Jak wspominaliśmy jakiś czas temu w dziale Nowości firma B&W Bowers & Wilkins, własność B&W Group (w skład której wchodzą także Rotel i Classè) przeprojektowała i znacząco poprawiła jedną z najbardziej popularnych rodzin głośników – Serię 600. Wyposażone w technologie wykorzystywane wcześniej w zdobywającej nagrody Serii 800, kolumny Serii 600 to, jak czytamy w materiałach firmowych, ogromny krok na przód, uwzględniając osiągi i wyrafinowanie techniczne. Seria 600 stanowi więc obecną podstawową ofertę tego giganta wśród specjalistycznych producentów głośników (B&W sprzedaje tyle głośników, co wszystkie pozostałe firmy razem wzięte) i stanowi logiczne uzupełnienie droższych serii – 700 oraz flagowej 800. Jedną ze szczególnych zalet firm tego typu jest to, że bardzo kosztowne, zabierające mnóstwo czasu i energii opracowania, badania itp. dokonywane pod kątem topowych rozwiązań, po jakimś czasie, kiedy zwrócą się wyłożone na nie nakłady, sprowadzane są do coraz to niższych przedziałów cenowych. Tak jest i tym razem, przy czym wreszcie budżetu sięgnęły flagowe opracowania Bowersa, jak np. głośnik wysokotonowy, nisko-średniotonowy czy koncepcja zwrotnicy, opartej teraz o filtry 1. rzędu. Wprawdzie część konstruktorów jest zdania, że tak niskie rzędy, a więc łagodne zbocza cięcia pasma głośników nie są dobrym pomysłem, to jednak silna brygada time-coherent, przypomnijmy chociażby kolumny Harpii Acoustics uważa, że to jedyna metoda na dźwięk pozbawiony kompresji, charakterystycznego „zamulenia” średnicy itp. Coś chyba jest na rzeczy, jeśli firma taka jak B&W decyduje się na całkowitą zmianę myślenia o zwrotnicy. A nie są to ludzie, którzy kierują się modami, a jedynie zdrowym rozsądkiem. Nowe kolumny z serii 600 wyglądają znakomicie. Widać, że projekt plastyczny to dzieło zdolnego, nietuzinkowego projektanta form przemysłowych. Na przedniej, pokrytej jakimś miękkim materiałem, przedniej ściance wyróżniają się bowiem dwa elementy: żółta plecionka Kevlaru głośnika nisko-średniotonowego oraz metalowa płytka w kolorze drapanego aluminium, otaczająca kopułkę głośnika wysokotonowego. Jak powiedziałem, efekt plastyczny jest znakomity. W ramach serii, oprócz dwóch głośników centralnych HTM61 i HTM62, dipolowego DS3 i trzech subwooferów – elementów pozwalających złożyć kino domowe, dostępne są dwa głośniki wolnostojące: 683 oraz 684 i dwa podstawkowe: 685 oraz 686. Do testu zamówiliśmy większą z podstawek, model 685, na przyszły miesiąc, kiedy będziemy prezentowali wyłącznie budżetowe i ultra-budżetowe kolumny, zostawiając 686. ODSŁUCH Kolumny Bowersa dzielą wiele wspólnych cech, niezależnie od przedziału cenowego, w którym występują. Jedną z nich od zawsze była ultra-precyzyjna, dokładna średnica. Tak rysowanego ataku próżno było szukać gdziekolwiek indziej. To stąd, myślę, w pierwszym rzędzie szedł impuls dla studiów nagraniowych, w których kolumny Bowersa spotyka się dość często (chociaż to przecież producent tradycyjnie związany z sektorem konsumenckim). Jak dla mnie jednak to, co w wysokich przedziałach cenowych przynosiło jednoznaczne benefity, idąc w dół cennika mogło zacząć sprawiać nieco kłopotów. Oto bowiem wyższa średnica kolumn z podstawowej linii poprzednich serii dość często „wyskakiwała” przed wszystko i w niesprzyjających warunkach kolumny mogły zabrzmieć zbyt krzykliwie. Nowe kolumny są nieco inne. To wciąż membrana kevlarowa na dole i średnicy oraz aluminiowa na górze, jednak zmieniła się zwrotnica. I – jak dla mnie – brzmi to znacznie lepiej. Pierwszą jaskółką były genialne kolumienki CM1, mój faworyt w tym przedziale cenowym, w których postawiono raczej na spójność wszystkich podzakresów i choć czasem mogło się wydawać, że traciła na tym dynamika, to jednak ogólny efekt