KOLUMNY PODSTAWKOWE

KODA
HARMONY K-2000B

WOJCIECH PACUŁA









Kolumny K-2000B pojawiły się znikąd. Przynajmniej patrząc z mojej perspektywy. Może i były wcześniej jakieś sygnały, że coś takiego się zapowiada, ale ja ich nie odbierałem. Kiedy jednak zobaczyłem K-2000 i obok nich cenę, wiedziałem, że musimy się im przyjrzeć bliżej. Najciekawszy od razu wydał mi się głośnik nisko-średniotonowy z przezroczystego polipropylenu o nazwie XP. Ja się wydaje, jest to bardzo zbliżona jednostka do tej, którą można spotkać w bardzo dobrze przeze mnie ocenionych, acz niemal sześciokrotnie droższych kolumnach Zoller Impression Model 1. W Kodach głośnik jest jednak znacząco lepszy – membrana wydaje się taka sama, podobnie, jak napędzająca ją cewka, jednak kosz to solidny odlew (w Zollerach była to wytłoczka z blachy) ze stopu magnezu i aluminium. Całość została ukształtowana tak, aby przypominała kolumny Sonus fabera, tj. ścięto krawędzie przy głośniku wysokotonowym – w tej roli bardzo ładna, miękka kopułka z podwójną fałdą (przypomina do złudzenia głośniki Vify) – a całość oklejono tak, aby przypominała drewno włoskich mistrzów.

Tak, to jest bezwstydne naśladownictwo, jednak to, co najważniejsze, a więc przetworniki zostały wyprodukowane samodzielnie w Chinach – najpewniej albo ich pierwowzory były tam produkowane, albo chińska fabryka była podwykonawcą dostarczającą ich poszczególne elementy składowe dla któregoś z europejskich producentów. Teraz to autorski projekt inżynierów stojących za K-2000. Nieczęsto na łamach „High Fidelity” zajmujemy się produktami z tego przedziału cenowego, ale to dlatego, że zwykle trudno jest w nim znaleźć coś sensownego, co można bez zastanowienia polecać. A na słabe produkty szkoda nam czasu… Z elektroniką jest łatwiej, chociaż akurat w jej przypadku większość budżetowych urządzeń testuję dla „Audio”. Tak więc pojawienie się Kody jest, także dla nas, czymś wyjątkowym.

ODSŁUCH

Kolumnom Kody daleko jest do neutralności. I dobrze, i bardzo dobrze. Może to niezbyt poprawne politycznie stwierdzenie, szczególnie na łamach magazynu o tytule „High Fidelity”, jednak myślę, że absolutnie prawdziwe. ‘Wysoka wierność’ to bowiem, moim zdaniem, nie tylko wierność wobec litery muzyki, czy dążenie do „przezroczystości” dotyczącej różnych aspektów dźwięku, ale także wierność wobec ducha muzyki, też przezroczystość, ale wobec przekazu, wobec przesłania i emocji. Służą temu oczywiście elementy techniczne, mierzalne itp., jednak muszą być one jedynie środkiem do celu, a nie celem samym w sobie. Sam się dziwię, że piszę to przy tak tanim produkcie, ale najwyraźniej „duch wieje kędy chce”, że sparafrazuję Księgę. Kolumny Kody mają wyraźnie podkreśloną niższą część średnicy i wycofaną wyższą jej część, a także raczej delikatne (w sensie ilości) wysokie tony. Brzmi to jak antyreklama, a jest tak naprawdę popisem wyczucia i znajomością realiów. Żeby się o tym przekonać przeanalizujmy dwa przypadki – Kody i Zollera. W pierwszym przyjmujemy, że mamy super-budżetową kolumnę i musimy do niej podłączyć odpowiadający jej cenowo (bo jakościowo, w tym przypadku, już nie) system. Co możemy kupić za 1000 – 1500 zł za element? Naprawdę niewiele – większość produktów z tego zakresu cenowego jest po prostu słaba. Nie wszystkie, ale jednak. Nawet jeśli możemy przywołać kilka urządzeń naprawdę fajnych (NAD, Xindak, Denon, Marantz), to ich największą słabością, czymś, za poprawę czego płacimy sporo pieniędzy, jest jakość średnicy i wysokich tonów. Te ostatnie są najczęściej zbyt mocne i zbyt „płaskie”, bez wypełnienia. Podłączenie do elektroniki tego typu przywoływanego Zollera (to przypadek numer dwa) gwarantuje nam ból głowy i zniechęcenie do audio, a często do muzyki w ogóle. A to grzech kardynalny. Strojenie Zollerów w kierunku absolutnej wierności było chwalebne, ale tylko jeśli mieliśmy w perspektywie współpracę z równie wyrafinowaną elektroniką. Jeśliby Koda powielała tamten dźwięk, wówczas nawet bym w jej kierunku nie spojrzał. Bo to przecież – niestety – słabszy głośnik wysokotonowy, nie tak dobre elementy w zwrotnicy no i nie ta sama elektronika. A tak mamy zagwarantowane, że wszystko zagra co najmniej przyjemnie, a jeśli postaramy się o lepszą elektronikę, Kody otworzą przed nami zupełnie nowe możliwości.

