pl | en

Przedwzmacniacz liniowy/gramofonowy MM

+ wzmacniacz mocy

Haiku-Audio
GANYMEDE + BRIGHT mk3 POWER

Producent: HAIKU-AUDIO
Cena (w czasie testu): 7800 + 3850 zł

Kontakt: Wiktor Krzak
tel.: +48 600-520-997

haiku@haiku-audio.pl

www.haiku-audio.pl

MADE IN POLAND

Do testu dostarczyła firma: HAIKU-AUDIO


d lat kibicuję polskim firmom, nie tylko z branży audio oczywiście, ale tym w szczególności. Tym bardziej, że niemal wszystkie doświadczenia z naszymi rodzimymi produktami jasno pokazują, że po przy porównaniu ceny i jakości brzmienia niemal zawsze pokonują konkurencję ze znanych zagranicznych firm. Po drugie zaś dziś już właściwie regułą jest, że nie ustępują im ani jakością wykonania, ani nowoczesnością stosowanych rozwiązań, czy funkcjonalnością. To godne szczególnego podziwu, ponieważ zdecydowana większość polskich firm to malutkie przedsiębiorstwa, czasem nawet jednoosobowe, które muszą walczyć (dosłownie!) z poddostawcami i z własnymi słabościami, bo przecież nie mają takiego zaplecza technicznego ani finansowego jak światowi giganci.

Ponieważ tak znakomite efekty osiągają w tak trudnych warunkach, stwierdzenie: dobre bo polskie, nabiera jeszcze głębszego sensu. Rynków światowych na dużą skalę polskie marki na razie nie podbijają, ale wynika to przede wszystkim z ich słabości finansowej. To, co marki amerykańskie, niemieckie, czy japońskie mogą załatwić jednym dużym skokiem, polskie muszą zdobywać pomału, niewielkimi kroczkami. Ale serce rośnie, gdy patrzy się na produkty RCM Audio, Franc Audio Accessories, pana Janusza Sikory, Janusza Rogoża, Pawła Zontka czy Łukasza Fikusa, trafiające do Niemiec, Francji, USA, czy nawet odległej Australii. I to wcale nie dlatego, że są tanie – bo w większości wcale nie są – ale dlatego, że po prostu są tak dobre!

A przecież istnieje w naszym kraju jeszcze całe mnóstwo mniej znanych marek, które wcale nie robią produktów gorszych, a jedynie nie zdążyły, bądź wcale nie chcą podbijać światowych rynków. Zanim więc kupimy coś oferowanego przez znanego na całym świecie producenta warto się czasem rozejrzeć po naszym rodzimym rynku i poszukać, czy aby nie znajdziemy tu czegoś co w pełni zaspokoi nasze potrzeby funkcjonalne i wymagania brzmieniowe i to zwykle w lepszej cenie. Tym bardziej, że kupując coś w małej manufakturze często możemy liczyć na dopasowanie produktu do naszych potrzeb, o fachowym serwisie, możliwościach apgrejdów, itp., nawet nie wspominając.

Do you speak Polish?

Dlaczego o tym piszę, zresztą nie pierwszy raz? Po pierwsze dlatego, że warto o tym przypominać, bo ciągle spotykam się z pytaniami: „co kupić?”, gdzie pytający pod uwagę bierze wyłącznie zagraniczne produkty, a na pytanie „dlaczego?” często dostaję odpowiedź w stylu: „bo to znana marka, więc musi robić dobre rzeczy”. O ile mogę się zgodzić, że takie marki zwykle robią dobre rzeczy, to wcale nie znaczy to, że na naszym rynku nie znajdą się produkty podobnej, albo i wyższej klasy za takie same, albo i mniejsze pieniądze. Czemu więc ich nie wybrać, albo choć wziąć pod uwagę i w miarę możliwości po prostu porównać? Po drugie jako osoba, która ma okazję słuchać wielu różnych produktów audio, w tym każdego polskiego, na którym uda mi się położyć łapki, mam całkiem dobry wgląd w to, co jest dostępne na rynku, słowem – wiem o czym mówię.

