Kable głośnikowe + interkonekty +kable sieciowe
Jorma Design
Producent: JORMA DESIGN |
onieważ chyba w każdym z moich (nielicznych) testów kabli pisałem że i dlaczego unikam testowania kabli, więc tym razem powtarzać się nie będę. No, może z jednym wyjątkiem - powtórzę tylko, że do takich testów dochodzi właściwie tylko wtedy, gdy produkty jakiejś marki wyjątkowo mnie z jakiegoś powodu zainteresują. Zwykle to kwestia sugerowanej przez producenta, czy raczej recenzje i opinie wyjątkowo korzystnej relacji klasy brzmienia do ceny. Zwykle, ale nie zawsze. Stali Czytelnicy mogą pamiętać, że kilka miesięcy temu testowałem zestaw składający się z fantastycznej elektroniki Roberta Kody oraz kolumn Cessaro Chopin (test TUTAJ). Wówczas firma, która owe produkty dostarczyła, warszawski Soundclub, przywiozła do mnie również okablowanie dystrybuowanej przez nich szwedzkiej marki Jorma Design. To, że właśnie kable tego producenta Soundclub sprzedaje i prezentuje z takimi topowymi produktami jak elektronika Soulution, Tenor Audio, czy wspomniana Koda i kolumny Hansen Audio czy Wilson Audio, oczywiście wiedziałem. Tyle, że produkty Jormy nie wyglądają jakoś specjalnie „audiofilsko”. Przekroje są stosunkowo – jak na audiofilskie standardy – niewielkie, więc wielkiego wrażenia wizualnego nie robią. Choć, jak o tym pomyślę, to powinien to być argument „za”. Firma nie dorobiła kilkustronicowej teorii do stosowania na kablach drewnianego elementu – właściwie to trzeba wręcz dobrze poszukać, by się dowiedzieć, że to nie jest tylko element ozdobny. No i marka nie należy też do tych największych i najbardziej znanych. Firma Jorma Design powstała bowiem w roku 2002 – nie należy więc do kablarskich „dinozaurów” – ale też i nie powstała kilka miesięcy temu. Założycielem jest Jorma Kosky, Szwed o fińskich korzeniach, a sięgając jeszcze głębiej, rosyjskich. Swój cel określa jasno – jego kable „mają w założeniu umożliwić odtwarzanie muzyki w formie jak najbardziej zbliżonej do oryginału, bez dodawania lub odejmowania czegokolwiek do zarejestrowanego sygnału”. Po przeczytaniu takiej deklaracji od razu pomyślałem sobie: tuś mi brat! Od teorii do praktyki często droga daleka, ale opisane wcześniej doświadczenie z jego produktami zdawało się sugerować, że akurat Jormie udało się faktycznie teorię wprowadzić w praktykę. Jak można przeczytać w materiałach firmowych: „Sekret Jorma Design polega na wykorzystaniu do tworzenia kabli najlepszych dostępnych materiałów oraz opracowaniu optymalnego sposobu układu i przebiegu przewodników względem siebie. Każdy egzemplarz każdego kabla jest przed opuszczeniem warsztatu testowany i dopuszczany do sprzedaży wyłącznie jeśli spełnia wyśrubowane standardy.” Zasadniczo – wszystko to się chwali, tyle że podobne opisy można znaleźć na stronach większości, zwłaszcza tych mniejszych producentów kabli; giganci indywidualnych testów każdego produktu raczej nie mają szans przeprowadzać. Czytam więc dalej: „Wszystkie kable Jorma Design muszą być muzykalne. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się to być prostym założeniem, podczas projektowania przewodu muzykalność jest celem najtrudniejszym do osiągnięcia. Terminu tego nie da się bowiem precyzyjnie zdefiniować. Według Jorma Design opisuje on stan, w którym posiadacz naszych przewodów może przez wiele godzin słuchać swojego systemu z pełną satysfakcją, koncentrując się jedynie na wydarzeniach muzycznych. Nasze kable brzmią kompletnie naturalnie, nie trzeba więc szukać ich wad lub zalet. Ich obecność w systemie umożliwia pełne zanurzenie w muzyce w stopniu nieosiągalnym nigdy wcześniej.” Teraz byłem faktycznie „kupiony” – tego dokładnie szukam właściwie w każdym elemencie systemu audio i już sam fakt, iż osiągnięcie takiego celu jest dla Producenta najważniejsze (a nie wyśrubowane parametry, pomiary, użycie [rzekomo] kosmicznych technologii, etc.) wiele mówi o nim i jego produktach i stwarza nadzieję, że Jorma Kosky to faktycznie bratnia dusza, a jego produkty mogą być wyjątkowe. Gdy kable dostałem przy okazji, razem z wspomnianym systemem potrafiły zwrócić moją uwagę, choć konkurencję w postaci – przede wszystkim – elektroniki Kody miały przecież ogromną. Trudno mi było nawet wytłumaczyć dlaczego właściwie zarejestrowałem udział kabli w muzycznym spektaklu, bo przecież to nie one znajdowały się w centrum uwagi, ale było w nich coś, czego wiele przewodów nie oferuje. Najbliższe moim odczuciom byłoby chyba napisanie, że oferowały wrażenie 'braku kabli'. Trudno byłoby udowodnić takie twierdzenie (bo niby jak, na jakiej podstawie?) i dlatego piszę o 'wrażeniu'. Robiłem wówczas nawet jakieś krótkie porównania interkonektu Prime z moim Hijiri Million, które wypadło bardzo ciekawie pokazując, że z dźwiękiem dzieją się w obu przypadkach dobre rzeczy, ale jednak trochę inne. Zaczęliśmy więc rozmawiać z panem Maciejem Chodorowskim (z Soundclubu) o Jormie i stanęło na tym, że kable do mnie jeszcze wrócą, a ja spokojnie ich posłucham tym razem koncentrując się na nich (a nie na systemie) i zrobię osobny test. Testowany zestaw jest trochę nietypowy – zdecydowana większość producentów produkuje kable w kilku, a ci więksi nawet kilkunastu, seriach. W każdej zwykle jest komplet – interkonekt analogowy i kabel głośnikowy plus ewentualnie kabel sieciowy i kable cyfrowe. W przypadku szwedzkiej Jormy topową serią była ta o nazwie Prime. Po jakimś czasie twórca tychże kabli, Jorma Kosky, wpadł na pomysł jak zrobić jeszcze lepszy kabel głośnikowy, ale tylko głośnikowy. I stąd właśnie nowa seria Statement, która obejmuje tylko ten jeden rodzaj kabla, a najwyższy oferowany model interkonektu i kabla sieciowego to nadal te z serii Prime. Producent wykorzystuje w swoich interkonektach wtyki WBT NextGen Silver, a w kablach głośnikowych widełki również z logiem WBT. Wtyki w sieciówkach przypominają mi najbardziej produkty Oyaide, ale nie trafiłem na żadne potwierdzenie moich przypuszczeń. Na wszystkich kablach umieszczono elementy wykonane z drewna orzechu. W przypadku serii Prime producent pisze o wykorzystaniu filtrów Bybee Slipstream Golden Quantum umieszczonych we wspomnianych antywibracyjnych, drewnianych elementach. Czy takie same stosuje w Statemencie? Nie wiem, takiej informacji na stronie nie podaje, ale drewniane elementy są takie same. Kable, przez stosunkowo niewielką średnicę, wyglądają dość niepozornie, ale dzięki niej są dość elastyczne więc łatwo się je układa w systemie. Wyjątkiem są kable sieciowe, które są dość sztywne i jakiekolwiek ich wyginanie przy wtykach jest problematyczne, a w związku z tym podpięcie nimi urządzeń już aż tak proste nie jest. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Test zacząłem w swoim systemie. To znaczy prawie swoim, bo jak już napisałem w jednym z tekstów, póki fantastyczne Ubiq Audio Model One będą u mnie stały to dobrowolnie ich z systemu nie wypnę! A ponieważ grają od Audio Video Show 2015, więc znam je już wystarczająco dobrze, by używać do testowania innych rzeczy. No i są genialne. Ale nie o tym miałem... Później przesiadłem się na system z wyższej półki z elektroniką Nagry, odtwarzaczem Soulution 541 i nadal z Model One. Jormy planowałem porównywać z moim własnym zestawem kabli LessLoss, z goszczącym ciągle u mnie zestawem Sulek Audio oraz sam interkonekt Prime z moim Hijiri Million. Oba zestawy, a nawet Hijiri są dużo tańsze od Jorm, ale w swoich cenach bardzo dobre, a Hijiri wręcz wybitny, a jakiś punkt odniesienia był w założeniu konieczny. Tyle że, jak już pisałem, teoria z praktyką potrafią się mocno rozjechać. Jormy nie