WYSTAWA AUDIO SHOW 2009 Termin: 7-8.11.2009 Miejsce: Hotel Jan III Sobieski Plac Artura Zawiszy 1, Warszawa tel. +48 (22) 579 10 00 Hotel Kyriad Prestige Towarowa 2, Warszawa tel. +48 (22) 582 75 00 Hotel Bristol Krakowskie Przedmieście 42/44, Warszawa tel. +48 (22) 55 11 000 Tekst: Wojciech Pacuła |
Trzynastka to liczba w zachodniej kulturze kojarzona z pechem. Dlatego też, jeśli to tylko możliwe, niemal zawsze omijało się ją w wykazach i numeracji. Ale przecież żyjemy w XXI wieku – wieku pozbawionym dziecinnej naiwności, wieku zabawy. Jak tu więc mówić o „pechu”… Wbrew temu, co można by wnioskować z takiego opisu, przesądy i leki są jednak tak głęboko wpisane w naszą podświadomość, kulturę itp., że od wielu ludzi słyszałem przed tą wystawą, że nie może się udać, bo przecież jest „trzynasta”. I nawet, jeśli część z nich była wypowiedziana pół żartem, to jednak miałem wrażenie, że moi rozmówcy rzucali to pół serio. Teraz już wiem o co chodziło – pecha mieli ci, którzy w Warszawie nie byli. To chyba „najbogatsza” z dotychczasowych wystaw. Nawet jeśli w jej historii znalazłyby się edycje co najmniej tak duże, to jeśli chodzi o prezentacje, ilość nowych, drogich urządzeń i wreszcie ilość zwiedzających, była to impreza rekordowa. Już w zeszłym roku miałem problem z przesłuchaniem wszystkich systemów, a w tym roku mi się to po prostu nie udało, za co przepraszam. Dlatego też reportaż ten jest jeszcze bardziej subiektywny niż zazwyczaj – nie dość, że oparłem go o moje oceny i wartościowania, to jeszcze jest wynikiem wstępnej selekcji. Na czym polegała? Była prosta – jeśli przez pierwsze pół minuty nic mnie nie zainteresowało – wychodziłem. Elementem, który mnie mógł zwabić był dźwięk, szczególnie interesujące urządzenia, ciekawi goście (najczęściej właściciele firm), znajomi lub przysłane wcześniej informacje. Tak – od kilku wystawców dostałem przed imprezą opis prezentowanych przez nich systemów z kilkoma słowami na temat tego na co warto zwrócić uwagę. I wszędzie tam byłem, bo wiedziałem, czego mogę się spodziewać. I chodziło właśnie o „kilku”, a nie „kilkudziesięciu”. W euforii, w jakiej można było w czasie wystawy się znaleźć nie można bowiem zapomnieć o kilku rzeczach, które wciąż przypominają głęboką prowincję. Zacznę właśnie od nich, żeby dodać do tego pachnącego, słodkiego ciasta nieco goryczki. Podobno tylko jeśli przy pieczeniu dodamy nieco soli, wypiek się uda… Największym problemem Audio Show jest jego „lokalność” i „zaściankowość”. Wbrew temu, co można by sadzić patrząc na ilość zagranicznych gości, warszawska wystawa jest dokładnie taka – „warszawska” (nie ubliżając nikomu). Po pierwsze wciąż nie ma na niej dziennikarzy ze świata. Od lat przyjeżdżają pojedynczo, czasem jest ich dwóch, trzech, ale to raczej żart niż prawdziwa obecność. A jest do czego Audio Show porównać – od lat punktem odniesienia jest dla mnie monachijska impreza High End (reportaż z tego roku – TUTAJ). Jeśli się do czegoś porównywać, to do najlepszych… W każdym razie – do Monachium w tym roku przyjechało 438 dziennikarzy z 48 krajów. W tym ja. W Warszawie w najlepszym przypadku (niestety organizator nie publikuje szczegółowych danych) mogło nas być 20-30 osób z trzech, może czterech krajów. A wystarczy porównać dane dotyczące odwiedzających – w Monachium w ciągu czterech dni przez hale M.O.C., gdzie impreza się odbywa, przewinęło się 13 677 osób (zwiedzający, wystawcy oraz dziennikarze), a Audio Show w ciągu dwóch (!) dni odwiedziło ponad 8000 osób. To przecież niewiele mniej! Oznacza to, że wydatek danego wystawcy na statystycznego odwiedzającego jest kilkadziesiąt, a najpewniej kilkaset mniejszy niż w Niemczech. To się nazywa „przebitka”… Ale do rzeczy – jeśli wśród takiej rzeszy ludzi nie ma choćby kilkudziesięciu zagranicznych dziennikarzy, to oznacza to, że to impreza lokalna. Trzeba to zmienić, przynajmniej jeśli chcemy wprowadzić Audio Show na „salony”. A rzecz dotyczy tak organizatora, jak i wystawców. Ze strony organizatora brakuje mi chociażby szeroko zakrojonej akcji promocyjnej i informacyjnej w światowych magazynach audio. Zazwyczaj prowadzą one działy, w których informują o tego typu wystawach, a w tym roku nie widziałem żadnego wpisu o Audio Show. Nawet jeśli coś przeoczyłem, to zaproszenie na tak dużą wystawę powinno się znaleźć w KAŻDYM piśmie audio, u każdego producenta. To buduje odpowiednią atmosferę i zwyczajnie pokazuje redakcjom, że jest coś takiego, jak Polska, a tam wystawa. Jednak sam organizator niewiele może. Równie ważna jest pozytywna presja ze strony wystawców. Jeśli niemal w każdym pomieszczeniu był w tym roku co najmniej jeden obcokrajowiec (najczęściej, jak wspomniałem, właściciel), to oznacza, że mogą oni ze swojej strony przeprowadzić kilka rozmów telefonicznych, napisać kilka maili. To wystarczy. Potem wszystko dzieje się „samo” – info o ciekawej imprezie rozejdzie się pocztą pantoflową i wytworzy pozytywny nacisk na to, żeby BYĆ. Nie jest to oczywiście tak proste, jak opisałem. Problem z zachodnimi dziennikarzami jest taki, że najczęściej ich przylot sponsorują konkretne firmy. W Polsce płacimy za wyjazdy sami (tak, sami – redakcje płacą nam tylko za materiały i to tyle samo, co za zwykły test), jednak np. w Wielkiej Brytanii sponsorami są firmy audio. Ale o tym właśnie przed chwilą mówiłem – przecież wystawcy mają koło siebie tych, którzy mogą się tym zająć. Przecież także im musi zależeć na tzw. „publicity”, czyli jak najszerzej dystrybuowanej informacji o ich produktach. Dlatego trzeba z nimi rozmawiać już teraz, namawiać, prosić, żądać nawet – to okazja dla nas wszystkich. Dla przykładu – w zeszłym roku na pokazie firmy Reimyo był człowiek z „zewnątrz” i jego relacja zaraz pokazała się na stronie firmy Combak. Problem zaściankowości jest jednak głębszy. To, że wystawcy nie rozumieją tego, że prasa „rządzi” to spory problem. Wciąż bowiem wielu z nich jest na dziennikarzy obrażonych, nie lubi ich, nie wierzy im, nie ufa itp. I pewnie w sporej części mają rację! Nasze środowisko samo sobie zapracowało na to wszystko i musi ponieść tego konsekwencje. Co innego jednak osobiste animozje i niechęć do konkretnych piszących, a co innego profesjonalizm. A ten wiąże się nieodłącznie z promocją marek. Apeluję więc o zawodowstwo i podejście do tematu bez emocji – nawet jeśli się Państwu wydaje inaczej, prasa jest jednym z najważniejszych elementów udanej strategii. I może być kluczem do sukcesu. Dlatego też warto dojść do tego okrężną drogą – przez swoich zagranicznych partnerów. O tym, jak to wszystko jest jeszcze byle jakie świadczy jednak coś znacznie prostszego. Jak wspomniałem, przez wystawą otrzymałem kilka maili od firm, w których zapraszały mnie do swojego pokoju i pisały, czego się tam mogę spodziewać. Tak – kilka, na 69 wystawców. Rzecz kuriozalna, ponieważ przygotowanie takiego komunikatu/zaproszenia zajmuje ok. pół godziny – wymyślenie, napisanie i wysłanie. A w moim przypadku jest to wyjątkowo wyraźne – relacje z wystaw w Warszawie, Monachium i Berlinie (IFA) piszę dla „High Fidelity” i „Audio” od sześciu lat, rok w rok. Można się chyba do tego przyzwyczaić, a w ostateczności wystarczy skontaktować się z kilkoma redakcjami, żeby zapytać, kto w tym roku będzie imprezę opisywał. To samo dotyczy sprawy po wystawie – nie mając tego typu informacji przed nią, poprosiłem wystawców mailem po jej zakończeniu o spis urządzeń z ich pokoi. Odpowiedź otrzymałem od 12 firm. Bez komentarza. Brak spójnej polityki dotyczącej imprezy to jeden z najpoważniejszych zarzutów jaki można jej postawić. Czytając to, co powyżej napisałem, widzę że gorzej to wygląda na papierze niż w rzeczywistości. Audio Show jest bowiem świetną imprezą i, jak każda, ma swoje własne problemy do rozwiązania. Ale – jak mówię – jest świetna. |
Żeby nie być gołosłownym, kilka liczb przysłanych przez organizatora z jego komentarzem: Potwierdzam to i ja – Wojtek Pacuła Większość potrzebnych informacji znajdą Państwo w podpisach pod zdjęciami, jednak chciałbym skorzystać z okazji i wskazać na kilka szczególnie udanych prezentacji. Wystawa to, jeśli chodzi o dźwięk, loteria, dlatego też nie można opinii budować tylko na tym, co się słyszało. Często systemy grające dobrze w sobotę, w niedzielę grały źle i na odwrót. Wystarczyło, że się wahnęło napięcie zasilające i już wszystko się zmieniało. To samo z rozgrzewaniem się sprzętu i jego ustawieniem – do tego trzeba czasu, którego w Warszawie nie ma. Mimo to chciałbym jednak wyróżnić kilka prezentacji, bo ostatecznie jeśli coś jest dobre, to należy o tym pisać. Jak mówię – to skrajnie subiektywny wybór, autorski, że tak powiem, bo trzeba do tego, co przed chwilą powiedziałem dodać to, że nie wszędzie mogłem spokojnie usiąść i posłuchać. Ale warto przynajmniej spróbować… DŹWIĘK WYSTAWYHotel Kyriad Hotel Jan III Sobieski Hotel Bristol 1. Magnepany MG1.6 z elektroniką Jeff Rowland. Amerykańska klasyka w dobrej kondycji. Proszę jeszcze raz przyjąć przeprosiny, jeśli kogoś pominąłem – wynika to wyłącznie z mojej ułomności, a nie ze złej woli. I na zakończenie chciałbym tylko zwrócić uwagę na coś szczególnego: w najlepszych pokazach niemal zawsze korzystano z gramofonu lub z odtwarzacza plików, a systemy oparte były o lampy i o wysokosprawne kolumny. Nie twierdzę, że to reguła, bo osobiście mam wiele zastrzeżeń co do każdej z tych technologii i wcale nie uważam, że to jedyna „właściwa” droga. Mimo to faktom nie mogę przeczyć – najwyraźniej na wystawie sprawdza się przede wszystkim taki dźwięk – dźwięk, który od razu zainteresuje, przykuje czymś szczególnym uwagę. Dziękuję wszystkim Przyjaciołom, Czytelnikom, znajomym za miłe spotkania i do zobaczenia w przyszłym roku! Pobierz test w PDF |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
g a l e r i a
|
Pytania, podpowiedzi, zarzuty itp. prosimy kierować na adres: opinia@highfidelity.pl
KIM JESTEŚMY? „High Fidelity” jest miesięcznikiem audio, ukazującym się nieprzerwanie od 1 maja 2004 roku. Do października 2008 roku nosił tytuł „High Fidelity OnLine”. Jego celem jest próba dotarcia do tego co najważniejsze – do MUZYKI. Wierzymy, że aby oddać pełnię zamierzeń kompozytora, wykonawcy, realizatora, konieczne jest zapewnienie maksymalnie przezroczystego toru odsłuchowego. Takich urządzeń, w każdym przedziale cenowym, szukamy. Najciekawsze prezentujemy na łamach magazynu. |
FOTO ZDJĘCIA TESTOWANYCH URZĄDZEŃ WYKONYWANE SĄ PRZY UŻYCIU SPRZĘTU FIRMYAparat cyfrowy: Canon 450D, EF-16-35F/2.8 L USM + EF 100 mm 1:2.8 USM UŻYCZONEGO PRZEZ FIRMĘ |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity