KEF Audio jaki jest, każdy widzi. To jedna z firm specjalistycznych, która bazując na osiągnięciach poprzednich lat i dziesiątek utalentowanych inżynierów, po przejęciu przez chińską firmę GP Acoustics i dofinansowaniu, poszybował w górę, jak ptak. W tej chwili to jeden z ważniejszych graczy na światowym rynku kolumn głośnikowych, który jest przy tym o krok do przodu w stosunku do innych firm, jeśli chodzi o zintegrowane systemy multimedialne (seria KIT i KHT). W KEF-ie nie zapomina się przy tym o podstawach: inżynierii i stereo. To dlatego najważniejszymi liniami były do niedawna podstawowa iQ oraz najdroższa Reference. Wprowadzenie do sprzedaży, sytuującej się między nimi, serii XQ nieco ten stan rzeczy zmieniło. Wzięto bowiem część rozwiązań z serii Reference (system Uni-Q), część z iQ (głośnik niskotonowy) oraz dodano do tego wyjątkowo dobrze zaprojektowaną obudowę, łączącą wymogi akustyczne z wymogami „domowymi”. Tak było w oryginalnej serii XQ. Od zeszłego roku dostępna jest jednak nowa seria XQ, w której zrezygnowano z hypertweetera, ponieważ zastosowano ulepszoną kopułkę wysokotonową (taką jak w reference’ach), przenoszącą pasmo do 40 kHz. Jednocześnie jednak skorzystano z tego, że od czasu wprowadzenia do sprzedaży najwyższej serii poczyniono kolejne kroki w usprawnianiu systemu Uni-Q, wyposażono głośnik wysokotonowy w charakterystyczny korektor fazy, nazwany „tangerine” (mandarynka). Także obudowa budzi uznanie, bo jest wykonana tak, aby nie było w niej równoległych powierzchni, jest wykończona naturalną okleiną w wysokiej klasy lakierze, a z przodu jest usztywniona, biegnącym przez całą wysokość, aluminiowym elementem, który zarazem nadaje jej specjalny wygląd. ODSŁUCH Tak się złożyło, że podczas testowania kolumn KEF-a, przygotowywałem też duży test gramofonów dla „Audio”. Dlatego też, obok moich kolumn-rezydentów (Harpia Acoustic Dobermann), XQ30 posłużyły do oceny ich brzmienia. To sporo mówi, także mnie. KEF-y, pomimo niewielkich rozmiarów, generują bowiem naprawdę duży, wiarygodny dźwięk. Mają swoje narowy, o czym później, jednak są – tak ogólnie – znakomitą propozycją. To na tej płycie można było też głębiej ocenić jakość średnicy. Bo tak naprawdę to ona jest głównym aktorem w teatrze XQ30, nawet jeśli i dół, i góra są mocne i obecne. Przez prowadzony w mięsisty sposób niższą średnicę otrzymujemy mianowicie wiarygodny, pełny środek w ogóle. To dzięki temu tak bardzo ładnie brzmią z tymi kolumnami głosy – rzecz, która przy pierwszym przesłuchaniu podczas imprezy w czasie pierwszej prezentacji, na której byłem podczas wystawy IFA w Berlinie, tak mnie uderzyła. Z przyjemnością wysłuchałem więc Violatora, gdzie głos Gahana jest czasem schowany pod instrumentami i podawany dość głęboko w miksie. KEF-y go nie wydobyły, a po prostu wyodrębniły – nie przybliżyły, tylko ukształtowały w miejscu, gdzie zwykle jest, a więc tam, gdzie najwyraźniej realizatorzy go umiejscowili. Jeszcze lepiej ten efekt mocnego środka pokazała płyta Carol Kidd Carol Kidd (LINN Records, AKH 297, LP). To dość cicho nagrany materiał i jeśli cokolwiek w systemie jest zmulone, to gra fatalnie. Podobnie zresztą, kiedy jest wyostrzone. Z KEF-ami płyta zabrzmiała naprawdę bardzo przyjemnie, z mocnym, umiejscowionym dokładnie naprzeciwko nas wokalem Carol Kidd. Jeszcze ładniej słychać to było zresztą przy płycie Oh, You Beautiful Doll ze stareńkimi nagraniami Mela Tormé (The Trumpets of Jericho, 904333-980, LP). To ciepłe, pełne nagranie i tak zostało pokazane. Najpierw bas, potem średnica – tak naprawdę, to może jednak fantastyczna dynamika jest tym, czym trzeba by się przypatrzeć na początku. Może, może – bo kiedy odpalimy wycyzelowane reedycje w rodzaju Mulligan Meets Monk Theloniousa Monka i Gerry’ego Mulligana (Riverside/Analogue Production, AJAZ 1106, 45 rpm, 2 x LP) czy Jazz Giants Benny’ego Catrera (Stereo Records/Analogue Productions, S7028/AJAZ 7555, 45 rpm, 2 x LP; recenzje obydwu płyt TUTAJ), aż przysiądziemy – jeśli akurat staliśmy – taką moc, dynamikę, czystość otrzymamy. I choć wcześniej zastanawialiśmy się, jak takie małe paczki grają taki bas, to teraz trzeba się zastanowić, w jaki sposób tak czysty i dynamiczny dźwięk potrafi się nich wydobyć. Dźwięk na reedycjach winylowych Analogue Productions, a więc masterowanych przez AcousTech jest genialny i właśnie dzięki dynamice stawia się je jako wzorce dźwięku. I KEF-y naprawdę ładnie sobie z tym poradziły. Wychylenia głośnika niskotonowego są spore, ale przekłada się to na czysty i kontrolowany dźwięk. Wsłuchując się w to nie można oczywiście zapomnieć, że ostatecznie to nie są jakoś specjalnie drogie kolumny i mają swoje słabsze strony. Jedna z nich w pewnej mierze znika wraz z czasem – to lekkie podkreślenie wyższej średnicy, przez co dźwięk jaśniej nagranych płyt może być dokuczliwy. Właśnie – jaśniej, a nie wszystkich. Nawet prosto z pudełka KEF-y zagrały znakomicie wspomniane reedycje 45 rpm, a także płyty CD K2 i XRCD. Nie było problemu z górą i wszystko było na swoim miejscu. Powiem nawet, że czasem miałem wrażenie, że ciepła średnica jest ciut mocniejsza, jak na to, co słyszałem z gorszymi płytami. Tak było np. z bardzo staranną realizacją i fanatycznym wręcz masteringiem płyty Live At The Domicile Klaus Weiss Orchestra (Image HiFi 008, LP) wykonaną pod czujnym okiem Dicka Sommera, redaktora naczelnego „Image Hi-Fi”, gdzie mamy bardo aktywną i słyszalną sekcję dęciaków, a która z KEF-ami wcale nie zabrzmiała zbyt jasno. Tak, z Violatorem było trochę ostro na początku, ale to tak nagrana płyta (a właściwie zremasterowana). Ale nie było to słyszalne zawsze i wszędzie. Podsumuję: trzeba te kolumny wygrzać, zmniejszy się ilość wysokiej średnicy. Jest ona jednak dość konturowa, uważałbym więc z podłączaniem jasnych urządzeń. Zadziwiająco dobrze zagrały na wspomnianym pokazie w Berlinie z systemem Marantza, który ciepły przecież nie jest, więc najlepiej trochę poszukać, bo nie ma tu prostych i jednoznacznych odpowiedzi. BUDOWA Kolumny XQ30 firmy KEF Audio to konstrukcje wolnostojące, trójdrożne, trzygłośnikowe, wentylowane bas-refleksem. Zakres średnio-wysokotonowy obsługuje najnowszy system Uni-Q ze 130-mm membraną głośnika średniotonowego, wykonaną z celulozy pokrytej warstwą tytanową. W jego centrum umieszczono aluminiową kopułkę o średnicy 19 mm. Przed nią znalazł się specjalny korektor fazy, nazwany „tangerine”, który poprawia przejście między przetwornikami. To ciekawe, ponieważ stawia to tę odmianę systemu Uni-Q na czele produktów KEF-a – nawet w nowej serii Reference nie ma tego „patentu”. Poniżej Uni-Q umieszczono papierowy głośnik niskotonowy o średnicy 130 mm z gumowym zawieszeniem i plastikową nakładką przeciwpyłową w kształcie korektora fazy. Niewykluczone zresztą, że element ten spełnia obydwie role – estetyczną i techniczną. O ile Uni-Q umieszczono w wytłumionej, izolowanej części obudowy, o tyle w komorze głośnika niskotonowego jest wylot bas-refleksu. Na przedniej ściance z MDF-u przykręcono grubą, aluminiową płytę, pięknie całość usztywniającą. Chociaż metal w tym miejscu może budzić obawy dotyczące drgań, to w poprawnie zaprojektowanej obudowie jest to zawsze plus. Czytałem niedawno w „The Absolute Sound” test kolumn Magico 3 oraz wywiad z ich twórcą Alonem Wolfem. To wybitne głośniki, drogie i znane. Ich konstrukcja zasadza się zaś na sztywnym połączeniu przedniej i tylnej ścianki, wykonanych właśnie z płyt metalowych. Myślę, że choć KEF-y drogie nie są, to jednak aplikacja metalu jest tu poprawna. Obudowa została tak ukształtowana, że nie ma w niej żadnych równoległych płaszczyzn – ścianki boczne zwężają się ku tyłowi, zaś góra i dół są półokrągłe. Żeby kolumny się nie przewróciły, wyposażono je w solidny metalowy element, który przykręcono z tyłu, a który stabilizuje kolumnę. To do niego wkręca się tylne, znakomite, solidne kolce. Przednie wkręca się bezpośrednio od spodu kolumny. Tylnymi kolcami regulujemy odchylenie kolumny. Z tyłu widać podwójne zaciski głośnikowe. Połączono je solidną plecionką, a nie – jak zazwyczaj się to robi – badziewnymi blaszkami. Same zaciski są już raczej niedrogie i da się do nich podpiąć tylko banany. W otworach na gołe przewody wpięte są bowiem płaskie „szpilki”. Wnętrze zostało dość mocno wytłumione. Obudowa została wykończona perfekcyjnie położoną okleiną naturalną pokrytą lakierem na wysoki połysk. Kolumny przychodzą w dobieranych parach. Warto na to zwrócić uwagę.
PŁYTY PROSTO Z JAPONII |
||||
© Copyright HIGH Fidelity 2008, Created by B |