Kolumny głośnikowe
AudioVector
Producent: Audiovector |
udioVector to jedna z tych firm, które do tej pory znałem głównie z nazwy i krótkich kontaktów w czasie wystaw. Zawsze byłem ciekaw produktów duńskiej marki, ale jakoś się nie składało. A ciekaw byłem dlatego, że firma ta na rynku funkcjonuje już od wielu lat (od 1979 roku, gwoli ścisłości, choć początkowo pod nazwą F3/LYD). Myślę, że świadczy to o tym, że produkty musi robić więcej niż dobre, bo inaczej rynek dawno już by ją zweryfikował negatywnie, że tak powiem. Tymczasem Ole Klifoth i jego firma mają się najwyraźniej bardzo dobrze – 35 (!) lat działalności i nowe modele są tego najlepszym dowodem. Ciekawa jest także filozofia twórcy AudioVectora, o której można poczytać na firmowej stronie. Po pierwsze, dla Ole referencją jest żywa muzyka. Są wśród audiofilów tacy, którzy uważają, że sprzęt ma maksymalnie wiernie oddać nagranie, to co zapisano na taśmie (w pliku), a co przecież niekoniecznie nawet próbuje brzmieć jak muzyka na żywo, ale ja do nich nie należę. Zawsze w tym co słyszę szukam tego nieuchwytnego pierwiastka „prawdziwości” brzmienia, rozumianego jako brzmienie zbliżonego do tego, które pamiętam z koncertów. Nie wnikam w kwestię wyższości jednego podejścia nad drugim - każdy dokonuje swoich wyborów i to jego święte prawo. Wyjaśniam jedynie dlaczego zdanie: „moją referencją jest żywa muzyka” przemawia do mnie bardziej/wzbudza moje większe zainteresowanie niż rozpoczęcie prezentacji własnej marki od czegoś w rodzaju: „pomiary naszych urządzeń wypadają znakomicie”, czy „pasmo przenoszenia jest niemal idealnie płaskie”. Dla mnie na pierwszy miejscu jest zawsze muzyka, a dopiero na jednym z kolejnych dźwięk – mam nadzieję, że czujecie Państwo różnicę. Wracając do AudioVectorów – wspomniana deklaracja Ole Klifotha automatycznie wzbudziła u mnie chęć posłuchania jego kolumn. Ciekawa jest także dalsza część opisu jego filozofii. Otóż pisze on, że od czasu jego pierwszych kolumn, nazwanych Trapez (z racji dość nietypowego kształtu), nie zmienił on zasadniczo swoich koncepcji, nadal trzymając się tych samych dwunastu zasad budowy „doskonałych” kolumn. Zmieniały się jedynie (na lepsze oczywiście) materiały, których używał. W ciągu owych 35 lat pojawiały się coraz bardziej zaawansowane, lepsze materiały i elementy używane do budowy kolumn, a sztuką było je właściwie wykorzystać. Nagrania użyte w teście (wybór)
Jak mówiłem, to moja pierwsze recenzja kolumn tej zasłużonej, duńskiej firmy. Powiem więcej, nie miałem okazji ich nigdy posłuchać poza wystawami, a tam nigdy na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia nie zrobiły. Nie znaczy to, że grały źle: raz grały lepiej, raz nieco gorzej, co oczywiście nie skreśla żadnego produktu w moich oczach/uszach (bo warunki wystawowe są takie, a nie inne, co trzeba brać pod uwagę). Ale też i ani razu nie miałem odruchu, by jeszcze w trakcie wystawy, bądź zaraz po niej prosić o dostawę kolumn tej marki do recenzji. Jakoś tak się złożyło, że żaden ze znajomych także nie ma AudioVectorów. Słowem, z braku konkretnych doświadczeń nie do końca właściwie wiedziałem, czego konkretnie się spodziewać. Jako że kolumny trafiły do mnie niemal bezpośrednio po teście Melodik BL30 http://highfidelity.pl/@main-2123&lang= postanowiłem na początek wpiąć je do tego samego, „wypasionego”, grającego u mnie od kilku tygodni systemu, w którym znalazły się: wzmacniacz Crossfire 3, przetwornik D/A Stratos, transport CD-T, gramofon Transrotor Apollon TMD z ramieniem SME, wkładką ZYX Premium Omega i przedwzmacniaczem