Kolumny głośnikowe
Melodika
Producent: Rafko |
arka Melodika powstała stosunkowo niedawno, bo w 2010 roku. Stworzona została przez białostockiego dystrybutora sprzętu audio, firmę Rafko. To znak, że ta firma się rozwija i idzie w ślady wielu zachodnich firm, które zaczynały od dystrybucji, by w którymś momencie stać się również producentami. Melodika to do niedawna marka produkowanych, częściowo w Polsce, częściowo zagranicą, kabli audio. Kable tej marki były, jak by to powiedzieć, niedrogie. Powiem więcej - one były/są po prostu tanie, zwłaszcza gdy porównamy jest ze zdecydowaną większością konkurencji na rynku. Problem ze słowem „tanie” w języku polskim (choć może nie tylko) jest taki, że ma ono wydźwięk pejoratywny, a od „tanich” produktów „rasowy” audiofil trzyma się z daleka. Pozostańmy więc na wszelki wypadek przy „niedrogich”, choć kierowanie się ceną przy wyborze produktów audio nie powinno mieć miejsca, jeśli ma się liczyć brzmienie. Ale to temat na inną okazję. Nie miałem co prawda bezpośredniej styczności z tymi kablami, ale choćby test, który przeprowadził Wojtek (czytaj TUTAJ) pokazał, że za naprawdę niewielkie pieniądze można zrobić bardzo przyzwoite produkty audio. W dzisiejszych czasach wydaje się to wręcz niemożliwe, a jednak, jak udowadnia (ku mojej radości) polska (!) firma jest to wykonalne. Nie wiem jakie były pierwotne dalsze plany rozwoju firmy, która w ofercie oprócz kabli ma jeszcze wtyki, gniazda instalacyjne, ale i akrylowy stojaczek na słuchawki (czemu trudno się dziwić, bo w końcu Rafko jest dystrybutorem firmy HiFiMAN oraz sprzedaje mnóstwo innych słuchawek). Czy w ogóle w tych planach były kolumny? Nie wiem, ale dziś w jej ofercie są. Białostocka firma od momentu wprowadzenia ich do portfolio nie kryła faktu, że kolumny marki Melodika to dokładne odpowiedniki Roth Oli, które to kolumny do niedawna firma Rafko sprzedawała. Rzecz w tym, iż brytyjska firma Roth Audio postanowiła się wycofać z produkcji serii Oli, która najwyraźniej poza Polską nie zyskała szczególnej popularności. U nas te skrzynki sprzedawały się na tyle dobrze, że trudno było z nich zrezygnować. Szczegóły biznesowe pozostają oczywiście tajemnicą, ale faktem jest, że białostocka firma z dealera stała się producentem tych samych kolumn. Teraz ta sama chińska fabryka produkuje kolumny Roth i Melodika (serię Oli). Nagrania użyte w teście (wybór)
Mimo że spotkało mnie już kilka niespodzianek ze strony niedrogich polskich kolumn (mówię choćby o produktach firmy Pylon, czy testowanych w swoim czasie Tonsilach Pulse), to jednak ciągle podchodzę sceptycznie do tego typu produktów. Nie miałem okazji nigdy słuchać kolumn Roth więc nie wiedziałem, czego się spodziewać po Melodikach. Może i dobrze – czasem nastawianie się na konkretny rodzaj brzmienia jest niekorzystne. Nie jestem, jak sądzę, człowiekiem zwracającym aż tak dużą uwagę na wygląd sprzętów audio – dla mnie mają przede wszystkim grać. Niemniej przyglądam się temu jak zostały wykonane. W przypadku Melodiki można spokojnie powiedzieć, że wykonano je naprawdę starannie, wykończono całkiem dobrze, zwłaszcza biorąc pod uwagę stosunkowo niewysoką cenę tych skrzynek. Jednym będą się one podobać, innym nie, ale przecież