GOTAN PROJECT
"LUNATICO"

"Lunático", druga studyjna płyta grupy Gotan Project, powstała w słynnym argentyńskim studio ION, w którym nagrywał sam Astor Piazzolla. Z pewnością duch mistrza natchnął Philippe'a Cohena Solala oraz Christopha H. Mullera - liderów Gotan Project, bo "Lunático" to jeszcze wyraźniejsze nawiązanie do tanga i jego klasycznych brzmień. Krok zrobiony wstecz - wprost ku argentyńskiej tradycji - dla muzyki Gotan Project stał się krokiem do przodu. Muzyka grupy zyskała na wyrazistości, zabrzmiała jeszcze bardziej poruszająco, stylowo i autentycznie. Choć także nowocześnie - z subtelnie wplecionymi klubowymi rytmami oraz rymami raperów z formacji Koxmoz z Buenos Aires (występują w utworze "Mi Confesion"). Oprócz nich na albumie gościnnie pojawia się formacja Calexico (dokładnie jej gitarzysta Joey Burns), mistrz bandoneonu Nini Flores, legendarny argentyński pianista i dyrygent Gustavo Beytelman, sekcja smyczkowa oraz wspaniałe głosy Jimiego Santosa czy Cristiny Vilallonga.
Pierwszy album GP porywał, poruszał i powalał. A jednak go nie kupiłem. Teraz wiem dlaczego - zabrakło mi w nim szczypty humanizmu, jakby elektronika o włos przesłoniła ducha muzyki. "Lunático" robi krok w dobrym kierunku, a w jego planach znajduje się więcej dźwięków kojarzących się z klasycznymi instrumentami. Płyta bezbłędnie trafia w czułe punkty słuchacza, łącząc w sobie melancholię z pulsem i rytmem, które tylko w tańcu znajdą ujście. Trans, transowość, odmieniane przez wszystkie przypadki i osoby określenia pasują tutaj jak ulał. A przy tym nie stracono tego co najważniejsze - melodii i intymności. Dźwięk jest ładny, z bardzo dobrze zarejestrowaną górą (co przy projektach opartych w dużej mierze na komputerach jest trudne), ponieważ udało się uniknąć ich eksponowania, a są przy tym mocne i dźwięczne. Głosy mają minimalnie podkreślone sybilanty, ale nie odbija się to w przykry sposób na brzmieniu. Piękna płyta, która będzie wiernie towarzyszyć nam w letnich wypadach, a cały bukiet zapachu odda w jesieni. Warto dodać, że chociaż płyta była odsłuchiwana z nośnika cyfrowego, dostępna jest także w formie dwóch albumów LP.

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 7/10

Wytwórnia: DISCOGRAPH

Nośnik: CD lub 2 x LP
Data wydania: 11 kwietnia 2006
CAT POWER
"THE GRATEST"

Siódma i chyba najbardziej zaskakująca płyta w dyskografii pieśniarki-autorki Chan Marshall, występującej pod pseudonimem Cat Power. Kameralne ballady o małych i dużych życiowych katastrofach, nieudanych związkach i złamanych sercach uczyniły Cat Power w ciągu ostatnich dziesięciu lat jedną z najbardziej kochanych artystek na niezależnej scenie Nowego Jorku. Tym razem jednak zdecydowała się ona wrócić do swych południowych korzeni (Chan urodziła się w Atlancie, w stanie Georgia), z których siłę czerpali m.in. Lynyrd Skynyrd, The Allman Brothers Band czy Neko Case, Laura Veirs i Will Oldham. Efektem owego powrotu jest nagrany w Memphis album, na którym towarzyszą jej m.in. muzycy, którzy przed laty brali udział w sesjach Ala Greena czy Arethy Franklin i uważani są za współtwórców legendarnego 'Memphis sound'.
Płyty słucha się znakomicie. Utrzymana w wolnych tempach, z miejscem na ciszę, oddech i przestrzeń. W dźwięku nieco irytują podkreślone sybilanty w głosie Chan Marshall i to, że jest zanurzona w mocnym pogłosie, jednak muzyka "wszystko ci wynagrodzi". Niespieszna, bo nie ma się gdzie spieszyć, zmysłowa, bo tego nigdy za dużo, ląduje na półce obok innych płyt przeznaczonych do codziennego słuchania, także w podkładzie, kiedy robimy coś innego, a chcielibyśmy słyszeć coś bujającego. Perkusja ustawiona jest dość głęboko, ma jednak dobry atak i ma krótki pogłos, który niczego nie rozmywa. Płyta na ciepłe, leniwe letnie dni.

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 5/10

Wytwórnia: MATADOR, ole-626
Nośnik: CD i LP
Data wydania: 24 stycznia 2006

HERBERT
"SCALE"

Herbert jest jednym z najbardziej innowacyjnych brytyjskich kompozytorów muzyki elektronicznej, opartej jednak na funku i soulu. Nagrywa dużo, zarówno pod własnym nazwiskiem, jak i dokonuje remiksów takich artystów jak: Bjork, REM, John Cale, Roisin Murphy, Yoko Ono. Płyta "Scale" jest kulminacją jego doświadczeń muzycznych. Towarzyszy mu na niej wokalnie Dani Siciliano o miękkim, jedwabistym głosie. Warto zaznaczyć, że Herbert nagrywa według założeń podobnych do Dogmy, które nazwał PCCOM - Personal Contract for the Composition of Music (od 2000 roku) - wszystkie dźwięki muszą być przez niego stworzone (tj. nie używa zaprogramowanych dźwięków), nie stosuje sztucznych pogłosów, wyłącznie naturalne, a częścią procesu są też pomyłki i niedociągnięcia - nie ma poprawek, nakładek itp. Co ciekawe, część z tych zasad zostało tutaj złamanych, bo choć nie ma na płycie żadnego sampla czyjejś twórczości, to w jednym z utworów złożono dźwięki ze 177 odpowiedzi automatycznej sekretarki (stąd jej obecność na okładce). Perkusja jest "żywa", ale nagrywana w różnych miejscach - nad morzem, w balonie ogrzewanym powietrzem, w labiryncie podziemnych pieczar, w samochodzie jadącym 100 mil na godzinę...
Jak dotąd najbardziej chyba melodyjna płyta innowatora rocka i soul przynosi wiązankę znakomitych, funkowo-soulowych, z dodatkiem house'u i jazzu, numerów z zaskakująco dobrym dźwiękiem. Być może jest to zasługa naturalnych metod "produkcji", bez skomplikowanego procesu obróbki itp. Dźwięk nie jest tak ciepły i intymny jak na ostatniej płycie Prince'a (przywoływany jest on nieprzypadkowo, bo to są te same rejony), ma jednak lepsze faktury, jest lepiej rozseparowany. Dźwięk jest bardzo bezpośredni, co jakiś czas wyskakuje więc przed głośniki. Między poszczególnymi glosami i instrumentami nie ma miejsca na dziury i nieciągłości, bo dźwięki mają duży wolumen i szczelnie zajmują sobą całą przestrzeń prze słuchaczem. Słucha się tego bardzo dobrze, zarówno podczas jazdy samochodem, jak i w domu, np. rano - płyta momentalnie podnosi ciśnienie, adrenalina skacze do krwi, a nogi zaczynają wybijać rytm.

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 7/10

Wytwórnia: !K7, K7 202CD
Nośnik: CD lub 2 x LP
Data qwydania: 29 maja 2006

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ


© Copyright HIGH Fidelity 2006, Created by SLK Studio