PRZEWÓD SIECIOWY AC

WIREWORLD AC POWER
STRATUS 5²
AURORA 5²
ELECTRA 5²
SILVER ELECTRA 5²
GOLD ELECTRA 5²

WOJCIECH PACUŁA







Problem zasilania to problem audio w ogóle. Pisałem o tym wielokrotnie, przy okazji recenzji przewodów sieciowych, listew sieciowych i kondycjonerów, więc nie będę się powtarzał. Zainteresowanych zachęcam do lektury tych testów. Powiem tylko, że niezależnie od udokumentowanych ustaleń, tj. stanu badań w naukach doświadczalnych, wpływ kabla sieciowego na dźwięk dochodzący z głośników i słuchawek jest znaczący, a często decydujący o powodzeniu. To ostatni element w zestawie, który w tam mocny sposób nań wpływa, jednak taki, który może zrujnować całkiem przyzwoicie zestawiony system. Nie jestem gołosłowny, ponieważ od dłuższego czasu korzystam z bardzo kosztownych kabli japońskiej firmy Acrolink, modelu 7N-PC7100, zasilającego mój odtwarzacz CD oraz przedwzmacniacz. Końcówkę zasila przewód Oyaide Tunami Nigo uzbrojony we wtyczki M1/F1 tej samej firmy (opis TUTAJ). Listwa zasilająca to Gigawatt PF-2. Swoimi pieniędzmi potwierdzam więc to, o czym mówię.

Przewodów sieciowych na rynku jest jednak sporo i wybrać pośród nich nie jest łatwo. Jeśli pytają Państwo o jakieś typy dla swoich systemów, zazwyczaj, kiedy nie chcę zaszkodzić, polecam kable szwedzkiej Supry. Ładnie wykonane, niedrogie, bardzo pozytywnie wpływające na dźwięk, na pewno nikomu nie zaszkodzą, a w 99% zmienią dźwięk na lepsze. Kiedy wiem, że chodzi o urządzenie lampowe, albo źródło, a kupujący jest w stanie wydać większe pieniądze, wówczas polecam kabelek Oyaide L/i 50 EXs. Fioletowa osłonka skrywa niezwykle kompetentny przewód, który w moim systemie zasila Lebena CS300, używanego przeze mnie jako wzmacniacz słuchawkowy. Z kolei, kiedy rzecz idzie o ekstremalne systemy, wówczas mam tylko dwie propozycje: Acrolink Mexcel 7N-PC7100 oraz Acrolink Mexcel 7N-PC9100. Nie oznacza to, że to są bezwzględnie najlepsze kable do tych konkretnych zastosowań i że są uniwersalne. Znaczy to tylko tyle, że te konkretne kable dobrze znam, słyszałem je wielokrotnie w różnych konfiguracjach i jestem ich pewny. Niestety, niestety, ale trzeba mieć tego świadomość, recenzent jest ograniczony własnym horyzontem poznawczym, tym, co słyszał. Nie będę pisał głupot tylko dlatego, że mi się wydaje, że jest tak, a nie inaczej, albo że gdzieś o tym przeczytałem. Jeśli mam doradzać w wydawaniu Państwa ciężko zarobionych pieniędzy, to muszę być pewien tego, co mówię.

Dlatego też wymyśliłem ten test. Ponieważ często pytają mnie Państwo w swoich listach o przewody sieciowe Wireworlda, chciałem sam tę sprawę gruntownie przebadać i zdobyć doświadczenie. Jak mawiał mój promotor na studiach: „Jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć, napisz o tym książkę”. To święta prawda i choć recenzja nijak ma się do książki, to jest to działanie właśnie w tym duchu. Chociaż wcześniej kilkakrotnie słyszałem je w różnych systemach, brakowało mi systematycznej wiedzy o tym co i jak. Teraz, po zakończeniu testu wiem, że to unikalny sposób oglądu całości, nieposzatkowanej na poszczególne elementy. Postanowiłem bowiem przetestować wszystkie przewody sieciowe amerykańskiej firmy Wireworld – począwszy od Stratusa 5², przez Aurorę 5², na Goldzie Electrze 5² skończywszy. Pozwoliło to wyodrębnić cechy, za które odpowiedzialne są konkretne technologie – np. przejście z dwóch najtańszych kabli, z klasycznej miedzi OFC (pomijam kwestię srebrzenia) na miedź OCC dało wyraźne zmiany w dźwięku. Nie mogę obiecać, że tego typu testy będą powstawały często, ponieważ są czasochłonne, żmudne i fizycznie nie mam tyle czasu, aby poświęcić go na jeden artykuł, zajmujący go tyle, co trzy inne. Co jakiś czas będę się jednak starał przygotować coś zbliżonego.
Metodologia odsłuchu Wireworldów polegała bowiem najpierw na porównaniu każdego z nich do kabla komputerowego dostarczanego standardowo z urządzeniami audio, a potem na porównaniu każdego z nich z moją referencją, wspomnianym Acrolinkiem Mexcel 7N-PC7100. Na końcu przeszedłem po kolei wszystkie testowane sieciówki, po kolei, od najtańszego do najdroższego i na końcu, kontrolnie porównałem Golda z kablem komputerowym i Acrolinkiem. W tekście, aby nie zaciemniać wywodu, odwołuję się przede wszystkim do wzajemnego porównania wewnątrz linii oraz do kabla komputerowego i Acrolinka. Próby wykonałem tylko ze źródłem CD (Ancient Audio Lektor Prime –) oraz przedwzmacniaczem (Ayon Polaris II). Na więcej nie starczyło mi czasu. Odtwarzacz posiada wyjście lampowe, preamp zaś jest w pełni lampowy, łącznie z zasilaczem. CD z przedwzmacniaczem połączony był interkonektem… Wireworld Eclipse 5², z którego korzystam od dłuższego czasu. Poprzednio, przez długi czas grałem z modelem Silver Eclipse 5, więc, jak mi się wydaje, znam te przewody całkiem nieźle. Odsłuchy miały dwie fazy – najpierw porównywałem krótkie, 15-sekundowe sample, a potem całe utwory.

Wszystkie sieciówki porównywałem, korzystając z trzech płyt:
∙ Led Zeppelin, Led Zeppelin (I), Atlantic/Warner Bros, WPCR-11611, CD.
∙ Radiohead, Amnesiac, Parlophone/EMI, 532 7672, Special Edition Book+CD.
∙ Sara K., Don’t I Know You From Somewhere?, Stockfisch, SFR 357.6055.2, CD; recenzja TUTAJ.

ODSŁUCH

Stratus 5²
Przejście z Acrolinka na Stratusa 5² zmieniło dźwięk w znaczny sposób. Znaczny i znaczący. Wszystkie dźwięki przybliżyły się do centrum, a poszczególne wydarzenia zmniejszyły swoją obecność. Kabel zaprezentował jednak bardzo gładki, koherentny dźwięk. Nie był on jakoś super-rozdzielczy, albo nadzwyczajnie detaliczny, ale została zachowana ciągłość między wszystkim na scenie, nie było mowy o rozłażeniu się na boki, ani o różnych zakresach. Płyty brzmiały w naprawdę uporządkowany, pełny sposób. Pełny, ponieważ bas brzmiał nisko, ładnie uderzał np. w utworze otwierającym płytę Amnesiac Radiohead, gdzie energia i zejście są kluczowe dla jego zrozumienia. Kabel Wireworlda poradził sobie z tym znakomicie i choć definicja uderzenia, wielkość źródła pozornego (bo przecież nie instrumentu) nie były tak dobre, jak z kabla odniesienia, to jednak jakość takiego grania była i tak bardzo dobra. Kabel komputerowy gra ten utwór w bardziej dynamiczny, ale nienaturalny „wyżyłowany” sposób. W Wireworldzie zwracała uwagę piękna kultura grania, zupełny brak ostrości i nerwowości. Płyta Radiohead jest trudna pod tym względem, a Stratus 5² poradził sobie z nią bardzo ładnie. Wokale w gęstszych utworach były nieco mało uwypuklone i całość była nieco zgaszona. To jednak w porównaniu z Acrolinkiem. Kabel komputerowy pokazał, że rzeczywiście ten startowy kabel Wireworlda jest nieco ciemny, szczególnie, jeśli chodzi o wyższą średnicę, ale coś za coś. Kabelek nieco kompresuje dynamikę, ale, jak sądzę, jest to pochodna rzeczy, o której przed chwilą napisałem. Należy się też liczyć z lekkim przygaszeniem pogłosu i akustyki sali, co ładnie pokazały płyty Led Zeppelin oraz Sary K. Kabel komputerowy wydaje się bardziej otwarty i bardziej przejrzysty, ale do czasu – kiedy wrócimy do niego ze Stratusa 5² usłyszymy, jak wiele jazgotu, jak wiele nieskoordynowanych dźwięków jest ze zwykłym przewodem. I to ta agresywna średnica „udaje” nośność i otwartość.
Podsumowując: Stratus 5² to kabel o bardzo ładnej, nieco ciemnej barwie, znakomitej koherencji i zwartości. Jego bas jest głęboki, pełny i obszerny, ale nigdy się nie wlecze. Górna średnica jest raczej wycofana i niezbyt rozdzielcza. Daje to obraz przewodu, który wpasuje się do nieco zbyt jasnych, nie do końca zrównoważonych systemów (urządzeń). Przejście na niego z kabla dostarczanego z urządzeniami powinno nastąpić w ciągu kilku pierwszych dni do zakupu tych ostatnich.

Aurora 5²
Przejście ze Stratusa 5² na Aurorę 5² pokazuje przede wszystkim ich cechy wspólne. Różnice są, całkiem spore, ale trzeba się oswoić z nowym dźwiękiem, żeby można je było dokładnie scharakteryzować. Podobna, jeśli nie identyczna pozostaje góra pasma – delikatna, nieco kremowa, łagodna. Blachy są raczej schowane w cieniu średnicy. Bas także jest niski i pełny, chociaż w Aurorze 5² niskie uderzenia z płyty Radiohead były nieco niższe, wybrzmiewały z większą energią. Natomiast to, w czym Stratus 5² brylował, tj. koherencja tego zakresu tutaj była nieco rozluźniona. A to dlatego, że średni i wyższy bas, gdzieś z okolic 200-400 Hz, jest w Aurorze 5² nie tak „dopalony”, jak w Stratusie 5². Tam dawało to ów skupiony, zwarty obraz, który tutaj ustępuje nieco miejsca lepszej liniowości, ale przy tym i mniej nasyconemu zakresowi basu jako takiego. Inna, zupełnie inna jest natomiast średnica. W fioletowej sieciówce jest otwarta i ma lepiej definiowany wyższy zakres (1-2 kHz). W Stratusie 5² ta część pasma była nieco przygaszona, a tutaj już nie. Powoduje to, że scena dźwiękowa również się otwiera i choć nie poprawia się definicja źródeł pozornych na scenie, ich precyzja jest taka sama, to jednak cała scena jest szersza i nie skupia się blisko osi odsłuchu. Dynamika jest bardzo podobna w obydwu kablach i nie jest specjalnie wysoka. Podsumowując: to wciąż przyjemny, skupiony dźwięk, jednak bardziej otwarty niż w Stratusie 5². Wyższy bas jest mniej nasycony, za to wyższa średnica bardziej otwarta. Przejście jest dobrze słyszalne, ale różnice polegają raczej na zmianie charakteru niż zmianie jakości. Dlatego stosunek jakość/cena nie jest już tak dobry, jak w Stratusie 5².

Electra 5²
Electra 5², co trochę zaskakujące, ma nieco płytszy bas niż Stratus 5² i Aurora 5². Wciąż jest, w kategoriach absolutnych, ładnie wypełniony, mocny, ale nie schodzi tak nisko, jak w tańszych kablach tego testu. Jego wyższa część, mocna i pełna, co pokazała płyta Radiohead, jest lekko mocniejsza niż w Acrolinku i nie tak dobrze kontrolowana. Ta część pasma lepsza była nawet w Stratusie 5². A jednak to, bez cienia wątpliwości, znacznie lepszy przewód niż obydwa poprzednio opisane. Jest znacząco bardziej rozdzielczy, charakteryzuje się lepszą definicją instrumentów ze środka pasma i z góry. Tak, wreszcie góra się otworzyła i nie była schowana za środkiem. Głos Sary K. wciąż był lekko nosowy, jak w Aurorze 5² (w Stratusie 5², co ciekawe taki nie był), ale ponieważ jego wyższa część nie była stłumiona, brzmiał znacznie bardziej naturalnie niż wcześniej. W głosie nie ma śladu rozjaśnienia, ani zapiaszczenia i to niezależnie od granej płyty – świetnie było słychać np. Planta w Dazed And Confused - i całość sprawia bardzo korzystne wrażenie. Dynamika jest zbliżona do tej z Aurory 5² i tutaj wiele się nie zmieniło. Podobnie scena – jest dość szeroka i ma ładną głębię, ale bez przesady, to nie są mistrzowie świata w tej dziedzinie. Podsumowując: to bardzo zrównoważony, ładnie brzmiący kabel. Jest znacznie bardziej rozdzielczy niż Stratus 5² i Aurora 5² i ma bardzo ładnie podawaną średnicę. Góra wciąż nie jest specjalnie mocna, ale, prawdę mówiąc, niczego w niej nie brakuje. Bardzo kulturalny, ale też i wierny na to, co gramy, kabelek, z bardzo dobrą relacją jakości do ceny.

Silver Electra 5²
Kabel ten rozwija to, co wcześniej do równania wniosła Electra 5². Z jedną, acz kluczową, różnicą: to znacznie bardziej rozdzielczy przewód. Wszystko się tu otwiera jeszcze bardziej, a definicja instrumentów jest naprawdę bardzo dobra. Wciąż mamy do czynienia ze zrównoważonym, pozbawionym agresji graniem, jednak dzięki znacznie większej ilości informacji niż przy wcześniejszych kablach, wszystko wydaje się wyraźniejsze, większe, bliższe. Silver Electra 5² znacząco poprawia bowiem różnicowanie wielkości źródeł pozornych i znacznie lepiej pokazuje zmiany w bliskości pierwszego planu. Wcześniej nie było tego słychać, a srebrny (chodzi o kolor dielektryka) kabelek pokazał, że we wszystkich trzech utworach, które przesłuchiwałem, wokaliści ustawieni są w różnej odległości od słuchacza – najbliżej jest Sara K., potem Plant i wreszcie Tom York z Radiohead. Bardzo ładnie słychać było szczególnie wokalistkę, bez cienia sybilantów, co śladowo, ale jednak, przydarzało się Electrze 5² i z bardzo dobrą definicją relacji między nią, pomieszczeniem i gitarą. Akustyka wnętrza nie była jakoś specjalnie opisywana, jednak szerokość sceny, a także jej głębokość były naprawdę dobre. Poprawiła się też dynamika. Nie jest wybuchowa, ale wreszcie nie myśli się o tym, że czegoś brakuje. To naprawdę fajny kabel.
Podsumowując: kultura i dobra rozdzielczość, dźwięczność i zrównoważone brzmienie. Absolutny brak wyostrzeń i ziarnistości góry – to najważniejsze cechy Silver Electry 5². Powinna pasować do każdego rodzaju urządzeń i w każdym systemie zaoferuje opisany pakiet zalet. To, moim zdaniem, najlepszy przewód sieciowy Wireworlda i w ogóle bardzo dobry kabel tego typu.

Gold Electra 5²
Między kablami Silver 5² i Gold 5² różnica polega na czymś innym niż przy poprzednich porównaniach. Gold 5² robi krok w tył, jeśli chodzi o intensywność dźwięku i ilość wysokich tonów. Jest gładszy i bardziej kremowy. Można nawet powiedzieć, że cieplejszy, ale tylko po to, aby skierować uwagę we właściwą stronę, a nie żeby pisać o Goldzie, że jest ciepłym kablem. Tak, wysokie tony są znowu lekko schowane, ale słychać je inaczej niż np. w Electrze 5². Tutaj są znacząco bardziej zróżnicowane, lepiej definiowane w przestrzeni i są po prostu bardziej rozdzielcze. Średnica jest bardzo ładna, to cecha wspólna wszystkich Wireworldów, i wokale są bardzo ładnie pokazywane na tle innych instrumentów. Informacji jest bardzo dużo, są one jednak czymś wtórnym wobec przekazu, nie dominują i nie odciągają uwagi od muzyki. Dynamika jest nieco mniejsza niż w Silver Electrze 5², a to dlatego, że wyższy zakres wydaje się mniej otwarty. W pewnych dziedzinach wydaje się, że to jest krok w bok, w poszukiwaniu absolutnie koherentnego, pozbawionego agresji dźwięku. Co ciekawe, bas jest tu dynamiczniejszy niż w Electrze 5² i Silver Electrze 5², choć nie schodzi tak nisko, jak w dwóch najtańszych kablach. Scena jest bardzo ładna, pokazane są obydwa poziome wymiary i pierwszy raz zaznaczany jest wymiar pionowy. To wyrafinowany kabel, który – paradoksalnie – jest mniej uniwersalny od Silver Electry 5². Pasuje do drogich, rozdzielczych systemów, w których nie trzeba niczego poprawiać, otwierać itp., a jedynie utrzymać to, co dają komponenty i kolumny. Acrolink pokazuje, że da się pokazać lepsze 3D, że głębia instrumentów może być lepsza, a dynamika wyższa. Gold Electra ma jednak cechę, która odsyła nawet nie do mojego 7N-PC7100, a wprost do genialnego, topowego kabla sieciowego Acrolinka, modelu 7N-PC9100. Mam na myśli niesamowitą gładkość wysokich tonów. Acrolink, choć niezwykle zrównoważony, w porównaniu z Goldem pokazuje nieco, ciutkę, podniesioną wyższą średnicę. Różnica nie jest duża, potrzebny jest dobry system, żeby to usłyszeć, jednak pozwala muzyce głębiej odetchnąć, pokazuje przełom środka i góry w gładszy niż u mnie sposób. Problemem wciąż jest dynamika, raczej służebna wobec barwy oraz tylko średnia zdolność pokazywania realnej akustyki pomieszczeń. Bez cienia wątpliwości jest to jednak rasowy kabel sieciowy, przeznaczony dla najlepszych systemów. Jego cena stawia go w trudnej sytuacji – znacznie lepszą relację jakości do ceny prezentuje Silver Electra 5².

BUDOWA

Kable sieciowe z serii 5² mają formę dwóch płaskich pasków, biegnących obok siebie, zakończonych z jednej strony wtykiem sieciowym typu Schuko, a z drugiej wtykiem IEC. Wcześniej Wireworld stosował przewody okrągłe, jednak wraz ze zmianą konfiguracji w kablach głośnikowych, zmieniono również budowę sieciówek. Wszystkie przewody mają identyczne wymiary, a dostarczono je w 2-metrowych odcinkach. Dwa najtańsze mają klasyczne, ogólnodostępne wtyczki oraz ładne wtyki IEC. Styki obydwu są mosiężne. Trzy kable z pod-serii Electra zostały wyposażone w firmowe wtyki, ze stykami z bezpośrednio srebrzonego mosiądzu. Prawdę mówiąc nie wyglądają specjalnie solidnie.
Pomimo identycznego wyglądu, różnicowanego jedynie przez kolor zewnętrznej warstwy (kolejno: niebieski, fioletowy, brązowy, srebrny, złoty) i zbliżonej budowy wewnętrznej, kable różnią się użytymi materiałami przewodników. Najpierw jednak słowo o budowie. To nie jest prosta wiązka drutów w dielektryku, a skomplikowany układ. Każda z linii składa się z dwóch sekcji. Jedna, blisko miejsca łączenia obydwu biegów, to kabel ochronny, osobny dla każdej fazy. Składa się nań sześć drutów solid-core, ułożonych w formie „kwiatka” wokół wewnętrznego rdzenia. Przewodniki faz mają jeszcze bardziej skomplikowany układ – to dziesięć wiązek, po siedem drucików solid-core w formie „kwiatka”, ułożonych obok siebie, otaczających płaski w przekroju wewnętrzny rdzeń z dielektryka. Te dwie sekcje otoczone są kolejnym dielektrykiem, tłumiącym przy okazji wibracje, i otoczone dwoma warstwami ekranującej wnętrze folii. Dopiero takie struktury są zalewane dielektrykiem, który widzimy na zewnątrz. Jak pisałem, kable różnią się przede wszystkim materiałem przewodników:

∙ Stratus 5² – miedź OFC,
∙ Aurora 5² – srebrzona miedź OFC,
∙ Electra 5² – miedź Ohno Continuous Cast (OCC),
∙ Silver Electra 5² – srebrzona miedź Ohno Continuous Cast (OCC),
∙ Gold Electra 5² – srebro Ohno Continuous Cast (OCC)



WIREWORLD AC POWER

Cena (2m):
Stratus 5² – 519 zł
Aurora 5² – 990 zł
Electra 5² – 1700 zł
Silver Electra 5² – 2990 zł
Gold Electra 5² – 8990 zł

Dystrybucja: Audio Center Poland

Kontakt:

ul. Malborska 56
30-646 Kraków

tel.: 012 265 02 85
fax: 012 655 45 12

e-mail: audiocenter@audiocenter.pl

Strona producenta: WIREWORLD





PŁYTY PROSTO Z JAPONII

CDJapan



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2009, Created by B