REPORTAŻ

CHILLOUT STUDIO
16HZ
oraz
TACT/LYNGDORF/FOCAL-JMLAB

WOJCIECH PACUŁA







Co jakiś czas spotykam się z zarzutami dotyczącymi braku zdecydowania w ocenie produktów. Dotyczą one zarówno działalności mojej, moich kolegów z „Audio”, a także niektórych kolegów po fachu z innych pism (część idzie bowiem na skróty i w teście wali na prawo i lewo, bez względu na to czy ma to sens, czy nie). I to bez różnicy – polskich czy zagranicznych. Można by to sprowadzić do żądania tego typu: „To jak to, Panie – dobre to czy g…no, za przeproszeniem?” Pytanie w warstwie merytorycznej jak najbardziej słuszne, a w warstwie ideologicznej proste – chodzi o to, aby określić, co jest dobre, a co jest złe. I rzeczywiście – jednym z celów pism audiofilskich jest selekcja. I słuszni, na pierwszym planie powinno być bowiem wprowadzenie stratyfikacji. I, myślę, robimy to. Selekcja przeprowadzana jest bowiem na kilku poziomach i złe rzeczy, albo jeszcze nie do końca gotowe są na wstępie odrzucane, a te, które wydawały się OK., a jednak nie przeszły pierwszych odsłuchów, są odsyłane dystrybutorom. Zdarza się. To jednak tylko początek drogi.

We wstępniaku do tego numeru HFOL oraz w teście kolumn Acuhorn Rosso Superiore175 mocno wgryzłem się w ten temat, jednak trzeba o tym mówić dość często, bo to pozwala uniknąć sekciarstwa i koteryjnego traktowania rzeczywistości. Powtórzę to tym razem krótko: nawet górale, skłonni do postrzegania świata w czarno-białej kolorystyce i z takim podejściem do życia, oprócz ‘prowdy’ i ‘gówno prowdy’ wyróżniają też stan pośredni ‘tys prowde’. W audio Prawda jest jedna – jest nią dźwięk absolutny. Czegoś takiego jednak nie ma, nie ma absolutnej referencji dostępnej nam, słuchaczom, a samo wyrażenie ‘dźwięk absolutny’ jest swego rodzaju idealizacją, założeniem bez odniesienia w realu. Istnieje natomiast coś w rodzaju marginesu referencji, obszaru, w którym różne rodzaje dźwięku można nazwać równoważnymi, chociaż są nieraz diametralnie różne. Zawsze dochodzi bowiem do tego równania czynnik ekonomiczny. To prawda, im bliżej „wierzchołka” tzw. top hi-endu, tym bardziej to się „zjeżdża” do wspólnego, małego obszaru. Jednak im niżej, tym ten stożek (o takiej figurze w swojej recenzji przedwzmacniaczy gramofonowych Zanden Model 1200 Mk.2 i Lyra Connoisseur 4-2P SE w „Hi-Fi +” [Issue 50] mówił jego naczelny, Roy Gregory i to chyba dobre porównanie, więc je wykorzystuję) się rozszerza i rozrzut między różnymi koncepcjami brzmienia się powiększa.

Przypadkiem, ale to absolutnym przypadkiem było to, że egzemplifikację tego procesu można było usłyszeć w tym samym miejscu podczas dwóch kolejnych, comiesięcznych prezentacji w krakowskim salonie Chillout Studio: najpierw podczas pokazu najnowszych kolumn śląskiej firmy 16Hz, a następnie podczas prezentacji systemu złożonego z elektroniki firmy TacT – wzmacniacza cyfrowego Millenium Mk IV – i Lyngdorfa – CD1 – kolumn Focal-JMLab Utopia Diva, którego sercem był jednak korektor akustyki Tact 2.2 x. Dwa brzmienia – dwa światy. Bez przesady i bez cienia wątpliwości. I choć bliższy mojemu sercu był system 16Hz, z lampami w roli osoby towarzyszącej, to jednak bardzo technicznie nastawiony system złożony przez firmę Trimex jest prawdopodobnie tym, co wyznacza kierunki rozwoju audio, czy się to komuś podoba, czy nie. Chociaż… chociaż, patrząc na to, co się dzieje teraz, można też założyć, że zawsze będzie to tylko jedna z dróg.

16Hz I SPÓŁKA

16Hz to młodziutka firma debiutująca na rynku kolumn głośnikowych. Jej właściciele mówią o sobie tak:

„Firma Studio 16 Hertz jest zwieńczeniem długoletniej współpracy z podmiotami wytwarzającymi produkty unikatowe, produkty które dotąd wykonywane były na indywidualne zlecenia odbiorców, bądź wypuszczane krótkimi seriami. Inspiracją do tworzenia kolumn głośnikowych była zapewne katowicka firma i sklep audiofilski Puzon, której menadżer Robert Pliszka – pasjonat dobrego dźwięku – stał się dla nas motorem napędowym. W końcu postanowiliśmy jednak, iż zajmiemy się regularną produkcją zestawów głośnikowych, które są dla nas pasją, tematem ciągle odkrywanym, tematem z którym żyjemy kilkanaście lat, obcując z nim na co dzień. Dlatego w 2006 roku powstała nasza firma, z katalogiem obejmującym osiem modeli kolumn, począwszy od podstawkowego Aurum a skończywszy na potężnym trójdrożnym Credo. Wszystkich miłośników muzyki zapraszamy do zapoznania się z naszymi produktami.
Zespół Studio 16 Hertz”

Na odsłuch przyszedłem w momencie, kiedy kolumn, model Minas Anor, słuchali ludzie z „audiostereo.pl”. Od razu wiedziałem, że jest to dźwięk, który mi „leży”. Pomimo tekstylnych kopułek – używam od długiego czasu kolumn Harpii Acoustics z metalowym SEAS-em – w tym przypadku pochodzących od izraelskiego Morela, dźwięk był dokładny, szybki i otwarty. A jednak miał też ciało, a oprócz informacji i dźwięku, docierała także informacja o emocjach w muzyce – niezależnie czy była to jakiś dziwnie nagrana muzyka taneczna czy jazzowe plumkania. Wydaje się, że duży udział w takiej prezentacji miała elektronika – lampowe monobloki budowane na zamówienie gdzieś w Polsce, przedwzmacniacz, którego również nie znałem oraz odtwarzacz CD Audio Note. Zdecydowanie „oldskulowa” metoda odtwarzania płyt, ale w tym wydaniu – wyjątkowo udana. Co mnie zdziwiło, bardzo dobrze kontrolowany był bas, chociaż kolumny różnie się w tym wnętrzu zachowują. I kolejny punkt – ładna dynamika. Nie było irytujących zwykle zmuleń przełomu dołu i średnicy, a góra miała szybki, dźwięczny atak. Wprawdzie, w kategoriach absolutnych, wyższy bas był nieco ocieplony, jednak zwaliłbym to raczej na końcówki. W każdym razie, „flow” muzyki był ładny, naturalny i bardzo fizjologiczny. Nie wiem, ile kosztowała elektronika, ale kolumny nie były zbyt drogie, a grały naprawdę bardzo dobrze. Warto zauważyć, że po kilku próbach do odsłuchów zapięto niedrogi przecież kabel Red krakowskiej firmy Hotline z serii Spiral Tech (test TUTAJ), nagrodzony przez nas „Nagrodą Roku 2006”. Myślę, że naprawdę udany pokaz.

TACT I SPÓŁKA

System TacT-a z kontrolerem akustyki pomieszczenia 2.2 x to jedna z najbardziej dopracowanych metod dekodowania i korygowania sygnału cyfrowego w warunkach domowych. Sporo określeń, a to dlatego, że chodzi właśnie o słowa-klucze: cyfra i akustyka. Działa to w ten sposób, że z odtwarzacza pobierany jest sygnał cyfrowy i wysyłany jest do korektora akustyki. Stąd, po odpowiedniej obróbce, trafia – wciąż w formie cyfrowej – do wzmacniacza cyfrowego TacT Millenium Mk IV (to jeden z nielicznych prawdziwych wzmacniaczy cyfrowych, do których można dostarczyć sygnał w tej formie). Na końcu jest zaś jedyny analogowy „detal”, a mianowicie kolumny. Dzięki takiej aranżacji można jak najpóźniej zamienić cyfrę na analog i w ten sposób – całkowicie zgodnie ze sztuką – zminimalizować szumy i zniekształcenia.

Tak to właśnie działa. Idiomatyczne jest w tym przypadku ustawienie kolumn, które stoją tuż pod ścianą i są ustawione niemal na wprost. Najważniejszy w tym systemie jest… człowiek. Procesor korekcyjny należy bowiem odpowiednio ustawić. Pierwszy krok wykonywany jest automatycznie – ustawiamy na środku mikrofon pomiarowy, przeczekujemy serię trzasków i stuków (bardzo podobne wydaje procesor DG-38 Accuphase’a , który testowałem w „Audio”) i otrzymujemy pomiar. Następnie urządzenie oblicza korekty, wybieramy krzywą docelową i – gotowe. To znaczy powinno być gotowe. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna – dopiero manualne ustawianie, krok po kroku, przecinek po przecinku, pozwala wykorzystać potencjał korektora, nie niszcząc przy tym innych aspektów brzmienia. I myślę, że właśnie brak czasu był powodem tego, że dźwięk systemu nie do końca do mnie trafił. Na odsłuch przyszedłem jeszcze w piątek, tuż po tym, jak spóźniony – z powodu awarii samochodu – Krzysztof, człowiek z Trimexu, załadował pierwsze krzywe. Dźwięk był okropny. Nie będę tego rozwijał. Kiedy do sali weszło kilka osób, Krzysztof powtórzył pomiar i wprowadził drobne poprawki. Było lepiej, ale wciąż nie za dobrze – bas, choć doskonale kontrolowany i dynamiczny, był nieco za duży, a góra za bardzo cięła po uszach. Kolejne poprawki i kolejny postęp – wreszcie słychać było blachy, jednak wciąż średnica była sucha i bezpłciowa. I tak kilka razy. Pod koniec słychać było wreszcie, że to potężne pieniądze tu grają, jednocześnie jednak równie oczywiste było, że wciąż daleko do ideału. Czego mi najbardziej brakowało? Muzyki. Wszystko w tym dźwięku było – detal, dynamika, jednak gdzieś zabrakło wypełnienia i barwy, które decydują o emocjonalnym odbiorze muzyki.

Odsłuch ten pokazał, że da się z tego „wyciągnąć” naprawdę dużo, jednak trzeba poświęcić na to sporo czasu i pracy. Nie da się tego zrobić z marszu. Dźwięk miał do tego charakterystyczne elementy, które słyszałem na innych prezentacjach TacT-a, także w prywatnych domach. Były to przede wszystkim precyzja całego zakresu i znakomita praca basu. To wciąż jednak nie jest ideał – dochodzimy do niego po przeciwległej krawędzi stożka niż 16Hz, jednak wierzchołek wciąż jest przed nami. Czy to jest dobra droga? Nie wiem. Z jednej strony tak – można tu osiągnąć rzeczy, które w klasycznych systemach występują jedynie w ekstremalnie dobrze dobranych układach (i drogich, dodajmy). Można to uzyskać do tego w zupełnie niesprzyjających warunkach akustycznych i z różnymi kolumnami. W tym przypadku rzeczywiście obłaskawiono akustykę Chilloutu, bez konieczności stosowania ustrojów akustycznych, jednak otworzyło to kilka nowych kwestii. Z drugiej strony wydaje się, że aby do maksimum wykorzystać zalety cyfrowej korekcji, bez uwydatniania jej wad – np. ostre filtry cyfrowe bardzo źle wpływają na sygnał, powodując „dzwonienie” przed, po, albo przed i po impulsie – urządzenie, paradoksalnie, powinno korygować jak najmniej. A to oznacza, że pierwszym krokiem musi być jednak klasyczna adaptacja pomieszczenia – im lepsza, tym… lepiej. Po drugie: wprawdzie 2.2 x koryguje także odpowiedź częstotliwościową i fazową kolumn, jednak kolumny też muszą być pierwszego sortu, aby było dobrze. A w tym przypadku mam pewne wątpliwości. Korektor TacT-a posiada przycisk, którym możemy ominąć korekcję i porównać w locie dźwięk z nią i bez niej. Co też uczyniliśmy. Dźwięk bez korekcji był bardzo zły. Nie do słuchania. Dla prezentującego to fajne narzędzie, bo w ten sposób „in statu nascendi” udowadnia użyteczność korektora. Pomyślmy jednak przez chwilę w ten sposób: jeśli cyfrowy system bez korekcji brzmiał źle i dopiero obróbka sygnału pozwoliła mu „zagrać”, to jak zagrałby w podobny sposób potraktowany system w rodzaju 16Hz, który bez korygowania brzmi bardzo dobrze? Po prostu: jeśli system tu i teraz, przed pomiarami, brzmi źle, to znaczy, że coś z nim jest nie tak. Oczywiście wina leży też w ustawieniu kolumn, które w tym przypadku przystosowano pod kątem TacT-a i porównanie powinno obejmować dźwięk z kolumnami w idealnej pozycji, bez korekcji oraz kolumny z korekcją, w pozycji, do tego najlepszej. Jednak nawet kolumny pod ścianą powinny zagrać co najmniej dobrze. Być może zresztą, że jestem uprzedzony do tego modelu Utopii. To jedne z nielicznych produktów, które w swojej historii brytyjski „Hi-Fi News” polecił omijać szerokim łukiem. Wiedząc, że często powodem złej recenzji jest wada fabryczna produktu lub inne czynniki, rozmawiałem o tym teście z jego autorem, zastępcą redaktora naczelnego HFN, Andrew Harrisonem (który jest zresztą zakochany w Polsce i polskich dziewczynach). I w rozmowie wykluczył on możliwość pomyłki. Po prostu twierdzi, że to zły produkt. Unikam tak jednoznacznych deklaracji w testach właśnie dlatego, że zawsze jest możliwość pomyłki ze strony recenzenta. Jednak uprzedzenie pozostało i to być może ono kazało mi podejść do Div jak do jeża. Dla porządku powiedzmy, że większy model JMLab-ów, Alto Be, to według mnie genialny, absolutnie rewelacyjny produkt i nie jest tak, że nie lubię Focala, bo i 1007 Be bardzo mi się podobały.

PODSUMOWANIE

Jak wspomniałem na początku: jestem zwolennikiem dźwięku generowanego przez kolumny z pierwszego odsłuchu, jednak krótka styczność z cyfrą TacT-a i obserwowanie pracy Krzysztofa, „rzeźbiącego” ‘dźwięk idealny’ pozwalają stwierdzić, że to potężne narzędzie. Muszą być jednak spełnione warunki, o których mówiłem. Bez tego będzie może i dobrze, ale nie rewelacyjnie.

P.S.

Ponieważ nie chciałem pozostawić pokazu cyfrowego systemu bez komentarza, poprosiłem o opinię mojego przyjaciela, który także był w czasie weekendu w Chilloucie.

20 kwietnia w krakowskim Chillout Studio odbył się odsłuch urządzeń Lyngdorfa: TDAI 2200, CD-I przy użyciu kolumn Focal Diva Utopia Be. Gwoździem programu była korekcja dźwięku w domenie cyfrowej, przy użyciu umieszczonego w miejscu odsłuchowym mikrofonu oraz notebooka. Największym mankamentem prezentowanego dźwięku był brak muzykalności. Był techniczny, suchy, pozbawiony naturalnej barwy. Ciężko mówić o wyrównaniu częstotliwościowym, gdyż wypróbowaliśmy wiele kombinacji, dodając lub odejmując decybeli w poszczególnych składowych pasma, ale i tak nie udało się uzyskać przekonywującej homogeniczności przekazu. Co prawda odsłuch miał miejsce w niewielkim i niedoskonałym pomieszczeniu, ale wydaje się, że właśnie cyfrowa korekcja dźwięku jest po to, aby sobie poradzić z tego typu mankamentami. Najlepiej wypadł chyba bas - był krótki, twardy i dobrze kontrolowany - ale zawsze było go albo zbyt dużo (nawet dla mnie - maniaka tego podzakresu), albo zbyt mało. W paru przypadkach zobaczyliśmy całkiem przekonujących rozmiarów scenę. Ustawienie kolumn w rogach pomieszczenia powodowało, iż nietrudno było doświadczyć oderwania dźwięku od głośników. Lwią część "eksperymentów" przeprowadziliśmy słuchając utworu Ceylon z genialnego debiutu Madity. Pomimo raczej wysokiej ceny zestawu nie udało się niestety uzyskać eterycznego charakteru wokalu doświadczonego wcześniej na drogich odtwarzaczach Jadis, dcs, Linn czy nawet Bladelius i Meridian. Odsłuch Smolika „III” oraz Noviki „Tricks of Life” należał do przyjemniejszych momentów. Bas dominujący na tej drugiej trzymał się w ryzach, co jest dużą zasługą systemu, dźwięk był bardzo relaksacyjny. Kończący ten wieczór odsłuch death metalu okazał się zupełną porażką – analityczny system dobitnie ujawnił wszelkie bolączki realizacyjne tego gatunku.

Tomek Folta



ORGANIZATOR:

Chillout Studio

Kontakt:
ul. Na Ustroniu 3
tel. (0…12) 266 26 63

UCZESTNICY:


16Hz



Kontakt:

ul.Batorego 26/30
43-100 Tychy
tel. kom: 506-472-044
tel.: (0…32) 780-37-09

e-mail: biuro@studio16hertz.pl


TRIMEX

Kontakt:
ul. Nałęczowska 31
02-922 Warszawa
tel. (22) 642 46 29
tel./fax: (22) 842 80 10

e-mail: biuro@trimex.com.pl





POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B