VOX SILENTII
"PASSIO SANCTUARUM FILIARUM" Passion of the Holy Daughters. Medieval Chants for Female Saints
średniowieczne pieśni zostały rozpowszechnione po świecie przez zespół Anonymous 4 i w jakimś stopniu ten rodzaj śpiewu, dobór głosów i estetyka drogą osmozy został zaakceptowany przez szeroko pojęte grono słuchaczy za kanoniczny. Nie chodzi mi o to, że wszyscy tak myślą, ale że, jak się wydaje, takie są generalne odczucia. A ty proszę - Vox Silenti przygotował płytę, która pod wieloma względami jest całkowitym przeciwieństwem A4, ze świeżymi, młodymi głosami w których wciąż słychać pewnego rodzaju dziecięce barwy - to nie zarzut, a pochwała: tak sobie wyobrażam średniowieczne mniszki śpiewające z całego serca dla Pana. Vox Silentii to jednak duet świetnie przygotowany technicznie i barwa głosu jest tu wisienką na torcie. Od razu powiem, że to fantastyczna płyta, którą się słucha i słucha, bez znużenia, bez poczucia repetycji. Nagranie zostało dokonane w kościele Naantali w roku 2005 za pomocą minimalistycznego zestawu mikrofonów Sennheisera, od razu z myślą o edycji wielokanałowej. Do odsłuchów użyte zostały kolumny Andersa Weckströma i słuchawek Sennheisera. Dźwięki zostały zarejestrowane na dysku twardym McIntosha w domenie PCM 24/96 i dopiero na etapie autoryzacji zostały przeniesione do domeny DSD. To jest piękna płyta, która sprawi jednak systemowi sporo problemów. Długi pogłos towarzyszący niemal dziewczęcym głosom powoduje, że system z nie do końca uporządkowanymi sprawami barwowymi, emfazą na którejś części średnicy momentalnie się wyłoży. To za pomocą tego dysku połączenie bardzo skądinąd dobrych elementów, jak wzmacniacz Avantgarde Acoustic Model 5 i kolumn Penaudio Alba pokazało się z najgorszej strony. Jednak przełączamy wzmacniacz na Art. Audio Lab. 30.3 (test wkrótce - to fantastyczny wzmacniacz z... Rosji) i Penaudio śpiewają wraz z wokalistkami. A płyta jest fantastyczna i jest bardzo dobrze nagrana. Nie ma tak cyzelowanej góry jak na płytach 4 Anonymus, bo akcent położono na średnicy, jednak płyta zyskuje tym na naturalności. Zakochałem się w tej płycie po pierwszych dziesięciu minutach. Trwało to tak długo, bo chyba nie przypuszczałem, że słucham czegoś tak dobrego. JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 9/10 PRSACD 2033 Format: hybrid SACD mch 5.0 GEORG GULYAS
ALBENIZ/PONCE/TARREGA
Utwory: Płyta Gulyása została nagrana w roku 2004 w studio Szwedzkiego Radia przy użyciu mikrofonów Jörgena Thuressona i Sony, jednak na SACD wydano ją niedawno. Muzyka zwarta na płycie należy do rodzaju lekkich i przyjemnych i jest odpowiednikiem hitu firmy, płyty "Cantate Domino". Gitara ma duży wolumen, głęboki ton i bardzo ładne wyższe rejestry. Zarejestrowana została w studio, jednak nałożono na niej sporo pogłosu. Na szczęście uniknięto przesady i słychać, że to nie kościół. Oddech muzyka jest nieco nosowy i stłumiony, jakby mikrofony umieszczono blisko pudła rezonansowego i gryfu, a oddech dochodził do nich z boku. Ale to nie o oddechy tu chodzi. Gitara ma nieco większy niż zwykle wolumen właśnie przez bliskie omikrofonowanie. Barwa instrumentu została uchwycona jednak bardzo ładnie, a na wyjątkową uwagę zasługuje brzmienie strun basowych - mocne, pełne czytelne, nadające całości głębszy wymiar. JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 7/10 PRSACD 2030
Format: hybrid SACD mch 5.0 |
||||
© Copyright HIGH Fidelity 2006, Created by SLK Studio |