Przetwornik czeskiej firmy Casea wpadł nam w ręce za pośrednictwem przedstawiciela firmy z kraju, za pośrednictwem którego jakiś tysiąc lat temu, z okładem, otrzymaliśmy chrzest dla dworu księcia Mieszka, zwanego potem Mieszkiem I. Od początku wzbudził moje zainteresowanie, a to przede wszystkim ze względu na solidne wykonanie, rozbudowany układ, a także na coś, co coraz częściej przewija się przez dział listów „Kto pyta…” HFOL: możliwość poprawienia dźwięku systemu kina domowego. Problemem home theatre, poza samymi amplitunerami, jest przede wszystkim dźwięk odtwarzaczy DVD – najczęściej, mówiąc dyplomatycznie, niezbyt dobry. Firma Casea ma na to lek: apgrejdy playerów DVD (uniwersalnych) – m.in. Denona i Pioneera, montując w nich specjalne wyjście cyfrowe, z dedykowanym układem DSP, przez które można na zewnątrz wysłać wszystko – od klasycznego PCM w postaci 16/44,1 i 24/96, po – wydawałoby się niemożliwe – 24/192 oraz sygnał z płyt SACD (tak, ze stereofonicznej warstwy SACD). „Wyduszenie” z urządzeń AV możliwie najlepszego dźwięku to teraz jedna z głównych bolączek i taka kompleksowa usługa, jak w przypadku Casei jest szczególnie pożądana. Cepheus to jedno z bardziej zaawansowanych technologicznie urządzeń, jakie ostatnio widziałem. Jak wspomniałem, potrafi zdekodować sygnał PCM aż do postaci 24/192. Problemem jest to, że standard konsumencki do przesyłu takiego sygnału nie istnieje. W dCS-ie i Chordzie upsamplowany sygnał 24/192 wysyłano do przetwornika dwoma przewodami 110 Ω w standardzie 2 x AES2. S/PDIF na przewodzie koaksjalnym 75 Ω był bowiem przewidziany do wysyłki z granicznymi wartościami 24/96. Tak się przynajmniej wydawało. Wąskim gardłem okazały się tu nadajnik i odbiornik, elementy, które w ostatnim czasie uległy znaczącej poprawie. I tak firma Audiopraise http://audiopraise.com/ , modyfikująca transporty, wyposażyła przetwornik w możliwość przyjmowania sygnałów do najwyższych, stosowanych na płytach DVD-Audio, wartości próbkowania. Żeby jednak wykorzystać tę unikalną możliwość, potrzebny jest odpowiedni transport. Jak wspomniałem, Audiopraise opracowała specjalny moduł o nazwie Vanity, z czipem DSP i wyjściem koaksjalnym BNC, który montuje się w dowolnym odtwarzaczu DVD-Audio lub odtwarzaczu uniwersalnym. Ta ostatnia możliwość jest szczególnie interesująca, ponieważ tym samym kablem można też wysłać na zewnątrz także sygnał z płyt SACD… Jak to możliwe? Zapytałem o to człowieka, który to wszystko wymyślił i wdrożył do produkcji, pana Dominika Peklo: „HIGH Fidelity OnLine”: Za co w kombinacji Casea-Pioneer jest odpowiedzialna firma Audiopraise? Tyle Dominik Peklo z Audiopraise. Z rozmowy wynika kilka istotnych rzeczy. Można do Cepheusa wysłać sygnał z płyt DVD-Audio i SACD. Te pierwsze zostaną wysłane w postaci, w jakiej je zapisano na płycie, aż do 192 kHz, zaś drugie zostaną skonwertowane do PCM. Pierwsza sprawa – super, bez komentarza, druga takowego się domaga. Jedną z zalet sygnału DSD jest znaczne uproszczenie przetwornika. Jeśli więc zamieniamy sygnał na PCM, to z powrotem mamy do czynienia z problemami, od których chcieliśmy uciec. Co więcej – konwersja między standardami to bardzo trudna sprawa i nie zawsze wynik jest wart zachodu. Weźmy dla przykładu płyty SACD, do których sygnał konwertowano z taśm-matek PCM, jak dyskografia Petera Gabiela, czy Depeche Mode. Okazuje się, że płyt SACD utworzonych z sygnału PCM jest na rynku ogromna większość. Drugą grupą są płyty SACD przygotowane z analogowych taśm-matek i dopiero na szarym końcu, właściwie w ogonie ciągną się płyty nagrane w DSD. A i tu jest pewien problem, bowiem nie ma czegoś takiego, jak obróbka sygnału DSD, gdyż format ten przeznaczony był początkowo jedynie do archiwizacji danych i z audio nie miał nic wspólnego. Jeśli chcemy w domenie cyfrowej zmiksować materiał i poddać masteringowi, to musimy przejść na PCM, to znaczy stoły DSD konwertują go do takiej postaci, obrabiają i z powrotem konwertują do DSD. Wśród płyt SACD mamy więc jedynie jakiś procent takich, które zostały od razu nagrane w DSD i bez obróbki zmiksowane do dwóch kanałów. Ale, do czego zmierzam: konwersja sygnału nie jest najlepszą sprawą, jednak występuje nagminnie. W hi-endzie najczęściej spotykamy sytuację, kiedy sygnał PCM jest konwertowany do DSD i dopiero wtedy zamieniany na analog. Taki upsampling w swoich odtwarzaczach wprowadziły np. firmy dCS i Esoteric. Ale i w drugą stronę się to spotyka, bo np. część uniwersalnych playerów Pioneera (np. DV-696AV), czy Cambridge Audio (Azur DVD89) od razu po odczytaniu sygnału z płyty zamienia go na PCM po to, aby wszystko obrobić w tym samym układzie DSP. Ale to samo robi mający z drogimi produktami spore doświadczenie Arcam w nowej serii odtwarzaczy DiVA DV135, DiVA DV137 i FMJ DV139. I, prawdę mówiąc, myślę, że z dwojga złego lepiej jest zamienić DSD na PCM niż odwrotnie. Testując dCS-a wiele czasu spędziłem na porównywaniu zwykłego sygnału CD 16/44,1 i upsamplowanego do DSD i myślę, że bez dwóch zdań, ten pierwszy był lepszy. Vanity robi właśnie coś takiego – zamienia DSD na PCM i dopiero wysyła do przetwornika. Jak to działa? Zaraz się przekonamy. Do testu Cepheusa podchodziłem kilka razy, a to ze względu na jego wielorakie możliwości – CD, DVD, DVD-Audio oraz SACD, wyjścia zbalansowane i niezbalansowane, a także dlatego, że chciałem go przesłuchać z możliwie szeroką gamą produktów. Jako punkt odniesienia posłużyły mi: używany przeze mnie niegdyś przez długi czas uniwersalny odtwarzacz Pioneera DV656A (taki sam, jak ten, który został zmodyfikowany modułem Vanity), odtwarzacz uniwersalny Arcam FMJ DV139, odtwarzacz DVD-Audio Arcam FMJ DV29A, odtwarzacz SACD Accuphase DP-800/DC-801, odtwarzacz SACD Denon DCD-CX3, przetwornik D/A AudioNemesis DC-1 oraz odtwarzacz CD Ancient Audio Lektor Prime. Arcamy oraz Ancient posłużyły mi także jako opcjonalne napędy dla przetwornika Cepheus. Powiedzmy, że z płytami CD Prime był bezkonkurencyjny, dając stabilniejszy, lepiej definiowany dźwięk niż modyfikowany Pioneer, zaś przy płytach DVD Arcam był tylko o włos bardziej rozdzielczy. Zastosowałem także kilka innych kabli cyfrowych, np. Oyaide i XLO z serii Limited – na droższych systemach obydwa okazywały się lepsze od dołączonego do zestawu, jednak Oyaide nie we wszystkich aspektach, zaś w systemach, gdzie element nie przekracza, powiedzmy 6000-8000 zł różnice są na tyle pomijalne, że nie ma sobie czym zawracać głowy. ODSŁUCH Przez kilka pierwszych płyt, słuchając Cephesua napędzanego z napędu Prime’a i samego Prime’a, przełączając szybko między jednym, a drugim urządzeniem, wiedziałem, że to są różne produkty, jednak trudno mi było od razu określić na czym owa różnica polega. To wielka pochwała dla czeskiego przetwornika – soutè kosztuje przecież dziesięć razy mniej niż Lektor (oczywiście należy do tego dodać koszt napędu i kabla cyfrowego, w tym przypadku jakieś 10 000 zł). Jednak testy A/B pokazują jedynie część prawdy