gramofonowym Phasemation. Ponieważ AudioVectory mają podwójne terminale głośnikowe (zwarte fabrycznie blaszkami, których z ulgą się pozbyłem), wykorzystałem także bi-wiringowy kabel głośnikowy Vovoxa. Po tym jak z szeroko otwartymi oczami i „bananem” na twarzy wysłuchałem naprawdę dobrego bootlegu Renaud Garcii-Fonsa z koncertu w Hamburgu (Prince Ahmed) wstałem z fotela, by sprawdzić, czy aby na pewno dostałem do testu najtańszą, a więc wartą niecałe 5 tys. złotych wersję Ki3. Pomyłki żadnej nie było. Po raz kolejny skonstatowałem, że dzisiejszy rynek audio przyzwyczaił nas do kosmicznego poziomu cen i jeśli coś jest sensownie wycenione, to człowiek, wbrew zdrowemu rozsądkowi, reaguje na to zdziwieniem. Bo tak, nawet w Danii, w stosunkowo niedużej manufakturze (czyli nie w przypadku wielkiego, czytaj: seryjnego producenta) najwyraźniej da się zrobić bardzo dobre kolumny, które można sprzedawać w detalu za taka właśnie cenę. Rynek przyzwyczaił mnie, że w przypadku kolumn z tego poziomu cenowego najczęściej jakieś ograniczenia są oczywiste. Tymczasem tu trudno mi było takowe wskazać. Oczywiście, że pewne występowały, np. przy niskim basie (ważnym w przypadku kontrabasu). Był szybki, zwarty, dobrze różnicowany, ale nie miał takiej masy, nie czuło się go tak fizycznie jak w przypadku kolumn z dużymi wooferami. Innymi słowy udział pudła rezonansowego nie był tak duży, jak przy żywej muzyce. Ale to nie jest ograniczenie wynikające wyłącznie z ceny tej kolumny, ale przede wszystkim z jej gabarytów – to smukły głośnik o wąskim froncie, ze stosunkowo niedużymi przetwornikami wspieranymi wewnętrzną konstrukcją nazwaną przez AudioVectora QWR Principle. To rodzaj tunelu z wylotem w podstawie kolumny, w szczelinie między obudową a cokołem – słowem nie ma tu (hurra!) klasycznego bas-refleksu. Rozwiązanie to w połączeniu z kolejnym własnym AudioVectora – LCC (Low Compression Concept) daje zaskakująco dobre efekty. O ile w przypadku kontrabasu, fortepianu, czy mocnej muzyki rockowej można wskazać na lekkie odchudzenie samego dołu pasma, o tyle nie sposób nie docenić szybkości, różnicowania i dobrej definicji tego zakresu. I dla przypomnienia do tak dobrej kontroli i definicji wystarczał 30-watowy Crossfire. Im szybszy, bardziej energetyczny bas, tym lepiej wypadał na Ki3, które świetnie radziły sobie z oddawaniem szybkich impulsów. Uwagę potrafiły przykuć, na przykład, popisy perkusistów, mimo że stopie przydałby się nieco większy wykop. |
Słuchając kolejnych płyt stwierdziłem jednakże, że to kolumny dla... audiofila, rozumianego jako człowieka posiadającego w swojej kolekcji przede wszystkim nagrania wysokiej klasy. Dlaczego? Ano dlatego, że gdy przyszło do zagrania płyt, na których niskie tony są „poluzowane”, albo podbite (choćby na płycie Santany), to nie znając konstrukcji tych kolumn zacząłbym szukać klasycznego wylotu bas-refleksu. Poluzowany bas w nagraniu oznaczał bowiem pojawianie się takiego buczenia, jakie występuję często w przypadku niedrogich kolumn wentylowanych bas-refleksem (tyle, że w ich przypadku ono zwykle występuje niezależnie od jakości odtwarzanego materiału). Nie sposób robić z tego zarzutu, bo to w końcu oznacza, że AudioVectory grają to, co dostają na wejściu, nie starając się niczego upiększać. Oznacza to tylko tyle, że jeśli w swojej kolekcji macie nagrania, których jakość (zwłaszcza w zakresie basu) nie jest najwyższa, to te kolumny dadzą to odczuć. Jednakże frajda, jaką dają znakomicie prowadząc rytm w kawałkach bluesowych, kipiąc energią w rock'n'rollowych szaleństwach, czy popisując się zdecydowanie ponadprzeciętną dynamiką sprawia, że nie da się tych kolumn nie lubić. Tym bardziej, że to nie jest kwestia tylko imponującej definicji basu i świetnej dynamiki i to zarówno w skali makro jak i mikro. Ki3 oferują bardzo spójną prezentację w całym paśmie. Zacząłem opis od niskich tonów, bo przy tej wielkości kolumn (i ich cenie) robiły one największe wrażenie. Podkreślę jednakże raz jeszcze, że testowane AudioVectory oferują bardzo spójne, równe brzmienie w całym paśmie. Jednym z zabiegów stosowanych dość często w niedrogich kolumnach jest (mniej czy bardziej) delikatne ocieplenie/podbicie/wypchnięcie do przodu średnicy. Ciepły, namacalny dźwięk trafia w gusta większej ilości osób, niż „chłodne”, analityczne granie, także dlatego, że lepiej maskuje niedoskonałości prezentacji. W przypadku AudioVectorów tego tricku nie zastosowano, a przynajmniej nie udało mi się tego wyłapać (i to z lampowym SET-em oraz lampowym „dakiem”!). Średnica brzmi bardzo neutralnie, ale przy tym nadal naturalnie (co, jak już wiele razy pisałem, wcale nie jest tożsame). Głosy nie są aż tak namacalne, a ich prezentacja nie jest tak aż intymna, jak choćby w przypadku moich Matterhornów, wokaliści nie stoją przed linią kolumn, ale na niej – słowem kontakt z nimi nie wydaje się aż tak bliski. Słuchając nagrań koncertowych, bo w przypadku studyjnych przestrzeń jest zwykle kreowana sztucznie, zwróciłem uwagę na pewną specyfikę pokazywania sceny dźwiękowej przez AudioVectory. Oczywiście zawsze w pewnej mierze zależy to od sposobu ustawienia kolumn, ale też i konkretne ustawienie to jakiś kompromis między różnymi aspektami brzmienia. A to o czym piszę dotyczy takiego, które było według mnie najlepszym kompromisem. Otóż szerokość sceny była spora, wykraczająca przy części nagrań poza rozstaw kolumn, co nie jest aż tak częstym przypadkiem, natomiast głębokość była dobra, ale nie imponująca. Nie jest to kwestia skompresowania głębi sceny do dwóch wymiarów, ale jednak zmniejszenie odległości między poszczególnymi planami, a co za tym idzie pewne spłycenie całości. Dla potwierdzenia, jak przy większości testów, posłuchałem mojej ukochanej wersji Carmen. Na pierwszym planie soliści, daleko w głębi maszerujące chóry – daleko, ale nie tak daleko jak do tego przywykłem. To oczywiście kwestia porównania do wielu innych prezentacji tego samego nagrania. Ktoś, kto słuchałby tego po raz pierwszy pewnie i tak zauważyłby jak duża (głęboka) musiała być scena, na której odbywał się spektakl. Inne nagrania live potwierdziły tę obserwację. Góra pasma także zaskoczyła mnie swoim poziomem (pamiętając o cenie kolumn). Żywa, detaliczna, „świeża”, z dużą ilością powietrza, otwarta, żadnej ostrości, rozjaśnienia. Ponownie najlepszym określeniem było: naturalna. Efekt uzyskany przez konstruktorów AudioVectora jest naprawdę dobry. Na tym poziomie cenowym niemal zawsze można się doszukać czy to pewnej chropowatości/zapiaszczenia góry, czy wycofania najwyższych tonów, czasem wyostrzeń/rozjaśnień. W tym wypadku nie ma może mowy o wyrafinowaniu dużo droższych tweeterów, ale też i nie ma żadnej z ewidentnych wad pojawiających się często w stosunkowo niedrogich kolumnach. Jest dźwięczność, dużo detali, dobre różnicowanie wysokich tonów i otwartość dźwięku, bez której nie ma dobrego grania. Podsumowanie Ki3 bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. To równo, żywo grające kolumny, raczej neutralne tonalnie, a mimo tego (patrzę z mojej perspektywy) muzykalne i angażujące słuchacza. Nie są to kolumny dla miłośników tektonicznego basu, ale trudno nie docenić zwartości, sprężystości, szybkości niskich tonów i bardzo dobrego pace&rhythm. Potrafią zagrać właściwie każdą muzykę i jedynie w bardzo nielicznych przypadkach będzie się do czego przyczepić (w porównaniu do droższych konstrukcji). W większości przypadków nawet jeśli znamy dane nagrania z odtworzeń na dużo droższych/lepszych kolumnach, docenimy czego udało się, stosunkowo niewielkim kosztem, dokonać inżynierom AudioVectora. Płynna, spójna, żywa prezentacja bez ewidentnych słabości – tego na tym poziomie cenowym nie spotyka się aż tak często. Jak napisałem wcześniej już ta podstawowa wersja Ki3 gra bardzo dobrze, a jej potencjalny właściciel ma jeszcze opcję dwóch poziomów apgrejdu. Nie dość, że koszt (mimo konieczności wysyłki do fabryki) będzie zwykle niższy niż sprzedaż tego modelu i zakup innych kolumn, to na dodatek apgrejd w AudioVectorze oznacza otrzymanie niemal nowych kolumn. AudioVectory Ki3 to stosunkowo nieduże, smukłe 2,5-drożne kolumny podłogowe. Jedna z rzeczy, które wyróżnia je wśród konkurencji z tej półki cenowej to brak bas-refleksu. Zamiast niego firma stosuje własne rozwiązanie zwane QWR Principle, które jest swego rodzaju tunelem umieszczonym za driverami z wylotem w podstawie kolumny, a dokładniej w szczelinie między jej dolną ścianką a dodatkowym cokołem. Cokół zwiększa stabilność szczupłej kolumny. To do niego też wkręcane są regulowane, solidne kolce, do których dostajemy także stosowne podkładki zabezpieczające podłogę przed uszkodzeniem. Obudowy wykańczane są jednym z pięciu fornirów: białym, czarnym, cherry, maple lub rosewood. Wykonanie i wykończenie tych kolumn można stawiać za wzór nawet droższym konstrukcjom. Jako że to jeden z podstawowych modeli wykorzystano tu „jedynie” dwa własne rozwiązania AudioVectora. Pierwsze to LCC (Low Compression Concept ). Rzecz w poprawieniu szybkości oddawania impulsów, a przez to zmniejszenie kompresji dźwięku. Uzyskano to zmniejszając masę elementów ruchomych i zwiększając natężenie pola magnetycznego (magnes). Drugie rozwiązanie nazywa się IUC (Individual Upgrade Concept), wspominałem o nim w tekście. Każdy model można kupić w wersji podstawowej i później dokonać jednego z dwóch apgrejdów (albo obu) do wyższej wersji. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie by zacząć od razu od wersji środkowej, lub najwyższej. W celu dokonania apgrejdu kolumny muszą co prawda pojechać do fabryki do Danii, ale i tak koszty tej operacji powinny być niższe niż różnica w cenie sprzedaży posiadanych kolumn i zakupu nowych. Dane techniczne (wg producenta)
Konstrukcja: 2,5 - drożna Dystrybucja w Polsce: |
- Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta - Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa - Końcówka mocy Modwright KWA100SE - Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100 - Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11 - Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator |
- Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM) - Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC - Kolumny: Bastanis Matterhorn - Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr - Słuchawki: Audeze LCD3 - Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako - Przewód głośnikowy - LessLoss Anchorwave - Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3 |
- Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence - Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R) - Stolik: Rogoż Audio 4SB2N - Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity