Miejsce: Berlin, Messe Berlin Czas: 31 sierpnia - 5 września 2007 Organizator: GFU - German Association for Entertainment and Communications Powiem od razu, żeby wybrzmiało to wyraźnie i bez przeszkód: to była słaba wystawa. Wciąż ogromna, najważniejsza w Europie, a jednak niezależnie od tego, co i kto będzie Państwu mówił o jej przebiegu, proszę wziąć pod uwagę i ten głos. Problem wystawy tej rangi, jak IFA polega oczywiście na przepustowości – ilości odwiedzających – elemencie ludycznym – imprezach, pokazach itp. – ale także na atrakcyjności głównej oferty, a więc technologii. W historii tej imprezy miało miejsce wiele przełomowych wydarzeń, wspomnijmy chociażby o odczycie samego Alberta Einsteina czy „uruchomieniu” przez kanclerza Niemiec telewizji kolorowej w tym kraju i wiele, wiele innych. I tak przez cały okres działalności, aż od roku 1924, kiedy Funkausstellung po raz pierwszy weszło do słownika techniki. Od kilku lat motywem przewodnim jest wizja – najpierw związana z kinem domowym, a więc także z dźwiękiem, a od jakiegoś czasu z obrazem High Definition. I właśnie ten ostatni kierunek, wydający się być kolejną kurą znoszącą złote jajka, natchnął najwyraźniej decydentów do zmiany uświęconego osiemdziesięciopięcioletnią historią tradycję organizowania IFY co dwa lata. Wprawdzie zdarzyło się w tym czasie kilka przerw (wojna), przesunięć itp. jednak zawsze były to wypadki przy pracy, zmiany wymuszone przez sytuację zewnętrzną. W zeszłym roku po raz pierwszy z rozmysłem zorganizowano jednak wystawę bez przerwy, w roku po „regularnej” wystawie, stwierdzając, że tak już teraz będzie. I – przynajmniej na razie – nie wygląda to dobrze. Imprezy w tym roku były rzadkie, nudne i bez większego znaczenia, brakowało pomysłów, właściwie nikt nie walczył o klienta. No bo, jak pokazywać wszystkim, że jedna plazma jest lepsza od drugiej? W warunkach wystawowych różnice są pomijalne. Być może zabrakło pomysłu na to, jak przedstawić wyższość HD-DVD nad Blu-Rayem czy odwrotnie, a może ludzi niespecjalnie to interesuje, bo po prostu nie chcą dwóch formatów? Nie mam pewności, ale można powiedzieć, że to jest jakieś przesilenie. Najważniejszym trendem, obok HD, była bowiem zmiana nastawienia wystawców – znacznie więcej miejsca, czasu i energii poświęcono bowiem dealerom i dystrybutorom niż zwiedzającym. Na czym zasadzam tę tezę? Oto większość hal została wydzielona właśnie na potrzeby spotkań biznesowych. Często lepsza wystawa była „za” ścianą niż przed. Ponieważ przepustka prasowa działała w większości miejscach jak platynowa karta kredytowa w drogiej restauracji, więc byłem, rozmawiałem, oglądałem. Jaka jest tego przyczyna? Być może uznano, że zwykły klient i tak nie jest w stanie zdecydować, co ma kupić i należy przekonać co do tego sprzedawcę, czyli ostatnie pośrednie ogniwo między wynalazcą i kupującym. I to chyba ma sens, bo różnica między dwoma formatami HD jest tak naprawdę iluzoryczna – zarówno ich pojemność, interaktywność itp. są na tyle duże i zaawansowane, że nawet jeśli któraś ze stron ogłasza, że powiększyła to czy tamto, to nie ma to jakiegoś przełomowego znaczenia, ponieważ i tak