i z reguły traktuję je jako coś dodatkowego. Urządzenia różnią się od siebie i to znacznie, w dodatku w dziedzinach, które są dla hi-endu kluczowe, jednak porównania A/B przetworników kosztujących mniej niż Lektor z tym odtwarzaczem często-gęsto od razu ukazywały znacznie dalej idące różnice. Cepheus trzymał się zaś dzielnie i szacunkiem przeszedłem do dalszej części odsłuchów. To, dzięki czemu przetwornik tak dobrze sobie radzi i dlaczego w wielu dziedzinach kasuje odtwarzacze sporo od siebie droższe (choć nie wszystkie, o czym za chwilę), to znakomita równowaga tonalna. To jest ta sama szkoła co Prime i Arcam DV29. Dźwięk jest otwarty, szybki, dynamiczny, bez eufonii i podkolorowań. Nie widać też dążności do upodobnienia brzmienia do lampy. Stąd np. mocna góra. Ta nie jest jednak przerysowana i jest bardzo czysta. Co ciekawe, najlepiej przetwornik radził sobie w tej mierze z dyskami CD. Przy wzorcowej pod każdym względem płycie „Blue Monk” Eric Reed Trio (M&I Jazz [Japan], MYCJ-30386, CD; płyta została wyróżniona przez niezwykle wpływowy, japoński magazyn muzyczny „Swing Journal”) góra była mocna i jednocześnie mieniła się wieloma barwami, pokazując różnice w uderzeniu w różne talerze, oddając bardzo dobrze towarzyszący im pogłos. To samo dzieje się po drugiej stronie pasma. Bas gra nieco mocniej niż z Lektora, ma jednak dynamiczny, zwarty charakter, który przekłada się na duży rysunek instrumentów. Bo, wbrew temu, że góra jest mocna i aktywna, dźwięk jako całość jest ciut ciemniejszy i postawiony nieco niżej niż w Primie. To właśnie mocny bas i przełom basu i średnicy sprawiają, że rysunek jest nieco większy i przez to jakby solidniej zbudowany. Bardzo interesująco wypadły odsłuchy płyt SACD. Początkowo porównywałem system Casea/Pioneer z Arcamem DV139, jednak po jakimś czasie okazało się, że brytyjski odtwarzacz ma problemy z oprogramowaniem, w tym z dekodowaniem stereofonicznej warstwy SACD. Tak się kończą starania o możliwie najwcześniejszy test – odtwarzacz wyszarpałem niemal z taśmy produkcyjnej, dwa miesiące przed oficjalną premierą i okazało się, że do ostatniej chwili wprowadzano poprawki w oprogramowaniu kości Zorana Vadis 888, poprawek, których w moim egzemplarzu nie było. Urządzenie odesłałem, a na nowe wciąż czekam. Wnioski nie z tego porównania są więc wiarygodne. Wzorcem były jednak odtwarzacze Denona i Accuphase’a. I okazuje się, że konwersja na PCM niczego nie zepsuła. Dźwięk był gładki jak z SACD i miał bardzo dobrze definiowane krawędzie jak z dobrego PCM. Rozdzielczość góry nie była wprawdzie tak dobra jak z Denona DCD-CX3, jednak środek i dół były lepsze. Porównując z kolei warstwę SACD z naprawdę udanego samplera Stockfisch Records „Closer To The Music Vol. 2” (Stockfisch, SFR 357.40006.2, SACD/CD; gdzie, nota-bene, sygnał został skonwertowany z PCM na SACD) graną przez Cepheusa i warstwę CD tej samej płyty graną przez Prime’a słychać podobny efekt jak przy CD – lekkie spowolnienie dźwięku. To znowu daje o sobie znać powiększenie źródeł pozornych i ich przybliżenie. Jeszcze o tym nie pisałem, ale to jest jedna z podstawowych różnic między Cepheusem i droższymi urządzeniami. Na wszystkich płytach Cepheus nieco powiększa bowiem i przybliża źródła pozorne. Nie słychać tego jednak od razu, a to dlatego, że przez ciut głębszy i ciemniejszy dźwięk, pogłosy towarzyszące instrumentom i głosom słychać dłużej niż z droższych urządzeń i tym samym wydaje się nawet, że przestrzeń jest jeszcze