No i jest jeszcze jedna rzecz – w testowaniu jak największej ilości polskich produktów tkwi w moim przypadku od jakiegoś czasu głębszy zamysł, czy może idee fixe. Pomyślałem sobie, że może nadszedł czas, by zbudować recenzencki system wysokiej klasy, w którym będzie jak najwięcej polskich produktów. O komplecie na razie jeszcze mówić się nie da, choćby wkładek gramofonowych czy słuchawek wysokiej klasy się u nas nie produkuje i raczej nie ma na to co liczyć.
Od dłuższego czasu korzystam z listwy sieciowej, kabla sieciowego, gniazda i nawet kabla instalacyjnego firmy GigaWatt. Mam też kable cyfrowe marki AudioMica i kilka kabelków Forza Audioworks. Mam stolik, platformy, podstawki i ustroje akustyczne pana Janusza Rogoża oraz stolik Base. Kilka miesięcy temu doszedł do tego DAC LampizatOr Big7, a już niedługo pojawi się u mnie najnowszy zakup – mój własny gramofon pana Janusza Sikory.

Recenzja kolumn Ubiq Audio zaburzyła co prawda mój plan, bo kolumny są tak fantastyczne, że brak oznaczenia Made in Poland będę chyba musiał przełknąć, ale nawet jeśli dokonam tego zakupu to i on nie musi być „na całe życie”.
Pozostaje kwestia amplifikacji, przedwzmacniacza gramofonowego, a w dalszej perspektywie również wzmacniacza słuchawkowego i kabli. Do zmian nie dojdzie szybko – to w końcu także kwestie finansowe, ale założony plan również w jakiś sposób napędza moją chęć posłuchania jak największej ilości polskich produktów.

Haiku-Audio

I właśnie dlatego, gdy przeczytałem zamieszczoną w naszym magazynie, bodaj w marcu tego roku, bardzo pozytywną recenzję niedrogiego wzmacniacza firmy Haiku-Audio Haiku Bright Mk3, napisaną przez Wojtka zainteresowałem się i tą marką. Skontaktowałem się z panem Wiktorem Krzakiem, właścicielem firmy, pytając o możliwość przetestowania zestawu składającego się z przedwzmacniacza Ganymede oraz mocniejszej (z dwóch) końcówki mocy pracującej w klasie A, o nazwie SOL2. Umówiliśmy się, że pan Wiktor da mi znać, gdy będzie miał taki zestaw do dyspozycji. Jak to w przypadku niewielkich firm, nie trzyma gotowych produktów na półkach, czekając na potencjalnych klientów, ale raczej produkuje kolejne egzemplarze pod zamówienia. Jak sam przyznał, większość osób kupuje wzmacniacz SOL w wersji zintegrowanej, tyle że mnie interesował raczej zestaw dzielony.

Sprawa trochę się przedłużała, w końcu pan Wiktor zaproponował więc nieco inny zestaw, złożony z przedwzmacniacza Ganymede z modułem przedwzmacniacza gramofonowego dla wkładek MM oraz tranzystorowym modułem wzmacniacza słuchawkowego oraz końcówki mocy Bright Mk3. Co prawda nie posiadam żadnej własnej wkładki MM, ale tak się złożyło, że miałem w domu w teście dwie wkładki firmy Soundsmith: Boheme i Zephyr mkII, czyli wkładki typu „fixed coil”, których poziom sygnału wyjściowego i impedancja pozwalają na współpracę z przedwzmacniaczami gramofonowymi MM. Mogłem więc podjąć się testu proponowanego zestawu wiedząc, że i przedwzmacniacz wbudowany w Ganymede będę mógł ocenić.