Głośnik nisko-średniotonowy tych kolumn jest naprawdę bardzo dobry i ma niezwykle przyjemną barwę. Membrany polipropylenowe, niezależnie od odmiany tego materiału (choć między nimi słychać wyraźne różnice), mają swój własny „sound”, polegający na lekkim zmiękczeniu fazy ataku i graniu mocnym, pełnym dźwiękiem w podtrzymaniu. Daje to duże źródła pozorne, obszerną scenę dźwiękową i intymny, dość bliski dźwięk. W Kodach te zalety zmiksowano niebywale umiejętnie, przez co już pierwsza płyta, którą odsłuchałem, właśnie przybyła do mnie reedycja albumu Delightful Doris Drew Doris Drew (dane katalogowe wszystkich płyt na końcu Odsłuchu) zabrzmiała niebywale smakowicie. A to przecież trudny materiał (wokal kobiecy z 1957 roku) i tanie kolumny. Głos Doris był jednak pełny, nasycony, intymny – taki, jak można go było sobie wymarzyć. Nie jest to oczywiście mistrzostwo świata i największą różnicą między Kodami i droższymi (ze dwa – trzy razy) kolumnami jest mniejsza rozdzielczość tych pierwszych. Głos Drew zmienia się w subtelny, ale jednoznaczny sposób między kolejnymi utworami, co pokazuje, że płyta nie została zarejestrowana za jednym podejściem, lub że realizatorzy trochę na niej eksperymentowali. Z Kodami owe zmiany słychać, ale nie są tak wyraźne, jak powinny być, zaś głosy brzmią generalnie w dość zbliżony sposób. Podobnie wokale Nilsa Landgrena i Rigmora Gustaffsona w utworze Fragile z płyty Sentimental Jorney miały podobną barwę głosu. Przynajmniej wtedy, kiedy porównałem kolumienki z Dobermannami Harpii Acoustics.

Mimo tych ograniczeń obydwie płyty brzmiały bardzo przyjemnie, ale nie przez to, że coś było stłumione, a dzięki właściwej równowadze tonalnej i umiejętności przekazania czegoś więcej niż tylko pojedynczych dźwięków. Bas schodził naprawdę nisko i był dość mocny, mocą bas-refleksu. Warto więc odsunąć kolumny od ściany najdalej, jak to tylko możliwe, a jeśli się nie da, to częściowo zatkać wylot BR. Ja zwykle używam do tego celu maskotek córki, co prowadzi zresztą do drobnych „nieporozumień”, jednak w tym przypadku zamknięcie obudowy tak zbitym materiałem było krokiem ciut zbyt daleko idącym. Lepiej przygotować wycinek gąbki i uformować z niej rurkę, tak, żeby część powietrza mogła swobodnie przepłynąć. Wówczas nawet bardzo niskie tąpnięcia stopy z Fragile będą odczuwalne. Może bez jednoznaczności i zwartości znanej z większych kolumn, ale i tak efekt przekroczy wszelkie oczekiwania. Góra pasma jest raczej ciepła i nie ma dźwięczności, natychmiastowości i nośności drogich głośników wysokotonowych. Blachy grają ładnie, jednak raczej podobnie do siebie. Całość ma barwę przypominającą to, co w fotografii z czarno-białym zdjęciem robi sepia: niby to to samo zdjęcie, jednak wszystko jest bardziej miękkie, lekko zdystansowane, bez ostrości i bezpośredniości. Dynamika w skali makro jest nieco uspokojona, jednak to akurat współgra z barwą kolumn.

O wierności w stereo można pisać długo, a i tak nie dojdziemy do sedna zagadnienia. Za każdym razem – poza wysokim hi-endem, a i to nie do końca – trzeba bowiem brać pod uwagę kontekst, w jakim się znajdujemy. W przypadku Kody jest to obecność wokół niej niedrogiej, najczęściej nieco „zjadliwej” w wyższym paśmie elektroniki, tanich kabli, zwykle dołączanego do urządzenia kabla sieciowego itp. Chińskie kolumny poradzą sobie z tym znakomicie, bo nie dopuszczą do wyostrzeń i dodadzą wszystkiemu „ciała”. Jednak to z nieco lepszymi urządzeniami towarzyszącymi usłyszymy o co w tym wszystkim chodzi. Pełny, nasycony dźwięk, świetne wokale, kultura. Możemy swobodnie eksperymentować z elektroniką Cambridge Audio (seria Azur 540 v2), Denonem (seria 700), NAD-em (3155BEE + 515BEE) i Marantzem (CD5003 + PM5003). Mam jednak dwa systemy, które będą z Kodami strzałem w dziesiątkę. W pierwszym odtwarzacz CD to Xindak C-06, a wzmacniacz to lampowa integra MT-1. Obydwa urządzenia testowałem dla „Audio” i są świetne. Drugi system, to najnowsze Marantze (także test w „Audio”) z serii 5003 – odtwarzacz CD5003 i wzmacniacz PM5003. Do tego kabelki – jeden system to głośnikówki Hotline (test TUTAJ) i interkonekty szwedzkiej Supry (dystrybucja Best Audio), drugi to kabelki DNM Reason (dystrybucja Ars Fono). I do tego kable sieciowe Oyaide (dystrybucja Nautilus Hi-End). Będzie pięknie i niedrogo.

Płyty wykorzystane w czasie odsłuchów:
· Doris Drew, Delightful Doris Drew, Mode Records/Muzak, MZCS-1123, CD.
· Nils Landgren, Sentimental Journey, ACT, ACTSACD 9802-2, SACD/CD.
· Maria Peszek, Miasto mania, Kayax Production, KAYAX 007, CD; recenzja TUTAJ.
· Radiohead, The Best Of…, Parlophone/EMI records, 22758828, 2 x CD.
· The Beatles, Revolver, Parlophone/EMI Records/Toshiba-EMI, TOCP-51124, CD.
· Hank Mobley, Hi Voltage, Blue Note/Toshiba-EMI, TOCJ-9550, CD.
· Eddie Higgins Quartet, My Foolish Heart, Venus Records, TKCV-35532, gold-CD.



BUDOWA

HARMONY K-2000 to dwudrożne kolumny podstawkowe, z obudową wentylowaną, skierowanym ku tyłowi, bas-refleksem. Jak mówiłem, wzornictwo przypomina produkty Sonus fabera. Przetworniki to jednak pochodne znanych i cenionych konstrukcji, wykonane w Chinach. Na górze pracuje 25-mm miękka kopułka z podwójną fałdą. Jej (plastikowy) front nie jest prosty, a ukształtowano go w formie czaszy – tak, jak w niegdyś topowym głośniku Scan-Speaka. Taka forma ma za zadanie poprawić jego właściwości kierunkowe i fazowe na skrajach pasma przenoszenia. Jego magnes nie jest zbyt duży i nie ma za nim puszki wytłumiającej, więc od razu wiadomo, że to ostatecznie tani przetwornik. Głośnik nisko-średniotonowy posiada charakterystyczną, przezroczystą membranę z polipropylenu o nazwie XP, z odlewanym ze stopu aluminium i magnezu koszem oraz sporym magnesem. Zwrotnica jest skomplikowana, a zmontowano ją na płytce drukowanej, przykręconej do płyty z MDF-u i do dna obudowy. Znajdziemy w niej cztery cewki (niestety wszystkie rdzeniowe), wiele kondensatorów polipropylenowych i kilka elektrolitycznych. Być może więc poddano linearyzacji impedancję. Głośniki podłączono za pomocą srebrzonych plecionek z miedzi OFC i zalutowano. Zaciski głośnikowe są bardzo ładne, złocone i podwójne, a połączono je – to zupełna rzadkość nawet w drogich konstrukcjach – złoconymi, solidnymi prętami. Zwykle w tym miejscu są blaszki wycięte z konserwy…
Obudowę wykonano z grubych płyt MDF – ściankę przednią z podwójnej warstwy. Wytłumienie jest raczej symboliczne, z niewielkiej ilości sztucznej wełny. Są też i maskownice, ale kolumny znacznie lepiej wyglądają bez nich. I teraz rzecz na przyszłość – to kolumny na bardzo długo, pokazujące ładnie wymianę elektroniki, kabli itp. Jeśli więc chcą je Państwo podrasować, to można w przyszłości zlecić wykonanie obudowy z prawdziwych klepek drewnianych (byle fachowcowi, a nie partaczowi) i zlecić komuś wymianę cewek w zwrotnicy.



KODA
HARMONY K-2000B

Cena: 1111 zł

Dystrybucja: Polpak Poland

Kontakt:

POLPAK POLAND SP. Z O.O.
05-816 Reguły k/Warszawy
Aleje Jerozolimskie 333A

tel.: (0...22) 353-14-14/753-84-32
fax.: (0...22) 353-94-94

e-mail: biuro@polpak.com.pl






PŁYTY PROSTO Z JAPONII

CDJapan



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2008, Created by B