Wes Montgomery
So Much Guitar!
Program:
1. Twisted Blues 5:34
2. Cotton Tail 3:38
3. I Wish I Knew 5:27
4. I'm Just A Lucky So And So 5:53
5. Repetition 3:51
6. Something Like Bags 4:44
7. While We're Young 2:15
8. One For My Baby (And One More For The Road) 7:41
Wykonawcy:
WES MONTGOMERY - gitara
HANK JONES - fortepian
RON CARTER - kontrabas
LEX HUMPHRIES - perkusja
RAY BARRETTO – konga (oprócz No 4, 7 i 8)
Wydawca: Riverside/Universal Music [Japan], UCCO-5103
Szczegóły: CD, remaster DSD, seria Jazz The Best Legendary 150
Data wydania (oryginalnie/reedycja): 04.08.1961/17.10.2007
Format: CD
JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 10/10
Płyta So Much Guitar! została nagrana w ciągu jednego dnia – 4 sierpnia 1961 roku. Była czwartym albumem Wesa Motngomery’ego nagranym dla wytwórni Riverside. W skład zespołu weszli także: już wówczas znany pianista Hank Jones, a także młodsi muzycy, Lex Humphries za perkusją oraz Ron Carter na kontrabasie. Rozszerzeniem tej „rytmicznej” pary były konga Raya Barretto. Na albumie pomieszczono osiem utworów autorstwa, m.in. Duke’a Ellingtona, Gordona-Warrena, a także dwa kawałki Wesa. Nagranie i mastering zostały dokonane w Plaza Sound Studios, za sprawą inżyniera dźwięku Raya Fowlera.
Recenzowana reedycja jest dość szczególna. To wydanie japońskie, wymyślone przez Universal Classic&Jazz i wydane w ramach serii Jazz The Best. Legendary 150. Wydane zostało w regularnym „plastiku”, co może zniechęcić część melomanów i kolekcjonerów. A nie powinno. Wprawdzie początkowo ja również podszedłem doń nieco sceptycznie, tym bardziej, że na „listku” z japońskim opisem, a także w środku widnieje duża informacja o tym, że to mastering DSD. Dotychczas oznaczało to tylko jedno – mamy do czynienia z hybrydową płytą SACD. Płyta Wesa jest jednak „regularnym” CD. Okazuje się, ze w JVC Mastering Center, gdzie remastering z taśm-matek był wykonany (w okresie czerwiec-sierpień 2007) pod nadzorem Kazuie Sugimoto, zdecydowano się na szczególny krok: przetransferowanie materiału do domeny DSD, obróbkę go w tej postaci i przekonwertowanie tego w ramach platformy cyfrowej do domeny PCM. To karkołomny pomysł. Do niedawna mówiło się szeroko o tym, że mastering DSD wymaga swego rodzaju konwersji gdzieś po drodze do PMC, choć przy wysokiej częstotliwości próbkowania i długim słowie. Jak jednak można przeczytać w nowych doniesieniach, nie jest to już do końca prawda. Jeśli nie stosujemy pogłosów itp, a po prostu korzystamy ze zgrania itp., można pozostać w domenie DSD. Wymaga to podwojenia prędkości z 2,8224 MHz do 5,6446 MHz, ale się opłaca. Tak to zresztą słychać na tej płycie.
Materiał wyjściowy był świetny, nagranie proste, więc inżynierowie JVC uzyskali pierwszorzędny dźwięk. I choć logo DSD na płytach mnie nieco konsternuje, ponieważ mam ambiwalentne odczucia z nim związane, ta płyta jest fantastyczna! Pełne, gęste brzmienie gitary nie przeszkadza pokazać znakomitej pracy perkusji. Ułatwia to fakt rozrzucenia tych instrumentów do różnych kanałów, jak to było czynione w tamtych czasach, jednak niezależnie od wszystkiego, otrzymujemy gęste granie z bardzo dobrym atakiem. O takim graniu często mówi się „analogowe”. Myślę, że można powiedzieć tak i o tym, pod warunkiem, że rozumiemy pod tym nie ocieplenie i złagodzenie, a swego rodzaju miękkość połączoną z wiernością. Kontrabas pokazany jest nieco gorzej, choć i tak na wysokim poziomie. Gitara Wesa nie została „utopiona” w cieple, ponieważ słychać dobrze piec, tj. przesterowany wzmacniacz w klasie B, z ustawioną konkretną, ciemną barwą. Mamy więc dużą zawartość informacji na wyższej średnicy, która definiuje klarowność gitary. Utwór I Wish I Knew rozpoczyna się od delikatnego wstępu, z dość mocnym szumem w lewym kanale. Słychać, że nie walczono z nim zbyt agresywnie, co przełożyło się chyba na znakomitą barwę. Fortepian we wszystkich utworach podawany jest dość słabo, ale takie były realia realizacji. Biorąc wszystko pod uwagę, trzeba powiedzieć, że muzycznie i dźwiękowo to prawdziwa perełka, nie tylko dla miłośników Montgomery’ego.
WP
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
|