KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE

Spotkanie 49

ACCUPHASE-CYFROWA
(R)EWOLUCJA

WOJCIECH PACUŁA











Accuphase, firma powstała w 1973, swoją działalność (sierpień 1973) zainaugurowała systemem złożonym ze wzmacniacza mocy P-300, przedwzmacniacza C-200 oraz tunerem T-100. To był czas, w którym głównym i właściwie jedynym źródłem pre-nagranych nośników wysokiej jakości (magnetofony szpulowe służyły głównie do nagrywania audycji z radia lub z LP) była czarna płyta długogrająca. Wszystko zmieniło się jednak wraz z formatem CD, który stał się pierwszym i prawdopodobnie ostatnim masowym systemem cyfrowym opartym o „ruchomy” nośnik. I chociaż przyjmuje się rok 1982 za oficjalne narodziny standardu, to jednak Accuphase ma swoje danie na ten temat i pisze, że za moment faktycznej akceptacji należy uznać rok 1986. Być może dlatego, że to rok, w którym firma wypuściła swój pierwszy odtwarzacz. I od razu referencyjny.

Jak już kilkakrotnie pisałem, jestem wielkim fanem japońskiej estetyki w sztuce i technice. Stąd mój wielki szacunek dla pisma „Stereo Sound”, które choć wychodzi w języku japońskim, jest przez wszystkie testowane firmy szybko tłumaczone. Już jednak sama szata graficzna budzi podziw. Do rzeczy: to wychodzące od czterdziestu lat pismo od 1978 roku przyznaje niezwykle prestiżowe nagrody roku. Jest ich niewiele i są traktowane na podobieństwo filmowych Oscarów. Wszystkie referencyjne odtwarzacze Accuphase’a zdobyły tę nagrodę. Wszystkie.

Rok 1986: Components Of The Year (COTY) – DP80+DC81
Rok 1988: Components Of The Year (COTY) – DP80L+DC81L
Rok 1992: Components Of The Year (COTY) – DP90+DC91
Rok 2000: Components Of The Year (COTY); Golden Sound – DP100+DC101
Rok 2006: Grand Prix 2006 – DP800+DC801

Niemal 100% testów to odsłuchy urządzeń z bieżącej produkcji. Jest w tym żelazna logika każąca zajmować się jedynie tymi produktami, które dostępne są w sprzedaży, mają ustaloną cenę oraz serwis. Dlatego myślę, że porównanie, które udało się nam przeprowadzić jest unikatowe na skalę światową. Oto dzięki uprzejmości polskiego dystrybutora Accuphase’a, pana Roberta Szklarza z firmy Nautilus Hi-End, który zabezpieczył do odsłuchu system DP-100+DC-101 oraz DP800+DC801. Prawdę mówiąc, wykazał się w ten sposób sporą odwagą, ponieważ zasadą HFOL, a więc także Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego jest bezkompromisowość. O ile jednak w magazynie ze słabych urządzeń rezygnujemy, o tyle w przypadku spotkań takich jak te muszą być opisane wszystkie przesłuchiwane urządzenia.

Z naszej strony zapewniliśmy obecność systemu DP90+DC91. Ten ostatni nie wziął się znikąd. Oto bowiem w krótkim okresie czasu w Krakowie pojawiły się dwa takie systemy, zakupione niezależnie, wyłącznie na podstawie odsłuchów. Okazuje się bowiem, że starsze urządzenia tej marki wciąż są wysoko oceniane (dotyczy to też np. McIntosha, Marka Levinsona czy Marantza). Ten konkretny model jest zresztą szczególnie chętnie przeciwstawiany nowym odtwarzaczom Accu, a to ze względu na dwie rzeczy: ponieważ jest to „czysty” Compact Disc – w domyśle: „SACD to pomyłka” – oraz dlatego, że jest to jeden z ostatnich playerów, w którym zastosowano przetworniki kilkunastobitowe. Teraz wszechobecne są układy typu Delta-Sigma, które choć są kilkubitowe (np.5-bitowe), to jednak pracują na zupełnie innej zasadzie niż stare wielobitowce. I są znacznie tańsze w produkcji.

Porównanie dwóch odtwarzaczy jest rzadkie, jednak odsłuch trzech kolejnych generacji jest wydarzeniem absolutnie unikatowym. Aby całości dodać odpowiedniego charakteru, odsłuch został przeprowadzony w otoczeniu innych urządzeń Accuphase’a, także typu ‘vintage’. Pisaliśmy o tym systemie już wcześniej, przy porównywaniu odtwarzaczy tej japońskiej firmy i Prime’a Ancient Audio (relacja – TUTAJ). Zanim przejdziemy do odsłuchu, trzeba jednak przebrnąć przez trochę techniki – ostatecznie mówimy o ewolucji techniki cyfrowej. Myślę jednak, że warto.