to samo można powiedzieć o dowolnej parze kolumn – moim zdaniem prezentują się dobrze, przypominając nieco kolumny Monitor Audio. Wrażenie zrobiły na mnie solidne kolce – co prawda można by je rozwiązać nieco praktyczniej, bo gdyby były wkręcane od góry, to poziomowanie kolumn byłoby łatwiejsze. Bardziej istotna jest jednak ich solidność, o której zapominają często producenci kolumn z tej półki cenowej, oferując kolce z cieniutkimi końcówkami, które zginają się pierwszego dnia używania. Kolumny ustawiłem inaczej niż zwykle – dalej od tylnej ściany (ponad metr), a co za tym idzie bliżej miejsca odsłuchowego, co z kolei sprawiło, że musiałem je nieco bardziej skręcić do środka. Tak po prawdzie zdecydowałem się na takie ustawienie patrząc na spory wylot bas-refleksu umieszczonego na tylnej ściance. Okazało się to bardzo dobrym ruchem, zważywszy, że starałem się unikać dudnienia b-r, przeciągania basu, nawet ewentualnym kosztem najniższego zejścia i taki właśnie efekt uzyskałem. Odsłuch zacząłem od Lee Ritenoura i jego Rhythm sessions, właśnie po to, by sprawdzić co się będzie działo w dole pasma, jak zabrzmi mocno pracująca gitara basowa. I zabrzmiała zaskakująco dobrze! Może nie powinienem tego tak pisać, ale mnie to naprawdę zaskoczyło – to w końcu niedrogie kolumny, produkt (umownie) masowy, a nie dzieło rzemieślnika dłubiącego w warsztacie dopieszczone, pojedyncze sztuki, skąd czasem faktycznie wychodzą nadzwyczajne, rozsądnie wycenione produkty. Gitara była szybka, dynamiczna, brzmiała mocno. Może faktycznie w tym ustawieniu nie była tak dociążona i nie schodziła aż tak nisko, jak to w tym nagraniu uchwycono, ale mnie bardziej zależało na zwartości, szybkości i braku sztucznego przeciągania, tego dudniącego „booom” i dokładnie to uzyskałem. |
W gitarze Lee był odpowiedni „pazur”, był świetny rytm, płynność grania. Blachy perkusji pokazały dźwięczność i brak chropowatości góry pasma. Ku własnemu zdziwieniu bardzo dobrze bawiłem się słuchając ulubionej ostatnimi czasy płyty na niedrogich kolumnach. Pozostało mi przestać się w końcu dziwić potencjałowi tych kolumn i posłuchać kolejnych płyt. Na playliście wylądował Muddy Waters z Stonesami. To świetny koncert, w czasie którego wielu świetnych muzyków tłoczyło się na niewielkiej scenie, bawiąc się i improwizując. Z jednej strony Melodiki potrafiły pokazać bardzo szeroką scenę, wykraczającą poza rozstaw kolumn, z drugiej nieco gorzej było z głębią i z gradacją planów. Tu akurat najwięcej dzieje się na pierwszym planie, bo to na nim lądują wszyscy goście z Rolling Stones dołączający kolejno do Muddy Watersa, nie stanowiło to więc wielkiego problemu. Miałem się już przestać dziwić, ale w tym nagraniu ramię w ramię chwilami gra nawet czterech gitarzystów, którzy tu wcale się nie zlewali, dało się bez wysiłku śledzić każdą z gitar, co pokazywało naprawdę niezłą selektywność tych kolumn. Jako miłośnik gitary z przyjemnością przyglądałem się poszczególnym muzykom, różnym stylom grania, różnym brzmieniom poszczególnych instrumentów – czysta przyjemność. Potwierdziło się także dobre prowadzenie rytmu, trzymanie tempa, a to kluczowe elementy w tego typu muzyce. Dobrze oddane było także otoczenie muzyków, atmosfera