Tym razem w moje ręce trafiły urządzenia jednej z legend brytyjskiego audio dostępne dla audiofilów z niezbyt grubym portfelem, Arcama. To specjalista od wzmacniaczy i ciekawych odtwarzaczy 12cm krążków audio, więc nie zdziwiłem się specjalnie, jak okazało się, że jest to wzmacniacz i odtwarzacz ze znanej i cenionej serii FMJ. FMJ znaczy ‘Full Metal Jacket’ czyli w wolnym tłumaczeniu Całkiem Metalowa Marynarka. A ta jest szykowna, wszystkie urządzenia FMJ mają całkowicie metalową obudowę, włączając w to panel wykonany z profilowanego płata aluminium. Wzmacniacz A18 i odtwarzacz CD17 to najtańsze produkty z tej serii, niedawno wprowadzone na rynek. Przy swojej cenie muszą stawić czoła silnej konkurencji – w tej klasie cenowej walczą między innymi takie tuzy jak NAD, Marantz, Cambridge Audio czy Harman Kardon. Naczelny miał okazję testować już wiele urządzeń Arcama w High Fidelity OnLine - między innymi odtwarzacz FMJ CD 36T, wzmacniacz FMJ A32 czy kino domowe w pigułce Solo Movie 5.1. Wszystkie te urządzenia były w swojej klasie ciekawymi propozycjami, więc już bez dalszego ociągania się wziąłem się za testy. ODSŁUCH Na początek muszę przypomnieć regułę, którą za każdym razem również przypomina Naczelny – test należy czytać i przyjmować w kontekście klasy cenowej, w której znajdują się dane urządzenia. Oba klocki Arcama kosztują około 2000zł za element. I w tej klasie cenowej są to bardzo rzetelnie urządzenia. Opis zacznę inaczej niż zazwyczaj – najpierw postaram się scharakteryzować każdy element osobno, a potem powiedzieć kilka słów jak grają w zestawie. Tak się złożyło, że mogłem posłuchać ich nie tylko w swoim systemie, ale także u znajomego, który posiada zestaw Musical Fidelity z kolumnami Vienna Acoustic Beethoven. Zacznę od wzmacniacza. Zarówno moje 804 jak i Beethoveny to dość trudne do napędzenia kolumny, najmniejszy Arcam miał więc trochę kłopotu. I poradził sobie całkiem nieźle jak na 50W na kanał. Nie należy jednak oczekiwać cudów. Ze względu na cenę Arcam raczej nie będzie partnerem tak dużych i wymagających kolumn, pozwoliły one jednak określić zalety i wady wzmacniacza. Od pierwszej chwili było słychać, że wzmacniacz jest dobrze zrównoważony. Żaden podzakres nie był podkreślony, także balans tonalny był poprawny. Modern Jazz Quartet z płyty Porgy and Bess (Atlantic, 8122-75445-2, 1966/2004, CD) pokazał, że brzmienie instrumentów akustycznych jest bardzo dobre. Nie było żadnych wątpliwości jaki instrument gra w danej chwili. Płyta ta pokazała również, że rozdzielczość wszystkich podzakresów jest przeciętna. Także scena dźwiękowa nie była zbyt szeroka – mieściła się między głośnikami. Potwierdziła to płyta zespołu Archive Lights (Warner, 2564 63330 2, 2006, CD), gdzie w utworze tytułowym jest niesamowita scena, sięgająca daleko na boki poza kolumny a także w głąb, gdzie za muzykami rozpościera się ściana elektronicznego deszczu. Arcam spłaszczył oba wymiary sceny, jednak bez zatarcia pozycji instrumentów na scenie. Ich konturowość była na poziomie oferowanym przez inne wzmacniacze z tej półki cenowej, jak NAD C352. Wokale były na dobrym poziomie. Ich wielkość była poprawna, wypełnienie również. Wzmacniacz radził też sobie nieźle z sybilantami, zdarzyło mu się raz czy dwa zasyczeć, ale było to związane z nagraniem. Ale nawet źle nagrane płyty jak np. płyta Amy Winehouse Back to Black (Universal, 1726133, 2007, CD), która jest przesterowana i ma podbicie w zakresie około 10kHz (sprawdzone w analizatorze widma), dały się słuchać bez bólu uszu. Jak dla mnie to duża zaleta tego urządzenia. Na koniec kilka słów o basie. Ze względu na to, że oba zestawy kolumn, do których wzmacniacz był podłączany, są szczególnie wymagające w tym zakresie, nie jestem w stanie określić w pełni jak zachowałby się z innymi kolumnami. Barwa tego podzakresu była dobra, jednak kontrola i szybkość wypadły poniżej moich oczekiwań. Bas z