DP-80+DC-81/ DP-80L+DC-81L/ DP-90+DC-91/ DP-100+DC-101,
czyli trochę historii

DP-80 nosił nazwę Compact Disc Player, chociaż jedynie wypuszczał sygnał cyfrowy – to dzisiaj pod tym terminem rozumie się odtwarzacze zintegrowane. DC-80 to z kolei Digital Processor – firma jest tej terminologii wierna do dziś. System napędowy i układ śledzenia były sterowane przez 8-bitowy mikroprocesor. Napęd był posadowiony na podkładkach ceramicznych. Przetwornik był naprawdę rewolucyjny, ponieważ jego serce – przetworniki D/A zostały wykonane „dyskretnie”, tak przynajmniej nazywają to materiały firmowe, tj. wydawałoby się, że „na piechotę”, bez wszechobecnych układów scalonych. Nie jestem jednak pewien, czy rzeczywiście tak było, ponieważ zdjęcia wnętrz ukazują klasyczne scalaki, z tym, że cztery – osobno dla każdego kanału i osobno dla każdej gałęzi układu zbalansowanego. Co więcej – sekcja cyfrowa została odizolowana od analogowej przez użycie 34 optoizolatory. Podwójny oversampling. Po raz pierwszy, obok 75-Ω łącza S/PDIF zastosowano łącze optyczne (EIAJ – dzisiaj nazywany TOSLINK).

W listopadzie 1988 roku przedstawiony został zmodyfikowany napęd i procesor, z dopiskami „L”. Główną zmianą był nowy napęd, który potrafił odczytywać także 3” single. Tym razem napęd (to wciąż jednostka Sony) został zamocowany na dodatkowej ramie z aluminium. Dodano także dwa wyjścia optyczne w standardzie EIAJ. Przetwornik także otrzymał większą liczbę wejść, jednak główną zmianą było dodanie częstotliwości próbowania 32 kHz oraz 48 kHz używanych w magnetofonach DAT. Podobnie jak w podstawowym modelu przetwornika, tak i tutaj DAC jest „dyskretny” (używając terminologii Accuphase’a), jednak idąc z duchem czasu, firma zastosowała układ 20-bitowy z 8-krotnym oversamplingiem, a ponieważ każdy bit jest osobno separowany od układu analogowego, w grę wchodzą 42 optoizolatory.

Grudzień 1992 roku to miesiąc, w którym światło dzienne ujrzała następna generacja referencyjnego odtwarzacza CD, tym razem o symbolu DP-90+DC-91. Zmianie uległa przede wszystkim aparycja urządzeń, wyraźnie wkraczających w lata 90-te. Materiały firmowe mówią jednak, że prawdziwą zmianę wymusiło opracowanie układu MMB – Multiple Multi-Bit, polegającego na tym, że w każdym kanale zastosowano kilka niezależnych przetworników DAC, układów filtrujących i analogowych, których wyjścia były następnie sumowane. Zaletą takiej konstrukcji jest zmniejszenie błędów kwantyzacyjnych (które są uśredniane), zwiększenie odstępu od szumu oraz wyraźne zmniejszenie zniekształceń. To wciąż jest jednak układ 20-bitowy, jednak wejście dostosowano do przyjmowania sygnału 24-bitowego. Preferowanym łączem cyfrowym wciąż jest optyczne, jednak tym razem z opracowanym samodzielnie protokołem HPC – „High Performance Connection” – przy użyciu łączy szklanych. Przepustowość takiego łącza wynosiła 150Mb/s (w porównaniu do 10 Mb/s przesyłu EIAJ). Równolegle z nim zastosowano zbalansowane łącze elektryczne (na XLR-ach) w tym standardzie. Napęd został „wyposażony w zbalansowany układ zasilania i kontroli odczytu (patent stosowany do dziś), a 3-mm oś silnika została osadzona w łożyskach szafirowych. Źródłem pochodzenia napędu wciąż jest firma Sony. W marcu 1998 roku powstała nieznacznie zmodyfikowana wersja procesora o nazwie DP-90B.

System SACD był opracowywany i rozwijany wspólnie przez Philipsa i Sony. Wprowadzony do sklepów w roku 1998 hitem stał się jedynie w Japonii. W chwili obecnej, tj. w dziewięć lat po ogłoszeniu, SACD jest z punktu widzenia rynku masowego, formatem martwym. Coś się jednak niedawno zmieniło w nastawieniu do niego, ponieważ najwyraźniej pomysł Philipsa i Sony został zaakceptowany przez wytwórnie audiofilskie i uznany za najlepszą istniejącą alternatywę dla płyt LP. I prawdopodobnie taki status mu pozostanie – audiofilskiej niszy. Dzięki temu będzie on jednak popularny jeszcze przez długi, długi czas. W każdym razie dwa lata po Sony, w roku 2000 do sprzedaży wchodzi nowa referencja Accuphase’a, model DP-100+DC-101. Nie trzeba długo główkować, żeby dostrzec, że napęd to niemal dokładna kopia topowego odtwarzacza Sony, modelu Sony SCD-1 (1998). Ładowany od góry (top-loader), z szufladą przesuwaną W BOK otrzymał jednak własne opracowanie Accu, przetwornik DC-101. Podobnie, jak w DC-91 zastosowano w nim wiele równolegle połączonych przetworników, tym razem zrezygnowano jednak z architektury wielobitowej na rzecz Sigma-Delta. Choć z punktu widzenia SACD przetworniki 1-bitowe o częstotliwości próbkowania 2,8224 MHz są wyjściem idealnym, o tyle z punktu widzenia płyty CD niekoniecznie był to krok w dobrą stronę. Dzisiejsze przetworniki S-D. o kilkubitowej architekturze są generalnie bardzo dobre, jednak należy pamiętać, że siedem lat w cyfrze to jak 21 lat (trochę uogólniam) analogu. Wspomnijmy, że zastosowano tu kilkubitowe układy D-S Analog Devices AD1853. Dodajmy też, że głównym łączem jest optyczny HS-Link, w tej formie przenoszący także zakodowany sygnał DSD z płyt SACD.

Dla rozrywki dodajmy jeszcze, że od pierwszego wzmacniacza z roku 1973 sporo zmieniło się także w podejściu inżynierów Accu do podstawowych zasad konstruowania urządzeń. Oto bowiem w ulotce do wspomnianego systemu 300/200/100 czytamy:

Basic Engeneering Policy

„Niektórzy poplecznicy stanowiska ultra-szerokiego pasma przenoszenia twierdzą, iż pasmo przenoszenia od DC do 10 000 kHz jest podstawą uzyskania dźwięku wysokiej jakości. Prawda jest jednak taka, że żadne źródło dźwięku nie jest w stanie reprodukować częstotliwości powyżej 20 kHz. Co więcej, jeśli zarejestrujemy falę kwadratową (fala o nieskończonej ilości przebiegów harmonicznych) z najwyższą jakością, na taśmie o prędkości 15 ips, powyżej 7 kHz może być zarejestrowana jedynie sinusoida podstawowa. Nawet przy 7 kHz fala podstawowa, wraz z 3. harmoniczną, dającą 21 kHz formuje sinusoidę wypadkową, której nie da się zarejestrować. […] Wierzymy więc, że pasmo przenoszenia w granicach 20 Hz – 20 kHz jest wystarczające.”

Jak (podobno) mówił Heraklit: „Wszystko płynie”…

I wreszcie nowa referencja. Nosząca symbol DP-800+DC-801 niedwuznacznie nawiązuje do sławnych poprzedników 80/81. Tym razem zmiany sięgnęły głęboko pod powierzchnię. Ponieważ testowałem ten system w „Audio” , powtórzę, co napisałem o jego budowie:

„A patrząc na najnowszą kombinację, wcale nie od razu da się stwierdzić, jak bardzo każdy z tych systemów się od siebie różnił, tak z zewnątrz są one do siebie podobne. Jedną z najważniejszych decyzji było przejście z platformy CD na SACD, jaka dokonała się między serią ‘90’ i ‘100’. Nie jest to bowiem proste dodanie możliwości odtwarzania płyt SACD, a kompletna zmiana filozofii, ponieważ jest to inny napęd (DVD), inna korekcja błędów i jej oprogramowanie, zegary i wreszcie, inne przetworniki. Wraz z nowymi czasami, licząc od serii „100” nastała też era przetworników sigma-delta, tj. przetworników jednobitowych, a następnie kilkubitowych (do 5), w miejsce klasycznych, wielobitowców. Te pierwsze są w produkcji wielokroć tańsze i można je wykonać znacznie precyzyjniej, ponieważ oporniki w nich nacina się laserem. Niestety, jest też Ciemna Strona Mocy – przetworniki sigma-delta nie są najlepsze przy wyższych poziomach dźwięku. Ich najczęściej przywoływaną wadą (soniczną) jest brak głębi dźwięku i zbytnia gładkość. Odsłuchując kolejne „wypasione” źródła cyfrowe, oparte najczęściej o nowe przetworniki, muszę powiedzieć, że chyba nie do końca jest to prawda i wszystko zależy od ich aplikacji.

TRANSPORT DP-800

W każdym razie, system DP-100/DC-101 wcale zbyt długo w sprzedaży nie był, bo choć niemal tyle, ile poprzedni, czym wpisuje się w kadencję wymian Accuphase’a, to jednak wydaje się, że mógł jeszcze długo znajdować się w ofercie. Pomimo bowiem wczesnej implementacji standardu SACD, udało się inżynierom z Accuphase’a na tyle dobrze napisać kody sterowania dla napędu i wysmażyć sekcję przetwornika, że nie było się czym martwić. O ile jednak w zakresie krzemu know-how Accu wyprzedziło znacznie swoją epokę, o tyle duch czasów dopadł ją w dziedzinie napędów. Oto bowiem firma Sony zaprzestała produkcji wysokiej klasy napędów SACD (Accu stosował najdroższy, który można było znaleźć w dwóch pierwszych urządzeniach Sony SACD typu top-loader). Problem to, i to spory. Od kilku lat inżynierowie Accuphase’a pracowali więc nad własną jednostką napędową. Zapewne punktem wyjścia był jakiś dostępny napęd DVD, jednak niewiele z niego zostało. Pierwszą widoczną w DP-800 zmianą w stosunku do poprzedniego transportu DP-100 jest to, że nie jest to już top-loader, a klasyczna szuflada. Pierwszy odruch jest taki, że jest to krok w tył. Jeśli jednak obejrzymy jednostkę napędową, perspektywa się zmieni. Accuphase poszła jednak w kierunku, który przetarła firma Esoteric (TEAC) z napędem NEO-VRDS, będącym całkowicie zmienionym napędem Sanyo. I tak, napęd w DP-800 posiada bardzo ciężki, sztywny „most” spinający boki napędu, a kółko dociskowe ulokowane jest w dodatkowym, mosiężnym krążkiem na górze. Postarano się, aby układ miał nisko położony punkt ciężkości, lokując go na bardzo ciężkiej, solidnej płycie ze jakiegoś stopu (top-secret). Układ śledzenia, nazwany „Traverse Mechanizm”, odsprzęgnięto od głównego elementu (w literaturze firmowej mówi się o nim „floating”) za pomocą sprężystych elementów (‘viscous dampers’). Kiedy naciśniemy duży przycisk „open”, szuflada wyjedzie bezszelestnie, z gracją, ale i „samowiedzą”, jak arystokrata, którego można po manierach poznać nawet na środku ulicy.

Poza tym wszystko w DP-800 przypomina ostatnie inkarnacje urządzeń Accu – układ śledzenia zasilany jest przez zbalansowany zasilacz, tj. aktywne są obydwie gałęzie (plus i minus), mamy dwa transformatory - jeden dla układu kręcącego płytę, a drugi dla układu naprowadzania. Także reszta zasilacza jest bardzo rozbudowana, bo, jak się okazuje, mamy aż sześć niezależnych obwodów zasilania. A jest to ważne, ponieważ sygnał można wysłać nie tylko standardowym łączem S/PDIF RCA (niestety nie ma łącza AES/EBU), ale także za pomocą firmowego łącza HS-Link (High-Speed Link), własnego opracowania, charakteryzującego się bardzo szerokim pasmem przenoszenia i ogromną prędkością przesyłu 1923 Mbps. Od strony elektrycznej sam kabel jest dość banalny, jest to CAT.5, tego typu połączenia używa też Denon w swoim łączu Denon-Link i np. testowany niegdyś przez nas odtwarzacz North Star Design (jednak w tym przypadku za pomocą prostszego protokołu I2S). Wyraźnie widać, że napęd jest dedykowany przetwornikowi DP-801, bo nie postarano się nawet o kompatybilność ze starszymi przetwornikami, gdzie łącze HS-Link wykonywano na optycznym kablu ST, albo na elektrycznym kablu AES/EBU. Sporo się więc tu dzieje, a przecież to jedynie napęd, element dość nudny w swojej przewidywalności… Powiedzmy jeszcze tylko, że ścieżki płytek są złocone (powtórzy się to również w przetworniku), a całe urządzenie posadowiono na specjalnych nóżkach wykonanych ze stali o wysokim poziomie węgla (‘Advanced High Carbon’), mające szybko wygaszać wibracje i zamieniać je na ciepło. A – i jeszcze jedno: na bursztynowym wyświetlaczu można przywołać CD-Text i SACD-Text. Wyświetlacz jest zaś kontrastowy i czytelny z dość dużej odległości.

PRZETWORNIK DC-801

O ile na temat napędu da się powiedzieć sporo, o tyle temat przetwornika jest na tyle szeroki, że tylko przemkniemy nad najważniejszymi faktami. A jest nad czym, ponieważ Accuphase DC-801 reprezentuje prawdziwie II generację układów przetwarzających sygnał DSD, generację, która oficjalnie w urządzeniach konsumenckich nie zdążyła się ujawnić, zanim Sony porzuciła swoje „dziecko”. Jak wiadomo, będący podstawą formatu SACD strumień DSD (Direct Streem Digital) opisany jest przez parametry: 1 bit/2,8224 MHz. Ponieważ jednak opracowany był z myślą o archiwizacji danych, a dopiero później został zaadaptowany na potrzeby audio, więc nie dbano o to, że jest niesłychanie trudny do obróbki. Pierwsze generacje studyjnego sprzętu DSD musiały więc zamienić sygnał DSD na PCM wysokiej rozdzielczości i na wyjściu z powrotem zamienić na DSD. Od dłuższego czasu mówiło się jednak o bezsensie takiego działania, gubiącego gdzieś po drodze zalety jednobitowego sygnału. Dlatego druga generacja urządzeń studyjnych pracuje z co najmniej dwukrotnie wyższą prędkością, a więc z próbkowaniem 5,5,6448 MHz i wielokrotnościami. Pozwala to na większe pole manewru, a inżynierom Accuphase’a daje do ręki potężne narzędzie. W urządzeniach domowych po raz pierwszy system 2 x DSD sprowadziła firma Sharp w serii urządzeń z cyfrowymi ze wzmacniaczami PDM, jednak dopiero tutaj mamy jego kreatywne zastosowanie (i nie mam na myśli „kreatywnego księgowego”…).

W nomenklaturze Accuphase’a rozwiązanie nosi nazwę MDSD (Multiple Double Speed DSD). Ponieważ to jedno z ciekawszych praktycznych opracowań dotyczących sygnału dla płyt SACD, więc warto mu poświęcić kilka słów. Na wstępie sygnał dostarczony z transportu jest dekodowany (przesył dokonywany jest w szyfrowanej postaci), a potem dokonuje się jego oversamplingu, otrzymując sygnał 5,5,6448 MHz/1 bit. Kolejnym krokiem jest obróbka ustalająca poziom sygnału (‘Volume’) i wkraczamy do świta analogu. Nie jest to jednak prosty sposób, bo zaraz na początku mamy układ, powiela sygnał razy siedem i każdy kolejny opóźnia o jeden cykl. Tak przygotowany sygnał trafia do ośmiu identycznych przetworników Analog Devices AD1955 (cztery po dwa kanały), a potem do ośmiu równoległych gałęzi z konwersją I/U i filtrami. Dopiero na końcu sygnały są sumowane, a dzięki uśrednieniu błędów dekodowania i konwersji otrzymuje się znacznie precyzyjniejszy sygnał. Z kolei dzięki równoległemu prowadzeniu gałęzi analogowych minimalizowane są szumy i zwiększana dynamika. Rozwiązanie to Accuphase stosuje od lat, nazywa się MDS++ (Multi Delta-Sigma trzeciej generacji), jednak tutaj dochodzi wspomniane opóźnienie. Chodzi mianowicie o to, że w normalnych układach równoległych na wyjściu, po zsumowaniu ich, trzeba zastosować jeszcze klasyczny filtr dolnoprzepustowy. Tutaj, naturalną właściwością MDSD jest to, że układ ten sam z siebie działa jak filtr 8. rzędu, bez dodatkowych układów. Na wyjściu można było więc zastosować prosty filtr Butterwortha o idealnej odpowiedzi fazowej, a więc bez przykrych dzwonień sygnału przy impulsie. Mamy więc niemal bezpośrednią konwersję sygnału DSD na analogowy – marzenie konstruktorów.

Przy takim wypasie inne elementy, jak dopracowana pętla PLL o firmowej nazwie Ultra Jitter-Free PLL++ nie robi takiego wrażenia, jak powinna… A przecież DC-801 to nie tylko przetwornik DSD, a także wysokiej klasy przetwornik PCM (do 24/96). Sygnał z płyty CD pokonuje znacznie krótszą drogę – po zdeszyfrowaniu wpada od razu do przetworników, jest sumowany i dostajemy go na wyjściu. Poważnym problemem wielu urządzeń zbalansowanych jest to, że do układów wyjściowych „podpięte” są dwa osobne bufory i gniazda – dla sygnału zbalansowanego i niezbalansowanego. Accuphase deklaruje, że pomiary i próby odsłuchowe potwierdziły, że w sprzęcie z najwyższej półki prowadzi to do znacznych kompromisów, a tego przecież nie chcemy. Jednym z adwokatów rezygnacji z łączenia RCA i XLR od lat jest np. Balanced Audio Technology, która w swoich najdroższych produktach stosuje jedynie zbalansowane łącza. I właśnie dlatego, chcąc uczynić przetwornik maksymalnie uniwersalnym, Accuphase zastosowała całkowicie osobne gałęzie analogowej części (czyli tuż po przetwornikach) dla sekcji RCA i XLR.

Teraz kilka słów o fizycznej budowie przetwornika. Podobnie jak transport, ma postać dużego, niesłychanie sztywnego, bo złożonego z wielu kolejnych warstw nachodzących na siebie blach, płaskowników i odlewów aluminiowych, chassis. Jego front momentalnie przywołuje na myśl urządzenia z początków lat 70’, co jest genialnym posunięciem, bo nieco odciąża je od midasowego sznytu lat 80’ i 90’, a zachowuje rozpoznawalny styl brandu. Pośrodku znajdziemy duże logo firmy (ciekawe, ale oficjalne logo Accu ma kolor czerwony, jednak w urządzeniach jest zielone…), a po jego bokach dwa, spore, bursztynowe wyświetlacze alfanumeryczne. Na prawym odczytamy wybrane wejście – a mamy do dyspozycji dwa optyczne TOSLINK (S/PDIF), trzy elektryczne RCA (S/PDIF), elektryczne XLR (AES/EBU) oraz elektryczne CAT.5 (HS-Link). Wspomnijmy jeszcze, że mamy też dwa wyjścia cyfrowe – TOSLINK i RCA (tylko dla sygnału PCM) oraz pętlę cyfrową, np. dla korektora akustyki DG-38, który jakiś czas temu na tych łamach testowaliśmy. Po prawej stronie loga mamy zaś wskaźnik siły głosu: urządzenia Accuphase mają rozbudowaną, skomplikowaną, cyfrową regulację siły głosu. Wyjścia analogowe są zarówno w formie zbalansowanej, jak i niezbalansowanej. Wszystko wygląda idealnie, szkoda więc, że gniazda RCA są niezłocone… Wnętrze podzielono na trzy sekcje. Połowę zajmuje część cyfrowa z dwoma, zekranowanymi transformatorami (klasyczne EI) i zasilaczami dla tej części. Drugą połowę, oddzieloną grubym ekranem, zajmują dwa, również rozdzielone ekranem, kanały przetworników wraz z płytkami dedykowanych im zasilaczy. Obydwie płytki wykonano z wysokiej klasy podkładu teflonowego, ścieżki z miedzi OFC mają podwójną grubość (wg specyfikacji wojskowej) i są złocone. Sygnał do tej części prowadzony jest z płytki z obróbką cyfrową dość długimi, ekranowanymi kablami. Zaskakujące, ale nawet w topowych urządzeniach Accuphase stosuje dość typowe, niedrogie elementy bierne. Zapytani o to inżynierowie tej firmy twierdzą, że problem zwykłych układów polega na rozrzucie parametrów, a nie na ich jakości absolutnej. Lepiej – ich zdaniem – wydać pieniądze na znalezienie idealnych wartości i sparowanie ich (w tym przypadku trzeba wyszukać dla każdego urządzenia po osiem identycznych elementów). Dlatego na płytkach nic nie zwraca naszej uwagi, poza idealnym porządkiem i wzorowym ładem. Wspomnijmy tylko, że zasilacze są wyjątkowo rozbudowane, z dużymi pojemnościami – zamiast kilku dużych kondensatorów zastosowano wiele mniejszych, co ma pomóc w szybkości przeładowania i zmniejszyć impedancję układu.”

ODSŁUCH

I prawdę mówiąc nie przypadkiem przytoczyłem tak duży fragment testu, ponieważ chciałem wyraźnie pokazać, jak zmienił się sposób myślenia o cyfrze i podkreślić, że dopiero od tego typu urządzeń, obok topowych systemów dzielonych EMM Labs i dCS-a (obydwa swego czasu także testowałem w „Audio”) można mówić o SACD klasy hi-end oraz o połączeniu topowego SACD z CD.

Odsłuch rozpoczęliśmy od przesłuchania kilku płyt CD po kolei, poczynając od najstarszej konstrukcji. Trwało to może 40 minut. Już taki krótki set pokazał jednak niezwykle interesującą i dość zaskakującą rzecz: system 100/101 okazał się wyraźnie gorszy niż obydwa pozostałe. Różnice między 90/91 oraz 800/801 były wyraźne i pierwsze opinie się gdzieś w naszych głowach formowały, jednak jedno było dla wszystkich jasne i bezdyskusyjne: model 100/101 wyraźnie od nich odstawał. Jego dźwięk był na tle pozostałych nieco stłumiony i prezentował znacznie gorszą rozdzielczość. Także scena była płytsza i miała znacznie gorsze skupienie. Może jestem nieco niesprawiedliwy, bo słuchając go w oderwaniu od referencji, biorąc pod uwagę stosunkowo niewysoką cenę, jaką osiąga na giełdach internetowych, trzeba powiedzieć, że jego dźwięk jest absolutnie akceptowalny i nawet przyjemny. Dodajmy też, że bardzo ładnie odtwarza płyty SACD. A jednak… Wyraźnie słychać było, że był to spory krok w tył. Na samym początku spotkania założyliśmy, że nikt nie wyrazi swojej opinii przed zakończeniem imprezy, kiedy to urządzimy tajne głosowanie. Dysproporcja między urządzeniami była jednak na tyle wyraźna, że wstałem i zaproponowałem, aby dalsze porównanie zawęzić do modeli 90/91 i 800/801. Ponieważ wszyscy kiwali akceptująco głowami, pozostały czas przeznaczyliśmy na porównani skrajnych propozycji. Po godzinie każdy otrzymał kartkę i został poproszony o wpisanie swojego faworyta. Po odczytaniu kartek okazało się, że trzy głosy przypadły odtwarzaczowi 90/91, trzy (w tym mój) 800/801, a dwie osoby nie potrafiły się zdecydować na żaden z nich, w obydwu upatrując zarówno zalet, jak i wad.

Pierwsza rzecz, jaka uderza w tym wyniku to fakt, iż system cyfrowy sprzed piętnastu lat bez problemu staje do walki z najnowszymi osiągnięciami. Niesamowite! Generalnie bowiem czas w cyfrze płynie znacznie szybciej i można by się spodziewać, że nowa referencja zmiażdży starą. A tu nic takiego nie miało miejsca. Co więcej – wszyscy zgodzili się co do tego, że chociaż różnice w charakterze są duże, to jednak jakość rozumiana jako ‘klasa’ urządzenia jest właściwie taka sama. Preferencje zostały wyrażone na kartkach, jednak nie dotyczyły one porównania ‘lepsze-gorsze’, a były odzwierciedleniem osobistych gustów i własnego rozumienia dźwięku. Ponieważ po drodze był inny system, można wręcz powiedzieć, że (przynajmniej jeśli chodzi o Accuphase’a, ale mam wrażenie, że dotyczy to szerszej grupy urządzeń i można chyba generalizować) zmiana dwóch stałych spowodowała, że musiało minąć tyle lat, aby udało się je zakomodować. Mam na myśli zmianę przetworników z wielobitowych na Delta-Sigma oraz zmianę napędu CD na SACD (DVD). Aż trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałoby audio, jeśliby te „stare” techniki z systemu 90/91 były przez ten czas rozwijane bez przeszkód. Wprawdzie napędy CD rzeczywiście przeszły pewną ewolucję i CD-Pro2M (teraz w wersji CD-Pro2LF, spełniającym wymogi RoHS) jest znakomitą jednostką, jednak to swego rodzaju wyskok, upór kogoś w zarządzie Philipsa, wierzącego w sens takich działań. A przecież wiele firm, przede wszystkim Sony, zupełnie zaprzestało produkowania napędów. TEAC opracował bowiem wieloformatowy VRDS-NEO i chyba jeszcze tylko C.E.C. z napędem paskowym coś w tej mierze czyni. W przypadku przetworników sprawa jest jasna: nikt obecnie nie produkuje przetworników wielobitowych w starym sensie, tj. 16-to, 20-to czy 24-bitowych, a dostępne są jedynie układy Delta-Sigma. Oskarżane o mało skupiony, mało rozdzielczy dźwięk musiały przejść naprawdę długą drogę, aby przynajmniej zrównać się ze starą techniką.

Różnice między obydwoma odtwarzaczami sprowadzają się przede wszystkim do odmiennego traktowania materii muzycznej, do innej interpretacji wydarzenia. 90/91 to mistrz rozdzielczości, zarówno w skali makro, jak i mikro. Wydaje się, że 800/801 podaje dźwięk z nieco mniej rozseparowanymi dźwiękami. Starszy model gra bowiem niesłychanie otwartym, bezpośrednim dźwiękiem, który jest dość bezlitosny dla nagrań. Daje się także zauważyć ogromna swoboda dynamiczna urządzenia – od cichych szmerów fortepianu, po potężne tutti orkiestry było przez ten system oddane bez cienia kompresji, bez żadnego złagodzenia – jeśli była ostra krawędź, tak została pokazana. Prawdę mówiąc, to w tym przypadku można było mówić o swego rodzaju szkle powiększającym, nałożonym na płyty. W tanich urządzeniach taki charakter kończy się zwykle bólem głowy, bo wszystko jest jazgotliwe i męczące, jednak tutaj doszła do tego niesamowita czystość i wspomniana dynamika. Dzięki takiej kombinacji cech dostaliśmy dźwięk, który w pewnej mierze emulowany jest przez najdroższy system dCS-a, który niegdyś testowałem. I niezależnie do tego, co ktoś myśli czy mówi, trzeba stanąć na baczność przed mającym przecież swoje lata Accuphasem i mu zasalutować – szacunek jest niemal odruchem bezwarunkowym.

Wierność szczegółowi to jednak w audio nie wszystko. Wraz z biegiem czasu, po odsłuchaniu w swoim systemie kilkunastu topowych systemów cyfrowych i skorelowaniu ich brzmienia z topowym winylem dochodzę do wniosku, że ja prywatnie szukam w dźwięku czegoś innego. Ważniejsza jest dla mnie płynność i wypełnienie, barwa, która jest nie tylko precyzyjnym rysunkiem, ale także nieprzerwanym continuum harmonicznych. Nie twierdzę tym samym, że starszy system jest gorszy, a tylko prezentuję moje preferencje. Wydawałoby się może, że przy tym stopniu wyrafinowania, przy takich pieniądzach różnice powinny się zacierać i dobry dźwięk oznacza tylko jedno: ‘naturalny’. Prawda jest taka, że rzeczywiście – im wyżej, tym różnice pojmowane jako odstępstwa od neutralności są coraz mniejsze. Wraz z wysublimowaniem odkrywana jest jednak kolejna warstwa analizy, a mianowicie charakter dźwięku. Tutaj nie ma jednej recepty, ponieważ za każdym razem będzie to jedynie mechaniczne odtworzenie nagrania (pamiętajmy, że nie mówimy nawet o odtworzeniu wydarzenia, a jedynie jego rejestracji), które jest pewnym przybliżeniem, próbą uzyskania podobieństwa między odtwarzanym dźwiękiem, a dźwiękiem naturalnym. Tutaj do celu, jakim jest dźwięk absolutny (czyli pewna wyobrażona wartość) można dojść na kilka sposobów. I w tym przypadku tak właśnie było. Nowy system Accu gra bowiem w niesamowicie płynny, organiczny sposób. Nie mamy tylu informacji o detalach jak ze starszego modelu, dynamika wydaje się nieco mniej wybuchowa, jednak, przynajmniej takie jest moje zdanie, nowy model brzmi bardziej ‘naturalnie’, może nie tak ‘neutralnie’ jak 90/91, jednak dla mnie był bliżej ducha muzyki.

PODSUMOWANIE

Audio to sztuka kompromisów, niezależnie od ceny urządzeń. Przy hi-endzie chodzi jednak o inne kompromisy niż w niższych przedziałach cenowych. Tutaj trzeba się zdecydować, jaka jest nasza filozofia reprodukowanego dźwięku, czego w muzyce szukamy. Stąd różnie rozłożone głosy pomiędzy 90/91 i 800/801. Niezależnie od osobistego wyboru trzeba jednak powiedzieć, że starszy Accu to niesamowite osiągnięcie inżynierii i przy cenie, za jaką można go mieć, jest absolutną okazją. Na jego przykładzie widać też, że marka jako wartość jest nie do przecenienia i solidne, mocno stojące na ziemi firmy produkują swego rodzaju dzieła sztuki, rzeczy, których nie trzeba się będzie wstydzić przez wiele, wiele lat. I jestem pewien, że podobnie jak teraz 90/91, tak i w przyszłości podobny status klasyka osiągnie system 800/801. A nie powiedziałem jeszcze jednego – odtwarzacz ten jest absolutnie genialny jako SACD. Jedynie dzielony system EMM Labsa gra płyty tego typu równie dobrze.

System użyty do odsłuchu:
  • Źródła cyfrowe – Accuphase DP90+DC91; Accuphase DP100+DC101; Accuphase DP800+DC801
  • Przedwzmacniacz – Accuphase C-290V
  • Wzmacniacz mocy –Accuphase A-50V x 2
  • Kolumny - B&W Matrix 801 v3
  • Okablowanie: Velum
  • Sieć: Accuphase PS-1200


Kontakt:

Accuphase

Dystrybucja: NAUTILUS HI-END

ul. Malborska 24
30-646 Kraków
tel./fax: (0…12) 425 51 20
tel. kom.: 602 321 653

e-mail: nautilus@kinodomowe.krakow.pl


Strona producenta: ACCUPHASE
Polska strona producenta: ACCUPHASE

Bowers&Wilkins B&W

Dystrybucja: Audio Klan

ul. Szkolna 45
05-270 Marki k/Warszawy
tel.: (0…22) 777 99 00

e-mail: aklan@audioklan.com.pl


Strona producenta: B&W

Velum

Dystrybucja: L`auditeur-Polska

tel. kom.: 601 443 401
fax (0…71) 342 80 15

e-mail: info@velum-cable.com


Strona producenta: VELUM




POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B