HAIKU-AUDIO w „High Fidelity”
  • NAGRODA ROKU 2015: Haiku-Audio HAIKU BRIGHT Mk3 – wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ
  • TEST: Haiku-Audio HAIKU BRIGHT Mk3 – wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ,

  • Płyty użyte do odsłuchu (wybór):

    • Chopin Recital, wyk. Maurizio Pollini, Toshiba-EMI EAC-55137, LP.
    • The Power of the Orchestra, Royal Philharmonic Orchestra/Leibowitz, Living Stereo VCS-2659, LP.
    • The tube only violin, Daniel Gaede, Xuesu Liu, Tacet L117, LP.
    • Albeniz, Suita Española, KIJC 9144, LP.
    • Dead Can Dance, Spiritchaser, 4AD/Mobile Fidelity MOFI 2-002, 180 g LP.
    • Dire Straits, Love over gold, Vertigo 25PP-60, LP.
    • Eva Cassidy, The Best of, Blix Street Records G8-10206, LP.
    • Georges Bizet, Carmen, RCA Red Seal SPA 25 064-R/1-3, LP.
    • Hugh Masekele, Time, Sony Jazz 508295 2, CD/FLAC.
    • Keith Jarrett, The Köln Concert, ECM 1064/65 ST, LP.
    • Led Zeppelin, Led Zeppelin II, Atlantic 8122796438, LP.
    • Miles Davis, Sketches of Spain, Columbia PC8271, LP.
    • Mozart, Cosi Fan Tutte, dyr. Teodor Currentzis, MusicAeterna Orchestra, Sony Classical B00O1AZGD6, LP.
    • Możdżer/Danielsson/Fresco, The Time, Outside Music OM LP 002, LP.
    • The Ben Webster Quintet, Soulville, Verve Records M GV-8274, LP.
    • The Ray Brown Trio, Soular energy, Pure Audiophile PA-002 (2), LP.
    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Odsłuchy zacząłem od przedwzmacniacza Ganymede, który pracował jako przedwzmacniacz liniowy i gramofonowy, podłączony do rewelacyjnej integry, ale pracującej jako końcówka mocy, Norma Audio IPA-140. Z dwóch wkładek Soundsmith wybrałem tę, która mi w trakcie wcześniejszych odsłuchów bardziej przypadła do gustu, czyli Zephyr mkII. Wkładka zamontowana była w gramofonie Raven Black Night, a do porównań używałem RCM Audio Sensor 2, ponieważ mój Nibiru współpracuje wyłącznie z wkładkami typu MC.

    Katowicki przedwzmacniacz gramofonowy, którego używałem w teście porównawczym obu Soundsmithów, to znakomite urządzenie i mocny kandydat do mojego systemu w niedalekiej przyszłości, czysto półprzewodnikowe, podczas gdy Ganymede oparto na lampach. Na dodatek sam Sensor jest droższy niż całe urządzenie Haiku-Audio, w którym moduł pre gramofonowego to tylko część ceny. Wydawałoby się więc, że różnice w charakterze i klasie brzmienia powinny być duże. Tymczasem po przełączeniu z RCM-owskiego urządzenia na Haiku wcale nie nastąpiła jakaś ogromna zmiana. Zauważalna i owszem, ale nie jakaś porażająca.

    Moim zdaniem Sensor 2 jest sporo gładszy i bardziej muzykalny od swojego poprzednika i pewnie dlatego różnicy w charakterze w porównaniu do urządzenia lampowego nie było tak dużej. Ganymede był jedynie o umowne pół stopnia cieplejszy. Mówiąc szczerze spodziewałem się bardziej „lampowego” dźwięku. Z kolei gładkość i nasycenie dźwięku, przede wszystkim średnicy, były bardzo podobne. Oba urządzenia bez dwóch zdań należą do kategorii wysoce muzykalnych, choć Sensor - m.in. dzięki nieco lepszej rozdzielczości – był trochę bardziej analityczny.

    Obydwa urządzenia są wysoce ekspresyjne, acz osiągają to różnymi środkami. Ganymede robi to operując barwą, jej rewelacyjnym cieniowaniem, znakomitą dynamiką na poziomie mikro i traktowaniem muzyki jako całości, podczas gdy Sensor bardziej wyraziście operuje detalami, korzysta z bardzo dobrego różnicowania, a końcowy efekt opiera się na złożeniu wszystkich wyraziście oddanych detali w spójną całość. Temperatura barwowa prezentacji jest podobna, choć Ganymede operuje nieco mocniej dociążonym dołem pasma, co daje wrażenie nieco ciemniejszego dźwięku. Testowane urządzenie było co prawda odrobinę wolniejsze i nie tak dynamiczne jak Sensor, ale to znowu nie była wielka różnica.

    Bas miał piękną barwę, był dobrze różnicowany i świetnie dociążony – niskie tony można było poczuć, a nie tylko usłyszeć. Jak można było oczekiwać od lampy, znakomicie wypadły wokale – naturalnie ciepłe, gęste, obecne i ekspresyjne. Haiku budował także dużą scenę, gdzie szczególne wrażenie robiła jej szerokość wychodząca sporo poza rozstaw kolumn. Głębokość sceny nie była aż tak imponująca, ale nadal ponadprzeciętna – odległości między planami były w niewielkim stopniu ścieśnione i stąd nie aż tak duża głębia.

    Gradacja planów była pokazana w bardzo naturalny sposób – było jasne, które instrumenty znajdują się bliżej, które dalej, wielkość instrumentów wiązała się z perspektywą, ale nie podjąłbym się oceniania w centymetrach/metrach jak daleko znajduje się jeden instrument od drugiego – czy ktoś na koncercie zajmuje się w ogóle takimi rzeczami? Ja na pewno nie – przyjmuję pewne rzeczy za oczywiste i naturalne. I tak właśnie było, gdy słuchałem nagrań koncertowych wykorzystując Ganymede. Tu plan pierwszy, tamte instrumenty są nieco dalej, a tam całkiem z tyłu grała perkusja. Wszystko pokazane było jak na dłoni, w sposób, który nie zachęcał wcale do głębokiej analizy, ale raczej do relaksu i po prostu cieszenia się muzyką.

    Osobną część odsłuchów poświęciłem płytom z klasyką – w końcu panu Wiktorowi, muzykowi symfonicznemu, jest ona najbliższa, więc należało się spodziewać, że zabrzmi ona wybornie. Tu jednakże uznałem, że najwyższy czas dać szansę również i wzmacniaczowi Bright mk3, więc zastąpił on Normę. Nie zmieniły się kolumny – nadal grały Ubiq Audio Model One, których pewnie nie wypnę z systemu aż do dnia, gdy producent, czy dystrybutor je ode mnie zabiorą :).

    I faktycznie, już pierwsza płyta The Tube Only Violin z nagranymi w całkowicie lampowym torze duetami skrzypiec i fortepianu zachwyciła mnie absolutnie. Naturalnie ciepłe, organiczne wręcz, ale i dokładne brzmienie chwytało za serce. No dobrze, może jestem trochę „zbiasowany” i jeśli na okładce czytam: „tube only”, to płyta właściwie zawsze nadzwyczaj mi się podoba. Ale tym razem było tu jednak coś więcej. To coś sprawiało, że zamykałem oczy i przede mną stawał realny skrzypek, który zabierał mnie do świata muzyki i nie wypuszczał z niego aż do wybrzmienia ostatniej nuty.