był znacznie lepszy niż wcześniej. I dokładnie w tę stronę idą testowane monitory 685. Dźwięk (na razie mówimy o płytach CD, o czym za chwilę) jest znakomicie zwarty, pełny i koherentny. Nie ma śladu po pewnej dezynwolturze w prowadzeniu wyższej średnicy, a nawet, jeśli miałbym być dokładny, można powiedzieć o lekkim uspokojeniu przełomu wysokich i średnicy. Daje to znakomitą projekcję wokali. To nie jest element, w którym starsze kolumny brylowały, jednak tutaj płynność głosów, absolutny brak świszczących sybilantów (nie ma śladu po ich ostrości) pozwalały na komfortowy odsłuch. Tak było np. przy płycie płyty Five Songbirds (First Impression Music, FIM048 VD, HDCD), gdzie głos jest numerem jeden. Płyta ta to składanka dokonana przez Winstona Ma, przez niego zremasterowana z oryginalnych taśm i zakodowana w HDCD. Nagrania pochodzą z różnych wytwórni (i zostały dokonane w różnych latach FIM, TBM, EMI, Groove Note) i pochodzą z różnych lat (od 1972 do 2000). Zmiany między studiami są oczywiste, jednak tak tanie głośniki jak Bowersy zwykle je zacierają. 685 nie są wyjątkiem – „inność” każdego nagrania manifestuje się momentalnie przez różnie brzmiący szum taśmy (nie, to nie jest śmieszne i ma ścisły związek z dźwiękiem) i ten element był przez brytyjskie kolumny nieco uśredniany. A jednak od razu wiadomo było co i jak, głównie dzięki znakomitemu oddaniu barwy poszczególnych wokali. Ich spójność za każdym razem okazywała się bardzo dobra – to główna cecha kolumn – jednak nawet drobne zmiany w akcentach położonych przez realizatorów, lekkie podniesienie czy obniżenie tonu było wyraźne. Dało to spójny, pełny dźwięk, który naprawdę będzie się podobał. Kiedy realizacja na to pozwala, będzie miał duże rozmiary i spory oddech. Tak było w nagraniach ze świetnej płyty Nuyên Lê Duos (Paolo Fresu i Dhafer Youseff) Homescape (ACT 9444-2, CD), gdzie brzmią razem elektronika i np. wietnamskie gitary czy trąbka. Dźwięk miał oddech i rozmach, kiedy trzeba otaczał słuchacza, jednak największe wrażenie robiła namacalność, obecność gitar na pierwszym planie. Nigdy nie miało się wrażenia, że jest za jasno, za ostro itp. Przełom średnicy i góry był nieco spokojniejszy, ale to nawet pomagało. Rozciągnięcie basu jak na ten przedział cenowy i rozmiary kolumn jest bardzo ładne. 685 nie schodzą wprawdzie tak nisko jak CM1, jednak nie ma z tym problemu. Pomaga w tym pełna średnica. Żeby jednak uzyskać możliwie wyrównane pasmo przenoszenia, przynajmniej w moim pokoju, musiałem użyć zatyczki dostarczonej z kolumnami – nie w pełnej wersji, a tylko zewnętrznej części, bez walca wewnątrz. Bez tej pomocy średni bas miał nieco „pudełkowy” charakter, wyskakując dociążał niepotrzebnie brzmienie. Z zatyczką wszystko wróciło do normy, chociaż rozciągnięcie basu ciut się zmniejszyło. Było jednak warto, ponieważ poprawiła się także szybkość i czystość średnicy. Drugi kraniec pasma gra mocno, ale bez cienia rozjaśnienia czy ostrości. Mam nawet wrażenie, że został nieco stonowany. Z płytami CD wszystko było w idealnej harmonii. Nieco inaczej zagrały jednak płyty SACD. Nie wiem, z jakiego powodu, ale nowe realizacje w tym formacie, jak płyta Claire Martin The Never Metnioned Love (LINN records, AKD 295, SACD/HDCD), nagrana bardzo dobrze, została odtworzona nieco twardo i z dużą ilością góry. Nie wiem prawdę mówiąc co o tym sadzić, tym bardziej, że nie był to wyskok, a raczej reguła. Tak samo zagrała płyta Genesis abacab (Charisma/EMI, 3851832, SACD/CD+DVD), jednak tutaj świetnie pokazana została strona dynamiczna kolumn, które odpowiedziały z entuzjazmem na dynamiczne wejście w utworze tytułowym. Aby sprawdzić, co i jak, wrzuciłem do odtwarzacza płytę DVD-Audio – Somethin’ Else Cannonball Adderley (Blue Note/Classic Records, HDAD 2009, DVD-A 24/192+24/96) i potwierdziła się duża ilość wysokich tonów, jednak tym razem świetnie uzupełnianych przez dokładną, mocną średnicę. I dopiero starsze nagrania SACD, jak The Dark Side Of The Moon Pink Floyd (EMI, 582136, SACD/CD) zagrały idealnie równo, z pięknie dźwięcznym, dobrym dźwiękiem. Scena dźwiękowa kolumn na początku nie zachwycała i w tym względzie iQ3 KEF-a są bezkonkurencyjne, jednak z biegiem czasu docenimy jej koherencję i spójność. Nie jest szczególnie szeroka, jednak znakomicie pokazana jest głębia, zwarta i dokładna, lepsza niż w iQ3. Nowa seria 600 wydaje się udanym eksperymentem. Zmiana zwrotnic na układy 1. rzędu przyniosło uspokojenie wyższej średnicy, a razem z tym doszło nawet lekkie wycofanie tego punktu. Dzięki temu niemal wszystkie płyty grają przyjemnie i po prostu dobrze. Uważałbym jednak na nowe realizacje w SACD i na agresywną muzykę – nowa płyta „Lipy” Lipnickiego, Lipali Bloo (FrontMusic, FM CD.002, CD) zagrała krzykliwie i agresywnie. BUDOWA Technologia nowej Serii 600 Jak wspomnieliśmy na początku, a modele podstawkowe nowej serii 600 składają się kolumn 686 i 685. 686 wyposażono w 130mm głośnik średnio/niskotonowy z membraną z Kevlaru oraz w 25mm głośnik wysokotonowy z membraną z aluminium. Głośniki osadzono w kompaktowej obudowie z tubą Flowport. Kolumna 685 posiada taki sam 25mm głośnik wysokotonowy, jednak jednostka nisko-średniotonowa charakteryzuje się większą, 165mm membraną z Kevlaru. Całość zamknięta została w nieco większej obudowie wyposażonej w wylot Flowport. Firma wyposażyła słuchaczy w narzędzia służące dopasowania przetwarzania basu do konkretnego pomieszczenia i położenia – proste, acz skuteczne: są to dwie piankowe zatyczki – jedna w kształcie rurki i drugą w kształcie walca, wkładanego w tę rurkę. Można więc pozostawić wylot bez zatyczki, włożyć rurkę, która zamknie go częściowo lub włożyć rurkę wraz z walcem, zamykając w ten sposób wylot bas-refleksu, zmieniając obudowę bas-refleks w obudowę zamkniętą. Front, gdzie zamontowane są głośniki, pokryto jakimś, poddającym się naciskowi, materiałem, który ma wprawdzie dobrze wyglądać, ale zapewne i jego właściwości tłumiące nie były bez znaczenia. Głośniki wkręcane są tak, że nie widać żadnych śrub. Na tylnej ściance umieszczono podwójne zaciski głośnikowe oraz… zaczep do powieszenia na ścianie. Stereofilom się to nie spodoba, jednak powiedzmy, że wprawdzie burzy to nieco estetykę produktu, to ostatecznie nie przeszkadza. Obudowa została wykonana z płyt MDF i wzmocniona pionowym wieńcem. Wnętrze wypełnione jest sztuczną wełną. Co ciekawe, kable połączeniowe – gruba plecionka z OFC – zapakowano do miękkich rurek, mających tłumić wibracje. Jak bowiem niegdyś zauważono w piśmie „Stereophile” , pozostawione luźno kable wpadają w wibracje, co widać wyraźnie na wykresie pasma przenoszenia jako „ząbki”, czyli zniekształcenia. Stąd w wielu kolumnach dążenie do wyjścia na zewnątrz kolumn możliwie blisko głośnika, bez prowadzenia kabli aż na sam spód, blisko podłogi. Tamte pomiary dotyczyły raczej dużych kolumn, jednak problem najwyraźniej istnieje i inżynierowie Bowersa postanowili chyba dmuchać na zimne. A zwrotnicę zamontowano bezpośrednio na zaciskach głośnikowych i trzeba powiedzieć, że to naprawdę ultra-minimalistyczny układ: oto na jednej płytce drukowanej mamy tylko dwa elementy – dużą cewkę powietrzną oraz pojedynczy kondensator polipropylenowy MPK z logo B&W. Wprawdzie na stronie internetowej w opisie technologii www widać kosztowny kondensator Mundorfa, ale można przyjąć, że chodziło o wyjaśnienie technologii Bowersa w ogóle, a nie tej konkretnej serii. Kolumny posiadają maskownice.
|
||||||||||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B |