W zeszłym roku amerykański gigant głośnikowy, firma JBL świętowała 60. rocznicę powstania. Założona w roku 1941 przez Jima Martini (który zmienił następnie nazwisko na James Bullough Lansing, stąd skrót JBL) pod nazwą James B. Lansing Sound, Inc., jest w tej chwili jednym z największych producentów kolumn głośnikowych na świecie. Obecny przede wszystkim w sektorze pro (w kolumny JBL wyposażone jest np. studio Programu III Polskiego Radia), jest niezwykle mocny także w tzw. „domówce” i w car audio. W produktach przeznaczonych do zastosowań domowych znajdziemy wiele z „patentów”, które uczyniły JBL-a sławnym. Najważniejszym elementem imidżu bez wątpienia jest stosowanie przez tę firmę tub podnoszących sprawność głośników i modelujących rozchodzenie się, generowanych przez nie, fal dźwiękowych. Znajdziemy to przede wszystkim w prestiżowych modelach, takich jak imponujący, kosztujący niemal 50 000 Euro model Project Everest DD6600, który w Japonii już zrobił oszałamiającą karierę, ale nawet tanie linie, jak Studio L mogą się pochwalić tubą. Pomimo niewielkich rozmiarów, 830 jest układem trójdrożnym, ponieważ oprócz 25-mm kopułki z tytanu przenoszącej tony wysokie oraz 160-mm głośnika niskośredniotonowego, mamy jeszcze trzeci głośnik, 19-mm kopułkę z Mylaru, pracującą jako głośnik ultra-wysokotonowy. Dzięki temu pasmo przenoszenia (-3 dB) kończy się dopiero przy 40 kHz. Wprawdzie można to osiągnąć za pomocą jednego przetwornika, np. dual-ring Scan-Speaka lub głośnika diamentowego w B&W Bowers&Wilkins Loudspeakers, a także w tytanowym głośniku wysokotonowym w najnowszych kolumnach KEF Reference II Austin, jednak wszystkie wymienione kolumny są niesamowicie drogie, a linia Studio L 8xx to coś z drugiej strony uniwersum. Zresztą, do niedawna także KEF stosował głośnik o nazwie Hypertweeter. ODSŁUCH Kolumny L830 mają sporą objętość wewnętrzną. I to słychać. Zostały też wyposażone w dwa głośniki wysokotonowe wspomagane tubami. To też słychać. I jest jeszcze bas-refleks, który też zaznacza swoją obecność. Wszystko to składa się na wyraźnie zarysowany charakter brzmienia. Dźwięk JBL-ów jest świeży i dynamiczny, co predestynuje je to do grania muzyki elektronicznej i rocka. Żeby jednak kolumny nie wymknęły się nam spod kontroli, trzeba z rozsądkiem dobrać urządzenia towarzyszące. Zwykle zajmuję się tym na końcu, ale w tym przypadku to podstawa sukcesu. JBL-e, choć to naprawdę udane kolumny, mają dwa elementy, z którymi trzeba sobie poradzić: mocną, rozbudowaną wyższą średnicę i górę, a także nieco twardy w średniej części i lekko poluzowany bas w niższej. Góra to pochodna użytych materiałów i tub. Z jednej strony mamy więc dokładny rysunek, znakomity atak i dźwięczność, z a drugiej dość mocną prezentację tego zakresu. Należy więc poruszać się wśród urządzeń, które tego nie podkreślą, a nawet nieco złagodzą. Na myśl od razu przychodzą więc wzmacniacze lampowe. Niestety na tych poziomach cenowych nie znajdziemy ich zbyt często, a w dodatku nie spełnią one innego postulatu: dyscyplinowania niższego basu. Dlatego należy zwrócić się raczej w stronę wzmacniaczy tranzystorowych, które emulują dźwięk lampy. Na pierwszy rzut z przyjemnością rekomenduję wzmacniacz A06 Xindaka i towarzyszący mu odtwarzacz CD06. Naprawdę bardzo dobre połączenie. Wyżej w cenniku warto wypróbować Denona z serii ‘1500’. Znakomicie, ale tego się można było spodziewać, zabrzmiały nagrania z dęciakami z płyty „Songs From The Heart” Franka Sinatry (Capitol/EMI, 86842, CD). Tuby JBL-a grały dynamicznie, pokazując atak dźwięku w bardzo naturalny, nieco metaliczny sposób – czyli tak, jak to słychać w rzeczywistości. Również saksofon z płyty Madeleine Peyroux „Dreamland” (Atlantic/Warner Music, 82946, HDCD) zabrzmiał bardzo dobrze, bo chociaż formalnie nie należy do grupy instrumentów blaszanych (należy do grupy instrumentów drewnianych), to jednak jego dźwięk zawiera wiele charakterystycznego “brudu”. I z tym wszystkim JBL-e radzą sobie bardzo dobrze. Przy wszystkich płytach dało o sobie znać także spore rozciągnięcie basu. Schodzi on naprawdę nisko i to z dużą energią. Poniżej pewnego momentu głównym źródłem fali akustycznej jest jednak nie głośnik, a bas-refleks, co słychać jako lekkie spowolnienie tego zakresu, jakby góra dochodziła do nas szybciej. Da się z tym zawalczyć, jednak będziemy potrzebowali mocnego wzmacniacza. Pomimo bowiem wysokiej nominalnej skuteczności i wysokiej impedancji, amerykańskie kolumny potrzebują czuć nad sobą bat, nie są łatwe w prowadzeniu. Przy kolejnej próbie na jakiś czas włączyłem radio, ponieważ zawsze słucham urządzeń kontrolując to, jak przekazują głosy moich ulubionych prezenterów (chodzi o Program III Polskiego Radia). I tu okazało się, że kolumny bardzo dobrze reagują na urządzenia Arcama (używam w tej chwili tunera T31 Arcama z serii FMJ). I stąd był tylko jeden krok do wzmacniacza A70 DiVA tej firmy. To naprawdę dobre połączenie. Dało kremową średnicę, dość mocną, ale nie przesadzoną, nieco zmiękczyło twardawy wyższy bas JBL-ów i skróciło jego niższy zakres. I właściwie to już wszystko. JBL to renomowana firma, która dostarcza określony typ brzmienia. Z dobrze złożonym systemem będzie to bardzo dobrze poukładany dźwięk. W kategoriach bezwzględnych model L830 nie jest specjalnie wyrównany pod względem barwy. Da się to jednak obejść i wykorzystać jego mocne strony. BUDOWA Kolumny Studio L830 amerykańskiej firmy JBL to model podstawkowy, trójdrożny. Na górze pracuje 25-mm kopułka z tytanu, na środku i na dole 160-mm głośnik niskośredniotonowy, a na samej górze mamy jeszcze trzeci głośnik, 19-mm kopułkę z Mylaru, pracującą jako głośnik ultra-wysokotonowy. Obydwa głośniki wysokotonowe otrzymały tuby, przy czym kopułka mylarowa ma znacznie głębszą, wyprofilowaną tak, aby wiązka w pionie była jak najwęższa. Rozwiązanie to nazwano bi-radial. Wszystkie głośniki otrzymały bardzo solidne, dolewane kosze. Głośnik nisko-średniotonowy wykonano z materiału nazwanego PolyPlas. Jest to mieszanka włókien celulozy i specjalnego polimeru, mającego usztywnić membranę. Celuloza ma z kolei za zadanie tłumić rezonanse własne polimeru. Mieszanka ma kolor biały, co widać od spodu, jednak z zewnątrz pokryto ją farbą w kolorze tytanowym. Sama membrana ma charakterystyczny dla produktów estradowych, a więc o wysokiej skuteczności, kształt związany z wykonanymi w jej połowie koncentrycznymi przetłoczeniami. Odkręcając głośnik docenimy jego piękny zespół napędowy z bardzo dużym, ekranowanym magnesem.
|
||||||||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by SLK Studio |