Testowane w numerze 38. „HIGH Fidelity OnLine” kolumny F28 firmy Celestion (test – TUTAJ) wywołały wśród Państwa spore poruszenie. W ich sprawie napłynęło sporo maili, zarówno z bezpośrednim zapytaniem o „kompatybilność” z posiadanymi systemami, jak i z myślą o późniejszych zmianach, stawiając je w centrum systemu i dopiero pod ich kątem prosząc o dobór elektroniki. To mówi wiele zarówno o marce, jak i oczekiwaniach Czytelników (w domyśle – konsumentów). Po pierwsze potwierdza, że jest to firma z żywotną tradycją, atrakcyjna dla kupujących. Po drugie, stawia ją najwyraźniej w kontrze do wszechobecnych chińskich marek, jedynie sygnowanych przez europejskie lub amerykańskie brandy. A to jest sprawa poważniejsza, bo przecież operujemy w rejonach cenowych, tradycyjnie zarezerwowanych dla produktów z Dalekiego Wschodu. To jednak nie koniec: jeśliby się bliżej temu przyjrzeć, Celestiona można by, mimo wszystko, uznać za najbardziej chiński z nich wszystkich: toż będący właścicielem marki koncern GP Acoustics ma siedzibę w Hongkongu, a wszystkie kolumny, każdy ich element jest budowany w fabrykach należących do koncernu, a które znajdują się nie gdzie indziej a w Kraju Środka. Jest jednak pewna istotna, można powiedzieć, że fundamentalna różnica: wszystkie kolumny tej firmy są od początku do końca, od pierwszej linii na papierze, po ostateczne odsłuchy kontrolne w firmowym show-roomie, projektowane w angielskim, leżącym w Maidstone, centrum badawczym, dzielonym zresztą z firmą KEF. Testowany w tym miesiącu model F38 nie wziął się znikąd. Oto po teście F28, znakomitych, niezwykle wiarygodnych w przekazie kolumn, które jednak nie miały zbyt rozbudowanego niższego basu, pojawiło się sporo pytań dotyczących większego brata tamtego modelu, z większym głośnikiem niskotonowym, który – przynajmniej na papierze – oferuje znacznie niżej schodzący bas. Rozumowanie jest na pierwszy rzut oka logiczne: skoro mniejszy model grał tak świetnie, to większy, z większym głośnikiem na dole, powinien robić wszystko to co poprzedni, ale lepiej. Powiedzmy od razu, że – przynajmniej z logicznego punktu widzenia – to niekoniecznie musi być prawda. Każda zmiana w układzie pociąga bowiem za sobą zmiany również innych parametrów niż te, które wynikałyby bezpośrednio z zakresu jego działania. Np. zmieniając bas, wpływamy zarówno na średnicę, jak i na górę – nie od dziś wiadomo, że skraje pasm są ze sobą bezpośrednio związane przez harmoniczne, transjenty itp. Magazyn „Hi-Fi +” udowodnił na przykład, że dodanie supertweetera (tj. głośnika przenoszącego dźwięk powyżej 20 kHz) do dużych kolumn znacząco wpływa na jakość basu – skraca go, stabilizuje i skupia. Jakby nie było, zamiast stosowanego w F28 woofera o średnicy 165 mm mamy głośnik 203-mm, a zamiast pracującego w zamkniętej komorze głośnika nisko-średniotonowego (ø 165 mm) mamy… taki sam głośnik, ze 165-mm membraną, pracujący jednak tylko w zakresie średnich tonów – materiały firmowe podają, że podział następuje od dołu przy 180 Hz, a od góry przy 3000 Hz. Jest to więc niemal klasyczna kolumna trójdrożna, a poprzednia to była odmiana kolumny dwuipółdrożnej. Piszę „niemal”, ponieważ tak duży głośnik średniotonowy jest raczej rzadko spotykany. Jakby nie było, model jest dość świeży, jednak nie na tyle, by powinno go brakować na oficjalnej stronie Celestiona… Najwyraźniej firma robi swoje, bez fanfar i pohukiwań. Trochę to niemarketingowe, ale zobaczymy. ODSŁUCH Posłuchałem, zobaczyłem, potwierdziłem: a) rzeczywiście, F38 grają mocniejszym, niżej schodzącym, bardziej mięsistym basem oraz b) to nie jest prosty progres w stosunku do F28, stąd c) nie ma w audio czegoś takiego jak łatwe decyzje i zerojedynkowe działania. Jeśli więc ktoś szukał dobrze zrównoważonych, mięsistych kolumn z fajnym basikiem za niewielkie pieniądze, to nie musi się dalej rozglądać – Celestiony spełnią wszystkie jego, nawet jeszcze nie uświadomione, pragnienia. Słychać, że ludzie w Maidstone wiedzą, czym jest muzyka, najwyraźniej sami sporo jej słuchają, a może nawet wykonują. Kolumny mają bowiem pełny, mocny dźwięk, w którym nie ma śladu audiofilskiego pitulenia. Są przy tym ładnie zrównoważone, dzięki czemu nie są jedynie wyrośniętym klonem boom-boxa. Zacząłem od basu, bo o ten zakres padają najczęściej pytania, ale F38, nawet jeślibym wcześniej nic o serii F nie wiedział, same prowokują do zajęcia się tym tematem. W kategoriach absolutnych, w porównaniu z, chociażby, Dobermannami Harpii Acoustics, nie jest to najniższy z możliwych basów, jednak aż po sam przetwarzany spód jest gęsty i mocny, bez momentu, w którym jest wyciszany, jak np. w F28. Świetnie pokazały to nagrania Depeche Mode, a wśród nich fenomenalny Surrender. To głęboko ukryte nagranie, odrzut z jednej z sesji, ukazało się na singlu Only When I Loose Myself (Venusnote, CD BONG 29X, CD), która to płytka towarzyszyła zbiorowi największych przebojów The Singles 86>98. Jestem przekonany, że to jeden z lepszych utworów w karierze zespołu w ogóle i jego głęboka hibernacja jest dla mnie czymś niezrozumiałym. W każdym razie, nagranie to zaczyna się głębokim, pełnym basem. Jak można się było spodziewać, Celestiony momentalnie podjęły rękawicę i uderzyły gęstym, dużym dźwiękiem. Ważniejsze było jednak to, że nie zmuliły średnicy i góry, nie spowodowały, że dźwięk stał się ciężki. Tak, punkt ciężkości zdawał się, w stosunku do F28, nieco obniżyony, jednak to chyba w tych ostatnich był ciut za wysoki. To spore zaskoczenie, jako że mniejsze konstrukcje są wyraźnie precyzyjniejszymi, lepiej zbalansowanymi kolumnami. Ich jedynym brakiem był właśnie niższy bas, który jest tutaj jak się patrzy. Dzięki temu mamy duży rozmach i dynamikę. Ta ostatnia związana jest także ze swobodą, z jaką kolumny grają, jednak wrażenie dużej, zwinnej masy mamy chyba dzięki dobrej reprodukcji dołu. A swoboda pozwoliła świetnie uderzyć tytułowemu utworowi z płyty abacab Genesis (Charisma Records/EMI, 3851832, SACD/CCD+DVD), który wchodzi tak, że jeśli posadzimy kogoś naprzeciwko kolumn i puścimy ją, nawet bez specjalnego rozkręcania potencjometru głośności, to jest szansa, że osoba ta dozna niewielkiego ataku serca. Celestiony obok masy mają też zwinność. To ważne, bo przy niedrogich kolumnach jest tak, że wraz z dodawaniem ciężaru do dźwięku, granie basu nie jest już tak zgrabne. Tutaj nie – to chyba naprawdę niezłe przetworniki. Uderzenie wspomnianego utworu jest bowiem natychmiastowe, mocne i brzmi jak wystrzał. Rozwodzę się nad basem, ale to naprawdę COŚ i trzeba o tym mówić. Druga strona pasma jest również bardzo dobra. Ponieważ dźwięk jest gęsty, nie ma się wrażenia, że góry jest za dużo, chociaż kopułka naprawdę daje po garach i gra mocną, dźwięczną barwą. Nie jest to specjalnie rozdzielczy dźwięk, akcentowane jest raczej uderzenie niż elementy pomiędzy. W pewien sposób zubaża to przekaz, bo nie dostajemy tkanki łącznej, a jedynie swego rodzaju wysepki dźwięku. Może zabrzmiało to złowrogo, jednak tak naprawdę to pochwała. Naprawdę! „Tkanki” nie przetwarzają żadne kolumny poniżej kilku tysięcy złotych. Celestiony nie są więc żadnym wyjątkiem. A owe „wysepki” to znakomicie pokazany, gładki, łączny dźwięk, może bez wibracji powietrza, bez elementów przestrzeni, ale – znowu – żadne kolumny za te pieniądze czegoś takiego nie pokazują, a niemal żadne nie potrafią w tak kulturalny, płynny sposób pokazywać muzyki. Bo do tego zmierzałem: F38 świetnie grają Muzykę. F28 wcale nie są w tej mierze gorsze, to też bardzo dobre kolumny, jednak tam akcent położony jest na czymś, co można nazwać „hi-fi”. Chodzi o precyzyjne kształtowanie ataku, dokładną lokalizację dźwięków itp. F38 nie potrafią, na przykład, tak dokładnie pokazać położenia muzyków z samplera Stockfisch Records Closer To The Music (Stockfisch Records, SFR 357.4006.2, SACD/CD), z jego pełnym dźwiękiem i rozbudowanym basem. Tutaj gitara basowa jest pełniejsza, ładnie kontrolowana, jednak bez tak wyraźnego, klarownego ataku. Pewną zmianą w stosunku do F28 jest też odbiór wyższej średnicy. Podczas odsłuchów miałem wrażenie, że w większym modelu jest ona nieco wycofana. To ciekawe, bo wydawałoby się, że w tej mierze nic w konstrukcji się nie zmieniło – to ten sam tandem średnio-wysokotonowy. Być może jednak, że zmiana pojemności komory, dodatkowe cięcie głośnika od dołu (przypominam, że jest to jest konstrukcja trójdrożna, podczas, kiedy F28 były kolumnami dwóipółdrożnymi) w jakiejś mierze zmieniła ten zakres. Możliwe jest też, że podbudowanie muzyki niższym basem przesunęło akcent w dół i dało taki efekt. Odstępstwo nie jest duże, zasadza się na mniejszej energii, jednak płyty nie są tak dobrze prześwietlane jak w F28. W pierwszej chwili wydaje się, że w większej kolumnie nieco gorsza jest przestrzeń. W pewnej mierze to prawda, ponieważ pierwszy plan jest tutaj podawany ogólniej, bez dokładnego rozseparowania i rozsunięcia instrumentów. Kiedy jednak posłuchamy nagrań z dużą informacją o głębi sceny, albo z dźwiękami za słuchaczem, z boków itp., np. na wspomnianej płycie Genesis, ale także na Geometry of Love Project by Jarre (Aero Production/Warner Music, 460693, CCD) – płycie z elektroniką – dostajemy stabilne, świetnie namacalne plany ze źródłami pozornymi dochodzącymi z zewnętrznych ścianek kolumn, z boków itp. F38 pod tym względem zachowują się lepiej niż F28. Prawdę mówiąc, tak szeroka odgroda, jak tutaj, powinna zniszczyć głębię, a w dużych Celestionach jakby na nią nie wpływała. Dźwięk jest niemal całkowicie oderwany od kolumn, poza momentami, w których mocniej słychać kopułkę wysokotonową, ponieważ wtedy