niedużego klubu, żywiołowe reakcje publiczności, etc., co dodawało prezentacji realizmu. Bardzo łatwo dałem się wciągnąć w zabawę - nóżka chodziła, głowa się kiwała, a i, ku utrapieniu moich sąsiadów, zaśpiewać z Mickiem i Muddym mi się zdarzyło. Idąc tym tropem (dobrej zabawy znaczy) zagrałem i koncert AC/DC. Jak na swoją wielkość BL40 były w stanie oddać sporą porcję energii bijącej wręcz od australijskich weteranów. W dźwięk nie wkradał się bałagan, choć to przecież nie jest audiofilskie nagranie – wzmacniacz Pardo (60-watowy) doskonale kontrolował Melodiki, a pewnie i ustawienie ich daleko od tylnej ściany pomogło. Oczywiście nie było tu aż takiej potęgi brzmienia, jaką pokazały choćby Altery 2, ale energii i dynamiki było tu naprawdę sporo. Zdecydowanie wolę kontrolę i porządek, nie cierpię natomiast wymuszonego niskiego zejścia, dociążenia, braku kontroli. Ale gdyby komuś na tym zależało, to BL40 można przysunąć bliżej ściany uzyskując niższe, cięższe zejście, ale z gorszą kontrolą. Czy więc są to kolumny jedynie do dynamicznego grania? Żeby to sprawdzić należało zmienić repertuar. Trzymając się jeszcze na początku pełnej ognia muzyki, zagrałem płytę duetu Rodrigo y Gabriela. Przy dwóch gitarach trudno mówić o wielkiej przestrzeni, czy studiować selektywność kolumn, ale za to dynamikę, barwę, wybrzmienia, drobne detale i owszem. Może i te kolumny rozdzielczością i detalicznością nie dorównują kolumnom kosztującym kilka razy więcej, ale sposób prezentacji jest tak wciągający, tak skupiający się na muzyce jako takiej, że o jakichkolwiek niedostatkach natychmiast się zapomina. Dobre proporcje między strunami a drewnem, ładne, choć może delikatnie skracane, wybrzmienia, realistyczna wielkość instrumentów, nadążanie za naprawdę szybkim tempem narzucanym przez oboje muzyków – to wszystko cechy, które sprawiły, że słuchałem także i tego albumu z dużą przyjemnością. Góra pasma jest dźwięczna, delikatnie, ale to naprawdę delikatnie zaokrąglona i jest w niej sporo powietrza. Rozdzielczość nie jest może jakaś nadzwyczajna – słychać to było np. w nagraniach (choćby Milesa) gdzie bębniarz używał miotełek na blachach – troszkę się one zlewały. Niemniej, gdy na płycie Patricii Barber przyszło do oddania wielu różnych przeszkadzajek, testowane kolumny poradziły sobie całkiem nieźle zarówno z różnicowaniem ich brzmienia, jak i oddaniem natury brzmienia niemal każdej z nich. Słowem kopułka wysokotonowa radzi sobie naprawdę dobrze, choć oczywiście brakuje jej sporo do topowych przetworników. Słuchając głosu Patricii uznałem, że średnica jest raczej po ciepłej stronie mocy, barwa głosu została oddana całkiem nieźle choć jakby z delikatnym dociążeniem i jednocześnie z nutką nosowości, co potwierdziły także kolejne nagrania, m.in. Evy Cassidy i Izy Zając. Nie stwierdziłem natomiast eksponowania sybilantów – dźwięk był gładki, nasycony, spójny, a gdy już pojawiało się owo syczenie to nie było dokuczliwe. Dodając sobie wspomniane raczej ciepłe granie z oczywistą na tym poziomie cenowym średnią transparentnością prezentacji można by dojść do wniosku, że musimy mieć do czynienia z „zamulonym” dźwiękiem. Tymczasem wcale tak nie jest – ocieplenie jest delikatne, transparentność przekazu jest niezła, a ponieważ jest to wsparte sporą porcją żywiołowości, energetyczności, więc ani przez moment nie ma się wrażenia owego „zamulenia” dźwięku. To naprawdę udane granie. Podsumowanie Nawet jeśli nie są to kolumny zbudowane przez polskich konstruktorów, to jednak marka jest polska, więc udany produkt musi podwójnie cieszyć. A takim właśnie produktem są kolumny Melodika BL40. Niewysoka cena i brzmienie, które bardzo pozytywnie wiele razy mnie zaskoczyło. Pewnych elementów w tej cenie nie można oczekiwać – nie będzie nadzwyczajnej rozdzielczości, wybitnej detaliczności, a z kolumn tej wielkości nie będzie tektonicznego basu. Jednak wszystko to, co skrzynki w tej cenie mogą robić dobrze, Melodiki robią. Oferują bowiem spójny dźwięk, dobre prowadzenie rytmu, nasyconą gładką średnicę, szeroką, dobrze poukładaną, choć może nie tak głęboką, scenę. Jeśli je dobrze ustawić, co pewnie nie zawsze będzie możliwe, dostarczą mocny, ale i bardzo dobrze kontrolowany, sprężysty bas. Góra nie imponuje rozdzielczością, jest delikatnie zaokrąglona, ale i jest w niej sporo detali i dużo powietrza, co pozwala np. bardzo dobrze oddać otoczenie akustyczne. To muzykalne, wciągające granie, które naprawdę może się podobać, także i dlatego, że te słabsze elementy nie są eksponowane. Moim zdaniem, szukając kolumn w cenie ok 2-2,5 tys. zł warto odsłuchać BL40, to może być właśnie to. Melodiki BL40 to średniej wielkości, dwuipółdrożne kolumny podłogowe z obudową wentylowaną bas-refleksem skierowanym do tyłu. Obudowę wykonano z MDF-u i dość mocno wytłumiono matami bitumicznymi. Kolumny wykończone są kolorem czarnych, choć nie w sposób jednolity. Górna płyta, cokół i dolna część frontu wykończone zostały na wysoki połysk, na bokach, także czarnych, znajduje się drewnopodobna okleina, resztę obudowy wykończono czarnym matem. Całość uzupełnia klasyczna, czarna maskownica na froncie. Pod zwrotnicą znajdujemy trzy przetworniki. To 25 mm, jedwabna kopułka, oraz dwa 160-mm przetworniki z membraną z włókna szklanego. Jeden z tych głośników obsługuje wyłącznie niskie częstotliwości, drugi, wyposażony w korektor fazy, obsługuje zakres średnio- niskotonowy. Do obudowy czterema wkrętami mocuje się cokół, a do cokołu solidne kolce. Z tyłu obudowy znajduje się spory wylot portu bas-refleksu, a poniżej podwójne gniazda głośnikowe. Te ostatnie umożliwiają zastosowanie bi-wiringulub bi-ampingu, ale wyposażono je także w blaszki zwierające gniazda i umożliwiające wykorzystanie pojedynczych kabli głośnikowych. Całość sprawia solidne wrażenie, jakość wykończenia jest całkiem dobra, a dzięki cokołom i solidnym kolcom kolumny wydają się być bardzo stabilną konstrukcją.
Pasmo przenoszenia: 40 Hz – 20 kHz Moc maksymalna: 200 W Impedancja nominalna: 8 Ω Czułość: 91 dB Głośnik średnio-niskotonowy (x2): 2 x 160 mm włókno szklane z korektorem fazy Głośnik wysokotonowy: 25 mm kopułka jedwabna otoczona rozpraszaczem wysokich tonów Wymiary: 97 cm (wys.) x 23,5 cm (szer.) x 34,6 (gł.) cm Waga: 19 kg/sztuka Cokół zintegrowany z obudową z możliwością wymiany Dostępne kolory: czarny z elementami lakieru piano W zestawie kolce i podkładki antywibracyjne. |
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity