To drugie w tym miesiącu urządzenie amerykańskiej firmy BAT (Balanced Audio Technology) w tym wydaniu „HIGH Fidelity OnLine”. Nieczęsto się zdarza, abyśmy się decydowali na takie „zagęszczenie”. Ponieważ jednak BAT jest kwintesencją amerykańskiego hi-endu (na równi z McIntoshem – dystrybutor z nami nie współpracuje, czy Krellem – urządzenia przyjadą do testu, ale nie zdążymy przed ukazaniem się tego numeru) i w dodatku nigdy nie testowaliśmy w HFOL niczego z charakterystycznymi „nietoperzowymi” skrzydłami w roli ścianki przedniej, więc – a czemuż by nie. Dystrybutor nie zgłaszał sprzeciwu, więc sprawa wydawała się łatwa i przyjemna. Urządzenie czekało na sygnał i człowieka z firmy transportowej. I, jak zwykle, okazało się, że życie jest bogatsze niż wyobraźnia, bo oto dość szybko przeznaczony dla nas egzemplarz znalazł nabywcę. Pierwsza rola dystrybutora, to sprzedaż, więc bez mrugnięcia okiem pobłogosławiliśmy ten związek (jestem pewien, że bardzo udany) i poprosiliśmy o możliwie szybkie ściągnięcie kolejnego wzmacniacza. Z amerykańskimi firmami bywa różnie, każdy, kto próbował z nimi handlować wie, że z niczym się nie spieszą, jednak najwyraźniej coś się im poprzestawiało, może wzięli nas za dochodowy rynek japoński, albo co i szybko przysłali (po)żądaną końcówkę. I oto jest. Wzmacniacze tranzystorowe BAT-a to potężne, bardzo ciężkie urządzenia, które skrywają wiedzę i doświadczenie Victora Khomenki, w tym kilka jego sztandarowych „patentów”. Jedną z cech VK-250 jest bowiem obecność jedynie dwóch stopni wzmocnienia, bez żadnego rodzaju ogólnego sprzężenia zwrotnego – pomysł, z którego korzysta także np. firma PASS. Po drugie – mamy do czynienia z urządzeniem typu push-pull – BAT wziął nazwę od tego, że wszystkie jego produkty są od wejścia do wyjścia zbalansowane – w którego stopniu prądowym pracują jednak w obydwu połówkach tranzystory typu MOSFET jedynie z kanałem N. Jest to więc układ quasi-komplementarny, z którym mocuje się także np. firma Creek. No i można VK-250 zamówić w dwóch wersjach – podstawowej oraz BAT-PAK, z podwojoną pojemnością i baterią kondensatorów olejowych Jensena odsprzęgających kondensatory w zasilaczu. Można też po jakimś czasie samodzielnie przekonfigurować końcówkę do pracy jako monoblok, dokupić drugą taką samą i dostać dodatkowe „waty”. I wbrew przyzwyczajeniu, liczba w nazwie nie odnosi się do mocy, bo ta wynosi 150 W przy 8 Ω i wzrasta do 300 W przy 4 Ω. Sporo tego jak na dwa kanały… Jak wspomniałem, wzmacniacze BAT-a są w pełni zbalansowane. Zachowując spójność ideologiczną, produkty tej firmy mają więc jedynie łącza zbalansowane (XLR), a jednym z wyjątków jest np. integra VK-300x. Stąd pewna trudność w wykorzystaniu do testu urządzeń niezbalansowanych. A przecież kilka dni wcześniej przyjechał wreszcie do testu niezwykle ciekawy przedwzmacniacz Fettle holenderskiej firmy Pink Faun: bateryjne zasilanie, minimalistyczna konstrukcja, jedynie elementy typu NOS – tranzystory, kondensatory olejowe, oporniki… Mam mówić dalej? To proszę poczekać do przyszłego, jubileuszowego, wydania HFOL. W każdym razie, aby