drobne szpileczki ukazują źródło dźwięku. Jak by nie było, F38 jest znakomitym produktem, uznanej, doświadczonej firmy. Nie jest lekarstwem na wszelkie bolączki, chociażby dlatego, że F28 gra precyzyjniejszym dźwiękiem, dzięki czemu starsze nagrania, jak z płyty Beauty and the Beat! Peggy Lee/George’a Sheringa (Capitol Jazz/EMI, 42308, CD) zagrają lepiej: F38 zabrzmiały nieco z grubsza, bez powietrza między wykonawcami. Ważniejsze mogą okazać się jednak względy lokalowe – F38 to duża kolumna, która potrzebuje oddechu. Trzeba jej pozostawić z tyłu przynajmniej metr, podobnie z boków. W porównaniu z nią F28 wykazywały lepszą tolerancję na pomieszczenie i w mniejszych pokojach to one, a nie F38 powinny wylądować. BUDOWA F38 to trójdrożne kolumny wolnostojące z obudową typu bas-refleks. Jest ona naprawdę potężna, a jej proporcje są dość nietypowe. Dzisiaj dąży się bowiem do maksymalnego zmniejszenia ścianki przedniej (poza wyjątkami, np. kolumnami Jamo Reference R 909), dzięki czemu poprawia się zazwyczaj stereofonia i samopoczucie, związane wprost z ładniejszym wyglądem smukłej, wąskiej kolumienki. Tak pokaźna szerokość (260 mm) ma jednak swoje uzasadnienie w wybranym głośniku niskotonowym. Jego membrana, podobnie jak membrana średniotonowca wykonano z pulpy celulozowej z dodatkami miki i innych minerałów. To stąd jej specyficzna, zielonkawa barwa. Kosze obydwu głośników zrobiono z blachy stalowej. Nie widać tego na pierwszy rzut oka, ponieważ fronty zamaskowano plastikowymi elementami. Magnesy są wyjątkowo duże i obydwa zostały zaekranowane. Głośnik wysokotonowy to 25-mm kopułka wykonana z aluminium według formuły Celestiona, nazwanej Neo-aluminium. Przed membraną umieszczono trzy poprzeczki, korygujące nieco charakterystykę rozpraszania w pionie, służące także jako ochrona przed malutkimi paluszkami domowych terrorystów… Jej napęd to magnes neodymowy. Sekcję średnio-wysokotonową umieszczono w zamkniętej, silnie wytłumionej komorze, podczas kiedy głośnik niskotonowy, o średnicy 203 mm, promieniuje do komory wentylowanej dużym, umieszczonym na tylnej ściance, wylotem bas-refleksu. Wewnątrz znajdziemy dwa wzmocnienia – poprzeczne elementy na ściankach bocznych w komorze średniotonowca (średnica 165 mm) oraz umieszczoną poniżej wylotu bas-refleksu półkę w dolnej komorze. Ta oddziela jakieś 10 cm komory. Szkoda więc, że nie ma do niej dostępu (np. od spodu), ponieważ można by kolumnę dociążyć i w ten sposób za małe pieniądze poprawić przetwarzanie basu. Zwrotnicę podzielono między dwie płytki. Sekcja średnio-wysokotonowa została przykręcona bezpośrednio do plastikowej wytłoczki z podwójnymi, złoconymi zaciskami, zaś sekcję niskotonową przykręcono od wewnątrz do tylnej ścianki. W zwrotnicy użyto raczej tanich elementów, chociaż w sekcji wysokotonowej pracuje cewka powietrzna, a w niskotonowej rdzeniowa, ale z rdzeniem proszkowym. Połączenia wykonano plecionkami miedzianymi (do głośnika wysokotonowego cieńszymi), które wyglądają raczej na taniochę. Głośniki spięto skuwkami. Wspomnieć trzeba jeszcze koniecznie o znakomitej okleinie, która choć sztuczna, świetnie imituje naturalną.
|
||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B |