płyty Radiohead In Rainbows (XL Recordings, XLCD324-2, 2007, CD) nie był szczególnie zwarty. Prawdopodobnie wzmacniacz nie był w stanie dostarczyć tyle prądu ile potrzebują VA czy B&W, ale nie jest to dla niego żadna ujma. Myślę, że zamiana kolumn na podstawkowe takie jak np. Usher S-520 lub nieduże podłogówki pokroju Audio Academy Phoebe II czy KEF zdecydowanie poprawiłyby sytuację. Teraz kilka słów o odtwarzaczu. Odsłuchy zacząłem od jazzu - Modern Jazz Quartet Blues on Bach (Atlantic/Warner, 7567-81393-2, 1974, CD), czy Pat Metheny z płyty Selected Recordings (ECM, 014 163-2, 2004, CD) pokazały, że Arcam dysponuje całkiem niezłą rozdzielczością. Nie jest to oczywiście poziom jaki oferują odtwarzacze typu Musical Fidelity CD3.2 czy Bluenote Koala Tube ale nie przeszkadza to w odbiorze muzyki. Dopiero posłuchanie większej ilości płyt, od jazzu przez klasykę do rocka ukazały, że inżynierowie Arcama zastosowali pewien trik, który poprawia odbiór muzyki z tego urządzenia – mianowicie wysokie tony zostały nieco uprzywilejowane w stosunku do reszty pasma. Powoduje to, że ma się wrażenie większej rozdzielczości dźwięku niż rzeczywiście oferowanej przez odtwarzacz. Takie granie przywołało mi na myśl odtwarzacze Rotela – zarówno RCD02 jak i RCD1072 miały zbliżoną filozofię dźwięku. Scena dźwiękowa była poprawna, aczkolwiek niezbyt duża. Wyrazistość instrumentów oraz pogłosy nie odbiegają od tego, co oferuje konkurencja w zbliżonym przedziale cenowym. Średnica jest bardzo przyzwoita, choć lekko ocieplona. Słuchając płyty Camela Rajaz (Camel Productions, B00002MIDO, 1999, HDCD) wokale były bardzo przyjemne a brzmienie gitary nieco złagodzone. Rozdzielczość tego podzakresu była również niezła, instrumenty były wydzielone z tła, aczkolwiek ich kontury nieco rozmyte. Bas miał dobrą barwę, aczkolwiek nie schodził zbyt nisko i na najniższych rejestrach gubił rozdzielczość – uderzenia stopy na płycie 10000 days Toola (Volcano/BMG, 2006, CD) miały tendencję do zlewania się. Tym niemniej dynamika nagrań, szczególnie w skali makro, była dobrze odwzorowana, odtwarzacz radził sobie też z oddaniem potęgi nagrań. Na koniec obiecane kilka słów o Arcamie grającym w zestawie. Oba urządzenia bardzo do siebie pasują. Charakter brzmienia mają podobny, więc zachowane jest bardzo spójne brzmienie całości, bez nacisku na jakąkolwiek część pasma. Dynamika tego zestawu również jest przyzwoita, szczególnie w skali makro. Można go słuchać z przyjemnością. Trzeba tylko zwrócić uwagę na dobór kolumn, wzmacniacz nie jest zminiaturyzowaną elektrownią atomową, ale myślę, że z niewielkimi podłogówkami oraz kolumnami podstawkowymi może sprawdzić się doskonale. Z czystym sumieniem mogę go polecić początkującym audiofilom szukającym uniwersalnego zestawu będącego wprowadzeniem do świata dobrego dźwięku. BUDOWA Arcam FMJ A18 to zintegrowany wzmacniacz stereofoniczny. Tak jak nazwa FMJ (Full Metal Jacket) sugeruje, wszystkie elementy obudowy są wykonane z metalu. Szczególnie dobre wrażenie robi przednia ścianka z profilowanego aluminium. Centralne miejsce panelu przedniego zajmuje duży wyświetlacz alfanumeryczny w charakterystycznym dla Arcama zielonym kolorze. Wyświetlacz pokazuje nazwę wybranego wejścia oraz poziom głośności w krokach od 0 do 71. Pod wyświetlaczem znajdziemy rząd ośmiu niewielkich przycisków wyboru wejść, każdy odpowiednio opisany. Po prawej stronie znajdziemy wejście AUX na mini-jacku 3,5mm pozwalające na podłączenie urządzenia przenośnego oraz takie samo gniazdo do słuchawek. Dalej na prawo znajduje się mechaniczny wyłącznik zasilania i zielona dioda LED sygnalizująca pracę urządzenia. Na lewo od wyświetlacza znajdziemy dużą gałkę atenuatora, służącą w zależności od trybu pracy urządzenia do regulacji poziomu głośności, zrównoważenia kanałów (balance), poziomu wysokich i niskich tonów (treble/bass). Za wspomniana gałką znajduje się dalsze sześć przycisków – oprócz ustawiania balansu, korektora częstotliwości znajdziemy tam przyciski wyciszania urządzenia (mute), regulacji jasności wyświetlacza (dwa stopnie jasności i całkowite wyłącznie) oraz włącznik trybu ‘procesor’ – umożliwiającego pracę wzmacniacza w trybie obsługującym przednie kanały kina domowego. Wszystkie funkcje są również z załączonego, plastikowego pilota systemowego. Na tylnej ściance znajdziemy całą baterię wejść na przeciętnej klasy RCA, aczkolwiek wyglądających na pozłacane, dwóch wyjść stałopoziomowych, wyjście zmiennopoziomowe (pre-out). Oprócz tego są tam pojedyncze zaciski głośnikowe, plastikowe, ale robiące niezłe wrażenie, oraz gniazdo zasilające IEC. Ciekawostką jest zamontowany we wzmacniaczu przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek MM, zbudowany na bazie wzmacniacza operacyjnego. Dla niezbyt wymagających miłośników winylu jest to niezła gratka. Wewnątrz wzmacniacz jest również ciekawie zbudowany. Sporą część wnętrza zajmuje solidny toroidalny transformator oraz radiator, do którego przykręcono scalone końcówki mocy oraz tranzystory stabilizujące napięcia dla przedwzmacniacza. Całość układu elektrycznego zbudowano na dwóch płytkach – głównej, umieszczonej blisko tylnej ścianki, zawierającej zasilanie, końcówkę mocy i przedwzmacniacz, i drugiej, umieszczonej pionowo za wyświetlaczem, zawierającej układy sterujące. Na układach scalonych ponaklejano elementy przeciwwibracyjne, nie można więc odczytać oznaczeń. Również obudowa w kilku miejscach wytłumiona jest dodatkowo elementami bitumicznymi i posiada dodatkowe ekrany aluminiowe. Przełączanie wejść i regulacja głośności odbywa się za pomocą układów scalonych, jedynie wyjścia głośnikowe kluczowane są przekaźnikiem. Arcam FMJ CD17 jest podstawowym odtwarzaczem serii FMJ Arcama. Jego wygląd zewnętrzny jest typowy dla playerów tej firmy z szufladą przesuniętą w lewą stronę oraz sporym wyświetlaczem po jej prawej stronie (na oko nie do odróżnienia od testowanego wcześniej CD36T). Pod wyświetlaczem znajdziemy przyciski kontrolujące podstawowe funkcje napędu, a po ich prawej stronie mechaniczny wyłącznik zasilania i diodę power. Tylna ścianka zawiera podwójne, stałopoziomowe wyjście RCA, cyfrowe wyjście optyczne i koaksjalne w standardzie S/PDIF oraz gniazdo zasilania IEC. Obudowa jest w całości metalowa, aczkolwiek odcień aluminium panelu przedniego nieco różni się od wzmacniacza. Oczywiście w komplecie jest również pilot systemowy, identyczny jak ten dołączony do wzmacniacza. W odtwarzaczu zastosowano napęd CD Sony, co widać na pierwszy rzut oka na wyświetlaczu odtwarzacza – ma on charakterystyczny ‘kalendarz’ utworów. I tu niespodzianka – urządzenie czyta CD-Text, co może być miłym dodatkiem dla osób, które cenią sobie funkcjonalność odtwarzacza. Sam napęd pracuje bardzo cicho, tylko szuflada ‘kłapie’ w sposób typowy dla tego napędu (np. Musical Fidelity CD3.2 posiada identyczny napęd, i jego szuflada ma identyczne odgłosy pracy). Arcam czyta wszystkie płyty oryginalne i CD-R bezproblemowo, CD-RW nie próbowałem. Wewnątrz odtwarzacza panuje idealny porządek. Całość układu (poza wyświetlaczem) zawarta jest na jednej dużej płytce drukowanej. Zasilanie oparte jest na sporych rozmiarów transformatorze toroidalnym z wieloma uzwojeniami wtórnymi, a poszczególne napięcia są stabilizowane w pobliżu układów, które zasilają. Większość scalaków i niektóre, kondensatory zostały oklejone materiałem tłumiącym wibracje, który jednocześnie uniemożliwia odczyt napisów. Według materiałów firmowych zastosowanym przetwornikiem jest 24 bitowy Wolfson 8741. Elementy bierne są również niezłej jakości. Dodatkowo, podobnie jak we wzmacniaczu, obudowa została zaekranowana w kilku miejscach płytkami aluminiowymi i wytłumiona fragmentami maty bitumicznej.
PŁYTY PROSTO Z JAPONII |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2008, Created by B |