zaadaptować Fettle do systemu z BAT-em, użyłem przejściówek RCA-XLR firmy Neutrik. Nie jest to najlepsze wyjście, jednak dotychczas zdawało egzamin, więc dlaczego nie teraz? Tor zbalansowany zapewnił mój odtwarzacz Ancient Audio Lektor Prime oraz Wadia 27 ix. Jako przedwzmacniacz zbalansowany, a także kolejne źródło cyfrowe posłużył przetwornik/przedwzmacniacz Manley Wave. To dzięki niemu do systemu mogłem podłączyć również odtwarzacz Accuphase DP-500(to pierwszy „niedrogi” odtwarzacz tego producenta z wpełni zbalansowanym torem). Kable: Velum oraz Wireworld Gold Eclipse 5². ODSŁUCH Końcówka BAT-a jest lepsza niż testowana chwilę temu integra VK-300x. Bez dwóch zdań. Jej największą siłą jest pełny, nasycony dźwięk o bardzo dobrej dynamice. Puszczając ostatnią płytę Madeleine Peyroux „Half The Perfect World” (EmArcy/Rounder/Universal Music, 703279, CD), z jej gęstą, ciepłą atmosferą otrzymałem to, co chciałem, a więc intymny kontakt z wykonawcami, duży rysunek instrumentów, a wszystko to podparte mocnym, mięsistym, leciutko ocieplonym basem. Charakter „250” polega na balansowaniu między tym, co ciepłe i nasycone, a tym, co plastyczne. Kiedy więc w „Blue Alert”, utworze napisanym przez Leonarda Cohena i Anjani, Madeleine uderza w struny gitary, ta mają one spory wolumen, dźwięk jest zwarty i nieco ciepły, a przy tym ma doskonale zaznaczony moment ataku, różnice między kolejnymi uderzeniami itp. Często płyta ta jest pokazywana w jednostajny sposób, tak, jakby chodziło tylko o linię melodyczną. A przecież są tam dźwięki z przesuwania palców po strunie, różnice w kolejnych szarpnięciach itp. BAT pokazał to bardzo ładnie, sytuując gitarę w dużej, gęstej przestrzeni. I te określenia będą się pojawiały w tej recenzji najczęściej. Wydaje się zresztą, że to dźwięk „firmowy” BAT-a. Jest szalenie atrakcyjny, bo pozwala muzyce płynąć swobodnie, a słuchacz nie zwraca uwagi, a przynajmniej nie od razu, na szczegóły dźwięku, bo wciąga go to, co jest przez dźwięk opisywane. Najlepiej wychodzą na tym płyty lekko komercyjne, ponieważ zwykle brzmią one niezbyt satysfakcjonująco. Madeleine w pewnej mierze do nich należy, głównie przez dość wysoki poziom sygnału – a więc sporą kompresję – a jeszcze bardziej najnowsza płyta J.M. Jarre’a „Téo&Téa” (Aero Productions/Warner Music 699766, CCD+DVD), na której samplowane fragmenty i przetworzony głos Jarre’a są dość twarde i czasem brzmią zbyt ostro. Z BAT-em płyta wcale nie zabrzmiała słodko – to nie jest wzmacniacz, który oszukuje, a raczej podaje swoją wersję wydarzeń. Wiemy więc, że wspomniane elementy tam są, że to nie jest majstersztyk realizacyjny (a to wstyd, bo pierwsze płyty Francuza mogą służyć za wzór realizacji muzyki elektronicznej), ale jednak muzyka miała rozmach, ładne plany i dobrze się jej słuchało. Jedną z ważniejszych cech tego wzmacniacza jest bowiem piękna plastyka. Jednak znowu – to jest prawdziwy hi-end, bez udawania. Dlatego nie należy się spodziewać cudów i kiedy w odtwarzaczu ląduje pierwsze kompaktowe wydanie płyty „Afterburner” ZZ Top (Warner Bros., 25342, CD), płyty nagranej