dwugodzinny film z dodatkami i najlepszym możliwym dźwiękiem zostanie odtworzony z obydwu dysków. Dla normalnego klienta nie będzie to więc miało większego znaczenia, bo i nie powinno – ma po prostu dostać to, czego chce, czyli obraz HD i niekompresowany, wielokanałowy dźwięk (o czym jeszcze za chwilę). A to dają mu i HD-DVD, i Blu-Ray. I dlatego, być może, o sukcesie jednego czy drugiego formatu zadecyduje rynek graczy – ostatecznie Blu-Ray supportowany jest przez PlayStation 3 i Sony, a HD-DVD przez X-Boxa360 i Microsoft. A być może obydwa upadną, a filmy będziemy ściągali z netu. Więcej ciekawostek w mojej relacji w „Audio”. Tam też znajdą Państwo więcej zdjęć poświęconych urządzeniom wideo. Nie mogę się jednak powstrzymać, aby nie zacytować dłuższego passusu, który napisałem do druku, a nie chcę go zmieniać i pisać na nowo, bo wydaje mi się, że dobrze oddaje to, co mnie urzekło:
„Absolutnie niespodziewanie, chyba nie tylko dla mnie, najważniejszym wydarzeniem w tym roku była prezentacja zorganizowana przez Motor Presse Stuttgart GmbH & Co. KG, wydawcę m.in. tytułów „Audio” (niemieckiego) oraz „Stereoplay” (łączny nakład to ok. 85 000 egz./mies.). Firma ta co roku organizuje pokazy, mające na celu popularyzację naszego hobby w jak najszerszym kręgu. Genialny pomysł i jedyna możliwość na wyjście z getta i pokazanie ludziom, że jest coś więcej niż komórka w roli domowego centrum audio. Imprezy mają miejsce co roku i co roku przyciągają ogromne ilości chętnych. Żeby możliwie zbliżyć akustykę do klasycznego pomieszczenia i oddzielić się od zewnętrznych hałasów, na środku dużej hali budowane jest co roku średniej wielkości pomieszczenie, ze ścianami, sufitem, podłogą itp., do którego wchodzi jakieś sto osób jednocześnie. Pokazy prowadzone są co godzinę. Każdy, kto choć raz widział kolejkę karnie czekającą na otwarcie drzwi, kiedy wcale nie jest pewne, czy tym razem uda się wejść, ten przyklaśnie temu pomysłowi. Tytuły odpowiedzialne za jej przygotowanie są różnie oceniane, najgorzej w Niemczech, jednak w tym konkretnym przypadku uprzedzenia na bok, a czapki z głów. Staram się uczestniczyć w imprezach co roku, mogę więc spokojnie powiedzieć, że same pokazy są przygotowane lepiej lub gorzej, jednak wszystkie trzymają wysoki poziom. Ich tematyka jest różna i raz chodzi o najdroższy system na świecie, drugim razem o ukazanie różnic między dźwiękiem stereo i wielokanałowym, zaś w tym roku postawiono na najbardziej klasyczne z klasycznych porównań, przeprowadzanych szeroko w latach 60. na brytyjskich wystawach, a mianowicie na porównanie dźwięku na żywo z dźwiękiem nagranym. Można to przeprowadzić na kilka sposobów, a redaktorzy „Audio” i „Stereoplaya” wybrali chyba najlepszy. Oto bowiem przed słuchaczami stanął kwintet złożony z instrumentów akustycznych. Patrząc od lewej: I skrzypce, II skrzypce, fortepian, saksofon tenorowy i kontrabas. Przed nimi ustawiono zaś mikrofony – po jednym małomembranowym Shoepsa na skrzypce i saksofon, dwa stereo na fortepian, jeden wielkomembranowy Neumann U87A na kontrabas i dodatkowe dwa stereo zbierające całość z pewnej odległości. Kwintet zagrał kilka kawałków, naprawdę nieźle, z wyczuciem, bez dominacji fortepianu czy saksofonu, a występ był rejestrowany na twardy dysk w umieszczonym w osobnym pomieszczeniu przenośnym studiu. Nagranie dokonywane było przez jednego z najlepszych realizatorów Niemieckiego Radia. Po kilku utworach muzycy zeszli z zaimprowizowanej sceny i odtworzony został zarejestrowany dźwięk. Po odsłuchaniu całego materiału obecni na sali głosowali za jednym lub drugim wykonaniem. Wynik brzmiał... Ale to za chwilę. Najpierw powiedzmy krótko o sprzęcie zaangażowanym w ten projekt. W tej części, jak mówiliśmy, źródłem dźwięku był twardy dysk profesjonalnego rekordera. Jako przetwornik i przedwzmacniacz pracował referencyjny procesor surround Marka Levinsona No 40 HD Media Console, który napędzał amplifikację Krella – genialne, dwupudełkowe monobloki Evolution One, pracujące w sekcji niskotonowej oraz stereofoniczny EVO 402, napędzające górę. Oto bowiem użyte w pokazie kolumny to przepiękne, ogromne kolumny tubowe JBL Project Everest DD66000, będące monumentem przygotowanym na 60-lecie firmy. Te trójdrożne kolumny, z dwoma głośnikami niskotonowymi o średnicy 380 mm każdy, mogą wytrzymać 500 watów i charakteryzują się skutecznością na poziomie 98 dB (1 W/1 m). I kosztują w Japonii, gdzie są otoczone swoistym kultem, 6 300 000 Jenów, a w Europie 200 000 złotych... W każdym razie, w pomieszczeniu było ich pięć, ponieważ w drugiej części odsłuchów odsłuchiwany był system wielokanałowy.
Dobrze – teraz mogę więc powiedzieć, że jednogłośnie zagłosowaliśmy za dźwiękiem na żywo. Bez dwóch zdań nagranie było raczej re-kreacją, ponownym spojrzeniem na wykonanie, a nie dokumentem *senso stricto**. Co ciekawe, o tym, że nagranie było znacząco gorsze, pewien byłem tylko przez pierwsze kilka minut. Im dłużej słuchaliśmy kolejnych elementów systemu, formatów, tym bardziej nagrany dźwięk mnie wciągał. W ten sposób można było bowiem doświadczyć czegoś, o czym pisałem kiedyś przy teście – o ile mnie pamięć nie myli – odtwarzacza Accuphase DP-800/DC-801 (opis tego urządzenia w porównaniu z poprzednimi produktami tej firmy TUTAJ), a mianowicie o nagraniu jako innym świecie, absolutnie odrębnym od wydarzenia na żywo i rządzącym się swoimi prawami. Opisany system ładnie to wykazał, ponieważ grał naprawdę znakomicie, zupełnie nie jak na wystawie. Dynamika, bogactwo tekstur było naprawdę wybitne. Jestem pod ogromnym wrażeniem kolumn. Nie są bez wad – o czym za chwilę – ale są fenomenalne. Najważniejszą różnicą był sposób podawania instrumentów w przestrzeni oraz sama przestrzeń. Byliśmy w idealnej sytuacji, ponieważ zarówno nagranie, jak i odtworzenie odbywały się w tym samym otoczeniu akustycznym. I chyba niemożność dokładnego odwzorowania realnej przestrzeni, w skład której wchodzi także „powietrze” słyszalne między instrumentami, powodują, że nagranie jest jedynie wizją realizatora – lepszą lub gorszą, ale zawsze zbiorem decyzji i wyborów. Tegoroczna wystawa odbyła się w tradycyjnym czasie i przypadła w zwyczajowym miejscu dwutaktu. Wszystko wskazuje jednak na jakieś przesilenie. Świadczy o tym drastycznie zmniejszona powierzchnia – 104 000 m² w stosunku do 160 000 m² z zeszłego roku i mała aktywność wystawców. IFA, żeby przetrwać w obecnym kształcie musi przyciągać WSZYSTKICH – zarówno od strony producentów, jak i zwiedzających. Nie da się tego zrobić, dyktując tak wysokie ceny za wynajęcie powierzchni. Może jednak w głębszym planie nie jest to nawet problem wprost pieniędzy, a raczej nastawienia: wystawcy muszą widzieć w tym sens i cel. I na koniec, chociaż chodzi tutaj przede wszystkim o to, widz musi mieć zapewnioną rozrywkę, tj. ekscytujące, ciekawe pokazy, prezentacje i wystrzałowe produkty. Jeśli go nie będzie, to po prostu impreza zacznie się kurczyć i nawet jeśli nie dojdzie do implozji, stanie się kolejną lokalną imprezką. To wielkie wyzwanie. Ponieważ jednak nie widząc żadnych sygnałów, aby coś miało się zmienić, w przyszłym roku, w oczekiwaniu na poprawę, wybiorę raczej genialnie się rozwijającą wystawę TOP Audio&Video Show w Mediolanie, poświęconą jedynie audio, a która ma miejsce tydzień po IFI-e. I postaram się przywieźć stamtąd możliwie najwięcej newsów, nowych idei i zdjęć. Super ciekawe porównania obejmowały konsolę gier Playstation 3 we roli źródła Blu-Ray. Na wszystkich stanowiskach można było... a właściwie nie można było wykazać jakiejkolwiek różnicy między stacjonarnym odtwarzaczem BR, a PS3. Niemieckie czasopismo TV Spielfilm lansuje swoją nagrodę Plus X Award, promującą przede wszystkim design, jednak w połączeniu z wysoką jakością dźwięku. Pomimo designerskiego podłoża, Plus X Award, honoruje także całkowicie audiofilskie urządzenia, w tym zaskakująco aktualne – gramofon LP12 Sondek w nowej wersji oraz system stereofoniczny Majik, a także kino w jednym pudełku Classic Movie. LG przygotowało bardzo ciekawe porównanie Blu-raya i HD-DVD, wykorzystując swój Multi Blue Player, urządzenie, które odtworzy niemal wszystkie typy płyt, oprócz... CD. Okazuje się, że aby zmniejszyć koszty, nie montuje się soczewki do tego standardu, choć jest na nie w głowicy miejsce. Uuu – przepięknie tam było – od razu dało się poznać, że Harman International zatrudnił do projektu i wystroju hali doświadczonych, zdolnych projektantów przemysłowych. Widać wyraźnie, że część biznesowa ulokowana została tak jak w zeszłym roku, tj. na podwieszanej konstrukcji. Dzięki temu dla zwiedzających pozostało dużo miejsca. JBL to potentat w dziedzinie car audio, czego nie omieszkał zaprezentować. Potężny wzmacniacz i głośniury. I tylko ten wyświetlacz na klapie samochodu... Najwyraźniej to kino samochodowe dla dostawców. JBL zaprezentował także zupełną nowość, zaawansowaną technologicznie serię głośników ES Series. Głośniki niskośredniotonowe wykonano z opatentowanego przez firmę materiału o nazwie PolyPlas – warstwy z włókien celulozy z napyloną warstwą polimerową. W serii ES JBL-a najciekawsze są jednak głośniki wysokotonowe, a są dwa – klasyczna kopułka z tytanu i ultrawysokotonowa tuba poszerzająca pasmo przenoszenia do 40 kHz. A to jedna z ciekawszych prezentacji, ale nie ze względu na jakość dźwięku – ten ze względu na użyty wzmacniacz był przeciętny – a na możliwość dokładnego przyjrzenia się unikalnemu projektowi JBL-a, kolumnom Project Everest DD66000. DD66000 to kolumny tubowe, z przepiękną obudową. Na górze pracuje ultrawysokotonowy głośnik 045Be-1 z berylową membraną o średnicy 25 mm i 50-milimetrowymi magnesami z neodymu, dzięki czemu pasmo przenoszenia nie kończy się nawet przy 50 kHz. Kolejny głośnik, także z tubą (476Be) też posiada membranę berylową, jednak o średnicy 100 mm. Dwa głośniki niskotonowe mają średnicę 380 mm każdy. Piękne, naprawdę piękne! I tylko ta cena: 200 000 zł... JBL to nie tylko nowości, ale także mocne zakorzenienie w tradycji. Stąd właśnie pojawiła się jubileuszowa wersja pięciodrożnych kolumn TL 260. Pasmo przenoszenia – 32 Hz – 40 kHz, skuteczność – 92 dB, impedancja – 8 omów. Mark Levinson, po konsolidacji w ramach grupy Harman Specialty Group, m.in. po wygaszeniu produkcji urządzeń Proceed, zdaje się łapać drugi oddech. Na zdjęciu pięknie wykonany monoblok – nowy referencyjny wzmacniacz, mający zastąpić legendarne No. 33, tym razem o numerze 53. Moc – 500 W/8 omów, cena, około 20 000 USD. Tak wygląda najnowszy, rozczłonkowany odtwarzacz Levinsona No 390. Uwagę zwraca np. modyfikowany, genialny napęd, ale i zasilacz budzi podziw zaawansowaniem i wielkością. Revel, znana za Oceanem marka głośników jakoś w Polsce jeszcze nie wystartowała. Ale chyba się tym nie martwi i co roku można w Berlinie obejrzeć nowe modele. Tym razem była to świetnie wyglądająca linia Ultima Voice2. Revele z serii Ultima Voice2 oferują szerokie możliwości wpływania na dźwięk. W modelu centralnym możemy regulować poziom wysokich tonów – cztery pozycje lub ustawić sposób promieniowania dźwięku w zależności od miejsca zamocowania głośnika – nad ekranem, pod nim itp. To cicha walka, ale wydaje się, że jedną z najważniejszych broni Sony w walce o klienta dla Blu-Raya jest PlayStation3. Odpowiedzią na nią jest XBox360 Microsofta wyposażony w opcjonalny napęd HD-DVD. Toshiba to jeden z największych koncernów popierających HD-DVD. Stąd obecność na stoisku najnowszego „dziecka”, nagrywarki HD RD-A300, wyposażonej w duży twardy dysk. A to jedna z najciekawszych rzeczy, jaką widziałem na wystawie: głowica SF-AD11 do odczytu HD DVD produkowana przez... Sanyo. Okazuje się, że firma ta jest źródłem 90 % głowic CD, DVD i niemal wszystkich HD DVD na świecie. Małymi literkami pod podpisem zareklamowano hasło medium: „The Look And Sound Of Perfect”. Brzmi znajomo, prawda? A to odprysk świata telefonów komórkowych. Firma Hitachi zaprezentowała świetnie oddający kolory, cienki jak włos ludzki wyświetlacz LCD o bardzo szerokim kącie patrzenia, uzyskanym dzięki technologii IPS – In Plane Switching. To również Hitachi, tym razem z ekranem... trójwymiarowym. Efekt uzyskano dzięki umieszczeniu za sobą dwóch identycznych matryc LCD i „inteligentnym” sterowaniu sygnałem. Efekt był rzeczywiście bardzo dobry – głębia była wyjątkowo dobra, chociaż przy dłuższym patrzeniu coraz wyraźniej widziało się przede wszystkim dwa plany – z przodu i w głębi obrazu. Pomysł jednak fajny, Prezentowany ekran miał jasność 200 cd/m² (a więc nie był zbyt jasny) i rozdzielczość 800 x 480 pikseli. Grundig oczywiście prezentował plazmy i LCD, jednak obok nich znalazło się duże stanowisko z dwoma kulami umieszczonymi obok fotela. Jak się okazuje, kule stanowią część projektu Audiorama. Tak nazwane zostały kolumny w kształcie kuli oferowane przez tę firmę w latach 70’, przygotowane teraz na nowo, w setne urodziny założyciela, Maxa Grundiga. Kulisty kształt ma służyć nie tylko estetyce, ale także akustyce – głośniki promieniują dookólnie. Panasonic to jeden z największych graczy na rynku elektroniki konsumenckiej. Potwierdza to mocno promowanym odtwarzaczem Blu-Ray DMP-BD10A, który potrafi zdekodować ścieżkę dźwiękową Dolby True-HD oraz DTS-HD. A to jeden z nielicznych Rycerzy, którzy się zawieruszyli jakimś sposobem i wystawili się na IFI-e – przemiły Salvatore Filipelli z firmy HiDiamond, prezentujący maleństwa – dookólne kolumienki Colibri, jak widać, w dwóch wielkościach i kilkudziesięciu rodzajach wykończenia. Na stoisku obok też Włosi, z firmy Stat Audio, prezentujący gamę pięknie wykonanych, sensownie wycenionych przewodów produkowanych w całości we Włoszech (włącznie z przewodami). Ceny – od 120 euro. Pioneer promował dwie strony medalu – kino i stereo. Po stronie kina najważniejsze, obok nowych plazm, były systemy oparte o odtwarzacz Blu-Ray BDP-LX70A i amplituner VSX-LX70. Najważniejszą informacją było jednak to, że urządzenia połączone są kablem HDMI w wersji 1.3, którym można przesłać sygnał DTS-HD Master Audio. Wspomniany amplituner jest jednym z pierwszych, który potrafi go zdekodować! Marantz promuje nową topową serię o nazwie Legend Series. Na zdjęciu wnętrze potężnego monobloku MA-9s2, całe w miedzi. Piękności! 117. Berlin był kolejnym miejscem, gdzie bratnia dla Marantza firma Denon pokazała swoje topowe urządzenia, m.in dziesięciokanałową końcówkę mocy POA-A1HD (7000 euro). A to jedna z najciekawszych niemieckich firm produkujących głośniki, wciąż u nas niedoceniany Elac. Nowe głośniki z serii 240, jak te na zdjęciu – BS 243, bazują na niezwykle ciekawych przetwornikach: na górze mamy bowiem głośnik AIR Motion, bazujący na pomyśle dr. Heila, zaś na dole, po raz pierwszy, Crystal Membrane. To sztywny element z aluminium w połączeniem z solenoidem, jednak nie o gładkiej powierzchni, a zaginanej w sposób przypominający fakturę kryształu. Model FS 249 Elaca, pomimo zaawansowanej technologii i znakomitego wykonania, kosztują zaledwie 2000 euro. Czy wiecie państwo, z jakich głośników korzystał sir George Martin przy miksowaniu płyty Love The Beatles? Nie? – Proszę bardzo: z kolumn ADAM Studio S3A. Podstawą tych konstrukcji jest wersja głośnika AIR Motion dr. Heila (jak w Elacu, tylko tutaj w wersji by ADAM), tutaj o nazwie ART – Advanced Ribbon Technology, oraz głośniki nisko-średniotonowe Etona. Te same patenty znajdziemy w domowej linii ADAM-a, np. w ukazanych na zdjęciu serii Sensor, modelach Gamma (najmniejsze) Beta (średnie) oraz Alpha (największe). W największych konstrukcjach, modelu Alpha, ADAM stosuje ciekawe rozwiązanie – niewielki głośnik wysokotonowy orz dwa średnio-wysokotnowe, w układzie przypominającym d’Apollito. Wszystkie głośniki to oczywiście ART. Niektóre firmy wydają się zagubione i zdezorientowane w obliczu powrotu i mocnego uderzenia stereo. TEAC-owi czy Onkyo wydaje się, że znaczy to po prostu powrót starego. A tak nie jest. Stąd przywracanie do życia magnetofonu kasetowego – na zdjęciu Onkyo TA-RW255 – jest co najmniej anachronizmem, a można nawet powiedzieć, że brakiem zrozumienia. W przypadku Onkyo dezorientacja nieco dziwi, ponieważ firma ma przecież w ofercie nowy system stereo, oparty o odtwarzacz CD C-1VL i wzmacniacz A-1VL. Mniam – cudo od Audio-Techniki, przepięknie wykończone drewnem słuchawki ATH-W1000. A przypomnijmy, że AT w tym roku obchodzi jubileusz 45-lecia. A to kolejna niespodzianka – nowy system stereo Yamahy. Drewniane boki, front stylizowany na lata 70., a obok kolumny Soavo-2. Widać, że firma ma plan... Wzmacniacz A-S 2000 ma mieć zbalansowaną budowę, moc 2 x 160 W i kosztować 1549 euro. Odtwarzacz CD-S 2000 ma mieć zbalansowane wyjścia, odlewaną tackę szuflady, zbudowany samodzielnie napęd i ma kosztować 1299 euro. SACD – brak. A to ekstravaganza od Studera. Firma chyba się nieco pogubiła i całkowicie odeszła od studyjnych korzeni, jednak takie „krowie” kolumny, model Re:sound S brilliant, sterowane cyfrową zwrotnicą, mogą się chyba wpasować dom na polskim ranczu. Znany z produkcji kolumn głośnikowych niemiecki Magnat przygotował dwa ciekawe produkty – na zdjęciu jeden z nich, oparty o lampy EL34 Electro-Harmonics wzmacniacz RV 1. 2 x 35 W, pasmo przenoszenia: 5 Hz – 70 kHz, wbudowany preamp gramofonowy, cena – 2000 euro. A to druga nowość Magnata – all-in-one – odtwarzacz SACD ze wzmacniaczem i modułem tunera. Magnat jest także dystrybutorem ciekawych doków dla i.Poda firmy Bernstein. Na zdjęciu model ITR10, z lampami w sekcji przedwzmacniacza. Dostępna jest bogata gama wykończeń – lakierów i drewnianych oklein. Pioneer w zeszłym roku wprowadził do sprzedaży trzy nowe urządzenia stereofoniczne – jeden odtwarzacz SACD i dwa wzmacniacze. W tym roku dołączyły do nich dwa tunery i jeden odtwarzacz. Pokazy prowadzone były przy wykorzystaniu świetnych kolumn S-3EX, w których najważniejszy jest współosiowy system z kopułką berylową umieszczoną w centrum głośnika średniotonowego. Nieprzypadkowo przypomina on układ Uni-Q, ponieważ jego twórca, założyciel firmy TAD (kupionej zresztą przez Pioneera), pracował przy opracowywaniu w KEF-ie Uni-Q. A to przygotowania do pokazu niemieckiego „Audio” i „Stereoplaya”. Tak wyglądała kolejka na pokazy pół godziny przed czasem. To jej końcówka, początek owijał się wokół pomieszczenia. Kwintet w akcji. Amplifikacja basu należała do monobloków Krella Evolution One. Krelle napędzały ogromne kolumny tubowe JBL Project Everest DD66000. Źródło analogowe – potężny gramofon Clearaudio Statement. Jako przedwzmacniacz gramofonowy pracował preamp Accuphase’a C-2810. Główne omikrofonowanie, w klasycznym układzie, stanowiły mikrofony Shoepsa umieszczone dość wysoko nad wykonawcami. Kontrabas otrzymał własny mikrofon, tym razem wielkomembranowego Neumanna U 67A. System użyty do pokazów w pełnej krasie. Tyle tu urządzeń, ponieważ pokazy obejmowały różne systemy, formaty itp. |
||
© Copyright HIGH Fidelity 2006, Created by SLK Studio |