Takiego spotkania jeszcze nie mieliśmy. Mam na myśli zarówno poziom porównywanych urządzeń, jak i efekty spotkania. Przez ostatnich kilka lat zderzaliśmy ze sobą wiele różnych źródeł cyfrowych, także z najwyższej półki, przewodów, różnorakich akcesoriów itp., jednak, tak to przynajmniej widać z perspektywy czasu, tak wysoko jeszcze nie zaszliśmy. Naprzeciwko siebie stanęły dwa wybitne wzmacniacze mocy, obydwa oparte na lampach 300B: polski, składany (bo przy takiej skali trudno mówić o produkcji) w Krakowie Silver Grand Mono firmy Ancient Audio oraz składany (ta sama historia) w japońskiej Kanagawie Reimyo PAT-777. Było to jednocześnie zderzenie dwóch osobowości i sposobów pojmowania dźwięku – pana Jarka Waszczyszyna oraz Kazuo Kiuchi (Kiuchi-san). Dobrze to przemyślałem, co teraz powiem: to absolutne szczyty tego, co można w tej chwili wydobyć ze wzmacniacza, bez względu na technologię i choć zapewne znalazłoby się kilka innych urządzeń tej klasy, to jednak nigdy ich nie słyszałem – mogę się tylko domyślać, że są (na podstawie testów, rozmów i tzw. historii szeptanej). Rachunek prawdopodobieństwa także mówi, że muszą być gdzieś wzmacniacze tej klasy, albo nawet lepsze, ale – jak wyżej – nie znam ich. Najważniejsze było jednak spotkanie zarówno techniki, jak i ludzi. Z jednej strony mieliśmy polski wzmacniacz w postaci monobloków, z szeregowo połączonymi dwoma triodami 300B Full Music Carbon na kanał, z sekcją wejściową i sterującą na podwójnych triodach małej mocy z serii ECC (NOS Valvo) i zasilaczem opartym o półprzewodnikowy prostownik. Z drugiej strony ustawiliśmy z kolei stereofoniczną końcówkę mocy na lampach 300B Western Electric (NOS), sterowanych pojedynczą pentodą mocy 310A (NOS) w triodowym układzie i z lampowym zasilaniem całości. To są różnice jak dzień i noc, nawet jeśli się wydaje, że to i to jest wzmacniaczem na 300B. Pochodną takiej, a nie innej konstrukcji jest różnica w mocy wyjściowej urządzeń – 16 watów Silvera i 7 watów PAT-a. A to, jak się okazało podczas odsłuchów, było jednym z ważniejszych faktorów wpływających na odbiór urządzeń przez poszczególnych słuchaczy. Zanim jednak zagłębimy się w szczegóły dotyczące brzmienia, naświetlmy kontekst porównania. Spotkanie odbyło się u Janusza, członka KTS-u, właściciela systemu Ancient Audio, w skład którego oprócz Silverów wchodzi odtwarzacz Ancient Audio Lektor Grand oraz kolumny Sonus faber Electa Amator. Okablowaniem zajmuje się Tara Labs – interkonekt ISM The 0.8 oraz kabel głośnikowy Omega (porównanie z innymi topowymi kablami TUTAJ). Sieć to pełne okablowanie Acrolinka 7N-PC7100 (zarówno do wszystkich urządzeń, jak i do listwy zasilającej) oraz listwa Fadela. No i gniazdko sieciowe: FT-SWS(R) Furutecha. Urządzenia stały na starym stoliku Ostoja, jednak już niedługo staną na pięknym, wypasionym stoliku Base z tłumieniem olejowym itp. Szczegóły na stronie dystrybutora, firmy Nautilus Hi-End. Chcieliśmy bardzo, aby Reimyo również stanął na stoliku, w miejsce Silverów, jednak okazało się to niemożliwe – lampy w japońskim wzmacniaczu są wyżej niż w polskim i nie udało się go zmieścić bez demontażu wszystkiego. A tego chcieliśmy uniknąć, ponieważ wstępnie, kiedy słuchaliśmy Ancienta, PAT był pod napięciem, grzejąc się. Postawiliśmy go więc na grubej szklanej powierzchni wprost na podłodze. Patrzyłem na to z niechęcią i miałem wyrzuty sumienia, że „Japończykowi” nie zapewniliśmy porównywalnych warunków, ale życie zawsze wymusza jakieś kompromisy. Obydwa wzmacniacze napędzane były bezpośrednio z wyjścia Lektora – to lampowy układ ze scalonymi drabinkami Burr-Browna i kondensatorami V-Cap. I znowu premiowany był w tym układzie Grand, ponieważ został zaprojektowany pod kątem takiej współpracy (bez przedwzmacniacza, z dość wysoką czułością wejściową), a cały system został zestrojony z uwzględnieniem pozostałych komponentów. Reimyo był w nim jak gość z innej galaktyki. Bo chociaż to również końcówka mocy, to jednak z dość niską czułością wejściową (zestrojono go z przedwzmacniaczem CAT-777) i niską mocą. Pierwsza rzecz wymagała po prostu mocniejszego podkręcenia wyjścia odtwarzacza, co teoretycznie zrównało warunki dla obydwu urządzeń. Elementem, który – niestety – w tym systemie ograniczył możliwości Reimyo okazała się moc. To zresztą niezwykle pouczająca sytuacja. W moim systemie odsłuchowym japoński wzmacniacz grał z potężnymi, podłogowymi kolumnami Harpii Acoustics Dobermann. To trójdrożna konstrukcja z basem schodzącym do 27 Hz. Kiedy widzimy taką masę głośników, takie paczki itp. podświadomie oczekujemy trudnego obciążenia. Kiedy postawilibyśmy obok nich Electy, to na nie wskazalibyśmy jako na łatwiejsze do wysterowania. Życie jest jednak bardziej skomplikowane. Dobermanny mają wprawdzie skuteczność na poziomie 88 dB, a więc średnią, jednak ich impedancja wynosi 6 Ω i poniżej tej wartości właściwie nie spada. Jak można wyczytać z pomiarów, niezwykle dokładnych, wykonanych przez amerykański magazyn „Stereophile” (do obejrzenia TUTAJ), jest to dość łatwe obciążenie, z przyjaznym połączeniem fazy i impedancji. Ta ostatnia także niemal nie spada poniżej 6 Ω, ale jej wahania są naprawdę duże (Dobermammy maja impedancję linearyzowaną). To jednak teoria. W praktyce włoskie kolumny okazały się naprawdę wymagającym obciążeniem, przez co Reimyo przesterowywał się znacznie szybciej niż Ancient. Żeby do tego nie dopuścić trzeba było ograniczyć siłę głosu tego pierwszego, co spowodowało spadek odczuwalnej dynamiki i rozciągnięcia basu. Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że w moim systemie nie miałem żadnego problemu z głośnym, niezniekształconym graniem i choć wzmacniacze w rodzaju Krella EVO 402 czy P-7100 Accuphase’a (test w samym numerze „High Fidelity”) znacząco lepiej radziły sobie z basem, to – prawdę mówiąc – inne zalety Reimyo całkowicie te różnice rekompensowały. ODSŁUCH Sporo już zostało powiedziane, przejdźmy więc od razu do meritum, czyli wrażeń uczestników spotkania. MOJE WŁASNE, JEDYNIE POPRAWNE POGLĄDY NA TO PORÓWNANIE Z powyższego opisu wyłania się kilka elementów wspólnych dla (niemal) wszystkich, poza Tomkiem, słuchaczy: Pozostałe spostrzeżenia się jednak od siebie różnią – od jednoznacznie pozytywnych Witka, po skrajnie negatywne Tomka. Nie będę z nikim bezpośrednio polemizował, a podam własną wersję wydarzeń, ponieważ choć zgadzam się ze wszystkimi innymi uczestnikami spotkania, to jednak konkluzja jest dla mnie zupełnie inna. Podsumowując: dla mnie to równorzędne urządzenia, najlepsze wzmacniacze, jakie kiedykolwiek, gdziekolwiek słyszałem, bez względu na technologie, cenę, itd. Ja jednak, w przeciwieństwie do Janusza, jeśli miałbym wybierać, wybrałbym Reimyo. To piękne, że możemy wybierać. Można by więc powiedzieć, że mam zwycięzcę i nie oglądając się na nic powinienem dążyć do tego, żeby prędzej czy później kupić sobie PAT-a. Problemem dla mnie, jako recenzenta pozostaje jednak niska moc japońskiego wzmacniacza, wykluczająca go jako urządzenie „testowe”. Takie życie. W tej roli idealnie sprawdziłby się z kolei Silver Grand – ma fenomenalną rozdzielczość, radzi sobie dobrze z większością kolumn dostępnych na rynku i jest produktem z myślą przewodnią i konkretnym pomysłem na dźwięk. Jest również, wraz z Reimyo, po prostu fenomenalny. I bądź tu człowieku mądry… Płyty użyte podczas porównania: O wzmacniaczu Silver Grand Mono pisaliśmy już kilkakrotnie:
PŁYTY PROSTO Z JAPONII |
||||
© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B |