wprawdzie w technice analogowej, a w dodatku realizowanej przez genialnego Boba Ludwiga, to słychać, że tylny plan jest płaski i ulokowany dość daleko. Całość jest „słuchalna”, nie ma się odruchu wyłączającego, jednak nie ma też wątpliwości, że po drodze, może przy przygotowywaniu mastera dla wersji CD, popełniono gdzieś błąd. Przy lepiej zrealizowanych krążkach, jak np. „Songs From The Heart” Franka Sinatry (Capitol/EMI, 86842, CD) dostajemy pełną paletę barw i mocny, duży głos. Tutaj jednak słychać, że dęciaki mają minimalnie zaokrąglony atak. Nie jest to żaden zarzut, jednak trzeba o tym pamiętać, kiedy będziemy się zastanawiali nad doborem urządzeń towarzyszących – taki jest po prostu charakter BAT-a. I pewnie dlatego w dużej mierze, przynajmniej pod względem balansu tonalnego, przypomina on piękny wzmacniacz Audia Flight 100, jednak z lepiej definiowanym basem. We włoskim urządzeniu góra jest nieco wyraźniejsza i ma lepszą rozdzielczość, jednak dynamika całości jest mniejsza. Poza tym amerykańska końcówka wyraźnie lepiej radzi sobie z bardziej wymagającymi kolumnami, z którymi Audia współpracować raczej nie chciała. W odróżnieniu z kolei do A-45 Accuphase’a, BAT pięknie współpracuje z odtwarzaczami ze zintegrowanym przedwzmacniaczem. Wprawdzie z Manleyem Wave (test w tym numerze HFOL) dźwięk był nieco bardziej dynamiczny, jednak nie był jednocześnie tak rozdzielczy jak z Wadią 27 ix czy moim Lektorem Prime. BAT ma w swojej ofercie znakomite przedwzmacniacze, jednak na wspomniany element trzeba zwrócić szczególną uwagę. Lepiej też podpiąć jakieś precyzyjne i przejrzyste kable – u mnie znacznie lepiej zagrały Velumy NF-G SE Blues niż testowane w tym samym numerze HFOL Wireworldy Gold Eclipse 5². VK-250 BAT-PAK jest bowiem niesamowicie muzykalnym (wiem, że nie wszyscy lubią to określenie, ale – tak się jakoś złożyło – bardzo dobrze opisuje to, co chcę powiedzieć, a w związku z tym ma „moc” operacyjną i jest mi potrzebne) urządzeniem i potrafi pokazać naprawdę dużo z nagrania. Bo kiedy puszczamy „gęste” nagrania, jak na przykład genialnie zarejestrowanego Muddy Watersa z wydanej przez Classic Records płyty „Folk Singer” (Arista Records, Inc./Classic Records, HDHD 2008, DVD-A 24/96+24/192), to dostajemy piękne plany, mnóstwo szczegółów i swego rodzaju „bogactwo” brzmienia. BAT wspaniale zachowuje bowiem integralność harmoniczną dźwięku. Tutaj nie ma rozkładania i dezintegracji dźwięku, nie jest tak, że góra gra osobno, a środek osobno. BAT pokazuje wszystko jako całość, powiązaną mnóstwem drobnych elementów, współbrzmień, pogłosów itp. I to niezależnie od jakości nagrania, byle to była fajna muzyka (wiem, że brzmi to trochę „magicznie”, ale tak to słychać, a problem leży co najwyżej po stronie niedoskonałego opisu), jak np. z bardzo dobrej płyty Justine Electry „Soft Rock” (City Slang/Sonic Records, SLANG1037982-2, promo CD-R), gdzie mocne, energetyczne zejścia basu w otwierającym krążek „Fancy Robot” miały siłę i pełnię. BAT VK-250 BAT-PAK to bardzo udane urządzenie. To prawdziwy hi-end. Hi-end, nie hi-end, ma jednak swój własny pogląd na świat, inny niż np. A-45 Accuphase’a, zbliżony raczej do tego, co proponują amerykańskie, lampowe monobloki Rogue Audio M-150, jednak z lepszym, bardziej zwartym basem. Nie jest to ostatnie słowo w dziedzinie rozdzielczości i tutaj ciekawy jestem, jak to jest w droższych urządzeniach Balanced Audio Technology. Jego dźwięk ma nieco zaokrąglony atak, ale tylko na tyle, żeby wszystkie płyty zgrały co najmniej przyjemnie. Nie zamazuje to rysunku instrumentów, ani nie odfiltrowuje powietrza, w czym zresztą „250” przypomina mój ulubiony wzmacniacz Nagry MPA (który testowałem w „Audio”). Jego zaletą jest to, że bardzo ładnie współpracuje z regulowanymi wyjściami odtwarzaczy. Z pewną ostrożnością podchodziłbym do podłączania go do przedwzmacniaczy, które mają swój określony charakter, jak np. Manley Wave, bo mogą się nałożyć podobne tendencje, a to będzie już ciut za dużo. BUDOWA VK-250 BAT-PAK firmy Balanced Audio Technology to dwukanałowa końcówka mocy. Czy już wspominałem o tym, że jest ciężka? Tak? To powtórzę: jest bardzo ciężka, pomimo że nie jest ‘pioruńsko duża’, a po prostu ‘naprawdę spora’. Front został wykonany z wyjątkowo grubego płata aluminium z nałożoną nań drugą warstwą, tworzącą charakterystyczny kształt „skrzydeł” (w domyśle – nietoperza). „Skrzydła” mogą być srebrne, albo czarne. Pośrodku umieszczono długi, zorientowany pionowo wyłącznik sieciowy, któremu towarzyszą dwie diody – niebieska, wskazująca stan działania oraz czerwona sygnalizująca standby. Z boków wystają duże i ostre radiatory (nie pogniewałbym się, a i zapewne wielu dealerów, gdyby pióra miały bardziej „przyjazny” dla ciała, nieco zaokrąglony kształt). Z tyłu mamy zaś rączkę ułatwiającą noszenie wzmacniacza, złocone wejścia zbalansowane (XLR, z „gorącym” pinem 2) Neutrika, złocone gniazda zaciskowe oraz gniazdo sieciowe IEC. Górna, sztywna ścianka jest perforowana (ciepło musi się jakoś ze środka wydostawać) w kształt loga BAT-a. Po jej odkręceniu widać, skąd się bierze ciężar końcówki – blisko przedniej ścianki mamy bowiem bardzo duży, ekranowany grubą blachą, transformator toroidalny, z osobnymi uzwojeniami wtórnymi dla obydwu końcówek i obydwu sekcji – napięciowej i prądowej. Bo VK-250 posiada tylko dwa stopnie, bez buforów itp., jedynie z kilkoma tranzystorami. Tranzystory końcowe są tak przykręcone, że nie wiadomo, co to za jedne. Materiały firmowe mówią jedynie, że są to MOSFET-y typu N i że w katodzie zastosowano bardzo dobre, drogie oporniki drutowe Caddocka. Na płytkach z końcówkami (przykręconymi do radiatorów) mamy spore pojemności (6 x 10 000 μF na kanał), jednak wersja BAT-Pak dostaje dodatkowe 40 000 μF z bardzo dużymi, pięknymi kondensatorami olejowymi Jensena, sprzęgającymi kondensatory zasilacza. Urządzenie posiada wiele zabezpieczeń, którymi sterują układy logiczne, z własnym zasilaczem, umieszczone na osobnej, przykręconej do frontu płytce. Urządzenie można zdalnie włączać i wyłączać dzięki obecności gniazd trigger (12 V) na tylnej ściance. Piękna konstrukcja.
|
||||||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by SLK Studio |