Paradigm Electronics Inc., właściciel marek Paradigm i Anthem, to jedna z większych firm produkujących kolumny głośnikowe. Ulokowana w Toronto, w Kanadzie, należy do ekskluzywnego klubu producentów, którzy wszystkie części składowe – głośniki i obudowy – wykonują samodzielnie w swojej fabryce. Innym źródłem jej siły jest ścisły związek z jednym z największych kompleksów pomiarowych – National Research Council, o którym marzy wielu wytwórców. W każdym razie, Paradigm działa nie jak garażowe firmy, ani nawet jak wiele innych, zamawiających podzespoły u poddostawców, często w Chinach, i jedynie składające je u siebie. Tutaj wszystko, od początku do końca, jest pod kontrolą. Dzięki nowoczesnym maszynom CNC obudowy są składane w idealny sposób i tak też okleinowane. Projekt plastyczny nie jest zaś wynikiem szalonej nocy konstruktora, a skutkiem zastosowanych rozwiązań technologicznych i projektu zawodowych designerów przemysłowych. To wszystko są zalety. Z drugiej strony, tak duża skala przedsięwzięcia sprawia, że kolumny Paradigma, przynajmniej te tańsze, nie wyglądają tak „rasowo” jak klasyczne audiofilskie marki. Nie chciałbym, żeby zabrzmiało to jak zarzut, ale stawiając obok siebie chociażby Titana Monitor v.5 i np. DLS R50 od razu zobaczymy o co mi chodzi. Jakby nie było, Paradigm wielką firmą jest. Stąd szeroki i głęboki katalog, w którym obok wysmakowanych konstrukcji z serii Reference, takich jak np. testowany niegdyś model Reference Signature S4, znajdziemy też znacznie bardziej przystępne cenowo serie, np. Monitor, w wśród nich kolumienki Titan Monitor v.5. Jak wskazuje dopisek v.5 przy nazwie, to już piąta inkarnacja tej serii. ODSŁUCH Kolumny Paradigma robią duże wrażenie swoimi rozmiarami, jednak pierwszoplanową rolę w ich organoleptycznym odbiorze pełni duży, mlecznobiały głośnik nisko-średniotonowy. I myślę, że to właśnie on „ustawia” dźwięk v.5. A ten jest niezwykle „bezpieczny”. To chyba najlepsze określenie. Nowe Paradigmy można polecać wszędzie tam, gdzie nie jesteśmy pewni, jakim wzmacniaczem dysponujemy, w jakim pomieszczeniu będą grały itp. To właściwie nie jest dźwięk, który mnie osobiście najbardziej odpowiada, ale raz, że moje preferencje nie są preferencjami Czytelników, a dwa, że kombinacja cech pozwala na zagranie wszystkich płyt z naszej kolekcji, bez silenia się na audiofilskie fochy. Duże rozmiary sugerują duży bas. W tym przypadku to jedynie połowiczna prawda. Rzeczywiście, niskie rejestry z Toccaty i Fugi D-dur J.S. Bacha z płyty KEF Ultimate Resolution Demonstration Disc (Octavia Records Inc., SACD/CD) robiły wrażenie swoją masą, podobnie jak uderzenia stopy z płyty 10,000 Days grupy Tool (Sony BMG Music Enterteinment, 681991, CCD). Te ostatnie miały „fizyczny” wymiar w postaci mocnego pchnięcia i głębi. Tak naprawdę, tak mi się przynajmniej wydaje, duży głośnik niskotonowy i spora obudowa, zostały wykorzystane nie do rozciągnięcia pasma, a przynajmniej nie przede wszystkim, a raczej do uzyskania możliwie dużego zapasu mocy, utworzenia swego rodzaju bufora między cichymi a mocnymi impulsami. Na przykład, bardzo przyjemnie grające Triangle Stella Es są znacząco mniejsze i wcale tak bardzo niżej nie schodzą, a jednak mają wyraźnie płytszy oddech, stąd nawet w połowie nie potrafią pokazać dynamiki w równie nieskrępowany sposób. To samo dotyczy zresztą kolumn AudioWave 141 SE. Mające dość wysoką skuteczność Paradigmy potrafią dzięki kombinacji tych dwóch cech zagrać znacznie głośniej. Z podkręcaniem gałki jednak raczej bym się wstrzymał, bo przy przy głośnej muzyce wyższa średnica, a przed wszystkim góra pasma – mimo że bynajmniej nie skompresowane – mogą zagrać nieco mocniej, co zburzy wyraźnie budowany, modelowany dźwięk Monitorów. Wspomniałem o górze – nie jest ona tak dokładna i dynamiczna jak w Trianglach, ani tak rozdzielcza (o rozdzielczości zresztą za chwilę), jak w AudioWave, ma jednak naprawdę świetną barwę i potrafi przekazać sporo temperatury gry, towarzyszących jej emocji. Ponieważ nie jest to dokładne wniknięcie w tkankę nagrania, z jednej strony nie ma mowy o jakimś bogactwie detali czy harmonicznych. Z drugiej strony wszystkie płyty, byle nie za mocno grane, zabrzmią w co najmniej fajny sposób. Kolumny grają raczej dźwiękiem podstawowym, ładnym, nieco okrągłym, przestrzeń między nimi pozostawiając niedopowiedzianą. Puściłem więc płytę Bawlers z albumu Orphans Toma Waitsa (Anti-, 6677-2P, 3 x promo-CCD), a zaraz potem abacab Genesis z nowej reedycji (Charisma Records/EMI, 385183, SACD/CCD+DVD) i obydwie zabrzmiały przyjemnie, gładko, bez krzykliwej średnicy. Ta ostatnia jest wyraźnie uspokajana, szczególnie jeśli kolumny ustawimy pod kątem (tak duży głośnik nisko-średniotonowy ma w wyższej części pasma wyraźnie kierunkowe promieniowanie). Szczególnie dobre wrażenie zrobiła płyta Genesis. To z tymi kolumnami można było docenić nowy miks, w którym głos Collinsa został podany mocniej i pełniej. Na dokładniejszych kolumnach to słychać, jednak w dobrym odbiorze przeszkadza krzykliwa górna średnica. Z Paradigmami głos był bliski, pełny i choć słychać było, że coś z nim jest nie tak, nie do końca było wiadomo co. Wyraźny zapas dynamiki oraz spore rozmiary głośników pozwoliły też pokazać duży wolumen instrumentów. Kiedy w utworze I’m an Old Cowhand z płyty Way Out West Sonny’ego Rollinsa (Contemporary Records/Victor Enterteinment, VICJ-60088, XRCD) gra w jednym kanale perkusja, na przykład z Triangle’ów była mała, ściśnięta, bez poczucia, że ostatecznie słuchamy dużych bębnów. Monitory dokładnie odwrotnie – dźwięk miał duży rozmiar, rysunek był podawany z rozmachem i wypełniany. To samo było przy płycie Homescape Nguyęn Lę Duos (ACT 9444-2, CD), gdzie elektronika połączona jest z żywym graniem, a gdzie Paradigmy pokazały dużą przestrzeń, rozległą i wypełnioną, na której instrumenty nie sprawiały wrażenia wysuszonych artefaktów, a były żywe. Scena jest w ogóle duża, wyjątkowo głęboka i szeroka. Nie ma się co jednak spodziewać dokładnego rysunku instrumentów, trójwymiarowości poszczególnych źródeł dźwięku. Jedną z cech Paradigmów jest bowiem dość przeciętna rozdzielczość. To, co osiągają, realizują, tworząc głębokie, ładne barwy. Dźwięk jest jednak po bezpiecznej, nieco zaokrąglonej stronie neutralności. Zmiany między poszczególnymi rejestracjami z płyty Waitsa widniały jak na dłoni, jednak ich charakter, różnice, wcale nie były tak jednoznaczne. Wszystko brzmiało po prostu przyjemnie. To samo było przy płycie Stockfish Records Closer To The Music (Stockfish, SFR 357.4006.2, SACD/CD), gdzie poszczególne nagrania, choć pochodzące z różnych płyt, zostały zunifikowane i uśrednione. To tutaj też się okazało, że ostatecznie Monitory nie schodzą bardzo głęboko, bo potężny bas tej płyty był raczej dość zwyczajny. To samo przy płycie Justyny Steczkowskiej Daj mi chwilę (SOS Music/Jazzboy Records/EMI, 500060, CCD), gdzie bas jest po prostu za mocny, często rozlany. Płyta grała mocno, ale nie oddawała niskiego basu. I tyle. Kolumny grają bezpiecznie, słychać, że taki balans tonalny, miks cech, został dobrany z pełną świadomością. Materiał membrany dużego głośnika ma konkretne cechy brzmienia, nieco okrągły atak i ciepło i tak też został zaaplikowany. Paradigm to potężna firma, z genialnym działem badawczym i jeśli coś robi, to robi to z rozmysłem. I z takim samym rozmysłem trzeba słuchać tych Monitorów, wybierając między tym, co dostajemy, a tym, czego potrzebujemy. BUDOWA Należące do serii Monitor kolumny Titan v.5 kanadyjskiej firmy Paradigm to wyjątkowo duże monitory podstawkowe o dwudrożnej budowie, wentylowane bas-refleksem. Już na pierwszy rzut oka uwagę przykuwa mlecznobiała membrana dużego głośnika nisko-średniotonowego. Bierze ona swój kolor od naturalnego zabarwienia polimeru, z którego została wykonana. Rozwiązanie nazwano M-ICP – Minimum-Mass Injection-Molded Co-Polymer. Jednak sama membrana nie wydaje się aż tak swoista plastycznie, jak membrana wraz z białym, gumowym resorem. Wprawdzie jedną z przyczyn takiej aranżacji mogły być wrażenia estetyczne, jednak, jak się o tym czasem wspomina, biała guma ma lepsze własności mechaniczne niż czarna. Nie wiem, czy to prawda, ale na wszelki wypadek zaznaczam. Najciekawsze okazuje się jednak to, że kosz głośnika, wykonany z polimeru wzmacnianego włóknem szklanym, jest jednocześnie elementem wystroju frontu, do którego przykręca się głośnik wysokotonowy. Od spodu przedłużeniem jest zaś drugi fragment, z wylotem bas refleksu. Pozwala to znacząco zminimalizować koszty, usztywnić obudowę i jednocześnie stworzyć spójny, spokojny projekt plastyczny. Powiedzmy jeszcze, że kosz jest tak wyprofilowany, że jego żebra mają minimalną grubość i nie przeszkadzają w przepływie powietrza od tylnej ścianki. I jeszcze jedno – nakładka przeciwpyłowa, wykonana z tego samego materiału, co membrana (ale jest to osobny element, nie jak w Dynaudio część membrany) i najwyraźniej pełni także funkcję korektora fazy.
|
||||||||||||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B |