ODTWARZACZ CD

MARANTZ
CD5001

WOJCIECH PACUŁA







Firma Marantz to swego rodzaju instytucja. Założony przez Saula B. Marantza, Amerykanina, Żyda polskiego pochodzenia w roku 1953, Nowym Jorku, od początku zanurzony był w świecie lamp. Obok mającego cztery lata więcej McIntosh Engineering Laboratory (w roku 1951 nazwa została zmieniona na McIntosh Laboratory Inc.) ukształtowali na długie lata oblicze amerykańskiego hi-endu. Paradoksem jest fakt, że firmę w jej pierwotnym kształcie wykończyły nie wzmacniacze – świetnie przyjmowane, prowadzące walkę łeb w łeb z Makami – a… tuner. W roku 1961 Saul Marantz przyjął do pracy Richarda R. Sequerrę, doświadczonego inżyniera, związanego ze studiami nagraniowymi, który w Marantzu miał tylko jeden cel: zaprojektować referencyjny tuner. Prace trwały aż trzy lata, a ich wynikiem był genialny tuner 10B, który Sequerra, po opuszczeniu firmy w 1963 i założeniu własnej firmy, przedefiniował i w nowej formie, w roku 1973, przedstawił pod nazwą Model 1 FM. W każdym razie, tuner kosztował tyle, że Saul Marantz zmuszony był sprzedać firmę w roku 1964 firmie Superscope. Saul pozostał szefem firmy aż do swojej emerytury w roku 1968. W tym samym roku ruszyła produkcja Marantza ze średniej półki cenowej, podjęta przez japońską firmę Standard Radio Corporation. W roku 1972 Supersope zakłada firmę Marantz Far East, mającą na celu sprzedaż produktów w Japonii. W marcu 1975 roku nazwa Standard Audio Corporation została zmieniona na na Marantz Japan Inc. W roku 1980 Superscope popadł w tarapaty finansowe, z których już mu się nie udało wydobyć. W tym samym roku, w grudniu, sprzedaje wszystkie prawa do produktów i znaków handlowych Marantza. Połowę kupuje Marantz Japan Inc., a drugą N.V. Philips. Historia przejścia z USA do japonii kończy się w roku 2001, kiedy to Marantz Japan odkupuje wszystkie udziały w spółce. Już w rok później marki Denon i Marantz łączą się, związując holding pod nazwą D&M Holdings, do którego wkrótce dołącza McIntosh… W ten sposób historia zatacza koło.

ODSŁUCH

Historia Marantza jest wyjątkowo fascynująca i przedstawia firmę w ruchu, tj. w ciągłych przemianach i rozwoju. Każda zmiana przynosiła bowiem zastrzyk kapitału i świeże pomysły, utalentowanych ludzi itp. To dzięki temu dziedzictwu udało się utrzymać profil firmy skupionej przede wszystkim na stereo, ze świetnym kinem, firmy, która nie odcina się od korzeni. Dzięki temu w momencie, kiedy kino przeżywa kryzys, Marantz z podniesionym czołem staje do walki o klienta.
Prezentowany odtwarzacz CD5001 należy do najtańszych produktów Japończyków, jego cena znajduje się poniżej magicznej niegdyś kwoty 1000 zł. To już nie jest próg inicjacyjny dla audiofilizmu, gdyż ten przeniósł się w okolice 2000 zł, jednak być może to będzie dobre miejsce dla produktu przeznaczonego dla konwertytów – zniechęconych do dźwięku kina w trybie stereo, którzy chcieliby to jakoś zmienić…

Łatwo jest, oceniając odtwarzacz za 1000 zł tuż po kosztującym kilkanaście razy więcej odtwarzaczu, jak np. DU-50 Luxmana, zaskakującym neutralnością i wiernością, łatwo jest skupić się na wadach urządzenia. To one pierwsze manifestują swoją obecność. Zawsze i wszędzie. Pchają się przed oczy nieproszone, domagając się uwagi. Może jestem przeczulony, pewnie tak, ale wygląda to właśnie w ten sposób. Kiedy jednak chwilę pomyślimy, odbijemy się od wyższego poziomu i skupimy na tu i teraz, skalibrujemy nasz system odniesienia, wówczas owe wady – ewidentne i bezdyskusyjne – stają się zwykłymi cechami, których interpretacja wygląda diametralnie inaczej. Tak było przy odsłuchu tego, w gruncie rzeczy, taniutkiego odtwarzacza, ze katalogu Marantza. Pierwsze wrażenie w jego przypadku jest tym, które pozostaje do końca, jeśli więc szukamy konkretnego brzmienia, wystarczy krótki odsłuch, żeby zorientować się, czy to jest nasza bajka. I jedynie zabawa urządzeniami towarzyszącymi pozwoli na zmianę w dźwięku.