    Testowany zestaw pokazywał mnóstwo detali i bogactwo brzmienia. Nie oferował rozdzielczości czy transparentności urządzeń z najwyższej półki, ale to nie miało żadnego znaczenia dla sposobu odbioru muzyki. Oczywiście przy moim podejściu, które skupia się właśnie na muzyce a nie dogłębnej analizie dźwięku. To jest po prostu zestaw dla osoby kochającej muzykę, a nie dla realizatora dźwięku, który musi usłyszeć każdy, najmniejszy nawet detal. Fortepian też był świetny, acz jego skalę (nie mówię o muzycznej, tylko o jego wielkości) trudno jest w 100% oddać jakiemukolwiek sprzętowi, więc i tym razem nie był on aż tak realistyczny, tak namacalny jak skrzypce, zwłaszcza że w nagraniu tym jest on umieszczony dalej niż one.

    Duża klasyka brzmiała bardzo dobrze, naturalnie, z naprawdę dobrą dynamiką w skali mikro, choć może ta w skali makro nieco jej jednak ustępowała. Z ogromną przyjemnością kolejny raz wysłuchałem kilku moich ulubionych oper. Tu jednak główną rolę grają śpiewacy, a prezentacja wokali to bardzo mocna strona testowanego zestawu. Gęste, nasycone, ale i otwarte, dźwięczne, ekspresyjne. Leontyna Price i wielki Luciano Pavarotti przykuli mnie do fotela na długie godziny wciągając w mniej lub bardziej dramatyczne akcje spektakli, w których występowali. I nie miała znaczenia nieco pomniejszona skala, nie aż taki rozmach jaki potrafią zapewnić dużo droższe wzmacniacze. Liczyły się emocje, wciągnięcie słuchacza w wykreowany przez wykonawców świat. Piękne granie!

    Niewiele czasu poświęciłem słuchawkom. Tak wciągnęło mnie słuchanie na kolumnach, że gdy przypomniałem sobie o konieczności przetestowania wzmacniacza słuchawkowego zostało mi bardzo niewiele czasu. Wyciągnąłem więc jedynie Pandory Hope VI i posłuchałem z nimi kilku płyt. Charakter brzmienia pozostał podobny jak przy wcześniejszym graniu z kolumnami. Naturalne, nasycone, gładkie granie, ze sporą ilością detali, niezłą przejrzystością dźwięku i wysokim poziomem ekspresji. Nie tylko średnica, ale i oba skraje pasma były ładnie rozbudowane, a i na przestrzenność prezentacji narzekać nie mogłem. Nie był to poziom prezentacji mojego dedykowanego wzmacniacza słuchawkowego – Questyle'a, ale z posiadanym przeze mnie także Schiitem LYR Ganymede spokojnie mógł stawać w zawody. Zakładam więc, że dla wielu osób, które nie są gotowe wydać na dedykowany wzmacniacz kilku tysięcy złotych, dodatkowy moduł do przedwzmacniacza Haiku-Audio może być znakomitym rozwiązaniem.

    Podsumowanie

    To fantastyczne, że za niewiele ponad 10 tysięcy złotych można kupić amplifikację, która daje TAKI ogrom emocji, tak wielką frajdę z obcowania z muzyką. To bardzo naturalne, acz nie do końca neutralne, bo delikatnie ciepłe, granie. Namacalne, z dużą sceną, z trójwymiarowymi źródłami pozornymi, płynne i spójne. Nie jest może tytanem dynamiki, zwłaszcza w skali makro, ale nie daje też żadnych powodów do narzekania.

    Zestaw Haiku-Audio serwuje dużo detali, daje wgląd w sporo niuansów choć nie należy do najbardziej rozdzielczych urządzeń. Nie są to urządzenia wybitnie analityczne – stawiają na muzykalność, operowanie barwą, prezentowanie muzyki jako całości z wielu osobnych, grających „obok” siebie elementów. Gusta są różne, ale mnie takie podejście bardzo odpowiada i wydaje się zdecydowanie bardziej naturalne, porównując do tego jak odbieram muzykę na koncertach, niż cyzelowanie najdrobniejszych detali i prezentowanie ich w bardzo wyrazisty sposób. W tym drugim przypadku zachwycając się detalami człowiek traci z oczu (uszu) obraz całości wydarzenia muzycznego.

    Posiadacze wkładek MM powinni być zachwyceni możliwościami Ganymede w zakresie współpracy z takowymi. Grałem przecież z wkładkami kosztującymi ponad 5 tys. złotych, a klasą dźwięk niewiele ustępował znakomitemu Sensorowi 2. To właściwie powinno wystarczyć za rekomendację.
    No i w końcu moduł wzmacniacza słuchawkowego, który co prawda potraktowałem trochę po macoszemu, ale i tak mnie do siebie przekonał. Myślę, że osoba która zdecyduje się na Ganymede z tym modułem nie będzie sobie zawracała głowy osobnymi wzmacniaczami. Te zajmują przecież dodatkowe miejsce, wymagają dodatkowego kabla zasilającego oraz dodatkowej łączówki. No chyba, że będzie chciała zbudować system bardzo wysokiej klasy z drogimi słuchawkami.

    Ujmując rzecz krótko – zestawienie przedwzmacniacza Ganymede z końcówką Bright mk3 może spokojnie stawać w szranki z wieloma produktami dużo bardziej znanych marek kosztujących nawet i dwa razy więcej. Dodajmy do tego moduły przedwzmacniacza gramofonowego i wzmacniacza słuchawkowego i za niewiele ponad 10 tys. złotych dostajemy nie tylko świetnie grający, ale i wyposażony system oferujący naturalne, nasycone, wyważone granie, które sprawdzi się w większości gatunków muzycznych. A gdybym miał opisać ten zestaw jednym słowem wybrałbym: naturalny, jako najlepiej opisujący to, jak go odebrałem. Urządzenia z duszą dla ludzi kochających muzykę – rekomendacja!

    Ganymede

    Każdy egzemplarz Ganymede budowany jest na zamówienie. Wynika to z faktu, iż jest on dostosowywany do wymagań konkretnego użytkownika. Może pełnić funkcję wzmacniacza słuchawkowego, przedwzmacniacza gramofonowego dla wkładek MM, przedwzmacniacza liniowego z wejściem gramofonowym, bądź kombajnu łączącego te wszystkie funkcje.

    Niezależnie od wybranej wersji urządzenie ma solidną, ładnie wykończoną obudowę z widocznymi lampami, metalowym frontem (srebrnym lub czarnym) z akrylową wstawką, dwoma dużymi pokrętłami – regulacja głośności i selektor wejść – i dwoma małymi pozwalającymi na regulację tonów wysokich i niskich. Hardcorowych audiofilów uprasza się o nie wstrząsanie się z obrzydzenia – te regulacje są całkiem przydatne, gdy chce się posłuchać ukochanej muzyki, którą niestety złośliwie ktoś kiepsko nagrał czy wydał. Cudów za pomocą regulacji oczywiście się nie osiągnie, ale bardziej akceptowalne brzmienie – i owszem. W przypadku testowanego egzemplarza wyposażonego również w moduł wzmacniacza słuchawkowego na froncie znajduje się porządne gniazdo typu duży jack. Wyłącznik sieciowy umieszczono na bocznej ściance. Z tyłu znajdziemy komplet solidnych gniazd RCA Neutrika (4 wejścia i 2 wyjścia). Całość stoi na czterech solidnych nóżkach.

    Konstrukcję lampowego przedwzmacniacza gramofonowego oparto na topologii studyjnego przedwzmacniacza mikrofonowego Haiku nr606. Lampy ECC83/6N2P-EW w połączeniu równoległym wnoszą bardzo niskie szumy i zniekształcenia. Korekcję RIAA zapewnia pasywny korektor RC wykorzystujący precyzyjne rezystory metalizowane oraz dobierane kondensatory zwijane. Moduł przedwzmacniacza gramofonowego, podobnie jak pozostałe, jest zbudowany w technice montażu przestrzennego i nie jest objęty żadnym sprzężeniem zwrotnym. Wszystkie stopnie pracują w klasie A.

    Regulację siły głosu zrealizowano na wysokiej klasy potencjometrze przełącznikowym. Jest to 24-pozycyjny przełącznik o srebrnych stykach, załączający precyzyjne rezystory metalizowane. Regulator barwy wzmacniacza Ganymede to rzadko spotykana konstrukcja nie wykorzystująca sprzężenia zwrotnego. Taki układ zapewnia wyjątkowo naturalne brzmienie i przyjemny dla ucha przebieg charakterystyk regulacji. Wzmocnienie zapewniają lampy ECC82/6N1P-EW pracujące w klasie A. Tranzystorowy wzmacniacz słuchawkowy pracuje w klasie A w układzie single-ended. Jest on miniaturową wersją wzmacniacza mocy SOL-SE dopasowaną do napędzania słuchawek w szerokim zakresie impedancji od 16 Ω do 600 Ω.

    Uzupełnieniem czterech bloków sygnałowych są stabilizowane zasilacze, których konstrukcja jest również zaczerpnięta z urządzeń studyjnych. Łącznie z sekcją żarzenia lamp Ganymede posiada pięć niezależnych stabilizatorów.

    Bright 3 Mk3

    Bright Mk3 jako końcówka mocy niewiele różni się od testowanej przez Wojtka integry. Ze słów pana Wiktora wynikało, iż udało się np. skrócić drogę sygnału. Obudowa stylistycznie pasuje do Ganymede, choć w przypadku wzmacniacza lampy umieszczono w środku obudowy. W gruby na 10 mm, aluminiowy front, dostępny w kolorze srebrnym lub czarnym wkomponowano akrylową płytkę. W jej centralnym punkcie umieszczono główny wyłącznik sieciowy. Boki urządzenia to spore radiatory o pionowych piórach. Jak pisze producent pióra radiatorów są większe i grubsze niż we wcześniejszych wersjach, co pozwoliło zwiększyć prądy spoczynkowe tranzystorów przybliżając układ do klasy A. W pokrywie wzmacniacza wycięto otwory wentylacyjne.

    Płytki drukowane, które mieszczą wszystkie elementy układu są, jak w poprzednich modelach, wykonane z grubego laminatu z czarną maską lutowniczą jako dwustronne z metalizacją wszystkich otworów, ale rozmieszczenie elementów i układ ścieżek został zmodyfikowany dla poszerzenia pasma, redukcji zakłóceń i zwiększenia wydajności prądowej zasilaczy. Transformator zasilający ma impregnowane uzwojenia i wnętrze zalane żywicą. Stopnie mocy zasilane są z osobnych, stabilizowanych zasilaczy. Pojemności kondensatorów zostały zwiększone dwukrotnie w porównaniu z pierwowzorem do 6x10 000 μF/63 V. Lampy wzmacniające sygnał to militarne podwójne triody 6H2π-EB, które można zastąpić występującymi w niezliczonej ilości wersji ECC83.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Bright mk3
    Lampy: 2 x 6H2π-EB lub 2 x ECC83
    Moc wyjściowa (8 Ω): 35 W
    Moc wyjściowa (4 Ω): 65 W
    Pasmo przenoszenia (-1 dB): 14 Hz-45 kHz
    Pasmo przenoszenia (-3 dB): 8 Hz-85 kHz
    Klasa pracy: AB
    Czułość wejścia: 500 mV
    Pobór mocy (max): 250 W
    Wymiary: 450 x 360 x 100 mm
    Waga: 12 kg
    Wersje przedniego panelu: czarna lub srebrna

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    - Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
    - Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
    - Końcówka mocy Modwright KWA100SE
    - Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
    - Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
    - Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
    - Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
    - Kolumny: Bastanis Matterhorn
    - Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
    - Słuchawki: Audeze LCD3
    - Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
    - Przewód głośnikowy -
    LessLoss Anchorwave
    - Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
    - Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
    - Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
    - Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
    - Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot