|
|
a siedmioma górami, za siedmioma rzekami, dawno, dawno temu, w odległej galaktyce wykiełkowała niesłabnąca pasja związana z muzyką – moja pasja. Jako że czasy były to przaśne o żadnym „wielkim” sprzęcie do słuchania tejże mowy nie było. Pierwszym prawdziwie własnym urządzeniem do reprodukcji muzyki przyszło mi nazywać radiomagnetofon marki Grundig. Pierwszym własnym instrumentem gitarę mikrych rozmiarów, której marki nie pomnę. Mowa o czasach, w których muzyki słuchało się w radiu, a jakąś jej część można było zapisać na zdobywanych za waluty wymienialne (lub bony, udające takowe) kasetach kupowanych w sklepach Przedsiębiorstwa Eksportu Wewnętrznego, znanych powszechnie jako „Pewex”.
Czasy na szczęście się zmieniły, dzięki czemu, lat temu ileś, dane mi było posłuchać pierwszego porządnego wzmacniacza lampowego. Doświadczenie to sprawiło, że to właśnie urządzenia oparte o bańki próżniowe są moimi faworytami. To one - oczywiście nie wszystkie, ale większość z – grają muzykę w sposób, który do mnie najbardziej przemawia. Gdy więc po pierwszym własnym, ukraińskim wzmacniaczu lampowym na lampie 300B chciałem zrobić kolejny krok w stronę muzycznej i audiofilskiej nirwany, zacząłem szperać w już wtedy dostępnym nawet w naszym kraju internecie.
Na jednym z tematycznych portali trafiłem na recenzję wzmacniacza włoskiej firmy Tektron. Na zdjęciach wyglądał on ślicznie, według autora recenzji świetnie grał, ale dla mnie równie ważna była jedna z cech tego urządzenia – możliwość stosowania w nim różnych triod mocy: 300B, 2A3 i 45.
Puryści zapewne powiedzą, że taki wzmacniacz nie może prezentować najwyższej możliwej klasy, bo wzmacniacz lampowy powinien mieć trafa zrobione pod konkretną lampę. Z drugiej jednakże strony dla kogoś, kto nie mógł sobie pozwolić na zakup kilku wzmacniaczy, dedykowanych pod konkretne lampy, by sprawdzić, która z nich najbardziej mu leży, takie, stosunkowo niedrogie, uniwersalne urządzenie mogło być rozwiązaniem idealnym do studiowania zalet różnych triod. Poza tym, jak uczy doświadczenie, w audio nie należy przyjmować żadnych założeń, z góry się uprzedzać – najpierw należy posłuchać, a dopiero potem oceniać.
Tak sobie właśnie wówczas kombinowałem – kupię taki wzmacniacz z kilkoma kompletami lamp, by popróbować różnych „smaków”. Być może, po jakimś czasie, podejmę decyzję, która lampa jest najbliższa mojemu sercu i zdecyduję się na dedykowany jej wzmacniacz. Skontaktowałem się wówczas z Attilio Caccamo, który okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem i cierpliwie odpowiadał na wszystkie pytania. Do transakcji wówczas ostatecznie nie doszło, bo nie byłem jeszcze na etapie ufania własnej intuicji i by coś kupić, musiałem tego najpierw posłuchać, co możliwe nie było.
O marce jednakże tak do końca nigdy nie zapomniałem. Kilka miesięcy temu, robiąc porządek w starych mailach, znalazłem tę właśnie korespondencję i teraz, już jako recenzent, zwróciłem się do Tektrona ponownie, tym razem pytając, czy byliby zainteresowani przysłaniem jednego ze swoich urządzeń do testu. Odpowiedź była pozytywna, acz z małym „objazdem” - Attilio odesłał mnie bowiem do swojego dystrybutora, pana Grzegorza Drygały, naszego rodaka prowadzącego na Wyspach salon audio zwany Gpoint-Audio.
Z panem Grzegorzem wirtualnie znaliśmy się już wcześniej – jego firma to swego rodzaju polska wyspa na Wyspach, jako że w ofercie znaleźć można sporo naszych rodzimych marek, które w ten sposób próbują wejść na tamtejszy. Przy ustalaniu co trafi do testu wspomniałem o sytuacji sprzed lat i wzmacniaczu, w którym można zastosować kilka różnych triod. Pan Grzegorz zaproponował, że zamiast integry, którą interesowałem się lata temu, dostanę referencyjne monobloki, z możliwością stosowania w nich kilku rodzajów lamp, oraz przedwzmacniacz
Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
- Al di Meola, John McLaughlin, Paco de Lucia, Friday Night in San Francisco, Philips 800 047-2, CD/FLAC.
- Arne Domnerus, Jazz at the Pawnshop, Proprius ATR 003, LP.
- Etta James, Eddie 'Cleanhead' Vinson, Blues in the Night, Vol.1: The Early Show, Fantasy B000000XDW, CD/FLAC.
- Eva Cassidy, Live at Blues Alley, G2-10046, CD/FLAC.
- Georges Bizet, Carmen, RCA Red Seal 74321 39495 2, CD/FLAC.
- Keith Jarrett, The Köln Concert, ECM 1064/65 ST, LP.
- Leszek Możdżer, Kaczmarek by Możdżer, Universal Music 273 643-7, CD/FLAC.
- Louis Armstrong & Duke Ellington, The Complete Session. Deluxe Edition, Roulette Jazz 7243 5 24547 2 2 (i 3), CD/FLAC.
- Michał Wróblewski Trio, City album, Ellite Records, CD/FLAC.
- Miles Davis, Sketches of Spain, Columbia PC8271, LP.
- Mozart, Le nozze di Figaro, dyr. Teodor Currentzis, MusicAeterna Orchestra, Sony Classical B00GK8P1EG, CD/FLAC.
- Patricia Barber, Companion, Premonition/Mobile Fidelity MFSL 2-45003, 180 g LP.
- Pavarotti, The 50 greatest tracks, Decca 478 5944, CD/FLAC
- Renaud Garcia-Fons, Oriental bass, Enja B000005CD8, CD/FLAC.
- Rodrigo y Gabriela, 11:11, EMI Music Poland, 5651702, CD/FLAC.
- The Ray Brown Trio, Summer Wind, Concord Jazz CCD-4426, CD/FLAC.
- Tri Continental, Live, T&M 020, CD/FLAC.
Japońskie wersje płyt dostępne na
Pan Grzegorz, na czas podróży, zamknięte we własne pudła urządzenia umieścił dodatkowo w specjalnie przygotowanej skrzyni. Do przesyłki dołączył także wiązkę lamp (same NOS-y), abym mógł się nimi pobawić, szukając najlepszych (z mojego punktu widzenia) kombinacji. Mimo tak solidnego pakowania jedna z dwóch lamp 2A3 (cennych NOS-ów) uległa zniszczeniu, ograniczając mi w ten sposób pole manewru. Gdy już przebolałem ten fakt mogłem zabrać się za rozpakowanie całości i przyjrzeć się bliżej tym małym, pięknym dziełom sztuki.
Już wcześniej, w Monachium, obejrzałem sporo urządzeń tej marki, jako, że w tym roku Tektron miał tam swoje stoisko. Zaskoczenia ani urodą (powtórzę jeszcze raz – śliczne!) ani wielkością (jak na urządzenia lampowe są niewielkie) tych urządzeń więc niby nie było, a jednak są one tak urokliwe, że przez pierwsze kilkanaście minut jedynie je oglądałem sycąc oczy typową „włoską robotą”, czyli pięknym, naturalnym drewnem. Jeśli obejrzeliście już Państwo zdjęcia, to zapewne wiecie, że to naturalne drewno, co łatwo poznać po pewnych, zupełnie naturalnych różnicach między obudowami poszczególnych urządzeń. Mówiąc szczerze, na tle Tektronów mój wzmacniacz Art Audio Symphony II nie prezentował się najlepiej.
Z włoskimi ślicznotkami postanowiłem się zapoznawać stopniowo. Jak już wspomniałem w jednej z recenzji, dostałem do posłuchania dwa prototypy nowych konstrukcji (wzmacniaczy w klasie D) pana Andrzeja Matusiaka (czyli firmy Audiomatus). Wszystkie moje dotychczasowe doświadczenia z takimi wzmacniaczami mówiły mi, że najlepiej wypadają one (w stosunku do moich preferencji brzmieniowych oczywiście) zestawione z dobrym przedwzmacniaczem lampowym. Posłuchałem ich więc m.in. z przedwzmacniaczem Tektrona. Połączyłem go również z moją końcówką mocy ModWright.
Przedwzmacniacz dostałem (podobnie jak i monobloki) w wersji referencyjnej. Różnią się one od standardowych przede wszystkich obecnością wyższej klasy podzespołów. W przypadku przedwzmacniacza dodatkową różnicą było także jedno (zamiast dwóch) wyjście na końcówki mocy (choć drugie, za dopłatą, można sobie także zamówić do podstawowej wersji). Do przedwzmacniacza pan Grzegorz dołączył lampy typu NOS (New Old Stock, czyli w założeniu nigdy nie używane, wyprodukowane lata temu, lampy).
TK 6J5-REF porównywany bezpośrednio z moim LS100 firmy ModWright zagrał bardziej kolorowym dźwiękiem. Prezentacja była z nim dźwięczniejsza, lśniła pięknym blaskiem, miała w sobie akuratną, czyli ani za małą, ani za dużą dawkę słodyczy. ModWright wydawał się pokazywać wydarzenia na scenie w bardziej uporządkowany, bardziej selektywny sposób, Tektron natomiast wydawał się dodawać prezentacji plastyczności. Co ciekawe, włoskie urządzenie serwowało także bardziej zwarty, sprężysty, szybszy bas. Detaliczność i przejrzystość prezentacji wydawały się być na tym samym poziomie.
Ponieważ cena obydwu urządzeń jest porównywalna, wybór będzie zależał bardziej od gustu potencjalnego nabywcy niż wyraźnej przewagi jednego z nich. Tektron jest, bez dwóch zdań, ładniejszy, wydawał się oferować nieco bardziej „lampowe” brzmienie, acz ze znakomicie prowadzonym, szybkim, zwartym basem, co wcale niekoniecznie jest cechą wrodzoną konstrukcji z bańkami próżniowymi na pokładzie. Po tych odsłuchach wiedziałem już, że urządzenia Attilio nie są niedrogimi, ciepłymi lampowcami „dla ludu”, ale poważnymi zawodnikami. Czyli założyłem, że odsłuch całego zestawu potwierdzi wrażenia z odsłuchu przedwzmacniacza.
300B Western Electric
Mimo że owe wstępne odsłuchy TK 6J5-REF dostarczyły sporo wrażeń, prawdziwa zabawa zaczęła się, gdy do moich kolumn Matterhorn podpiąłem cały system Tektrona ze sterującymi i prądowymi lampami dostarczonymi przez pana Grzegorza (NOS-ami) oraz moimi 300B Western Electric jako lampami mocy.
Zacząłem od bardzo dawno nie słuchanej płyty Milesa Davisa, Yesternow (A tribute to Jack Johnson), na której towarzyszą mu m.in. John McLaughlin, Herbie Hancock, a we fragmentach również wielu kolejnych gigantów jazzu – Wayne Shorter, Chick Corea, Joe Zawinul, Dave Holland i inni. Zdążyłem zapomnieć jaka to fantastyczna płyta, nawet jeśli w czasie, gdy się ukazała, sukcesu wielkiego nie odniosła.
Zestaw Tektrona zagrał ją w znakomity sposób, choć inaczej niż mój wzmacniacz na 300B, pomimo użycia tych samych lamp mocy. Symphony II gra dźwiękiem, który można określić mianem „typowego 300B”, z naciskiem na bajecznie kolorową, nasyconą, aksamitnie gładką średnicę. Ta sama para Western Electriców w Tektronach zabrzmiała zdecydowanie inaczej (co tylko pokazuje, jak dużą rolę odgrywa aplikacja) – z punktualnym, sprężystym basem, z naprawdę niezłym drivem, z kapitalnie dźwięczną, otwartą, detaliczną górą, acz nieco mniej słodką niż w przypadku Symphony II.
Niezwykle gładkie, pozbawione jakichkolwiek ostrości, choćby najmniejszej chropowatości wysokie tony były równocześnie fantastycznie dźwięczne, skrzyły się świeżością, blaskiem. Z szeroko otwartymi oczami słuchałem, co te włoskie urządzenia z WE 300B na pokładzie potrafią. Gładkość gładkością, brak tu było sztucznych chropowatości, ale gdy trzeba było pokazać momentami agresywną, ostrą trąbkę Milesa to taka właśnie ona była, potrafiła zakłuć w uszy, ale w sposób, który nie był nieprzyjemny, bo był naturalny.
Cały spektakl przede mną rozgrywał się oczywiście w dużej przestrzeni, w przestrzeni pełnej drgającego powietrza, oddychającej wraz z dźwiękami płynącymi z poszczególnych instrumentów. Wszystkie dźwięki rodziły się w przestrzeni między kolumnami i wokół nich, w ładnie, trójwymiarowo zarysowanych instrumentach, których, jak się wydawało, można było dotknąć ręką. Realność, namacalność tej prezentacji była imponująca, a ja siedziałem całymi dniami, zarywając też noce, przesłuchując dziesiątki albumów z ciekawości, jak mogą zabrzmieć na tym zestawie. Nie mogłem się również oprzeć wrażeniu, że w końcu usłyszałem, co moja ukochana para lamp WE naprawdę potrafi.
45, NOS
Jak pisałem, w czasie podróży zestawu z Anglii stłukła się jedna z lamp 2A3, skutkiem czego do dyspozycji miałem jedynie własne 300B. Z pomocą przyszedł mi pan Wojtek Szemis, który nie dość, że użyczył mi pary 2A3 wyprodukowanej przez Psvane, to jeszcze dołożył do tego fantastyczne triody 45 - NOS-y z 1934 roku! To właśnie te ostatnie jako pierwsze wylądowały w monoblokach, zastępując moje WE 300B.
Przyznaję, że nie miałem do tej pory większych doświadczeń z triodą 45, więc w zasadzie nie wiedziałem, czego się spodziewać. A jednak podświadomie oczekiwałem po tej, mniej więcej 2-watowej, lampie, że będzie grała bardziej zaokrąglonym, wyraźnie cieplejszym dźwiękiem. I faktycznie jedną z pierwszych rzeczy, które same się wręcz narzucały, było niesamowite nasycenie przede wszystkim średnicy, która stała się jeszcze bardziej kolorowa i kapkę cieplejsza niż w wydaniu lamp Western Electric.
Nie żebym miał 300B coś w tym względzie do zarzucenia, do tej pory to one były dla mnie właśnie TYMI lampami, z najbardziej nasyconym, najbardziej kolorowym środkiem, a w monoblokach Tektrona wcale nie straciły tej swojej podstawowej zalety, a jedynie zyskały na obu skrajach pasma.
Z 45, choć to wcale nie było jasne od samego początku odsłuchu, granie było nieco mniej liniowe, skraje pasma były nieco wycofane za średnicę i zaokrąglone, co sprzyjało wyeksponowaniu niezwykłych zalet średnicy. Nie miało to nic wspólnego z „misiem”, z którym niejednej osobie kojarzy się lampowe granie, ale w porównaniu do wcześniejszego odsłuchu z 300B, niskie i wysokie tony były delikatnie, ale jednak zaokrąglone, bas nie aż tak zwarty i sprężysty, a góra pasma bardziej „złota”, odrobinę mniej błyszcząca. Przy tym nasycenie barwą, różnicowanie niezliczonych odcieni tejże było po prostu przewyborne.
|
Jak zwykle w audio jedna rzecz zyskała kosztem innej, ale efekt końcowy był zachwycający, choć inny niż z 300B. Z lampami 45 dźwięk był bajecznie kolorowy, mieniący się wszystkimi kolorami tęczy (i tysiącem innych), co sprawiało, że od tej prezentacji także nie można się było oderwać. Czy to skrzypce, kontrabas, gitara akustyczna, czy fortepian – każdego z tych instrumentów słuchałem z zapartym tchem, chłonąc całym sobą tę niezwykłą grę barwą i nasyceniem dźwięku. Ogromne znaczenie miały wcale nie gorsze, a może nawet jeszcze lepsze, jeszcze pełniejsze i mocniejsze niż z 300B wybrzmienia. Oczywiście ten rodzaj prezentacji sprzyjał przede wszystkim nagraniom akustycznym i wokalom, gdzie te właśnie elementy grają zdecydowanie większą rolę niż w przypadku muzyki elektrycznej. W tej ostatniej, 300B wypadały lepiej dzięki równiejszemu graniu, szybszemu i bardziej konturowemu basowi, oraz bardziej przejrzystej górze pasma.
Jak przystało na triodę, 45-tki kreowały dużą, trójwymiarową scenę, choć i tu miałem wrażenie, że jednak 300B robiły to w nieco lepszy, bardziej uporządkowany sposób, że pokazywały nieco więcej powietrza na scenie, że przestrzenie pomiędzy źródłami dźwięku były bardziej „prawdziwe”. Obie lampy kreowały natomiast równie namacalne, przekonujące, trójwymiarowe obrazy instrumentów, acz obie osiągały ten efekt w nieco odmienny sposób. 300B wyraźniej rysowały kontury, 45-tki bardziej nasycały, zagęszczały obraz źródła pozornego. Mimo różnych środków osiągany cel był równie „prawdziwy” i równie zachwycający.
2A3 Psvane
W końcu przyszedł czas na ostatnią lampę mocy, jaką miałem do dyspozycji - 2A3, którą miałem we współczesnym wydaniu marki Psvane, choć obrandowane marką Audio Note.
Chyba o tym jeszcze nie wspominałem, ale producent dostarcza klientowi rozpiskę z ustawieniami dla poszczególnych rodzajów lamp. Najpierw pokrętłem wybieramy jedną z trzech pozycji: ‘A’ dla 45, 2A3 lub Princess 300B (żarzenie 2,5 V), ‘B’ dla „normalnych” 300B (5 V), lub ‘C’ dla 50 i VT 52 (7,5 V); (50-tki i VT 52 są naprawdę rzadkie i nie udało mi się żadnych zdobyć). Oprócz tego potrzebny jest jeszcze mały śrubokręt, żeby malutkim potencjometrem ustawić rekomendowany prąd podkładu dla danej lampy. Słowem zmiana lamp to coś więcej niż wyciągnięcie jednych i włożenie drugich.
Ale też i z operacjami, które wykonać należy poradzi sobie nawet osoba, która ze wzmacniaczami lampowymi nie miała do tej pory do czynienia – operacja ta zajmie jej, powiedzmy, 2 minuty. Tak na wszelki wypadek dodam jeszcze, że wzmacniacze przed wymianą lamp należy wyłączyć. I jeszcze jedna uwaga, gdyby tym, czy jakimkolwiek innym wzmacniaczem bawił się ktoś, kto nie ma doświadczenia z urządzeniami lampowymi – lampy potrzebują nieco czasu, by grać pełnią swoich możliwości. Nie chodzi mi o wygrzewanie nowych lamp, bo to osobna kwestia, ale o to, że w przypadku używania różnych rodzajów lamp nie da się wykonać szybkich porównań, bo każdej lampie po włożeniu do wzmacniacza i uruchomieniu go trzeba dać kilkanaście (minimum) minut, by zaczęła śpiewać pełnym głosem. To po prostu słychać, więc szybkie zamiany nie mają większego sensu.
Trzecia lampa mocy i jeszcze inny dźwięk. Równiejszy niż w przypadku fenomenalnej w średnicy triody 45. Bliżej mu było w tym zakresie do tego, co pokazywały 300B WE, tyle że ogólne wrażenie mówiło mi o nieco chłodniejszej (bynajmniej nie zimnej!) temperaturze tonalnej przekazu i nieco bardziej eterycznej formie tegoż. Co ciekawe, te właśnie lampy chyba najdłużej się rozgrzewały - stąd przypomnienie o niby oczywistej rzeczy, tj. kwestii rozgrzewania się lamp.
Gdy już osiągnęły optymalną temperaturę, co zajmowało im nawet pół godziny, zaimponowały precyzją, detalicznością, świetnym poukładaniem dźwięku. Nie było tu tego niesamowitego nasycenia średnicy, którą dawały 45-tki, nie był to dźwięk o tak niezwykle naturalnej, bogatej barwie, ale też i w tym zakresie żadna znana mi lampa 45-tce nie dorównuje. Nie znaczy to oczywiście, że z 2A3 dźwięk był odchudzony, czy bezbarwny – absolutnie nie – piszę jedynie o tym, jak wypadał na tle 45-tek. Tu średnica była przede wszystkim bardzo czysta, transparentna, wysoce detaliczna. Słychać było rozdzielczość na wysokim poziomie i bardzo dobrą selektywność.
Na górze pasma także działo się wiele – mnóstwo powietrza i ogromna ilość wibrujących, skrzących się detali, dawały wrażenie otwartości i świeżości. Nie można było absolutnie narzekać na wybrzmienia, które po prostu zachwycały, choć były nieco inne, „lżejsze” niż w przypadku 45-tek. Bas był równie szybki, sprężysty jak z 300B, miał piękną barwę i był bardzo dobrze różnicowany, ale miałem wrażenie, że to jednak te drugie triody nieco mocniej go dociążały, wypełniały. Skutkiem tego brzmienie z 2A3 wydawało się nieco „lżejsze”, ale nadal bogate, nasycone i po prostu piękne.
Lampy – podsumowanie
Nie mogę powiedzieć, że zestaw Tektrona to niedroga propozycja dla miłośników lamp, nawet jeśli jego cena w porównaniu do choćby modelu Souga japońskiego Kondo jest faktycznie niewysoka. Nie jest to więc, jak to kiedyś sobie wyobrażałem, „zabawka”, która ma ułatwić wybór późniejszej drogi (czyli konkretnej, preferowanej triody). To znakomity, bardzo rozsądnie, w stosunku do oferowanej klasy dźwięku, wyceniony, pięknie wykonany system, który zachwyci niejednego konesera SET-ów, o początkujących lampiarzach nawet nie wspominam. Ani przez moment, z żadną z użytych trzech lamp mocy nie miałem wrażenia, że to co słyszę to jedynie przygrywka do prawdziwych możliwości danej triody.
Największe doświadczenie z różnymi konstrukcjami, m.in. za sprawą posiadanego przeze mnie wzmacniacza Art Audio, mam z lampami 300B. Na tle innych urządzeń, których miałem okazję słuchać, Tektrony wypadają znakomicie. Moich ukochanych 300B Western Electric nie słyszałem jeszcze aż tak znakomicie, równo grających, z tak punktualnym, sprężystym basem, z tak pięknie rozświetloną, tak niezwykle dźwięczną górą, jak właśnie we włoskich monoblokach.
Z 45-tką doświadczenia mam znikome, ale po odsłuchach już wiem, że będąc ich posiadaczem i mając ochotę na wieczór z wokalami, ale także i z instrumentami akustycznymi, często sięgałbym właśnie po nią.
2A3 była, być może, najmniej „lampową” lampą (w powszechnym rozumieniu tego słowa) pośród tych trzech. Tyle, że to granie nie miało nic wspólnego z udawaniem tranzystora serwowanym zwykle np. przez KT88. To była świetnie zbalansowana kombinacja najlepszych cech lamp – barwy, nasycenia, gładkości, dźwięczności, otwartości, przestrzenności i namacalności z szybkością, atakiem i timingiem kojarzonymi raczej z urządzeniami kwarcowymi.
Na koniec
Zestaw składający się z monobloków TK2A3/50M-REF i przedwzmacniacza TK 6J5-REF oferuje nie tylko możliwość stosowania różnych lamp, ale i po prostu niezwykle piękne, wciągające granie wysokiej klasy. Bez trudu jestem sobie w stanie wyobrazić, że spędzam resztę życia z tym właśnie zestawem oraz zapasem różnych lamp, które pozwoliłyby mi zmieniać smak serwowanej muzyki w zależności od nastroju, kaprysu, czy po prostu z ciekawości, by sprawdzić jak zabrzmi ukochana muzyka na tej, czy innej lampie.
Pośród lamp, które miałem do dyspozycji każda prezentowała nieco odmienny zestaw zalet, ale najwięcej ich, jak na mój gust oczywiście, prezentowały jednak WE 300B. Zapewne to właśnie te lampy byłyby więc dla mnie podstawowym wyborem, a inne tymi dodatkowymi, używanymi gdy chciałbym coś zmienić, albo pod konkretną muzykę/nastrój. Tyle, że przecież lampy innych producentów mogłyby ten układ zmienić. To właśnie jest piękne w urządzeniach lampowych! Ich posiadacze nie są skazani na jedno i to samo brzmienie, mogą je łatwo zmieniać, kształtować a wystarczy do tego kilka różnych lamp.
W tym konkretnym przypadku do zalet sonicznych urządzeń Tektrona dochodzi jeszcze fakt, iż te małe, włoskie urządzenia są po prostu śliczne, co sprawi, że będą ozdobą eleganckiego salonu, a reszta domowników chętnie będzie na nich zawieszać oczy (a pewnie i uszy, nawet jeśli nie są audiofilami czy melomanami). Piękna robota i piękne granie!
TK2A3/50M-REF
TK2A3/50M-REF to lampowe monobloki w układzie SET włoskiej firmy Tektronik, dodatkowo w wersji referencyjnej. Cechą, która wyróżnia je pośród konkurentów, jest możliwość stosowania kilku różnych lamp mocy: 2A3, 45, 50, 300B lub VT-52. To, jak na wzmacniacze lampowe, niewielkie i stosunkowo lekkie urządzenia. Na pierwszy rzut oka widać ich włoskie pochodzenie – piękny drewniany front i ścianki poboczne właściwie nie pozostawiają wątpliwości, urody dodaje im także miedziana górna płyta, w której osadzono lampy i trafa.
Na froncie urządzeń umieszczono podświetlony wyłącznik oraz logo firmy, na małej, złoconej plakietce. Na tylnej ściance znajduje się pojedyncze gniazdo RCA (wejście), gniazda głośnikowe akceptujące zarówno widełki, jak i banany oraz gniazdo sieciowe.
Każdy wzmacniacz wyposażony jest w trzy lampy – podstawowym driverem jest 6J5, a prostownikiem 80-tka (do dyspozycji miałem ich zamienniki, odpowiednio CV1067 i CRC-5Z3), natomiast jako lampa mocy może pracować jedna z triod: 2A3, 300B, 45, 50 lub VT-52 (miałem trzy pierwsze). Moc wzmacniacza zależy od zastosowanej lampy mocy – najniższą otrzymamy z 45-tką (ok. 1,8 W), a najwyższą z 300B (ok. 6,5 W na kanał). Słowem, niezależnie od wyboru lampy mocy potrzebne są kolumny o dość wysokiej skuteczności i przyjaznym przebiegu impedancji.
Na górnym panelu umieszczono niewielki, trzypozycyjny przełącznik, który ustawia się odpowiednio w punkcie ‘A’, ‘B’ lub ‘C’, w zależności od użytej lampy mocy. Dodatkowo umieszczono tam niewielki wskaźnik oraz mini-potencjometr pozwalający precyzyjnie ustawić prąd podkładu dla danej lampy. Wewnątrz znajdziemy wyłącznie elementy wysokiej jakości zmontowane w technice punkt-punkt. Trafa stosowane przez Tektrona są wykonywane we Włoszech i można je kupić osobno, podobnie jak i lampy, przez stronę producenta.
TK6J5-REF
TK6J5-REF to jeden z dwóch przedwzmacniaczy lampowych będących w ofercie tej firmy, tutaj w wersji referencyjnej. Jej specyfikacja, w porównaniu do standardowej, jest właściwie taka sama, różnica polega na zastosowaniu najlepszych części i elementów. Wersja standardowa ma jedno wyjście liniowe zamiast dwóch (drugie można dodać za dopłatą na życzenie klienta).
Przedwzmacniacz nie różni się ani wielkością ani wagą od testowanych monobloków. Jest równie pięknie wykonany i wykończony – drewniana bryła i miedziana górna płyta robią znakomite wrażenie. Na froncie znajdziemy taki sam podświetlany wyłącznik oraz przykręcaną płytkę z logiem firmy, jak we wzmacniaczach, a oprócz nich dwa niewielkie pokrętła – selektor wejść, oraz regulację głośności, oraz specyficzny wyświetlacz pokazujący wybrane wejście.
Z tyłu znajdziemy cztery pary pozłacanych gniazd RCA – trzy pary to wejścia, a jedna to wyjście - a także gniazdo sieciowe. Standardowo w przedwzmacniaczu pracują dwie sztuki 6J5 (stąd jego oznaczenie) oraz prostownik 5Y3. Ja użyłem pary takich samych jak we wzmacniaczach CV1067 oraz zalecany prostownik 5Y3. Wszystkie lampy to oczywiście NOS-y. Podobnie jak i wzmacniacze, także i układ przedwzmacniacza wykonano w technice montażu punkt-punkt, bez płytek drukowanych.
Dane techniczne (wg producenta)
TK2A3/50M-REF
Zestaw lamp: parowane 2A3 x 2 (lub 45 x 2 - lub 50 x 2 - lub 300B x 2); 6J5 x 2; 80 x 2
Czułość wejściowa: 800 mV (dla maksymalnej mocy).
Moc wyjściowa:
lampy 45 - 1,8 W
lampy 2A3 - 3,2 W
lampy 50 - 3,5 W
lampy 300B - 6,5 W
Wykończenie: drewno (dostępne wiele rodzajów)
Impedancja wyjściowa: 4 - 8 Ω (inne impedancje na życzenie)
Wymiary: 310 x 220 x 160 mm
Waga: 8 kg
TK6J5 REF
Zestaw lamp: 6J5 x 2; 5Y3 x 1
Wykończenie: drewno (dostępne różne rodzaje).
Impedancja wejściowa: 100 kΩ
Wymiary: 310 x 220 x 160 mm
Waga: 8 kg
CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ? SZYBCIEJ? DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!!
|