należą do kabli, które powalają na kolana w pierwszych sekundach odsłuchu. Z mojego doświadczenia wynika, że to dobrze, nawet bardzo dobrze. Znaczy to ni mniej, ni więcej tylko brak efekciarstwa, czegokolwiek co miałoby natychmiast przyciągnąć uwagę słuchacza, zauroczyć go, zachwycić i... odwrócić uwagę od innych słabszych elementów. Tu, po przejściu z moich LessLossów, żadnego „wow!” w pierwszej chwili nie było. Z Jormami w torze brzmienie systemu staje się bowiem niesamowicie wciągające, naturalne, płynne. To już nie jest słuchanie muzyki, to jej doświadczanie. Jasne, że nie na poziomie intymności możliwym jedynie w czasie odbioru muzyki na żywo, ale o tyle wyższym niż z jakimikolwiek innymi, znanymi mi kablami, że również przy każdej kolejnej płycie natychmiast po jej rozpoczęciu świat wokół przestawał istnieć, liczyła się wyłącznie muzyka i emocje jakie z sobą niosła. Nie znaczy to wcale, że z mojego, dobrego, ale przecież nie kosmicznego, systemu Jormy zrobiły konkurenta dla Kody, AudioTekne, czy Kondo – oczywiście, że nie. |
Ale ów efekt, którym tak zachwycał mnie każdy z wymienionych systemów, kiedy kompletnie zapomina się o całym świecie, kiedy człowiek wsiąka w świat muzyki i najchętniej by z niego nie wychodził, występował i tu mimo, że poziom prezentacji jako taki był zdecydowanie niższy. Kilka razy przełączałem się między LessLossami a Jormami, a w końcu włączyłem w to i zestaw Sulek Audio, próbując doprecyzować co właściwie robią szwedzkie kable, kosztujące przecież więcej niż cały 'towarzyszący' im system razem wzięty. I jak rzadko, gdy opisuję testowane elementy, tu nie znajdowałem żadnych dobrych określeń, które oddawałyby należycie co działo się z brzmieniem systemu, gdy dowolne inne kable zastępowałem Jormami. Całe to porównywanie było o kant … potłuc, że tak powiem. W przypadku pozostałych kabli system świetnie odtwarzał płyty, gdy wpinałem Jormy grała muzyka. Tylko tyle i aż tyle. Kompletnie nie miały znaczenia: bas, średnica, wysokie, dynamika, dociążenie, barwa, balans tonalny – każdy z tych elementów po pierwsze był na poziomie, jakiego z mojego systemu jeszcze nie słyszałem, po drugie był dokładnie taki, jak trzeba, by stworzyć tę wciągającą, organiczną całość. I właściwie kogo obchodzą te wszystkie audiofilskie określenia gdy przed człowiekiem, w jego pokoju materializują się po kolei Miles Davis, Eva Cassidy, czy Luciano Pavarotti, dając prywatny koncert?! Mnie na pewno nie! Nie miałem już do dyspozycji systemu klasy Kody, czy AudioTekne, więc nie mogłem Jorm wpiąć między urządzenia z odpowiedniej dla nich półki cenowej, ale z wyższej niż mój własny system – i owszem. Zamiast Modwrightów za amplifikację posłużył zestaw Nagry – przedwzmacniacz tranzystorowy Melody i końcówka mocy Classic Amp, źródłem był odtwarzacz SACD Soulution 541, a dźwięk nadal dostarczały kolumny Ubiq Audio Model One – akurat one mogłyby grać spokojnie w jeszcze sporo droższym towarzystwie. Czy teraz było mi łatwiej opisać kable Jormy? Ani trochę. Bez dwóch zdań grało lepiej, sporo lepiej właściwie w każdym aspekcie. Także inaczej, bardziej neutralnie niż z mojego systemu, z lepszą rozdzielczością, wyraźniejszą separacją, bardziej doświetloną, czystszą górą pasma bez śladu najdrobniejszego choćby zaokrąglenia – nie tylko góry, ale i dołu pasma – czy wyostrzenia, z lepszą przejrzystością, z większą ilością powietrza wokół każdego źródła pozornego, z bardziej naturalnymi relacjami przestrzennymi między nimi, z lepiej pokazaną akustyką każdego nagrania, a zwłaszcza koncertowych, itp., itd. No i fajnie, tylko to wszystko są różnice między elektroniką, w pokazaniu których Jormy po prostu nie przeszkadzały. Zaraz, zaraz – czy nie o tym czytałem na stronie Jorma Design? Kable mają nie dodawać i nie odejmować niczego z sygnału płynącego między komponentami? Słowem pozwolić grać systemowi tak, jak jego elementy potrafią, a nie działać jak filtr, czy „wspomagacz”. Wygląda więc na to, że panu Kosky’emu udało się wprowadzić założenia, teorię w praktykę jak mało komu. Bo przecież, o ile pamięć mi służy, systemy Koda i AudioTekne spięte szwedzkimi kablami też brzmiały różnie przy tych samych kolumnach i źródłach, a każdy z nich brzmiał jeszcze inaczej z moimi kolumnami. O tym, że (spięte Jormami) dostarczały spektakl muzyczny na kosmicznym poziomie, nawet nie wspominam. I za każdym razem, w każdym systemie niezależnie od jego wartości, łączące poszczególne komponenty Jormy pozwalały, by wszystkie różnice były pokazane jak na dłoni. Niczego nie zmieniały, nie uśredniały, nie ukrywały, nie podkreślały żadnych elementów – były tak przezroczyste jak to możliwe. I każdy, ale to każdy system wyraźnie dzięki nim zyskiwał – i mój, i już ze trzy razy droższy z Nagrą oraz Soulution, i Koda z AudioTekne. Nie zauważyłem, by kable próbowały któremukolwiek narzucać swój charakter. Każdy grał po swojemu, tyle że lepiej niż spięty innymi kablami. Dopiero kolejne porównanie z Hijiri Million pana Kiuchi pokazało, że jakąś odrobinę swojego charakteru interkonekt Prime może i ma. Nawet to porównanie rozbiłem na dwie części – w jednej używałem kompletnego setu Jormy, wymieniając tylko IC między źródłem a przedwzmacniaczem, a w drugiej użyłem setu Sulek Audio i wymieniałem IC między Soulution a pre Nagry. Za żadne skarby świata nie nazwałbym go jednakże ocieplonym! W przypadku Hijiri akcent był postawiony nieco wyżej, a góra pasma była jeszcze bardziej doświetlona (nie rozjaśniona!) niż w przypadku Jormy. To z kolei dawało wrażenie, że dźwięk był nieco bardziej żywy – co wcale nie znaczy, że z Prime brakowało życia – a na górze pasma działo się więcej. Tyle, że skupiając się wyłącznie na tej części pasma jakoś wcale nie mogłem się doszukać większej ilości detali, czy niuansów w prezentacji Hijiri. Także różnicowanie i rozdzielczość obu kabli w zakresie wysokotonowym była na niesamowitym poziomie. Prime pokazywał to samo, tyle że w bardziej dociążony, a przez to jakby mniej żywy sposób. Próbując koniecznie mówić o jakimś charakterze, powiedziałbym, że sposób prezentacji Jormy mógłby się doskonale spasować z nieco jaśniejszym tweeterem, podczas gdy Hijiri mógłby bardziej „pasować” cieplejszemu, spokojniejszemu przetwornikowi wysokotonowemu. Ale to trochę naciągana próba znalezienia jednak jakiegoś własnego charakteru szwedzkich kabli. W przypadku Prime, przy porównaniu z użyciem kompletnego okablowania Jormy, dochodził jeszcze efekt synergii, który sprawiał, że kable i system całkowicie znikały z pokoju, zostawiając mnie sam na sam z muzyką. Rzecz nie w tym, że Hijiri cokolwiek psuł, a przynajmniej nie potrafiłbym wskazać żadnego takiego elementu, ale z kompletem Jormy nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że wszystko jest dokładnie tam, gdzie powinno, dokładnie takie jak powinno – dźwięk ocierał się o perfekcję. Na tym pułapie cenowym wartość produktu nie ma już zapewne znaczenia, więc po prostu sugeruję wypróbować we własnym systemie komplet okablowania – sądzę, iż w większości przypadków sprawdzi się lepiej niż kombinacje z produktami innych marek. Ale sprawdzić zawsze warto. Podsumowanie Produkty Jormy nie sprawiły, że stałem się fanem testowania kabli, podobnie jak nie sprawił tego Hijiri – również dlatego, że trudno mi sobie wyobrazić inne kable, które byłyby tak przezroczyste jak te. Czy wyjaśniły mi dlaczego kawałek drutu jest wyceniony podobnie jak całkiem wysokiej klasy samochód (to nie przytyk akurat do Jormy, tylko stwierdzenie odnoszące się [zwłaszcza] do kabli w ogólności)? Także nie. Pomijając jednakże kwestię ceny – jak to mówią, istotnej tylko dla tych, których na coś nie stać – nie zawaham się napisać, że to najlepszy zestaw okablowania jaki zdarzyło mi się u siebie gościć. Wiele ocen w audio jest absolutnie subiektywnych i nie inaczej będzie w przypadku mojego twierdzenia, które brzmi: kable Jormy są najlepsze ponieważ mają najmniejszy wpływ na brzmienie systemu. Nie kupujcie państwo tych kabli, jeśli musicie coś poprawiać, czy zmieniać w brzmieniu waszego zestawu. Jeśli natomiast chcecie usłyszeć jego pełny potencjał to jak najbardziej Jorm Prime i Statement powinniście posłuchać. Najlepiej w komplecie. I ja coś takiego piszę o drutach za ponad 200 tysięcy (para głośnikowych, 2 interkonekty i 3 sieciówki)?!! Ano piszę. Nie mam wyjścia, skoro tak to właśnie odbieram. Jak podaje producent kable Jormy zbudowane są z miedzi o najlepszej możliwej jakości. Wybór tego materiału został podyktowany wynikami licznych eksperymentów. Zdaniem Jormy to właśnie miedź daje najbardziej neutralny, transparentny oraz naturalny sygnał. Szwedzka firma wykorzystuje więc najczystszą miedź dostępną na rynku, przy czym określany stopień zanieczyszczeń dotyczy nie tylko obecności tlenu, ale wszystkich substancji i metali potencjalnie degradujących jakość przewodnika. Każda partia materiału przechodzi przed wykorzystaniem do budowy przewodów test obciążenia impulsem 6000 V. Jako izolator we wszystkich przewodach Jorma Design stosowany jest najczystszy, niebarwiony Teflon. Firma stosuje wtyki dokładnie wyselekcjonowane pod kątem właściwości brzmieniowych. Wszystkie wtyki montowane są bez lutowania poprzez pozłacane miedziane skuwki. Za brzmienie kabli Jorma Design oprócz stosowanych materiałów odpowiada również ich unikatowa struktura. W centrum każdego z przewodów znajduje się wiązka ultra-cienkich ceramicznych włókien. Wokół nich biegną równolegle nitki przewodnika. Dzięki temu miedź tworzy rurkę o grubości ściany od 0,07 do 0,1 mm, w zależności od serii. Producent w wyniku eksperymentów uznał, że im mniejsza jest grubość rurki, tym brzmienie lepsze. Wypełnienie z włókien ceramicznych jest niezbędne, by wzmocnić bardzo delikatną strukturę, wykonanej z miedzi, rurki. Przewody Jorma Design wykorzystują zaawansowane metody ekranowania przed interferencjami w zakresie częstotliwości radiowych (RFI) oraz interferencjami elektromagnetycznymi (EMI). Dodatkowo stosowane są również elementy chroniące kable przed wibracjami oraz mikrofonowaniem. Ekran wszystkich przewodów Jorma Design (za wyjątkiem No.3) zbudowany jest z miedzi ułożonej w odpowiedni sposób względem wiązki przewodzącej. W ten sposób eliminowane jest ponad 98% zakłóceń RMI i EMI, zanim nawet mają one szansę wpłynąć na sygnał muzyczny. Kable dostarczane są w solidnych, plastikowych skrzyneczkach wyściełanych gąbką. Może te opakowania nie mają elegancji drewnianych pudełek, ale są praktyczne. Dystrybucja w Polsce: |
- Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta - Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa - Końcówka mocy Modwright KWA100SE - Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100 - Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11 - Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator |
- Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM) - Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC - Kolumny: Bastanis Matterhorn - Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr - Słuchawki: Audeze LCD3 - Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako - Przewód głośnikowy - LessLoss Anchorwave - Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3 |
- Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence - Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R) - Stolik: Rogoż Audio 4SB2N - Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity