WZMACNIACZ ZINTEGROWANY

MARANTZ
PM7003

WOJCIECH PACUŁA







Nieczęsto na łamach “High Fidelity” gościmy niedrogie urządzenia. Dobrze to, czy źle? I dobrze, i źle, jak to w życiu. To, co znajduje się w magazynie, który Państwo czytacie, jest wynikiem dwóch impulsów: tego, o czym chcieliby czytać Czytelnicy i tego, o czym chcieliby pisać piszący, czyli Krzysiek Kalinkowski i ja. To tak w skrócie. Ten ostatni imperatyw wynika zaś z tego, co nam się podoba, czego jesteśmy ciekawi i co jest akurat dostępne. Czasem testujemy urządzenia, o których nie wiedzieliśmy, że warto, a na które zwrócili nam uwagę dystrybutorzy. Jak mówię – impulsy są dwa, tak się jednak składa, że bliższa ciału koszula i zazwyczaj numer wypełniany jest w większej części przez efekt końcowy NASZYCH poszukiwań. To dobrze i źle. Dobrze, ponieważ otrzymują Państwo do ręki owoc pasji i zaangażowania; źle, ponieważ omijamy wiele rzeczy, które nas bezpośrednio nie „ruszają”, jak np. „budżetówka”. To podwójnie źle, ponieważ ostatecznie to tego typu urządzeń sprzedaje się najwięcej i to ich dokładny opis, analiza, jest przydatna w praktyce największej grupie Czytelników. Cóż mogę powiedzieć? Będziemy się starali nieco częściej prezentować niedrogie, ciekawe produkty, takie jak wzmacniacz zintegrowany PM7003 Marantza.

Integra ta należy do nowej serii Marantza z „trójką” na końcu symbolu, którą całkiem niedawno wprowadzono do sprzedaży. Do kompletu można też dokupić odtwarzacz SACD SA7003. Wzmacniacz jest dużym i bardzo ciężkim urządzeniem. Jak pokaże to potem Budowa, zawdzięcza to bardzo dużemu transformatorowi zasilającemu oraz solidnemu radiatorowi. Firma specyfikuje wzmacniacz na 2 x 100 W przy 4 Ω oraz 2 x 70 W przy 8 Ω. Jest on bardzo ładnie i solidnie wykonany i – jak to w przypadku japońskich urządzeń pochodzących z dużych koncernów – bardzo dobrze wyposażone. Mamy mianowicie zarówno wejścia liniowe, jak i gramofonowe (MM), wyjście z przedwzmacniacza i wejście na końcówkę (aktywowane wyłącznikiem na przedniej ściance), dwie pary zacisków głośnikowych, wyjście słuchawkowe itp. To prawdziwe centrum systemu audio. A do tego dołączany jest całkiem poręczny, ładny pilot systemowy, obsługujący także odtwarzacze Marantza. W serii Range, do której testowany wzmacniacz należy, znajdziemy jeszcze dwa inne wzmacniacze – tańszy PM5003 oraz droższy PM8003. Tak się składa, że obydwa testowałem wcześniej dla „Audio”, więc PM7003 był dla mnie ostatnią niewiadomą.

ODSŁUCH

Płyty użyte w czasie testu:
Miles Davis, Kind of Blue, Sony Records, SRCS 9104, CD.
Dead Can Dance, Spiritchaser, 4AD/Warner Music Japan, WPCB-10078, SACD/CD; recenzja TUTAJ.
Depeche Mode, Black Celebration, Mute, DMCD5, Collectors Edition, SACD/CD; recenzja TUTAJ.
Breakout, Blues, Polskie Nagrania, PNCD 940, CD.
Frank Sinatra, Only The Lonely. Capitol Records/Mobile Fidelity, UDCD 792, gold-CD.
Chris Connor, Chris Connor, Atlantic/Warner Music Japan, WPCR-25163, CD.
Patrick Noland Group, Passage To Thought, Naim Label, naimcd 109, CD.
Brian Eno, Another Green World, Virgin/Toshiba-EMI Limited, VJCP-68658, CD.

PM7003 jest niedrogim urządzeniem, jednak także w jego dźwięku daje o sobie znać „szkoła” Marantza, polegająca na podejściu kojarzonym raczej z lekarzami: po pierwsze nie szkodzić. Urządzenie gra wszystkie płyty bardzo równo, bez wyraźnych wad, bez wpadek, dając jednocześnie znakomitą, jak na ten przedział cenowy, górę. Wspominam o tym zaraz na początku, ponieważ jest to coś szczególnego. Japoński wzmacniacz ładnie pokazuje rodzaj blach, sposób uderzenia, a także różnicuje nagrania jako takie. Nie ma wprawdzie w dźwięku „wagi” i szlachetności znanej z drogich wzmacniaczy, najczęściej lampowych, ale nie ma ich prawa być. Podobnie zresztą, jak tego, co w PM7003 jest, a więc wspomnianej umiejętności różnicowania. Bardzo dobrze było to słychać przede wszystkim na dobrze zrealizowanych płytach, jak np. w nagraniach Patrick Noland Group, nagraniu dość ciemnym, ale bardzo rozdzielczym. Góra jest wprawdzie dość łagodna, ale nie ma cienia zamulenia. Owa łagodność wynika wprost z dobrego odtwarzania, a nie do końca z jego zaokrąglenia. Jest tam wprawdzie pewne niedopowiedzenie, coś na kształt tkaniny między nami i nagraniem, ale to absolutnie przy takich pieniądzach naturalne. Marantz radzi sobie z tym bardzo dobrze, bo nie poprzestaje na pokazywaniu homogenicznej – może i przyjemnej, ale zawierającej mało informacji – góry, a stara się oddać tyle detali, ile się da. Wyższa średnica nie jest specjalnie wysforowana do przodu, chociaż, o czym zaraz, trzeba przemyśleć wybór kolumn i odtwarzacza CD, żeby jej nie podkreślić. Rzecz w tym, że część środka jest nieco matowa, trochę z tyłu. Fortepian z płyty Patrick Noland Group, a także głos Chris Connor nie były tak dźwięczne, jak w droższych wzmacniaczach – chociażby w PM8003 Marantza czy Cyrusie 6 vs2. Dlatego pasmo wokół tego miejsca wydaje się mocniejsze. Tak nie jest, głosy Franka Sinatry z Only The Lonely i Connor były ładne, całkiem duże i gładkie. Także wokal Gahana z płyty Black Celebration został pokazany naprawdę ładnie.
Niski bas jest raczej dość słaby. To znaczy coś się tam dzieje, ale nie przekłada się to na konkretny „power”. Wyżej jednak wzmacniacz Marantza radzi sobie znakomicie, ponieważ kontrabas, niemal całym swoim paśmie (najniższy dźwięk to nieco ponad 42 Hz), jest zwarty, całkiem pełny i rytmiczny. To ważna umiejętność, ponieważ łączy się z tym, co pisałem na początku, tj. z dążeniem do maksymalnej neutralności. Głębokość sceny jest dobra, choć bez przesady. Niski, mocny bas z zawartego na płycie Spiritchaser grupy Dead Can Dance utworu Song of the Stars zabrzmiał naprawdę fajnie, może bez szczególnego wypełnienia na samym dole, ale w wyższych zakresach był dobrze różnicowany, pokazane zostały zmiany barwy itp.

Tak brzmi wzmacniacz Marantza w kategoriach absolutnych, w znacznie droższym systemie odniesienia. Powtórzmy: to bardzo rzetelne, czytelne i pozbawione podbarwień urządzenie. Należy jednak z uwagą przyjrzeć się otoczeniu, w którym w realnym świecie będzie pracował. Rozważmy pierwsza opcję: naturalnym partnerem jest dla niego odtwarzacz SACD SA7003 Marantza. Ponieważ równolegle z PM7003 testowałem trzy odtwarzacze CD z tego przedziału cenowego (do „Audio”: Marantza SA7003, Micromegę CD-10 oraz Harmana/Kardona HD 990), mogłem więc przećwiczyć i ten wariant. Firmowy komplet gra bardzo dokładnym, precyzyjnym dźwiękiem, któremu brakuje jednak wypełnienia średnicy. Może się więc z tego powodu czasem wydawać nieco suchy. Dlatego łącząc te dwa urządzenia trzeba pomyśleć o raczej wypełnionych, nawet ciepłych kolumnach. Nie będzie żadnym mezaliansem, pomimo sporej różnicy w cenie, kiedy podłączymy do nich kolumny Koda K-2000B. Niech Państwa nie zmyli ich niewysoka cena, ponieważ powinny one pracować z elektroniką właśnie z tego przedziału cenowego, co Marantz PM7003. Drugą propozycją będą kolumny Chario. Firma ta proponuje konstrukcje, które co prawda nie są idealnie liniowe, ale nie jest to błąd, a zamierzone działanie. Jak mówią jej przedstawiciele, ma to pomóc wpasować je w realne pokoje. Daje to energetyczny, nieco słodki dźwięk, który dobrze skomponuje się z tym kompletem. Taki system, z kablami np. firmy Supra, powinien zachować precyzję elektroniki i plastykę kolumn. Drugi przypadek to taki, kiedy do japońskiego wzmacniacza podłączymy inny odtwarzacz. Próby z CD-10 Micromegi pokazały, że można wówczas rozszerzyć gamę kolumn, bez obawy o równowagę tonalną i sięgnąć np. po Bowersy z serii 68x, np. 685 lub większe, a także Monitor Audio.

Podsumowując: to bardzo rzetelny, równy wzmacniacz, wokół którego można zbudować satysfakcjonujący, ładny system audio. Nie ma specjalnie rozbudowanej sceny dźwiękowej, ani głębokiego basu, ale wszystko, co robi, robi co najmniej dobrze. A taka konsekwencja skutkuje możliwością przewidywalnych ruchów, np. z kompletowaniem systemu. Najlepiej z nim zagrają płyty o dobrym dźwięku, jednak gorsze nie zostaną zmiażdżone. Po prostu umiejętność różnicowania PM7003, szczególnie w zakresie wysokich tonów, pozwala na wykorzystanie zalet tych pierwszych. Koniec.

BUDOWA

PM7003 to wzmacniacz zintegrowany firmy Marantz. Specyfikowany przez firmę na 2 x 70 W przy 8 Ω i 2 x 100 W przy 4 Ω, jest stosunkowo dużym urządzeniem. Jego front podzielono na dwie części: aluminiowy środek oraz atrakcyjnie zaoblone boki. Na ich styku umieszczono dwie duże, aluminiowe gałki, którymi zmieniamy (od lewej) wejście oraz siłę głosu. Wybrane źródło wskazywane jest przez malutkie diody, ukryte we wgłębieniu wykonanym na wysokości gałek. Pod nim widać dwa ważne przyciski – ‘Power Amp Direct’ oraz ‘Source Direct’. Pierwszym wybieramy wejście bezpośrednio na końcówkę mocy, włączając urządzenie w system kina domowego lub traktując je jako końcówkę mocy w systemie stereo, zaś drugim skracamy ścieżkę sygnału, omijając układy barwy dźwięku oraz balans. Pod nimi widoczne są cztery, niewielkie i plastikowe gałeczki. Pierwszą wybieramy jedną z dwóch par wyjść głośnikowych, obydwie lub wszystkie wyłączamy. Można wówczas korzystać ze słuchawek, których gniazdo umieszczono poniżej selektora wejść. Dwie środkowe gałki przeznaczono dla regulacji ilości wysokich i niskich tonów. Ostatnie służy do regulowania balansu. Skrajnie z lewej strony jest jeszcze przycisk standby.

Z tyłu wiele się dzieje. Mamy dwie pary, ładnie wyglądających gniazd głośnikowych. Na ich obwodzie zamocowano plastikowe ringi, dzięki czemu ładnie się je odkręca. Także zatyczki maskujące – zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej – gniazda dla bananów są duże i łatwe do wyciągnięcia. I nie udają, że są czymś innym. Niestety nie da się podpiąć kabli z widełkami. Po lewej stronie umieszczono wejścia – pięć liniowych, w tym dwie pętle do nagrywania, oraz wejście gramofonowe dla wkładki MM. Wszystkie gniazda są niezłocone, poza oznaczonym ‘CD’. Powyżej są jeszcze wyjścia z przedwzmacniacza i wejście na końcówkę mocy. Po prawej stronie mamy gniazda do sterowania systemu Marantza oraz gniazdo sieciowe IEC.

Środek, na dwie wyraźne części, dzieli ustawiony w poprzek radiator. Potężny, pięknie wykonany, z grubymi piórami, trzeba dodać. Po jego lewej stronie (patrząc od przodu) mamy bardzo duży transformator z klasycznymi blachami typu EI. Ktoś go przytomnie zaekranował i jeszcze przytomniej obrócił do układów najmniej „siejącym” zakłóceniami bokiem. Podobnie zresztą postąpiono w odtwarzaczu SA7003, gdzie trafo postawiono „na głowie” kierując linie pola magnetycznego w dół i do góry. Układ audio podzielono między kilka płytek. Przy wejściach są dwie, małe – jedna z wyjściami głośnikowymi i sterującymi nimi przekaźnikami, a druga z przedwzmacniaczem gramofonowym, opartym o pojedynczy układ scalony JRC 2068 i ładne kondensatory. Reszta układów zajęła dużą płytkę drukowaną tuż przy dolnej ściance. Sygnał biegnie jedynie przez tranzystory – zarówno w rozbudowanym przedwzmacniaczu, jak i w końcówce mocy. Chociaż tego na pierwszy rzut oka nie widać, tranzystory pogrupowane są w mniejsze sekcje, będące wciąż nazywane modułami HDAM (Hyper Dynamic Audio Module). Kiedyś zakrywano je miedzianymi lub miedziowanymi blaszkami, teraz zrezygnowano z nich, przyjmując argumenty m.in. Danisa Morecrofta z firmy DNM, który wskazywał na wtórne indukowanie prądu w przewodniku pod wpływem prądów pasożytniczych ekranu. W każdym razie preamp jest rozbudowany, użyto w nim niewielkich kondensatorów polipropylenowych i elektrolitycznych Elny. Potencjometr, zmotoryzowany, czarny Alps, zamocowano na osobnej płytce wpinanej do głównej. Myślę, że niepotrzebnie tak wydłużano ścieżkę sygnału. Obok, na głównej płytce widać przekaźnik oraz wejścia i wyjścia dla cienkich interkonektów. To tutaj następuje wybór między pracą ze skróconą ścieżką sygnału i z układem barwy dźwięku. Ten ostatni zmontowano na ustawionej pionowo, przy przedniej ściance, płytce, także z wykorzystaniem tranzystorów.
Końcówka jest w całości tranzystorowa, z dwoma komplementarnymi parami – po jednej na kanał – Sankenów 2SA1186+2SC2837. Obok nich umieszczono kondensatory filtrujące dla nich prąd – bardzo ładne Nichicony z logo Marantza. Montaż całości jest tradycyjny, przewlekany. Elementy bierne są raczej popularne. Pilot zdalnego sterowania jest systemowy, jednak całkiem wygodny i ładny.



DANE TECHNICZNE (wg producenta):
Moc wyjściowa (8/4 Ω RMS) 70/100 W
Pasmo przenoszenia 10 Hz – 80 kHz
Total Harmonic Distortion (THD) 0,0001%
Czułość wejścia MM 2 mV/47 kΩ
S/N MM 85 dB
Czułość wejścia liniowego 200 mV/20 kΩ
S/N 106 dB
Pobór mocy 200 W
Wymiary (WxHxD) 440 x 364 x 123 (mm)
Waga 10,5 kg


MARANTZ
PM7003

Cena: 2299 zł

Dystrybucja: Audio Klan

Kontakt:

ul. Szkolna 45
05-270 Marki k/Warszawy

tel. +48 (0-22) 777 99 00


e-mail: aklan@audioklan.com.pl

Strona producenta: MARANTZ






PŁYTY PROSTO Z JAPONII

CDJapan



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2009, Created by B