CD5001 jest mianowicie żywym, grającym świeżym dźwiękiem urządzeniem. Oznacza to, że wyjątkowo wyraźnie, z dobrą definicją, podawana jest góra pasma. Porównując cedeka z kosztującymi nieco mniej uniwersalnymi odtwarzaczami Pioneera i Cambridge Audio wydaje się, jakby przy obydwu uniwersałach ktoś narzucił derkę na głośniki. Tutaj wyższość CD nad DVD jest bezdyskusyjna i dopiero diwiki za jakieś 2000 zł przewyższają CD5001 kulturą brzmienia, chociaż wcale nie rozdzielczością góry. Tak więc, czy to dynamiczne wejścia dęciaków w „Austurias” z płyty „Suite Española” Albinéza (Decca/First Impression Music, FIM XR24 068, XRCD24), czy to elementy perkusyjne z płyty Smolika „Smolik” (Sony&BMG/Kayax, KAYAX 014, CD; płyta z CD-Text), wszystkie te rzeczy podane były bardzo dobrze, zero zmulenia, wycofania, ocieplenia itp., z naprawdę bardzo dobrą – jak na te pieniądze – rozdzielczością i dynamiką. Ta ostatnia cecha jest prawdziwa także innych elementów perkusyjnych, jak np. werble, stopa i generalnie bębny (także kotły w klasyce), bo wszystko to podawane jest przez Marantza z dobrym tempem i pulsem, bez rozmywania krawędzi. Zapewne większość słuchaczy zadowoli także praca basu. Dźwięki o niskich częstotliwościach z płyty Madeleine Peyroux „Dreamland” (Atlantic, 82946, HDCD) miały pełny, nasycony charakter. Także bębny z płyty Smolika uderzały mocno i z przytupem. Uważać należy natomiast na nieco nosowy charakter wyższego basu – zwartego, bez zaokrągleń – oraz na to, że niższego basu, w kategoriach absolutnych, za wiele nie będzie. Taki charakter brzmienia pozwala na budowanie dużych, bliskich wokali, jak np. Peyroux, a także umożliwia pokazywanie ładnych, wyraźnie artykułowanych instrumentów akustycznych, takich jak skrzypce z „Suity…” czy gitary z genialnej płyty „New Dawn” Dominica Millera i Neila Stanceya (Naim Records, naimcd066, CD; recenzowaliśmy płytę Dominica Millera „Fourth Wall”), płyty, do której z biegiem czasu coraz częściej powracam. Na tej ostatniej pierwszy plan pokazywany był w uporządkowany, rozdzielczy sposób.

Są wszakże elementy – ten moment recenzji zawsze nadchodzi nieuchronnie, jak czas płacenia podatków – które trzeba zaakceptować, bo nic się z nimi nie da zrobić lub inne, z którymi trzeba powalczyć przy konfiguracji systemu. Pierwsza sprawa związana jest z głębią nagrań, która jest raczej płaska i bez skupienia. Nie jest to wina odtwarzacza jako takiego, ale jego ceny – na tym poziomi cenowym tego po prostu nie dostaniemy. Kiedy w utworze „A Prayer” z płyty Peyroux daleko w tyle gra trąbka, to wprawdzie nie jest ona przybliżana, ale jest całkowicie rozmyta, dochodzi z zewsząd i znikąd. Nie d się temu w żaden sposób zaradzić. Można jednak powalczyć z czymś innym – wraz z rozdzielczą górą otrzymujemy też sporo energii w wyższej średnicy, co trzeba utemperować, bo w innym wypadku możemy w ten sposób rozjaśnić brzmienie systemu, a tego byśmy nie chcieli, prawda? Należy więc poszukać raczej ciepławego wzmacniacza, który nie będzie eksponował góry. Marantz zapewni bardzo dobrą energię i rozdzielczość. Warto spróbować np. z Xindakiem 06 lub z testowanym niedawno MAP-105 Advance Acoustic. także wzmacniacze lampowe świetnie się dogadają z CD5001, jednak tam trzeba uważać z kolei na wyższy bas, który może zabrzmieć zbyt nosowo, jeśli wzmacniacz ma podobny tembr. Tak więc, jeśli znużeni są Państwo bezosobowym, nudnym graniem kina w trybie stereo, na bazie CD5001 za nieduże pieniądze można będzie zbudować bardzo przyjemny, wciągający system stereo. Byle tylko pamiętać o zastrzeżeniach.

BUDOWA

Marantz CD5001, pomimo niewysokiej ceny, wygląda świetnie i nie ma nic wspólnego z produktami chińskimi (poza miejscem produkcji oczywiście), w których najczęściej coś jest w wyglądzie spaprane. Mamy bowiem aluminiowy front z drapanego aluminium, ładnie rozmieszczone, dobrze działające przyciski, o różnych wielkościach, spory wyświetlacz o bladoniebieskiej barwie, na którym oprócz informacji o czasie, ścieżkach (jest kalendarzyk i całkowita ilość ścieżek!) wyświetlone zostaną informacje o tytule płyty, wykonawcy, itp., jeśli oczywiście takowe znajdują się na płycie. Jak się bowiem za chwilę okaże, podstawą urządzenia jest napęd Sony i związany z nim czip sterująco-dekodujący, w którym zwarty jest dekoder CD-Textu. Niby nic, a naprawdę można się do tego przyzwyczaić. Z tyłu mamy parę wyjść analogowych (niezłocone RCA), cyfrowe koaksjalne i optyczne, a także łącza pozwalające wpiąć CD5001 w system sterowania tej firmy. Zasilanie doprowadzane jest niestety przez wpięty na stałe cieniutki kabel zakończony płaską wtyczką, tzw. „grundigiem”. Szkoda, bo nawet jeśli nie udało się zmieścić w budżecie klasycznego gniazda IEC, to nawet przy „ósemce” dałoby się zastosować przejściówkę na IEC (robi je np. Neel) i podpiąć jakiś przyzwoitszy kabel.

Środek specjalnego wrażenia nie robi i tutaj chińskie urządzenia za niewiele większe pieniądze pokazują prawdziwe cuda. Cały układ zmontowano na jednej płytce drukowanej, na osobnej, umieszczonej z boku umieszczono jedynie sieciowy filtr wejściowy i średniej wielkości transformator IE. Napęd to rzeczywiście jednostka Sony – ciekawe, kiedy Marantz przejdzie na inne, przecież wiadomo, że Sony już napędów nie produkuje. Układy scalone przylutowano od spodu, zaś resztę elementów od góry płytki. Przetwornik ti niewielka, przyzwoita kość Cirrus Logic CS4392 delta-sigma piątego rzędu, 24/192, z interpolacją i regulacją głośności (ta funkcja na szczęście nie została uaktywniona). Konwersja I/U oraz filtry zostały przeprowadzone w kościach JRC 2068, zaś bufory wyjściowe to tranzystory. W zasilaczu może i nie ma specjalnie dużych pojemności, ale osobne uzwojenia wtórne i resztę układów otrzymały części analogowa i cyfrowa. Okazuje się, że wzmacniacz słuchawkowy jest osobny, na małej płytce z gniazdem, do którego biegnie całkiem niedługi kabelek ekranowany z wyjścia odtwarzacza. I tu mam propozycję na przyszłość- jeśli nie korzystają Państwo ze słuchawek, to warto wypiąć (oczywiście po skończeniu się gwarancji i w wykwalifikowanym punkcie serwisowym) ten kabelek, wraz z zasilającymi – to jest jedna wtyczka – bo dźwięk na wyjściach RCA w pewnej mierze się poprawia. Pilot zdalnego sterowania RC001CD jest duży, systemowy, jednak obsługuje się go całkiem nieźle. Wspomnijmy też o tym, że można wyłączyć wyświetlacz. Poprawa dźwięku musi być minimalna, bo żadnej zmiany nie słyszałem.



MARANTZ
CD5001

Cena: 999 zł

Dystrybucja: Audio-Klan

Kontakt:
ul. Szkolna 45
05-270 Marki k/Warszawy
tel. +48 (0-22) 777 99 00

e-mail: aklan@audioklan.com.pl


Strona producenta: MARANTZ



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B