Japońska firma Sumiko ma swoją stronę internetową nie w Japonii, a w USA. Trochę to zaskakujące, ale nie takie rzeczy się w świecie zdarzają. A sprawa jest prosta: amerykański dystrybutor firmy, zresztą o nazwie Sumiko, wykupił część jej udziałów. A potem jeszcze brytyjskiego REL-a. I to tam najszybciej dowiemy się o nowościach. Chociaż… O najnowszej wkładce o nazwie Palo Santos Presentation dowiedziałem się z reklamy firmy w amerykańskim magazynie „Stereophile” (Vol.31, No.10, October 2008, s. 41). Jej zdjęcie pokazuje, Że to nieco inna konstrukcja, ponieważ jej body jest od dołu otwarte, jak we wkładce BlackBird, na podstawie której chyba powstała. Wybór materiału na obudowę jest jedną z ważniejszych decyzji konstruktora także w tym przypadku. Podkreślanie w materiałach firmowych tego, że Celebration II zamknięto w kawałek drewna gruszy jest więc naprawdę istotne. Uwydatniono to zresztą i w kształcie pudełeczka (gruszka), w którym wkładka, jak drogi pierścionek, jest dostarczana. Być może będzie to pierścionek zaręczynowy, który zapoczątkuje związek z analogiem na całe życie? Kto wie – jak zawsze w takich przypadkach to kwestia wyboru: emocji, smaku i gustu. Pierwotnie wkładkę Pearwood Celebration zaprojektowano na 25. rocznicę powstania Sumiko (jej test TUTAJ). Było to pięć lat temu. Od tego czasu, ta niezwykła konstrukcja, z magnesami Alnico i bardzo drogim, choć przecież „tylko” eliptycznym szlifem, z body z drewna gruszy, była jednak stale poprawiana i ulepszana. Dlatego przyszedł czas na oficjalne ujawnienie wszystkich tych poprawek. I tak mamy możliwość zapoznania się z Celebration II. Materiały firmowe mówią, iż nowa wersja została wyposażona w lepiej dopracowane body, ulepszony cantilever (rurkę na której zamocowane jest ostrze) z boronu o ultra-długich kryształach i nowe ostrze Ogura Jewel Co. P9 Stylus (Vital Design) o bardzo niskiej masie. A do tego tylna ścianka, gdzie zamocowano złocone piny, wykonana została z Teflonu. Najważniejsze jednak pozostało: drewno body oraz eliptyczny kształt ostrza – kształt, za który duża grupa analogowców odsądza Sumiko od czci i wiary. Czy słusznie? Myślę, że nie do końca i że Japończycy dokładnie wiedzą dlaczego i po co robią coś takiego. ODSŁUCH Dobrze pamiętam dźwięk testowanej niegdyś pierwszej wersji Celebration. Był nieco ciepły, niezwykle płynny i koherentny. Po prostu przyjemny. Co jakiś czas słychać było jednak mocniejszą górę, która – tak to widzę z perspektywy czasu – chyba nie dość dobrze była zgrana z tym, co słychać było poniżej. Nie było źle, to naprawdę wysoki poziom, jak jednak pokazuje to ten test, można było z tym zrobić coś więcej. Mimo to nowa wersja w żaden sposób nie stara się przełamać tego obrazu. W jego ramach zaszły jednak pewne zmiany, które pozwoliły na konstrukcję spojrzeć z nowej strony. Wciąż najważniejszym przedziałem jest średnica. Góra jest słodka, nieco wygładzona i nie brzmi już w dosadny (w tym kontekście w nie do końca dobrym tego słowa znaczeniu), mocny sposób. A mimo to, kiedy trzeba, jest jej dużo. Chociaż może lepiej powiedzieć, że niesie ze sobą sporo energii. Tyle, że nie jest to poziom wkładek Lyry (referencja) czy Dynavectora. W każdym razie – jest i słodycz, i całkiem zgrabny atak. Wbrew pozorom pozwala to lepiej otworzyć się dźwiękowi i pokazać więcej różnic w nagraniach niż wcześniej. Kiedy, na przykład, w Bahama Mama z płyty Oceans Of Fantasy Boney M. (Hansa, 200 888-320, LP) śpiewają na przemian, a czasem razem, kobiety (Liz Mitchell i Marcia Barrett) i mężczyzna (Frank Farian), w jednym momencie słychać, że kobiece głosy, chórki, zostały nagrane osobno w nieco innej manierze – z obciętą góra i dołem. Głos Fariana jest otwarty, z nieco nawet podkręconą wyższą średnicą. Wejście chórków pokazywało to momentalnie. To samo było np. kiedy przeszedłem z ultra-ciepłej, nasyconej wyższymi harmonicznymi gitary Jima Halla i saksofonu Paula Desmonda (który brzmi tu niżej, niż powinien brzmieć saksofon altowy) płyty Take Ten (Paul Desmond, RCA Victor/Speakers Corner, LPS-2569, 180 g LP) na otwartą, czasem aż do bólu, płytę From The Oryginal Mastertapes – Four Hits On 45 z utworami Berta Kaempferta (Image HiFi, 007, 45 rpm, 180 g LP). Zmiana produkcji, charakteru nagrań, a wręcz estetyki były czytelne i ładnie naświetlone. Nie była to wprawdzie precyzja mojego Dynavectora 23R Ruby, ale z nim mało co może się pod tym względem równać. Góra, jak wspomniałem, jest nieco uładzona, zaokrąglona. Nie przekłada się to jednak na jakość średnicy, co jest zresztą chyba najważniejszą zmianą w stosunku do poprzedniej wersji wkładki. Dźwięczność fortepianu w tytułowym utworze z płyty Midnight Sugar Yamamoto, Tsuyoshi Trio (Three Blind Mice/Cisco Music, TBM-23-45, 0080/1000, 45 rpm, 2 x 180 g LP; recenzja TUTAJ) była oszałamiająca. Raz, że tak została zarejestrowana, a dwa, że Sumiko pozwoliło się fortepianowi „odezwać” niemal tak dobrze, jak najlepsze wkładki, które słyszałem. Po przejściu na płytę Misty tego samego trio (Three Blind Mice/Cisco Music, TBM-30-45, 0080/1000, 45 rpm, 2 x 180 g LP; recenzja TUTAJ) słabsza realizacja fortepianu, bo cichszego i nie tak jednoznacznie perkusyjnego, była gorsza. A przecież środek, byle dobrze zarejestrowany, świetnie zostanie zróżnicowany. Podobnie, jak wcześniej, przy Desmondzie, tak i wejście głosu Nat „King” Cole’a z Just One Of Those Things (Capitol Records/S&P Records, S&P-508, 0886/1000, 180 g LP) było rewelacyjne: z mocnego brzmienia big-bandu (pod batutą Billy’ego Maya) nagle wyszedł – dosłownie – Cole. Ponieważ prezentacja pierwszego planu z tą wkładką jest dość mocna, a elementy tam ustawione pokazywane są dość blisko słuchacza, więc efekt był tym mocniejszy. Pewnym problemem z pierwszą wersją Celebration, przynajmniej tak to pamiętam, była jej skłonność do nosowego grania nagranych nisko głosów kobiecych. Może nie było to jakieś duże odstępstwo, ale natychmiast kilka uwag na ten temat mi się przypomniało. Jedną z płyt, którą z tego powodu jest piekielnie trudno właściwie odtworzyć jest longplay Live In Weinheim Greetje Kauffeld & The Paul Kuchn Quintet (In+Out Records/Image HiFi, 006, 180 g LP). To nagranie, jak tytuł wskazuje, live, gdzie mikrofon do którego śpiewała Greetje miał nieco obniżoną, właśnie nosową barwę. Na większości gramofonach daje to mało zrozumiały, nieco nawet bełkotliwy wokal. Testowana równolegle z Sumiko konstrukcja SME 10A pokazała, że płyta ta to prawdziwa perełka muzyczna i że właściwie pokazany wokal wprowadza więcej realizmu do nagrania, niż cały towarzyszący mu kwintet razem wzięty. Tylko trzeba zachować barwę, a z rozdzielczości uronić jak najmniej. A Sumiko to potrafiła. I choć w kategoriach absolutnych to nie jest najbardziej rozdzielcza wkładka, to jednak w zakresie średnicy niewiele jej brakuje do bardzo wysokiego poziomu. O tym, że można ją odbierać jako nieco gorzej różnicującą nagrania decyduje jej uspokojona dynamika. Wprawdzie, jak wspomniałem, fortepian potrafi zabrzmieć cudownie, to już jednak wyższy zakres i przede wszystkim niższy, są spokojniejsze nawet niż w Denonie DL-103 i dalece bardziej opanowane niż w innych wkładkach Sumiko, jak chociażby w BlackBird. To jedna z cech Pearlwood Celebration II i chyba nie da się tego zmienić. Trzeba oczywiście poszukać możliwie najbardziej odpowiedniego gramofonu. Chociaż SME 10A to cudowna maszyna, mam wrażenie, że jej nie do końca drapieżny, nie do końca energetyczny bas nie za bardzo zgrał się z Sumiko. Myślę, że to wkładka dla takich gramofonów, jak Super Seven La Roccia TMD Transrotora czy też modelu 10 Pro-Jecta (test modelu 9.1 TUTAJ). Szczególnie temu ostatniemu przysłuży się najlepiej dodając do jego szybkiego dźwięku wypełnienie i dystans. Jeśli szukamy szybszej, bardziej dynamicznej wkładki, to szukałbym raczej w ofercie wspomnianych Dynavectora i Lyry, albo u Grado, gdzie dostaniemy jeszcze bardziej soczysty i nieskrępowany dźwięk. Dwa słowa chciałbym poświęcić trzaskom i szumowi przesuwu. Powszechna opinia na ten temat jest taka, że wkładki z eliptyczną igłą są „cichsze”, ponieważ nie „wyłapują” wszystkich zanieczyszczeń. Na podstawie przesłuchanych przeze mnie kilkunastu wkładek tego typu, a wśród nich kilku fantastycznych, jak DL-103, DL-103R i DL-103SA Denona i obydwu wersji Celebration wydaje mi się, że to chyba nie do końca prawda. Może i w najtańszych wkładkach (jak słuchana przy tej okazji Sumiko Oyster) taki szlif rzeczywiście pozwala zredukować trzaski, bo generalnie wysokie tony są w nich słabsze i wyraźnie zaokrąglone. We wkładkach tej klasy, co Celebration II słychać to jednak kompletnie inaczej. Jeśli chodzi o szum przesuwu, to był tu niższy niż w moim Dynavectorze 23R Ruby, zaś trzaski były w Sumiko ciut mocniejsze. To wciąż bardzo niski poziom, jednakże pokazuje to, że eliptyczny szlif Ogura Jewel Co. P9 (tak brzmi jego nazwa) nie jest stosowany po to, żeby cokolwiek maskować. Wkładka nie gubi też przestrzeni – ta była bardzo ładnie rozrysowana, ze świetnie uchwyconymi elementami w głąb sceny, nie tak szerokiej, jak np. z Dynavectorem DV DRT XV-1s, ale całkowicie satysfakcjonującej. Ma wszakże Sumiko, jak pisałem, uspokojoną dynamikę i nie z każdym ramieniem (jeśli już, to raczej lekkie niż ciężkie) będzie grała równie dobrze. To nie jest uniwersalne granie, ale potrafi chwycić za serce. BUDOWA Sumiko Pearwood Celebration II to wkładka MC o napięciu wyjściowym 0,5 mV, a więc dość niskim. Jej podatność wynosi 12x10-6 cm/dyne, co sugeruje użycie jej z ramionami o średniej lub niskiej masie. Nacisk jest średnio-wysoki, ponieważ zawiera się między 1,8 i 2,2 g z rekomendowaną wartością 2 g. Body wkładki wykonano z drewna gruszy. Cantilever jest z boronu o ultra-długich kryształach, zaś eliptyczne ostrze ma szlif Ogura Jewel Co. P9 Stylus (Vital Design). Wykonane z mosiądzu piny są grubo złocone i osadzono je w teflonowym bloku. Tłumienie wykonano z syntetycznej gumy. Wskazuje się na to, że wkładka powinna być obciążona impedancją max. 1000 Ω. W instrukcji podaje się 100 Ω, zaś na stronie internetowej zakres 100 Ω - 1 kΩ - moim zdaniem lepiej trzymać się wyższej wartości, ale nie wolno jej przekroczyć. Dodanie nawet 20 Ω tłumi dźwięk i zabiera z niego sporo życia. Wkładka nie posiada osłony na igłę, należy więc uważać przy jej montażu.
PŁYTY PROSTO Z JAPONII |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2008, Created by B |