwsza komercyjna konstrukcja i w dodatku wyposażył w przełącznik głębokości sprzężenia zwrotnego. O tym wzmacniaczu chciałbym państwu opowiedzieć. MICHAŁ POSIEWKA Jestem z wykształcenia elektronikiem, prowadzę firmę od 1989 roku. Od początku swojej działalności związana jest ona z branżą elektroniczną, we wczesnych latach było to konstruowanie i produkcja seryjna urządzeń do systemów alarmowych i systemów kontroli dostępu. W późniejszym czasie działalność została rozszerzona o usługi instalacyjne. Pomysł na tworzenie wzmacniaczy lampowych zrodził się z wieloletniego zamiłowania do dźwięku wysokiej klasy. W 2016 roku postanowiłem zaprojektować wzmacniacz lampowy, który miałby własną sygnaturę brzmienia – w taki sposób powstała marka Audio Reveal. Skonstruowanie i wdrożenie do produkcji wzmacniacza First trwało około dwóch lat. To czasochłonny proces, opracowanie konstrukcji wzmacniacza audio oferującego dźwięk na wysokim poziomie wymaga dużo pracy – doboru lamp oraz ich punktów pracy, odpowiednich komponentów, wykonaniu wielu pomiarów, kończąc na wielogodzinnych odsłuchach w różnych konfiguracjach. Układ wzmacniający w testowanym urządzenia jest bardzo prosty, bo proste są jego założenia. Ma on cztery stopnie oparte na trzech lampach: podwójnej triodzie wejściowej 12AX7 (ECC83), 12AU7 – kolejnej podwójnej triodzie, tym razem w roli lampy sterującej i pojedynczej tetrodzie strumieniowej (często mylonej z pentodą) KT88, którą można wymienić na 6550. Lampa wyjściowa pracuje w trybie pentodowym. Sygnał wzmacniany jest w klasie A od wejścia do wyjścia, w układzie typu single-ended, gdzie sygnał wzmacniany jest w całości w pojedynczym elemencie wzmacniającym, bez dzielenia go na połówki. Pojedyncza lampa na końcu, w dodatku naprawdę pojedyncza, a nie kilka równoległych, najczęściej oznacza niską moc. W przypadku zastosowanej lampy KT88 otrzymamy 10 W przy 8 Ω i 8 W przy 4 Ω. Trzeba więc pomyśleć o kolumnach o wyższej niż zazwyczaj sprawności lub siedzieć dość blisko nich. Używane przeze mnie Harbethy M40.1 nie są zbyt skuteczne, ale napędzane wzmacniaczami o dobrej wydajności prądowej układają się z nimi w bardzo ładny system. Konstruktor przewidział zresztą możliwość dostosowania brzmienia do naszych preferencji, umieszczając na górnej ściance dwupozycyjny przełącznik, którym zmieniamy głębokość globalnego sprzężenia zwrotnego. Pamiętajmy jednak o tym, że fizyka jest nieubłagana: zmniejszając je zwiększamy jednak zniekształcenia, zawężamy pasmo przenoszenia. Na plus jest to, że minimalizujemy zniekształcenia wynikające z podania części sygnału wyjściowego na wejście. Zazwyczaj jest to pozycja preferowana przez ludzi słuchających muzykę. Bo mniejsze sprzężenie (NFB: Negative Feedback) to zwykle przyjemniejszy, bardziej naturalny dźwięk. Wzmacniacze lampowe dają niepowtarzalną okazję do eksperymentowania z lampami. Chociaż noszą one te same symbole, różnią się – i to znacznie – budową i parametrami, a co za tym idzie i brzmieniem. Odpowiedzialny producent musi jednak dbać o powtarzalność i niezawodność urządzenia, dlatego w testowanym wzmacniaczu znajdziemy sprawdzone lampy, zazwyczaj z bieżącej produkcji. Na wejściu pracuje 12AU7W firmy Tung-Sol z 1989 roku, a więc już lampa NOS. Z tej samej firmy jest również lampa sterująca, czyli 12AX7, z nowszej produkcji. I wreszcie lampa końcowa – to KT88 firmy Genalex Gold Lion. Wszystkie zostały wyprodukowane w Rosji. Konstruktor przewidział dla nich układ włączający napięcie anodowe dopiero po jakimś czasie, kiedy są rozgrzane żarzeniem. Dzięki temu będą pracowały znacznie dłużej bez awarii. Zresztą wzmacniacze lampowe wcale nie są tak awaryjne, jak to często widzą laicy. Właściwie używane, z dobrymi lampami zachowują się jak zwykłe wzmacniacze tranzystorowe. Wymiana lamp, przy kilku godzinach słuchania muzyki dziennie, przewidziana jest po kilku latach. Użyte w First lampy są powszechnie dostępne, a więc niedrogie. W każdym razie po włączeniu wzmacniacza miga dioda LED w kolorze czerwonym, która po 45 sekundach zmienia kolor na zielony – a zielony w technice oznacza: „praca”. Wzmacniacz Audio Reveal stanął na górnej półce stolika Pagode Edition obok odtwarzacza Ayon Audio CD-35 HF Edition, który posłużył jako źródło sygnału. Sygnał między nimi przesyłany był interkonektem Crystal Cable Absolute Dream. First napędzał duże kolumny Harbetha M40.1. Jak pisałem, to nie jest łatwe obciążenie, ale kilka wzmacniaczy SET o nieco wyższej mocy niż 6 W zagrało u mnie bardzo dobrze. Testowany wzmacniacz ma bardzo duży zasilacz typu dual mono, sensowną moc wyjściową, więc bez trudu dał sobie radę – nawet więcej niż „dał” :) Wzmacniacz z kolumnami połączony był nietypowo, bo kablami typu NOS Western Electric WE16GA. Dłuższą chwile poświęciłem porównaniu obydwu położeń przełącznika sprzężenia zwrotnego. Powiem tak: zrozumiem tych, którzy wybiorą mniejszą wartość. Dostaniemy wówczas cieplejszy dźwięk z mocniej pokazanym pierwszym planem. U mnie jednak, z moimi kolumnami, bezapelacyjnie lepszy przekaz otrzymałem z większym sprzężeniem. Dźwięk był ładniejszy, gęstszy, bardziej rozdzielczy, a bas lepiej kontrolowany. Wybór zależy jednak od państwa i waszych systemów. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
|
Tak trochę przynudzałem mówieniem o mocy wzmacniacza First, ale robiłem to w celach edukacyjnych. Nie chodziło mi ani o wystraszanie państwa, ani o mącenie, a o uświadomienie prostej zasady: audio to zajęcie organoleptyczne. To znaczy, że choć regulują je konkretne reguły, to ostateczny wynik i tak zależy od konkretnego systemu i wszystko należy weryfikować samodzielnie. Jeśli bowiem popatrzylibyśmy na „papier” i pomyśleli o połączeniu testowanego wzmacniacza i dużych, niełatwych do wysterowania kolumn Harbetha, skreślilibyśmy je zaraz na początku, podobnie jak wiele innych, równie „ryzykownych” par. I byłby to nasz błąd, duży błąd. Wzmacniacz radzi sobie bowiem z takimi kolumnami ze swobodą 100-watowego pieca, o ile oczywiście rozsądnie gospodarujemy siłą głosu. Zaczęło się już od pierwszych słów konferansjera zapowiadającego występ Billa Evansa z zespołem podczas The Montreux Jazz Festival w 1968 roku. jego charakterystyczny francuski akcent śmieszy mnie za każdym razem, przede wszystkim przy nazwisku Eddiego Gomeza (kontrabas). W każdym razie już ta krótka zapowiedź pokazała coś, co potem stanowiło podstawę grania wszystkich innych płyt: niebywały wolumen wokali i instrumentów. Chodzi mi o to, że dźwięk był duży, miał rozmach, głębię, wypełniał szczelnie przestrzeń między kolumnami. To zaleta wzmacniaczy lampowych, ale nie wszystkich i nie w takim stopniu – First naprawdę gra w taki sam sposób, jak drogie wzmacniacze SET, z lampami 300B na końcu. Ukazuje bowiem ludzi z krwi i kości, żywe instrumenty i potężną przestrzeń. Nie musimy się więc wsłuchiwać w drobne dzwoneczki w lewym kanale i skrzypienie krzesła w prawym – naszą uwagę od razu i do końca przykują, wykreowane przed nami, wydarzenia muzyczne. Testowany wzmacniacz zawdzięcza to kilku cechom, ale wśród nich od razu i przede wszystkim wskażemy na dynamikę i barwę. Dynamika jest ponadprzeciętna, po prostu znakomita. Trio Evansa o którym wspomniałem na początku to tylko trzy, dość ciche, instrumenty w sporej sali wypełnionej ludźmi. Skala wydarzenia kreowana była więc przede wszystkim przez coś w rodzaju gęstego tła, a nie samych instrumentów. Te były duże wyraźne, mocne, ale nie one decydowały o rozmachu. Zupełnie inaczej było z kolei przy płycie Jimmy’ego Smitha. Ależ to zagrało! – Uderzenie, wykop, gęstość – to już nie trzy instrumenty a cały big-band z piętnastoma (!) instrumentami dętymi, wsparty Hammondami Smitha, perkusją i kontrabasem. Zagrało to zawodowo, bo miało pełnię i gęstość. Zaskakiwały niskie zejścia organów i szybki, mocny atak dęciaków. Udało się to nie tylko dzięki wysokiej dynamice, ale i niezwykle zrównoważonemu dźwiękowi. To również zwraca uwagę na samym początku. Czekałem z tym do tej pory, żeby wszystko poukładać, ale jeśliby państwo zaczęli czytać ten test od tego akapitu, nic by się nie stało (pamiętacie państwo o rok starszą od płyty Smitha powieść Julio Cortázara Gra w klasy?). Bo to wzmacniacz, który właściwie nie udaje lampy. Mówię o udawaniu, bo jest tak, że spora część nowych konstrukcji z lampami w torze wzmacniającym wydaje się imitować stereotyp tego typu urządzeń, bez wykorzystania zalet lamp. First gra otwartym dźwiękiem, z mocną, dźwięczną góra, trudno więc mówić o „cieple”. Nie promuje wokali, nie można więc mówić, że „gra środkiem”. Nie jest wreszcie zaokrąglony na dole, nie daje fałszywej gęstości, która często jest niczym innym niż zamuleniem dna, że się tak wyrażę. First gra klarownym, mocnym, świetnie „ukrwionym” basem, który zaskoczył mnie najpierw z płytą Smitha, a zaraz potem z pięknym, nastrojowym krążkiem Pantha Rhei duetu Rudź & Pauszek. Kiedy przy stanie licznika 4:20 w pierwszym utworze wszedł nagle niski bas, wzmacniacz nie dość, że go ładnie odtworzył, to się nim ani przez chwilę nie przytkał, to znaczy nie zaskoczył go. Bo to – uwaga – bardzo uniwersalne urządzenie. Z równym zaangażowaniem odtworzy muzykę ambientową, lekki jazz, big-band i muzykę wokalną. Chociaż to nie jest poziom rozdzielczości SET-ów, to jest wzmacniaczy triodowych SE, to testowany wzmacniacz ma od większości z nich nich lepszą kontrolę basu i lepszy rozmach. A i tak nie jest mało detaliczny, czy mało szczegółowy. Pozwala na ładny wgląd w nagranie, na rozpoznawanie barw poszczególnych detali, wybrzmień. Jak w nagraniu Fly Me To The Moon z płyty Duets II Franka Sinatry, który śpiewa w nim wraz z Antonio Carlosem Jobimem. Przepięknie słychać, że śpiewają panowie w słusznym wieku, że to raczej zabawa niż ‘wkład własny”. Ale jacy to panowie! Nie wiem, czy widzieli już państwo miniserial The Kominsky Method, którego pierwszy sezon wyemitował niedawno Netflix (Chuck Lorre, 2018). First pokazał bardzo podobny duet do tego z ekranu: dżentelmenów, ale takich, którzy już niczego nie muszą, a (prawie) wszystko mogą… Podsumowanie „Reveal” znaczy „odkryć, ujawnić” – jest to istota dźwięku jaki kreują wzmacniacze Audio Reveal. First pozwala odkryć muzykę na nowo, nakreślając jej kształt w nowej perspektywie, wzmacniacz ten został stworzony z pasji do dźwięku i dobrego brzmienia. Nie czytajmy tego, jak wpis reklamowy, bo jest w nim prawda, którą starałem się państwu w tym teście rozwinąć. First jest niezwykle satysfakcjonującym urządzeniem. Nie buduje dalekich planów i skupia naszą uwagę raczej na tym, co przed nami, Ale jest to na tyle interesujące, ciekawe, zaskakujące, że nigdy się nam nie znudzi. Napędzi kolumny uważane za „trudne”, o ile nie przesadzimy z gałką Volume. I sprawi, że wrócimy