większa. To nieprawda – wprawdzie takie ma się wrażenie, jednak jeśli się bliżej wsłuchamy, jeśli przesłuchamy parę płyt – i to niekoniecznie z górnej półki sonicznej – to usłyszymy, że tak naprawdę przestrzeń jest gorzej określana, jest trochę kamuflowana przez mocny dźwięk bezpośredni, a pogłosy wcale nie definiują przestrzeni, a są jedynie artefaktami samego dźwięku podstawowego. To oczywiście bardzo wysoki poziom i w tańszych systemach, dopasowanych cenowo, różnice nie będą tak istotne, ale wszędzie wyżej wyjdą na wierzch. Można nawet powiedzieć, że w systemach opartych o niedrogie lampy, powiedzmy testowany w tym numerze wzmacniacz Melody SP9 lub ładnie brzmiący tranzystor, jak Primare I21 lub I30, Arcam A90 lub coś z NAD-a http://nadelectronics.com/index , to okaże się, że zabrzmi to lepiej niż Prime. Ten ostatni jest bowiem dość bezwzględny dla płyt i urządzeń towarzyszących i w tanich zestawieniach raczej podkreśli ich wady niż zalety. Cephesus z kolei gra dość bezpośrednim dźwiękiem, stąd kreuje dźwięk, który w takim zestawieniu może się tylko podobać. Jednym ze sposobów na taką prezentację jest podkreślenie ataku dźwięku, jego pierwszej fazy, co przetwornik Cesei robi. Wszystko jest więc dość mocne i dobitne. Nie chodzi tu o wyostrzenie dźwięku czy utwardzenie – jak napisałem na początku, balans tonalny jest bardzo dobry. Zarówno w kiepsko nagranej, a mojej ulubionej płycie grupy Diary of Dreams „One Of 18 Angels” (Accession-Records, EFA 03618-2, CD) z muzyką prog-elektroniczno-gotycką, jak i z jazzowo-swingowym materiałem z płyty Joe Williamsa „A Man Ain’t Supposed To Cry” (Roulette Jazz/EMI, 71340, CCD), też niezbyt dobrze brzmiącym, czeski przetwornik zagrał bez cienia szorstkości, może z lekkim naciskiem na chropawe akcenty w głosie Williamsa, jednak generalnie bez dokładnego wnikania w tkankę dźwięku, co w tym przypadku wiązałoby się z wytykaniem błędów. Można nawet powiedzieć, że płyta Diary of Dreams zabrzmiała z Cepheusa przyjemniej niż z Denona czy Arcama, ponieważ źródła pozorne są przezeń nieco powiększone i nie mają tak dobrego ogniskowania. Najlepiej pokazał to Prime, ze swoim absolutnie nadzwyczajnym focusem: jego dźwięk był szczuplejszy i na droższym systemie odbierany jako dokładniejszy, opowiadając jakąś historię. Przetwornik Cesei pokazywał natomiast dźwięk z nieco zamglonymi krawędziami instrumentów, co w tym samym systemie przez pierwsze sekundy wydawało się lepsze, a co jednak za chwilę kończyło się mniejszą ilością informacji. Bardzo dobrze było to słychać także przy płycie Franka Sinatry „My Way” (Reprise/Warner Bros., 27049, CD). Przetwornik Cepheus to niesamowicie wszechstronny (w połączeniu z modułem Vanity), udany produkt. Porównując go z droższymi produktami broni się znakomicie i choć słychać, że kosztuje mniej, to nie ma z tym większego problemu. Porównując go z kolei do mojej referencji do kilku tysięcy złotych, genialnego przetwornika DC-1 Audionemesis, widać, że te dwa produkty to jak ciepło-zimno, jin i jang. DC-1 jest bardzo analogowy, jednak nie ma tak dobrze zaznaczanego rysunku jak w Cephesie. Namacalność dźwięku włoskiego przetwornika jest aż niesamowita, z kolei jego dynamika nie dorównuje tej z czeskiego produktu. Jeśli więc słuchaliście Państwo DC-1 i uznaliście, że gra zbyt cicho, brakuje mu góry i dołu, to Cepheus będzie odpowiedzią na te zarzuty. Z kolei jeśli priorytetem jest „analogowość” i ciągłość dźwięku, to właśnie Audionemesis będzie tym „jedynym”. Jednak zdekoduje on wyłącznie sygnał z płyt CD, zaś Cepheus zagra z każdym rodzajem płyt. Przy użyciu modułu Vanity, także z płyt SACD. BUDOWA Pełna nazwa urządzenia brzmi: Casea Cepheus High Definition Audio DAC, co ma związek z tym, że urządzenie dekoduje sygnał audio wysokiej rozdzielczości 24/192. A przecież przetwornik nie jest duży, bo jego front ma wymiary takie same, jak uniwersalny odtwarzacz Pioneera DV-656A (już nieprodukowany). Jest to lądnie obrobiona płyta drapanego aluminium, z głęboko wyfrezowaną nazwą CEPHEUS. Pod nazwą umieszczono małą, czerwoną diodę, wskazującą na podłączenie DAC-a do sieci. I tutaj mała dygresja, związana z ergonomią produktu: nie ma żadnego wskaźnika, czy sygnał został zalockowany. A przecież wystarczyłoby zastosować dwubarwną diodę – zielony kolor oznaczający obecność napięcia sieciowego, zmieniającą kolor na czerwony, kiedy obecny jest sygnał cyfrowy. A gdybyż – o, gdybyż! – możliwa była instalacja diod wskazujących na częstotliwość sygnału wejściowego, o długości słowa nie wspomnę, to byłby, już całkowicie usatysfakcjonowany. Wiem oczywiście, że Cepheus nie kosztuje majątek i w ramach budżetu nie ma specjalnie dużo ruchu, ale pomarzyć zawsze można. Po odkręceniu górnej ścianki widać, że obudowa mogłaby być jeszcze mniejsza, bo jedna płytka drukowana, na której pomieszczono wszystkie układy jest tylko nieco większa od obudowy przetwornika DC-1 Audionemesis. Układ jest przejrzysty i logiczny. Pewne zdziwienie budzą jedynie napisy na płytce i ekranie przetworników, mówiące o tym, że jest to przetwornik 24/96. Skąd więc obecność małych przełączników DIP, którymi można ustawić max. Częstotliwość próbkowania na 192 kHz? Nie wiem. W każdym razie, w ramach płytki układ dzieli się na: zasilanie 1 (część wstępna), zasilanie 2 (stabilizacja), przetworniki i sekcja analogowa. Część cyfrowa: Cyfrowy sygnał S/PDIF można doprowadzić do złącza BNC lub na wejście optyczne TORX173. Sekcja ta została zamknięta w metalowym ekranie, którego nie da się zdjąć. Wiadomo jednak, że na wejściu pracuje odbiornik cyfrowy CS8416 firmy CIRRUS LOGIC, który dzięki niezależnemu oscylatorowi z pętlą fazową PLL umożliwia znaczną redukcję redukcji jittera. W połączeniu z koncepcją dwuwarstwowej płytki drukowanej i doskonałymi zasilaczami oraz ekranowaniem części cyfrowej mamy mieć gwarancję minimalnych zakłóceń (jitter) już w samej części DAC. Jak podają materiały firmowe, w sekcji przetwarzania pracuje układ CS43122 firmy CIRRUS LOGIC. Jest to bardzo ładny, 24-bitowy stereofoniczny przetwornik cyfrowo-analogowy o maksymalnej częstotliwości próbkowania 192kHz zintegrowany z cyfrowym filtrem interpolacyjnym z 5 bitowym modulatorem delta-sigma, który steruje dynamicznym układem deterministycznym (DEM ) drugiej generacji. Wyjście z układu DEM jest połączone z DAC, który jest w pełni symetrycznym, wieloelementowym przełączanym filtrem pojemnościowym zawierającym układ dolnoprzepustowy. Taka wielobitowa architektura wyraźnie ogranicza szumy i zakłócenia w napięciu wyjściowym na wszystkich jego poziomach oraz znacznie poprawia odporność na jitter w porównaniu z tradycyjną architekturą 1-bitową. Zasilacze: w materiałach firmowych mówi się, że podczas projektowania zasilaczy do tego przetwornika DA wielki nacisk położono na wyeliminowanie wszystkich zakłóceń w. cz., które mogłyby przenikać z obwodów zasilających do czułych układów cyfrowych i spowodować niepożądany, wysoki jitter, który wywoływałby wrażenie ziarnistości, agresywności, suchości i przyspieszania dźwięku. Ze względu na wysoki poziom zakłóceń wysokiej częstotliwości, występujących w sieci zasilającej, wejściowa część zasilaczy zawiera dyskretny filtr LC. Potem zastosowano dwa zalane toroidalne transformatory znanej firmy TALEMA. Większy, o mocy 15 W dla potrzeb części analogowej i mniejszy – 7 W, części cyfrowej. Za uzwojeniem wtórnym znajdują się bezpieczniki, tzw. PolySwitch, następnie elementy prostownicze z ceramicznymi kondensatorami przeciwzakłóceniowymi. Zaraz na wejściu napięć stałych zastosowano filtry LC zawierające dławik i kondensatory elektrolityczne o wielkiej pojemności z podłączonymi do nich równolegle kondensatorami polipropylenowym 1 μF i ceramicznymi 100 nF do wyeliminowania szkodliwych zakłóceń w. cz. z sieci zasilającej, których nie usunął wejściowy filtr LC. W całości całkiem skuteczny układ odkłócający, nieprawdaż? Zakłócenia w. cz. eliminuje się już na samym wstępie. Rewolucyjną nowością w podłączaniu zasilaczy są tzw. „wirtualne masy”. Niestety dotychczas większość konkurentów używała środkowy odczep wtórnego uzwojenia transformatora jako ziemię odniesienia, o którą opierały się wszystkie istotne układy. Jest to z punktu widzenia odstępu od zakłóceń sieci zasilającej fatalne rozwiązanie, ponieważ przez pojemność uzwojenia transformatora zakłócenia mają otwartą drogę od uzwojenia pierwotnego do wtórnego a stąd prosto do masy układu. Taka masa z zakłóceniami staje się źródłem problemów i powoduje wadliwe działanie czułych układów cyfrowych i analogowych. W przetworniku Cepheus „ziemia” uzyskiwana jest z odfiltrowanego napięcia odniesienia, które jest regulowane. Takie wysokiej jakości potencjały masowe zastosowano w tym DAC-u dwa, zupełnie niezależne od siebie. Jeden dla tzw. masy cyfrowej a drugi – masy analogowej. Zastosowano dwie masy, żeby maksymalnie odseparować sygnał analogowy od cyfrowego i ograniczyć możliwość sprzężeń między nimi. Większość producentów stosuje jako regulator i stabilizator napięcia jeden z układów typu 78xx/79xx lub 317/337, co jednak nie jest najlepsze dla czułych układów cyfrowych i wzmacniaczy audio. Spadki napięcia i zakłócenia na ich wyjściu mają poniekąd „twardy” charakter a ich usunięcie wcale nie jest proste. Wcale nie wystarcza wielki wyjściowy kondensator elektrolityczny, którego zastosowanie przy wysokich częstotliwościach mija się z celem. Skuteczny byłby układ RC, ale to równocześnie pogarszałoby współczynnik stabilizacji. W CEPHEUS-ie regulatory ważnych napięć są wykonane z elementów dyskretnych. Napięcie wstępnie wytworzone w oparciu o napięcie referencyjne jest starannie odkłócone i odfiltrowane. Właściwą regulację zapewniają współpracujące ze sobą precyzyjne niskoszumne wzmacniacze operacyjne i tranzystory mocy. Taka technologia wykonania regulatorów zapewnia doskonale odfiltrowane napięcie, które jest tak potrzebne do prawidłowego działania ważnych i bardzo czułych układów. Czeski przetwornik zawiera sześć takich układów. W mniej istotnych miejscach są wykorzystane dwa układy 317. Razem jest więc osiem regulatorów napięć zasilających. Cały układ zmontowano w technice SMD, jednak na wyjściach, w gałęziach równoległych i zasilaniu kości mamy bardzo ładne kondensatory polipropylenowe WIMA. Niezależnie od moich pohukiwań, urządzenie jest bardzo ładnie zbudowane i widać, ze zostało przemyślane w lewo i prawo.
|
||||
© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B |