do starych nagrań, żeby zobaczyć, jak grają. A potem wymusi na nas kolejne zakupy. To po prostu high-end Made in Poland. Polecam! First jest wzmacniaczem zintegrowanym, lampowym, z zasilaczem półprzewodnikowym. Jest spory, ciężki, ale takie właśnie są wzmacniacze lampowe – ciężar nadają im duże transformatory – zasilający i głośnikowe. W testowanym urządzeniu umieszczone zostały one klasycznie, to jest z tyłu, za lampami, ukryte w ekranujących je puszkach, przy czym transformator zasilający jest toroidalny; wszystkie zostały wykonane w firmie pana Ogonowskiego, według specyfikacji Audio Reveal. Puszki, a także całe chassis, pokryto czarnym lakierem proszkowym. Wygląd determinuje jednak co innego – drewniany element dekoracyjny, tworzący przednią ściankę oraz wykonane ze stali nierdzewnej płytki z otworami na lampy. Przód i tył | Wszystko to jest doskonale znane od lat i jest niemalże klasyką. Taki wygląd znamy chociażby ze wzmacniaczy słowackiej firmy Canor (potem Elgar), a jeszcze bardziej z włoskiej manufaktury Unison Research. Z tą ostatnią First związany jest też wyglądem gałek i kołnierzy wokół nich – są one spore i ze stali nierdzewnej. Lewą włączamy zasilanie, środkową regulujemy siłę głosu, a prawą zmieniamy wejście – do dyspozycji są cztery pary RCA. Gniazda są klasycznie, z tyłu. Widać tam również po parze złoconych gniazd głośnikowych na kanał – nie wyprowadzono osobnych uzwojeń dla obciążenia 8 i 4 Ω. Na górnej ściance jest jeszcze jedna gałeczka – zmieniamy nią głębokość sprzężenia zwrotnego. To dwupozycyjny przełącznik, a sprzężenie zwrotne różni się o 3,2 dB. Środek | Wzmacniacz ma budowę podobną do dual mono, co widać chociażby w sposobie ustawienia gniazd wejściowych – są one dość szeroko od siebie, to znaczy dla lewego i prawego kanału. Układ elektroniczny zmontowano jednak na jednej dużej płytce drukowanej, której towarzyszy kilka mniejszych. Na tych ostatnich umieszczono przekaźniki zmieniające aktywne wejście, a także układ logiczny włączający napięcie anodowe dopiero po jakimś czasie, przedłużający żywotność lamp. Te pracują w klasie A. Sygnał najpierw jest przełączany w przekaźnikach i trafia do potencjometru na przedniej ściance. Po stłumieniu wchodzi na siatkę sterującą lampy 12AX7, gdzie pierwsza i druga połówka są połączone równolegle. Z kolei połówki lampy 12AU7, lampy sterującej, pracują jako osobne stopnie. Wyjście głośnikowe dopasowano do obciążenia 6 Ω i nie można zamówić wzmacniacza z innymi odczepami. W materiałach promocyjnych firma mówi o „wysokiej klasy podzespołach” – i rzeczywiście, takie widać. To precyzyjne oporniki o dużej mocy, wszędzie mamy też polipropylenowe kondensatory Wima, dobry jest także potencjometr – to duży, niebieski ALPS. Szczególnie zadbano o zasilanie. Duzy transformator ma podwójne uzwojenie wtórne, a co za tym idzie, każdy kanał ma osobny zasilacz. Zastosowano w nim kondensatory Nichicona. Jedyną rzeczą, która poruszyła moją brew są długie, naprawdę długie interkonekty biegnące od wejść do potencjometru na przedniej ściance. Ale przecież nie można mieć wszystkiego :) Bo to bardzo ładny projekt i czysty, przemyślany montaż. Dodajmy, że wzmacniacz stoi na aluminiowych nóżkach z gumowymi ringami. Urządzenie nie ma pilota zdalnego sterowania (!). Dane techniczne (wg producenta) Lampy sterujące: |
System referencyjny 2018 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |3| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |4| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |7| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity